Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Gość Hovaa

co dalej zrobic? czy robie z siebie idiotkę?

Polecane posty

Gość Masarnika
Witajcie dziewczyny. Wracam do Was po urlopie... jako singielka. Wczoraj rozstałam się z moim facetem i bardzo potrzebuję wsparcia :-( Hovaa wydaje mi się, że weszłaś w kolejny etap "zdrowienia". Ja, gdy leczyłam się z poprzedniego związku, też miałam tak, że w pewnym sensie zaczęłam wybaczac i powtarzałam sobie, że może jeszcze będzie ok, że jeśli jest nam pisane itd. Poniekąd się z tym zgadzam, że skoro masz byc z nim, to stanie się coś, co Was do siebie na nowo zbliży. Z drugiej jednak strony mówi się, że "szczęściu trzeba pomagac", bo można stracic coś ważnego, dobrego. W Twoim przypadku jednak, po tym wszystkim, co przeszłaś ze swoim byłym, naprawdę moim zdaniem nie warto samemu robic pierwszy krok. W Waszym przypadku powrót miałby sens tylko wtedy, gdyby on wszystko naprawdę dobrze przemyślał, postanowił się zmienic i przyszedł sam do Ciebie. Wtedy bycmoże na Twoim miejscu rozważyłabym powrót.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Masarnika witaj :-) co się stało? dlaczego się rozstałaś? Ty czy On podjął tą decyzję ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Masarnika
Hovaa :) Jak fajnie że się odezwałaś. Czuję się okropnie. To, co się stało, to długa historia. Wrzucę zaraz link, bo nie mam siły pisac tego od początku. Przeczytaj, napisz, co Ty o tym myślisz...? :( http://f.kafeteria.pl/temat.php?id_p=5308260

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Masarnika
Co u Ciebie nowego? Mam nadzieję, że się trzymasz i jesteś już bliska uwolnienia się od bólu i tęsknoty? Ja jeszcze kilka dni temu nie pomyślałabym, że moja sytuacja aż tak się zmieni :( Zaczęłam mu bardziej ufac, byłam silna. Owszem, te problemy z kontaktem z nim trochę mnie niepokoiły, ale tak, jak pisałam, on zawsze cierpliwie się tłumaczył i miał jakieś tam w miarę sensowne argumenty. Dlatego właśnie zaczęłam wierzyc, że to ja muszę się trochę zmienic. A tu kilka dni i taki obrót przyjęły sprawy... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Masarnika odpiszę na Twoim topiku :-) Co u mnie? Powiem Ci, że dobrze, nawet całkiem dobrze. Trzymam się, nie płaczę, rzadziej myślę, jest ok. Owszem czasami złapię doła, ale zaraz się podnoszę. Myślałam, że będzie gorzej. Nawet w sytuacji kryzysowej z autem nie zadzwoniłam do Niego z czego jestem dumna :-) chyba ucze się ponownie żyć sama i liczyc tylko na siebie, no cóż takie życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Masarnika
I tak trzymaj kochana. Ja też sobie radzę, mimo że ja jestem dopiero na samym początku drogi, którą Ty już prawie przeszłaś. Musimy wierzyc, że jeszcze będzie dobrze i że będziemy szczęśliwe. Dobranoc :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Masarnika Najgorzej jest na początku, ale musisz się w sobie zaprzeć i koniec. Zacisnąć zęby i nie ma "ALE". Z perspektywy czasu zobaczysz, że warto było. Ba, jak kiedyś poznasz kogoś "normalnego" to będziesz jeszcze dziękowała za ten dzień w którym się rozstałaś:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Masarnika
No właśnie pisałam o tym na jednym z tematów na kafe przed chwilą, ja czuję się jakbym była już w pół drogi od rozstania do wyzdrowienia. Napewno się nie poddam i nie złamię. Wiem to, bo znam siebie. Jestem dumna, że go zostawiłam, bo tylko na to zasłużył. Teraz tylko żeby on nie odezwał się do mnie, bo mógłby mi znowu namieszac w głowie i sprawic, że może bym się ugięła. Myślę że to mi jednak nie grozi, bo on jest zbyt dumny i nigdy nie przyznałby się, że to on nawalił. Ja chcę miec już spokój, uwolniłam się raz na dobre. Koniec, kropka :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Masarnika nigdy nie mów nigdy :-P może byc czasami tak, że w najmniej oczekiwanym momencie się zjawi i zacznie d..e zawracać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Masarnika
Echhhh...... przydałby mi się tu teraz. Po prostu mam tak ogromną ochotę nawrzeszczec na niego, wywalic mu prosto w twarz, jakim jest dupkiem, idiotą, debilem....... Naprawdę, mam ochotę po prostu go op***dolic...... Kiedyś to zrobiłam, po tym gdy wyciął mi pewnien numer i wtedy bardzo pomogło. Teraz też dałabym wiele, żeby na niego nawrzeszczec, żeby przywalic mu z plaskacza. Wiem że to jest okrutne, ale ja się tak właśnie czuje. Mi się już nie chce płakac. Ja po prostu jestem prze-wściekła!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Masarnika
