Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

katarka11882

głos serca a głos rozumu

Polecane posty

W wakacje poznałam faceta. Właściwie znaliśmy się już wcześniej, ale dopiero podczas wakacji zaczęło się coś między nami dziać. On, po 6 latach związku, zerwał z dziewczyną i rzucił się w wir spotkań towarzyskich i imprez. Ja, znudzona monotonią i przeżywająca nieodwzajemnione uczucie, dałam się wciągnąć w niezobowiązujący, jak mi się na początku wydawało, flirt. Dzięki niemu zaczęłam się znowu uśmiechać. Zapomniałam o tym, który tak bardzo mnie zranił. Na początku były to spotkania w grupie, później on zaproponował spotkanie we dwoje. Od tamtej randki wszystko się zaczęło. Był dla mnie bardzo dobry, troskliwy, wspierał w trudnych chwilach. Był jak najlepszy przyjaciel. Miał w sobie to "coś", co pociąga mnie w mężczyznach. Myślałam, że w końcu trafiłam na swój ideał. Niestety szybko się rozczarowałam. Na imprezach, na które chodziliśmy upijał się do takiego stanu, że nie potrafił kontrolować swoich emocji. Wdawał się w bójki, awanturował się. Dochodziło do sytuacji, że ochrona wyprowadzała go z imprez :/ Następnego dnia, gdy wytrzeźwiał przepraszał mnie i obiecywał, że się zmieni. Oczywiście te sytuacje powtarzały się i zaczęłam trzymać go na dystans. Wtedy poznał ją- kolejną "koleżankę". Nasz kontakt sie urwał, bo spotykał się z ta drugą. W międzyczasie dowiedziałam się, że zanim poznał mnie, spotykał się z naszą wspólną znajomą. Przebieg wszystkich jego znajomości był taki sam. Obserwowałam go i jego kolejne "koleżanki" i z kalendarzem w ręku potrafiłam wyznaczyć datę zakończenia jednej a rozpoczęcia drugiej znajomości. Za jakiś czas ślad po nim zaginął. Wyjechał do pracy do większego miasta i nie odwiedzał rodzinnych stron. Myślałam, że wyleczyłam się z "uczucia" do niego. Niestety pech chciał, że niedawno znowu go spotkałam. Zaczęły się telefony, smsy, prośby o spotkanie. Nie potrafiłam mu odmówić, spotkaliśmy się kilka razy, ale nasze spotkania miały zupełnie inny charakter niż te wakacyjne. Oboje puściliśmy w niepamięć to, co było. Rozmawialiśmy jak dwoje najlepszych kumpli. On zwierzał sie mi, ja jemu. Bez jakichkolwiek podtekstów. We mnie znowu pojawiła się nadzieja, że może w końcu się zmienił. Nasze spotkania stawały się coraz częstsze ale nie było mowy o niczym wiećej niż przyjaźni. On traktował mnie jako powierniczkę, ale ja (!) znowu zaczełam zyć nadzieją, że może tym razem się uda. Nie bez powodu narobiłam sobie tych głupich nadziei, bo on zaczął traktować mnie jak swoja dziewczynę. Odprowadzał mnie po pracy do domu, codziennie dzwonił, nalegał na spotkania, był taki sam, jak wtedy, kiedy sie poznaliśmy. Znowu wróciły czułe gesty i pocałunki. Zaproponowałam mu wspolny wyjazd na weekend za miasto. Ku mojemu zdziwieniu zgodził się. Był to najmilej spędzony weekend jaki kiedykolwiek przyżyłam. Nie poszliśmy ze sobą do łóżka, ale jego obecność dawała mi wiele radości. Traktował mnie jak swoja kobietę. Był czuły i troskliwy. Weekend minał a on zdobył sie na wyznanie! Mnie zamurowało! Przyznał się, że tam, gdzie teraz pracuje ma "dziewczynę"! Opowiadał, że jest dla niego dobra, widzi jak się stara, ale jednak jest jakieś ale. Znowu coś mu nie pasuje. Kolejna "koleżanka" i kolejne watpliwości. Nie będę mówić, jak poczułam się po tym, gdy przyznał się do tego, że z kimś się spotyka. Oczywiście był to dla mnie szok. Wiem, że nie powinnam się z nim spotykać, bo on bawi się uczuciami każdej dziewczyny, ale to silniejsze ode mnie. Jego bliskość daje mi tyle radości. Przy nim czuję się szczęśliwa, mimo tego, że jednak sprawia mi ból swoim postępowaniem. Nie potrafię sobie tego racjonalnie wytłumaczyć. Rozum mówi jedno, ale głupie serce i tak robi swoje. Nie wiem co dalej robić. On jest teraz w pracy i codziennie widzi się ze swoja "dziewczyną", ja milczę bo chcę zachować dystans, ale gdy długo się nie odzywam on dzwoni i pyta dlaczego się nie odzywam. Jak wybrnąć z tego bagna?! Jak odciąć się od niego? Nie chcę tego robić, ale muszę, bo nigdy nie zaznam spokoju i wiecznie będę zyła nadzieją. Jak mam go wybić nie z głowy a z serca?!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witaj ,może pocztaj od początku topik życie po rowodzie to super terapia ,będziesdz wiedziała co Cię czeka jak stanowczo nie pogonisz bawidamka.Kobieto jak chcesz aby szanowali Cię inni szanuj się sama .Za własaną naiwność i głupotę drogo się płaci .Powiem Ci tak taki się nie zmienia ,on zawsze będzie latał jak pies i szukał naiwnych do zabawy a życie to nie zabawa to odpowiedzialność z takim dupkiem szczęśliwa nie będziesz ,Twoje życie ,Twoja decyzja.pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×