Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Ciekawska przyszła mama :)

Młode mamy - jak sobie radzić :)

Polecane posty

Gość grzenia
W 100% zgadzam sie z kakakakka!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość A skąd wiesz jak mysli
o życiu 40 latek skoro Ty Masz połowe tego. Podpieracie swoje wypowiedzi gdybaniem w stulu co by było gdyby babcia miała wąsy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moja przyjaciółka urodziła dziecko 3 miesiące przed 20-stymi urodzinami. Miesiac zwolnienia lekarskiego i powrót na uczelnię, żeby roku nie stracić. Na początku wymieniała się z mężem, później brała małego ze sobą. Kiedy my chodziliśmy na imprezy ona siedziała w pieluchach z podręcznikiem anatomii człowieka. Dzisiaj my siedzimy w pieluchach, albo czekamy na pieluchy z brzuszkami a ona ma już "odchowanego" malca. Podczas my zastanawiamy sie nad opieką dla niemowlaka po macierzyńskim i nad tym kto pójdzie na wolne w razie choroby, ona nie musi sobie zawracać tym głowy... Są z mężem udanym małżeństwem, czasami lepszym niż nie jedno zawarte z "wielkiej miłości".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja mam 23 lata, w zeszłym roku wzięliśmy ślub. Dziecko było planowane. Nie boję się tego, czy dam sobie radę, bo nie biorę pod uwagę opcji, że nie. ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mireczkaa
Grzenia- jak możesz pisać, ze wiek nie ma wpływu na wiedzę o życiu? Oczywiście, że ma. Wiadomo, że 19latka tak naprawdę przeważnie nie ma pojęcia o życiu- niestety. Kakakaa- a napisz mi w jaki sposób Ty się wyszałaś skoro w dorosłe życie weszłaś jako matka? "Związek" zaczęłaś jako 16latka- przecież Ty byłaś jeszcze dzieckiem... Naprawdę nigdy nie zrozumiem tego pędu dzieci do macierzyństwa... Przeważnie młode mamy piszą, że ludzie będą je brali za siostrę dziecka, że będą miały więcej tematów z dziećmi - czy to jak będziecie wyglądały jest naprawdę takie istotne? Tak samo jak Ty Grzenia piszesz, że do pracy tylko jeśli wymagałaby tego sytuacja finansowa- bo istniejesz od zawsze tylko przez pryzmat swojego męża i dzieci. Tego chyba najbardziej Ci współczuję... Bo wystarczy, ze męża (odpukać) zabraknie i nie dasz sobie rady. Dlatego młodym mamom współczuję- wydaje im się, że są takie dojrzałe, takie świadome życia a tak naprawdę przeważnie nie pracują, utrzymuje je mąż. Przeważnie nie mają jakiś większych ambicji, studia kończą zaocznie, jakieś wyjazdy, jakieś dokształcanie się już nie wchodzi w grę bo dziecko. Do tego pozbawiają się "pożycia" z mężem tylko we dwoje, nacieszenia się sobą... Zdecydowanie to nie dla mnie:) Ale życzę Wam jak najlepiej. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość klemar
Młode kobiety, które rzekomo chcą mieć dzieci wg mnie tak naprawdę szukają "miłości" kogoś kto je pokocha itd. widocznie w rodzinie i chłopaku/mężu tego nie odnajdują. Wszystkie piszecie, że dziecko to coś cudownego, że wszystkie kończycie szkoły, macie cudowne prace itd. ale ktoś wam musiał pomagać.. mi nam nie pomagał, mieszkam z dala od rodziny i moje wykształcenie wyższe stoi pod znakiem pytania, zawaliłam pod koniec nauki, a mam 25l, nikt nie mógł przyjechać do mnie żeby zostać z dzieckiem, a ja mogłam się spokojnie uczyć i uczęszczać na zajęcia.. więc nie mówcie, że można wszystko ot tak zrobić.. dziecko krzyżuje plany i to poważnie, więc radzę najpierw pokończyć szkoły, a dopiero potem myśleć o macierzyństwie. Czasami sobie myślę jak to by było gdybym dziecka nie miała, ale czasu nie cofnę, kocham je nad życie i nieważne, że to była wpadka. Mamy własne mieszkanie i ustabilizowaną sytuację materialną, ale i tak momentami jest ciężko. Zastanówcie się dobrze nad tym, bo to jest decyzja na całe życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mireczkaa
