pytanie do facetow ktorzy ogladaja porno ale szczerze odpowiedzcie

zapytalas :) a to trzeba porozmawiac i powiedziec jak sie czujesz z tym co on robi a nie na kafe szukasz zlotego pomyslu

sam oglądam (samotny, więc mi nic nie zarzucicie), ale patrząc na coniektórych dochodzę do wniosku, że nie potrafią z tego korzystać z umiarem. Głupcy, rozwalacie swoje związki tymi pierdołami!

a ja czuję się oszukana. Ja sie zajmuje domem, ja mu urodzilam syna, ja go głaskam i przytulam, gdy mu smutno, pomagam mu jak moge, robie dla niego co lubi i co najlepsze - jemu dam lepszy kawałek obiadu itp :-) a tymczasem - on owszem, korzystał z tego, ale podniecać wola sie własną ręką do gołych dziwek z silikonami, gdy ja zasnełam, niepocieszona, że dziś nie było seksu, a ubrałam sie fajnie i w ogole liczyłam na coś....

no to albo to zakceptujesz albo szukaj kogos kto bedzie myslal tak jak ty

wyjasniłam mu to na milion sposobów - ON WIE O WSZYSTKIM O CZYM TU WAM PISZE, POWTARZAM TO ZNOWU!!!! tylko sie zastanawiam, jak dalej zyc!!!! on obiecal, ze nie bedzie oglądać - bo wie, że mnie to rani, ale jednoczesnie nie widzi w tym nic złego - więc jasne jest, że po prostu będzie sie bardziej maskował. Gdybym była wolna, bez dziecka, juz by mnie nie zobaczył - ale mamy wspolny kredyt i w ogole nie mam doką pójść

rozumiem ze moze byc ci trudno to zaakceptowac skoro uporczywie uwazasz ze ogladanie porno o zdrada. podobaja mu sie inne kobiety, ale podobaja sie KAZDEMU facetowi bez wyjatku. I choc zapewnia cie o milosci i na prawde cie kocha to bedzie sie gapil bo taka maja faceci nature. i my baby tez ogladamy sie za atrakcyjniejszymi facetami. byc moze nie flirtujemy, nie wskakujemy do lozka ale wiele razy zdarza nam sie po prostu byc MILSZA do takiego kolesia... to nie znaczy ze nie kochasz meza czy ze on nie kocha ciebie

jak można sobie trzepać, kiedy ma się żonę?

może i facet ma taką naturę, że się gapi na inne, ale jak ma już żonę to powinien sie chamować, a nie napalać na co się tylko da, jeszcze z czsem zdradzi i co? I po co to?

naprawde jest mi ciezko. siedze teraz z synkiem sama w domu. mojej mamie powiedziaalm, że jade na wigile i swieta do tesciow, a facetowi - ze do mamy :P siedzimy z malym sami... tak wiec sobie rozmyslam, jak dalej ulozyc zycie

typowa baba zazdrosna jezdem wiec robie facetowi wiezienie ze zwiazku tym badziej ze mnie utrzymuje on mnie wkurwia ale zal dupe sciska zostawic te dobra materialne a przeciez mu syna urodzilam (pewnie on nie chcial bachora ale nie wypadalo mu powiedziec) pfuuj co za hipokryzja

widzisz pewnych rzeczy nie da sie przeskoczyc. albo je zaakceptujesz albo nie. moj facet na ten przyklad pornosow sam nie oglada ale kilka razy zdarzylo mu sie zakrecic w jakiejs lasce z netu z ktora pisal w necie, dzwonil, wysylal smsy.... wolala bys cos takiego??

no tylko jest taka różnica: ja widze fajnego kolesia - mysle: fajny i na tym koniec, nie rozmyslam o nim w kategoriach seksualnych. Jak juz jakims trafem zdarzy mi sie fantazjowac, mysli mnie poniosa - jest mi głupio i uwazam, ze to nie ok.... a on uwaza to za ok i normalne. nawet pomyslalam sobie w desperacji: dobra, to ja tez bede oglądac inne kutasy, zobaczymy jak sie poczujesz. najpierw wlaczylam sama redtube, jak jego nie bylo - kilka filmikow obejrzalam - nie podniecily mnie, byly obrzydliwe, zadna z tych kobiet tam nie wyglądala na zadowolona z tego, co sie dzieje :/ mam wrazenie ze odczuwaly ból. i w ogole to bylo oblesne i głupio mi teraz. No i nawet sie odegrac nie moge, bo mnie to po prostu nie sprawia radosci.

