Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość someoneee

czy wasi mężowie podczas kłótni wyzywają was?

Polecane posty

ogolnie wiadomo ze czasem trzeba sie pokłocić nikt nie ma idento zdania ięście przykłada ale nie bije to znaczy ze zamiaru takiego nie ma :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ^czarnyksieznik
sama piszesz,ze podczas klotni zmienia sie w innego czlowieka.Ten inny czlowiek jest nieobliczalny,nie panuje nad agresja i moze ci zrobic krzywde

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość someoneee
wrecz przeciwnie, w pracy on jest szefem i ma raj, wiec o zadnym wyladowywaniu nie moze byc mowy. emulinku nie obrazam sie za twoja dosadnosc, masz obraz mojego meza tylko z kilku moich postów. wiem jak to sie czyta, to jest ekstrakt z tych kłótni, całe nasze życie tak nie wyglada. nie biore pod uwage rozstania bo zbyt duzo mamy milosci dla sibie, moze tez stad te silne emocje, pasja...napisałam tu, bo moze ktos tez przezywal podobne sytuacje i poradził sobie jakos, wierze,ze dopóki jest uczucie to mozna wszystko, czasem jak dlugo z nim rozmawiam to widze poprawe na jakis czas, trzeba powiedziec,ze ja nie popuszczam w kłótniach, brne po trupach by osiągnąć swoje, widzę ze wyjątkowo to na niego działa, moje krzyki, mendzenie, wtedy rośnie w nim furia i wypływa ten szlam z ust. nie wiem jak jeszcze lepiej moge oddać to co nas łączy, mamy bardzo wiele zainteresowań wspólnych i oprocz dzieci łączy nas mnóstwo rzeczy, nasze życia są silnie ze sobą powiazane, czasem czuje jakbyśmy naprawde byli jednością, każdą wolną chwilę spedzamy ze sobą, może to tez powód, może za blisko ze sobą jesteśmy? nawet znajomych specjalnie nie mamy, a jak chcemy poimprezować to najlepiej nam we dwójkę...moze powinniśmy poszukać dla siebie oddzielnych zajęć by trochę odsapnąć, czy to by pomogło?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ^czarnyksieznik
to ja nie rozumiem-jest ci z nim dobrze czy zle?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czarnyksiężnik ona nie rozumie :-( no nic - powodzenia, dobranoc życzę spokojnego śniadania, mam nadzieje, że nie skończy się charaniem w twarz bo jajecznica była za słona tak mi ciebie szkoda kobieto, eh

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
przedstawilas nam w sumie opisy dwóch różnych facetów pierwszy praktycznie idealny i mysle że jest to wyidealizowana wersja Twojego męza (przez Ciebie, przez wyrzuty sumienia, etc) drugi - obraz tyrana, buca i człowieka, od októrego ucieka sie w ciagu pięciu minut - i myśle że jest to wersja męża , podkolorowana emocjami po kłótni prawda jak zawsze zapewne leży po środku może po prostu disiaj doprowadziliście sie oboje do szłu i Was poniosło...natomiast nie spodziewaj sie innych komentarzy tutaj, bo to co napisalas na poczatku niestety od razu klasyfikuje Was w kategoriach rodzin patologicznych, gdzie głównym czynnikiem jest przemoc ale sama tak nam nakresliłas ta wizje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
autorko dzieci go uwielbiaj a on ich a co z toba? masz trzas portkami przed zlym humorem meza? sluchaj moze i ty tez masz swoje za uszami ale chocbys byla niewiadomo jaka to nie ma prawa robic i mowic takich rzeczy i juz! !! on cie nie kocha nie oszukuj sie! To jest chory czlowiek! jak nie bedzie chcial isc na terapie to idz ty do psychologa i pogadaj poradz sie co masz zrobic!? wiesz nie odbieraj tego jako atak, ale tak jak piszesz to ty tez potrzebujesz fachowej pomocy bo uzalerznilas sie psychicznie od niego. Naprawde idz po fachowa pomoc!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
