Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość kontro

Mężowie i ich udział w zajmowaniu się domem i dziećmi

Polecane posty

Gość Czerwona z moliga
Mój mąż nic nie robi ale i robi wszystko. Ode mnie też nic nie wymaga. Przez pół roku wspólnego mieszkania byłam ogarnięta manią porządku, on oczywiście palcem nie kiwną, jak zjadł obiad wstał od stołu zostawiając talerz i nie zasuwając nawet krzesła, brudne skarpety i gacie pod łóżkiem. Fleja nie z tej ziemi. To mechanik jak wracał z pracy, miał tak brudne ręce ( które oczywiście wczesniej umył!!!!!!) że umywalka, podłoga, lustro i wszystko w promieni metka było uwalone od smarów i błota ( nie mam pojęcia jak on to robi). Na wszelkie moje prośby by po sobie sprzątał odpowiadał, że on nie ma takiej potrzeby a jeśli ja ją mam to sama mam posprzątać. Przemyślałam jego słowa i uznałam, że ma racje. W związku z tym od ładnych paru lat żyjemy w swoim małym śmietniku. Żadna z nas regularnie nie gotuje nie sprząta. Jeśli najdzie mnie ochota na jakąś zupę to ją sobie gotuje. Jeśli potrzebuję do pracy jakiegoś ubrania to je piorę - mąż robi to samo. Oczywiście jak już któreś z nas pralkę włączy to wrzuca do niej ile się da - dlatego dziecko także ma w czym chodzić. Syn obiady jada w przedszkolu więc nie ma problemu każdą niedzielę spędza razem ze swoim ojcem u teściowej ona z tych nadgorliwych matek polek więc mąż zawsze przywozi sporą wałówkę. Co miesiąc wpada do nas na 3-4 dni zaprzyjaźniona "Pani Marysia", która robi nam generalny porządek: myje okna, pierze dywany, wyciera ściany i podłogi w łazience, myje szafki w kuchni i setki innych rzeczy - który mój kochany mąż robić nie lubi a skoro on to dlaczego ja mam to lubić. Zmywarki nie posiadamy więc nasz zlew zawalony - myjemy tylko wtedy kiedy któreś z nas czegoś potrzebuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kruselka
Moj maz w domu nie robi nic !!! Jestem matka , kochnka , sprzataczka , sluzaca w jedym. Obsuguje go na kazdym kroku herbata, obiad, kolacja pod nos. Nawet talerza nie odniesie . Nie sprzata , odkurzal raz jak kupil nowy odkurzacz to sie nagadal jaki syf jest w domu. jak nie zrobie mu herbaty to nic nie pije a potem mi wygaduje ze znowu beda go nerki bolec. No oczywiscie bo przeciez ja kuzwa caly dzien nic w domu nie robie. Tomoj maz to tyran , despota. Nikt go nie przegada on ma zawsze racje. Nierobstwa nauczyla go jego matka ktora go obslugiwala do 30 lat jak u niej mieszkal. Mam przrabane

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Czerwona z moliga
Zrób to co ja zrobiłam. Olej sprawę i ciesz się życiem. Musisz być ponad to

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mój mężem nie jest i nie wiem, czy nim zostanie przez wychowanie, które otrzymał od własnej matki, bo ja nie mam nerwów na bycie szczęśliwą służacą jak ona; generalnie już sporo się nauczył, ale coż, tak naprawdę póki go nie zostawię na parę dni samego z dwójką dzieci to nie ogarnie tego co codziennie trzeba zrobić... odpowiedzialny jest za auto i motor - od A do zet, śmieci, rośliny, ogród, pomywa w dni, w które nie pracuje i kąpie wtedy dzieci, robi drobne naprawy w domu, te, których mi się nie chce samej zrobić no i pracuje; nauczyłam go robić mi kawkę jak robi sobie i odnosić po sobie naczynia, ale wciąż nie wyrzuca resztek czy 'szczurków' do kosza, a