Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość katarzyna112

jak wyrzucic go z serca??

Polecane posty

Gość hejchooooo
KATARZYNNA 112 Twój ostani post jest kwintesencja i podsumowaniem chyba wszystkich rozstań na świecie... na prawde każdy powinien sobie tak to przenieść na własną osobe i na prawde byłoby łatwiej :) pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
katarzynna112 - Wiem, że nie mogę jej zmusić by była ze mną... Z drugiej strony gdyby od początku podchodzić, że "będzie co ma być" to prawdopodobnie większość związków nigdy by nie zaczęła istnieć. Dla tego boje się, że teraz nie kontaktując się z nią, tracę okazję by jeszcze coś zmienić/naprawić. Boje się, że w przyszłości będę strasznie żałował tego, że czegoś nie zrobiłem... Boje się, że dojdę do wniosku, że "już jest za późno, ale teraz mogłem coś jeszcze zrobić"... W danej chwili cokolwiek robię, nic nie sprawia, że przestaje o niej myśleć. Nawet gdy z kimś innym rozmawiam to ona co parę sekund przelatuje mi przez głowę. Wręcz nie mam nad tym żadnej kontroli, zacząłem brać leki bo w ogóle nie mogłem funkcjonować. A próbuje wielu rzeczy, od oglądania filmów, czytania książek, po chodzenie do teatru, kina, czy na wszelkie wydarzenia jakie odbywają się w moim mieście... Najgorsze są teraz poranki, o ile wieczorem potrafię zasnąć dzięki lekom i nie męczę się za długo, to rano przezywam paro godzinne tortury. No ale mogę oglądać film który mnie interesuje, a ona dalej przelatuje przez moją głowę... Nie potrafię tego w żaden sposób wyłączyć...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bon Appetit 123
Dkkl - wydaje mi się, że w takiej sytuacji jedynym ratunkiem dla Ciebie byłoby zainteresowanie inną osobą. Po prostu przelanie swoich emocji na inną kobietę. Wiem, być może brzmi to teraz irracjonalnie, bo jak sam napisałeś, z ex miałeś tyle wspólnego, że ciężko będzie drugą taką znaleźć. I zapewne nie chcesz innej. I choć nie powinno się tak robić, to pewnie będziesz na wszystkie teraz podświadomie patrzył przez pryzmat byłej. To błąd. Ale ja Ci szczerze życzę, żeby ktoś taki się znalazł. Ktoś, kogo pokochasz z wzajemnością. Naprawdę zasługujesz na to. Wszyscy zasługujemy, bo w przeciwieństwie do innych potrafimy prawdziwie kochać i angażować się. To, że czas leczy rany, to niestety w wielu przypadkach guzik prawda. Znam ludzi, którzy już nawet kilkanaście lat po rozstaniu, nadal kochają swoich ex i nie potrafią zapomnieć. Nie ułożyli sobie życia z nikim innym, dlatego w ich myślach ciągle są tamte osoby. katarzyna112 - smutno mi się zrobiło jak napisałaś o tym, jak lekceważąco Cię traktował. I ta odzywka, gdy poprosiłaś o przyniesienie tortu :( Żadna kobieta nie powinna być tak traktowana przez swojego mężczyznę! Przypomniało mi się, że miałam podobnie kiedyś, ale ja na szczęście już tamtego nie kochałam, więc rozstanie było tylko ulgą. Mimo to bolało mnie, gdy odzywał się do mnie z łaską i przez zaciśnięte zęby. Po stokroć bardziej musi boleć coś takiego ze strony kochanej osoby. Mój ostatni nie był dla mnie nigdy tak chamski, choć nie powiem - zdarzały się przykrości, gdy miałam wrażenie, że jego kumpel (który nota bene mnie nie lubił i możliwe, że nastawiał przeciwko mnie) jest ważniejszy ode mnie. Ale być może było to tylko wrażenie, bo zapewniał mnie że tak nie jest. Mimo wszystko tęsknię za nim, kryzysy zdarzają się wszak w każdym związku, ale u nas zdecydowanie więcej było tych dobrych chwil. Dziś miałam jakiś lepszy humor, pomimo, że w nocy znowu śniły mi się koszmary, po czym obudziłam się o 4 nad ranem i zaczęło się rozmyślanie. Teraz już jestem trochę smutniejsza, bo mija kolejny wieczór, a on znów się nie odezwał...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość katarzyna112
