Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Gość Hovaa

co dalej zrobic? czy robie z siebie idiotkę?

Polecane posty

Gość Masarnika
Girl0000 Fajnie się Ciebie czyta :) Wiem, o czym mówisz, ja też nie jestem już w wieku na zabawę, imprezowanie, upijanie się itd. Też myślę już o życiu nieco poważniej i dlatego razi mnie takie zachowanie facetów. Oni myślą że mogą się bawic bez końca. Ja sama mam za sobą rozwód i wiem, jakie to ciężkie doświadczenie. Odciska piętno na całym przyszłym życiu. Od mojego rozwodu minęło ponad 5 lat a ja wciąż tak do końca się z tym nie uporałam. Nie wiem czy kiedykolwiek zdołam?? Wchodzenie w każdy nowy zwiazek to coraz większy stres, cięższe przeżycie, obawy itd. Bo z jednej strony mam większą świadomośc siebie, swojej siły, potrzeb, a z drugiej milion myśli czy tym razem będzie lepiej, czy mam siłę na to wszystko od początku. Echhh...ciężko to wytłumaczyc. Z jednej strony przez swoje przeżycia jestem silniejsza, z drugiej słabsza, bo zaczynam się zastanawiac, że może to jednak ze mną jest coś nie tak?? Mój były przyjechał wczoraj do mnie, żeby przeprosic i błagac o wybaczenie. Pytał co ma zrobic, żeby mnie odzyskac. Nie sądziłam, że tak się to potoczy, tak skomplikuje. Nie sądziłam że go jeszcze kiedykolwiek zobaczę. Jest mi cholernie ciężko. Wczoraj całe popołudnie spędziłam na plaży, dziś chyba też pójdę, bo tylko tam jako tako wypoczywam, relaksuję się. Głowa mi pęka :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do Masarnika
co zamierzasz w związku z byłym? ja bym się bała, że z tamtą mu nie wyszło i dlatego chce wrócić lub że pod chęcią powrotu kryją sie inne powody a nie tęsknota i uczucie:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Girl0000 ćwiczenia bardzo odprężają, do tego odpowiednia muzyka i dobry nastrój gwarantowany:-) co do magisterki to wiem, że jakbym przysiadła to napisałabym ją bez problemu, no właśnie tylko trzeba przysiąść, a z tym już jest problem. W sumie to stwierdzam, że moje życie to jedno wielkie rozczarowanie, nieporozumienie, czuję że te ostatnich 8 lat zmarnowałam totalnie- zły kierunek studiów, nieodpowiedni związek, jakaś porażka, ehhh. no_sense z Ciebie to naprawdę twarda babka :-) dobrze że w odpowiednim momencie się otrząsnęłaś i pokazałaś mu swoją wartość i go po prostu kopnęłaś w tyłek, a na takie zakończenie sobie zasłużył. I co najważniejsze jesteś przykładem, że można zpo takim chorym związku ułożyć sobie życie na nowo. Masarnika hmmm, a jego to co, sumienie ruszyło?????? teraz chce odzyskać? to już nie ma tamtej kobiety? Co zamierzasz z tym zrobić?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Masarnika
Hovaa Doskonale Cię rozumiem z tymi zmarnowanymi 8 latami. Niestety niewiele z tym teraz możesz zrobic. Podczas tych 8 lat szłaś naprzód, bo wierzyłaś, że idziesz w dobrym, odpowiednim kierunku. Nie mogłaś przewidziec, jak się to wszystko potoczy, że rozstaniesz się z ukochanym a studia okażą się nieodpowiednie. Ja też poszłam na studia, które rzekomo miały mi zagwarantowac pracę, bo wtedy ile to się nie mówiło, że Polska się rozwija, zmienia itd. Co do magisterki, radziłabym Ci jednak nie zawalac tego teraz, gdy jestes już prawie na mecie. Nawet jeśli czujesz, że te studia, to nie to, zawsze możesz iśc na podyplomowe. Poza tym możesz mimo wszystko poszukac pracy w innym zawodzie i pomału się doszkalac, dokształcac. Tu w Anglii właśnie wiele firm oferuje start mimo niezgodności ukończonych studiów z profilem firmy, a w międzyczasie robi się wewnętrzną serię szkoleń dla takiego pracownika. Uważam, że to jest fajna sprawa. Szkoda że w Polsce taki system nie jest jeszcze zbyt popularny. Co do zajęc, które odprężają, pomagają oderwac się od natłoku myśli czy płaczu to ja osobiście zdecydowanie polecam pływanie. Kocham wodę. Ostatnio cały czas spędzam na plaży, bo w końcu mamy piękną pogodę. Gdy pada lub jest zimno, wtedy pędzę na basen. Pływanie pomogło mi pozbierac się po poprzednim rozstaniu, więc tak będzie i teraz. A co zamierzam? Nie wiem, narazie nic. Z tamtą dziewczyną napewno nie chodzi i nie chodziło o związek, to wiem. Te ich kontakty były albo czysto koleżeńskie, albo on się z nią przespał - tylko te dwie opcje wchodzą w grę. Mój były twierdzi, że to jest tylko koleżanka, on ją uczył zawodu, a teraz zbliża się w końcu ostateczny egzamin, od którego oczywiście zależy jej przyszłośc, dlatego on się z nią tyle kontaktował. Nie wiem, czy mogę mu wierzyc. Obawiam się jednak, że nawet jeśli on mówi prawdę, zaufanie między nami zostało tak bardzo nadszarpnięte, że nie będę potrafiła zaufac mu na nowo. On prosił, byśmy spotkali się jutro, żebym przez ten czas wszystko przemyślała i spróbujemy o tym porozmawiac. Z pewnością na chwilę obecną wracac do niego nie zamierzam. Mam kilka pytań, które chcę mu zadac. Zależnie od odpowiedzi na te pytania, byc może zastanowię się nad tym wszystkim. Na dzień dzisiejszy na 85% nie zamierzam wracac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Masarnika
