Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Hi-za-ga

wdowa

Polecane posty

Witajcie! Wreszcie się ruszyło. Oczywiście z pisaniem. Już chciałam wezwać Was wszystkie do karnego apelu ( sory za śmiałość) za zaniedbywanie forum. Po przeczytaniu zaległości wszystko zrozumiałam i serdecznie Wam współczuje chorób dzieciaczków, problemów w pracy i równocześnie zazdroszczę (bardzo pozytywnie) zmian remontowych w domach. Wczoraj wyskrobałam solidny wpis , który gdzieś zawisł w wirtualnym świecie. Przywitałam MR Nobody, pozdrowiłam zapominalskie i te, które o jeszcze odpoczywają z dzieciaczkami na feriach a tu pustka. Myślałam, że jak w przypadku styczniowych problemów, pojawi się dzisiaj. Trudno się mówi i kocha się dalej. Dzisiaj u nas mróz i duży wiatr potęgujący chłód przez cały dzień i podobnie jak wczoraj cały dzień padał śnieg. Jezdnie drugi dzień pokryte są grubą warstwą śniegu co oznacza, że nici z jazdy samochodem. Dzień miałam bardzo pracowity i bardzo się cieszę bo szybko minął. Pocieszające prognozy pogody na najbliższe dni poprawiły nieco mój wisielczy humor. Rozmawiałam z moimi zagranicą i wprost nie mogę uwierzyć, że tam już kwitną cebulkowate. Na to konto moje Kochane ogłaszam uroczyście, do WIOSNY już tylko 26 dni i nocy. Pozdrawiam i życzę kolorowych snów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziękuje wam dziewczyny (z pseudonimów wnioskuję że jesteśmy w podobnym wieku) dziękuję za zaproszenie Na pewno bd pisał zazdroszczę wam tego klimatu jaki tworzycie na forum ja się chyba za bardzo zamknąłem w sobie A tu jest tak jak bym was znał i pisał już od dawna a dopiero zaczynam Magnolia42 piszesz że się czasami wstydzisz czytając co piszesz ja wstydzę się każdego dnia ale wiem że tu mnie nikt nie skrzywdzi i wierzę że szczerze można tu pisać to co nas boli irytuje i (cieszy) Pozdrawiam serdecznie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie nocką a niektórzy rankiem. Miałam paskudnie ciężki tydzień. A do tego ta ciemna pogoda-lubię zimę ale słońca troszkę chociaż troszkę przydałoby sie. A mam wrażenie,że od miesiąca to u nas ani promyk nie zaświecił. Dziś w pracy jedną z trudnych spraw udało mi się pchnąć ale jeszcze jedna została i tę muszę na poniedziałek zostawić. Tak czasem się zastanawiam, ze gdybym miała powiedzieć ile czynności i ile słów wypowiadam w ciągu dnia to nikt chyba nie uwierzyłby, że tak można . Ja sama też nie. Smutna - bardzo żal mi Ciebie i Twojego synka. Może lekarza trzeba zmienić: może inny wpadnie na jakiś pomysł co może być przyczyną tych chorób. Andi - niedawno było 40 ileś dni do wiosny. Teraz już tylko 20 z górka - ale obawiam się ,żeby ona zlekceważyła kalendarza. Najbardziej wkurza mnie to odśnierzanie auta i to ubieranie: czapki, buty grube,szaliki, rękawiczki..... I nie ma opcji żeby autem nie jeździć. Musze się pochwalić, ze syn zaliczył semestr:)-bo ten chłopak jest wielkim znakiem zapytania:) a córki projekt ma trafić na wystawę:) Dumna jestem z moich dzieci. MR.Nobody-masz synów - jesteś mężczyzną - jesteś im potrzebny jako wzorzec męski i już masz dla kogo być. Córka mi kiedyś powiedziała,że strata matki dla dziewczyny jest tak trudna jak strata ojca dla chłopaka. Bo z synem miałam trudne przejścia ale powoli się prostuje-ale jest bardzo znerwicowany, wybuchowy,emocje czasem biorą górę.Jemu bardzo ojca brakuje. Hi-za-go- będziesz miała na wiosnę świeżo. To zawsze humor poprawia. Kaddarko - Ty też jesteś fanką pracy ? Magnolio- czasem dobrze jest sobotę rozpocząć od obowiązków konkretnych ponieważ lepiej wtedy się czas organizuje - jak jest tego czasu wolnego za dużo to często przez palce przelatuje. Aleksandro, Filipinko, Hisago?