Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość WiosennoJesienna

Świeże rozstanie, kto jeszcze przeżywa coś takiego?

Polecane posty

Gość seeeeesfa
Nie koniecznie musiała oszukiwać. Wtedy mogła czuć coś innego niż dzisiaj. Uczucia się zmieniają. Już jedno małżeństwo ci się rozpadło, powinieneś znać ten mechanizm. Może jest jej ciężko, zapytaj jej wprost o co chodzi, w czym ona ma problem. Nie doszukuj się od razu oszustwa. tak naprawdę rodzina to ciężka sztuka nieustannych kompromisów, może ona nie jest na to jeszcze gotowa dlatego nieustannie zaznacza że nie chce być matką dla twojego dziecka. Nie bierz tego jednak tak dosłownie do siebie. Miłość się czuje. Czy ty czujesz się kochany? milusienki65 Napisz o tej ceremonii, też jestem ciekawa ;) ja już paliłam zdjęcia ślubne i prawie pożar zrobiłam w domu. jestem nieco stuknięta, dlatego tak ciężko mi wrócić do normalnego życia. Seksić się z facetami nie będę, seks bez miłości jest nie do zniesienia. Ale możemy się umówić na wspólną wirtualną terapeutyczną ceremonię palenia mostów za byłym życiem, Jestem za :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Daniel29-32
Doszedłem do wniosku ze nie będę już nigdy szczęśliwy tak jakbym tego chciał bo za dużo wymagam od życia:( niestety ale taka prawda takie życie. Jestem w takim związku jaki mam, a na prawdziwą miłość już nie zasłużę. Zobaczymy co los przyniesie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gedoline
Witam wszystkich... Dobitnie - dałaś mi do myślenia z tymi przyjaciółkami, chyba właśnie ja za dużo od nich wymagam... nigdy na to nie wpadłam :/ muszę nad tym pomyśleć.. mam nerwice - nie możesz nastawiać się z góry tak pesymistycznie :/ wiem, czarne myśli, ale jest też coś takiego jak samospełniająca się przepowiednia. Nie mówię, że masz myśleć pozytywnie, ale przynajmniej powstrzymaj negatywne myśli... Daniel - nie znam dokładnie Twojej sytuacji, tymbardziej nie znamy obiektywnego spojrzenia, ale nie potrafię sobie wyobrazić zdecydować się na faceta z dzieckiem a potem odstawić dziecko. Myślicie że w takich sprawach dopuszczalna jest zmiana opcji na: bez dziecka? Seeeesfa widzę, że Ty sama potrafisz zrobić sobie psychoanalizę i myślę, że możesz mieć rację z tym poczuciem bezpieczeństwa we własnym smutku! Jak myślisz, co musiałoby się stać, żebyś przebiła ten kokon?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gedoline
macie rację z tym przeżywaniem miłości (seeesfa), chcemy ją przeżywać jak w książkach lub komediach romantycznych. Tylko, że ja tu widzę same historie Romea i Julii tudzież młodego Wertera :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gedoline
u mnie kolejna noc przepłakana /rozmowa z nim przez tel./ sama nie wiem po co to robię, z jednej strony jest dla mnie tym samym człowiekiem co kiedyś, z drugiej strony nie mogę uwierzyć, że ten sam człowiek mógł mnie tak oszukać i słowami przenieść moje samopoczucie do parteru :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zawieszona w czasie
