Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość m.k......

Nienawidze wsi!!!!!

Polecane posty

Gość taa kolorowe krzyczące
co do kwestii dzieci sie nie zgodze. Maja mnóstwo kolegów z podwórka i nie ma strachu ich puscic gdzieś, że auto przejedzie, ktos napadnie. Do szkoly jezdzą autobusem - ida kilkaset metrow a autobus podjezdza pod szkole - nawet dzieci z zerowki tak robią i nikt nie widzi w tym problemu. dzieci są zaradne, ogarniete. Wyprzedzaja samodzielnoscią te miastowe o kilka lat - wiem co mowie, bo mam w rodzinie szwagra z wielkiego miasta, a on duża rodzine. wiec dla dzieci to lepiej, że mieszkaja na wsi. angielski maja w szkole, kumate dzieci nie potrzebują korków. Są w domu szybciej niz te z miasta i maja wiecej czasu na nauke i zabawe. Biegają, łaża po drzewach, nie maja nadwagi, grają w w rozne zabawy rozwijajace zdolnosci psychoruchowe. a w miastach? ogrodzony placyk zabaw na 100 dzieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taa kolorowe krzyczące
co ma poznawanie swiata do miejsca zamieszkania? byłam w wiekszosci miejsc w Polsce, odwiedzilam kilkanascie krajów (bo podroze są moja pasją). Mam mase zainteresowan bardziej rozwojowych niz mozesz sobie wyobrazic. Mimo 25 lat nadal sie ucze (robie zaocznie drugi kierunek studiow, ktory przyda mi sie w pracy). Nic mi w tym bycie na wsi nie przeszkadza, wręcz pomaga. Pisalam wyzej - ktos lubi miasta - niech mieszka w bloku, czytaj uwaznie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jak daleko masz szkołę ? Bo zakładam, ze nie 30 km od domu skoro są wcześniej w domu niż koledzy Ja w liceum zap na autobus na 6 30, bo tylko taki pasował aby zdążyć na 8 Owszem mogłam iść do szkoły rolniczej 3km od domu, ale raczej nie wyszło by mi to na dobre A zaradność czy niezaradność wynika tylko z podejścia rodziców, bo widzisz, ja nie wychowywałam sie w miescie wiec niekoniecznie potrafię zalatwiać sprawy urzędowe, natomiast mój facet co całe życie mieszkał w klatkowskiej nie ma z tym problemów Ja nie potrafię zadbać o swoje, bo na wsi nikt mnie tego nie nauczył, nie było okazji, a on ? On od dziecka musiał umieć dbać o pozycję w grupie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mvncxmb
Nie obchodzi mnie co robisz, wnioski wyciągam na podstawie tego co piszesz i wyobraź sobie, że czytam uważnie. Jakoś porównywanie ludzi w blokach do 'psów w klatce' nazywanie ich leniwymi i te niby retoryczne pytania jakoś nie świadczą o neutralnym podejściu i zrozumieniu dla mieszkańców miast, a to jest chyba jedną z podstawowych cech poznawania świata, którym się tak puszysz. Nie mówiąc już o tym, że miasta to nie tylko blokowiska, a bloki same w sobie to też nie zawsze ciasne, jednopoziomowe klitki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taa kolorowe krzyczące
"A zaradność czy niezaradność wynika tylko z podejścia rodziców, bo widzisz, ja nie wychowywałam sie w miescie wiec niekoniecznie potrafię zalatwiać sprawy urzędowe, natomiast mój facet co całe życie mieszkał w klatkowskiej nie ma z tym problemów Ja nie potrafię zadbać o swoje, bo na wsi nikt mnie tego nie nauczył, nie było okazji, a on ? On od dziecka musiał umieć dbać o pozycję w grupie" zdecydowanie sie nie zgodzę. Wychowałam sie na wsi, a moj partner w miescie. Wlasnie na wsi dzieciaki rywalizuja ze sobą, mają trudniejsze warunki rozwoju, stąd sa bardziej zaradne. Ludzie na wsi mają wiecej spraw w urzędach - dopłaty dla rolników itp itd i zykle musza tam jechac - dla mlodziezy to szkola zycia. A moi znajomi ze studiow, co pochodza z miast - to mameje. Wszystko przychdzilo im łatwo i teraz nie umieja o nic walczyć. Jak ich baba na targu oszuka to odpuszczą, w kolejkę ktoś sie wcisnie - a co tam. Ludzie ze wsi sa odwazniejsi, nie daja sobie w kasze dmuchac. Takie jest moje spostrzeżenie na podstawie naprawde duzej grupy ludzi, o szerokim przekroju wiekowym. A co do szkoły (podst i gimn.) - jest ona w wiekszej wsi gminnej, jedne dzieci maja 3km, inne 10, inne 15. A mam w rodzinie chlopca mieszkającego w duzym miescie - dojazd mpk zajmuje mu 50 minut, a sa w jegoszkole dzieci (w zasdzie mlodziez juz), co jada ponad godzine. Naprawde nie chcę tu sie spierac, lizyłam na konkretna dyskusje, popartą argumentami, ale przelcizylam sie - jak to na kafe zwykle bywa. Spadam już, jutro rano trzeba wstac do pracy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kolorowe ale czemu wymagasz dyskusji skoro sama nie potrafisz dyskutować ? Napisałam ci jak to wyglądało u mnie, więc przyjmij to i wszystko Moze twoi znajomi to mameje, kwestia osobnicza, u mnie w szkole raczej dzieci z miasta były bardziej pewne siebie, a dzieci ze wsi , no cóż, były gnojone