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Sorki Aleksandro -jesteś -"przeleciała mi stronka"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Reenka, widze, ze mymy podobnie z ta praca. Trudno sie od niej oderwac, przwda? Smutna i Aleksandro, bardzo mozliwe, ze Wasze dzieci maja alergie. Dobrze byloby zrobic im jesienia testy. Tyle tylko ze kiedys mozna bylo je robic dopiero od 6. roku zycia. Chyba ze cos sie zmienilo. Hi-za-ga, trzymam kciuki za udany remont i zazdroszcze jednoczesnie. Ja powoli zaczynam myslec o remoncie lazienki. Chcialabym wanne zamienic na kabine prysznicowa, co nie bedzie latwe, bo lazienke mam mala. No zobaczymy. Andi, widze, ze znasz sie na kwiatkach. Wiec moze mi pomozesz. Kupilam w grudniu dwa zwisajace sukulenty. Wygladaja jak ryte z kamienia, dlatego tak bardzo mi sie spodobaly. Maja proste lodygi z malymi wypustkami. I przepieknie kwitna, ale bardzo krotko. Problem polega na tym, ze kompletnie nie moge ich znalezc w necie i nie wiem jak sie nazywaja. Ale nie to jest oczywiscie najwazniejsze, tylko informacje dotyczace pielegnacji. Chcialabym wiedziec, jak o nie dbac, jak i czym odzywiac. Moze podpowiedz, gdzie szukac takiej wiedzy, bo cos mi to nie wychodzi. Magnolio:)Twoja corka potrzebuje czasu. Fajnie, ze zauwazasz pozytywna zmiane. Trzymam kciuki, aby takich zmian bylo wiecej. MR.Nobody, fajnie ze jestes. I pisz, jak masz ochote. Ha ! zapytam Was o cos. We wczorajszej lokalnej gazecie przeczytalam artykul na temat niepisania "ogonkow" w znakach graficznych, czyli "a" zamiast "ą". Zacytowany zostal fragment z Mickiewicza pisany bez polskich fontow. Faktycznie fatalnie to wyglada. I tak sobie pomyslalam, ze przeciez ja wlasnie tak pisze, i w necie i w sms-ach i ze byc moze dla czytajacych jest to denerwujace. Ciekawa jestem, co Wy o tym myslicie. Pozdrawiam serdecznie i zycze udanego weekendu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Magnolia42
Witam kiepsko dziś spałam z przerwami ale wstać mi sie nie chce. Reenka gratulacje dla dzieciaków. moja córka po tym wszystkim nie może dojść do siebie i załatwiłyśmy na uczelni urlop zdrowotny. Przyjedzie w czwartek bo w piątek umówione jesteśmy u notariusza , jeszcze muszę powypełniać papiery, a nie chce mi się jak ... Bardzo za Nią tęsknię... Muszę się zbierać na wykłady. Pierwszy raz po tym wszystkim. Może jakoś dam radę. Zawsze mąż mnie zawoził i czekał na mnie, pytał jak mi poszło. Jakie to okropne. Ludzie nie potrafią razem żyć, a nam było ok 20 lat. Więc dlaczego ta cholerna choroba nas zniszczyła. Wiem że nie ma na to odpowiedzi. I tym optymistycznym akcentem kończę. Pozdrawiam i życzę dobrego dnia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witaj Magnolio! Bardzo mi się podoba krzew i kwiaty, od których zapożyczyłaś pseudonim. Kojarzy się z wiosną, egzotyką, z czystym pięknem. Witajcie wszystkie piszące na tym forum. Pamiętam też o naszym rodzynku, Mr. Nobody, który mimo, że zamknięty w sobie, jak to mężczyzna, to jednak zdobył się na to, żeby się otworzyć. Anonimowym rozmówcom łatwiej jest powiedzieć to, czego nie powiedzielibyśmy dobrym znajomym. Nie odzywałam się, bo dopadła mnie jakaś podła depresja, która objawiała się ogólnym zniechęceniem do czegokolwiek, a już na pewno do pisania. Dołączyło sie do tego przeziębienie, chociaż się odgrażałam, że nie zachoruję. Ale w końcu musiałam się poddać. Magnolio, myślę, że podjęłyście słuszną decyzję o urlopie zdrowotnym córki. Szkoda tylko, żeby nie straciła tego czasu. Warto pomyśleć o jakimś sanatorium w Polsce lub za granicą. Ja na III roku studiów też wylądowałam na "dziekance" i wyjechałam do Zakopanego do ACR-u. Dobrze mi to zrobiło. Jak Smutna czuje się synek? Mam nadzieję, że już lepiej? Kaddarko, ja oglądałam z kolei program TV o pisaniu bez tzw. polskich znaków, a prof. Bralczyk przeczytał fragment "Pana Tadeusza" bez "ż", "ź" "ć" i "ó". Powiem Wam, że fatalnie to brzmiało. Jakbym słuchała jakiegoś języka obcego. Mnie też się zdarza z pośpiechu nie dopisać tych ogonków i kresek. Często jest też winna klawiatura. Ale trzeba się starać, a jak komputer podkreśla wężykiem, to poprawiać. Pozdrawiam Was bardzo ciepło!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Magnolia42
