Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Kawa 27

Co zrobić gdy facet nie chce się oświadczyć?

Polecane posty

Gość gość
schudnij

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mateusz 1990
Ja mam 24 lata, jestem z Dziewczyna od ponad 5 lat, pyta kiedy jej się oświadczę, ale ja na razie nie jestem gotów. Wesela nie chce i to zaakceptowała, a ślub kościelny i cywilny może kiedyś, na razie jest to dla mnie zbyt duży stres. Dziewczynę kocham nad życie, uwielbiam ją, jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi i kochankami, chce być z nią do końca. TAK WIĘC NIE CHRZAŃCIE GŁUPIE BABY, ŻE JAK KTOŚ NIE CHCE ŚLUBU TO NIE KOCHA... A TYM, KTÓRE Z TEGO POWODU RZUCIŁY FACETA TO POWIEM, ŻE GO ZRANIŁY I SĄ ZWYKŁYMI ŚWINIAMI

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do Mateusz 1990
Skoro jej odpowiada, to że nie chcesz ślubu, to spoko. Ale dlaczego, jeśli dziewczyna chce oświadczyn, ślubu, mieszkania razem i dzieci, to ma czekać nie wiadomo jak długo, aż facet się jej łaskawie oświadczy. Problem polega na tym, że jak facet nie chce ślubu, to w pewnym sensie zmusza wtedy swoją dziewczynę do tego, żeby dla niego zrezygnowała ze swoich marzeń. Ale jak kobieta się na to nie chce zgodzić (nie chce zrezygnować dla faceta, z czegoś co jest dla niej ważne) to już piszesz, że jest "świnią". Skoro w tak ważnej sprawie dwoje ludzi ma różne poglądy, to lepiej jest się rozstać. Bo mężczyzna, który nie chce stabilizacji, znajdzie w końcu taką kobietę, która też lubi wolne związki. A kobieta marząca o małżeństwie znajdzie mężczyznę, który też chce ślubu. To nie prawda, że każdy ma tylko jedną, przeznaczoną sobie osobę. Z jednymi ludźmi jesteśmy w stanie stworzyć stałe związki, z innymi nie. Trzeba szukać i nie bać się podejmować decyzji o odejściu, jeśli dwoje ludzi chce czegoś innego od życia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość myszka8914
JA mam bardzo podobną sytuację niestety. Jestem ze swoim TŻ prawie 6 lat, ja mam 24lata lat, on 28. Znamy się bardzo dobrze, póki co nie mieszkamy razem mimo, że moglibyśmy. Rozmowy o wspólnej przyszłości to już się zaczęły w zasadzie po 3 latach związku. Akurat koleżanka się zaręczyła i zaczęła planować ślub więc rozmowa sama jakoś tak wyszła. Wtedy zapewniał mnie, że my niedługo też się zaręczymy. Minęły 3 lata i nadal nic. Wtedy to jeszcze rozumiałam, że nic nie rusza, bo on zaczął pracować ja byłam na studiach i tylko dorabiałam. Chociaż w sumie już wtedy utrzymalibyśmy się, bo on ma własne mieszkanie po dziadkach, w którym na razie nie mieszka i za które póki co płacą jego rodzice, więc odszedłby wynajem, który często młodym parom utrudnia wspólne zamieszkanie. Poza tym oprócz prac dorywczych miałam dość spore stypendium. No ale ok, wtedy sytuacja nie była taka stabilna. Ale teraz skończyłam już studia oboje pracujemy, nieźle zarabiamy i w zasadzie byłam przekonana, że on właśnie z oświadczynami czeka, aż skończę studia, ale minęło już pół roku i też nic. Chciałabym od razu zaznaczyć, że nie chodzi mi o to, żeby mieć wreszcie pierścionek na palcu, nawet nie chodzi mi o sam ślub, ale o deklarację z jego strony, że chce być ze mną już na zawsze i że jestem dla niego najważniejsza. Poza tym bardzo chciałabym mieć dziecko, a niestety pochodzę z rodziny, w której kobiety już koło trzydziestki mają problemy z zajściem i utrzymaniem ciąży i on o tym dobrze wie. Rozmawiałam z nim już kilka razy na ten temat i on zawsze twierdzi, że mnie kocha, chce ze mną być na zawsze, chce mieć dzieci i że wszystko niedługo będzie. Tylko, że on ma chyba inne pojęcie co to jest niedługo... Z nim jest dodatkowo ten problem, że on cały czas przebywa u mnie, czuje się tutaj jak u siebie, moją rodzinę zna doskonale i to nawet jakieś dalsze ciotki i z moimi znajomymi chętnie gdzieś wychodzi. A do siebie zaprosił mnie tylko kilka razy (i to chyba bardziej z inicjatywy jego mamy) więc znam średnio tylko najbliższych, a najlepszego kolegę poznałam dopiero pół roku temu. Wcześniej dużo o nim opowiadał i twierdził, że ten kolega nie miał dziewczyny i głupio było wyjść w trójkę. Nie wiem już co mam z nim zrobić. Rozmowy poważne nic nie dają.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Olać patafiana i poszukać innego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wykorzystać i zamienić na lepszy model :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćsmutna
Ja też mam podobny problem, mam 46 lat, 3 lata temu zakochałam sie po uszy, rozwiodlam się, zamieszkalismy razem w wynajętym mieszkaniu, po roku wyremontowalismy jego 30 metrowy domek letniskowy i to jest teraz nasz dom, na początku były deklaracje o ślubie, o wspólności majątkowej, a teraz zmienił zdanie chyba , bo o ślubie juz nie wspomina tak chętnie., a gdyby pierwszy by umarł zostaje na bruku,bo wszystko przejmie jego córka, której i tak przepisał juz mieszkanie. Twierdzi, że kocha mnie, chce być zemna, mi się wydaje ze jeśli się kogoś kocha to dba się o jego przyszłość