bon appettit 123- dziekuje Ci. jak przeczytalam co napisalas do mnie rozplakalam sie. ale dzieki Tobie zrozumialam jedna rzecz. nie ma sensu walczyc o czlowieka, ktory mnie nie szanuje. szacunek to podstawa w kazdym zwiazku, a jesli ona sie konczy to znaczy ze zwiazek sie skonczyl i trzeba zaczac zyc od nowa. mam nadzieje, ze takich chwil zalamania bedzie juz coraz mniej. napisal dzis do mnie sms-a co slychac, ja odpisalam mu ze ok zaczelismy chwile pisac ze soba i ja odpisalam, ze nie wiem co mam pisac. a on odpisal mi tak" szkoda ze nie masz o czym ze mna pisac. patrze ze nie mam co robic sobie nadziei ze kiedys bedziemy razem" wiec jesli on mnie nie szanuje i nie chce byc ze mna nie moge walczyc juz o ten zwiazek. obym tylko wytrwala w swoim postanowieniu. musze zaczac zyc od nowa. tylko do cholery jak to zrobic? jak wyrzucic go z serca?? .... mam nadzieje ze wam tez sie uda. to dluga droga jest, ale chyba naprawde trzeba zrobic krok na przod i zastanowic sie dla kogo tak sie poswiecamy. czy oni sa naprawde warci takich uczuc, tego cierpenia. bon appettit 123 nie masz jakies bliskiej osoby z ktora bys mogla o tym porozmawiac? mi bardzo pomagaja rozmowy z bliskimi, rodzina, znajomymi. moze odezwij sie do dawnej kolezanki z liceum, napisz wiadomosc na nk czy facebook-u do kogos z kim kiedys bylas blisko a przez swojego ex stracilas z nim kontakt. lub z jakas nowa poznana kolezanka. wiesz ja wlasnie dzieki temu rozstaniu zobaczylam jak wspaniala osobe mam obok siebie. gdy moja znajoma z pracy dowiedziala sie ze rozstalam sie z chlopakiem zamiast glupich slow typu "nie ten to inny" "tego kwiatu to pol swiatu" powiedziala mi ze mnie rozumie. ze sama byla kiedys w bardzo podobnej sytuacji. powiedziala mi jak nie radzila sobie z tym rozstaniem jak plakala dnie i noce, jak jej rodzice nie odstepowali jej na krok bojac sie ze cos sobie zrobi. i jak wyjechala do innego miasta, zaczela nowe zycie. poznala swojego obecnego partnera (niedlugo biora slub) i zaczela zapominac. wiesz takie rozmowy zblizaja ludzi do siebie. teraz gdy jest mi smutno czasem dzwonie do niej i ona mnie pociesza. i powiem Ci, ze nie spodziewalam sie po niej tego, ale kto zrozumie porzucona osobe lepiej niz druga porzucona osoba. wiec moze jesli masz wsrod swoich znajomyc kogos kto przezywal to samo odezwij sie do niego. naprawde moze sie okazac ze dostaniesz nie tylko dobre rady jak sobie radzic w takich sytuacjach, ale zapoczatkuje to naprawde fajna znajomosc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość katarzyna112
hejchooo jesli swoimi slowami pomoglam Ci to bardzo sie ciesze. naprawde takie myslenie pomaga. a Ty jak dlugo nie jestes juz ze swoja "dziewczyna"?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hejchooooo
ok 2,5 misiąca ale wlasnie zaczyna powoli do mnie docierać że to ona straciła... przynosi ulge ale boli jak cholera że byłem walony w rogi a do tej pory nie usłyszałem w oczy czy chociaż przez tel zadnej prawdy którą i tak znam i każdy zna... to boli.... bardzo no i to że tez niezbyt moge zerwać kontakt:( ale powiem wam ze jest tez lepiej bo praktycznie nia mam czasu na myslenie tak sobie organizuję czas...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hejchooooo