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taa kolorowe krzyczące
jeszcze jeden przykład na dobranoc niecały rok temu przeprowadziło sie do nas malzenstwo z miasta - z 2 dzieci w wieku klas 1-3 w szkole nie ma świetlicy, bo wszytskie dzieci jada autobusami, ktore rozwoza je po okolicznych wioskach zaraz po lekcjach. A te dzieci jako jedyne czekaja, aż rodzice przyjadą autem, bo same nie dadza rady wrócić. Wiem gdzie mieszkają - kilkaset metrów prosta, asfaltowa drogą do przystanku, ktora przejezdza 1 auto na godzine. Ich rowiesnicy radza sobie sami.... dobranoc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość si bą si bą
kobieto podwójna, za duże to twoje miasto nie jest skoro wszedzie masz "10 minut drogi pieszo"...to raczej charakteryzuje małe muasteczko. w duzych miastach gdzie iondziej sie mieszka gdzie indziej pracuje...a do kina też 10 minut...No chba że ty w kinie pracujesz i mieszkasz obok w starej kamienicy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość si bą si bą
sory ale jak piszesz że 45 minut dojazdu w jedna stronę do dużo to twoje miasto nie może miec iecej niż 50 000 ludzi...Ale masz rację, miasto jest dla biednych i ci powinni się go trzymać...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja w mieście (350tys. mieszkańców) dojeżdżam do pracy ok 40min także żadna mi atrakcja :P mieszkanie na wsi ma i plusy i minusy, myślę że jak ktoś chce, to się dostosuje do każdej sytuacji;]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość A ja jestem z Poznania... a
wlasciwie z Poznania i Warszawy, bo jako dziecko troche mieszkalam z ojcem, troche z matka... i dusze sie w miescie. Nigdy nie mieszkalam super dlugo na wsi, ale mam tam faceta i mysle, ze kilka miesiecy zarowno letnich jak i zimowych daje mi pewne wyobrazenie, co? Wies ta jest doslownie zadupiasta. Autobus 1-2x dziennie. 2 sklepy. Do najblizszego miasteczka gdzie nie ma nawet marketu - 5km. Do miasteczka z marketem - ok. 30km. Nie mam samochodu. Ale nie narzekam... Jak tam mieszkalam, raz na 2 tygodnie skladalo sie z kolegami na benzyne i jechalo po wielkie zakupy. Zreszta mozna kupic woz, zrobic w koncu prawko... Codzienne zakupy w sklepiku. Pewnie, ze w duzym miescie jest wiekszy wybor, mozna tez w nocy isc po chleb, na pizze. Tu nie. Za to jest las za oknem, jezioro, zaby, ogrom roslin i ziol, jesienia grzyby. Nawet snieg po pas i powyzej ma swoj urok, i to, ze poki nie odsnieza nie ma sie jak wyjechac :P Ale na ogol w koncu odsniezaja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
si bą a może tak mieszkam w innym mieście niż chodziłam do liceum, co ? dwa, 45 min bo szkoła mieści się zaraz na początku miasta, od strony mojej wsi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość A ja jestem z Poznania... a
A pracujac w miescie mozna miec tez daleko do pracy. Ja mieszkalam w miescie, a pracowalam na wsi, mialam kilkadziesiat km do pokonania. O 6 wychodzilam na 8... Teraz pracuje zdalnie, moge i na wsi :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hahah też pracowałam zdalnie kiedyś i powiem ci, ze do tego trzeba mieć charakter, bo można skapcieć Trzymajcie się i miłego wioskowania tudzież miastowania, stary zaraz z roboty wraca (kurde też pieszo hahaha)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość A ja jestem z Poznania... a
Ja sie nie nadaje do pracy biurowej... zawsze mnie wkurza;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość psiowaa
A wam to tylko markety w głowach,czy blisko czy daleko.ŻYCIE TO NIE TYLKO SKLEPY.Mi jak zabraknie chleba to sobie upiekę.Jasne ,że życie na wsi nie jest takie super jak co niektórzy piszą,ale można się zorganizować .Problem,że trzeba pójść do pieca podłożyć ,dajcie spokój.Problemem jest; jak jesteś nieszczęśliwa w miejscu w którym mieszkasz a nie takie duperele jak piec czy fakt ,że nie mieszkasz 5 kroków od galerii

