Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Bliskaskończeniazesobą

Studia, a wcześniej szkoła zniszczyły mi życie...

Polecane posty

Gość Bliskaskończeniazesobą

Ludzka nietolerancja, brak przyjaciół, samotność, poczucie niskiej wartości - tego doznałam przez te wszystkie lata edukacji. Na początku ambitna, dziś nienawidzę studiów, bo kojarzą mi się z fałszywymi ludźmi, plotami i śmiechem na poziomie głupkowatych gimnazjalistów... Każda wypowiedź jest dla mnie koszmarem, bo zaraz słyszę jakieś idiotyczne chichy, tak jakbym była jakąś idiotką. A ja zwyczajnie się stresują. Jestem znerwicowana, siedzę jak na szpilkach, w dodatku ludzie nie gadają ze mną. Poznałam chłopaka, a on potraktował mnie jak śmiecia. Mam 22 lata i nic mnie już nie czeka...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bliskaskończeniazesobą
stresuję'

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lkmom
co to za kierunek:o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bliskaskończeniazesobą
Kierunku nie podam, ale mogę powiedzieć tyle, że spodziewałam się większej kultury osobistej na tak dobrej uczelni. Niby elita, a zachowanie na poziomie podstawówki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bliskaskończeniazesobą
Tak bardzo cieszyłam się z tego, że pójdę na studia. Byłam pełna nadziei, że moja pozycja kozła ofiarnego ulegnie zmianie w odpowiednio dojrzałym gronie. Początkowo tak było - pierwszy rok minął sympatycznie, poznałam jakichś fajnych ludzi. Niestety pech chciał, że zachorowałam i musiałam iść na urlop. Kiedy po roku z niego wróciłam, trafiłam do nowej, bardzo zgranej grupy. I od razu zaczęły się problemy. Okazało się, że nie pasuję do nich za bardzo, a fobia społeczna powoduje, że nie umiem być na luzie i w efekcie nic mi nie wychodzi. Czuję się tam okropnie. Jestem traktowana jak jakiś śmieć, z którym nie należy się w ogóle liczyć...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bliskaskończeniazesobą
Nie wiem, jak sobie z tym radzić. Znajomi mówią, żebym się nie przejmowała, ale to nie pomaga. Większość dni na uczelni przepłakałam. Przychodzę bowiem i co z tego wynika? Siedzę pod ścianą, czytam książkę, może od czasu do czasu ktoś się do mnie odezwie. To mają być studia?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No łatwo powiedzieć miej ich gdzieś, ale... miej ich gdzieś. Śmieją się to niech się śmieją, ich problem że są na poziomie dzieci w gimnazjum. A Ty skup się na studiach. Szkoda czasu na stresowanie się jakimiś gówniarzami. Co studiujesz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Prawda jest taka, ze kiedy ktoś jest "kozłem ofiarnym" to po takiej osobie to zwyczajnie widać, a ludzie to wykorzystują. Poza tym skoro na studiach sobie nie radzisz to myślisz, ze w jakiejkolwiek pracy daliby Ci żyć?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bliskaskończeniazesobą
Próbuję. W sumie zostało mi jakieś 8 miesięcy do licencjatu, więc chyba znośnie, ale momentami, tak jak dziś, jestem tak zdesperowana, że rzuciłabym wszystko z miejsca. Choruję na depresję i schizofrenię, a w przeszłości byłam ofiarą szkolnej przemocy. To spowodowało, że stałam się aspołeczna, boję się ludzi i potrzebuję wiele czasu i zrozumienia, żeby wyjść ze skorupki. Niestety grupa traktuje mnie z tego powodu jak głupkowate dziwadło. No dobra, może nie wszyscy, ale ta cała elitka u władzy, która bierze co najlepsze. Nie umiem ich pokonać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bliskaskończeniazesobą
Martwię się tym, co będzie dalej ze mną. Chciałabym skończyć studia, bo żal mi rodziców, którzy tak mnie wspierają, ale ta sytuacja mnie przerasta. Jestem tak słaba psychicznie, nadwrażliwa, a świat, jaki jest, każdy widzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Fortuna się kołem toczy trala
Dobrze wiem,co czujesz.Ja akurat rzucałem 3 razy szkołę,bo nie mogłem się przystosować i zaiwaniam do zaocznego liceum.Nawet nie wiem czy maturę dam radę zdać,skoro moja psychika jest na samym dnie.Teraz muszę chodzić po lekarzach i brać leki antydepresyjne,ludzie w wieku gimnazjalnym zniszczyli mi psychikę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bliskaskończeniazesobą
Zastanawiam się dlaczego tak jest? Czy mam na czole napisane, że jestem wariatką i kimś niższej kategorii? Całe życie z jakiegoś powodu byłam traktowana jak powietrze, nikomu nie byłam potrzebna, kochana. To zawsze ja daję więcej, a coraz częściej okazuje się, że nie istnieję dla innych...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No dobrze, skoro jesteś chora na depresję i schizofrenię to rozumiem, że jesteś pod stałą opieką lekarza, tak?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bliskaskończeniazesobą
