Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość MobbyDick

Stać zawsze po stronie męża...

Polecane posty

Gość caroten
a ja sie zastanawiam czy zachowanie twojego męza nie jest po prostu objawem jakiś zaburzeń psychicznych i piszę to zupełnie poważnie . bo co innego brak wychowania a co innego taki skrajny egiozm z zapędami dyktatorskimi .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czy nie uważasz, że każdy facet na jego miejscu byłby zły, że wcześniej odpowiadał ci jako partner na całe życie i ojciec twojego dziecka,a teraz chcesz go zmieniać? Zastanów się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sylvia 007
On jest podlym egoista , nie wolno ci przy takim okazywac slabosci ,on zaznacza swoje granice ty zazacz swoje moze wtedy bedzie cie respektowal

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smskap
dziewczyna ratownika- przecież napisała, że nie odpowiadał tylko naiwnie liczyła , że się zmieni. Czytaj ze zrozumieniem!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Autorko, masz dwa wyjścia. Stwierdzasz, że to nie ten człowiek , dłużej z nim nie wytrzymasz i się rozchodzicie, albo próbujesz naprawić wasze małżeństwo i robisz wszystko w tym kierunku nie oglądając się na męża.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość JuhaskaBezPaska
Do dziewczyny ratownika: Jak naprawić małżeństwo nie oglądając się na męża?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość osz przegapilam ciag dalszy
no wlasnie jak?? tez jestem ciekawa poza tym do tanga trzeba dwojga

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do dziewczyny ratownika: Jak naprawić małżeństwo nie oglądając się na męża? Proste - zrobić wszystko co w naszej mocy aby małzeństwo bylo takie jak tego oczekujemy. Pierwszy krok autorki - wrócić do domu. Nikt jejz domu nie wyrzucił, opuszczając go dała mężowi jasny sygnał - nie chce z nim być. Na dodatek bez słowa wyjaśnienia( cóż, hormony), więc dlaczego się dziwi, że on nie daje znaku życia? Na odległość niczego nie da się naprawić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość osz przegapilam ciag dalszy
A drugi krok??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pola22222
na pewno nie wrócic do domu ot tak po prostu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość osz przegapilam ciag dalszy
dziewczyna ratownika - jakby mu na niej zalezalo to by sie odezwal, a nie milczal kolejny dzien, nie oszukujmy sie dziwne masz poglady zaiste

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MobbyDick
Dziewczyna ratownika Wrócę i co mu powiem? Że mi nie odpowiada to i tamto? On stwierdzi, że nie mam racji i jeszcze jedno sło, a wyjdzie/wysiądzie z samochodu (prędkość nie ważna)/ przestanie sięodzywać w ogóle i tyle mojego gadania. Jak pisałam, mogę z nim pogadać prawie o wszystkim. To "prawie" to jakakoliwek krytyka jego zachowania. Wszyscy moi znajomi i rodzina chodzą wokół niego jak wokół za przeproszeniem kupy. Nikt go nie rusza, puszcza mimo uszu jego zachowanie, nie daje tego po sobie poznać (oczywiście był wyjątkowe sytuacje kiedy parę słów padło, ale i tak, wierzcie mi duuużo za delikatnych). Dopiero ta lekarka mu postawiła granicę, i gdy tylko ją przekroczył zwyczajnie go wyprosiła. Myślisz, że to pierwszy raz? Myślę, że tylko fakt, że mu się stawiam powoduje, że w jakikolwiek sposob liczy się z moim zdaniem. Kiedyś zawsze ja wyciągałam, rękę pierwsza. Efekt? Wydłużenie się fochów z 0,5h do 2 tygodni. Tyle chował urazę i oczywiście ja pierwsza musiałam robić do niego podchody. Po jakimś czasie odprężał się i luzował i łaskawie się godził. Poprawiło się w czasie ciąży, potrafił godzić się pierwszy, bo mu tyle razy powtarzałam, ze dla mnie to najgorsze, co może mnie spotkać (siada mi nie tylko psychika ale i żołądek, mam ogólne osłabienie itp.), że dotarło do niego, ze w ciąży to może się źle skończyć. Oczywiście mówimy tu o drobiazgach, takich jak foch, bo ważyłam się zwrócić mu uwagę. Tu jak widać zdrowy rozsądek nie wystarczył. Choć tak naprawdę, co ja do cholery zrobiłam takiego, żeby w ten sposób się zachować??!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jakby mu na niej zalezalo to by sie odezwal, a nie milczal kolejny dzien, nie oszukujmy sie Jakby jej na nim zależało to by się odezwała a nie milczała kolejny dzień. Nie oszukujmy się. Wzajemnym milczeniem niczego się nie naprawi. Kolejny krok? Wyjaśnienie w spokojnej rozmowie, czego oczekuję. Nawet jeśli to będzie monolog - jednak bez oskarżania drugiej strony. Chciałabym, marzę, oczekuję - bez dziecinnego obrażania się i fochów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MobbyDick
Jak pisałam, słowo rozwód już padało, gdy dochodziłam do granicy swojej wytrzymałości. To nie jest pierwszy raz. Wtedy udawało się to jakoś załagodzić. Teraz myślę do przodu. Będę tak się szarpać przez najbliższe 10/20/30/50 lat? Ktoś tu wspomniał o dziecku. Tak, to chyba katalizator. Wiem, że lepszej chwili już nie będzie. Po urodzeniu dziecka spodziewam się nowej fali złości i fochów (już nie będę w ciąży, a stresów przybędzie). Mój mąż żyje w zasadzie jak kawaler. Próbowałam to zmienić od samego początku. Nie udało się. Powrót z pracy, włączenie kompa, powieszenie kurtki (w tej kolejności), siad przed kompem, talerz pod nos i tak do wieczora. Przed kompem. Ok 5 min na pogłaskanie żony (kojarzycie głaskanie psa, żeby wreszcie dał nam spokój). Proszę nie pisać, ze przesadzam. Sprawdziłam (eksperyment).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziewczyna ratownika bredzi
nie możesz jmu teraz ustąpić, bo znów dasz dowód tego, że on jest górą. teraz to on musi wyciągnąć rękę io zabiegać o kontakt. nie daj sobą manipulować, przechodziłam przez to, tylko łamiąc nieprawidłowy schemat jego zachowania, cokolwiek możesz zmienić. gęba na kłódkę i zajmij się sobą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MobbyDick
Dziewczyna ratownika Na Twoim miejscu napisałabym to samo, naprawdę. Ale Ty go nie znasz. To, o czym piszesz praktykowałam wiele razy. Mój ulubiony wkurw to romowa, gdzie ja zadaję mu pytanie, a on odpowiada mi po 20 sek (wydaje się krótko, ale proszę sobie policzyć), bo jego mózg przetrawiał coś z monitora. Nasza pozycja to: on przed kompem, ja twarzą do jego boku. Monolog w tych warunkach to: bla, bla, bla, bla... docierające do faceta. Prośba o wyłączenie tego cholernego sprzętu m- odmowa, albo wielka łaska i olewka. Słowo olewka to w ogóle częste słowo w opisie tego wszystkiego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Choć tak naprawdę, co ja do cholery zrobiłam takiego, żeby w ten sposób się zachować??!! To nie twoja wina - ten typ tak ma. Jeśli krytyka jego osoby przynosi tylko porażki to może przestań go krytykować a zacznij chwalić zachowania , które ci odpowiadają? Jeżeli masz możliwość to skorzystaj z porady psychologa, który ukierunkuje cię jak powinnaś postępować z mężem. Nie jest to łatwie zadanie ( dodatkowo bez żadnych gwarancji na sukces), ale jeśli kochasz męża i nadal widzisz w nim człowieka, z którym chcesz spędzić życie to spróbuj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MobbyDick
Myślę, na ile go poznałam, że jakieś porady psychologa guzik dadzą. On musiałby przejść gruntowną terapię. Owszem są kobiety, które dałyby radę go "wychować" (tak myślę), ale ja do takich nie należę. Mam za duże problemy z poczuciem własnej wartości i za mało sił.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To smutne co piszesz. Faktycznie zachowujecie się jak nieodpowiedzialne dziecko i karcąca mamusia - na pewno nie partnerzy. A propos kompa - wypierdoliłabym przez okno( sorry za słownictwo).To w końcu tylko rzecz - może wtedy coś do niego dotrze. W razie czego wszystko usprawiedliwisz hormonami :-) Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość osz przegapilam ciag dalszy
no tak, ale wywalenie kompa przez okno pomoze tylko na chwile