Gdyby się zjawił, to miałabym wielką satysfakcję, że się przyznał. Wiem jednak, że to nierealne. Znam go zbyt dobrze. Nigdy nie walczył o żadną byłą, chociaz z drugiej strony to on zawsze zostawiał, ja chyba byłam pierwszą, która zostawiła jego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rozumiem jakie emocje Tobą targają - gniew, złość, frustracja no a przede wszystkim rozczarowanie. Czujesz się zdradzona, zraniona i oszukana, bo ufałaś mu, a On zachował się nie fair, masz prawo być wściekła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Girl0000
Masarnika taki gniew to norma. Na przemian z żalem. Ja też miałam ochotę go dosłownie pobić, nawet nie uderzyć z plaskacza jak to ujełaś, ale po prostu chwilami chciałam, aby dostał za swoje. Nawet pewnych rzeczy mu życzyłam w złości i tego radzę Ci nie robić. Czasami człowiek powie coś w złej godzinie, a po co mieć później do siebie pretensje. Hovaa ma rację, oni się zjawiają w najmniej oczekiwanych momentach. Ja też sądziłam, że odpuścił - byłam tego pewna...wszystko na to wskazywało, a ja się dalej leczyłam. Wróciło wszystko, z tym ze ja już jestem mądrzejsza.Inna sprawa, że skoro Twój eks zostawiał poprzednie dziewczyny (z tego co piszesz było ich kilka), to chyba coś jest z nim nie tak. I faktycznie, kiedy to Ty go zostawiłaś wjechałąś mu na ambicję. Chya tak to można określić. Współczuję Ci, że jesteś na początku stanu po zerwaniu. Życze Ci, żebyś to przeszła i żebyś nie wracała do punktu wyjscia po kilka razy.Za każdym razem człowiek mocniej przeżywa. I ja też sądziłam, że "znam go dobrze". Człowieka nigdy nie poznasz na 100%. Niestety.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Masarnika
Dzięki Kochane. Wiem, że te stany wahań to rzecz normalna. Dzisiaj po prostu czuję się jak jakieś puste pudełko, wyprane z emocji, zranione do granic aż tak, że naprawdę nic już nie czuję. Koleżanka napisała mi, że na fb ustawił sobie, że jest singlem. Zapytała o co chodzi, bo wszyscy mieli nas zawsze za tak zgraną i zakochaną w sobie parę... :( Jestem ciekawa, co i czy w ogóle napisał tam coś na nasz temat, bo założę się że znajomi jego komentowali. Sama nie mogę podejrzec, bo wywalił mnie ze znajomych, co w sumie nie jest złe, wyręczył mnie hehe... On po prostu pokazuje, że to ja zrobiłam coś nie tak, a nie on, że to ja zniszczyłam nasz związek. To jest chyba najbardziej bolesne. Gdy ktoś Cię oczernia, a tak naprawdę sam wszystko zniszczył i nie ma odwagi, by się przyznac. Nie wiem, gdyby on naprawdę zaczął walczyc o nas, okazywac że bardzo żałuje, obiecac poprawę i wrócic do tego, co było zanim pojawiła się ona, to kto wie, czy bym się w tej chwili nie ugięła. Z drugiej strony wiem, że nie mogę, bo to by oznaczało przyzwolenie na takie akcje w przyszłości. Poza tym już nigdy nie potrafiłabym do końca mu zaufac, a życ w paranoi - jaki to ma sens...? Jest mi tak cholernie źle, że aż chce się krzyczec :( Dzisiaj mam wrócic do pracy, nie wiem jak to zrobię. Nie wiem jak będę się tam trzymac. Szczególnie jeśli ktoś zapyta o niego, bo wszyscy prawie go znają i nikt nie wie, że nie jesteśmy już razem. Chciałabym zostac dziś w domu, ale nie mogę przez moje cholerne szkolenie i przyszłą promocję, Jeśli zawalę z nieobecnościami, nici z awansu :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Masarnika
Najgorsze jest to, że przez to jego wieczne marudzenie o braku przestrzeni i czasu dla siebie, który ja mu ostatecznie dałam w ostatnich 2-3 miesiącach, w pewnym sensie przywykłam do niewidzenia się przez dłuższą chwilę. Dlatego moja podświadomośc zachowuje się tak, że on wkrótce znów przyjdzie, przytuli, pocałuje, że będzie tak, jak dawniej... :( Boję się że będę trwac w takim stanie przez dłuższą chwilę, a potem nagle będzie wielkie BUM i jeszcze popadnę w jakąś deprechę... :( Nie wiem, czego mam tak naprawdę po sobie samej oczekiwac. Po moim poprzednim rozstaniu, przez pierwsze tygodnie byłam po prostu wrakiem człowieka. Nie chcę żeby tak było znowu. Nie wiem czy rozumiecie, co mam na myśli? Że to prawdziwe "przeżywanie" tego rozstania jest w dalszym ciągu przede mną.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Girl0000