Na końcu wyszło mi małe masło maślane, przepraszam. Zmieniałam to, co chcę napisac i zapomniałam usunąc ostatnie zdanie hehe :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Masarnika dzisiaj po dłuższej przerwie chyba złapał mnie gorszy dzień, ogarnął smutek i przygnębienie. Wiem że lepiej nie zawalić , chociażby dla samego świętego spokoju, aby do końca nie zmarnować tych 5 lat na studiach. Coś na razie piórka mi opadły. W Polsce moim zdaniem szkolnictwo wyższe jest złe, za dużo uczelni, za dużo książkowych niepotrzebnych teorii, za mało praktyki, jestem ogromnie rozczarowana. Też uwielbiam pływać, dobrze wpływa na kondycję, sylwetkę, również poprawia nastrój. Zazdroszczę Ci tej plaży:-) No musisz sama teraz podjąć decyzję, taką jaką uważasz za stosowną. Kieruj się sercem ale i rozumem, wycisz się, uspokój, przemyśl na spokojnie, daj czas. Pośpiech jest złym doradcą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Masarnika
Wiem, zgadzam się z Twoją opinią na temat szkolnictwa wyższego. Poza tym program wielu studiów jest bardzo przeładowany, uczą nas wielu zbędnych rzeczy. Jest jeszcze jedna kwestia: dostępności wyższych uczelni. U nas prawie każdy może studiowac i zdobyc dyplom, a potem te dyplomy są właśnie bez znaczenia. W Anglii wiele osób nie zdaje w ogóle matury, tylko nastawiają się na praktyczną naukę zawodu, a potem pną się po szczeblach kariery w swojej firmie. Na studia idą naprawdę nieliczne, wybitne jednostki. W Polsce tez kiedyś tak było, a teraz mamy tyle wszelkiego rodzaju uczelni, że jesli tylko masz kasę, możesz studiowac. Smutne. Przepraszam że się nie odzywałam, ale właściwie cały czas zastanawiałam się, co i jak z nami ma byc. Staram się podejmowac decyzje w zgodzie z samą sobą, dążyc do tego, czego ja pragnę. Tak, jak pisałaś, Hovaa, muszę się wyciszyc i dobrze zastanowic. Generalnie spotkałam się z moim ex wczoraj po południu. On prosił o to spotkanie, o rozmowę. Ja również miałam trochę pytań, które chciałam mu zadac, rzeczy, które chciałam wyjaśnic, zanim w ogóle zacznę się nad czymkolwiek zastanawiac. Generalnie w tym spotkaniu jego z Dani chodziło o to, że ona ma w środę egzamin i poprosiła go o pomoc w przygotowaniu, o wyjaśnienie kilku kwestii i opracowaniu odpowiedzi na jakieś tam pytania. On nie chciał mi o tym powiedziec, bo bał się zrobic mi przykrośc. Tylko że w ten sposób zrobił mi podwójną - bo wszystko się wydało. Obiecał, że będzie już zawsze szczery. Nie wiem, co zrobię. Mam mętlik. Nie wiem, czy mogę mu jeszcze ufac. Potrzebuję czasu i to mu powiedziałam. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oj głupia ja
cały czas się ośmieszam i robię z siebie idiotkę, nic dziwnego, że...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Masarnika
Zagląda tu ktoś jeszcze??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Masarnika Zgadzam się z Tobą w zupełności, kiedyś studia coś znaczyły, były profesją, a dzisiaj... szkoda gadać, każdy kto zda maturę może iść jak nie na państwowe to na prywatne i później jest jak jest z pracą, sami mgr. Ja Ci nie będę tu wypisywać - nie wracaj do niego, albo daj mu szansę. Nie. To musi być Twoja decyzja, świadoma. Musisz sama sobie odpowiedzieć na pytania - czy będziesz w stanie mu zaufać , zapomnieć o całym zdarzeniu ? bo jeśli nie to sama masz już odpowiedź. A tak poza tym jak samopoczucie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Girl0000