30 lat to tez jeszcze początek życia w sumie!!! wszystko Ci sie ułoży obiecuje:) serio to jeszcze jesteś młoda i GDZIEŚ na bank poznasz ludzi... zaczniesz to dopiero pewnie wtedy gdy sie otrząśniesz i zaczniesz żyć sobą :) trzymam kciuki i bedzie dobrze!!:) a śmierć jest dla tchórzy!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość katarzyna112
bon appettit 123 a moze to jest wlasnie teraz najlepszy czas na zmiany co? teraz kiedy nie masz nic do stracenia mozesz naprawde zaczac swoje zycie od nowa. a jesli chodzi o tego kolege, moze nie musisz mu sie tak od razu zwierzac wystarczy napisac, nawet kilka milych sms-ow poprawi Ci humor. Czytalas ten artykul ktory ktos tu wkleil? zeby ze swojego bolu zrobic budulec, mysle ze to dobry pomysl. a znajomych mozesz poznac na milion sposobob. wiem ze mieszkasz w malym miescie, ale naprawde nie ma u was zadnych wydarzen, zadnych dodatkowych zajec? moze to byc jakis aerobik allbo szkola tanca, cokolwiek. miejsce gdzie bedzie grupa ludzi. czasem organizowane sa jakies kursy z unii europejskiej takie doszkalajace jakis angielski, komputery. niewiele sie na tym nauczysz ale kontakt z klasa bedziesz miala. mozesz kupic sobie psa i gwarantuje Ci ze po pierwsze poznasz wszystkich znajomych na okolo to jeszcze na spacerkach poznasz ludzi ktorzy maja psy a z nimi latwo jest nawiazac kontakt, bo zawsze jest o czym porozmawiac. i zawsze mozesz usmiechnac sie do swoich sasiadow. zapukaj, popros o pomoc w czym, pozyczenie czegos, a kto wie moze tez rozwinie sie jakas znajomosc. mozesz tez skupic swoje myslenie na sobie. ja np. mysle zeby zrobic sobie tatuaz i przegladam rozne strony ze wzorami, napisami i sama mysl o tatuazu mi pomaga. zacznij biegac, uprawiac jakies sporty idz do kosmetyczki. zmien cos w sobie. zycie jest naprawde piekne i nie wolno go marnowac! glowa do gory, zobaczysz, ze wszystko sie ulozy, tylko musisz myslec pozytywnie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość katarzyna112
hejchoooo to chyba mamy kolejnego wyleczonego. i tak trzymac :) mi bardzo pomoglo to forum, jednak wyrzucenie swoich mysli bardzo pomaga. i doswiadczenia innych osob rowniez. przykre, ze Twoja byla Ciebie zdradzala, ale moze to szybciej pomoglo Ci sie pozbierac. i faktem jest, ze jesli zajmiesz sie zyciem to mysli o tej drugiej osobie wedruja gdzies daleko, zamiast zaprzatac Ci glowe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Echimo
No tak, udzielacie rad jak wmieszać się w tłum i znaleźć zapchaj-dziury a może nawet następną miłość. Ale ludzie tu chcą usłyszeć nie jak żyć z innymi, tylko jak odzyskać tych, którzy ich oddalili. Ludzie są głodni histori i opowieści o szczęśliwych powotach i zejściach się. O przyznawaniu się do błędu krzywdzicieli, którzy wracają z pokorni, z podkulnym ogonem prosić o drugą szansę. To chcą jeść. Tym chcą karmić swoją nadzieję. Wcale nie chcą się leczyć i odzyskiwać poczucia swojej wartości bez tej osoby, która odeszła. Tylmko czekają by rzucić się i chwyćić tekst i opowieść o udanym zejściu się. Chcą sie tego trzymać jak tonący brzytwy i pijany płotu. Oni w zatruciu organizmu chcą morfinę a nie antybiotyk.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość awokado0303
Echimo 100 a nawet 1000% racji. Mimo tego ze jestem kilka miesiecy od rozstania a moj były ma juz nowa dziewczyne to bardziej dzialaja na mnie historie o cudownych zejsciach sie, powrotach niż zapewnienia ze czas mija a ja sie wylecze z niego za jakis czas. Fakt, juz sie lecze powoli, wracam do siebie, nie mam z nim kontaktu i to pomaga ale i tak historyki o tym kto i po jakim czasie wrocil do eks dzialaja na mnie jak narkotyk i wprawiaja w stan podwyzszonej nadziei ze i ja tego za jakis czas doswiadcze....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Echimo