Witam chyba jestem najczęściej piszącą osobą na tym forum, ale tak mnie dowala to wszystko... Hisako magnolię mam pod tarasę mąż mi ja posadził i mieliśmy nadzieję , że kwiaty będą spadać na taras...ale to za jakiś czas i tylko ja to będę oglądać... i moja Mama i Córka i przecież moi Przyjaciele, którzy są cały czas ze mną, ale to wszystko za mało , bo Jego nie ma... Ale wykład poszedł dobrze mimo wszystko. I jest Córka i Mama i Przyjaciele i brat męża. Dobrze Hisako,że poparłaś moją decyzję. Tego mi trzeba teraz, bo jak człowiek sam decyduje... Przepraszam za ten łzawy ton, ale... mówiłyście że to pomaga... Pomaga! Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie Babeczki w bardzo zimową sobotę. Moja była okrutnie pracowita. Tak to bywa, kiedy przez prawie dwa tygodnie nie ma się czasu dla siebie i dla domu. Dałam radę, wszystko błyszczy o prócz garów od śniadania. Te muszą poczekać do kolacji. Balkon odśnieżyłam około 14,oo a już jest na nim pełno śniegu. Poprzednie dwa dni nasypało dużo śniegu ale dzisiaj od rana zasypało nas dokumentnie. Radio Wrocław straszy śniegiem z deszczem i marznącą mżawką w nocy. Wszystko jest możliwe. Wychodziłam wynieść śmieci i na małe spożywcze zakupy i muszę Wam powiedzieć, że mimo 4 stopni mrozu w powietrzu czuje się wilgoć. Moje auto już trzeci dzień stoi pod grubą śniegową pierzyną. Mam nadzieję, że doczekamy jutro tych 3 stopni na plusie i że ten śnieg sam spłynie z mojego samochodu. Jezdnie i chodniki w mieście są w fatalnym stanie. Idąc robi się krok a noga cofa się o pół kroku. Śniegu rozdeptanego jest powyżej kostek. Współczuję tym wszystkim, którzy musieli dzisiaj jeździć. Zaglądam od kilku dni na niebo i z utęsknieniem wyglądam słonka. Tak bardzo za nim tęsknię. Moje baterie życiowe pilnie potrzebują doładowania. Już trzeci dzień nie byłam u męża, co zdarza się po raz pierwszy ale na cmentarzu jest chyba z pół metra śniegu i musiałabym robić za pług odśnieżny. Miałam szczerą ochotę pójść dzisiaj lecz brat i bratowa ochrzanili mnie jak święty Michał diabła. Kazali mi zaglądnąć do metryki, żebym sprawdziła ile mam lat i zastanowić się czy pod sufitem u mnie wszystko w porządku. Teraz myślę, że tego trzeba mi było już wcześniej. W ciągu 2 lat i 7 miesięcy byłam u męża każdego dnia a czasami i dwa razy. Od Nowego Roku tj od mojej grypy zaczęły mi się przytrafiać dni nieobecności u męża. Muszę przyznać bratu, że miał wiele racji w tej rodzinnej reprymendzie i że mimo trzy dniowej absencji żyję lecz nie powiem, że mam się dobrze. Czuję jakiś niedosyt, czegoś mi brakuje i mam wrażenie, że zrobiłam coś nie fer w stosunku do męża. Czy Wy Dzieweczki też miewacie czasami poczucie winy. Starczy na dzisiejszy wieczór, idę robić spóźnioną kolację. Pozdrawiam i do zobaczenia się jutro.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ALEKSANDRA70
witam dziewczyny i pana też,dzisiaj cały dzień odpoczywałam i fajnie mi z tym było.Wczoraj mi zabrano pralkę do naprawy a dzisiaj już ją odzyskałam naprawioną ,nawet się zdziwiłam że tak szybko.Ja na cmentarz do męża chodzę teraz raz w tygodniu i nie mam wyrzutów sumienia,ale jeśli mam potrzebę to i tak idę częściej.U mnie dziś padał śnieg z deszczem ,ohyda.Nie wiem jak wam ale mnie potrzeba słońca.Spokojnej nocy wszystkim życzę i do jutra.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witam- u mnie juz duzo lepiej z malym ale w tym tygodniu a przynajmniej przez moze 2 czy 3 dni nie puszczam jeszcze do przedszkola bo dzis ostatni wieczorem antybiotyk wiec jeszcze na pewno musi nabrac pelnych sil. Ale jak to mowia musi byc chory ktos do pary i dzis wozilam mego ojca na pogotowie bo cos strzelilo mu w kregoslupie i czeka go chyba dluzsze leczenie, najgorzej że babcia czyli mama nie jezdzi ich autem i bede musiala byc kierowca ale mi rodzice tyle pomagaja od śmierci a w zasadzie od choroby męża że wiadomo jak trza bedzie to zawioze gdzie trzeba, jutro u nas na miejscu jest dosc dobry lekarz i zobaczymy gdzie go skieruje. Poza tym chyba naprawde wiosna idzie, andi odliczaj odliczaj ale topnieje strasznie szybko i jest okropnie ale jak to przetrwamy to za niedlugo bedzie sloneczko sucho i naladujemy sie bardzo pozytywnie. Magnolio- pisz ile masz ochote po to jest forum-jak jest potrzeba - sie wchodzi i wylewa to co w nas zalega- tak samo MrNobody- nie krepujcie sie - mysle że to jeden z niewileu topikow gdzie mozemy powiedziec co nas boli co przezylismy co robimy w danej chwili i nikt nas nie wysmieje, nie obrazi i to jest fajne - o ile moge tak to ująć- bo sytuacja w ktorej jestesmy jest nie do pozazdroszczenia, ale skoro tak zycie sie ulozylo to dobrze miec miejsce gdzie mozemy z kims nieznanym sie podzielic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fili-pinka