Masarnika Hovva ama racje - decyzja jest Twoja. Ale, czy warto siew to pokować? Sprawa jest stosunkowo swieża - uwierz mi, ze za kilka dni, tygodni, miesięcy...będziesz na to inaczej patrzyła. Każdego dnai z innej perspektywy, aż dojdziesz do jakichś wniosków. Jeżeli czujesz, ze decyzji jeszcze nie jesteś w stanie podjąć, albo że nie jesteś jej pewna - nie podejmuj. Musisz być pewna, czuć to na 100%. Poz atym, niech zatęskni....chyba, ze boisz się, że poszuka pocieszenia gdzie indziej. W sumie i tak tego nie będziesz wiedziała, bo on Ci prtawdy nie powie (ludzie sąn niby szczerzy, ale potrafią sie doskonale maskować). Skoro już teraz daje Ci powody do jakichś podejrzeń, pomyśl co będzie później. Zobaczy, że to łapiesz i będzie cortaz gorzej. A bo byłem tylko jej pomóc w zadaniu. A pomagałem jej w zakupach. A prosiła mnie znowu o pomoc...ble ble ble i wreszcie z "niesienia tej pomcoy: urodzi się mały bąbel...:) czarny scenariusz - wiem. Ale jak już teraz widzisz, że coś nie gra (choć się wymądrzam, a sama sądziłam, że u mnie gra, a nie grało - masło maślane) to sama wiesz co zrobić :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Girl0000
Hovaa a u Ciebie jak? Dajesz rade? U mnie piąty miesiac pęknie....za kilka dni. U Ciebie jakoś podobnie chyba.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Masarnika
Heh...dziewczyny. Ja to wszystko wiem. Dlatego właśnie jestem sama, nie zdecydowałam się na powrót i raczej się nie zdecyduję. Zapytałam, czy jesteście, bo po prostu mi tęskno ;) Co do naszej wspólnej przyszłości, to nie ma ona większego sensu. Swoją drogą to ciekawe, jak jedna sytuacja może miec dwa, zupełnie inne oblicza. Jeszcze niedawno byłam taka szczęśliwa, myślałam, że mam takiego super faceta, że tak się dobraliśmy, dopasowaliśmy. Teraz, gdy nagle coraz wyraźniej dostrzegam jego "ciemną stronę", ten związek wcale nie wydaje się już taki idealny, nagle widzę coraz więcej różnic, odległośc, a właściwie przepaśc nas dzielącą. To niesamowite. Teraz również zdałam sobie sprawę z tego, jak bardzo poświęcałam się dla tego związku, podporządkowywałam mu. Wiecznie na nic nie miałam czasu, bo był on i były nasze spotkania. Rzadko rezygnowałam z robienia czegoś wspólnie, na rzecz zrobienia czegoś dla siebie. Teraz nagle mam czas na wszystko. Zrobiłam przemeblowanie, kupiłam szafkę (sama ją również skręciłam - zajęło mi 3 dni hehe :D ), zrobiłam generalne porządki, posegregowałam papiery, pisma i inne z ostatnich kilku miesięcy (niewiarygodne, ile tego było), umyłam samochód... Teraz siedzę w łóżku, obok torba spakowana na wyjazd do siostry i ruszam jutro rano. Moja siostra z rodziną i naszą mamą są właśnie w drodze do Anglii. Mam nadzieję że dotrą szczęśliwie. Już się nie mogę doczekac, kiedy je zobaczę!!!!!!!! :) A poza tym powiem Wam, że mój były cały czas do mnie pisze, tzn.1-2 smsy dziennie średnio. Cały czas ma nadzieję, że ja dam jemu szansę. Problem w tym, że gdybym nawet miała się "złamac", jak do tej pory on nie zrobił nic, czym mógłby mnie do siebie w jakiś sposób przekonac. Najlepiej byłoby, gdyby odpuścił. W ciągu ostatniego tygodnia miałam 2 zaproszenia od facetów. Nie zdecydowałam się na żadne, bo uważam, że to zdecydowanie za wcześnie (mimo, że jeden z nich był całkiem, całkiem ;) ), ale miło wiedziec, że ktoś tam się nami interesuje hehe :D Pozdrawiam Was serdecznie. Mam nadzieję, że u Was wszystko w porządku. Napiszcie jak żyjecie, jak sobie radzicie. I jeszcze jedno: ile, Waszym zdaniem, to minimum po zakończeniu jednego zwiazku, zanim wejdzie się w następny?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie dziewczyny 🌻 Girl0000 co u mnie? bez fajerwerków ale jakoś idzie. Jakoś też tak podobnie będzie, już chyba nawet nie liczę. A swoją drogą ten czas tak szybko ucieka, już połowa sierpnia za nami a dopiero co pamiętam zaczynało się lato. A u Ciebie wszystko dobrze? Były odzywa się jeszcze do Ciebie? Masarnika widzę, że Twój post naładowany jest pełen pozytywnych słów :-) , super, to znaczy że na dobrej drodze jesteś :-) w końcu tu Ty masz teraz dyktować warunki i widzę, że zaczynasz w tym wszystkim dostrzegać siebie:-). Na pewno porządki i przemeblowanie przyczyniły się do tego nastroju? hihihi co z tego, że 3 dni skręcałaś szafką, ale pewnie jaka satysfakcja potem była, że dałaś rade sama - bez faceta:-) Byś widziała co u mnie w domu się działo jak wyrzucałam stary wypoczynek :-P hehe i ile to trwało :-) Nie wiem czy jest jakieś minimum takie samo dla wszystkich, hmmmm, wiesz co, wydaje mi się, że każdy z Nas ma inaczej, wszystko zależy też pewnie po jakich jesteśmy związkach, i jak sobie radzimy po rozstaniu. Jedna osoba może np w nowy związek wejść po miesiącu a inna np dopiero po kilku latach czy po roku. Wydaje mi się, że nie ma ogólnej reguły, a wszystko zależy od nas. Ja Ci powiem, że od maja minęło już trochę czasu, ale na razie nie chce nawet myśleć o kolejnym związku. Dla mnie to wszystko jest za świeże, a przede wszystkim muszę na nowo odbudować siebie, własne Ja. Bo na chwilę to piórka mi opadły. Miałam ambitne plany po studiach, a tym czasem nie mogę nawet skończyć pracy mgr, jakbym zatrzymała się w czasie, zaczęłam chyba żyć z dnia na dzień, nie wiem może to jest po prostu kolejny etap po rozstaniu który trzeba przejść? Życzę Wam udanego weekendu 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Girl0000
