Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość dylemat.....

Do mam mieszkajacych w blokach - nie jesteście wykończone????

Polecane posty

Gość oooo też tak mam
no ja za ogrzewanie tez duzo place bo u mnie nie ma. Mieszkam w poniemieckiej kamienicy i mam albo piec kaflowy albo grzanie olejakami na prad. piec niby fajnie grzeje ale jest tylko w pokoju ktory byl z poniemieckiego ukladu a po przerobkach do aktualnych czasow reszta mieszkania nie ogrzewana. Wody cieplej z miasta nie mam tylko tez na bojler sama grzeje aaaa no i np ja mam 3 latke i jestem w polowie drugiej ciąży takze dobrze ze poczatek ciazy wypadl mi na zime i mozna bylo akurat sankami pojezdzic pod blokiem nawet bo to akurat bez znaczenia gdzie, a spacery by odpadały bo sikałam co 10 minut ;) ciekawe jak w koncowce ciazy bedzie ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pytajaca mamma
Pringles z dzieckiem - z jednym dzieckiem to może i nie jest żaden problem ale czytaj uważnie, kobiety piszą tutaj o większej ilości potomków :P Z jednym to ja mogłabym nawet i w kosmos polecieć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mama2latka w bloku
Mam 7 letnią córkę ;) Także wiem czym jest wyjście z dwójką. Tyle,że córka teraz głównie w szkole :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Co do kosztów to rzeczywiście dom kosztuje o wiele więcej, i bieżące utrzymanie (rachunki itd.) jak i remonty, no ale coś za coś:) Moim zdaniem każdy powinien się zastanowić przemyśleć wszystkie za i przeciw i podjąć decyzję jak chce żyć, ile nas jest tyle różnych zdań. Najgorsze jak się mieszka gdzieś z przymusu a nie z wyboru. My mieszkamy teraz w domku i jak na razie jestem zachwycona, mam dużo energii, planów i pomysłów. I wolę mieć swój ogródek i właśnie ten wymarzony dom niż jeździć na egzotyczne wakacje czy mieć dwie szafy ubrań. Każdy musi zdecydować czego chce od życia i co uszczęśliwi, a takie przegadywanie się że ja mam lepiej bo coś tam jest bez sensu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pytajaca mamma
No to już przeterminowane, pamiętaj, że my Matki Polki cierpimy na chroniczne zaćmienie mózgu ;) i nie pamiętamy tego, co wydarzyło się dalej niż rok temu! OK ja naprawdę spadam trzymajcie się

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pringles 89p
alez prosze Cie, jak masz dwojke dzieci to robisz to samo, dyscyplina, trzeba się spiąć, systematycznosc i jazda. Jak sobie matki nie radza bo dzieci się nie sluchaja, to jak baranki zagonić raz raz i nie ma wykrecania, zadnego ociągania się i marudzenia. A piaskownica czy place zabaw??? Bawią się razem przeciez. To ejszcze lepiej. Tylko czasami rąk brakuje zeby zlapac je na chodniku, ale i na to są sposoby ;) Niestety zanim się rozmnozy to musimy wiedzieć w jakiej ilosci. Bo jak zrobimy piątke dzieci to fakt- jest ciezko. Ale nikt nie musi robic 5 dzieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fikofako
Wiecie, zgodzę się, że nawet z jednym małym dzieckiem taka zwykła organizacja codziennych czynności jak obiad, zakupy i wyjście na spacer, to nie lada wyzwanie. Na spacer trzeba się wyszykować, po powrocie ze spaceru znów rozebrać, umyć dziecko z piachu, trzeba miec czas na zrobienie obiadu, na przyszykowanie dziecka do drzemki, na nakarmienie go, to wcale nie jest takie lekkie i proste, jak by się wydawało i mi się wydaje, że mieszkanie w bloku nie ma tu nic do rzeczy, bo nawet mieszkając w domu z ogrodem, trzeba z dzieckiem gdzieś wychodzić do ludzi, a nie tylko trzymać na swoim podwórku, więc wydaje mi się, że wypuszczenie dziecka do ogrodu to jest jakaś pomoc, że dziecko może korzystać z powietrza, ale to nie może być zamiast spaceru na co dzień.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oj dom to nie taki cymes