ja jestem juz sama półtora roku, na poczatku jakos było, ale gdy emocje opadły, zal, histeria, dzienne łzy,totalny brak snu tygodniami, przeryczane całe noce, całe dnie, depresja, schudłam 13kg, nie jadłam nic, wyladowałam w szpitalu, anemia, pozbierałam sie lekko do kupy, i szlag na nowo.. nie mam dnia żebym nie wyła, nie załowała ze go nie ma, ze nie moge sie do niego przutylic, to jest straszne, zawsze byłam silna a teraz jestem śmieciem... ponizałam sie tyle razy, proszac, błagając... i juz nie wiem co robic, coraz częściej chce umrzeć, w maju sie pociełam (nie wiem czego miał być to symbol ale taka miałam ochote) chodze zawieszona, jestem od rana w pizamie i tak prawie codziennie, tylko jak musze isc do pracy to jakos zyje, przed ludzmi udaje ze sie trzymam, a tak naprawde juz nie chce mi sie życ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mam nerwicę
co to za samospełniająca się przepowiednia?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gedoline
zawieszona to już groźne co piszesz, musisz iść po pomoc! mam nerwice jest cos takiego ze o czym myslisz i jak sie nastawiasz to tak jest. Jesli juz dzis myslisz ze jutro bedzie tragicznie to na pewno nie bedzie dobrze! Nasze nastawienie to wywoła. Nie wiem, czy umiem to wytłumaczyć. Ja jak mam kompletnego doła to wcale nie mysle o jutrze, upajam sie smutkiem tu i teraz w danej chwili :/ odganiam mysli o jutrze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zawieszona w czasie
gedoline...to bez sensu isc po pomoc, pewna psycholog wyznała mi: najlepiej by było jakby pani spisała wszystkie swoje myśli na kartke, napisała list, spróbowała wszystko dokładnie opisać i podać ją dalej osobie która powinna ja dostac... inna mi powiedziała ze najlepiej było by gdybym przyszła z nim...to jest pomoc? zart chyba i niekompetentni ludzie.. dla mnie nie ma pomocy, bo najgorsze w tym wszystkim jest to ze on nie był cały ten czas w stosunku do mnie obojętny, spotykał sie ze mna, robił nadzieje, po czym je zabijał (po prostu mnie wykorzystał). nie mam zadnego poczucia wartości..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dobitnie
Czesc :) Gedo - masz z nim jakies wspolne sprawy? Po co z nim gadasz? Nie lepiej wykasowac nr i odejsc .. ? To dziwne miec kontakt z kims ktos nas rani .. Co do przyjaciolek - mnie zawsze sie marzyla taka przyjaciolka, z ktora moglabym pogadac i o duperelach i o swoich najwiekszych bledach; zeby sie wpierac w chwilach smutku i smiac razem we wzjamenym szczesciu ... ale to tylko szare zycie ;-) choc wiem ze takie przyjazne bywaja

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gedoline
zawieszona nie znam dokładnie sytuacji, mimo to wręczenie listu może nie zawsze jest dobrym pomysłem. Chociaż z drugiej strony może być pomocną formą oczyszczenia. Wielu psychologów zaleca coś takiego, właśnie żeby wyrzucic z siebie emocje, no i ujrzeć sprawę w innym swietle. Druga psycholog kazała Ci przyjść z nim, chociaż tak właściwie nie był to związek? No to jakieś nieporozumienie. Dobitnie... nie wiem po co. Jedyna odpowiedź jaka mi przychodzi do głowy to to, że ja muszę stopniowo odzwyaczajać się od powietrza :( W poprzednich związkach też tak było. Nigdy drastycznie, bo ciężko było rezygnować z kogoś z kim spędzało się wiele czasu od razu. Wiem, to głupie. A teraz z tym obecnym ex tracę głowę jeszcze bardziej. On jest w innym kraju :( i on uważa, że mamy kolejny problem. Problem w związku. Problem, czyli coś do rozwiązania. Poza tym jesteśmy dla siebie :/ Ja niby też tak twierdzę tylko już nie mam siły. 2 miesiące temu przeżywałam najszczesliwsze chwile mojego zycia, a zaraz potem on mnie okłamał. Jak to jest możliwe? Chodziło o głupotę i on mnie okłamał. To dla mnie niedopuszczalne. W głowie mi się to nie mieści: dlaczego? Przy tym okazało się, że on nie do końca rozumie moje wartości. Np. wielokrotnie mówiłam, że