Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość KoralowaPatinka

Nerwica lękowa szukam osób z województwa kujawsko pomorskiego.

Polecane posty

Czyzby sie nas przestraszyla ? ;) Klementynko 27 nie ma sie czego bac , jestesmy zwyczajnymi wariatami :D;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mnie ta glowa uciska teraz lekko. Odnosnie wizyty to ciesze sie , ze mam to juz pochytane :) Taka lekka ulge poczulem wiesz :) Ale z drugiej stronyy jestem poddenerwowany przed ta wizyta , wiadomo :) Nie wiadomo jak to bedzie , te wszystkie pytania itp :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ale rozmowa z psyvchologiem to jeszcz lajtowo sumie , wiekszy stre bedzie w tym spotkaniu grupowym , ale tam pewnie wszyscy beda pospinani :D Troche mi sie to kojarzy z filmami i spotkaniami AA:"Czesc mam na imie Sebatian ......" ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja spisałam te najbardziej dokuczliwe itd na kartce bo wcześniej w e-mailu mi napisał,że jeśli stresuje mnie wizyta mam wypisać na kartce... To się ucieszyłam, mówię sobie - będzie na pewno łatwiej. Weszłam dzien dobry,prosze usiasc itd. Wyciągam teczkę z wynikami badan... i tą karteczkę ... Podaję mu... mówię ,że to jest to itd. :D A on mówi dobrze.. ale najpierw chciałbym z Panią chwilkę porozmawiać,mówię dobrze. Wyszło na to,że wszystko opowiedziałam zanim przeczytał kartkę :) Oni mają takie podejście,że naprawdę jest łatwiej :) Ja jeszcze byłam ze swoim byłym bo mnie podrzucił do psychiatry , stał ze mną na korytarzu chwilę... Widział jak się denerwuję i ani nie powiedział nic co by mnie podtrzymało na duchu,ani nie przytulił :) Utwierdziło mnie to tylko w tym ,że dobrze zrobiłam kończąc to. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Terapia grupowa chyba lepsza od indywidualnej... Tam masz kontakt z ludzmi ,ktorzy maja to samo... łatwiej będzie się odnalezc :) ja na początku na wizytach z moją psychoterapeutką sie stresowalam,ze pomysli,ze jestem jakas nie wiem... ze mnie nie zrozumie itd :) ale jest ok.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Klementyna27Krakow
Zylam przez wiele lat w stresie. Wiele razy plakalam, bylam z facetem ale on w ogole mnie nie rozumial, sam mial problemy z wyrazaniem uczuc, nie potrafil przytulic, jeszcze sie darl na mnie jak np. Sie spoznilam. Trzy lata temu jak mialam 'moment' zalamania i wydalam w ciagu dwoch tyg piec tys na srodki czystosci to zapisalam sie do psychologa ale wowczas trafilam na kobiete ktora nic nie mowi tylko slucha, a mi takie milczenie nie pomaga. Rezygnowalam. Meczylam sie dalej ze soba. Facet rzucil mnie po dwa miesiace temu po pieciu latach a za rok mialo byc wesele. Stwierdzil ze on nie wytrzymuje mojego zachowania. Mowil ze ja nic nie zmieniam, ze na wlasne zyczenie sie pograzam, darl sie na mnie codziennie ze jak nie przestane to mnie zostawi. A jak mialam przestac jak to wszystko, wszystkie mysli, wszystkie czynnosci sa silniejsze. Panuja nade mna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jak dla mnie byl zwyklym dupkiem i tyle , dobrze ze go zostawilas , bo jak nie teraz to w przyszlosci by Cie zawiodl.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Klementyna27Krakow to widzę troszkę podobna sytuacja do mojej :) Mój też mnie nie rozumiał, nie rozumiał tej choroby, dla niego to było moje wyolbrzymianie.... Mi dał również popalić wcześniejszy partner, chociaż na początku było super, wyjechaliśmy za granicę ,zbieraliśmy na wesele :) Śmiać mi się z tego teraz chce... Byłam z nim kilka lat, dużo stresu przez ten czas było i płaczu. Było-minęło. Jednak odbiło się to na mojej psychice.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wspolczuje Wam dziewczyny bylych facetow.... W ciezkich chwilach kiedy potrzebowalyscie ich wsparcia , oni najzwyczajniej w swiecie sie od Was odwracali :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A kiedy ja odwróciłam się od nich na dobre to chodzili za mną :) Mój były nagle się mną interesuje, pisze dzwoni :) Pyta jak terapia itd :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ale taka prawda , ze w ciezkich chwliach w zyciu wychodzi kto jaki jest :) Bo duzo mowic potrafi wielu , ale kiedy przychodzi co do czego to wtedy wychodzi szydlo z worka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dokładnie tak jak mówisz Sebek. Ja byłam zawsze dobra, później przekonałam się,że za dobra jak dostałam brzydko mówiąc po dupie kilka razy. Przekonałam się,że liczyć to można najlepiej na siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tez kiedys myslalem , ze mam kilku przyjaciol takich prawdziwych , ale sie pomylilem.Kiedy oni potrzebowali pomocy staralem sie pomoc jak moglem , ale kiedy ja mialem gorszy okres w zyciu , to nagle wokol mnie zrobilo sie pusto.Teraz wiem , ze slowa "przyjaciel" powinno sie uzywac bardzo , ale to bardzo rzadko w zyciu......niestety....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Klementyna27Krakow
