Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość katarzyna112

jak wyrzucic go z serca??

Polecane posty

Bon Appetit 123 - Mi też pomaga pisanie na tym forum, a teraz trochę pomógł mi twój post. Zauważam, że często to co piszesz bardzo trafnie odnosi się do tego co myślę lub czuje. Dokładnie jak napisałaś, najgorsze jest utracenie budowanego przez kilka lat obrazu naszej przyszłości. Drugą najgorszą rzeczą jest jak nagle to się stało, to jak wracać do przytulnego domu i zastać zgliszcza po pożarze. Boje się, że takie obawy ze mną zostaną teraz... Czy będę z nią, czy może jednak z kimś innym, to boje się, że będą mnie nachodzić obawy z serii "czy dzisiejszy dzień może być ostatni?" hejchooooo - Moja była też była strasznie zimna gdy ostatni raz ją widziałem, bardziej zimna niż gdy jeszcze nie byliśmy parą. Staram się wierzyć, że to nie jest "ona", ale że to efekt muru jaki zbudowała. Możliwe, że nawet nie świadomie, w celu utwierdzenia się w podjętej decyzji (Ale mogę po prostu mówić sobie to co chcę by było prawdą).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hejchooooo
ja przez pewien czas wmawiałem sobie że ma tylko kolege... tylko dlatego że chciałem wtedy żeby tak było... Bon Apetit 123 dzieki:) pewnie takie chwile nie raz mnie najdą ale mam nadzieje że jak sie rano obudzę bedzie ok... moze to dlatego ze miałem dzis troche czasu...? żle się czuje jakis chory chyba, siedze w domu itp... Może kiedys ktos mi to wynagrodzi.... choc nie szukam dziewczyny... teraz w sumie jest mi dobrze samemu i narazie niech tak będzie... Z 2 strony po co być z kims skoro nie do konca wyleczyłem się z tamtej.... ech nigdy bym nie pomyslał że to takie trudne i bolesne... ale zawsze w takich chwilach próbuję znów przypomnieć te pozytywne cechy rozstania i w ogóle moje żeby sie nie dołowac jaki to jestem teraz beznadziejny i niepotrzebny.... pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Już go nie wyrzucisz, bo tu sami amatorzy a specjaliście nie chciałaś uwierzyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
b1991 - Ja ostatnio mam same huśtawki. Obudziłem się wcześnie rano, no i szybko połknąłem moją poranną tabletkę (lek na depresję) i położyłem się znowu do łóżka. Nie miałem dzisiaj wrażenia bym słyszał jej głos zaraz po obudzeniu, więc całkiem dobrze jak na rano. Właściwie tak dobrze mi się leżało, że stwierdziłem iż nie wstaje i śpię do oporu (mimo że moje myśli były skupione na mojej byłej, to tym razem przyjemne uczucie związane z leżeniem było silniejsze). Po tym jak wstałem pomyślałem, że dłuższe poleżenie w wannie może być uspakajające, no ale dały o sobie znać huśtawki nastroju. Miałem myśli, że najlepiej się z nią nie kontaktować, a 5 minut później, że dzwonię do niej byle tylko usłyszeć jej głos. Miałem momenty zastanawiania się "dlaczego?", momenty myślenia co zrobić by do mnie wróciła, a potem momenty obwiniania ją za całą sytuację i zastanawiania się, czy może w przeszłości mnie oszukiwała czy była szczera. Teraz próbuje się zmusić do zjedzenia śniadania (w praktyce wczorejszej kolacji z lodówki). Chodź w tym konkretnym momencie jak siedzie na fotelu a laptop mnie grzeje w brzuch czuje się nadzwyczaj dobrze (Do tego jem gorzką czekoladę - bo zawiera magnez). A jak Twoje samopoczucie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dkkl no czekolada jest dobrym słodyczem na stres smutki itp;) a ja wiesz próbuję sie nie dobijać myślami tym że nie moge znaleźć pracy.U mnie samopoczucie nawet OK. A ty nie masz ochoty wyjśc do ludzi??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