broń boże nowy, nasz dom jest z 1920 roku... mury są grube, okna wymienione - jedno to bagatela 5 tys było grr, poddasze docieplone najnowszą technologią, ale jakby nie było jest metraż to są i koszta.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oooo też tak mam
W czym tu jest problem? Wstajesz, ubierasz sie, robisz obiad, wychodzisz. To ma byc męczące??????????????????????? rany.... nieee to nie jest - to akurat ma kazda mama bez znaczenia gdzie mieszka. Ale jak nie masz gdzie wyjsc, jak codziennie musisz zapierdzielac kawal, jak czesto musisz na szybko wracac bo cos sie stalo i np wracasz 2km z dzieckiem na rekach, dzień w dzień to samo gówno widzisz - to to staje się męczące

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej, Ja też jestem blokową mamą :) Mieszkam na 3 pietrze i każdy spacer z moim małym jeszcze dzieckiem wiąże się z zostawieniem go samego w domu w celu zniesienia wózka na dół. Gdy wracam po moją pociechę jestem cała spocona. Ubieram małego i schodzę na dół. Moje dziecko nie bawi się jeszcze na placu zabaw (na szczęście ten mamy zaraz przed klatką i kilka innych w okolicy). Spacerujemy sobie wśród domków jednorodzinnych które mamy blisko naszego miejsca zamieszkania. Później pozostaje kwestia powrotu do domu i wciągania wózka na góre i o ile sam spacer jest całkiem przyjemny o tyle te "drobne" szczegóły przyprawiają mnie o ból głowy. Nie ma mowy żebym dała radę wykonać tę operację 2 razy dziennie. Wózka na dole boję się zostawić a o wózkowni niestety nikt nie pomyślał. Na szczęscie mam działkę poza miastem i wybieram się tam w lato na dłużej. Rozumiem was blokowe mamy jak nikt :) Jedyny plus- jak nie mam nic na obiad to zawsze mogę wyskoczyć do pobliskiego sklepu na zakupy nawet z dzieckiem na ręku (za miastem nie zawsze jest taka możliwość bo często sklepy są oddalone o kilka kilometrow). Blokowe mamy bez placu zabaw- a może udałoby wam się zmówić z innymi mamami i napisać petycję do spółdzielni żeby wam zrobiła jakiś placyk? Wiem że u nas spółdzielnia dba o takie rzeczy i np teraz będą dodawać nowe bujaczki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja tam marzę o domku
Mamy 4 pokojowe mieszkanko, to było nasze marzenie, tu gdzie mieszkamy to naprawdę luksus mieć mieszkanie, bez kredytu, dzieciaki mają swoje pokoje, my swój i jeszcze salon. Ale coś za coś. To III piętro, dzieci 5 i 3 lata. Chcą i lubią być na dworze, grac w piłkę, pobawić się w piaskownicy. Ja sama po prostu każdego dnia marzę o tym, że mogę wyjść w sobotni, czy niedzielny poranek na dwór, nie przejmując się tym, że jeszcze się nie umalowałam, że jestem w dresach i topie, wypić kawę, pozwolić dzieciom biegać od rana do wieczora po podwórku. Kiedy byliśmy na wczasach nad morzem, mieliśmy taki domek (na posesji stało ich kilka), każdy domek miał swój parasol, krzesełka i stolik, rano dzieci jak tylko wstały i się ubrały, to zanim zjadły śniadanie już biegały po podwórku. Na śniadanie wpadały głodne jak wilki, po śniadaniu od razu na podwórko, zanim ogarnęłam wszystko po tym śniadaniu i spakowałam rzeczy na plażę one cały czas śmigały po