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MobbyDick
Jest jeszcze jedna rzecz, której nie napisałam. Moim największym niepokojem przed ślubem był jego biologiczny ojciec. Są podobni jak 2 krople wody (wygląd fizyczny, sposób chodzenie, mówienia). Jego rodzice rozwiedli się, gdy mąż miał 2 latka. Powodem były rękoczyny ojca. Obawiałam się powtóki. Teraz bęę miała dziecko. I myślę, ze lepiej żeby wychowywało się bez ojca niż żeby miało taki wzór emocji. Obawiam się, że mój mąż jest trochę psychopatą (w lekarskim tego słowa znaczeniu).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MobbyDick
dziewczyna ratownika Jak pisałam, nie mam ŻADNEJ burzy hormonalnej, przynajmniej na razie. Tym opowiadaniem chciałam Ci m.in. pokazać gdzie mąż ma moje potrzeby i prośby. Nie zniżę się do takiego poziomu, choć fakt, w jakis spoób jest to kuszące. Ale nie dam mu pretekstu do patrzenia na mnie jak na wariatkę, czy raczej na jeszcze większą wariatkę niż myślał do tej pory.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość osz przegapilam ciag dalszy
Mialas ten niepokoj przed slubem - OK. W takim razie co Cie sklonilo, zeby jednak poslubic tego czlowieka?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MobbyDick
Myślałam, że to typowy niepokój przed ślubem. W końcu to było tylko teoretyzowanie. Widziałam, że mnie kocha, tak mi się wydawało przynajmniej, myślałam, że sobie poradzę. No i nie bez znaczenia był fakt zaawansowania przygotowań.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość osz przegapilam ciag dalszy
A to o ojcu wyszlo przed samym slubem??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość JuhaskaBezPaska
Ok, ślub wzięłaś, ale czemu zdecydowałaś się na dziecko z nim? Przecież to idealny dla niego mały człowieczek do rządzenia i poczucia się panem i władcą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MobbyDick
Nie wiem. Oficjalnie to nawet o ojcu nie wiem. Wiem, że problemy były przy dziecku na pewno. Zresztą jaki sans mają te pytania?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MobbyDick
Juhaska Czemu się zdecydowałam? Pomyślmy... Jestem mężatką od 2 lat. Chcę mieć dzieci i mam 33 lata na karku. Dla mnie to niegłupi pomsł w tych warunkach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość JuhaskaBezPaska
Niegłupi przy zrównoważonym mężu. Jestem dzieckiem podobnego ojca i jako dziecko prosiłam mamę, żeby się rozwiodła z ojcem. A przed snem wyobrażałam sobie, że odnajdzie mnie jakaś dobra rodzina i zaadoptuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×