znoszone rzeczy rzuca przy łóżku (tu mu na razie odpuściłam, ale może już niedługo znajdę sposób i na to;)) ze sprzątaniem też musiałam przestać tykać cokolwiek na dwa dni, żeby zrozumiał, że warto mieć ład (stanął w nocy na klocka, potknął się i przywalił głową w futrynę;) miał w głowie bierny sposób na wychowanie dzieci, dopiero musiałam mu pokazać, że uczenie dziecka i stymulowanie go bardziej je rozwija niż czekanie aż samo dojdzie do czego coś służy jak wrócę do pracy nie będzie jednak zmiłuj - obowiązków mu też przybędzie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To ja mam wielkie szczęście :) mój dziś nawet instruował mnie w obsłudze maszyny do szycia pożyczonej od teściowej bo ja co nieco zapomniałam.:D W domu potrafi zrobić wszystko, choć więcej zajmuje się męskimi czynnościami z racji tego, że ja teraz w domu siedzę a on ma ważniejsze zadania niż sprzątanie. Po pracy lub przed (w zależności od zmiany) ma 2 etat w domu, bo remontuje i buduje nasz domek. Z niego typ pracusia i męczy się jak ma siedzieć w biały dzień przed telewizorem lub komputerem:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moj maz teraz ciezko pracuje na budowie ale na szczescie dobrze zarabia i nie musi w domu nic robic bo ja tego od niego nie wymagam poniewaz mezulek tak haruje , ze nie mam sumienia mu jeszcze kazywac w domu cos robic. Czsami w niedziele dzieci przypilnuje zebym ja miala wolnego troche ale na codzien to ja sie zajmuje domem i dziecmi a on pracuje , niestety od 6-19. W zimie kiedy nie pracuje to wlasciwie tylko on sie dziecmi zajmuje a ja mam cale dnie wolne :) Nawet sie niedawno dowiedzialam , ze sasiadki mi zazroszcza , ze majac dwojke dzieciakow moge sobie na nartach z kolezanka jezdzic :D Konkludujac , w naszej rodzince kazdy ma swoja role do odergrania i mi to pasuje. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mamaagata
Moj niestety tez nie pomaga ale ja go rozumie bo robi od 6-19 :-/ weekend to czasami cos pomoze ale to tez rzadko I jeszcze czasami mowi ze nie Daje sobie rady ale ja na to zlewam. Szkoda ze nie mam babć pod ręka :-/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nestea..........
ja muszę się przyznać, że mój mąż potrafi wysprzątać dużo lepiej ode mnie, więc np. myje okna zawsze on czy też posprząta w naszej graciarni. ja częściej robię porządki typu odkurzanie, kurze, kuchnia, ale w sumie jak mąż widzi, że się zabieram za jakieś większe porządki to mi pomaga. ale czasem też muszę go gonić i konkretnie powiedzieć co ma zrobić, np. sto razy muszę mu mówić o śmieciach. ale nie narzekam, bo robi sporo, więc nie mam księcia z gazetą i piwkiem ;) potrafi też coś tam ugotować, więc trafił mi się całkiem przyzwoity egzemplarz ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
My oboje pracujemy zawodowo, (z tym, że ja mniej godzin) i mamy jedno dziecko. Co robi mój mąż: Wszystko przy dziecku na bieżąco i według potrzeb, podział jest tylko taki, że np.: ja ją karmię a on usypia, pozostałe rzeczy robimy oboje po równo. Mała wstaje średnio o 5 więc wstajemy z nią na zmianę. Z prac domowych też generalnie ciężko powiedzieć ale: sprząta kuchnie, przepakowuje zmywarkę, wynosi śmieci (tylko on) odkurza codziennie rano, wiesza pranie (ale sam nie wstawia) robi zakupy (dzwoniąc do mnie wielokrotnie;) ) ściera kurze, ścieli łóżko, znosi i wnosi wózek, ogarnia wszelkie kwestie związane z samochodem.... a z "sezonowych" prac to myje okna i sprząta balkon. No, to tak mniej więcej to wygląda....A jak słyszę hasło "mąż pomaga" to mnie krew zalewa...pomagać to on sąsiadce może jak ma zakupy ciężkie:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość TakaSobieMama ;)