dworze, ja je widziałam, było super. I głównie z tego powodu marzę o domku z ogrodem, a nie żeby puścić dzieci i mieć spokój. Owszem, to jakiś priorytet, ale dla dzieci byłby to raj, gdyby mogły sobie niemal cały dzień być na powietrzu. A już wiosną i latem to same plusy, można wstawić basenik i parasol, więc jest alternatywa dla wyjazdów, ot chociażby popołudniu, kiedy nie ma czasu, bo są obowiązki. Marzę i marzyć nie przestanę, niestety na tym się kończy. W totka na bank nie wygram, więc ... cieszę się z tego co mam, bo lubię swoje mieszkanie. Minusem jest to, że to blok i III piętro, ale ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Takie księzniczki
z niektórych ze aż niedobrze sie robi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oooo też tak mam
ooo usypianie tez pamietam, nie raz wyszłysmy na spacer po sniadaniu i jak chcialysmy wrocic na poludniową zupe i corka usnela przed samym blokiem i spala pozniej ze 3 godziny to od sniadania rano budzila sie dopiero o 15 i co? albo zjadla zupe i pozniej juz podwieczorek kolacje, albo obiad to pozniej juz tylko owoc kolacje - zawsze sie wkurzałam ze przez to malo mi je, bo niby probuje trzymac jakies godziny ale one same sie przestawiaja bo jeszcze 5 minut na placu bo trzeba bylo wejsc do sklepu, bo cos tam jeszcze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pringles 89p
ooo tez tak mam- nie codziennie cos sie dzieje ze z dzieckiem na reku 2 km musisz zasuwać przeciez. Nie codziennie ktos umiera choruje i pilnie potrzebuje naszej pomocy przy nie wiadomo czym. Robi sie z rana swoje a potem mozna isc zalatwiac sprawy i robic COKOLWIEK. Nie na takich zadupiach ludzie mieszkają mieszkali i będą mieszkać, kwestia wyobrazni by na tej samej lawce nie siedziec i nie dojezdzac z wozkiem do jednego miejsca i z powrotem. Macierzynstwo jest męczące, najlepiej zdac sobie ztego sprawe zanim się zajdzie w ciąze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jagodowa Jaggókda
Piepszycie dziewczynki :) Ja mieszkam w wieżowcu na 9 piętrze, zjeżdżam z dwójką małych dzieci windą, i mamy do wyboru albo plac zabaw który jest pod nosem, albo park albo plażę. Dla mnie nie ma żadnego problemu, myślę że przesadzacie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pringles 89p
wydaje mi sie ze problem jest w tym ze nie potraficie spedzac czasu z Waszymi dziecmi, jak byscie domek dostały to tez by był problem:/ Bez wzgledu na to -GDZIE- jak sie czlowiek cieszy z czasu spedzonego z dzieckiem to mu nie przeszkadza znudzenie trasą i obowiązkami itd. Jest znudzenie- ale nie przeszkadza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oj dom to nie taki cymes
a nie myślała któraś po prostu o zamianie mieszkania na inne, po co od razu dom? np niedaleko naszego sa takie bloki - 1 mieszkanie na pietrze, 4 pokoje, duża łazienka, za domem działeczka przypisana do każdego mieszkania. Czyli prawie to samo co ja mam (tylko mniej pomieszczeń) tylko dużo mniejszym kosztem. Powiem szczerze, ze często patrzę z zazdrością na te bloczki... jak sobie pomyśle, ze tam ludzie pałaca po 600- 700zł miesiąc za wszystko i nic ich nie odchodzi... to się zastanawiam. bo owszem taki dom jak ja mam to prestiż, coś stylowego.... tylko pytanie, jakim kosztem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja mam dwójke dzieci: 1,5 roku i 4 latka , mieszkam na 4 piętrze w bloku bez windy i jestem zadowolona. do pacu zabaw mamy dosc daleko, ale za to