awokado0303 i inni: Nawet gdy by takie pary się poschodziły na nowo, nie przeszkadzało by Wam, że ta druga osoba uprawiała seks w tym czasie już z kimś innym?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość awokado0303
Wiesz co to nie ejst tak ze ja biore pod uwagę ten powrót, bardziej mam nadzieje na to, a wg mnie to dwie rózne sprawy są... Bo miec nadzieje, a naprawde umiec wrócic do kogos to jednak sa rózne rzeczy. Tu nie tylko seks bylby blokada,ale takze wiele innych rzeczy. Bo ja wiem jak ja sie czuje po rozstaniu i wiem tez ze nawet jesli biorac np.pod uwagę mojego byłego, on rozstalny sie z tamta dziewczyna to tak czy inaczej jakies uczucie czy sentyment do nie by pozostalo. a jescze tymbardziej ze moj byly na codzien pracuje w tym samym miejscu co ona. Poza tym znam go na tyle,że wiem ze w zwiazku z nia nie wymyslil nic poza tym co bylo wtedy kiedy byl razem ze mna, wiec tymbardziej byloby to powielanie jakiegos dobrze znanego utartego schematu, a ja chyba chce czegos nowego, tzn.swiadomosci ze ktos jest ze mna dlatego,że naprawde mnie kocha a nie dlatego ze ucieka od samotnosci tylko i wylacznie. Zdaje sobie tez sprawe z tego,że bardzo czesto go idealizuje choc wiem ze podobnie jak kazdy z nas idealny nie był, ale wciaz te bardziej idealne momenty naszego zwiazku biora górę. Zreszta wracajac jescze do seksu, mysle ze jezeli dwoje ludzi naprawde ma jakies pojecie o byciu razem i o milosci w takim ogolnym znaczeniu jako zweiazku dwojga ludzi na zasadzie wzajemnego szacunku zaufania i prawdziwej szczerej checi bycia ze soba i odpowiedzialnosci za ta druga osobę, to kwestia tego kto ilu mial partnerów i z kim sypiał moze nie miec znaczenia, tyle ze do tego potrzeba naprawde wielkiej dojrzalosci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość katarzyna112
echimo- nie masz racji, a wlasciwie nie do konca. ja naprawde wiem, ze nie bedziemy juz razem, tylko ze to wie moj rozum, moje serce jeszcze nie potrafi tego przyjac do wiadomosci. dlatego za wszelke cene szukam sposobu jak zapomniec o nim, jak otworzyc sie na inne zwiazki, gdyz teraz nikogo innego niz on nie wyobrazam sobie obok siebie. a niestety wiem, ze nie bedziemy juz razem dlatego probuje znalezc sposob, zeby przestac o nim myslec. nie chce powrotu, chce nowa milosc, tyle ze narazie jest to jeszcze dla mnie temat zbyt odlegly

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Echimo
"prawdziwej szczerej checi bycia ze soba i odpowiedzialnosci za ta druga osobę, to kwestia tego kto ilu mial partnerów i z kim sypiał moze nie miec znaczenia, tyle ze do tego potrzeba naprawde wielkiej dojrzalosci." No tak, ale ja nie pytałem o to czy wadzą nam seksualne wyczyny naszych partnerów zanim nas poznali, tylko w tej specyficznej sytuacji. Sytuacji kiedy ktoś wraca do kogoś po tym jak kobieta była posuwana przez obcych facetów (kończenie w środku itp) i po tym jak facet uprawiał seks z inną, pieszcząc ją, ciesząc się z nią i zespalając się z nią. Czy to nie jest zbyt powazna bariera w akceptacji krzywdzicieli szukających ponownie ciepełka u Was?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość awokado0303