klemar- to jest możliwe jeśli sie ma kasę na opiekunkę. Wiadomo, ze jak dziecko już jest to absolutnie, każda normalna kobieta nie żałuje, że urodziła. Mam znajomą, która urodziła na studiach, ale dziewczyna się tak zaparła, że dziekanki nawet nie wzięła. Podziwiam ją, bo też była sama. Z dzieckiem chodziła na egzaminy- pilnowałyśmy jej córeczki jak zdawała. Dała radę, ale było jej naprawdę ciężko. Do tego facet ją zostawił, więc miała tylko nas- koleżanki z akademika. A teraz jest szanowanym geodetą, zarabia kupę kasy, ma męża- jest szczęśliwa. A można o niej powiedzieć, ze naprawdę SAMA doszłą do wszystkiego. Tylko jakim kosztem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Dlatego młodym mamom współczuję- wydaje im się, że są takie dojrzałe, takie świadome życia a tak naprawdę przeważnie nie pracują, utrzymuje je mąż. Przeważnie nie mają jakiś większych ambicji, studia kończą zaocznie, jakieś wyjazdy, jakieś dokształcanie się już nie wchodzi w grę bo dziecko. Do tego pozbawiają się "pożycia" z mężem tylko we dwoje, nacieszenia się sobą..." Nieźle uogólniasz. Ja jestem z mężem prawie 6 lat, w tym od prawie 3 mieszkamy razem. Wybacz, ale nie Tobie oceniac kto i ile ma się cieszyc mężem "tylko we dwoje". U nas to była dojrzała decyzja, o dziecko staraliśmy się 4 miesiące i jesteśmy bardzo szczęsliwi, że się udało. Ja chciałam byc młodą mamą i to wcale nie dlatego żeby młodo przy dzieciach wyglądac. :o Mam 23 lata i uważam, że DLA MNIE w sam raz, by zostac mamą. A co do studiów to ja od początku chciałam iśc na zaoczne, o dziennych nawet nie myślałam, chciałam się usamodzielnic i wyprowadzic z domu, od razu po liceum poszłam do pracy i do dnia dzisiejszego pracuje, tylko że już w innym miejscu. I nie wstydzę sie tego, bo nie mam czego. Jestem dumna z tego, że będę młodą mamą. Oczywiście innym nie bronię rodzic nawet i po 50stce sobie rodźcie dzieci, ale nie oceniaj głupio wg swoich stereotypów. To że Ty byłaś nieodpowiedzialna w tym wieku, to nie znaczy że każda młoda mama jest też taka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mireczkaa=> uwierz mi, że przez 2 lata naprawdę można się wybawić;-) Ja w tym momencie nie potrzebuje całonocnych imprez. Każdy jest inny, każdy potrzebuje innego rodzaju zabawy;-) Teraz też mam czas dla siebie. To nie jest tak, że urodziłam dziecko i koniec jestem uwięziona. Z mężem mamy związek partnerski;-) Nikt nam nie pomaga radzimy sobie sami i bardzo nam z tym dobrze... jesteśmy na tyle zorganizowani, że nie musimy się nikogo prosić o pomoc i jestem z tego powodu bardzo dumna. Dodam, że przed urodzeniem dziecka polegałam zawsze sama na sobie... pracowałam, uczyłam się, zajmowałam domem i miałam czas dla znajomych. Teraz wychodzę z założenia, że mąż powinien uczestniczyć w życiu dziecka tak samo jak i ja;-) Wiadomo jest ograniczony czasowo, bo pracuje. Klemar=> przyznaję trochę racji... ja nie miałam cudownego kochającego domu, ale to nie jest tak, że dziecka pragnęłam po to aby ktoś mnie kochał. Ale faktem jest, że teraz chcę udowodnić sobie, że może istnieć kochająca się wspaniałą rodzina na zawsze;-) Tyle ode mnie w tym temacie;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mireczkaa