b1991 - Nawet gdybym chciał to nie mam zbytnio z kim gdzieś iść... A nigdy nie szło mi z górki poznawanie nieznajomych... Ostatnio szukałem jakiś wydarzeń w moim mieście nawet, no i jakieś dwa tygodnie temu byłem na jakiś targach. A pod koniec ubiegłego tygodnia wyszedłem ze znajomym (jednym z bardzo krótkiej listy moich znajomych - z którym gdy byłem z dziewczyną, średnio spotykałem się raz do roku).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No widzisz jesteś z miasta to masz wieksze perspektywy;) To nie zaszkodzi ci sie spotkać raz jeszcze na meskie pogaduchy:)tak samo teraz spacerek żeby sie dotlenić bo leżenie w łóżku i siedzenie w 4 ścianach nie ejst dobrym rozwiązaniem..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hejchooooo
ejjjj... wiem jak to jest bo przechodze też przez to ale po co sie faszerować jakimiś prochami? czy nie lepiej spróbować otrząsnać się i próbowac własnej siły... Kolego mam wrażenie że sam sie nakrecasz mianowicie czekasz aż wróci a jeśli nie wróci?? zamiast zacząć myśleć o tym co bedzie siedzisz sam albo spisz... kilka dni tez takich miałem ale jakos zacząłem wychodzić... nawet w trakcie komuś o tym smeciłem ale i tak nie byłem sam z tym wszystkim. Spróbuj sie ogarnąć doprowadzic do ładu... mi np bardzo podniosło samoocene i poczucie kiedy czułem że ktoś patrzy na mnie jak na "ciacho" :D mimo że ja to olewałem ale dawało jakaś nadzieje że sie i tak ułozy kiedyś itp... ogarnij sie i wyjdz... pewnie nie pracujesz co jest troszke nie po drodze no ale za to możesz pospac a później cały dzień żeby robić cos oprócz myslenia o niej. a co do dzisiejszego humoru to niby ok ale coś mnie ukłuło gdy mijałem park pełen liści i słońca i sie coś w środku odezwało... ale przeszło chwilę później...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kasia12211
Wspomnienia chyba najbardziej dobijają:-(jestem świeżo po rozstaniu. Chłopak ze mna zerwal tydzien temu. Najgorsze jest to ze on nie wie co czuje do mnie i twierdzi ze chce teraz byc sam:-( bardziej tragiczne jest to ze pracuje jako opiekunka do dziecka u niego w domu:-(musze sie z nim codziennie widywac:-(w dodatku mamy wspólne zainteresowania i ciagle na siebie wpadamy:-(ja juz nie mam sił bo moje zycie jest bez niego nic nie warte:-(doradźcie jak mam sobie z tym poradzic?jak sie zachowywać?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hejchooooo
zachować jest sie ciezko.... wiem tez widze była... myśle że powinnas spróbować pogadać z nim na spokojnie i wszystko z siebie wyrzucic... tesknote, brak jego i wtedy czekać na jego ruch. trzymaj sie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hejchooooo - Leki zacząłem brać bo zacząłem pić zdecydowanie zbyt dużo alkoholu (a wcześniej nie piłem wcale). Bez tego spałem po parę godzin dziennie i wręcz bałem się kłaść z uwagi na myśli i emocję które się wtedy pojawiały. Teraz przynajmniej się wysypiam i czasem jestem wstanie pogadać z kimś o czymkolwiek i na moment nie myśleć o niej. Co do mojej samooceny to jest kompletnie w gruzach. Wręcz zastanawiałem się, czy naprawdę byłem kiedyś, dla niej, tak atrakcyjny jak mówiła... Rzeczywiście czekam, aż wróci... Szczerze mówiąc nie potrafię sobie wyobrazić przyszłości bez niej... Jeśli powiem, że w ostatnich latach "żyłem dla niej" to będzie to wyjątkowe prawdziwe stwierdzenie, mimo że brzmi jak oklepany frazes. Wszystko wydaje mi się teraz mało ważne, a wręcz "puste"... Co do pracy to staram się rozkręcić własny biznes, w czym moja była mocno mi pomagała i wspierała mnie... No ale możliwe, że będę szukał czegoś na etacie... Nie wiem czy o tym wspominałem, ale istotna na pewno jest kwestia jest, to tak właściwie był mój pierwszy związek. Wcześniej byłem pewny, że nigdy nie spotkam nikogo z kim chciałbym być i czułem się całkiem dobrze samemu, aż tu nagle zaczęliśmy rozmawiać i bez żadnych planowanych działań z mojej strony po prostu samo się stało.. Jak już byliśmy razem, to zaczęliśmy snuć naprawdę dalekie plany. Już mieliśmy nawet ustalone imiona przyszłych dzieci (więc naprawdę wszystko było na bardzo dużym poziomie zaangażowania). No i ciągle nie mogę uwierzyć, że to wszystko mogło zniknąć tak po prostu z dnia na dzień...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hejchooooo