Zrozumiałam o co Ci chodzilo, tyle fakt, moze zbyt malo prezycyjnie sie wyrazilam albo raczej napisalam za ogolnie. Bo chodzilo mi o to ze ta dojrzalosc jest potrzebna nawet w sytuacji kiedy ktos kogos porzuca a pozniej nastepuja dosc spektakularne powroty bo to był blad itd. Takie sytuacje sie zdarzaja wiec tutaj naprawde trzeba tego chciec i jakby porzucic w jakis sposob to co było wczesniej to ze on sypial z inna itp. W moim przypadku takiej ewentualnosci nie widze, bo nie umiem sobie wyobrazic ze ponownie miedzy nami jest taka bliskosc jaka była wczesniej. I niewazne czy sypiałby z ta dziewczyna tylko i wylacznie dla przyjmenosci nie mieszajac w to uczuc czy naprawde seks byłby uzupelnieniem, elementem milosci i bliskosci. Dla mnie byloby to tym samym, tzn.swiadczyloby ze drugi raz nie poddam mu sie, tzn. nawet mimo ze go kocham wciaz i nadal, to biorac pod uwage ze seks jest dla mnie uzupelnieniem , albo dopelnieniem bliskosci psychicznej, to zwyczajnie nie umaialabym z takim samym zaangazowaniem kochac sie z nim. Wiem ze mialabymna minute tysiac obrazow jak on robil to z nia, albo mysli o tym co on mysli jak robi to ze mna...moze to dziecinne, ale niestety bariera psychiczna bylby nie do przejscia. W sytuacji kiedy spotyka sie dwoje obcych sobie ludzi, ktorzy wiadomo maja jakas tam przeszlosc nazwijmy to zwiazana z seksem z innymi partnerami, to nie ma takiego znaczenia, bo tu zaczyna sie jakby od nowa. Od nowa sie poznaja, ucza siebie itp. A kiedy wraca sie do zwiazku moim zdaniem nie ma mowy o ponownym poznawaniu siebie, jest tylko albo powielanie starego utartego formatu, albo tez unikanie starych bledow ktore wczesniej sie popelnilo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hejchooooo
no właśnie.... myśle ze u mnie ten wątek byłby nie do zniesienia i nie mógłbym chyba być blisko z tą osobą wiedząć ze robiła to "między czasie" z kimś innym... dzis troszke zadumy.... troszke smutku... tesknotaaa... boli wciaz ale wtedy zwracam się do mojego rozsądku wyłącząjąc jednocześnie serce i uczucia... Powiedzmy ze umiem chwilowo powrócić do równowagi choć wiem że sam sztucznie przykrywam to że zostałem zraniony tesknie i cierpie... ale skoro ona pewnie ma to w dupie bo ma swoje nowe życie to po co sie zadręczać:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość awokado0303
Jak wczesniej juz pisałam w ktorym z postow, mam wrazenie ze ciagle go idealizuje poniewaz bylismy naprawde fajna para a wszystko rozlecialo sie ot tak w ciagu jednego dnia, bo on mial kryzys i przestraszyl sie odpowiedzialnosci i bycia z jedna dziewczyna tak juz na wyrost mówiac, do konca zycia. I tesknie za nim mimo wszystko bo uczuc nie da sie odlaczyc tak jak wtyczki z gniazdka, ale cieszy mnie to ze po jakims czasie takie dzwne chwytanie za serce ktore powoduje wlasciwie utratę tchu na samą mysl o nim juz wlasciwie minęło...jest tylko pustka i jakis tam zal. Tesknota ale nie wiem czy teraz juz konkretnie za nim czy po porstu za kims kogo nie potrafie zdefiniowac, a moze zwyczajnie za prawdziwym i szczerym uczuciem, oparciem w kims. Im dluzej ta sytuacja trwa to wlasnie mysle ze chyba nie czekam juzna niego tylko na kogos innego, ale jednoczesnie boje sie ze to znow moze sie powtorzyc, ten sam scenariusz typu, jest mi z Toba dobrze, jestem sczesliwy, ale moze to jednak nie to...??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hejchooooo
mam identyczne odczucia jak koleżanka wyżej :) tesknie ale nie wiem czy za nią czy za kimś bliskim szczerym wartościowym i ważnym dla mnie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oj Kasia Kasia
oj Kasia Kasia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Echimo