chodzimy do pobliskiego lasku, nad rzeke... codziennie rano odprowadzam synka do przedszkola i po 7 godzinach go odbieram, zawsze w towarzystwie młodszej córeczki. dzieci same sie wspinają po schodach, ganiają sie pod klatką. na spacery wychodzimy dwa razy dziennie, po drodze robię drobne zakupy( mamy sklep spozywczy w bloku). Po poworcie z porannego spaceru mała idzie spac, ja robie obiad, nastawiam pranie, sprzątam albo przyjmuje gości:). troche sobie poleze przed kompem, a potem po malego do przedszkola i znow spacer. Mąż nie narzeka na brak obiadów, mieszkanie nie jest zasyfione. Czasem latem bywalo ciezko kiedy próbowalam sie wtarabanic na to 4 piętro z dzieckiem na reku i kilkoma torbami zakupów, ale nie na tyle zeby na to narzekac. Tesciowa ma dom z ogromną placówką...i nie chcialabym takiego zycia. Oprocz pracy zwodowej masa pracy związana z gospodarstwem, do tego na podwórku jest pelno kamieni, narzędzi, kapsli, rozbitych butelek które ktos wrzuca przez bramę...ja się boje puszczac dzieci na to podwórko bez opieki. Ale czas pokaze jak bede myslec za parę lat:):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja mieszkam w duzym domu z ogródkiem Nigdy moj synek nie chodzi sam za podwórko, ma ponad 2 ltka. Zwyczajnie mu nie ufam i nie wyobrazam sobie, ze mialby tak latac bez opieki. I w zasadzie to zazdroszcze miastowym ;), bo w miescie jest wiele fajnych rzeczy do robienia, dla nas atrakcja sa nawet zakupy ;) Place zabaw, parki, dzieci wszedzie- w ogrodzie ciezko organoziwac czas,. szczegolnie dla jedynaka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oooo też tak mam
codziennie nie ale codziennie coś. wiem ze macieżynstwo ma swoje uroki i nie, ale troche mi szkoda ze moja ma tyle takich akurat. Mam porownanie jak bylam u rodzicow i jak sama sie wychowywalam wiec stwierdzam ze mi akurat lepiej byloby w domu. A jeszcze jak sie chce miec ogrodek to tez super - nie mowie tu od razu o uprawianiu pola ale malinki pod plotem, poziomki nizej, jakies krzaczki czy drzewa - z tym nie ma duzo roboty a ile witaminek prosto z krzaka :) duzo bym oddała za zdrowe męczenie sie w ogrodku zamiast męczenia się w spalinach. Niestety to dopiero kiedys. Nieznam sie dokladnie na przepisach jak moj mąż ale jeszcze kilka lat musimy tu pomieszkac zeby moc to sprzedac w pizdu ( mieszkanie po jego rodzicach, tanio do wykupienia od chyba gminy akurat nasze pod warunkiem ze jest sie wlascicielem iles tam lat, jego ojciec niechcial bo mu 30tys bylo za drogo, my chcemy ale jeszcze nie mozemy) oj wtedy za dom od razu sie bierzemy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oooo też tak mam
no w domu tez mozna mieszkac w miescie ;) Od moich rodzicow ze spokojnego osiedla do najblizszej galeri szła bym tyle samo co tu na plac i to idac lepsza droga. dodatkowo jest tam park z ruinami grodu, bosiko sportowe 5 minut od nich z duzym placem nowym, sa sklepy typu biedronka, dino . takze widzicie kazdy swoja miarą mierzy wiec ja uparcie nienawidze swojego bloku a oddam tron za mieszkanie w okolicy domkow moich rodzicow ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pringles 89p
ja osobiscie jako dziecko wychowywalam sie w bloczku, Mama siedziala na lawce ja z siostra nieco starszą. Jak mialam z 5 lat to juz sama z siostra wychodzilam na dwor. Ale musialysmy byc na oku oczywiscie. Dzieci z domkow nie bardzo chcialy sie same bawic na swoich podworkach i przychodzily do nas.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ajamam24