tym bardziej samo z siebie nie wygasnie takie głębokie uczucie i plany... z reszta skoro tak to niedałaby rady sama.... mysle że jednak ma kogos...:( to moje odczucie gdyz u mnie było niemal identycznie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bon Appetit 123
Te baby to jednak głupie są. Mają tak zaangażowanych i kochających facetów i jeszcze wybrzydzają. Ale to chyba właśnie dlatego, że nikt ich wcześniej tak źle nie potraktował. Co ja bym dała, żeby usłyszeć że mój facet żyje dla mnie. Ale widocznie nie jest mi to pisane. On jest kompletnie nieuczuciowy. Aż ciężko mi uwierzyć, że ktoś może taki być. Owszem, zależało mu i to on o mnie zabiegał zanim zdecydowałam się na związek z nim, ale teraz mam wrażenie że było to bardziej na zasadzie: "koledzy mają żony i dziewczyny, to mi też wypada mieć", albo "fajnie mieć kogoś na stałe do seksu". Łudziłam się jednak, że jest w tym wszystkim miłość z jego strony. No właśnie, przedwczoraj zapytałam go czy wie co to jest miłość. Jego definicja była tak beznadziejna, że aż nie chce mi się jej powtarzać. Co więcej ten brak głębszych uczuć jest dla niego czymś zupełnie normalnym. I jeszcze próbował mi wmówić, że wszyscy faceci są tacy sami, a on wręcz trochę lepszy od pozostałych. Zdołowało mnie to, ale... Teraz widzę, że to nieprawda. Są też wartościowi i uczuciowi mężczyźni, którzy są w stanie ofiarować naprawdę wiele swojej ukochanej. Tacy dla których to ona jest najważniejsza, a nie znajomi, imprezy czy inne sprawy. To piękne, ale po chwili refleksji kłuje w serce, że część osób tego nie docenia, a drugiej części los nie postawił na drodze takiego kogoś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hejchooooo - No i tym bardziej jestem w kropce... Nie odzywanie się raczej nie skutkuje (nawiązuje do ostatniej rozmowy telefonicznej z nią jaką opisałem). Z drugiej strony jak nie zgodziłem się na zakończenie tego "nie odzywania" i nie zgodziłem się byśmy gadali jako przyjaciele to miałem wrażenie jakby się szczerze trochę zmartwiła. W ciągu jakiś 2 tygodni stanę znowu pewnie przed pytaniem, czy chce byśmy gadali jako przyjaciele.. (Zakładając, że nie wydarzy się jakiś cud, że nagle z dnia na dzień będzie chciała do mnie wrócić). Nie wiem co robić... Chciałbym podjąć decyzję która da nam największe szanse, na bycie znowu razem. Nie zależnie, czy rzeczywiście ma kogoś innego, czy ma rozdwojenie jaźni i coś jej się w umyśle przełączyło... Z tego co czytałem i dowiadywałem się w śród rodziny, to w większości wypadków niekontaktowanie się, nie prowadziło do "wielkich powrotów", ale do całkowitych zerwań znajomości... A więc zaczynam powątpiewać w aktualny kierunek moich działań... Z drugiej strony gdy ostatnio raz z nią rozmawiałem parę dni temu, to tak silne emocję mnie złapały, że miałem straszny problem z nią rozmawiać... W ogóle mówić miałem trudność...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hejchooooo