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kiedy jestem ciekawa swoich spraw uczuciowych kontaktuję się z wróżbitą Paulusem (wrozbitapaulus.pl), jak dotychczas wszystkie jego wróżby w stosunku do mnie się sprawdzały.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Napiszę od siebie bo miałam podobny problem. Jestem z chłopakiem 5 lat - ja 27, on 31. W okolicach 3 lat bycia razem zaczęłam się zastanawiać kiedy on się oświadczy bo przecież 3 lata chyba wystarczą. Do dziś tego nie zrobił. Wiele razy nie musiałam w ogóle podejmować kwestii ślubu bo on sam z siebie mówił, że kiedyś weźmiemy ślub, mówił czasem o mnie "narzeczona", kupował moim rodzicom np. alkohol na jakąś okazję i mówił, że to będą kiedyś jego teściowie przecież. Więc nie było sensu drążyć. Ale kiedyś zapytałam i się bardzo zdziwiłam. Generalnie mój konkubent to karierowicz, siedzi w pracy całymi dniami, stara się pokazać szefowi, chce awansów i jest zapatrzony w pieniądze i swoją karierę więc ma mało czasu dla siebie i wiele lat wykazywał negatywny stosunek do posiadania dzieci, co mi pasowało, bo ja też ich nie chciałam. Wiele razy mówił, że nie chce ich mieć i nie będzie ich miał. Aż nagle zmienił zdanie pod wpływem rodziny - przeprowadził się niedaleko nas jego brat, któremu mój chłopak wszystkiego zazdrości (kasy, sukcesu w pracy, dobrego samochodu, domu kupionego za gotówkę, kariery, zwiedzonego świata, uznania rodziców). Jak brat mu zaczął coś gadać o dzieciach to mój konkubent poczuł, że też musi bo jemu latka lecą. Zapytałam go o ślub i o to czy ograniczy karierę na rzecz rodziny. Powiedział, że ślubu nie będzie bo ja nie chcę mieć dzieci a on kariery nie ograniczy na rzecz rodziny. No i koło się zamknęło bo ja nie jestem matką polką siedzącą w domu, która będzie 24/7 zmieniać pieluchy a on pod przykrywką zarabiania na rodzinę uważa, że będzie sobie dalej mogl realizować swoje ambicje zawodowe, jeździć w delegacje itd. No niestety. Także razem jesteśmy 5 lat i cieszę się, że on się nigdy nie oświadczył. Gdyby teraz to zrobił (nie wiem po co dalej jesteśmy razem, ja powoli się układam na boku) to bym powiedziała NIE. Ogólnie nigdy więcej w życiu tego błędu nie popełnię. Nie pozwolę nikomu wejść mi na głowę, stawiać mi żądań i żyć w konkubinacie latami a już na pewno nie będę nawet brać się za facetów mających kompleks młodszego brata. Także jak facet się nie oświadcza to z prostego powodu - bo nie chce i taka jest prawda, nie ma co sobie tego tłumaczyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Za kilka dni stuknie 4,5roku jak jestem z moim facetem. Mieszkamy razem 2,5 roku, mam 21 lat studiuje pracuje, on 27 i pracuje. Wyjechal ze mna na drugi koniec Polski przez moje studia, chociaz nie musial. Na poczatku byly deklaracje o wspolnym zyciu. Z czasem sprawa ucichla, czasami wspominal ze chcialby ale mimo wszystko nic z tym nie robi. Coraz wiecej naszym znajomych, osoby z rodziny oznajmiaja ze biora slub bo juz czas, mimo ze maja duzo krotszy staz w zwiazku. A mi jest poprostu przykro ze nie ma zadnej reakcji z rego strony. Nie chce od razu slubu, ale chociaz jakies deklaracji, `dowodu` ze jednak traktuje mnie powaznie a nie jak zabawke na chwile. Kiedy z nim rozmawiam mowi ze nie ma zamiaru isc z nikim na wyscigi, kto pierwszy wezmie slub. A jak ostatnio sie napil i zrobil sie bardziej gadatliwy uznal, ze mozna byc rowniez szczesliwym bez slubu a i w posiadaniu dziecka wolny zwiazek nie przeszkadza. Wiem ze mam jeszcze na powazny zwiazek czas patrzac na wiek, ale jaka moge miec pewnosc ze za 2-3 lata on zrobi krok do przodu... a nie ze mnie zostawi bo nic go przeciez na sile nie trzyma przy mnie. Nie wiem co o tym wszystkim myslec...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
powiem tak. mam 26 lat lat. moj chlopak 30. postawilam sprawe na ostrzu noza i NIE krzyczalam. po prostu powiedzialam co robimy. wypowiadamy mieszkanie, ja sie wynosze i szukam szczescia gdzei indziej bo dzis jest fajnie, ale ja chce stabilizacji. a jesli on nie chce to nie mozemy robic sobie nawzajem krzywdy. nie chce jeszcze wesela bo najpierw musi byc na nie uzbierana kasa. nie chce pierscionka za tysiac zl. wole najtanszy ale szczery. jesli on nie chce to niech szuka dziewczyny gdzie indziej. zapytalam go o jasny powod dlaczego sie nie oswiadcza. NIE ZNAL ZADNEGO LOGICZNEGO. wiec zabralam sie i pojechalam do rodziny i kolezanek. wrocilam po rzeczy i pogadac ostatni raz. zaplakany oswiadczyl ze chce slubu. koniec