my mieszkamy w domu na wsi, dzieci ( 5lat i 1,5roku ) mają swoje 2 zjeżdżalnie (dużą i małą) 2 huśtawki , domek , piaskownicę, rowery , 3 auta na akumulator , stolik z ławeczkami, latem basen, i żeby nie było , że się chwalę - wszystko nie kosztowało więcej niż 1500 zł ( są to same oryginalne zabawki) wystarczy trochę chęci i zaradny mąż :) jak jest ciepło to dzieci siedzą po kilka godzin na worze, bawią się i tylko śpią w domu, posiłki jedzą na tarasie albo w domu. co do obowiązków wokół domu to też nie przesadzajcie, wystarczy zakupić odpowiedni sprzęt, jak mały ogród to zwykłą kosiarkę, jak duży to traktorek(super zabawa!!), my mamy 0,75 h działkę więc bez tego było by ciężko , zimą odśnieżarkę spalinową lub elektryczną, my mamy spalinową i z mężem się kłóciliśmy kto ma odśnieżać najlepiej zadbać o to od razu przy budowie lub kupnie domu - przy takim wydatku 6 tys w to prawie nic

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hghg
Ja też mam porównanie. Mieszkałam w bloku. Gdy była tylko córka to było ok, ale potem pojawił się jeszcze syn i już nie było tak fajnie. mieszkałam na 4 piętrze bez windy. Gdy urodził się mały starsze miało 2 lata i 8 miesięcy i wyobraźcie sobie że ona musiała schodzić po schodach sama ja w tym czasie znosiłam wózek z drugim. Najlepiej było gdy chciała wózek dla lalek, hulajnogę. Wtedy znosiłam wózek z dzieckiem na 2 piętro,biegłam na górę po rzecz dla starszej, zbiegałam na parter, wbiegałam na 2 po wózek, schodziłam na dół. W tym czasie córka schodziła sama a ja milion razy mówiłam"uważaj jak idziesz, patrz pod nóżki, trzymaj się". gdy byłyśmy na dole miałam ochotę usiąść i odpocząć a nie lecieć na plac zabaw. A najzabawniej było gdy okazało się że o czymś zapomniałam.Chodziłam tak 2 razy w ciągu dnia. Dzieci za małe żeby zostały same na dole. Mąż w tym czasie był w pracy a po na budowie naszego domu.Teraz na szczęście mieszkam w domku i mam o niebo lepiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie bardzo :) ale rozumiem że jak ktoś ma te same obowiązki związane z małymi dziećmi przez kilka lat może czuć sie tym zmęczony :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oooo też tak mam
ja w domu bawiłam sie z sąsiadami u mnie albo u nich, akurat wtedy bylo pelno dzieciakow na okolo to zawsze bylo towarzystwo, pozniej boiska itp. moj mąż tutaj jako dziecko to głównie rowery i zabawy w bazy ale to tez wiele lat temu to inaczej do porownania. ja mam tutaj jeszcze ta wade ze nie mam kolezanek mam. Albo kompletnie sie nie dogaduje z jakimis tu znajomymi, albo bez dzieci, albo duzo starsze. Matki rowiesniczek mojej to akurat albo puszczalskie małolaty, albo starsze z 5 dzieci pijace-palace niestety. Widuje jakies normalne ale to nie przebywaja tutaj tak jak ja wiec nie znam. u moich rodzicow nie ma takiej patologi jak tutaj - no niestety przypominam ze nie mieszkam na nowym osiedlu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jsnaj
Jestem w szoku. Jestem blokową mamą. Wózek trzymam w piwnicy więc niczego nie targam. Jak używałam gondoli to rano Mąż wyciągał wózek i stawiał na dole. Uwielbiam chodzić na spacery. Wyszykowanie? Obojętnie czy idę na sapcer czy nie, ZAWSZE się rano maluję, czeszę. Wychodzenie na dwór to tylko zmiana ciuchów. Jakbym miała cały dzień w domu siedzieć i dziecko tylko na ogród puszczać to już by mnie odwieźli. Wychodzimy bo chcemy zobaczyć świat, pozjeżdżać na ślizgawce, pohuśtać się, pogrzebać w piachu (to córka) a ja żeby pogadać z ludźmi. Chyba bym zdziczała jakbym miała tylko ograniczać się do ogrodu. A jak córka była mała i spała w wózku to brałam książkę i siedziałam w parku i czytałam sobie. Katastrofa to jest zimą jak spacery są krótkie. Nie rozumiem więc Waszych problemów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja tam marzę o domku