my mamy tak samo tyle za ja jetem agresywniejsza :) i nic z tego bo kocham mojego męza bardzo tylko czasem mnie tak wkurza ze blado ... takze trzeba sie postawic powiedziec co sie mysli on pojdzie po rozum do głowy bez dzieci pokaz na co Cie stac niech nie bedzie bezkarny badzcie równi on przyłozy puięść Ty tez ... to działa skoro Was kocha nic nie zrobi potrzebuje tylko nauczki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość someoneee
jest mi z nim dobrze, jestesmy ze soobą 12 lat, z czego 10 po slubie, więc nie boję się, ze mnie będzie bił, bo chyba przez tyle lat juz by to nastąpiło,ale wyzwiska są już od jakiegoś czasu, były przed dziećmi też, często zaczynam kłótnie, ale mam powody, najczęściej mam powody, głównie kłócimy się o porządek, albo o rodziców, zaczyna się od głupot, kiedyś mu nie popuszczałam i wyzywałam go słowo za słowo, ale od kiedy są dzieci przestałam, czasem wydaje mi się, ze on to wkorzystuje, ze wie ze przy dzieciach mu nie odpale, kiedys mi powiedział, ze mówi do mnie zamknij pizde, albo ty pizdo, bo wie,ze wtedy to podziała i przestane nadawać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zalezy kto zaczyna kłótnie
no to masz odpowiedz mówi tak do Ciebie żebys przestała nadawac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to nie ma sie czym przejmiowac my mamy tak samo a kochamy sie bardzo tylko czaswm bardzo denerwujemy a jestesmy oboje nerwowi ale nigdy do niczego nie doszło takze według mnie przez kłótnie i godzenie tylko umocnia sie związek :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość alladddynn
nam z doświadcznia..ja nie pracowałam tylko wychowawcze dla męza to było nic no bo on zarabiał 2,5t-3.00ys.zł a ja zaledwi wnosiłam 500zł/ teżmnie wyzywał od szmt i nie tylko popychal...mówiąc mi że w domu ic nie jest moje bo to on pracuje a te moje kilaset zł mogę gdzieś wsadzić bo starcza jedynie na połowę mojego utrzymania.... trwało to kilka miesięcy..nie raz wyzrucłmnie z łóżka za frzwi..aż w końu odwazyłąm się powiezeić o ty teścioim i rodzicom..ale nie tylko samej sobie ja mu się postawiłam..posromnił..wróciłam do pracy był spokój nie rzucał się aż tak bo bał się że ma swoje dochody i mogę go zostawić. ale stracilam prace po 5 misiącach.i zaczął swoje ale ja już się nie daję..kiedy tylko zacczyna mówię mu zaczynaj obrażaj wszystko nagrywam, on zaczyna milknąc i się bać..już wie że ie ma przed soba tej osoby cosięjego bała a osobę twarda bez skrupółów ..i wie że może nie tylko stracićżonę ale też dzieci....takze postaw się mu ostatecznie i nie bądźz tym sama.. puki faet będzie wiedzial że nit nie wie będzie to robił...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość someoneee
emulnku ja rozumiem co piszesz, nie mam też do nikogo pretensji o to, ze uważa się mnie za jakąś nierozgarnieta, jeheira najpewniej masz rację, i jedna twarz i druga mojego meza sa prawdziwe, wiec nie mozna powiedziec, ze rozwód i koniec bo wyzwał mnie od takich i owakich. uwazam, ze własnie dla dobra dzieci trzeba znalezc sposob by naprawic jakos ta czesc zycia, to rozwód by je zniszczył...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zalezy kto zaczyna kłótnie
a nie pomyślałas moze o tym, aby przestac zaczynac kłotnie? Zamiast tego normalnie rozmawiac o problemach?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hyhyhyhyhy
Dotek, czyli uważasz, że plucie w twarz umacnia związek?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czasem sie ludzie kochają a wyzywają i strasza - zalezy od charakteru i nie m w tymzadnych konsekwencji