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Maniczynka89
Kurcze, aż chce się odświeżyć ten temat, dobrze trafiłam, ciekawe czy jeszcze po takim czasie autorkę zastanę..Chciałabym tylko powiedzieć, ze mam tak podobnie, żeby nie powiedzieć gorzej, autorka ma jeszcze samochód, to w sumie mam, tylko nie mam prawa jazdy, moja rodzina jest chamska, nikt mnie nigdy nie chce podrzucić, do najbliższego miasteczka mam 20 km, jeżdzę do tego miasta raz na tydzień, albo rzadziej, gdy już jestem w mieście i widzę jak się dziecko cieszy, to aż mi lżej, że nie musieliśmy iść znowu do tego samego parku co rano i po południu, wieś, owszem, tylko z prawem jazdy, i najlepiej wieś rozbudowana, w mojej wsi jest jeden sklep, jedna ulica, jeden park, zadnego placu zabaw, żadnych dzieci w parku, wszystko pozamykane w domach i na podwórkach. Nie czuję ,że żyje.. już od dawna, na szczęscie remontujemy mieszkanie w miasteczku ( ok 20 tys) nie moge doczekać się juz wyprowadzki. Wyobraźcie sobie kochane kobiety byc z dzieckiem non stop, bez babci cioci siostry kolezanki juz prawie 3 lata, bez mozliwosci wyjazdu, to tak do tych ktore stwierdzilyby ze narzekam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość janekkk...
podbijam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gawronn
tez mam dosc życia na wsi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tilsapulllaa
up

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ania1231231
rozumiem Cię bo ja tez nie lubię wsi... nigdy tam nie mieszkałam ,ale nie raz byłam czy tu u rodziny czy u rodziny moich chłopaków i nie podobało mi sie tam... lubie przyrode , wyjechać za miesto ,ale żeby tam mieszkać to nie dla mnie Przede wszystkim nie mam prawa jazdy i wiem ,że nie ma telentu do jazdy samochodem więc go nie robię ( mogłabym zrobic jakbym bardzo chciała ,ale po co mam byc kiepskim kierowcą?) ,a tu duże utrudnienie na wsi i byłabym skazana na brudne autobusy ,które co pare godzin. Po drugie tak jak mówiłaś na wsiach często jest kawałek do sklepu , rzadko jak w mieście masz go pod samym domem praktycznie Po trzecie nawet jesli jest sklep to nie jest to galeria przeważnie i nie ma w nim wszystkiego czyli np drogerii , apteki , sklepow z ciuchami itd Po czwarte : jak pisałaś czesto drogi bez chodników o piate: denerowało by mnie ,że na wsi wszyscy się znają i są wścipscy ,a w miescie jednak jest sie anonimowym