żeby była jasnośc... nie jestem ideałem, mam wady mam tez małe różki które czasem pokazuje... ale kochałem szczeże ona chyba nie chciała tego widzieć. A w sumie moze troszke racji bo ona nigdy nie była zostawiona przez kogos a szkoda może by poczuła co to znaczy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bon Appetit 123 - Widzę, że zadaje sobie podobne pytania, tylko że z drugiej strony. Zastanawiałem się, czy są kochające, wierne i stałe w uczuciach kobiety (dzięki temu forum, wiem że takie są, chodź zaczynałem w pewnym momencie mieć wątpliwości). Czytając drugi akapit przypomniała mi się wcześniej opisana prze zemnie kwestia zdrady, której dopuściła się moja była, o której zwierzyła mi się jako przyjacielowi. Gdy spytałem ją, czemu to zrobiła, to powiedziała, że miała taką straszną ochotę, że nie mogła się opanować... Jak zasugerowałem, że przecież to ona chyba kontroluje swój popęd seksualny, a nie odwrotnie, to powiedziała, że nie jest teraz tego taka pewna... Nie wiem, też czego to jest kwestia, czy to cecha indywidualna, kiedyś zastanawiałem się czy może to jest jakoś powiązane z płcią, ale moja była miała skłonność do iścia na przód i zapominania co działo się wcześniej. Często zapominała o wielu naprawdę istotnych wydarzeniach z przed np. roku. Ale nie tylko "zapominała", że musiałem jej przypomnieć, ale potrafiła otwierać oczy, że zdziwienia, bo kompletnie wielu wydarzeń nie pamiętała. Czasem chciała coś zrobić, czy podejmowała jakąś decyzję i pytała mnie o radę, a ja jej mówiłem, że już mnie pytała o coś takiego np rok temu i że zrobiła "tak i tak" i że np skończyło to się nie dobrze i że np tego żałowała potem, albo że byłą zadowolona z efektu. Często z uwagi, na to, że nic z tego nie pamiętała, to mimo moich rad i nawiązań do wcześniejszych wydarzeń, podejmowała znowu taką samą decyzję, czego efektem był kolejny raz negatywny skutek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Trzeci akapit ostatniej mojej wypowiedzi napisałem chyba z nadzieją, że ktoś mając tą informację, może będzie wstanie mi coś podpowiedzieć... Wiem, że cały czas się łudzę i pewnie potęguje tym potem moje doły i depresję, ale nie potrafię odpuścić. Poddać się...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bon Appetit 123
Dkkl - stawiałabym raczej na cechy indywidualne. Raczej nie jest to kwestia płci, bo ja akurat mam wręcz odwrotnie, pamiętam niemal wszystko i często analizuję przeszłość. Istotne chyba jest, czy ona nie pamięta tylko wybiórczych wydarzeń, o których mogłaby nie chcieć pamiętać, typu jakieś niepowodzenia itp., czy również tych dobrych chwil. Takie niepamiętanie może wynikać albo z braku sentymentów, albo też być jakimś mechanizmem obronnym. Czasem podejmujemy jakąś decyzję, nie dlatego że jest ona w naszym przekonaniu słuszna, tylko dlatego że chcemy żeby była słuszna, bo np. tak jest wygodniej, albo coś nas nieodparcie pociąga. I wtedy, nawet jeśli wszystkie znaki na niebie i ziemi, jak również zdarzenia z przeszłości mówią, że to zły wybór, to po prostu staramy się o tym nie pamiętać i i tak zrobić swoje. Nie wiem czy o to chodzi, ale tak rozumuję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość henzo
Do Dkkl: Do Ciebie nie trafiają żadne rady. Jesteś w kompletnym amoku. Kierowanie się emocjami nic Ci nie pomoże,bo zmieniaja się jak w kalejdoskopie. Jeśli chcesz sobie samemu pomóc, musisz przestać słychać samego siebie a zacząć innych ludzi. Przyjaciół ,rodziców. Zaparcie się samego siebie jest trudne, ale to jedyna droga w takich kryzysach, bo na pewno sa ludzie wokół Ciebie, którzy dobrze ci życzą a patrza na to chłodo i z boku - czyli obiektywnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bon Appetit 123 - Zdarzało się jej zapominać zarówno o niepowodzeniach jak i dobrych momentach, jak i o treściach rozmów (nie tylko zemną, ale z każdym), lub co robiła parę dni wcześniej. Często prosiła mnie bym jej przypominał o różnych