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czytajac twoj opis stwierdzam, ze twoj maz ma cos z glowa i nie pisze tego zlosliwie. Oddalas opis czlowieka chorego, nie kontrolujacego sie. To jak opis alkoholika: Zona kocha go na zaboj, bo jak nie pije, to jest swietnym mezem i ojcem. Dzieci go uwielbiaja, zonie sie wydaje, ze juz zawsze bedzie dobrze, jak z nim porozmawia. Jak ma dobre fazy, to nie rozmawia sie o jego problemie, zeby nie wywolywac wilka z lasu. Rodzi sie jakies tabu rodzinne. Nikt z sasiadow czy rodziny nie ma prawa wiedziec, ze idealny tatus wcale taki nie jest. Sielanka trwa do nastepnego ciagu. Maz idealny w koncu nie potrafi sie opanowac i znowu chwyta po butelke. Ma wyrzuty sumienia jak cholera, ale nie potrafi inaczej. Nie interesuja go placzace, blagajace dzieci, ani posiniaczona zona. Liczy sie tylko on i zaspokojenie jego potrzeby. Dzieci sa straumatyzowane, zona ma wszystkiego dosc. Ale coz- trzeba zyc dalej. Nastepnego dnia maz trzezwieje i znowu jest bajka. Znowu nikt nie wraca do problemu, bo po co prowokowac? Moze od dzisiaj cos sie zmieni? Kobieto! NIC SIE NIE ZMIENI! A juz na pewno nie dzieki twoim staraniom, blaganiom i rozmowom! On jest chory i ty go nie uzdrowisz! Pomoz przynajmniej sobie i dzieciom - idz na terapie! Jesli kryjesz go przed rodzina czy znajomymi, to przestan to robic. Jesli awantury sa glosne, to pros sasiadow, zeby dzwonili na policje- twojemu mezowi potrzebna jest terapia szokiem. Tak dlugo, jak nie bedzie musial poniesc zadnych konsekwencji, tak dlugo bedzie toba pomiatal.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hyhyhyh o nie co to to nie zapomniałam na ten temat napisac chodzi mi o kłotnie wyzwiska - bo to raczej normalne w bardziej charakternych parach ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja sobie takiegi zwiazku
w ogole nie wyobrazam, godzisz sie na to,a TO JEST PATOLOGIA. Nie widzisz, ze to, co on robi, jest haniebne, chamskie, ponizej wszelkich norm? czekasz az cie zadcznie tłuc az w koncu zabije? ja nie rozumiem takich kobiet...ani moj maz mnie, ani ojciec matki czy dziadek babci nie wyzwal, nigdy nie uzyli wobec swoich kobiet wulgarnych słow, mi się to w glowie nie miesci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość someoneee
dotku ale czy przy waszych klotniach tez ida ostre wyzwiska z jego strony...ja jestem do tego nie przyzwczajona, bo uwazam ze kobiecie z racji tego,ze nosi dzieci pod sercem, potem rodzi i wychowuje nalezy sie wiekszy szacunek. a tak wychodzi, ze jestesmy na równi, ze za to iz wydalam dzieci na swiat nic mi sie lepszego nie nalezy...nie moge tego pojąć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość alladddynn
i nie prawda że jezeli jest się kilak lat z kimśto sięgo zna..ja swojego przed jego wyczynami znałam 10 lat 9 lat w związku...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie szanujesz siebie. Nie wszystko przychodzi łatwo, ale wystarczy raz zebrać w sobie siłe i w momencie kiedy on Ciebie wyzywa i pluje na Ciebie (?!) uderz go w twarz i po prostu wyjdź. Nieważne gdzie i na ile, wyjdź i niech się martwi. Nie tłumacz go tym, że ma ciężką pracę i miewa gorsze momenty. Mój facet też ciężko pracował, też wracał do domu wkurzony, zmęczony i gotowy kręcić aferę. Ale nigdy w życiu nie pozwoliłam sobie na to żeby mnie zwyzywał i opluł. Ważne żeby w odpowiednim momencie odpowiedni zareagować. Kiedy widzisz, że on zaczyna mieć problem o byle co po prostu odpuść, wyśmiej go, albo zwyczajnie wyjdź z domu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość alladddynn
i wierz zapoewniał ze nigdy by nie uderzyła ale od wyzwisk skończyła sięna uderzeniu w twarz w oddaniu..\ ja widzęu ciebie swój pzypadek..dosłwnie to samo..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Miałam podobna