nigdy nie mogłabym usunąć ciąży. A ost. on mi powiedział, że przypuszczał, że bym to zrobiła, gdybyśmy wpadli w nieodpowiedniej chwili :( Czyli co? nie słuchał mnie? Czy olewał co mówię? Byłam w szoku a dla niego jakby nic sie nie stało. Jakos to przelknelam, pomyslalam, że moze ja przesadzam. A potem znowu mniejsze czy wieksze sprzeczki az w koncu doszlo do rozmowy, w ktorej przez ok. godzine sluchalam samych zarzutow, ktorych kompletnie sie nie spodziewalam! Zarzutów, w których nie widziałam swojej winy. To bylo straszne, w godzine zmieszal mnie z blotem swoim szydzącym tonem, jakbym byla niczym, poczulam sie jak smiec, poczulam ze cos sie zmienilo nie moglam przestac plakac, ani oddychac, ale on wcale nie chcial przestac mówić, ja powtarzalam tylko zebysmy jus nie rozmawiali i zeby zostawil mnie w spokoju i dał mi żyć bez tego wszystkiego, powtorzyłam to jeszcze i on zapytal co ja chce przez to powiedziec, że chce zerwać? ja powiedziałam, że tak :( A on na to, że on wie, że mówię to w emocjach i że będzie na mnie czekał, bo to, że popełniłam jakieś błędy a on mi je wytknął nie oznacza, że muszę tak płakać i zrywać :( Znamy sie ponad rok, nigdy nie słyszałam żeby z kimkolwiek tak rozmawiał, jakby to była inna osoba. no i tak to wygląda, on pisze do mnie i dzwoni. Ja tesknie za nim a jednoczesnie go nienawidze. I co Wy na to? Ja wiem, że to wszystko bez sensu, a mimo to nie przestaję myśleć, że jesteśmy dla siebie stworzeni, jakie to chore :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gedoline
Ale sie rozpisałam, sorry :( Dobitnie a co do przyjaźni - ja mam taką przyjaciółkę, gadamy o wszystkim, ale kiedyś złapałam ja na tym, że wygadała coś swojemu facetowi :( opowiadałam jej coś, a potem zapytał mnie o to jej facet, porażka :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gedoline
porównując to wszystko do przyjaźni z filmów... :) real przegrywa heh

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zawieszona w czasie
gedoline.. no moja sytuacja jest dość chora i zagmatwana, może z czasem zozpisze sie wiecej bo podoba mi sie tu u was wiec chetnie zostanę jeśli mogę... co do tych psychologów to było jedno wielkie nieporozumienie, kazali mi robić różne rzeczy, odciągać sie od myslenia, a wszystko spowrotem kierowało sie do rozpaczy i tragedii... teraz jestem w takim stanie rozbicia że od 2 tygodni nie wyszłam z domu, wzielam l4 w pracy bo nie jestem w stanie tam isc, dopiero od 2 dni jakoś sie podnosze, zaczynam kontaktować z ludzmi bo znowu mam faze "pierdzielić wszystko", tylko nie wiem jak długo uda mi sie w niej wytrzymać, mam nadzieje że jak najdłużej... ale jak każdy tutaj, lekko nie ma..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość milusienki65
Sposób na odkochanie Wyobrażcie sobie, że stoicie ze swoim ex w odległości około 1 m od siebie. Jesteście z nim(ą) powiązana wieloma sznurami i linami. W wyobrażni weszcie ostry miecz do ręki. Jeżeli wierzycie w anioła struża, to poproście go żeby razem z wami przeciął te sznury które was łączą. Jeżeli nie wierzycie to zróbcie to sami. Jeżeli nie poskutkowało, to powtarzajcie tą ceremonię 2 razy dziennie. Ale z doświadczenia wiem, że po kilku razach zauroczenie wygasa. Za kilka dni, gdy będziecie wolni, podłożę afirmację na idealnego partnera(kę)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gedoline
milusienki zaskoczyles mnie ogromnie! spróbuję!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość seeeeesfa
