Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość eight

bilans małżeństwa - zostać czy odejść

Polecane posty

Gość eight

Robię bilans mojego małżeństwa, takie małe podsumowanie na 40-te urodziny. Od jakiegoś czasu czuję, że nie jestem szczęśliwa, że czegoś brak. Przeraża mnie perspektywa "do końca życia", nie widzę nadziei. Nie cieszę się na wspólną starość, czuję raczej rozczarowanie i obawę przechodzącą w pewność, że "nic się już nie zmieni", że ten związek nie rozkwitnie, że nie poczuję w nim nigdy spełnienia. Narastające rozgoryczenie, nie tak miało być... By oszczędzić długich wywodów, wypunktowałam to, co najistotniejsze. Plusy 1. bardzo mnie kocha 2. jest wierny i oddany, inne kobiety dla niego nie istnieją 3. akceptuje mnie taką, jaka jestem 4. jest świetnym ojcem, nasza córka za nim przepada 5. jest bardzo dobrym człowiekiem Minusy 1. nie jest w stanie nauczyć się języka obcego - 6 lat zagranicą i wciąż ani me ani be 2. w związku z powyższym ma bardzo kiepską pracę i brak perspektyw 3. jest ogólnie słabo wykształcony (ja po studiach, on bez matury), nie rozumie znaczenia różnych słów, nie łapie aluzji 4. nasze życie towarzyskie jest, z powodu powyższych przyczyn, bardzo ograniczone. Mam dość ciągłej pracy tłumacza na spotkaniach ze znajomymi, kto ma cierpliwość do tego? On nie jest w stanie zapamiętać najprostszych zwrotów, czasem dosłownie jakby był upośledzony. -nudny w łóżku - po prostu mnie nie kręci (prawdopodobnie z powodu tego wszystkiego, co powyżej), także nasz życie erotyczne prawie nie istnieje Chcę innego życia. Chcę żyć, spotykać ludzi, rozmawiać, rozwijać się. Z nim nie mam szans. Nie wiem, czy to wystarczający powód, by rozbijać rodzinę, by zranić najukochańszego człowieka, kogoś, kto za mnie wskoczyłby w ogień. Czuję się okropnie rozbita w środku. Coś we mnie rwie się do czynu, do zmian, czuję, że mam jeszcze szansę, z drugiej strony coś nakazuje być w tej rodzinie, zadbać o miłość. Proszę o wypowiedzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kobieto wylecz się
może samobój rozwiąże te problemy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Prawdopodobnie przestałaś go traktować jako swojego faceta i widzisz w nim tylko przyjaciela, ojca dla córki. W sumie kobieta też chce czuć w partnerze oparcie, trochę go podziwiać, pożądać. Nic dziwnego, ze się wypaliło. Pytanie, czy potrafisz jeszcze spojrzeć na niego jak na faceta, a nie kochającą ciamajdę?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jarzębina 9999999
Co z tego że on cie kocha. Ważniejsze czy ty go kochasz. Jesli masz takie dylematy to wiadomo że prędzej czy później sie z nim rozstaniesz. Po co sie męczyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eight
Polly, właśnie sęk w tym. Facet musi mi imponować, tak jak piszesz, muszę go podziwiać, z tego wypływa pożądanie. Tymczasem ja jestem po prostu rozczarowana. Z drugiej strony nie umiem go tak po prostu wyrzucić, jak przeczytaną wielokrotnie książkę - choć właśnie tak się czuję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eight
Jarzębina, kocham go, ale jestem też zmęczona i rozczarowana tym związkiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Magda 285
Podobają mi się wszystkie plusy, minusy nie są jeszcze najgorsze, można nad nimi popracować. Ja też jestem po studiach, mój mąż też, ale chętnie wymieniłabym na Twojego z tymi minusami. Dziewczyno ciesz się z tego co masz, chyba nie wiesz jak możesz sobie zrąbać życie zamieniając tego mężczyznę, którego masz na niby lepszego. Teraz takich bez minusów nie ma. Są tacy, którzy mają same minusy. Obyś na takiego nie trafiła.Szanuj to co masz. Dobrze Ci radzę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cycyka