sprawach. Zapisywałem w kalendarzu i na karteczkach rzeczy które miałem jej przypomnieć godzinę/dwie godziny/dzień przed ich nastąpieniem. Muszę przyznać, że na początku trochę irytowało mnie, że nigdy nie pamiętała prawie żadnej obietnicy, czy pewne rzeczy ustalaliśmy po parę razy, bo zapominała, że już o czymś rozmawialiśmy, ale ostatecznie co ważniejsze rzeczy pamiętała. Oczywiście możliwe, że nie zależnie jeśli chodzi o negatywne rzeczy mógł działać jakiś mechanizm obronny. Boje się biorąc to pod uwagę, że jeśli teraz z nią nie kontaktuje się, to ona zamiast się stęsknić, standardowo zgodnie z jej częstą reakcją "pójdzie na przód" i dosłownie zapomni o uczuciach jakie nas łączyły....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bon Appetit 123
Dkkl - Też pomyślałam, że skoro przeszłość nie ma dla niej aż takiego znaczenia (bo jeśli coś ma znaczenie to się to raczej pamięta), to rzeczywiście może być jej łatwiej zapomnieć o tych uczuciach... Ech... nie wiem już co Ci doradzić. Niektórzy wyznają zasadę, że o miłość należy walczyć. Ty jesteś w o tyle bardziej uprzywilejowanej sytuacji, że jesteś facetem, a walka faceta o kobietę jest w naszej kulturze postrzegana jako coś normalnego, a nawet ocenianego dodatnio (odwrotnie niż w przypadku walki kobiety o faceta). I o ile nie posuniesz się do szantażu emocjonalnego, uprzykrzania jej życia czy nawet terroru tudzież innych patologii, nie powinno mieć to jakiegoś pejoratywnego wydźwięku. Pozostaje tylko kwestia jak Ty sam będziesz się z tym czuł, czy nie zabrniesz za daleko i jak zniesiesz ewentualną porażkę. Czasem właśnie dla własnego zdrowia psychicznego i szybszego wrócenia do normalności lepiej sobie odpuścić. I takie też rady będziesz otrzymywał od wszystkich tych, którym się nie powiodło. Z kolei ktoś kto zdołał odzyskać uczucie kochanej osoby, powie "jak to dobrze, że nie odpuściłem". Ostateczna decyzja należy tylko do Ciebie. Sęk w tym, że naprawdę nie jest łatwo dokonać trafnej analizy sytuacji, w chwili gdy buzuje w nas tyle mieszanych emocji, że sami już się w tym gubimy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do dkkl
nie obraz sie (nie chce ciebie obrazac- chce ci pomoc) ale dla mnie jestes taka meska wersja "kobiety bluszcz" i moim zdaniem twoja ukochana sie wystraszyla. ja szczerze tez bym sie chyba wystraszyla. czulabym sie osaczona w takim zwiazku. wiem ze ty ja kochales i chciales dobrze, ale zyjac dla niej nie dales jej zadnej przestrzeni i zaczela sie dusic w tym zwiazku. moge sie oczywiscie mylic ale ja to tak odbieram czytajac twoje posty. mowiac krotko: byles dla niej za dobry! istnieje jeszcze jedna wersja, znacznie gorsza. twoja byla jest zwykla (przepraszam nie chce uzyc tego slowa, ale inne nie pasuje) zimna suka bez uczuc. nie docenila tego co ma, jak wspanialego faceta ma obok siebie, a wrecz przeciwnie, znudzil jej sie, wiesz jak za slodkie ciastko lub cos w tym stylu. i byla na tyle wyrachowana zeby znalezc sobie kochanka/kow i jeszcze kilka dni po rozstaniu opowiadac ci o szczegolach swojego zycia seksualnego. wiesz jak sie kogos kocha to nie zrobi mu sie czegos takiego. zapytaj jakiejkolwiek dziewczyny kilka dni po rozstaniu z facetem czy potrafila by isc do lozka z innym. a jeszcze opowiedziec o tym Tobie? sorry nie wiem na co liczysz, ale dla mnie wnioski sa jasne. ONA CIEBIE NIE KOCHA! zrozum to w koncu bo naprawde nie warto marnowac czasu i energii na taka osobe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bon Appetit 123 - Zacznę od tego, że dziękuje za szybkie odpowiedzi:) Bardzo mi pomagasz w tym momencie. Decyzję co robić dalej komplikuje też to, że ostatnio gdy z nią rozmawiałem, z powodu tego jak