ON MNIE NIE UTRZYMUJE!!!!!

a moze z Toba cos nie tak autorko tematu? wszyscy Ci tlumacza ze to nie zdrada a Ty dalej swoje :)

nie wszyscy! Moim zdaniem porno jest dla wolnych, a nie tych w związku.

pewni ludzie moga cos zaakceptowac inni nie... kwestia jest taka, ze autorka nie moze a nie chce rozwalac zwiazku z jakis tam swoich powodow! i tu jest caly ambaras

no i stad mój temat :-) mam koleżanke, której facet namietnie ogląda porno, az do przesady - ona ma niskie libodo, kochają sie rzadko, jej to nie przeszkadza - woli to, niz zdrade. Ale jednoczesnie uważa, że nie ma sie po co starac dla takiego goscia - obiady robi na odwal, nie dba o siebie az tak bardzo (tylko tak normalnie), nie dba jakos szczegolnie o dom (tylko sprzata, zeby bylo czysto) bo wychodzi z zalozenia - dla koniobijcy nie warto a ja tak nie chce. Chce byc jedyna, kochaną - wtedy będe miała energię góry przenosić - jesli wiem, że dla kogos warto, to zrobie wszystko! a jak tu poswiecac sie dla koniobijcy?

ja to widze tylko fanatyzm w tym co pisze autorka, rozumiem jak by ja naprawde zdradzal, bil czy lazil caly czas nawalony zeby ludzie mieli naprawde tylko takie problemy jak zalozycielka tematu :)

nie wiem czy to fanatyzm ale nazywanie wlasnego meza koniobijca powalilo mnie na lopatki :D

no fanatyzm jak nic to tak jak przekonywac mohery ze Ojciec Dyrektor to bizmesmen nie zakonik

czy można z idealistycznego, wręcz disneyowskiego swiatopoglądu zrobić inny? traktowac seks jako rozładowanie napiecia i tyle, nie wazne w jaki sposob? to co wtedy nas laczy z drugą osobą? oprocz obowiazkow, przyzwyczajen, dziecka? zaczynam dostrzegac jeden ze swoich błędów: sama go sobie wychowałam na księcia. Choc oiektywnie nie jest super atrakcyjny, ja zawsze mówilam mu, że jest moim ideałem, że jest przystojny, czuł sie kochany i doceniany. Zabiegałam o niego, robialm mu dobrze (w roznych względach), uszczesliwiałam itp. On w sumie tego nie robił - nigdy mi nie powiedział, że jestem ładna (co najwyzej "podobasz mi sie przeciez, daj juz spokoj") itp. ja tym bardziej nadskakiwalam jemu, licząc, ze on zacznie mi. ale jakby wyglądało moje zycie bez tego? bezsensownie. Ja na[rawde czułam radość, robiąc mu jakis wykombinowany obiad, cieszyłam sie, że mu smakuje. Teraz, po otrzezwieniu - inaczej mysle, tzn robie to co wczesniej, ale bez emocji i nie sprawia mi to przyjemnosci, wrecz przeciwnie - jest udręką. Nie chce tak zyc. Powiecie: znajdz sobie innego jak juz, to wole byc sama, niz miec innego, ale tez nie o to chodzi

ale wiesz co... poki co uwazasz ze w twoim przypadku ogladanie ie jest niczym zly bo jestes sam? tak? a jak juz poznasz kogos to mysliz ze bedzie ci tak strasznie latwo powiedziec od dzisiaj stop? wiesz jak to jest... czasami potem juz nie jest tak swietnie jak bylo z samym soba :)

lepiej sobie zwalic konia niz miec kobiete do seksu.

chetnie bym sie pozbyla tego, jak to nazywacie, fanatyzmu, ale jak???? jak byc obojetna na to, ze moj ukochany ogląda gole, obce kobiety?

no bo nie ma kilkunastu wyjsc. sa dwa.. albo zmienisz cos w swoim mysleniu albo odejdziesz. bo nie sadze zebys przekonala faceta ze to co robi jest zle skoro on uwaza ze nie!

nie no ja mam narzeczona niedlugo slub co prawda nie mowilem jej ze oglodam filmy zeby nie ryzykowac wywolaniem takiego fanatyzmu

Ja ogladam gołe baby . bo lubie

no ok, w takim razie: 1. dlaczego to ja mam zmienic swoje myslenie, a on moze swoje zostawic? 2. jesli mam zmienic - jak???? potrzebuje argumentow, logicznych wyjasnien. "inni tak robią" do mnie nie trafia

ogladnij z nim, popros zeby cie popiescil tak jak robia to na filmie. zaoferuj mu to czego chce kiedy bedzie ogladal.... i przede wszystkim porozmawiaj z nim o tym ze orgazm nie konczy sie na facecie!!!

tego topicu, gdyż trolle internetowe zmieniają jego sens i piszą nie na temat atakując bez potrzeby Katolików. To nie o tym miał być ten topic. Robi się tu wojnę i pisze nie na temat! Moglibyście usunąć ten topic, proszę!