Hej zasmarkańce ja już kiedyś gdzieś czytałam o takim sposobie ale to było dawno, sto lat temu. Będę się dziś skupiać na tym bo mi życie przeleci na beczeniu w poduchę za czymś co było wytworem mojej wyobraźni. O czym ja będe na starość wspominać heheh, paranoja jakaś totalna. Ja z terapii pamiętam taki wątek, że wszystko co nas spotyka to kompilacja naszych wyobrażeń i myśli na jakiś temat. Projektujemy sobie naszych facetów, nasze życie, nasze dzieci. To tak apropos tej samospełniającej się przepowiedni. Potem nasze wyobrażenia zderzają się z rzeczywistością i bahhh Ja po moim nieudanym związku siedzę w czarnej dupie i nie chcę z niej wyjść bo się już w niej zadomowiłam. Przyzwyczaiłam się. Wyobrażam sobie najgorsze rzeczy żeby się przygotować na nie i jasny gwint one się spełniają paradoksalnie. Dlatego nie wolno się poddawać bo jak człowiek straci nadzieję to wszystko zaczyna się walić, człowiek przestaje dbać o siebie, zaczyna chorować, w pracy się nie wiedzie. Ja jak już wspomniałam nie tęsknię za facetem, nigdy o niego nie walczyłam. Kiedy okazał się nielojalny wobec mnie zrobiłam krótkie cięcie ale gorycz tego wszystkiego musiałam wypić i to mnie niemal złamało. A miłość nie odchodzi ot sobie na zawołanie. To jest najbardziej przejebane, że się tak wyrażę kolokwialnie ;) Milo 65 chętnie zapoznam się z afirmacją na fajnego partnera. Każdy sposób dobry na wyrwanie się z marazmu :) Dzięki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość milusienki65
Muszę dodać, że nieudane związki u kobiet, jest najczęściej spowodowane niedobrym stosunkiem do własnego ojca. Trzeba zrobić mentalne odpuszczenie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość seeeeesfa
Kurcze Milo 65 coś w tym jest o czym piszesz odnośnie stosunków z ojcem. Jak się rozwodziłam z mężem to mnie strasznie na ten temat maglowali w poradni psych. Niemal każdy mój mężczyzna zwracał mi na to uwagę. Ja od dziecka miałam utajony konflikt z moim tatą. Kiedyś natrafiłam na pamiętnik z gówniarskich lat a tam na trzech stronach: nienawidzę ojca, nienawidzę ojca. A mój tato nie był jakiś szczególnie zły w stosunku do mnie, kiedy byłam dzieckiem nie poświęcał mi wiele uwagi, był nieobecny. Kiedy dorosłam zaczął mocno ingerować w moje życie zakazami i nakazami co prowadziło do nieustannych wojen. Byłam bardzo zbuntowaną córką, jako jedyna w rodzinie potrafiłam mu się jawnie przeciwstawić, za co spotykały mnie wieczne kary, bił mnie czasem pasem wojskowym. Mój ojciec to mundurowy, trzymał wszystkich w ryzach. Ale to dobry człowiek, dziś oceniam go inaczej, rozumiem wiecej- miał bardzo trudne dzieciństwo, które zdeterminowało jego zachowanie i postawę rodzicielską. Nie mam żalu, mam z nim obecnie bliską relację. Ale fakt jest taki że wszystkie moje związki z facetami są do dupy. Obecnie nie nawiązuje nawet kontaktu wzrokowego z facetami hehe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sympatyk34
Jak odparwisz tą ceremonię to będziesz gotowa do szczęśliwego związku. Trzymam kciuki i zyczę powodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sympatyk34
Przepraszam ma być; jak odprawisz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dobitnie