Zastanawiam sie troche co napisac .... narzekac czy nie ? :D :D U nas tez jest "podzial obowiazkow" tylko (jak na moj gust ;) ) troche nierowny :P. Oboje pracujemy na pelny etat tyle ze maz bardzo nieregularne godziny pracy(czasem ma wolne przez 3 dni czasem nie ma go dwa dni w domu) ja pracuje codziennie "od-do" Do mnie nalezy ogolnie pojete sprzatanie, prasowanie i gotowanie.... z tym ze z gotowaniem raczej na luzie raczej, czesto oboje jemy w pracy, a nawet jak maz jest w domu i obiadu nie ma to tragedii nie ma :P Maz zajmuje sie samochodami (tankowanie, mycie, sprzatanie w srodku, drobne naprawy i mechanik jak trzeba) do niego nalezy obsluga zmywarki, smieci i wszelkie naprawy (od wymiany zarowki do polozenia kafelek w lazience :P) i choc niejednokrotnie wszystko musi "nabrac mocy urzedowej" to swietnie sobie z tymi obowiazkami radzi. Z praniem bywa roznie...najczesciej ja wlaczam rano przed wyjsciem do pracy a on wiesza i jak wyschnie to zbiera, ale sam tez potrafi pralke zaladowac i wlaczyc. Na szczescie trafil mi sie egzemplarz ktory sprzata po sobie na codzien : wie ze naczynia same nie lewituja do kuchni, brudna bielizne do kosza w lazience wrzuca i ogolnie zostawia po sobie wszedzie porzadek a to, mimo wszystko, cholernie zycie na codzien ulatwia :) i sprawia ze slowo "sprzatanie" nie przeraza :P Zakup robimy zarowno on jak i ja.... zalezy kto ma w danym tygodniu wiecej "luzu".... oczywiscie jesli on to z przygotowana przezemnie lista :P (lista stala w kompie, wystarczy wydrukowac ;) ) Rachunkami zajmuje sie ja ... ale raczej duzo zajecia z tym nie ma, bo wszystkie oplaty nam z konta sciagaja, wiec wystarczy tylko raz na miesiac sprawdzic rozliczenia z konta :) Corka maz zajmuje sie dobrze. Troche brakuje mu cierpliwosci zeby sie z nie w domu "bawic" : raczej polega to na tym ze Mloda sie bawi a on siedzi obok ;) ... ale z racji tego ze spedzaja w tygodniu sporo czasu razem wiec jak tylko pogoda pozwala to chodza razem na spacery, du fun-parku, na rower, do akwarium, do zoo, regularnie chodza na basen... a ja mam wtedy okazje do wypoczynku :) ... Moglo by byc lepiej ale ogolnie raczej nie narzekam... moze dlatego ze wiem ze jak nie ugotuje albo nie posprzatam to nie spotkam sie z fochem tylko raczej ze stwierdzeniem : " masz racje, lepiej odpocznij" :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ert5h5h
hmmm...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moj mmążżż
Mój mąż, jak jestem w domu to nie robi nic. To nie jest pejoratywna opinia. Ja zwyczajnie lubię sprzątać. Pracuję w domu więc raz w tygodniu robię generalne porządki, zajmuje mi to ok. 3 godziny - odkurzanie, mycie podłogi, szafek w kuchni, mebli w pokojach, łazienka. Dlaczego jest taka sytuacja? Pracuję w domu więc nie muszę dojeżdżać do pracy i tracić tego czasu, szkoda tracić mi czasu z mężem jak on wróci z pracy, albo weekendu,żeby on miał sprzątać. Jak ja wyjeżdżam w delegacje na kilka dni lub tygodni, to wtedy jest zdany na siebie i robi pranie,gotuje