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I dlatego na takie tematy rozmawia się ZANIM się razem zamieszka, nie każdy w swoim planie na życie uwzględnia ślub, bachory, budowę domu i jeżdżenie do kościółka i teściów co niedzielę. Jestem osobą, która kategorycznie nie chce prowadzić tak stereotypowego zycia i takiego też partnera poszukiwałam, dzięki temu od lat żyjemy bez stresu i zbędnej spiny. Największym świństwem jest wciskać komuś na siłę do gardła swoje poglądy tak jak wy drogie panie w większości robicie "albo ślub albo cię zostawię" - moze pora dorosnąć i przestać tupać nóżką, gdy ktoś ma odmienne zdanie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Po 3 latach zwiazku wczoraj usluszalam ze on nawet nie myslal o slubie. Pol roku temu w klotni powiedzial ze juz kilka razy mial kupowac pierscionek ale ja za kazdym razem z czyms ponoc wyskakiwalam(zwykle sprzeczki np.o brak sprzatania). Dzis powaznie zastanawiam sie nad zakonczeniem zwiazku. Czuje ze kocham ja a on jest z braku laku. On po 30 ja chwile przed.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja gdy mój się do mnie wprowadzał zrobiłam tak : o znajmilam mu że nie zamierzam żyć w konkubinacie , chce męża i dziecka . Daje mu rok czasu na by zobaczył , jak będzie nam się żyło i jeśli nie będzie pewny rozstajemy się . Ponieważ na mnie kolejka czeka i jak nie on to inny będzie . Efekt ?.Oświadczył się po 9 miesiącach . Gdyby tego nie zrobil , zwiazalabym się z innym . Facet musi być myśliwym , jak mu za wygodnie to się rozleniwia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Aha jeszcze dodam , gdyby każda tak robiła , faceci by gnali po pierścionki a tak kobity czekają nie wiem na co . Tego kwiatu pół światu na prawdę .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×