Gedo - mnie sie wydaje, ze masz sklonnosc do drani - jak ja. Tylko, ze w momencie gdy zaczynali pokazywac swoja prawdziwa twarz ja automatycznie robilam tyl zwrot - odruch samoobronny. Z tego co piszesz - on Cie krzywdzi, uzywa agresji slownej wobec Ciebie - i w ogole nie adekwatnej do Twojej osoby. Pomysl co bedzie za rok, dwa jak teraz mu tak odpier .. Troche jakby sobie Ciebie owinal wokol palca - jest za granica, a Ty nadal uwiazana niewidzialnym linami ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gedoline
dobitnie - aż nie wiem, jak to skomentować, chyba masz rację.. postanowilam zastosowac sposob z odcinaniem lin, zobaczymy... a jak u Ciebie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dobitnie
Gedo - tzn zrobisz i tak jak czujesz w danym momencie, jednak kazdy zasluguje na szczescie i milosc dobra i uczciwa Ja zastosowalam strategie ze sznurami i nozem, bede ten obraz wizualizowac przed snem i w ciagu dnia przez tydzien. Zobaczymy co z tego wyjdzie :) U mnie jakos .... lepiej ! Jakby pojawialo sie we mnie zapomnienie, mysl, ze MOGE zyc BEZ niego, ze on juz nie jest moim swiatem :D ..to cudownie uzdrawiajace, czuje ze jestem blizej wolnosci .. Jestem pewna, ze gdzie indziej jest TEN jedyny dla mnie..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do zawieszona w czasie
głowa do góry, to zawsze boli, rozum zdrowieje szybciej ale serce niestety swoje musi odcierpieć w zalezności od tego jak mocno kochałaś, ja jestem 3 lata po rozstaniu i to ja odeszłam, bolało cholernie,do dzisiaj boli ale juz nie tak bardzo, są dni kiedy o nim zapominam, zobaczysz z czasem będzie coraz lepiej skoro masz komputer,neta,to zajmij się czyms inyym niz rozpaczanie i użalanie się nad soba (fakt tych psychologów wsadzić do puszki i wysłać w kosmos), tyle co ci radza to wiesz sama lub mozesz wyczytac, ściągnij sobie jakiś kurs języka albo zaloguj na jakoms portalu, rób cokolwiek byle nie myslec, sprzataj,czytaj,ćwicz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zawieszona w czasie
hej... dzieki, staram się ale jest strasznie cieżko.. pracuje z jego rodziną w jednej firmie, wiecznie o nim ktoś cos mowi, do tego mieszkamy obok, boje sie wyjsc z domu żeby go nie spotkac, chce znalesc inna prace zeby sie od tego odciac, najgorsze sa te mysli ze on on miał byc juz na całe zycie, te mysli mnie prześladuja. Rozstanie było z mojej winy, ale składało sie na nie wiele jego zachowan które popchneły mnie do tego co sie stało, mam ogromne wyrzuty sumienia, nienawisc do siebie i brak poczucia własnej wartosci, staram sie jakos zyc, ale mam chwile ze po prostu nie mam siły zrobic nic.. kilka dni jakos funkcjonuje i przychodzi moment gdzie wracam do punktu zero, jak sobie pomyślę ze moze to trwac 3 lata albo i dłuzej, to po porstu mi sie nie chce, bo po co życ:/ gratuluje Ci siły że tyle lat to znosisz, ja ciagle miałam z nim kontakt, urwałam go definitywnie jakis miesiac temu, wiec zdaje sobie sprawe ze zaczynam od niczego, ciagle mysle gdzie on jest co robi, czy mysli o mnie... psychoza

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutnamegi
U mnie moja 3ci miesiąc od tego jak powiedział mi "bądź dzielna". Widzę go codziennie w pracy. Jest lepiej powoli obojętnieje, powoli. Jednak czasem mam ochotę zedrzeć ten promienny uśmiech z jego buźki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość seeeeesfa
