Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Kobita której już zabrakło sił

Potrzebuję opinii silnych Kobiet

Polecane posty

Gość smutnamegi
W waszych głowach...tak to miało być być:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam Wszystkich :) Kobietko, widac, ze w Twoim zyciu szykuja sie wielkie zmiany. Sytuacja nieciekawa ale jeszscze nie bylas na rozmowie z Szefem, ze Ciebie zwalnia, wiec na 100%, nie jestes tego pewna. Moze w zaslyszanych wiadomosciach, ktos specjalnie puscil taka plotke? Nie wie nic na pewno ale co tam powiem cos zeby bylo. A moze wlasnie Ciebie zostawia? Jezeli nie chcesz tej sprawy zostawiac do ostatecznego rozwiazania, to nie zalamuj sie. Wez sprawy w swoje rece i juz zacznij rozsylac cv do innych instytucji, tudziez zakladow pracy itd. Wiem, ze jak sie ma prace i nie najgorsza to tak samemu wiekszosci trudno ja zmienic (jezeli osoba nie jest taka, ze zalozyla sobie, ze, np. co 2-3 lata ja zmienia). Ale jak juz czuje grunt palacy sie pod nogami, to jest inaczej. Wtedy nalezy zaczac dzialac. Masz doswiadczenie przeciez z tej pracy co teraz masz,to raz i wyuczony zawod inny od wykonywanego. Czyli juz wieksze mozliwosci. Widac nadszedl czas na nowe. A moze warto sie zastanowic, czy nie czas zmienic miasto? Pomysl na spokojnie, jak to jest w Twojej pracy i podejmij decyzje jak z baranem. Koniec to koniec, zyczylas szczescia i do przodu. Tak teraz tez sie zastanowi, co i jak i podejmij decyzje. A wtedy zacznij tak jak Zegarek mowi, juz od soboty pisac liste gdzie mozesz wyslac lub dostarczyc cv. Jestesmy z Toba, to chyba widac, slychac i .... :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość annamariajop
witam. powiedzcie mi co myslicie o mojej sytuacji. Byłam z mężczyzna około 3 miesiace, wszystko było oki, ale pewnego dnia powiedział, ze chce tygodnia przerwy na zweryfikowanie swoich uczuc, chciał zobaczyc ile wytrzyma beze mnie. Nie mielismy miec zadnego kontaktu- wiec sie dostosowałam, ale on i tak codziennie puszczał mi sygnały, a zaraz po tym jego polmysle napisł pare smsów, ze troche załuje ze podjał taka decyzje....Minał tydzien, i teraz nagle cisza- nie odzywa sie. Co mam o tym myslec?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość asitopl
upupupupup