Sytuacje do Twojej. Tyle ze mój mąż miał już żonę i to on ja zostawił. Mówił mi ze były miedzy nimi takie akcje ze przez okno żelazka i inne sprzęty domowe fruwaly. Ale powiedział ze przy mnie się uspokoił i ja uwierzylam bo mimo mojego wybuchowego tempermentu on wiele razy potrafił mnie uspokoić. Do czasu... Zaczęły się klutnie o bzdury. Po spojrzałam w restauracji na pare i on stwierdził ze patrzę na faceta. Bo faceci na ulicy się za mną oglądają. Bo pracuje z facetami to pewnie dla nich się tak stroje do pracy. Sypaly się kurwy, dziwki i rekoczyny. I to takie ze musiałam w pracy kłamać ze nnie napadli , albo ze chodzę na kick boxing z przyjaciółka. Nawet moja próba samobójcza nie pomogła. A najgorsze było to ze po klutni to ja wyciagalam rękę i zaczynalam z nim rozmawiać. I pewnego dnia on sam doszedł do wniosku ze przecież mogłabym go zostawić i odejść. I ja spakowalam walizki i byłam już gotowa. I zaczął ze mną rozmawiać. Jesteśmy razem do dzisiaj. Już się nie klucimy, a jeśli tak to ja zamykam buzie, nie prowokuje, czekam aż się uspokoi i dopiero po paru minutach zaczynam dyskutować. A jak podnosi głos to mówię tez głośno " nie krzycz na mnie!" i on wtedy się zamyka. Pracowaliśmy nad tym długo bo to On przyznał ze kocha mnie i nie pozwoli mi odejść.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Serce nie sługa
someone mam podobnie. Tyle,że my nie mamy dzieci. Też oboje jesteśmy bardzo nerwowi,uparci i żadne pierwsze nie ustąpi. U nas nie ma aż takich ostrych wyzwisk co najwyżej,debilu,kretynko,idź się leczyć do psychiatryka itp. Gdyby nazwał mnie suką albo kurwą napewno bym nie wytrzymała i chyba doszłoby do rękoczynu. Tak jak wy bardzo się kochamy i nie wyobrażamy sobie życia bez siebie ale bardzo emocjonalnie przechodzimy każdą kłótnię. Może bierze się to z tego,że dopiero zaczynamy wspólna drogę i musimy sie dotrzeć. Nie zmienia to faktu,że takie kłótnie bardzo bolą szczegolnie kiedy chodzi o najblizszą osobę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja niestety tez miałam podobnie i jego eskalacja agresji narastala bardzo powoli, przez lata były to tylko wyzwiska, potem wykręcenie rąk...a potem jak zobaczył że nie reaguje i nie ma we mnie żadnego ostrego sprzeciwu coraz bardziej agresywnie postępował, wkońcu zaczął mnie bić - byłam w nim strasznie zakochana i robiłam dla niego wszystko...ale to go chyba jeszcze tylko podkręcało...kiedys sobie wymyślił że jestem za gruba (52 kg przy 158) i zabraniał mi jeść, jak schudłam do 46 to stwierdził że jestem za chuda i że się brzydzi i tak w kółko, a ja z nim byłam, i byłam i byłam...stąd wiem że to klasyczna patologia, w której ofiara broni sprawcy i stąd mój dzisiejszy bardzo stanowczy i bardzo zatwardziały stosunek do wszelkich przejawów przemocy psycho-fizycznej ja tez nie wyobrażałam sobie świata poza nim, byłam z nim bardzo długo, broniłam go przed wszystkimi, którzy usiłowali mi pomóc - masakra...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość someoneee
ale ja w zyciu nie uslyszalam,ze nie mam pracy i jestem do dupy, albo,ze jakos nie tak wygladam,zadnych osobistych wycieczek dotykajacych mnie, a przeciez moglby, bo zna moje kompleksy, to sa zawsze te same wyzwiska, najczesciej pizda, suka, albo stul pysk, zauwazylam ze ogolnie nawet jak wkurzy sie nie na mnie tylko na przyklad jadac samochodem to krzyczy tak samo, obojetnie czy to facet czy kobieta, to wyzywa od pizd i zaraz rzuca kurwami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość someoneee
nie hieno, nie usprawiedliwia...mimo wszystko, tak sie do kobiety, a tym bardziej matki, nie powinien zwracac :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×