Witam wieczorkiem ! Dawno się nie odzywałam, ale cały czas tu zaglądałam, muszę nadrobić zaległości, bo ostatnio nie mogłam zebrać myśli, nie wiem co to jest, myślę , że zbliżająca się wiosna bardzo źle działa na mnie- nie wypatruję jej z utęsknieniem jak Wy kobietki, bo wiem że nie będzie łatwo. Przez 3 tygodnie miałam syna w domu, bo szybko pozaliczał wszystko i do domku przyjechał, córka była krócej, a dzisiaj mi uciekli i znowu sama. Fajnie było z nimi, chociaż trochę się pochorowali, ale dobrze że akurat w domu, to miałam na nich oko, bo tak to bym myślała, że chodzą na uczelnię z gorączką i katarem. W międzyczasie wymieniliśmy mebelki w pokoju syna, to trochę zajęcia było. Uciekam na razie , bo mój serial się zaczął. Pozdrawiam !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam drogie Panie wszystkie piszecie że macie już dość zimy a ja zimę lubię oczywiście tom białą ładną mam dużo miłych wspomnień Ale jak to mówią nic nie trwa wiecznie jeszcze troszkę i przyjdzie wiosna a z nią nowe nadzieje Reenko-strata któregokolwiek rodzica dla dzieci jest wielką tragedią Mam dwóch dorosłych synów 22i 20 ale starszy syn był bardziej związany emocjonalnie z żoną a młodszy ze mną tak było zawsze Mam bardzo dobry kontakt z chłopcami ale matki im nie zastąpię więc jesteśmy wszyscy w podobnych sytuacjach Kaddarko-ja też mam małą łazienkę 180cm na 180cm a zmieściłem tam całkiem nie małą wannę narożną bo nie ma to jak relaksująca kąpiel w wannie Jeśli będziesz potrzebowała fachowej wiedzy to z miłą chęcią CI pomogę i oczywiście reszcie dziewczyn też Magnolia42-dlugo jeszcze będziemy cierpieć z powodu utraty ukochanych nam osób Piękną pamiątkę zostawił Ci twój mąż i jak już zakwitnie niech Ci każdy spadający kwiat przypomni najwspanialsze chwile waszego życia Andi14- miło wiedzieć że jesteś z moich okolic A co do odwiedzania naszych połówek na cmentarzu to mam tak samo a nawet gorzej bo ja teraz jestem co 4 tygodnie w domu Ale pilnuję żeby płomień zawsze się palił Pozdrawiam was ciepło k

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie! No i super. Troszkę chrzanu i proszę bardzo, ruszyło się na naszym topiku. Kaddarko, nie rób głupstw. Kabina prysznicowa owszem, owszem ale tylko w przypadku kiedy mamy też i wannę.Pamiętaj, że młodsza już nie będziesz. Wanna w domu jest wg mnie, niezbędna. Nie wyobrażam sobie łazienki bez wanny. Gdzie przynajmniej raz w tygodniu odrabiałabym zaległości prasowe? Bardzo lubię czytać, leżąc w ciepłej, pachnącej wodzie. Mam to od dziecka, zresztą każde z nas trojga rodzeństwa tak robiło i tak robi do dzisiaj. Mama złościła się na nas za takie postępowanie. Czasem krzyczała, że woda wystygła i się poprzeziębiamy. Mój syn w tym działaniu doszedł do większej perfekcji. Kiedy jest w domu to łazienka przez co najmniej godzinę jest jego. Co do kwiatka o którym piszesz to jedno jest pewne. Sukulenty są bardzo mało wymagającymi kwiatkami. Zaglądnij na strony internetowe pod hasłem "sukulenty kwitnące" i być może, że tam znajdziesz "swój" kwiatek. Z opisu jaki wczoraj podałaś trudno wyczuć, który to sukulent. Dzisiaj byłam u męża. Śniegu około 40 cm więc miałam co robić. W mieście woda, po głębokim śniegu, płynie teraz ulicami i chodnikami. Masakra. Do jutra pewnie pozostaną wspomnienia po zimie. Najfajniejsze w tym wszystkim jest to, że nie musiałam odśnieżać samochodu. W tej chwili mam zaśnieżoną w połowie tylko przednią szybę. Do rana będzie cacy. Dziwiłam się zawsze mężowi, że przy każdym myciu samochodu dawał też wosk.Wosk powoduje szybsze spływanie wody z samochodu i śniegu również czyli po raz kolejny stwierdzam "słuchaj starszych bo mają rację". Jutro trochę pojeżdżę. Mam parę spraw do załatwienia a autko z tego