Wiesz, dzieciom z podstawówki i gimnazjum można jeszcze wybaczyć. Ale studentom? Wydaje mi się, że to chore, żeby dorośli ludzie zachowywali się tak niedojrzale. Co mam myśleć, kiedy dajmy na to, mówię coś na zajęciach, a z tyłu słyszę jakiś hihi itp? Ideały się znalazly, nie ma co!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bliskaskończeniazesobą
Aktualnie przerwałam leczenie, ale chyba znowu będę je kontynuować, bo mój stan się pogarsza...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Fortuna się kołem toczy trala
Ale wiek gimnazjalny,to właśnie taki wiek.który potem decyduje też o życiu dorosłym.To trudny wiek,a mi nie przeszedł on zbyt dobrze,dlatego teraz jest jak jest.Ale trzeba jakoś żyć dalej,może jakiś to sens ma ? przez to co przechodzimy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mając schizofrenię przerwałaś leczenie? Pozwolili Ci na to w ogóle? Wydaje mi się, że ma to związek z Twoją chorobą, ale to, że ktoś z tyłu się śmieje wcale nie musi mieć związku z Twoją wypowiedzią. Równie dobrze mogą w ogóle Cię nie słuchać i grać w pchełki pod ławką.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość felicija
Koniecznie wróć do leczenia. Te śmichy i chichy za plecami na mur beton nie dotyczą Ciebie, ale Ty tak to odbierasz. Masz niską samoocenę, masz problemy w relacjach międzyludzkich. Ludzie nie są źli, tylko Ty ich tak odbierasz. Kontynuuj leczenie, efekty się pojawią.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bliskaskończeniazesobą
Czuję się gorsza dlatego, że nie mam znajomych, a po drugie dlatego, że nie mogę w niczym tym ludziom dorównać. Moja grupa to typowe debeściaki : świetne oceny, pewni siebie, wygadani, ciągle imprezy itp. Elitka oczywiście zawsze pcha się jako pierwsza i wie najlepiej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jestes przewrazliwiona i juz
"Co mam myśleć, kiedy dajmy na to, mówię coś na zajęciach, a z tyłu słyszę jakiś hihi itp? " A co to juz ludzie gadac i smiac sie nie moga bo szanowna pani sie wypowiada? jestes po prostu egocentryczna i myslisz ze wszyscy nabijaja sie z ciebie, a oni maja cie gdzies, pewnie gadaja o swoich sprawach albo komentuja wykladowce a ty sie niezdrowo podniecasz :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bliskaskończeniazesobą
To nie jest tylko efekt schizofrenii. Ostatnio wyraźnie czułam, że ich śmiechy dotyczyły mnie. Żeby nie być gołosłowną, przytoczę pewną sytuację. Otóż ostatnio na zajęciach zostałam zapytana przez prowadzącą. Przyznam, że słabo się przygotowałam, bo byłam w szpitalu u mamy i wróciłam dość późno, że ledwo co przeczytałam temat. Babka zaczęła niestety pytać o coraz to bardziej szczegółowe rzeczy, a ja się zestresowałam do tego stopnia, że siadło mi myślenie. W tym momencie laska z grupa, która siedziała tuż za mną, zaczęła się ze mnie śmiać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiesz, z niej też by się śmiali. Stoi ktoś na środku i zamiast powiedzieć, że jest nieprzygotowany to jąka się słowo po słowie. A biorąc pod uwagę Twoje schorzenie, to Twojemu "czuciu" bym nie ufała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bliskaskończeniazesobą
Dobra, ale ja sporo przeszłam. Nie życzę sobie żadnych docinków pod moim adresem, durnych uśmieszków... Lubię się śmiać, ale kiedy widzę, że kogoś to obraża, wiem, kiedy przystopować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bliskaskończeniazesobą
Ale ja dobrze zaczęłam mówić. Dopiero przy wdawaniu się w szczegóły wszystko zaczęło mi się plątać. Ale kurna, to chyba ludzkie! Ja bardzo łatwo się stresuję np. i wtedy to istna masakra - głos i umysł z miejsca siadają!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak, ale zachichotać z niezręcznej sytuacji to też jest rzecz ludzka. Nie masz na czole napisane, że jesteś chora. Ludzie tego nie wiedzą, a leczenie przerwałaś na własne życzenie. Skąd mają wiedzieć, że ich chichot z Twojej głupiej wpadki rozwali Twoją i tak słabą psychikę?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bliskaskończeniazesobą
Chichotanie w takiej sytuacji jest brakiem kultury. Ja bym jednak się powstrzymała. Przecież widać, że ktoś się stresuje i potrzebuje chwili skupienia. Niestety owa pani jest zawsze tak idealna, że nie potrafi tego zrozumieć...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×