"A kiedy wraca sie do zwiazku moim zdaniem nie ma mowy o ponownym poznawaniu siebie, jest tylko albo powielanie starego utartego formatu, albo tez unikanie starych bledow ktore wczesniej sie popelnilo." No, no, widzę, że jakaś kobieca a równocześnie bystra dziewczyna się tu udziela. Bardzo dobrze i trzeźwo definiujesz rzeczywistość. Widzę, że to ktoś a nie Ty dużo stracił zostawiając Ciebie. Z góry gratuluje Twojemu przyszłemu mężowi. A to że uczucia nadal są, choć myślenie jest trzeźwe to nie ma co zwracać na to zbyt dużo uwagi, bo na łzawych filmach też ludzie się wzruszają i płaczą, choć wiedzą dobrze, że to wszytsko pic i reżyseria. Uczucia to nie miłość, bo gdyby tak było, to nie można by jej ślubować. Bo nastrojów się nie ślubuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość awokado0303
Echimo wg mojego byłego byłam cytuje " dziecinna" i dlatego ze mną zerwał... A mi sie wydaje,że to on byl niedojrzały mówiac po kilku miesiacach bycia razem ze nie wie co do mnie czuje i moze lepiej sprobowac byc z kims innym,żeby przekonac sie czy naprawde chcemy byc ze soba... Cos na zasadzie jest okej, ale moze podziubdziam u kogos innego, jak mi sie nie spodoba to wroce...w sumie przeciez ona nie ejst taka zła. A ta moja dziecinnosc jak tak teraz patrze na to co mówil to objawiala się posiadaniem wlasnego zdania w niektorych sytuacjach i niekiedy upór, ale nie jakis barani tylko ot taki kiedy po kobiecemu chcialam postawic na swoim. Trudno, mysle ze wyciagnelam z tego zwiazku odpowiednie zwiazku, postawilam na siebie, zerwałam z nim kontakt choc jako kolega-kolezanka nie mielismy złych relacji...ale czy po rozstaniu, kiedy sie kogos kocha a ten ktos buduje juz swoj drugi zwiazek mozna sie czuc komfortowo? Ja tak sie nie czulam i mimo calej sympatii do niego i moich szczerych uczuc podziekowalam za taka wspolprace. Moglby teraz wrocic z podkulonym ogonem, albo ze skrucha, ale sorry...chyba wole byc sama niz jak wczesniej juz napisalam wpasowac sie w dobrze znany juz schemat. Heh, w imieniu mojego przyszlego męża dziekuje;) Mam nadzieje ot tak po prostu,że kiedy odpowiedni człowiek sie pojawi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Echimo
A bo wszyscy tutaj tęsknią nie za tymi osobami a za swoimi wyobrażeniami tych osób. Poplanowali sobie w głowie życia na 20 lat w przód, ni eudało się i są zdołowani i w emocjonalnej rozsypce. Ja też swego czasu tak myslałem, ze jak się czegoś mocno chce i się na to ciężko pracuje to prędzej czy później się uda. No nie jest tak. I może dzięki Bogu. Bo nie zawsze co my chcemy jest takie super dobre dla nas samych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość awokado0303
A wiesz czego ja bym chciała w zyciu?? Zeby mnie cos wreszcie zaskoczyło:) Nie umiem konkretnie nazwac tego o co mi chodzi, wiele rzeczy w zyciu da sie przewidziec, a nawet zaplanowac wiec nie ma czasu na pewna spontanicznosc bo staramy sie dzialac wg jakiegos schematu wlasnie ze strachu ze jak cos juz bedzie inaczej to sie na pewno nie uda.... Wlasnie podobnie ejkst z mysleniemj o zwiazkach. Boimy sie noewego i dlatego wolimy to co stare i sprawdzone, bo nas juz nic wtedy nie zaskoczy. Wiemy jakis ten ktos mial wady, jakie zalety, co nam sie nie podobalo a co bylo okej. Jasne ze cholernie boje sie odrzucenia w nowym zwiazku, ale i tak chyba wiekszy strach byłby wtedy kiedy wrocilabym do tego co znane i stare, bo w jakis tam sposob widzialabym wciaz nad soba widmo kolejnego rozstania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No i