Hovaa nie odzywa się od ostatniego maila. Zresztą dowiedziałam sie kolejnych nowosci na jego temat. Okazuje się, że wiczorami świetnie bawi sie w pubach...wcale nie jest załamany. W mailu wieczorem pisze, ze mu zależy i tego samego dnia świetnie bawi się ze znajomymi. Do tego dodam, ze bawi się nie tylko w męskim towarzystwie...także dla mnie sprawa jest jasna. Poza tym, widziałam jak wracał skądś we wczesnych godzinach porannych w weekend (zapewne od kogoś po nocce). Także sprawa jest z nim zamknięta. Odnośnie tego wypoczunku, przypomniał mi się filmik z youtuba, gdzie facet próbował przewieźć wypoczynek trwmwajem...mytślałam, ze umrę ze śmiechu. To takie nawiązanie :). Masarnika ...mądra dziewczyna jesteś. Masz rację, zajmij sie sobą. Jak mu będzie zależało, to tak jak już gdzieś pisałam...na kolanach przyjdzie. Odsuń się od niego. Niech sobie przeanalizuje swoje życie, postępowanie, moze coś w końcu do niego dotrze. Jeżeli chodzi o wchodzenie w kolejny zwiazek: sprawa indywidualna. Musisz być czujna, żeby coś wartosciowego Ci nie przeszło koło nosa. Ale ja mam podejście, ze nic na siłę. Jak czujesz, że jeszcze nie czas...daj sobie na ten moment na wstrzymanie. I podstawa: zasada ograniczonego zaufania do przedstawicieli płci przeciwnej. To jeden z moich głównych wniosków po rozpadzie wieloletniego związku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Girl0000
Hovaa nie odzywa się od ostatniego maila. Zresztą dowiedziałam się kolejnych nowości na jego temat. Okazuje się, że wieczorami świetnie bawi się w pubach...wcale nie jest załamany. W mailu wieczorem pisze, ze mu zależy i tego samego dnia świetnie bawi się ze znajomymi. Do tego dodam, ze bawi się nie tylko w męskim towarzystwie...także dla mnie sprawa jest jasna. Poza tym, widziałam jak wracał skądś we wczesnych godzinach porannych w weekend (zapewne od kogoś po nocce). Także sprawa jest z nim zamknięta. Odnośnie tego wypoczynku, przypomniał mi się filmik z youtuba, gdzie facet próbował przewieźć wypoczynek trwmwajem...myślałam, ze umrę ze śmiechu. To takie nawiązanie :). Masarnika ...mądra dziewczyna jesteś. Masz rację, zajmij sie sobą. Jak mu będzie zależało, to tak jak już gdzieś pisałam...na kolanach przyjdzie. Odsuń się od niego. Niech sobie przeanalizuje swoje życie, postępowanie, może coś w końcu do niego dotrze. Jeżeli chodzi o wchodzenie w kolejny związek: sprawa indywidualna. Musisz być czujna, żeby coś wartościowego Ci nie przeszło koło nosa. Ale ja mam podejście, ze nic na siłę. Jak czujesz, że jeszcze nie czas...daj sobie na ten moment na wstrzymanie. I podstawa: zasada ograniczonego zaufania do przedstawicieli płci przeciwnej. To jeden z moich głównych wniosków po rozpadzie wieloletniego związku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Girl0000
Hovaa ...wydaje mi się, że taki etap "życia z dnia na dzień" to jest norma. Ja też to przerabiałam i chyba jeszcze przerabiam. Z tym, ze ja już patrzę coraz częściej do przodu, nei wstecz. Czasu nie cofniesz. Gdzieś cyztałam, ze człowiek powinien wiązać życie z celami, a nie z ludźmi, czy rzeczami. I tego CI życzę, żebyś zwiazała swoje życie z celem. Jak jest sie w związku, to celem (przynajmniej dla mnie) była rodzina, dom, wspólne życie. Związku nie ma - trzeba obrać nowy cel.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czerwona pilka do reki
