Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Zdesperowana Zona i Matkaa

dlaczego nie potrafie odejsc . czy ja cos robie nie tak?

Polecane posty

Gość Zdesperowana Zona i Matkaa

Mam problem. Juz sama nie wiem czy ja sobie cos wkrecam , czy tez jestem winna ale cos miedzy nami wygaslo. Zaczne od poczatku. Mamy poltora roczna coreczke . Kiedys przed porodem bylo wszystko pieknie. Wspolne plany i marzenia. Nie mamy slubu. Jakos jak zamieszkalismy razem to wszystko sie popsulo. On zaczal pic - oczywiscie nie codziennie . praktycznie w weekendy- Wkurzalam sie ale nie robilam z tego powodu jakichs scen, poniewaz w tygodniu byl normalnym facetem. Zlotym chlopakiem ktory zycie za mnie odda. Po roku zaczal sie agresywnie zachowywac jak wypil . Nie w stosunku do nas. Po prostu trzaskal drzwiami w srodku nocy , rzucil nawet raz laptopem . Mama mieszka blisko mnie wiec kiedy widzialam ze juz podpija z kolegami , sasiadem byle kim to szlam do mamy na noc zeby tego wszystkiego uniknac. Zeby dziecko nie patrzylo na pijanego ojca i nasze klotnie. Kiedys po pijanemu wybil szybe w szafce u moich rodzicow. Jego rodzina zawsze byla patologiczna . Tylko ja nigdy nie przywiazywalam do tego wagi. Matka leczyla sie na nerwy i nadal powinna. W koncu nie wytrzymalam i zamieszkalam u rodzicow. Odeszlam. Staral sie nie pije . po trzech miesiacach wrocilam . Zamknelismy tamten rozdzial poniewaz uznalam ze jest na prawde dobrym czlowiekiem jak nie pije. Ale ciagle klocimy sie o byle co. Tzn 1. on ma do mnie ale ze mieszkam u rodzicow i przychodze do niego tylko w weekendy . Ale u niego nie ma wody bo popekaly jakies rury w zime i wodociagi naprawiaja . Jak ja mam tam mieszkac z dzieckiem ? Rozchodzi sie mu tez o to ze moi rodzice widza mala codziennie a jego tylko raz w tyg. Bo ich taik odwiedzamy tylko w niedziele. 2. mowi ze to przeze mnie mala nie chce sie z nim bawic, przytulac itp bo ja izoluje. ale co ja mam zrobic jestem w weekendy to sam sie z nia nie bawi . Ona nie raz cos mu pokazuje a on nie reaguje . czuje ze ten zwiazek sie rozpada . nie chce zeby dziecko patrzylo i tez nauczylo sie nerwow tak jak jej tatus i dziadkowie . Moze to moja wina ze w tyg nie odwiedzam jego rodzicow ale ja sie na prawde zle tam czuje . chodzimy do nich w niedziele razem mysle ze to wystarcza. moze tez doluje go fakt ze nie mieszkamy razem , czekamy na mieszkanie bo nowe mieszkanie remontujemy. co o tym myslicie ? Aha nie mam polskich znakow w klawiaturze wiec prosze sie nie czepiac .dlaczego nie potrafie od niego odejsc czy ja cos robie nie tak?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ze mną jest dokładnie jak w temacie. nie potrafię odejść. jestem po ślubie 13 lat i ślub z tym człowiekiem,to najgorsze, co mogłam zrobić....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kroppla
Chciałybyście odejść, ale nie potraficie. Dlaczego nie potraficie? Strach? Przed czym? Przed samotnością, przed problemami finansowymi, jakieś resztki miłości? Przemyślcie temat - jak już bedziecie wiedziały co was powstrzymuje przed odejściem - to będzie wam już łatwiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość takie tam duperele nic więcej
Nigdy nie bierz sobie partnera z patologicznej rodziny bo patologia z niego wylezie, nawet po latach :( Niestety, nie zawsze byłam taka mądra :) Odejdziesz dopiero, gdy pojmiesz nurtujące Cię wątpliwości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×