pewnie się ucieszy po czterech dniach postoju. MR Nobody, Twoi chłopcy żyją już swoim życiem. Pewnie spotykacie się w domu tylko wieczorami. Zaintrygowałeś mnie stwierdzeniem, że mieszkasz w mojej okolicy. Ja mieszkam w najbardziej urokliwej części województwa dolnośląskiego w tak zwanym "zagłębiu emerytów , rencistów i kuracjuszy".A Ty ? Kochani, niedziela zaliczona czyli kolejny tydzień za nami. Jutro ma być cieplej i ten fakt jakoś łagodniej da nam przeżyć poniedziałek. Do zobaczenia się jutro. Wszystkim zdrowiejącym dzieciaczkom życzę dużo, dużo zdrówka, katary precz, wirusy do rynsztoka wraz z topniejącym śniegiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ALEKSANDRA70
Witam wieczorem,no i koniec ferii i dobrze,chłopcy jakoś nie umieli się zgodzić ze sobą ,chyba za duża różnica wieku albo im po prostu ojca brakuje.Mnie już po prostu na głowę wchodzą a nie chcę żeby córka się wtrącała ,bo z tego tylko wojna jest miedzy nimi.U mnie już plusowa temperatura i śnieg znika w oka mgnieniu.Samochód mi zaczyna się psuć,ale ma już swoje lata,więc myślę o kupnie innego.Gdyby mąż żył ,to już by mi zmienił na inny a tak sama muszę to zrobić z pomocą kogoś kto się na tym zna.Ciężko jest tak samemu oj ciężko.No ale koniec użalania się nad sobą i spokojnej nocy wszystkim życzę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Magnolia42
Witam niedziela minęła łzawo i leżąco, ale dziś jest nowy dzień więc muszę jakoś się zebrać, choć chętnie leżałabym dalej... To będzie ciężki tydzień mam kupę spraw do załatwienia. Dobrze, że jesteście... Pozdrawiam wszystkich chorym życzę zdrowia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie! Co za dzień. Od rana gęsta, mokra mgła i plus 2 stopnie. Wszystko co miałam dzisiaj załatwić i zrobić, załatwione i zrobione. Gdyby jeszcze ta pogoda była choć troszeczkę lepsza. Tak jak przypuszczałam, śnieg z samochodu spłynął sam. Wielkim utrudnieniem na parkingach są dość głębokie muldy powstałe ze zrzuconego z samochodów śniegu. Nic to na przeciw faktu poprawy pogody w najbliższych dniach. Cieszę się na te obiecywane 15 stopni w przyszłym tygodniu. Pobiegałam po plażach, poszusowałam na stokach i nic ciekawszego tam nie ma poza faktem, że w Zieleńcu i na Czarnej Górze pustki. Skończyły się ferie, wczasowicze wyjechali i stoki świecą pustkami. Szkoda prowadzących pensjonaty i wyciągi bo nie zarobią na letnie utrzymanie. W taki oto sposób mój poniedziałek zaliczony. Pozdrawiam wszystkich pracujących i odpoczywających.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam. Weekend mialam "zalatany" i podobnie zapowiada sie ten tydzien. Ale na relaks musi znalezc sie czas. Ide dzisiaj na masaz, jak co miesiac. Pewnie przez najblizsze dni ledwo bede sie ruszac, ale co tam, wazne ze potem bede czuc sie rewelacyjnie. Andi, ja nie znosze lezenia w wannie. Nie znosze!!! Od zawsze, odkad pamietam, nie lubilam siedzenia w wodzie. Zdecydowanie wole prysznic. Moj maz lubil lezenie i czytanie, jak Ty. Teraz wanna nie jest juz potrzebna. MR.Nobody , dzieki za propozycje pomocy. Podczas remontu na pewno skorzystam. Magnolio, masa spraw do pozalatwiania ma swoje plusy. Trzeba sie zmobilizowac, czy czlowiek chce, czy nie. Powodzenia zycze przy zalatwianiu. Aleksandro, dzieci sie "boksuja"? jest takie powiedzenie: kto sie czubi ten sie lubi. Hisako i fili-pinko, fajnie ze znowu jestescie. Te "ogonki" w polskich znakach sa z pewnoscia potrzebe, i okropnie slowa brzmia bez nich. Ale co zrobic, kiedy nie chce sie ich pisac? A tak w ogole to juz wiosne czuc:) Milego dnia Wam zycze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Magnolia42