etc. On pracuje w korporacji więc wiadomo,że jest poza domem całe dnie...więc bez sensu żeby taki styrany miał jeszcze myć podłogi. Sprzątanie sprawia mi przyjemność, mam pracę w której muszę praktycznie cały dzień siedzieć więc trochę ruchu też mi się przydaje.Dodatkowo sprzątanie działa na mnie relaksująco, pozwala się oderwać od pracy intelektualnej i "oczyścić" umysł :) Nie mamy dzieci i zwyczajnie nie jesteśmy bałaganiarzami więc nie mamy problemu z wiecznym sprzątaniem. Gdyby sytuacja tego wymagała, np byłabym w ciąży, mąż wykonywałby wszystkie inne obowiązki domowe, bo potrafi, tylko jest średnio uzdolniony manualnie w tych sprawach i właściwie wole sama to zrobić ;) Ups zapomniałam, kiedyś mieliśmy układ ,że on zmywa w weekendy, ale od czasu zakupu zmywarki ta akcja się skończyła ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moj mmążżż
Mój mąż, jak jestem w domu to nie robi nic. To nie jest pejoratywna opinia. Ja zwyczajnie lubię sprzątać. Pracuję w domu więc raz w tygodniu robię generalne porządki, zajmuje mi to ok. 3 godziny - odkurzanie, mycie podłogi, szafek w kuchni, mebli w pokojach, łazienka. Dlaczego jest taka sytuacja? Pracuję w domu więc nie muszę dojeżdżać do pracy i tracić tego czasu, szkoda tracić mi czasu z mężem jak on wróci z pracy, albo weekendu,żeby on miał sprzątać. Jak ja wyjeżdżam w delegacje na kilka dni lub tygodni, to wtedy jest zdany na siebie i robi pranie,gotuje etc. On pracuje w korporacji więc wiadomo,że jest poza domem całe dnie...więc bez sensu żeby taki styrany miał jeszcze myć podłogi. Sprzątanie sprawia mi przyjemność, mam pracę w której muszę praktycznie cały dzień siedzieć więc trochę ruchu też mi się przydaje.Dodatkowo sprzątanie działa na mnie relaksująco, pozwala się oderwać od pracy intelektualnej i "oczyścić" umysł :) Nie mamy dzieci i zwyczajnie nie jesteśmy bałaganiarzami więc nie mamy problemu z wiecznym sprzątaniem. Gdyby sytuacja tego wymagała, np byłabym w ciąży, mąż wykonywałby wszystkie inne obowiązki domowe, bo potrafi, tylko jest średnio uzdolniony manualnie w tych sprawach i właściwie wole sama to zrobić ;) Ups zapomniałam, kiedyś mieliśmy układ ,że on zmywa w weekendy, ale od czasu zakupu zmywarki ta akcja się skończyła ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja to wam zazdroszcze....moj nie robi nic...zachowuje sie jak pan i wladca...eh jakies sposoby wychowania faceta?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja to wam zazdroszcze....moj nie robi nic...zachowuje sie jak pan i wladca...eh jakies sposoby wychowania faceta?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mireczkowataa
My oboje pracujemy, mamy jedno dziecko. Córką mój facet zajmuje się super. Czasem w weekendy jadą sobie w dwójkę nad jezioro, do koni- ja w tym czasie albo odsypiam (mam do pracy wczesniej niż on) albo sprzątam, gotuję obiad. W tygodniu ja robię więcej- jestem wcześniej w domu. Mój facet wrzuca pranie i ściąga suche z wieszaka. Parę razy powiesił ale była masakra :) Myje podłogi, odkurza. Nie zmywa garów. Koszule prasuje sobie sam, ręcznie nic nie pierzemy. Ogólnie jest ok. Ale nie zawsze tak było. U niego w domu mama się wszystkim zajmowała i wydawało mu sie, ze taka rola kobiety. Ja natomiast nie czuję się cyborgiem, zeby i w pracy i w domu się wykazywać. Więc po prostu kazałam mu sprzątać, prać, odmówiłam prasowania koszul :) Natomiast córką od urodzenia uwielbiał się zajmowac. askipa86- Co jak co, ale dzieckiem powinien się zajmować! Zapytaj go, czy w ogóle jest jego ojcem. Z facetami trzeba ostro- moim zdaniem oczywiście.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość yapipi