Czesc dziewczyny :) Nie czytalam jakis czas bo u mnie "problemowo" :( Ale sie zaczytalam z ciekawosci co u was. Masarnika cos kojarze Twoj watek i twoja sprawe i nawet chyba sie tam wypowiadalam?...a tu rozstanie nagle? Ale jeszcze do tematu nie wrocilam bo wzielam sie za napisanie tutaj, pozniej poczytam Twoj z ciekawoscia :) Hovaa widze u Ciebie raz lepiej raz gorzej ale idziesz do przodu jakos. Fajnie, trzymaj sie. Ktos tu pisal o rozmowie, zepowinniscie pogadac. No nawet jesli byscie mieli lub chcieli ze soba pogadac i wyjasnic, powiedziec dlaczego tak sie zachowywaliscie i jakie w was uczucia byly po rozstaniu, to niby jak to teraz zrobic? Moze kiedys cos lub ktos sprawi, ze sie w jakichs okolicznosciach spotkacie i moze wtedy przynajmniej sie dowiesz jakie mial w sobie emocje. Ale czy to ma sens? Po co rozdrapywac rany. A co do mojego "problemowo" troche sie poroznilismy ostatnio. Bylo fajnie a teraz niepotrzebna wymiana zdan i jest miedzy nami inaczej. Sama tu dawalam dobre rady a mi obecnie teraz ciezko i nie wiem jak naprawic. Wlasciwie to bez slow ostatnio zyjemy :( mam wielkie nadzieje w sobie, ze bedzie dobrze a gdy na niego spogladam czuje jakby byl mi obcy. On sam tez nie wyciaga pierwszy reki. Gdy mnie albo jego nie ma w domu widze przed oczami jak sie tam spotykamy i jak jest normalnie, tak jak zwykle. Gdy juz w tym domu jestemy razem................. jest cichosza :( widze jego brak ochoty na cokolwiek i sama przybieram ta sama postawe. Nie sadzilam, ze sie cos takiego we mnie obudzi. Moze nie powinnam ale chcialam sie wygadac. Moze sil nabiore.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Girl0000 To ładnie, ale przynajmniej teraz wiesz kogo byś poślubiła. Pewnie się tego nie spodziewałaś po Nim, w sumie to dobrze że teraz to wszystko wyszło niż po ślubie. Ehhh faceci. Hehehe tramwajem? to chyba poszukam tego filmiku na you tube:-) hehe ja nie wiozłam nic komunikacją miejską, ale sąsiedzi odczuli przez parę dni hałas rozbierania na drobne części wersalki i foteli :-) bo w całości nie dało się tego wynieś bo za ciężkie, no chyba że przez balkon bym wyrzuciła i zostawiła :-P Ojjj Girl0000 jak na razie to nie mam żadnego celu i to jest najgorsze. Nie mam nic do czego chciałabym dążyć,a to życie z dnia na dzień podoba mi się chociaż zdaję sobie sprawę że do niczego dobrego może nie doprowadzić. czerwona pilka do reki witaj 🌻 dokładnie czy to ma sens? Podejrzewam, że gdy jakimś cudem się gdzieś spotkamy to przejdziemy koło siebie bez słowa, jakbyśmy się nigdy nie znali. co do Twojego problemu, jeśli się " poróżniliście" o jakieś głupstwo to spróbuj z Nim pogadać, zaproponuj wyjście na spacer i spróbujcie pogadać wyjaśnić, ktoś w końcu musi pierwszy rękę wyciągnąć. Najgorsze są chyba takie ciche dni, wiem to z autopsji, nie można w sobie trzymać negatywnych emocji bo one później tylko narastają, trzeba się ich pozbywać jak najszybciej a takie nierozmawianie ze sobą nic nie da. Uważam, że jeśli kłótnia była o głupotę to należy się przeprosić, schować dumę i zapomnieć, ale to muszą zrobić dwie strony. U Was widzę szczerą rozmowę i trochę pracy nad związkiem, należy inaczej zacząć rozwiązywać problemy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czerwona pilka do reki
Aj tam Hovaa :) jesli wydaje ci sie ze zyjesz teraz z dnia na dzien, ze nic nie planujesz to widocznie tego potrzebujesz na ta chwile. Jakby sie zbyt dlugo przeciagalo to zacznij sie martwic ;-) a teraz odpoczywasz pewnie by nabrac sil i za jakis czas ruszyc ze zdwojona sila. A poza tym to wiesz-koncowka wakacji. A wakacje mozga byc pretekstem nic nierobienia. hehe, wiec korzystaj. Na spacer nie mam natchnienia, poza tym goracy sezon w pracy i wracam wymeczona. Niby doszlo do rozmowy po moim poscie w sobote wieczorkiem ale wciaz jest "obco". Moze teraz zostawic wszystko biegowi czasu? Chcemy ze soba byc. Ech, jak to o zwiazki trzeba dbac...nieprawdopodobne :) jak cos nie wychodzi to czlowiek potrafi sie tak zalamac, ze hej. A jak w pracy nie idzie to tak latwo sie mowi poszukam innej lub sie machnie na cos reka. A tutaj prosze. Pozdrawiam wszystkie dziewczyny na watku. Masarnika czytalam twoj temat, co slychac?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość samotnisia288