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ania1231231
no i jeszcze zycie zimą na wsi czyli palenie w piecu itd faktycznie jest męczące... poza tym ja lubie gwar miasta , jak wychodze na nie i widze nowe twarze ,a nie tylko te znane, jest jakos ciekawiej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gośk
Ja też nienawidzę wsi. Mieszkam przeszło 8 lat, przeprowadziłam się zaraz po ślubie, bo mąż baardzo naciskał żeby zamieszkać we wsi, gdzie się wychował. Argumentem był dom, który budował przez kilka lat. Mieszkamy we wsi pod Gdańskim przy *****iwej ulicy i z prawie całą rodziną męża (7 domów we wsi zajmuje rodzina męża), a wieś ma ok 2000 mieszkańców;). Jestem bliska obłędu! Od pierwszego dnia jak tu zamieszkałam czuję się fatalnie. Tak jak mówicie, nie ma co robić! Wszędzie trzeba jechać samochodem-zero ruchu. Wyjść nie ma gdzie, bo niby chodnik przy tej *****iwej ulicy zrobili jakieś 2 lata temu, tylko po co tam iść i dokąd? Służy on jedynie dla dzieci jako droga do szkoły, żeby tiry ich nie rozjechały. Lamp też nie uświadczysz- tzn są, ale na osiedlu domków na ślepej uliczce, po której tiry nie jeżdżą a jedynie sami mieszkańcy domków. Jedna lampa stoi przy moim domu i druga obok przy teściach, bo sami jakoś je sobie załatwili ;) Droga jest powiatowa i na dokładkę są na niej zabytkowe lipy, których nikt nie ruszy-mimo,że już parę osób się na nich zabiło (w razie próby uniknięcia czołówki np. z tirem, pozostaje ci ZABYTKOWA lipa! ). Zauważyłam jeszcze jedną rzecz, która mnie bardzo dziwi- ludzie mieszkający w najbliższym sąsiedztwie w ogóle nie wychodzą z domów (bo nie ma gdzie) a głośno wyrażają swoje przekonanie, jak to bardzo cenią sobie wolność i przestrzeń, której rzekomo nie ma w mieście !? A tu proszę, każdy siedzi w swoim domu (nawet nie w ogrodzie z uwagi na hałas i spaliny). Kumacie te klimaty? Ojj, mogłabym pisać i pisać...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sniff
Chciałbym dodać coś do tego tematu,mimo tego że ostatni post jest z 2014 roku...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sniff
Tez mógłbym pisać i pisać,a to że znalazłem się na tym forum jest spowodowane dzisiejszą rozmową z kolegą,który strasznie skrytykował mieszkańców miasta. Tez nie lubię wsi i za chwilę napiszę dlaczego,ale na początku ustalę że piszę o tradycyjnej,polskiej wsi. Bo bywa tak,że ktoś oburza się pisząc,że na mojej wsi tak nie jest,bo wszyscy pracują w mieście itd... Wtedy mamy do czynienia z osiedlem,przedmieściami czy nowo zbudowaną osadą. Ja nawiązuję do wsi tej pokoleniowej. Wychowałem się na wsi. Swoje dzieciństwo wspominam cudownie. Wspaniała rodzina,rówieśnicy. Może to była wtedy trochę inna wieś,taka kolorowa i ciepła. A może każde dziecko po prostu inaczej postrzega świat. Ale juz na początku szkoły podstawowej zaczynałem mieć wątpliwości. W czasie wakacji wyjeżdżałem do rodziny w dużym mieście wojewódzkim,a po kilku dniach spędzonych z kuzynami oni przyjeżdzali do nas na wieś. Na początku frajda dla wszystkich. Oni zachwyceni kupkami siana,stawami,lasem... A ja zachwycony kinami,lodziarniami,zapiekanki,sklepy pewex (przełom lat 80/90) i inne atrakcje,bo to miasto wojewódzkie. Im byliśmy starsi tym bardziej oni nie mieli ochoty zbyt dłużej przebywać na wsi,a ja dłużej spędzałem czas u nich w mieście. A jak już byli u nas to zawsze było mi wstyd za panów pod sklepem,że tak dziwnie i wulgarnie się zachowują,za brak atrakcji. Lata mijały... Po ukończeniu szkoły podstawowej poszedłem do liceum w niewielkim miasteczku około 8 km od miejsca zamieszkania. To były lata 90te,było jeszcze szaro i ponuro ale ten wir mnie pochłonął. Znalazłem się w innej rzeczywistości. Rówieśnicy (a mieliśmy po 15 czy 16 lat) pokazali mi inne możliwości. Po lekcjach nie chciałem wracać do domu bo chodziliśmy z klasą/znajomymi do parku,kina,sklepów z kasetami vhs,wypożyczalnie video,kawiarni,księgarnie. W drugiej i trzeciej klasie do barów,na hot dogi.Mnóstwo znajomych. I za każdym razem gdy wsiadałem do PKSu żeby wrócić do domu czułem się źle. Chociaż miałem duży,piękny dom i przyjazną atmosferę rodzinną....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×