rozchwiałem się emocjonalnie w momencie rozmowy w praktyce nie byłem wstanie z nią rozmawiać. Nie miałem takich problemów wcześniej, nawet po tym gdy już ze mną zerwała, a więc zapewne to efekt tego co teraz przeżywam i tych wszystkich dołów (i związanych z nimi negatywnych emocji) które mnie teraz nawiedzają. Jak ostatni raz się z nią spotkałem była strasznie zimna i miałem wrażenie, że tworzy mur w okół siebie. Szczerze mówiąc, gdybym mógł zdecydować o czym chciałbym by zapomniała, to o robieniu tego:) Zastanawiam się, czy jeśli odezwał bym się do niej za np miesiąc, albo dwa, czy to nie był by lepszy ponowny start, niż teraz... Z drugiej strony za miesiąc, czy dwa może już całkiem pogodzić się z zakończeniem związku ze mną. No jest też możliwy pozytywny wariant, że jednak się stęskni (chodź coraz mniej na to liczę). Z trzeciej strony jeśli tak jak sugerował hejchooooo źródłem problemu jest "trzecia osoba", to mogę mieć nadzieje, że albo okaże się to tylko zauroczeniem, albo najzwyczajniej im nie wyjdzie i wtedy odezwanie się za jakiś czas było by lepsze (Oczywiście pomijając mój balans psychiczny, związany z myśleniem co może z kimś robić w między czasie...) Z czwartej strony mogę zaakceptować jej propozycję przyjaźni i przynajmniej będę miał obraz sytuacji co u niej, jak się czuje itd... Wydawało mi się to dobrą opcją, ale zmieniło trochę moje nastawienie to jak ciężko było mi z nią rozmawiać podczas ostatniej rozmowy telefonicznej. Obawiam się też, że mógłbym się czuć czasem w tym wariancie "odtrącony w kąt" lub że miałbym słuchać o jej kolejnych doświadczeniach seksualnych... Z drugiej strony, może jakoś płynnie mógłbym przejść z "przyjaciela" z powrotem do "chłopaka", z drugiej strony może być wręcz przeciwnie bo po uznaniu za "przyjaciela" stworzy w umyśle kolejny mur/barierę... To są moje przemyślenia, nie oczekuje na nie odpowiedzi, ale to chyba zebrane wszystko co mój mózg w zapętlonym analizowaniu wszystkiego na wszelkie możliwe sposoby wytworzył.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bon Appetit 123
Apropo przeszłości i wspomnień, rozmawiałam przed chwilą ze swoim M. Był całkiem miły i jakoś w luźnej pogawędce od słowa do słowa weszliśmy, właściwie on wszedł, na temat naszego poznania się, pierwszych spotkań, tego jakie były nasze wzajemne wrażenia wtedy itd. Myślę że pomimo obecnej sytuacji, gdy niewątpliwie wiele rzeczy się między nami popsuło, miło jest sięgnąć pamięcią do tamtych chwil. Wydaje mi się, że te fajne wspomnienia znów na momencik nas zbliżyły. Wiem, że to za mało, aby budować na tym wspólnie dalszą przyszłość i naprawić to co złe, ale na pewno pojawia się wtedy maleńka nawet myśl, czy można by spróbować jeszcze raz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bon Appetit 123 - Ciesze się, że wasze relacje się ocieplają. Jak przypomnę sobie co pisałaś jeszcze parę dni temu, to naprawdę brzmi, że jest dużo lepiej. Trudno mi powiedzieć coś bez konkretnej wizji jaki on jest, ale samo to że był chętny do wspominania dobrych chwil wydaje mi się naprawdę dobrym znakiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"do dkkl" - Zastanawiam się czy mogłem być uznany za męską wersję "kobiety bluszcz". Nie wiem co dokładnie myślała w momencie zerwania. Przez większość czasu trwania naszego związku jestem jednak przekonany, że by mi powiedziała gdyby tak czuła. Idea od początku była taka, żeby o wszystkich problemach rozmawiać nawet jeśli są trudne i by niczego nie zakopywać pod dywan - Wydaje mi się, że dlatego powiedziała mi teraz o tej zdradzie i z tego samego powodu powiedziała mi o innym takim, chodź trochę mniejszym, nieprzyjemnym wydarzeniu na samym początku