ty robisz bilans po 40tce a ja jestem ze swoim facetem bo boję się odejsc , a mam 30 lat:-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cycyka
magda a mozesz wytłumaczyć, jak byc z kimś kogo sie nie kocha juz??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
eight: Mój dawny, sześcioletni związek skończył się właśnie z takich powodów- kochaliśmy się, pomagaliśmy sobie ale byliśmy bardziej przyjaciółmi, coś jak dobrze prosperująca spółka:) I oczywiście wyrzuty sumienia- bo nagle zaczęłam zauważać, ze na świecie istnieją też inni mężczyźni... Teraz jestem w związku, w którym oprócz miłości jest właśnie jakaś pasja, pożądanie, podziw.. więc wiem o czym piszesz, tylko musisz się zastanowić, czy dasz radę coś zmienić- chociażby w sferze łóżkowej. W przeciwnym razie odejdź- i pozwól i jemu i sobie zacząć od nowa..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eight
dziękuję, Polly dziękuję Magda, jakoś jaśniej to widzę teraz. Myślę, że muszę dojść do pewnej ściany, gdy zobaczę, że już absolutnie nic się nie da. Tymczasem spróbuję zrobić wszystko, co możliwe, by to uratować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ejbal
autorko a nie wiedziałas o tym ze ci to przeszkadza jak miałaś 30 lat??? kurcze ja to bym sie bała rozejsc w twoim wieku bo mloda juz nie jestes, moglas odejsc 10 lat temu bo zapewne wtedy tez cie to denerwowalo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tez stara babaa
eight a Ty co,jakaś niemota umysłowa,że potrzebujesz porady u postronnych osob w tak ważnej sprawie?? Taka stara 40 letnbia kobieta,a głupia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tez stara babaa
Widziały gały co brały. A pzoa tym,jak chces zporady,to z dziecmi pogadaj na ten temat,z rodzicami,z teśćmi,no ostatecznie z najbliższą przyjaciółką,która znasz się od początków Twojego małżeństwa,która zna Wasze sprawy małżenskie .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tez stara babaa
eight piszesz,ze facet musi Ci imponować:-) a czym zaimponował Ci mąż przed ślubem,że za niego wyszłaś? Czyzby jakaś desperacja popchnęła Cię w tym kierunku?:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tez stara babaa
eight Dałabym to co napsiałaś przeczytać Twojemu mężowi i Waszym dzieciom,to od razu kopneli by Cię w dupę wszyscy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość DZIWNIII JESTEŚCIE***
Te wypowiedzi odnośnie kopania w dupe autorce...aluzje,że nie docenia co ma itd...Chore! Kobieta robi posumowanie swojego zycia, rozumie co ma...jakie sa tego plusy i minusy...Zdaje sobie sprawe z konsekwencji każdego ewentualnych wyborów. W którym momencie zauważa,że nie jest szczcęśliwa! Rozumiecie? Ludzie jak są nieszczęśliwi wpadają w depresję, dopuszczają się zdrady lub uciekają w uzależnienie...Autorka zastanawia się...tak naprawdę ile wytrzymie! Nic jej nie doradzę...moge tylko stwierdzić z własnego doświadczenia...że taki związek nie ma sensu ...zostanie w końcu pustka i żal za zmarnowanym życiem z kimś kogo traktuje jak drugie dziecko a nie męża.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość DZIWNIII JESTEŚCIE***
DO tez stara babaa - gratuluję światopoglądu...tak prymitywny i ograniczony jak Ty sama

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tez stara babaa