czesc wam wiem kazda przezywa to samo ale moze doradzicie mi co mam zrobic w skrcie opisze wam mja sytuacje. Mam 3 letnia corke z jej ojcem rozstalam sie 2 lata temu mamy teraz ze soba dobry kontakt widuje ja 3 razy w tygodniu wtedy jak ide do pracy noi na weekend ja zabiera do siebie. Rok temu poznalam faceta bylo miedzy nami super ale jakos zaczelo sie wszystko psuc, przeszkadzalo mu to ze ojciec mojej corki ja za czesto widuje byly o to klotnie ale tez o rozne pierdoly sie klocilismy. wyjechalam na wakacje do mamy do niemiec zerwal ze mna przez telefon dlatego ze wyczytal w moich wiadomosciach ze napisalam do mojego bylego faceta ze jest kochany,calkiem zapomnialam o tej wiadomosci a ta wiadomosc pisalam w maju bo mi pomogl wczyms noi tak se to napisalam. Wrocilam z wakacji zrobilam male przyjecie urodzinowe jego tez zaprosilam bylo fajnie myslalam ze sie pogodzimy i bedzie ok ale po malej klotni powiedzial ze juz niechce ze mna byc, i poszlo o to wlasnie ze corka widuje ojca swojego. Nie moge jej zabronic widywac ojca ale on tego nie potrafi zrozumiec. Prosilam go zeby wrocil ale on niechce tydzien temu zrobilam ze swieczek slowo kocham cie i dwa serca spedzilismy mily wieczor rano jak wyszedl napisal mi ze nic z tego nie bedzie bo niechce zeby znow byly klotnie i ze nic nie zrobilam w tej sprawie by ograniczyc kontakty z ojcem jej. Ze dawal juz mi wiele szans a ja ich nie wykorzystalam ze sie nie poprawilam i niechce sie meczyc. Co ja mam robic staram sie nie pisac do niego ale to trudne jest on tez mi nie pisze na gg ani na telefon chyba ze ma jakas sprawe. Jeszcze mi na nikim tak nie zalezalo jak na nim i nie potrafie se z tym dac rade. jak mam mu pokazac i przekonac go zeby nas nie przekreslal z byle powodu zawsze mozna rozwiazanie znalesc. Gadalam z moim bylym ojcem mojej corki i on jest gotowy na to zeby usiasc w trojke i pogadac o tym ale tamten niechce. Moze ktoras byla w podobnej sytuacji i wie co moglabym zrobic. napiszcie mi na gg 33218507

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Masarnika nam zabalowała :-) czerwona pilka do reki witaj :-) jak się mają u Ciebie sprawy? polepszyło się ? No trzeba dbać i pielęgnować bo inaczej się kończą wcześniej czy później, no ale jak wiadomo muszą to robić dwie strony a nie tylko jedna. Jeśli chcecie być ze sobą , kochacie się to potrzeba trochę pracy, może szczera rozmowa? samotnisia288 witamy na forum :-) co by Ci tu doradzić? trudno mi powiedzieć bo nie byłam w takiej sytuacji, ani w podobnej, ale z tego co piszesz to wydaje mi się. że ten partner na którym Ci zależy nie jest na tyle dojrzały by zrozumieć że dziecko ma prawo mieć kontakt z ojcem i On tego nie może zabronić. I już w ogóle zrywanie przez telefon. Ma jakieś kompleksy czy co? Może boi się że wrócisz do byłego męża? nie wiem, ale dla mnie to Jego zachowanie jest niezrozumiałe. Nawet nie chce rozmawiać, to jak macie rozwiązać ten problem? milcząc nic się nie wskóra. Hmmm zastanów się poważniej nad Nim, postaw mu warunki, powiedz że albo porozmawiacie i rozwiążecie ten problem jak dorośli albo koniec zabawy i dziecinady.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Masarnika
Witajcie Dziewczyny :) Wróciłam ;) Przyjechałam do domu we wtorek późnym wieczorem, a wczoraj prawie cały dzień spędziłam w pracy, dlatego dopiero dziś piszę. Podczytywałam Was jednak na komórce, tylko pisanie byłoby raczej mało wygodne. U mnie ze strony byłego wreszcie nastąpiła cisza. Pytał mnie w smsie przed wyjazdem, w czwartek, co z nami. Nie chciałam, żeby zawracał mi głowę podczas pobytu u siostry, poza tym on ten tydzień spędza z sykniem, więc napisałam mu, że wrócimy do tematu po odjeździe mojej mamy i gdy jego synek wróci do matki. Myślę że ta cisza była mi potrzebna. Wreszcie mogłam spokojnie pomyślec. Zastanawiałam się dużo nad tym, co zrobic, czy mogłabym jeszcze do niego wrócic. Starałam się uciszyc emocje, szczególnie te negatywne, żeby móc odpowiedziec sobie szczerze, co do niego czuję, czy nadal go kocham, jak mi było, jak jest teraz, czy chcę jeszcze z nim byc. Starałam sie spojrzec na ten nasz związek jakby z boku, z perspektywy takiego niezależnego obserwatora. Dziwnie się czuję. Zaczęłam uczciwie przyznawac się przed samą sobą, co mi nie odpowiadało, gdy byliśmy razem. Zauważyłam naprawdę ogromną dysproporcję w tym, kto, kiedy i w jaki sposób szedł na kompromis. Zauważyłam wiele swoich błędów. Po tym przyszły myśli: gdybym tak nie ulegała, co stałoby sie z tym związkiem? Czy wtedy mój były złamałby się i nauczył kompromisu, czy też rozstalibyśmy się dawno temu? Jednocześnie zastanawiam się, czy jest sens ryzykowac? Czy jest jakaś szansa, że on zmieni swoją postawę? Bo tu już nie chodzi tylko o tą całą sytuację z Dani - z resztą akurat to myślę, juz sobie naprawdę wyjaśniliśmy, przegadaliśmy, uzgodniliśmy nowe zasady, jeśli chodzi o widywanie się z osobami płci przeciwnej. Oczywiście te ustalenia były poczynione