Cześć Zawieszona, witajcie dziewczyny musisz przestać o nim myśleć, co robi, gdzie i z kim jest. To klucz do wyzwolenia się dlatego ta sugestia ze zrywanymi więziami czy linami ma podziałać na nasz umysł. To dobry sposób, ja też o tym intensywnie myślę z tym że mnie nachodzą czasem wizje nie lin tylko łańcuchów więc w myślach wyposażam się w odpowiedni sprzęt i działam. My się chyba sami nakręcamy bo nie możemy zapomnieć, bo się łudzimy, że może nas jednak kochają, że wrócą, że może to była miłość życia i teraz wszystko się zmieni i takie tam duperele. Ja to w ogóle mam jakiś schizofreniczny stan bo z jednej strony nie chcę żeby wrócił, nie czekam na niego, odpycham od siebie, kiedy się widzimy a jednak myślę o nim ciągle jak mężu i bolą mnie jego kolejne kobiety. Prawie jak pies ogrodnika z tym, że oficjalnie ja nie ingeruje w jego życie, on nic nie wie o moim stanie i uczuciach, nie komentuje w ogóle ze sobą nie rozmawiamy. Paranoja. Dlatego z tego nie wychodzę i pogrążam się jeszcze bardziej w chaosie. Mi też pierdzielenie psychologów z gabinetu nie pomagało wręcz wprowadzało mnie w stan agresji. Mi pani radziła iść na imprezę, wyszaleć się, zmienić fryzurę, zapisać się na kurs tańca, odkryć, pobudzić swoją seksualność kiedy ja jej tłumaczyłam że nie tego chcę, że czuję się zraniona i nie chcę nawiązywać relacji z facetami to ona na upartego w kółko mi to samo powtarzała. Dlatego po kilku sesjach zrezygnowałam. Miałam fazę na totalny dół w którym zresztą tkwię na własne życzenie. Może jej rady nie były głupie, gdybym się parę razy zmusiła może szybciej bym z tego gówna wylazła ale ja mam chyba głębszy problem ze sobą więc może dobrze, że jestem tu gdzie jestem. Powoli docieram do jądra ciemności. Dlatego kochana radze Cie nie myśleć o nim co robi i z kim jest bo się tylko niepotrzebnie nakręcisz negatywnie a to ci wcale nie pomoże wręcz przeciwnie. Myśl o sobie, o tym co ci sprawia przyjemność, rób sobie małe przyjemności, sprawiaj sobie radości, zadbaj o dobry nastrój, zrób sobie aromatyczną kapiel przy świecach, pyszną kawuchę, ucz się żyć bez niego, bez myśli o nim. Z czasem przyzwyczaisz się do życia bez niego i będzie dobrze a jak bedzie dobrze i bedziesz na to gotowa to spotkasz kogoś fajnego i wszystko zacznie się od nowa kręcić jak na karuzeli:) Trzymaj się

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ivanhoe - Zraniony
Dziewczyny jestem facetem, a mimo to doskonale was rozumiem. Ona zostawiła mnie w imię mego zła. Mimo to cały czas powtarzała, że cierpi i mnie bardzo kocha. Okazało się jednak, że ma romans ... Może to dobry sposób by oderwać się i zapomnieć? Jej poszło łatwo... A jeszcze nie tak dawno czułem, że jesteśmy złączeni duszami. Nie umiem tego zrozumieć... Czy mogę jej wybaczyć? http://utraconechwile.blogspot.com/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość seeeeesfa
Tak sobie teraz uświadomiłam, jakie to wszystko jest banalne. Spotykamy kogoś z kim chcemy być ale okazuje się, że to nie ten moment, nie ta chwila, że oboje jesteśmy w innych punktach rozwoju, w innej skali potrzeb i oczekiwań i to determinuje fakt czy będziemy ze sobą czy nie. Jakie to smutne a zarazem z drugiej strony pocieszające. Przychodzi ktoś inny i bingo, trybiki zaskakują. Konkluzja jest taka, iż takie osoby które łatwiej sobie radzą z takimi zmianami wychodzą na tym lepiej, bo ja osobiście jestem zdruzgotana faktem, że nie ten to inny. Mam znajome które były dwukrotnie zamężne a teraz szykują się do trzeciego zamążpójścia i według nich wszystko gra i jest świetnie. Z jednej strony to fajnie bo wszystko jest dla ludzi ale z drugiej strony czy to nie świadczy o płyciźnie uczuć? Mnie to przeraża.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×