no ale swoje zdanie chyba mogę wypowiedzieć, czy też nie? :) Nie napisałam, że byłam nieodpowiedzialna, nie wiem gdzie to wyczytałaś. Nie wiem, może ja po prostu więcej od życia chciałam niż większość z Was. Może chciałam więcej dziecku przekazać? Moze chciałam zasmakować jak to jest mieszkać w innym kraju? Może chciałam po prostu studiować, chodzić na dodatkowe fakultety, móc wyjechać na wymianę a Wy tego nie potrzebowałyście, bo pragnienie posiadania męża i dziecka było silniejsze? Tak mi się wydaje. Bo naprawdę nie jestem w stanie zakumać po jaką cholere w wieku 19lat zachodzić w ciążę! Ale jeśli jesteście szczęśliwe tak jak piszecie to ok, mnie nic do tego:) Tylko wiecie to jest tak- im mniej w życiu poznasz tym mniej potrzebujesz.A Wy odcięłyście się od wielu możliwości. Ode mnie tyle:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No owszem, ja nie mam potrzeby mieszkac za granicą i co z tego ? Męża na siłę nie szukałam, po prostu poznałam mężczyznę, którego pokochałam z wzajemnością i zapragnęliśmy założyc rodzinę,a związek sformalizowaliśmy po prawie 5 latach związku. Owszem, studiuję zaocznie bo tak chciałam, co nie znacza że jestem tępa jak but z lewej nogi. :) Swoją wartośc znam i nie potrzebuję nikomu tego udowadniac. Nie zalegam w domu, bez żadnych zainteresowań, zajęc, uwieszona na męzu i spocona przy garach. Może i za granicą na stypendium nie byłam, ale nie uważam żebym nie miała nic do przekazania swojemu dziecku. Może przekażemy mu z mężem więcej, niż Ty mimo naszych TYLKO 23 i 27 lat :) Bo to, że byłaś za granicą jeszcze nie czyni Cię dobrą i wartościową matką. Takie jest moje zdanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lilyloo
Borntoride - > widzę, że mamy podobną historię życiową. Ja mam 24 lata, w tym roku kończę studia mgr (UW) a w marcu urodzę pierwsze dziecko. Na studia zaoczne poszłam po ukończonym licencjacie na dziennych. Później ślub, dwa laty pracy i urodzenie dziecka. Dzięki temu nie boję się o powrót do pracy po urodzeniu dziecka, i sytuacja materialna podczas urlopu wychowawczego mnie nie przeraża. Mieszkamy z mężem z dala od rodziców, do wszystkiego doszliśmy sami (choć kontakt z rodzicami mamy bdb). Jesteśmy parą otwartych, komunikatywnych, zadowolonych z życia ludzi. Nie uważam, że "przez to", że zostaniemy młodymi rodzicami życie przecieknie nam przez palce. Może dla niektórych jest to zagrożeniem, ale to już kwestia organizacji swojego życia i kiepskiego poczucia własnej wartości. A co do wyjazdów zagranicznych to przez te 5 lat na studiach na pewno byłam w większej ilości miejsc, niż trzydziestoletnie globetrotterki z tego wątku. Nie czuję się upośledzona wyjazdowo - i na pewno GDZIEŚ jeszcze wyjedziemy w tym roku, po urodzeniu dziecka. Spokojna głowa. Pozdrawiam wszystkie uśmiechnięte mamy - te starsze też :) PS. A ja znowu spotykam się ze zbyt zachowawczym zachowaniem tych matek, które bardzo odkładały decyzję o dziecku. Problem zaczyna się już od kupowania monitorów oddechu po urodzeniu zdrowego dziecka, poprzez trzymanie się wszystkich usłyszanych rad dotyczących karmienia (bo przecież dziecko MUSI ssać po 10 min z każdej piersi) i dalszy ogromny strach przed własnym instynktem macierzyńskim, kończąc na trzymaniu dziecka w domu przez całą zimę, bo przecież się przeziębi. Takie osoby nigdy nie pozwolą sobie na KONTYNUOWANIE własnego zycia. Pamietajmy, że to dziecko pojawia się w naszej rodzinie, i musi być przyjęte z miłością i opieką, jednakże nie burząc harmonii, która panowała już wcześniej. Wtedy i ono czuje się bezpieczniej i my nie doznajemy "zaćmienia mózgu". Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ciekawska przyszła mama :)