DZIWNIII JESTEŚCIE*** zgadzam sie z Toba,ale zauwqaz,autorka napisała"właśnie sęk w tym. Facet musi mi imponować, tak jak piszesz, muszę go podziwiać, z tego wypływa pożądanie. Tymczasem ja jestem po prostu rozczarowana. " Wątpię aby autorka była starsza od meza,wiec jest młodsza lub nawet w tym samym wieku,wiec chyba wiedziała przed zamążpojściem,ze maz nie ma matury,ze jest mało ambitny etc. Ona dosłownie sie wywyższa ,a meza traktuje jak kogos gorszego. To nei maz powinien sie wstydzic,ze jest jaki jest,ale ona ,że była taką desperatka,ze wyszła za maż za takiego wg jej nieudaczika,tylko dlatego,ze ja kochał. Widac nikt inny jej nie kochał i wzięła pierwszego lepszego z brzegu,który wyznał jej miłosc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Po przeczytaniu postu i odpowiedzi innych forumowiczek/forumowiczów mam takie małe drobne spostrzeżenie - gdzieś tu na tym forum jest podobny post tylko ze to facet tak piszę, ze małżeństwo wypalone itp. I chcecie wiedzieć jakie odpowiedzi??? Oczywiście ze cham, prostak, że kryzys wieku średniego, ze młodszej d**y mu się chce i wiele podobnych, a jak kobieta pisze ze ma taki a nie inny bilans to oczywiście rady - że tak, że masz rację, że to Twoje życie, zmieniaj je na lepsze.... Czy tylko ja to zauważyłam??? Czy jest ktoś jeszcze???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tez stara babaa
DZIWNIII JESTEŚCIE*** tak to jest jak desperatki ,desperaci wiążą się z kims,kto odbiega intelektualnie i ambicjonalnie od nich. Moze autorka do tego wpadkę zaliczyłą i trzeba było wyjsc za maz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość DZIWNIII JESTEŚCIE***
Ha! Zakładając że brała ślub w wieku 40 lat moge Twoje argumenty wziąć za całkiem logiczne. Jednak - zauważ stara babo - człowiek młody to człowiek naiwny...wierzący w magię miłości, siłę uczucia itd. Ponadto mężczyźni umieją się pięknie zachowywać...a i ch milczenie często jest odbierane jako oznaka męskości i mądrości zyciowej...nie jako objaw braku światopoglądu. Jesli uważasz,że człowiek - młody człowiek jest w stanie rozumieć życie i podejmować mądre decyzje to myslisz się. Często kierujemy się emocjami, potrzeba miłości...a nawet strachem. Zycie weryfikuje nasze potrzeby, każdy dzień uczy nas coś nowego o nas samych i partnerze. Na początku jest tylko miłość dla której wiele się wybacza...potem jest życie...i samotność w związku, którą autorka przeżywa. Mieć męża i nie mieć o czym z nim rozmawiać, mieć męża który jest nieporadny życiowo, mieć męża który nie zaspokaja emocjonalnie ani seksualnie ani duchowo...ale za to kocha i jest wierny! Cudownie...Pozostaje pytanie czy autorka kocha czy jest tylko przyzwyczajona do kochania. Kobiety dużo wytrzymują, umieją sobie wszystko wytłumaczyć,dla świetego spokoju tkwią w nudnych związkach lub toksycznych związkach. Bez możliwości pocieszenia, pożalenia lub zmian...Bo przecież mąż kocha...i dlatego autorka niech zrezygnuje z samej siebie. Kobiety...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tez stara babaa
DZIWNIII JESTEŚCIE*** przyznaję Ci rację po raz drugi,ale obstaję przy tym,ze autorka była zwykłą desperatką,bo jakby tak nie było,to by machneła reką na to,że maz nie dorównuje jej intelektualnie i ambicjonalnie. Bab po prosu przezywa kryzys wieku średniego i do tego myśli,ze jest nie wiadomo jaka i nie wiadomo kim. Poza tym,przez tyle lat z nim była ,a teraz dopiero otdwidziało jej sie,bo on nei dotrzymuje jej kroku w intelekcie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tez stara babaa
Na pewno autorka robiła kariere i czyła sie dzieki temu,ze ten jej niedouczony,nieambicjonalny maz charował jak wół ,opiekował sie dzieckiem,aby żona była tym tera zjest. Ta historia podobna jest do opowiadan pan,które są szarymi myszkami ,amezowie ynteligentni,na stanowiskach i znudzeni sa swoją małżonką.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tez stara babaa