naszego związku (Wtedy mówiła, że bardzo tego żałuje itd). Dla tego chce wierzyć, że gdyby miała jakieś zastrzeżenia co do mojego zachowania, to by mi o tym powiedziała. Tzn nie czuje się niczego pewny w kwestii ostatnich dni naszego związku (to "wygaśnięcie uczuć"), ale z 2-3 miesiące temu na pewno by mi szczerze powiedziała. Poza tym ona sama prawie codziennie dzwoniła do mnie gdy np czekała na autobus, albo gdy robiła sobie śniadanie, albo gdy jechała autobusem, więc na podstawie tego wnioskuje, że przynajmniej w tych momentach nie odczuwała "przesytu ilości kontaktu"...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bon Appetit 123
Dkkl - wszystkie te warianty które bierzesz pod uwagę są prawdopodobne i trudno prognozować który z nich będzie/jest rzeczywisty. Oczywiście byłoby najprościej, gdybyś miał jasny obraz o co tak naprawdę chodzi, czy jest w to zamieszany ten trzeci facet, czy nie. Jego obecność i to czy ona jest pod jego wpływem, wydaje mi się kluczową sprawą. Ale chyba nie polecam Ci zabawy w przyjaciela, bo po pierwsze może to być mega bolesne (o czym już się przekonałeś), a po drugie i tak nie masz pewności że będzie Ci mówiła prawdę. Jednak wracając do sprawy tego ewentualnego trzeciego, czy nie jest nader prawdopodobne że to właśnie ten z którym się wtedy przespała? Co do mojego chłopaka, to może znak faktycznie jest dobry, ale nadużycia w postaci ran jakie mi zadał na pewno ot tak się nie ulotnią z mojej pamięci. Poza tym dobitnie dotarło do mnie w jak istotnych kwestiach się różnimy i mam poważne wątpliwości czy będę z nim po tym wszystkim kiedykolwiek w pełni szczęśliwa. Ogromnie boję się powtórki z "rozrywki" i tego czy nie nastąpi niebawem. Cóż... pora spać. Oby sen dodał nam siły na kolejny dzień.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bon Appetit 123 - "Czy nie jest nader prawdopodobne że to właśnie ten z którym się wtedy przespała" I tak i nie... Aż trudno mi o tym pisać... W każdym razie, ten z którym się przespała to osoba z którą miała w przeszłości zanim mnie poznała relacje o "czystko seksualnym charakterze"... Gdy zwierzyła się z tego mówiła, że bardzo tego żałowała i że nigdy nie byli w związku, ale utrzymywali sporadyczne relacje o charakterze koleżeńsko-seksualnym... Nie wiem na ile to prawda, ale podobno to było tak, że miała takie epizody w których robiła to z tym kimś przez jakiś czas, potem parę miesięcy miała doła, żałowała tego, a potem jak już czuła się lepiej, to po jakiś czasie to znowu to robiła... Z tego co mi mówiła, to w momencie w którym ją poznałem była na etapie w którym definitywnie z tym skończyła (miało to mieć miejsce jakiegoś pół roku przed tym jak mnie poznała). Powiedziała mi o tym jako "dowód zaufania" i ponieważ czuła się źle z ukrywaniem czegoś przede mną (no a mogła z łatwością to zataić i nigdy bym się o tym nie dowiedział). No i jest możliwość, że drugi "ewentualny trzeci", to taki znajomy z którym się ostatnio bardziej kolegowała i teraz bardzo często się ze sobą spotykają i rozmawiają, ale ona twierdzi, że nic między nimi niema i nie będzie choćby dla tego, że mimo że jest dobrym kumplem/przyjacielem to nie jest dla niej w najmniejszym stopniu atrakcyjny...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Biorę tabletkę na sen i się kładę spać zanim się zdarzę bardziej zdołować.... Bon Appetit 123 - Też boje się, że jeśli znowu będę z nią, to będzie mi ciężko odbudować zaufanie i zapomnieć o tym co teraz się wydarzyło. No i czy znowu nie zostanę kiedyś zostawiony z dnia na dzień. Mam nadzieje, że kolejny dzień będzie tylko lepszy. I że uda nam się znaleźć nasze odpowiedzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×