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutnamegi
Cisza tutaj dzisiejszego wieczoru i bardzo dobrze! Mam nadzieję, iż osoby udzielające się w temacie dobrze się bawią w ten pogodny piątkowy wieczór i uśmiech gości na ich buziach :D :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej Kobito! Co u Ciebie słychac moja droga Czytaczko? Mam nadzieję że dobrze..... jbo się troszkę martwię......a wczoraj miałam małe załamanko - poryczłam się aż - ale o szczegółach tego poryczenia się powiem za jakiś czas :D Efektem tego jednak było to, że rano się obudziłam, rąbnęłam się pięścią w głowę na to co sobie wczoraj myślałam i powiedziałam (całe szczęście tylko ja to usłyszałam, bo czasami lepiej wygadac się przed samym sobą niż zrobić sobie siarę poza sobą)...i juz jest dobrze :) Dlatego aż strach się bać tych nastrojów naszych róznych, co one z człowiekiem robą i muszę się pilnować już to wiem :) odezwij się, dzisiaj jestem blisko komputerka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam. :) Wywołałaś mnie chyba Zegarku. Otwieram kompa a tu Twój apel. :) Hej smutnamegi. Pamiętam Ciebie. Dobrze że sie odmieniło. Czasem właśnie tak myśle że najlepiej jak sie coś fajnego dzieje to człek automatycznie przestaje sie martwić tym co było i minęło. Otwiera sie na to co przychodzi. Ciesze sie że czujesz motyle. :) Tasko hej. Nie, nie to nie plotki z pracą. Uslyszałam wyrok od samego szefa. Wiedziałam że pracę mam jeszcze tylko do prawie lata przyszłego roku ale się łudziłam. Złudzenia rozwiane. :D Wiem na czym stoję. Wiem że nie powinnam się martwić aż tak bardzo bo przecież takie rzeczy się zdarzają i trzeba sobie poradzić. Jednak powiem szczerze tak mnie zdołowała ta wiadomość że moje ciało chyba się przeraziło. Ciągle boli mnie brzuch z nerwów. Tak się przejmuję. Niby nie chce sie przejmować a organizm dziwnie reaguje na ten stres. annamariajop - hej. Nie wiem co miał na myśli Twój mężczyzna ale chyba postanowił zrobić jakiś test na brak Twojej obecności w jego życiu. Dlaczego tak zrobił? Trudno mi zgadnąć co poeta miał na myśli i po co te testy. Prędzej czy później może powie o co mu chodzi? Mam nadzieję że wszystko dobrze się skończy. :) Zegarku podejdź do płota. Znaczy do komputerka. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jezdem jezdem dobre lodzio tirmaisowe, dobre, ja mam ochotę na coś ostrego...coś cebulowego albo panierowanego i smażonego na głębokim tłuszczu hehehehe..nic takiego nie mam moim zasięgu (jeno cebulę, ale przecież samej cebuli nie zjem)..może coś wymyślę za chwilę! A przeglądnęłaś sobie oferty pracy? wiesz mniej więcej co w trawie piszczy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Na coś ostrego mówisz masz ochote... Upichce Ci coś tylko powiedz co to ma być! :D Zegarku przyznam bez bicia nie przeglądałam żadnych ofert jeszcze. Na dzień dzisiejszy mówiąc bez ogródek jestem poprostu ZŁA. Ale proszę nie mówmy dziś o pracy. Muszę ochłonąć. Potem podejmę jakieś kroki. Muszę wprowadzić do mózgu inne myśli. Zapomniałam że ziemia nadal się kręci i będzie nadal kręcić. Mówmy o czymkolwiek innym. Nawet o cemencie hutniczym. Byle nie o pracy dziś! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ale kroki będą? Obiecujesz? jem zwykłe kanapki - z mielonką tyrolską MNIAM..wiesz co mi się przypomniało? Jak lata temu moja mama w latach kryzysu smażyła plastry mortadeli z cebulą....dawało się to potem na chleb..pycha..muszę sobie to zrobić kiedyś