Witam i po śniegu... Mobilizuję się Kaddarko -ryczę (a to w moim przypadku dobry objaw) i załatwiam. Córka przyjedzie w czwartek więc muszę się trochę zorganizować, choć jak wiadomo nie chce się.Czekam z Wami na wiosnę i poganiam czas, aby trochę tego smutku ze mnie zeszło. Choć z drugiej strony obawiam się, że najgorsze dopiero przede mną. Nie chodzę nadal na cmentarz- wiem że to źle, ale... Dobrze, że przyjaciele o mnie nie zapominają, bo samotność jest okropna (ale Komu ja to mówię)Pracować mi się nie chce, choć czasami się zapalam... Pozdrawiam Was mili moi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Magnolio, jak potrzebujesz plakac, to placz, skoro przynosi Ci to ulge. Ale delikatnie tylko zasugeruje, ze skora pod oczami jest bardzo deliktna i wilgoci nie lubi. Raczej dobry krem nawilzajacy i podklad. Baza tez sie przyda, szczegolnie wtedy, gdy jest zimno i wieje wiatr. Wybacz te przyziemne rady, ale mysle ze kazdy sposob na skierowanie wlasnej psychiki na proste tory jest dobry, nawet taki "kosmetyczny":) Wiec czemu z tego nie korzystac? Kiedy po smierci meza zdarzaly mi sie "doly" i zaczynalo byc mi wszystko jedno, wtedy szybciutko myslalam sobie, ze maz by sie bardzo zdziwil, widzac mnie w niefajnej fryzurze, z odrostami, z niepomalowanymi paznokciami, bez makijazu. I to wlasnie bardzo mnie mobilizowalao do dbania o siebie. To samo mialam z ciuchami. Kiedy bylo mi wszystko jedno w co sie ubiore, przypominalam sobie, co maz szczegolnie lubil i w czym mu sie podobalam. I robilam tak do czasu, az ponownie nabralam nawyku dbania o siebie, bez przymusu.I prawde mowiac, dobrze mi z tym. Sprobujesz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fili-pinka
Witam wieczorkiem ! Ciężki mam ten początek tygodnia, chyba dlatego że dzieci pojechały i jest pusto, zazdroszczę maluchów w domu, bo wtedy większy kocioł i nie ma czasu na rozmyślania. Nie lubię kąpieli w wannie, a tym bardziej przesiadywania w niej, uwielbiam prysznic i odkąd mam, to tylko z niego korzystam. Wanna może dla mnie nie istnieć. Magnolio, minęło pół roku jak odszedł mój mąż i wciąż będąc na cmentarzu nie mogę powstrzymać łez , chyba że jestem z kimś np. z dziećmi, to wtedy jakoś się opanowuję. Ale czuje wtedy ulgę na jakiś czas. Nie chcę Cię oczywiście namawiać do chodzenia na cmentarz, bo każdy człowiek jest inny i inaczej podchodzi do pewnych spraw, ale uwierz mi , że im dłużej będziesz odwlekać pójście tam , tym będzie coraz gorzej zebrać Ci się żeby w końcu pójść. Jeżeli chodzi o dbanie o siebie , to od początku, chociaż bardzo mi się nie chciało, to zawsze starałam się dbać o wygląd dla mojego męża- nie chciałby żebym chodziła byle jak ubrana i zaniedbana, dla moich dzieci i też dla siebie samej, a na złość wszystkim którzy bardzo obserwują wdowy i najchętniej chcieliby nas widzieć jako kopciuchów i kobiety z niczym nie radzące sobie. I od razu lżej jak tak człowiek się wygada, dlatego nie mogę żyć już bez tego forum. Pozdrawiam i życzę miłego wieczoru.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witajcie kobietki Wiecie na początku po śmierci męza nie wiedzialam jak sobie poradze- sama z trojką dzieci, maluch 4miesieczny i ja ksieżniczka co mąż we wszystkim wyręczał, mialam rożne mysli- wiadomo jak ziemia sie osuwa to sie i życ nie chce, ale naprawde maluch i corki są siłą napędową potrafili wykrzesac ze mnie pozostalą energie do życia, chociaż nie bylo i nie jest latwo, dziewczyny moje miedzy sobą tez czesto sie spieraja, mały juz nie daje w kasze dmuchac i tez o swoje walczy a teraz synek jest pare dni u babci, córki porozlaziły sie po kolezankach, ja fakt mam pełne rece roboty, prasowanie pranie, jakis obiad, chcialabym lazienke sprzatnac, wczesniej zakupy ale ta cisza w domu mnie przeraza, i łzy same płyną - niby nieraz do corek mowie że koncza sie uczyc i ida na swoje to nie wiem czy tak bede chciala czy nie bede zatrzymywac ich na sile- oj chyba lepiej nie myslec o przyszłości bo różowa to ona nie bedzie. Musze cieszyc sie teraz z tego co mam że dzieciaki mam pod ręką a co bedzie to bedzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