Nie uważam , że posiadanie dziecka odcina nas od świata :) może właśnie umiemy dostrzec jeszcze więcej po urodzeniu niż przed ;) moim zdaniem dziecko to jest dar, i bądź co bądź trafia do nas wtedy kiedy jest odpowiedni moment ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość grzenia
"A skąd wiesz jak mysli o życiu 40 latek skoro Ty Masz połowe tego. Podpieracie swoje wypowiedzi gdybaniem w stulu co by było gdyby babcia miała wąsy" - w którym momencie moich odpowiedzi napisałam coś takiego? Przeczytałam je jeszcze raz i nic takiego nie napisałam! Nie podpieram swoich wypowiedzi "gdybaniem" tylko obserwacjami rodzeństwa i znajomych! Moj najstarszy brat ma 43 lata izawsze obracałam sie wśród dużo starszych osób bo byłam najmłodsza. "Grzenia- jak możesz pisać, ze wiek nie ma wpływu na wiedzę o życiu?" Mireczka jesteś dowodem na to w 100%!:)Wiesz czemu bo nie jesteś w stanie sobie wyobrazić, że 20 latka nieraz ma większe doświadczenie życiowe niz przysłowiowa 30latka! "Tak samo jak Ty Grzenia piszesz, że do pracy tylko jeśli wymagałaby tego sytuacja finansowa- bo istniejesz od zawsze tylko przez pryzmat swojego męża i dzieci. Tego chyba najbardziej Ci współczuję... Bo wystarczy, ze męża (odpukać) zabraknie i nie dasz sobie rady." - I tu największe pudło! Dziewczyno było nas 5cioro ja najmłodsza po 10letniej przerwie! W wieku 3 lat zginoł mój tata i mama została z nami sama i sobie poradziła a my od małego byliśmy uczeni odpowiedzialności, oszczędzania i życia poprostu. Niejednokrotnie jak np chcieliśmy nowe spodnie to wiedzieliśmy że musimy zaoszczędzić na nie. Póki siostra i brat sie nie usamodzielnili to miałam do wyboru - wycieczka albo ciuch jakiś nowy modniejszy (nie było tak ze mama nam nic nie kupowała bo potrzebne żeczy ona kupowała ale pisze o takich zachciankach naszych). Jak rodzeństwo poszło na swoje to było lżej wiec i ja mogłam bardziej szaleć. Oni mieli na tyle lepiej ze dłuzej mogli sie cieszyc tatą i dłuzej mogli zasmakowac beztroskiego dziecinstwa. Także komu jak komu ale mi nie pisz ze co by było gdyby męza zabrakło bo oboje jesteśmy świadomi ze tak może sie zdarzyć i mamy polisy na życie. Jakieś łatwe pieniądze zbieramy i inwestujemy w ziemie zeby było w razie czego co sprzedać. Moja mama ma dwoje wnuków i tak ma że po rencie daje mojej córce i córce brata po 50 zł. Od malutkiego wrzucaliśmy te pieniądze do skarbonki a teraz załorzyliśmy jej konto i tam wpłacamy żeby miała kiedyś na start w życiu. A praca? Jak odchowam dzieci tzn jak pójda do szkoły to zakładam firme która w "razie czego" da mi poczucie bezpieczeństwa! klemar - co innego wpadka a co innego świadome zakładanie rodziny. mireczka - a co dokładniej masz na myśli pisząc że wiecej chciałaś przekazać dziecku niż my? Jak to jest mieszkać w innym kraju - zasmakowałam przez rok mieszkałam pracowałam i bawiłam sie w innym kraju bez mojego męża- choć byliśmy juz para! Owszem nigdy nie było potrzeby dla mnie dodatkowych fakultetów, wymiany itd bo ja chciałam byc samodzielna i chciałam iśc do pracy jak najszybciej - wyjechałam zaraz po liceum. Nie zgadzam sie ze teraz nie jestem samodzielna finansowo bo z męzem patrzymy na to poprostu inaczej - teraz jesteśmy MY a nie ja i on. To MY jesteśmy stabilni finansowo a nie on. To są Nasze pieniądze a nie tylko jego. Nie akceptuje tez faktu jak ktos pisał gdzies ze jesteśmy cięzarem dla męża bo ja pytałam swojego o to zanim zdecydowaliśmy sie na dziecko i