No właśnie chyba tu należy podać konkrety - z jakiego powodu się marzy o domku. Ja nie lubię zalegać na kanapie, w domu też mało odpoczywam, aż mój mąż mówi, że mi trzeba ręce do tyłka przykleić, to może w końcu wyluzuję. Ale ja nie umiem inaczej. I ktoś słusznie zauważył, że ograniczone zaufanie do pomysłów dziecka jest zdrowe, nawet mając wielki płot. Wiadomo, ze każdy urządza się jakoś, również obejście domu, krzesełka, parasole, stolik i inne dziwne rzeczy, czasem chwila nieuwagi i o wypadek nietrudno. Ja robię jak kilka mam tu pisze. Wstaję, to przede wszystkim szybko ogarniam siebie, włosy i makijaż, żeby jakoś się czuć, mimo dresu na tyłku:p Dzieciaki wstają, to myją się, ubierają, śniadanie. Potem mają czas na zabawę, ja ogarniam mieszkanie, codziennie nie ma nie wiadomo ile do roboty, jak się sprząta na bieżąco. Taki standard u mnie, to wytarcie kurzy, odkurzenie i przetarcie podłóg z kurzu, no i ja mam hopla na punkcie czystego wc i wanny, więc codziennie leję płynami i czyszczę. Jak jest co prać, to wstawiam, potem tylko wyjąć, jak mam do robienia obiad, z reguły zupa, to się gotuje w międzyczasie, przecież nie muszę stać i gapić się na to. Zwykle staram się tak, by o 10.30 móc już wyjść , gdy jest pogoda. Jak jestem sama , to idziemy pod blok, piłka, kreda (jest miejsce, gdzie dzieci mogą sobie mazać), akcesoria do piaskownicy, choć ta niezbyt jest, ale ... idziemy. Wracamy koło 12-12.30 jak pogoda. Czasem jak jest brzydko, wietrznie, to się spacer ogranicza do zakupów. Wtedy w domu trzeba kombinować, by dzieciaki się nie zanudziły. Ja piszę oczywiście o weekendzie, bo w tygodniu córa w przedszkolu, syn w domu - aczkolwiek schemat podobny. Także zgadzam się, że dobra organizacja i czasowo idzie ogarnąć, ale rozumiem zmęczenie, bo i ja mam dość chwilami tej ceremonii z ubieraniem się, wychodzeniem, zabieraniem klamotów, potem zbieraniem wszystkiego, rozbieraniem się, myciem, bla, bla. Uważam, że w takiej sytuacji domek jest po prostu wygodny. Nie dlatego, że puszczam dziecko i tyle, ale dlatego, że można skrócić te ceremoniały które pożerają czas, który z kolei można wykorzystać fajniej. Zabawki i takie tam są osiągalnie niemal natychmiast, jak dziecko zachce coś, co zostało w domu , to trzeba się machać nie raz z powrotem z dziećmi na 3 piętro po tę rzecz i na dół. W domku - idziesz , bierzesz, czy nawet dziecko samo wejdzie do domu i weźmie to co chce. Ogród koło domu to po prostu wygoda. Są też minusy posiadania domku: koszty, ilość pracy jak ktoś słusznie zauważył, bo trzeba dbać o wszystko, no i jak się nie ma fajnych sąsiadów z boku, to dzieci w końcu i sobą się nudzą, a koledzy daleko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ajamam24
a no nie każdy ma zasyfiony ogród :D :D na mój na pewno byś nie bała się wypuścić dzieci:) nie ma żadnych kapsli , narzędzi i nikt nic na podwórko nie wrzuca - ale to może dla tego ,że sąsiedzi też mają zadbane działki i nie ma żadnych meneli :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×