co do odwiedzin na cmentarzu to raz w tygodniu jestem, czasem sama czasem z ktorąś z corek, jak bedzie cieplej to i z malym pochodze tak jak w poprzednich latach. Od poczatku nie mialam jakos z tym problemu- fakt że jak czlowiek sam na cmentarzu to nie potrafie sie opanowac i czesto placze a przy dzieciakach tez trzymam fason.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dobry Wieczór Kochane. Dobrze, że to już dość późny wieczór i skończył się nareszcie ten paskudny dzień. Mgła, mgła i jeszcze raz mgła. Okropieństwo, że aż ochota do życia gdzieś znika. Smutna40-tko, ja też byłam prawie księżniczką. Przez prawie całe małżeństwo nie obchodziło mnie gdzie i kiedy należy opłacać rachunki, obsługa bankomatu, pobieranie pieniędzy z konta. Dostawałam kieszonkowe, które miałam na wszelki wypadek kiedy podczas jakiegoś służbowego wyjścia trzeba było opłacić jakiś rachunek. Oczywiście na jakieś niespodziewane okazyjne zakupy jakiegoś ciuszka czy butów. Zakupy do domu robiliśmy wspólnie a opłaty za nie robił mąż. Znajome sklepowe śmiały się ze mnie kiedy przychodziłam sama na zakupy. Do choroby męża nie wiedziałam ile kosztują podstawowe artykuły spożywcze. Pewnie myślicie w tej chwili o mnie, że jestem jakaś pokręcona. Nic takiego. Praca zawodowa, społeczna pochłaniały mi większość czasu. Wieczory i weekendy były nasze. Obiady przygotowywałam w przeddzień wieczorem a mąż je kończył lub odgrzewał następnego dnia. Wszystkie babskie prace w domu wykonywałam sama. Kiedy przeszłam na emeryturę zyskałam dużo wolnego czasu i to był najpiękniejszy okres w naszym życiu. Wyjazdy czy wypady kilku dniowe tak ustawialiśmy aby nie kolidowały z moją pracą społeczną. Oczywiście praca społeczna pozostała do dzisiaj. Jednym zdaniem, wszystkiego co robił mąż musiałam się nauczyć. Zdawałam mężowi relację z różnych jego zadań i sądzę, że był ze mnie dumny. Nauczyłam się i nieźle mi to wszystko idzie do tej pory. Dzisiaj potrafię wymienić żarówkę w żyrandolu, wiem gdzie jest i jak się otwiera w naszym samochodzie wlew paliwa, jak się koduje radio w samochodzie i wiele innych śmiesznych męskich czynności. Mimo tych wszystkich obowiązków, które z konieczności spadły na mnie i które potrafię wykonać to bardzo brakuje mi męża. Co ja bym dała za kilka wspólnych dni. Życie było piękne i se ne wrati pani Havrankowa, jak mówią nasi przyjaciele Czesi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie- no ale się rozgadałyście- dwa dni byłam w niebycie a tutaj tyle przemyśleń. Ja znowu od razu musiałam się wziąć w garść. Nie pracuję na tzw. etacie więc jak nie zarobię to nie mam. I tyle. Jeśli chodzi o wygląd: nie wiem jak to jest ale nie potrzebowałam jakichś specjalnych motywacji. Na cmentarz chodzę wtedy kiedy czuję potrzebę pójścia: raz , czasem dwa w tygodniu. Na cmentarzu odzyskuję spokój i równowagę. I nie odbieram tego co się stało jako tragedię czy zło. Trudne życie nauczyło mnie myśleć , że dobre życie to niekoniecznie łatwe życie. Jak bardzo mi jest źle to czytam Pismo Św. Nie jestem jakąś nadgorliwą katoliczką-ale w Piśmie Św. jest wiele mądrości. Więcej zaczęłam czytać w czasie choroby mojego męża. I dzięki temu zrozumiałam, że życie wcale nie musi być usłane różami. I, że trudne życie nie jest złym życiem a wręcz odwrotnie. Dziwnie to zabrzmi, ale dzięki temu wszystkiemu łatwiej teraz mi się żyje. Cenię dystans do rzeczywistości: tego co tu i teraz. Pewnie, że tęsknię, że samotność dokucza,że są kłopoty. Ale gdyby mój mąż żył byłyby inne. Nie wiem. I przed dziećmi też nie musiałam udawać. Jak się rozklejaliśmy to wszyscy razem dochodziliśmy do wniosku, że ojciec był silny to my jemu wstydu nie przyniesiemy. On nawet po śmierci daje nam siłę. Taki to był człowiek, ze dzięki niemu żyjemy nawet nieźle. Dawniej weekendy były trudne do zniesienia, wiosna jest trudna (w maju jechałam z moim mężem na ostatnią operację i on czując co będzie powiedział: "dobra: jesienią można umierać")- stało to się w sierpniu). Rozumiem Filipinkę, Magnolię, Aleksandrę, które są młodymi stażem wdowami. Trochę tutaj chaosu ale mam nadzieję, że wyłuskałam sens. Pozdrawiam Wszystkich i siły życzę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fili-pinka