to on sam mnie zapewnił ze to nie jest juz Jego tylko NASZE. Tak może posiadanie RODZINY było silniejsze nawet napewno - a czy to żle? "Tylko wiecie to jest tak- im mniej w życiu poznasz tym mniej potrzebujesz.A Wy odcięłyście się od wielu możliwości" - mianowicie? Według mnie poznałam wystarczająco dużo aby "coś wiecej wiedziec o życiu" Podróżowaliśmy przed ślubem jak i podrózujemy teraz jak mamy już córke. Pisze jeszcze raz nie każdy 20latek jest gotowy na ciąze tak samo jak nie każdy 30latek i odwrotnie. Co innego wpadka w wieku 20 czy mniej lat a co innego świadome założenie rodziny ( ja zaszłam w ciąże pół roku po ślubie i przeanalizowaliśmy wszystkie za i przeciw)! My tylko prosimy o zrozumienie faktu ze nie wszystkie dwudzieski to dziewczynki którym w glowie tylko głupoty!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama rocznik '85
Ja poznałam męża w roku 2005, od 2006 mieszkaliśmy razem, w 2008 wzięliśmy ślub, w 2010 urodziła nam się córka-dwa tygodnie przed porodem obroniłam magistra na polibudzie-zaocznie. Studia zaoczne z wyboru-po maturze podjęłam pracę,żeby stanąć na własnych nogach. Co prawda dziecka nie urodziłam w wieku 18,a 25 lat,ale też uważam się za młodą mamę. Jak braliśmy ślub to wiele życzliwych szukało u mnie brzucha twierdząc,że w tym wieku to ślub biorą tylko Ci co wpadli... Kupiliśmy mieszkanie pół roku przed ślubem-wcześniej wynajmowaliśmy. Oboje mamy stałą pracę, wykształcenie. Nikt nam nie pomagał ani finansowo ani w opiece nad dzieckiem-córka nawet nie zostaje u dziadków żebym mogła sobie coś załatwić,bo uważam,że mogę ją wziąć ze sobą. Dziadkowie choć mieszkają w tym samym mieście to są od bawienia się z dzieckiem,a nie od zajmowania się małą. Mam koleżankę z podstawówki,która skończyła w 2010 studia dzienne,państwowe i do dnia dzisiejszego wraz z bezrobotnym chłopakiem siedzi w domu na garnuszku rodziców.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość :))))))))))))))))
czytam czytam i stwierdzam że młode matki są głupiutkie zwłaszcza pani "grzenia" dla której widzę liczy się żeby jak najszybciej odchować dziecko i mieć je z głowy żeby wreszcie sobie poszaleć z mężem...:) i widać nie jesteś szczęśliwa skoro drażnią cie panie które rodzą dzieci po 30 a wcześniej korzystają z życia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość grzenia
:):):):) zastanówmy sie kto kogo drażni mnie 30 latki czy was my te które zdecydowały sie świadomie na dziecko w młodym wieku. Niewiem gdzie wyczytałaś że napisałam że chce jak najszybciej odchować dzieci i jak to napisałaś miec je z głowy??? Więcej!! Ja ich nie chce miec z głowy dlatego nie wysyłam do żłobków, babc itp! A jeżeli dobrze umiesz czytać to tam było wyraźnie napisane, że wyszalałam sie i z obecnym mężem i bez niego przed ślubem, szalejemy teraz razem z córka (podróże, zwiedzanie itp.) i jak życie pozwoli to tak mamy zamiar jeszcze szalec baaaardzo długo:) Z łaski swojej ja nikogo od głupich nie wyzywam tylko pisze swoje zdanie i prosze o jedynie zaakceptowanie faktu, że sa młode, odpowiedzialne matki które świadomie zakładaja rodziny i są z tego zadowolone. Jak nie umiesz tego pojąć to poprostu nie zazdroszcze Ci takiego ograniczonego patrzenia na świat:/ Widac tez nie jeteś szczęsliwa skoro drażni Cie ktoś kto był gotowy na taki krok wcześniej co?:) Jak ktoś chce sie odnieść jakimś komentarzem to błagam niech najpierw przeczyta dobrze tekst zanim napisze jakieś bzdury! Tak sie rodzą plotki drogie Panie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×