Pracowałam na dwa etaty, wówczas mąż zajmował się wszystkim - robił obiady, sprzątał, prasował itd. Jedno co mi przeszkadzało to fakt, że nie tknął kurzy, w związku z czym i tak raz w tygodniu robiłam porządki. Teraz jestem w ciąży i siedzę w domu, więc mu nie pozwalam nic dotykać, bo czułabym się jak pasożyt :) Poza tym jak wszystko jest zrobione to milej się wieczór spędza jak on wraca z pracy. Jak to będzie później to zobaczymy, ale myślę, że nie będę miała co narzekać. On nie lubi rozwieszać prania i ścierać kurzy, ja nie znoszę prasowania. Jakoś się podzielimy :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość koleżanka :)
Ewa;) - są, ale ten proces powinni zacząć jego rodzice, a nie Ty...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Miraculum5
Mój mąż niestety niewiele robi w domu. Mamy dziecko, 4miesięczną córkę. Przy niej robi w sumie ok, przewija, daje herbatkę, pobawi się czasem, przebierze, zawsze on kąpie, ja tylko asystuję. Ale opieka chętna i aktywna jest do momentu kiedy mała zaczyna kwilić i marudzić. Wtedy najchętniej oddałby ją mnie. W domu rzadko cokolwiek robi sam z siebie, co najwyżej zmyje gary. Żeby pranie wstawić, zetrzeć kurze, umyć podłogę, poprasować? W rodzinnym domu był wychowywany tak, ze matka skakala dookoła niego i braci, wszystko robiła sama, więc próbuje to przenosić do nas. Ale ja jestem twarda i się stawiam. Nieraz tłukłam brudne gary, chowałam rzeczy, których nie shcowął mimi obientic

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moj maz sam sobie uklada i prasuje ubrania, ja wrzucam do pralki i rozwieszam z corka (corka ma niecale 3 latka ale juz teraz wole nauczyc ja ze ma tez w domu obowiazki). Smieci wyrzucamy na zmiane, oboje kontrolujemy stan kosza. Corke do przedszkola i z przedszkola poki co odbieram ja. Maz 2 razy w tygodniu dokladnie myje lazienke i wc. Raz w tygodniu kuchnie i dokladnie wtedy odkurza cale mieszkanie i zmywa podlogi. W ciagu tygodnia pilnuje tego ja tzn odkurzam, scieram kurze (bo maz tego nie robi). Gotowanie ; maz tez sam umie sie obsluzyc, z tym ze u niego wynika to z tego ze jest obcokrajowcem, i szybko 'nudzi'mu sie polskie jedzenie. Zmywa zawsze po sobie i jak ugotuje to zawsze podaje mi talerz pod nos. Ale to dziala tez w druga strone jak ja zrobie zupe czy bigos zawsze staram sie aby maz chociaz sprobowal. Statystycznie maz gotuje ok 3 dni w tygodniu reszte ja. Sam sobie tez przygotowuje sniadania do pracy, srednio 2 razy w miesiacu jak sie nie wyrabia to prosi mnie o pomoc. Rachunki i sprawy papierkowe meza( a jako obcokrajowiec ma ich cala mase) sa na mojej glowie. Dodatkowo co drugi weekend maz siedzi z corka kiedy ja jestem na studiach. Nocne wstawanie (teraz to juz bardzo rzadko) w przeszlosci tez bylo dzielone, a nawet nie trzeba bylo dzielic bo maz sam pierwszy sie zrywal i lecial do malej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pogubiłam sie juz w tym wszyts