Reenko ja to wiem na pewno, że życie nie jest usłane różami. A przez to co nas spotkało, to staniemy się silniejsze i doskonale sobie ze wszystkim poradzimy, o to sie nie boję. Pamiętam jak bardzo bałam się jak mąż zachorował na cukrzycę, czasami jak w nocy się budziłam to sprawdzałam czy żyje, bo miał bezdechy. Nauczyliśmy się z tym żyć i bardzo dobrze dawał sobie ze wszystkim radę, chociaż nie było to dla niego łatwe, wiadomo mierzenie cukru, podawanie insuliny, przeliczanie jedzenia na wymienniki węglowodanowe i gdyby żył to też nie wiadomo co jeszcze by się przytrafiło. Nigdy nie jest się niczego pewnym, tyle że miał mnie. A ja teraz wiem ,że jestem w stanie przeżyć wiele, każdy może , tylko nie każdy o tym już wie. Teraz najgorsza jest tęsknota, jeszcze zdarza mi się w nocy obudzić i wydaje mi się , że to wszystko mi się śni, że to nie mogło się zdarzyć naprawdę. A jednak mogło...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Magnolia42
Witam Dziewczyny, fajnie, że tak dużo napisałyście. Jakoś tak poczułam, że jest wiele osób, które los tak okrutnie dotyka. Sama nie wiem czemu mam tak z tym cmentarzem, wcześniej z mężem chodziliśmy regularnie na cmentarz do mojego taty. Ale może to minie, bo mam już myśli , że może spróbuję...zobaczymy. Staram się dbać o siebie, ale różnie to wychodzi. Mimo makijażu na twarzy wyglądam "trupio" , oczy podpuchnięte i czarne koła. Schudłam 8 kg. Wszystko ze mnie leci i zero apetytu, gdyby nie Mama to pewnie nic bym najchętniej nie jadła. Ale oczywiście zmuszam się... . Tak więc obiecuję, że będę starać się dalej... choć pewnie różnie to będzie wychodzić. Np. wczoraj był dość fajny dzień, miałam niezły nastrój, wieczorem posiedziałam przed kominkiem, przyszedł mój szwagier, pogadaliśmy. Ale rano nie mogłam się podnieść, stwierdziłam , że nie dam rady, ale jakoś się przemogłam . ale co ja Wam tu piszę , pewnie macie to samo bo inaczej być nie może po takich tragediach. To prawda, że wdowy się obserwuje, ale powiem Wam, że w pracy spotykam się z taktem i nawet współczucie nie jest nachalne, bo jakoś nie chcę aby ktoś nade mną się litował. Dobrego dnie Dziewczynki, pozdrawiam pa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czesc. Bardzo slusznie Reenka napisalas, ze smierc meza moze kobieta wzmocnic. Mam podobne odczucia. Zycie trzeba brac takim jakie jest i radzic sobie z problemami. Czy juz czujecie wiosne?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ALEKSANDRA70
Witam wszystkich,rzeczywiście rozpisałyście się.Ja jak miałam doła to czasami mężowi zazdrościłam śmierci,że ja tam powinnam leżeć a on być na moim miejscu,bo bardziej by sam dał sobie radę ze wszystkim niż ja.Właśnie wczoraj tak miałam,kłopoty w pracy najgorsze to że jeszcze się nie skończyły.Wróciłam wieczorem do domu i nawet nie mogłam się komu poskarżyć ,wygadać.Życzę wszystkim miłego dnia..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie! Jak fajnie, że wszystkie tu jesteśmy. Ale zaraz, nie ma naszej guru -Hi-za-gi. To dzięki niej tu piszemy.Hi-za-go pozdrawiam Ciebie. Kaddarko, wiosny nie czuć ani nie widać mimo, że do jej oficjalnego przyjścia tylko 3 tygodnie. U nas, żeby było śmiesznie po porannej gęstej mgle cały dzień pada mokry śnieg na przemian z deszczem. Dobrze, że miałam dzisiaj służbowe zajęcia. Potem odwiedziłam męża, zakupy i do domciu na obiad. Teraz pralka kończy pranie delikatnych sweterków a ja jestem u nas. Niedługo będzie pół roku jak jestem z Wami. Długo się namyślałam nim podjęłam decyzję o wejściu do Waszego grona. Nie żałuję tego. Dzięki Wam nie szukam na siłę towarzystwa do pogadania. Nie wiemy o sobie jak wyglądamy, jaka jest nasza kondycja, jak faktycznie toczy się nasz żywot.Przelewamy swoje przemyślenia i zachowania na klawiaturę i oby tak dalej. Dajemy też sobie różne rady, bo jakże by inaczej. Tam gdzie babiniec tam i wymiana doświadczeń. Czasem usiłuję sobie wyobrazić, że zorganizowałyśmy spotkanie. Jesteśmy wszystkie zadbane, uśmiechnięte i jest nam ze sobą dobrze. Może kiedyś coś takiego przeżyjemy? Muszę Wam powiedzieć, że na razie udaje mi się odwiedzać męża raz na trzy dni. W dni bez odwiedzin mam za dużo czasu. Wynajduję różne zajęcia aby jakoś przetrwać do wieczora. Skończyłam pierwszą filiżankę kawy, pralka skończyła delikatne wirowanie więc pora zameldować się w łazience i porozwieszać pranie. Do zobaczenia Babeczki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×