DZIWNIII JESTEŚCIE*** jak autorki maz taki prostak ,to o czym ona z nim w ogoel rozmawiała:-) Ona jest wieksza prostaczka od niego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość DZIWNIII JESTEŚCIE***
tez stara babaa...no cóż...tym razem przyznaję Tobie rację...łatwo oceniać, kłócić sie, spierać...Tymczasem nie znamy autorki, nie wiemy jak wygląda, co reprezentuje...czy ma gorszy dzień i się żali...Autorka zamilkła...mąż dalej jest prymitywny...a ona niespełniona...Dlatego uważam,że czas zakończyc dyskusję i nigdy nie BRAC SLUBU - ZENIC SIE...by potem nie żałować i nie mieć parcia na zmiany. Pozdrawiam serdecznie TEZ STARA BABO...Miłego popołudnia :-))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eight
nie wywyższam się ani nie uważam za kogoś lepszego - chyba najlepszym dowodem na to jest, że zdecydowałam się na ślub z facetem bez matury. Zawsze uważałam, że charakter i dobre serce są ważniejsze. A on pod tym względem bił na głowę wielu moich wykształconych kolegów. Poza tym, miałam nadzieję, że on się przy mnie podciągnie, podszlifuje, że będzie dobrze. Teraz po latach patrzę na nasze wspólne życie i czuję zawód. Nie podwyższył kwalifikacji, nie poszerzył zainteresowań a emigracja dodatkowo i bezlitośnie obnażyła jego inne braki. Niby błahy problem języka ciagnie się już kilka lat. Na krótką metę można to znieść, ale latami mieć wszystko na głowie, załatwiać wszystko, nawet jego przyjęcie do pracy, co powiedzieli w warsztacie a co w wiadomościach, o czym jest film, najdrobniejszą pierdołę tłumaczyć mu, bo on nie rozumie? Kto to zniesie? Czuję się, jakbym miała w domu drugie dziecko, tyle że lekko upośledzone. nie pomogły kursy, lekcje, moje pomoc, rozmowy, nic. Odporny jak beton. Nasze życie towarzyskie umarło, bo zwyczajnie nie mam ochoty prowadzić całej konwersacji wciąż tłumacząc mu, co mówią inni a im to, co on mówi. Poza tym, wstydzę się za niego. Czy w tej sytuacji kogoś dziwi, że ten facet mnie erotycznie w ogóle nie kręci? Nie wiem, co musiałby się stać, jaką syzyfową pracę musiałabym wykonać, by on zaczął normalnie funkcjonować. Jest ode mnie starszy, ma 49 lat i mam wrażenie, że będzie tylko gorzej. Tak bardzo chciałabym być z kimś, kto ma ambicje, jest rozwojowy, robi plany... Nie wystarczy mi to, że jest dobry - kiedyś tak, teraz już nie. Myślałam, że rozwinie się, a mam wrażenie, że to on mnie hamuje. Poplątane to wszystko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zaczarowany olowek1000
no sorry, skoro wyszlas za faceta, bo myslalas, ze przy tobie sie podciagnie:o a teraz masz zal.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tez stara babaa
eight cha,cha :-) ale sie osmieszasz :-) 9 lat róznicy pomiedzy Wami,a Ty myslałaś,że wychowasz sobie faceta na swoją podobiznę :-) Ile miałaś lat jak za niego wychodziłaś? Jak byłaś młoda,bez wykształcenia,to oznacza to co pisałam wyżej,że facet harował na Ciebie abyś mogła być tym kim teraz jestes i co umiesz. A jak juz byłaś po studiach jak za niego wyszłaś to zonacza,że desparetka byłaś niesamowitą,bo majac takie ambicje i umiejętnosci zadawałaś sie z takim twoarzystwem jak Twój maż :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość YYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYY
ja też mam męża z którym nie mam o czym rozmawiać, brak wspólnych zainteresowań...różnica charakterów, wykształcenia itd....Nie kręci mnie, nie pożądam go...nie moge juz patrzeć i na siebie za swoja naiwność i na niego ...Powiem tak...u mnie zdecydowali rodzice - dom w którym się wychowałam - czytaj chęć ucieczki...mój udział był w tym jakiś dziwnie znikomy...mam za swoje...możecie teraz na mnie pluc jadem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×