Ja biore asentre. Jedna tabletke na noc. Poczatkowa mialam mdlosci, zawroty glowy, brak apetytu. Ale minelo wszystko. Mysli sie wyciszyly troche, ale dalej boje sie wiele rzeczy. Pojscie do kuchni i lazienki to jest dla mnie wielki stres. A jeszcze kilka miesiecy temu normalnie pracowalam i wychodzilam. Psychoyterapeutka mowi ze musze swoje leki nauczyc sie ignorowac. Ze to jest w mojej glowie. Ze ja wyobrazam sobie rzeczywistosc. Ze zakladam najgorsza mozliwosc podczas gdy tak nie jest. Trzeba wypisac na lkartce wszystkie swoje leki zaczac od tych najmniej znaczacych, konczac na tych ktore sa najgorsze i powoli pokonywac je. Trzeba myslec pozytywnie i o przyjemnych rzeczach. Jak mam jakies mysli ze np cos dotklam co wydaje mi sie ze jest brudne mam skierowac swoje mysli od razu na cos innego. Myslec o rzeczach milych. O tym co mi sprawia radosc. Tylko ze mi na razie nic nie sprawia radosci. Leze cale dnie w lozku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiesz co nie chce z siebie robic niewiadomo kogo , ale prawda jest taka , ze jak chcesz komus pomoc i pomozesz to na koncu Ci za ta pomoc wpier**** kose w plecy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Klementyna27Krakow Bierzesz to samo co ja :) ja biorę Setaloft... ale to jest to samo, tylko inna cena :) MIałam podobnie jak Ty... Zresztą pisałam wcześniej o tym na forum, że pójście do łazienki było dla mnie koszmarem,ale to minęło. Ja biorę ten lek ponad 2 tygodnie. Pomaga :) + oczywiscie psychoterapia rowniez.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dokładnie nie wiem
w co sie teraz wplątam.ogólnie rozmowa o mojej nerwicy lękowej przyprawia mnie o zły nastrój ale jakos dam rade jesli ma pomóc.moja historia jest beznadziejna i strasznie ciezka do zrozumienia, ale jesli ktos naprawdę choruję na to to mnie zrozumie.na poczatku przeczytalam ze jestesmy idiotkami ze ta choroba jest o wiele bardziej łatwiejsza i mniej bolesna jak rak...bzdura i niedośwaidczenie tej osoby która to napisała.wcale to mnie nie ruszylo bo ktos kto tego nie przezyl nie wie czym to jest.ja bardzo cierpialam i nie raz blagalam Boga by mnie zabral do siebie bo zyc nie potrafilam.nie potrafilam rozmawiac z ludzmi, nie potrafilam jesc,spac,pic i funkcjonowac jak nalezy.balam sie ludzi,balam sie pracy, balam sie zyc. stracilam chlopaka po 9 latach bycia razem bo moja choroba go wykonczyla.moje lęki przypomialy ataki padaczki , wygladalam momentami jak zombie i nie moglam tego zmienic.pocilam sie,trzeslam jak galareta,nie moglam wydusic ani slowa z siebie a jak juz cos to zwykly bełkot po ktorym zawsze ktos pytal ,,co mowilas''? a to jeszcze bardziej sprawialo ze sie czerwienilam,trzeslam coraz bardziej, moje serce szalało a ja byłam w tym transie i nie moglam przestac.uciekałam z roznych imprez, balam sie lekarzy, nie szlam do pracy,zakonczylam studia iz moja choroba nie pozwolila mi na ukonczenie.szukalam pomocy w alkoholu.az nie panowalam nad nim.stracilam bliskich,ale nie rodzine.dzieki rodzinie poszlam sie leczyc.przeszlam terapie, zazywam leki.czasem mysle o tym co mnie spotkalo i nigdy nie powiem ze jestem zdrowa ...bo nie jestem ja.leki mi poogly, stalam sie otwarta,chetna wrazen,pracy,znajomosci...ale to co przezylam majac chorobę nigdy we mnie nie zbladnie.zawsze idac korytarzem do publicznosci pomysle czy nie pocą mi sie juz ręce,czy nie dretwieja konczyny, czy moze juztrzese sie ...i czy ktos zauwazy ze nie jestem taka jak normalny czlowiek.to zawsze zostanie w moim umysle a ja musze sie nauczyc poprostu z tym zyc....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny to ja widze , ze tylko ja jade "na sucho"....Ale pewnie niedlugo sie to zmieni ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×