miałem z nią kontakt telefoniczny. Przez wspólnych znajomych dowiedziała się, że znoszę całą sytuację ciężko i zaproponowała byśmy znowu ze sobą rozmawiali, ale jako przyjaciele (bo jest pewna, że w kwestii jej uczuć nic się niezmienni - jak pisałem wcześniej umówiliśmy się, że nie będziemy ze sobą teraz rozmawiać, by mogła przemyśleć swoje uczucia). Efekt rozmowy: Miałem problemy z rozmawianiem z nią, momentami ona mówiła coś, pytała czy jestem a ja miałem problem odpowiedzieć. W pewnym momencie kompletnie się rozchwiałem emocjonalnie, a jednocześnie nie potrafiłem wydusić słowa. Rozmowa zakończyła się tym, że powiedziałem jej, że nie jestem wstanie z nią w danej chwili rozmawiać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
awokado0303 - Utożsamiam się z dużą ilością rzeczy które napisałaś. Też się boje, że kiedyś powtórzy się schemat pod tytułem "z dnia na dzień uczucia wygasły i żegnaj". Zwłaszcza, że w moim wypadku to nie było w momencie jakiegoś kryzysu, ale z dnia na dzień gdy mógłbym powiedzieć, że nie może być lepiej. Bon Appetit 123 - Nie potrafię w danym momencie sobie wyobrazić zakochania w kimś innym. Wydaje mi się, że nie potrafił bym się w tym momencie w nikim innym zakochać, a na pewno nie będę próbował być z kimś innym (albo w ogóle szukać kogoś innego) jak długo czuje coś do mojej byłej... To jak nagle zmieniło się jej nastawienie o 180 stopni sprawia, że łudzę się, że nagle z dnia na dzień może "wrócić do normy"... Na pewno bym miał problem z zaufaniem, na pewno źle bym się czół z tym co się wydarzyło i z tym co w między czasie robiła, ale mam wrażenie, że jeśli tylko bylibyśmy znowu razem, to wszystko się jakoś ułoży... Może będzie wymagać czasu, może pewne rzeczy będą boleć, ale się ułoży...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość awokado0303
dkkl-> chłopie...( odrazu sorry za tą spoufałość;) ) potrząsnij sam sobą!!!! Ja wiem ze po rozstaniu to trudne, bo przechodzilam przez to samo co Ty,ale nie widzisz tego ze to nie przyjaźn tylko marne ochłpay czegos co nawet zakrawa o litość?? Wiem sama po sobie ze nie pomoze nic innego jak tylko i wylacznie brak jakiegokolwiek kontaktu. I wiem ze to holernie boli, duzi od srodka, czasem nawet ma sie wrazenie ze nie pozwala oddychac ale tylko to dziala. Jakakolwiek najmniejsza proba kontaktu otwiera na nowo ranę i drązy ja jescze bardziej. Ja wiem, ciezko sie pogodzic z odejsciem ale kurde czy nie zalugujemy na odrobine szacunku? i juz nie mowie ze mamy tego szacunku oczekiwac od kogos, tylko od samych siebie?? To my bedziemy zyc ze soba samym przez cale zycie wiec zamiast rozdrabniac sie nad soba trzeba ten czas hmm, nazwijmy to żaloby, przetrwac. Ostatnia rzecza jaka chcialabym zrobic to wyjsc na idiotke i desperatke w oczach mojego bylego. Mozliwe ze na nia wyszlam, nie wiem, bo tez bylam rozwalona emocjonalnie jak juz wiedzialamz ze zaczal sie spotyakac z kims innym, ale wtedy tez po prostu olałam go. Tzn.przestalam sie kontaktowac. Mam wrazenie ze myslisz ze jak bedziesz taki słaby i cierpiacyu to ona zwroci na Ciebie uwage i moze litoscia kierujac sie wroci do Ciebie... Nie chcialbys tego, uwierz mi ze to najgorsze z mozliwych rozwiazan. Jestes silny tylko jescze o tym nie wiesz bo nie zdolales sie przekonac. Widac kazdy potyrzebuje wiecj czasu na powrot do wzglednej rownowagi. Ale jedyne co odradzam to taka przyjazx wlasnie. To po kilku miesiacach od rozstania nie zda egzaminu. Na to potrzeba czasu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość awokado0303