tylko, JEŚLI wrócimy do siebie. Tu chodzi o całokształt, o to, jak on (zarówno związek, jak i mój były) miałby się zmienic na lepsze. Chodzi również o ewentualne wspólne zamieszkanie, bo w końcu byliśmy razem prawie 2 lata. Doszłam do wniosku, że nawet jeśli dałabym mu szansę, nie ulegałabym więcej w niczym, szczególnie na początku. Mając świadomośc swoich błędów, bycia "miękką", zatracenia własnych potrzeb, zamierzam zmienic rzeczywistośc na lepszą dla siebie. Czy z nim, czy bez niego, to już zależy od mojego byłego. To on musi się wykazac, to on musi przekonac mnie, że jest gotów na zmiany, na to, by ten związek "dojrzał", na kompromis i uszanowanie mojej osoby, moich marzeń, pragnień i mojego obrazu nowej, (ewentualnej) wspólnej rzeczywistości. Patrzę na całą sytuację przez pryzmat tych wspólnych prawie 2 lat i dochodzę do wniosku, że szkoda mi tego czasu, bo przez większośc byłam szczęśliwa. Generalnie oboje "nadajemy na tych samych falach" a teraz trzeba dopracowac szczegóły - te drobne, jak i te ogromne, te najistotniejsze. Jednocześnie obawiam się, że on jest zbyt wygodny, leniwy (jest jedynakiem, który nigdy nie musiał do niczego dążyc, niczym się dzielic, generalnie miał wszystko, czego potrzebował) i samolubny. Myślę, że nawet jeśli powie, że chce i jest gotów, nie przełoży się to na czyny. Dlatego na chwilę obecną owszem, zamierzam się z nim spotkac i porozmawiac. Co więcej, myślę że "zaoferuję mu" tą ostatnią szansę - na moich warunkach, a "tanio się nie sprzedam". Nie oczekuję jednak happy endu. Po prostu w ten sposób nie będę sobie zarzucała, że nie spróbowałam. Napiszcie co o tym sądzicie. Tylko proszę - szczerze. Mam jeszcze prawie, a może i ponad tydzień na przemyślenie tego wszystkiego. Do takich wniosków jednak doszłam po rozmowie z moją mamą. Ona też powiedziała, że jeśli nawet jakaś szansa, to tylko na moich warunkach, bo zasługuję na szczęście. Muszę stawiac siebie na pierwszym miejscu - całe życie się tego uczę. Bo zawsze wszystkim pomagałam, zawsze byłam dla wszystkich wkoło, biegłam z pomocą o każdej porze dnia i nocy. Jednocześnie sama wiecznie dostawałam po d**ie. Mam tego serdecznie dosyc. A co do mojego pytania o to, kiedy wejśc w nowy związek, nie pytałam dlatego, że już bym chciała. Pytałam, bo tu wszyscy wkoło mi mówią, że sobie napweno szybko kogoś nowego znajdę, sugerują, że powinnam szukac. A ja właśnie wcale nie mam ochoty. Nie mam zamiaru się z niczym spieszyc. Nie czuję się ani trochę gotowa na nowe uczucie. Wkurza mnie tylko ta jakaś dziwna presja, którą ludzie próbują na mnie wywierac :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Masarnika
Ogólnie dopadł mnie kiepski nastrój, chyba czuję jakieś dziwne rozczarowanie wszystkim. Cieszyłam się na spotkanie z mamą i siostrą. Niestety moja mała siostrzenica miała dalszy ciąg problemów zdrowotnych, dostała jakiegoś kaszlu i gorączki, wylądowaliśmy z nią w niedzielę na pogotowiu, okazało się że to zapalenie ucha. Prawie całe 4 dni przesiedziałyśmy z nią w domu, dopiero we wtorek udało się trochę wyjśc, bo mała poczuła się dużo lepiej. Chyba to siedzenie w domu przełożyło się na mój nastrój. Poza tym ta cała sytuacja z byłym też mnie dobija. Ja chcę wreszcie byc szczęśliwa. Jestem zmęczona myśleniem, analizowaniem, zastanawianiem się, co dalej. Czuję że to wszystko naprawdę musi się wreszcie rozwiązac, albo w jedną, albo w drugą stronę. Echhhhh... mam dośc :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Masarnika
czerwona piłka do ręki Widzisz, życie czasem nas zaskakuje. To niewiarygodne, jak szybko sytuacja się zmienia. Z dołka w ogromne szczęście, ale tylko na chwilę, a potem nagle rozstanie. Niestety tego nie da się przewidziec, zapobiec. Samo życie. Co do Twojej sytuacji, powiem Ci jedno, bo tego się właśnie nauczyłam dzięki mojemu ostatniemu facetowi. Zawsze stawiaj siebie, własne potrzeby, oczekiwania, pragnienia i marzenia na pierwszym miejscu. To nie znaczy, że Twojego faceta masz nie traktowac fair, nie liczyc się z nim, nie iśc na kompromis. To wszystko musi byc jednak wyważone. Nie wolno zatracic samej siebie dla związku. Niestety my, kobiety łatwo ulegamy, dużo poświęcamy. Przez to faceci widzą, że mogą robic co chcą, nie czują respektu, nie uczą się walczyc i dbac o związek. I tak dochodzimy w końcu do ściany: bo my, dziewczyny mamy dosyc kompromisu, wyciągania ręki do zgody, a faceci stają się zbyt dumni, by to zrobic. Napisz jak teraz wygląda sytuacja? Czy udało Wam się porozmawiac, dojśc do porozumienia?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Masarnika