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja też na krótkie zalamani, albo wyzwania życiowe mówię sobie - co ma byc to będzie, na pewno nie mogę się schować przed światem pod łóżkiem i czekać...trzeba brać wszystko na klatę! teraz też, mimo pewnych obaw, zrobię odważny krok w próżnię...oj...oby nei było tam pusto :) NIE BĘDZIE!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Próżnia nie istnieje...zawsze spadniemy na jakieś podłoże...dalsze, bliższe, zaboli bardzo, albo w ogóle....PRÓZNIA ŻYCIOWA NIE ISTTNIEJE..przynajmniej ja Kobito, Ty..tacy ludzie jak my prózni nie chcemy, prawda? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Prawda. Nie chcemy próżni. Chociaż z drugiej strony czasem chciałabym wsiąść w jakąś rakietę i się udać do krainy nicości gdzie nie ma nic. Też pamiętam czasy mortadeli! Sentyment pozostał do dziś. Kroki będą. Obiecuję. Tylko trochę ochłonę i wyjdzie ze mnie złość. Zegareczku więc Ty też sie tam czymś gryziesz... Bierzmy zatem to życie na klatę. Coś dziwnego zauważyłam. Ten kopniak od losu przyjęłam nie z pokorą i płaczem tylko z taką agresją wewnętrzną (nie wiem jak to inaczej ująć). Jest strach i złość ale nie ma rozłożenia na łopatki mnie. Chyba się jakoś uodporniłam czy co. :) No i teraz sie zrobiłam glodna przez te kanapki z mielonką tyrolską!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
brawo Kobitko moja, taką Cię chę widzieć..to straszne uczucie gdy los rozkłada Cię na łopatki..ja tak nie chcę...chcę doczekać momentu gdy odetchnę z ulgą i powiem "udało się, jest jednak OK" Moje obawy i lęki wychodzą ze mnie samej - nie mają podłoża w zdarzeniach rzeczywistych że tak powiem :), dlategojak najszybciej chce się tego pozbyc z głowy, bo jak się rozkręci to będzie źle :) ale już wychodzę na prostą Kobitko..... bo jak to kiedys tu pisałam około 90% rzeczy którmi się martwimy nie dochodzą do skutku!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No właśnie! Martwimy się na zapas. Jestem mistrzem w tej dziedzinie. Nakręcam się i nakręcam a tak naprawdę nie wiem czy będzie lepiej czy milion razy gorzej! Nie znamy przyszłości przecież. Chyba wiem dlaczego tak mam. Chcę w pewnym sensie zapewnić sobie dobrą przyszlość wychodząc z założenia że jak obgadam, przemyślę, wypowiem wszystkie możliwe złe opcje które mogą się zdarzyć to będę na nie przygotowana i sobie poradzę z przeciwnościami. Guzik prawda. Los mnie może kopnać w tę część tyłka która nie będzie przygotowana na kopniak. Wniosek? Martwienie się na zapas jest zwyczajnie głupie. Zegarku czyli już bliżej niż dalej rozwiązania problemu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to dopiero początek "nowego co nagle spada"...ale potem się przyzwyczaję pewnie..oswoję...tym bardziej że to wszystko jest dobre, po prostu nowe i burzy mój porządek myślenia :) wiesz Kobitko ja wierzę że złe myśli przyciągają z czasem pecha....zawsze w moim życiu wierzę i patrzę z optymizmem, dlatego w życiu mi się darzy, pomimo kilku bardzo negatywnych historii, które jednak się zdarzyły bo taki już jest świat...ale ile rzeczy sfinalizowało się pomyślnie, bo pomimo czarnych scenariuszy towarzyszących, ja wierzyłam w dobry finał.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Teraz na poważnie. Zegarku. JAK nauczyć się dobrego i pozytywnego myślenia o przyszłości. Naprawdę chcę opanować tę sztukę. Tylko jak mam odpedzać negatywne myśli które są ciągle. Gdy myślę negatywnie mam poczucie że myślę prawdziwie. Gdy pozytywnie - wewnętrznie czuję że się okłamuję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
skupiaj się na teraz i tutaj.... staraj się cieszyć z drobnych rzeczy, które zdarzają się tu i teraz. Z ładu i spokoju na ulicach, z biegających i uśmiechniętych dzieci, z kubka herbaty której się mozesz spokojnie napić, z telefonu od koleżanki która pyta jak się masz. Z ksiązki którą przeczytasz tego wieczora. Z filmu który oglądniesz jutro. To tu i teraz potrafi Ci zrozumieć że tak samo dobrze może być w przyszłości....po prostu dzień po dniu to dobro i spokoj tam przeniesiesz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dobra. Skupię się dosłownie na każdym odcinku przeżywanych przeze mnie minut. Dziś rano się obudziłam i sie ucieszyłam że mam zdrowe ręce i zdrowe nogi. I się ucieszyłam że przede mną długi sobotni dzień. Cały wolny. Mimo że przeżyty samotnie ale wolny. Potem jak sobie szłam na spacer cieszyłam sie że moge na spokojnie przemyśleć te ostatnie dni. I stwierdziłam że mimo że mnie ktoś pozbawi pracy to nie znaczy że jestem jakimś idiotą i imbecylem. Doszłam do wniosku że mam fajny charakter, że jestem pracowita i że nigdy nie oszukuję nikogo. To jest fajne tak sobie umyśliłam. Nad wadami też sie pozastanawiałam. Jestem zbyt nerwowa i się za bardzo przejmuję. Nie wiem jak to zmienić. Ale chyba wiem że to cieszenie się drobiazgami to dobra droga. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no no...o to mi właśnie chodziło.... ja tez jak się obudziłam rano to wpadłam na ten tor myślenia co Ty, po wczorajszej mojej "histerii"...i ok juz jest. Będę się martwiła jak będzie powód do tego..to znaczy pomartwię się, a potem będę walczyła :) o! ładujmy ciągle baterie na walkę! tymi dobrymi spokojnymi dniami...tyn się ładujmy Kobitko!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak ładujmy. Tylko wiesz co Zegareczku? Chciałabym tak trochę też pożyć w tym życiu na spokojnie... Znaczy się bez żadnej tam walki, bez mocowania się z życiem. Chciałabym się cieszyć i nacieszyć jakimś okresem życia który byłby wspaniały. By zdarzył się taki czas gdzie jest sielsko i anielsko. :) A nie tylko zmaganie się, zbieranie sił, upadanie, wstawanie, bezsens a potem znowu sens....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
bo teraz masz taką serię...bywa tak że nagle wiele rzeczy się wali..ja w ciągu 3 miesięcy straciłam pracę, miałam wypadek samochodowy, rozstałam się, poszłam do szpitala (nie z powodu wypadku tylko czegoś innego) i coś tam jeszcze...pamiętam że mnie się śmiać już chciało że to jakiś film produkcji czeskiej a nie moje życie. wszystko jednak miało wymiar jednorazowy, po upadku czyścilam brudne kolanka i szłam z tym strupami dalej :) bosze jak ja to przeżylam to nie wiem :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×