dkkl poza tym musisz wlasnie zmienic swoje podejscie co do tego oczekiwania,że jej sie odmieni i wroci. Ja wiem,że tu nie ma prostych rozwiazan na zasadzie mówisz i masz, ale bez tego to Ty sie zajedziesz takim mysleniem. I co Ci to da?? ciagła nadzieje i czekanie na łaskawy gest księzniczki?/ Nie wyrazam sie tu o niej w jakis ironiczny sposob bo szanuje Twoje uczucia do tej kobiety, tylko po prostu uogólniam cała sytuacje. Kazde cierpienie trzeba przejsc, ale w okol niego nie moze krecic sie Twoj swiat, bo bedziesz popelniał błedy. Zamkniesz sie i bedziesz czekal na jakis znak. Wiem ze moge sobie pisac do woli a Ty i tak zrobisz co zechcesz ale za nawet misiac dwa, jesli sytuacja nie ulegnie zmianie sam zobaczysz ze sie pograzasz i zwyczajnie stoisz w miejscu. i zacznie Ci to uwierac bo zrobisz sie zazdrosny o to ze ona sie bawi, zyje a Ty tkwisz w tym martwuym punkcie czekajac niewiadomo na co... Ja zaczelam zyc, bawic sie, robic wiele rzeczy dla samej siebie, nie po to by udowodnic cos jemu, ale zeby zrobic cos dla siebie samej, poczuc sie wartosciowa kobieta, bo wiadomo po rozstaniu samoocena troche spadla. I mam sie dobrze nawet mimo tego jak juz wczesniej pisalam nadal go kocham i chyba nawet za nim tesknie. ale to nie zmienia faktu ze nie zyje dla niego, tylko dla siebie i to o swoj tylek mam dbac a nie o to co on pomysli o mnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
awokado0303 - Sam się dzisiaj sporo nad kwestią takiej przyjaźni zastanawiałem... Nie wiem czy czytałaś co pisałem wcześniej, ale zaraz po rozstaniu z moją byłą i po "zostaniu przyjaciółmi" sytuacja dla osób postronnych mogła się wydawać, że dalej jesteśmy razem. Dalej spędzaliśmy, ze sobą całe dnie, dalej mogliśmy na siebie liczyć i pomagaliśmy sobie w różnych sytuacjach. Więc jako przyjaźń, to było coś więcej niż taki "ochłap", ale w założeniu, że nigdy nie bylibyśmy razem, to nie mógłbym wyobrazić sobie bliższej przyjaciółki. Problem polegał na tym, że ja nie rozumiałem czemu tak nagle ze mną zerwała, a ona twierdziła, że sama nie wie i że w ciągu ostatnich dni w niewyjaśnionych okolicznościach "uczucia wygasły". Drugi problem polegał na tym, że zaczęła mi się zwierzać "jako przyjacielowi" z detali jej "nowego życia seksualnego", które rozpoczęła parę dni po zerwaniu ze mną (przez co czuje się zdradzony, mimo że technicznie nie byliśmy już razem), gdy ja jeszcze ani się nie pogodziłem z całą sytuacją ani jej nie rozumiałem. Dla tego postanowiliśmy, że przez 2 miesiące nie będziemy się w ogóle kontaktować, by mogła przemyśleć swoje uczucia i jak dobrze pójdzie się stęsknić. Ja w celu przetrwania tego czasu zacząłem masowo pić alkohol, a teraz przerzuciłem się na antydepresanty (bez których nie mogę ani spać ani funkcjonować)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hejchooooo
szczeże? przez jakieś 2 miesiace po rozstaniu pisałem, zaliłem jej się, obiecywałem itp a jednocześnie baaardzo cierpiałem. Po kazdym kontakcie mocniej. Obecnie totalnie ją olałem, uświadomiłem sobie że nie jest mnie warta, nie jest osobą powazną i od tego momentu nie mam nawet ochoty kontaktu nie pisze nie dzwonie, unikam spotkań przypakowych... zacząłem żyć sobą. Co z oczu to z serca - cos w tym jest. Nie mam zamiaru zamienic juz z nią 1 słowa... sposób w jaki mnie zostawiła był chamski i dziecinny. Tęsknie ale nie za nią a za bliskością i kimś kto bedzie na dobre i złe... ale skoro wczesniej byłem sam to znów trzeba się nauczyć:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×