mój mąż w niczym mi nie pomaga, nawet nie potrafi dziecka wysłać do szkoły, mimo iż ma wszystko przygotowane. W tej chwili siedzi w domu (miał wypadek) ale jest sprawny, od dwóch miesięcy nawet nie zaproponował mi herbaty, ja pracuję także mógłby po pracy mi zrobić herbatę nie, nie sprząta, od miesiąca łóżko nie zostało złożone, jak byłam chora to nawet palcem nie kiwną. Tak został wychowany, że wszystko matka całe życie podawała itd, nawet matka u nich w domu remonty robiła i on myśli że ja też tak będę robiła. A jak narzekam to gada że jestem księżniczką- baran jeden

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mój od poniedziałku do piątku zajmoje sie tylko śmieciami i kuwetami czasem odniesie talerz do zlewu... no i robi wkoło siebie straszny burdel... masła nie zamknie skarpetki sie walają ciuchy rzucone kawa otwarta papierki na stole.... więc w tyg wszystko jest na mojej głowie mamy 8 latka roczne i 2 miesiąc ciąży:) za to w weekend robi wszystko:) obiad sprząta myje naczynia i wszystko co potrzeba:) ja zajmuję się praniem i jakimiś drobiazgami:) taki schemat jakoś się przyjął choć czasem mu mówię że by go nie pogieło jakby w środę odniósł talerz:P ale nie ma źle zwłaszcza że zawsze jak go poproszę to to zrobi:) zupełne przeciwieństwo byłego który nawet palcem w domu nie ruszył bo mówił że to mój zasrany obowiązek....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pogubiłam sie juz w tym wszyts
zakupów nie zrobi, ja zakupy zawsze robię, ogólnie bardzo często go nie ma, ale nawet ja wraca na urlop to nie zrobi większych zakupów żebym ja nie musiała wnosić zgrzewki mleka czy wody na 4 piętro. A i jeszcze niezadowolony czasem z lodówki, bo nigdy dla niego nic nie ma, a jak sie zapytam na co masz ochotę- to odpowiada że nie wie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mireczkowataa
dziewczyny z mężami leniwcami- ale oni zawsze tacy byli? czy nagle się zmienili? Bo czegoś tu nie rozumiem...Macie dzieci, czyli dosć długo jesteście razem i teraz się Wam oczy otwarły, czy jak to jest??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tyrtytax
zmienil sie,na poczatku bylo inaczej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość polytannna
ale heca

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość justysiekmalutki
Odświeżam wątek... Z moim mężem to bywa różnie. W tygodniu przeważnie teraz ja robię obiad (jestem na zwolnieniu od 3 miesiąca ciąży), bo bywało tak że kiedy jeszcze chodziłam do pracy to mieliśmy albo częściej odgrzewany(tu się dzieliliśmy obowiązkiem - raz ja raz on, czasami wspólnie) albo mąż rano obierał ziemniaki a popołudniu coś gotował na świeżo. Lubi gotować, więc przygotowanie obiadu (obranie ziemniaków, przygotowanie mięsa, ugotowanie zupy) w weekend należy do niego. Ja zazwyczaj robię surówkę albo smakuję i doradzam co bym jeszcze dodała do potrawy głównej. Ze sprzątania to co tydzień zajmuje się łazienką i toaletą (umycie wanny, kibelka, ale też wytarcie szafek z kurzu i przemycie luster), czasami wytrze kurze w pokoju, kiedy widzi, że ja się nie wyrabiam (dodatkowo teraz jest mi ciężej, bo to już ponad 8 miesiąc), zmiecie podłogi, naraze tylko raz w ciągu roku wytrzepał dywany (mamy dwa malutkie dywany, a reszta to panele), od czasu do czasu umyje podłogę. Poza tym to on myje okna u nas w domu, ale często o pełnym koszu na śmieci muszę mu rzypomnieć, bo nie widzi nawetjak stoją puste kartony po mleku czy wodzie