Hovaa Daj sobie czas, chyba rzeczywiście weszłaś w jakiś kolejny etap "zdrowienia" i jeśli czujesz, że potrzebujesz trochę lenistwa, poleniuchuj. Tak samo jak nie powinnyśmy zmuszac sie do szukania nowego faceta, do wchodzenia w nowy związek zbyt szybko, tak samo nie powinnyśmy zmuszac się do działania na siłę, bo to często wręcz przynosi odwrotny skutek. Zamiast coś osiągnąc, dodatkowo zaczynamy się dołowac, że nam nie wychodzi. Odpocznij, ciesz się swobodą i samą sobą. Może Ty też powinnaś pomyślec o sprawieniu sobie jakichś "przyjemności"?? Ja kupiłam 2 nowe bluzki :D Girl0000 Przykro mi na te "rewelacje" o Twoim facecie. Jak się czujesz? Dajesz sobie radę? Czasem takie wieści potrafią nas mobilizowac do zapomnienia, do zamknięcia rozdziału, a czasem dołują, bo on się dobrze bawi, bo tak łatwo olał, zapomniał itd. Jedno jest pewne, kobietki: Musimy byc silne i dzielne, pierś do przodu, uśmiech na twarz i w świat. Mówiłyście coś wcześniej o wypadzie nad morze. I co, jedzie któraś z Was?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Masarnika
Witajcie, to znowu ja. Wpadłam w jakiś koszmarny nastrój :( Jestem totalnie zdołowana, jest mi smutno i tęsknię za moim byłym :( A najgorsze jest to, że tęsknię chyba za moim wyobrażeniem jego, za takim, jaki był przed tymi wszystkimi kłótniami. Jednocześnie nie wierzę w to, że on może jeszcze kiedykolwiek taki byc :( To chyba najlepiej dowodzi, że nie jestem gotowa na żadne rozmowy z nim, że potrzebuję więcej czasu. Nie wiem co się ze mną dzieje. Czuję się ogólnie bardzo zmęczona tym wszystkim, chcę w końcu wiedziec, na czym stoję. Z nim, bez niego - to nie jest w tej chwili aż tak istotne, jak sama jasnośc sytuacji. Inaczej zamęczę sama siebie :( Dobrze że jadę dziś znowu do siostry, może uda mi się oderwac od tych myśli chociaż na trochę. :( :( :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość samotnisia288
Witajcie !! U mnie sytuacja wcale sie nie poprawila,on wcale nie pisze do mnie no ale moglam sie tego spodziewac po nim. Ja tez do niego nie pisze chociaz jest to trudne. Ciesze sie bardzo ze znalazlam te forum chociaz lepiej sie czuje jezeli pisze do was. Chcialabym wam doradzic ale sama nie potrafie sobie poradzic z moim bylym facetem. Moze postarajcie zajac sie czyms co lubicie, ja np wychodze z corka na dwor codziennie na plac zabaw noi szczerze nie pomaga mi to bo ciagle mam nadzieje ze sie odezwie do mnie i caly czas mysle o nim. Coz mam nadzieje ze sie odezwie a jak nie trzeba isc dalej do przodu i nie zalamywac sie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Girl0000
Masarnika takie zmiany nastroju są normalne. To taki etap wpisany w całą sytuację, doświadczenie życiowe. Ja już spasowałam jakiś czas temu. Cała sytuacja jest śmieszna w swoim dramatyzmie. Zerwałam kontakt całkowicie. Nie widuję go na ulicy, a za jakiś czas i tak to fizycznie nie będzie możliwe, bo zmieniam miejce zamieszkania. Generalnie chcę się odciąć całkowicie, bo jeszcze tak psychicznie obciążona nie byłam nigdy. Wiesz, co to ma być: zależy mu (niby), pisze ( i to maile) co 1,5 miesiąca (w niedziele....chyba mu się wtedy nudzi). I jak ja mam to odebrać? No idiota, na takie okazy nie warto tracić czasu i - co ważniejsze - nerwów. Przez "takie okazy" rozumiem faceta rozchwianego emocjonalnie, podejmujacego życiowe decyzje z dnia na dzień, niedojrzałego i troszczącego się wyłącznie o własny tyłek i uczucia. Takiego, który potrafi z dnia na dzień wyrzucić osobę, z którą był kilka lat od tak....kłamczucha, który jednego dnia zarzeka się, ze Cię kocha, a drugiego daje Ci kopa w tyłek, takiego który pisze, że mu zalezy, a tego samego dnia idzie do baru i obraca inne, takiego który ma się za nie wiadomo kogo, a reprezentuje sobą dno (emocjonalne)....pisać można jeszcze długo...sens każdy łapie :). Ja się zajęłam sobą, mam nowe cele w życiu...po prostu podkreśliłam to co było grubą krechą - tak postąpił, tak wybrał jego prawo. Trzeba iść dalej :), bo takie załamywanie się cały czas nie pozwala człowiekowi na normalne funkcjonowanie, a życie i młodość ma się jedno...nie warto dziewczyny tracić tego czasu na takich dupków.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×