do wyrzucenia. Od ponad miesiąca wyrzuca z balkonu deski i wynosi kartony do piwnicy - co już mnie irytuje bo zawsze znajdzie wytłumaczenie, żeby tego nie robić, np. nie wie czy miejsce koło śmietnika jest wolne, żeby to wyrzucić, albo że ma ciężkiego laptopa w torbie (jak idzie do pracy) i mu ciężko... krew mnie wtedy zalewa. Robi większe zakupy, przeważnie w weekend ale też i po pracy w ciągu tygodnia. Prasowaniem zajmuję się tylko ja, choć sam mi mówi, że jego koszul i koszulek prasować nie muszę (ale że wyglądają jakby wyjęte z gardła po wypraniu to i tak to robię). jeśli chodzi o pranie to dzielimy się tym. Wstawia pranie zawsze kiedy jest już dużo w koszu i ja nie wstawiłam w ciągu tygodnia, chociaż segregację robię albo ja albo wspólnie bo mąż jest daltonistą, czasami rozwiesza i sciąga (ja je składam w kostkę). Robi mi czasami rano śniadanie jak nie jest bardzo zaspany i nie zaspał do pracy, ja wtedy zmywam, jak robi sam sobie sniadanie tylko to też ja porządkuję kuchnię po tym esksperymencie wraz ze zmywaniem. Zmywanie po obiedzie w tygodniu to raczej jego zadanie (bo ja przygotowałam, choć jak widzę, że jest bardzo zmęczony to ja zmywam, a on w tym czasie np dzie jeszcze do klepu po coś na kolację, albo doańcza obowiązki pracy w domu), a w weekendy staramy się dzielić po połowie ze zmywaniem. Kiedy oboje pracowaliśmy, mąż robił sniadanie, ja się w tym czasie ogarniałam ze sobą, a potem ja zmywałam po śniadaniu. Kolacje robi przeważnie mąż. Czyszczeniem luster zajmuję się włąsciwie sama.Nie jest idealnie ale chyba i też nie najgorzej, chociaż do spraw jednorazowych, np. pomalowanie przewijaka, pomalowanie pawlacza, wyniesienie desek, kartonów, dość długo trzeba go prosić, żeby to zrobił. Ostatnio malował przewijak dla małego i jak mój tato to zobaczył (mimo, że nie było idealnie, ale znośnie) to stwierdził, że zięciu odwalił lipę. Nie ma niestety smykałki do perfekcyjnego wykonania pewnych rzeczy za które się zabiera, robi tak, żeby było, nie ważne czy idealnie czy nie, pomalowane to pomalowane. Złotą raćzką więc nie będzie, ale żeby mu nie podcinać skrzydeł to pocwaliłam go kiedy zlożył sam półkę - stwierdził, że od czegoś zacząć musi. Moi rodzice zawsze się dopytują a co mąż zrobił po pracy w domu jak wrócił, chociaż jak sami wracają, to też twierdzą, że są zmęczeni i nic im się nei chce, ale zięciu to mógłby i zmieść podłogę i wytrzeć kurze a nie tylko jeżdzi z chłopakami na rower albo w piłkę (mąż ma w tygodniu ok 3 godzin na relaks - wtedy bieże rower i robią sobie z moim bratem przejażdżkę, albo gra w piłkę z moim kuzynem). Czasami słyszę, jak to jeszcze mąż nie wyrzucił desek (fakt stoją od miesiąca i trochę już wyrzucił ale zostały ostatnie trzy do wyniesienia), albo nie pomalował pawlacza... twierdzą że ja mężowi ulegam nie wymagając tego od niego, czy słusznie.. sama nie wiem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość koeruuuunnnaa
a gdziez tam uleglas,robicie rzeczy po rowno.Ja uleglam na maksa,bo teraz nie pracuje zawodowo a "jedynie"zajmuje sie domem i dziecmi.Zdaniem meza mego skoro dom jest moja praca on nie musi w domu robic NIC.i nic kompletnie nie robi.nawet talerza po sobie ze stolu nie odnosi zazwyczaj.moja win?ilez mozna walczyc?prosic,upominac?lepiej zmienic meza...na innego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×