Masarnika tak, jesteś na poczatku. Mozesz wpaść w depresję, jeżeli nie bedziesz miała komu się wyżalić, porozmawiać. Choć wiem, że najchętniej uciekłabyś gdzieś daleko. Ja na poczatku byłam w tak wielkim szoku, w jakim nigdy jeszcze w życiu nie byłam :). Nie spodziewałam się kompletnie porzucenia...nic na to nie wskazywało, jak to ładnie określiłam w poprzednich wpisach "dostałam trepem w łeb". I zaczęła się jazda: schudłam (sporo, jeszcze takiej wagi jaką osiągnęłam w kilka dni po rozstaniu nie miałam nigdy). Zjechałam 5-7kg. Ryczałam 24h. Nie spadłam. Wyglądałam jak wrak człowieka i tak się czułam. Do tego, w kilka dni po zerwaniu ze mną, miałam ważny wyjazd. Jakoś dałam radę, ale było nieciekawie. generalnie na poczatku nic się człowiekowi nie chce. Dzień za dniem ucieka. Musisz sobie przegadać. Nie idealizuj partnera (choć to jest norma na poczatku). Myśl o jego złych stronach, o tym jak Cię potraktował na końcu. Nie rozpamiętuj (choć to cieżkie). Nie marz o tym, zeby Cię przytulił. I ważna rzecz: nie wyrzucaj mu swojego zalu w smsach, czy mailach, bo to i tak nic nie da. Z pewnoscią zignoruje, a Ty bedziesz miałą do siebie pretensje. Można pokazać raz, że Ci zależy i na tym koniec. Jak nie zareaguje, zostaw go samego sobie. Postaraj sie coś zrobić dla siebie. Tyle ode mnie z mojego doswiadczenia. Jest cieżko i będzie, ale tak jest na samym poczatku. Później są jak my to z dziewczynami określiłyśmy "cofki", ale czas pomaga.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Masarnika
Girl0000 Dokładnie wiem, o czym mówisz. Ja po moim poprzednim rozstaniu, którego również kompletnie się nie spodziewałam, ryczałam 24h i w ogóle: przez kilka dni nie jadłam, gdy wyszłam gdzieś z domu, zaraz musiałam wracac, bo przez moją głowę przewijały się tysiące wspomnień i zaraz wybuchałam płaczem. Po niecałym miesiącu było już lepiej. Tym razem jest zupełnie inaczej. Pisałam gdzieś wcześniej, że my się przez ostatnie tygodnie ciągle kłóciliśmy, a właściwie to on wywoływał kłótnie o moją zazdrośc. Pomału ale sukcesywnie zabijał we mnie miłośc do niego, niszczył nasze szczęście. Ja chyba podświadomie czułam, że ten związek nie potrwa już długo. Pamiętam że w jednej z kłótni, on nagle zaczął mnie porównywac do tej dziewczyny, z którą myślę że mnie zdradził, sam wtedy się zdziwił, co on wygaduje i do tego jeszcze że stanął po stronie tej dziewczyny, a nie mojej. Innym razem po kłótni, gdy już się niby godziliśmy - to było po tym, jak on powiedział, że się boi, że go zostawię dla kogoś lepszego, nagle stwierdził: "ja wiem, że i tak się rozstaniemy". Nigdy nie zapomnę tych słów. Staram się teraz to wszystko zrozumiec, ale nie potrafię. Przecież ja go tak bardzo kochałam, poszłam na tyle kompromisów, tak bardzo zmieniłam swoje życie (przeprowadzka 200 km), dałam mu tyle dowodów na moją miłośc i poświęcenie, a on co? Wskoczył z nią do łóżka, bo bał się że go zostawię i chciał miec w razie czego gdzie iśc, żeby się wypłakac?? Nie potrafię tego pojąc. Jedyne co przychodzi mi do głowy, to że on jest po prostu bardzo nieszczęśliwym człowiekiem. Twierdził, że jest niewiele wart, że niczym specjalnym się nie wyróżnia, że jest "przeciętnym" facetem i niby dlaczego ja chciałabym z takim byc? Tak mi mówił podczas tych ostatnich kłótni. A tak naprawdę on ma bardzo wszechstronne zainteresowania, pasje, ogromną wiedzę i tym mi bardzo imponował. Ma też bardzo ciekawe hobby, do tego pilotuje mały samolot. To jest naprawdę wartościowy człowiek pod tymi względami. Nie wiem dlaczego sam siebie unieszczęśliwia?? No i dlaczego nie potrafił się przyznac do zdrady? Przynajmniej okazałby mi odrobinę szacunku, a on tylko wpierał, że to ja jestem zazdrosna i że ja jego zdradziłam. Żałosne. Nienawidzę go. Nienawidzę. Dzisiaj mam chyba najgorszy dzień z dotychczasowych. Jest mi cholernie źle. Do tego nikt nie ma czasu, żeby się ze mną spotkac, porozmawiac. :( :( :( A Wy kochane jak się trzymacie??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Masarnika witaj, rozumiem że czujesz ogromne rozczarowanie - Ty się poświęciłaś a On to wszystko zawalił. Ale najważniejsze teraz żeby go jak najszybciej wywalić z głowy i serca, choć wiem że to trudne.A niech się sam unieszczęśliwia, jego życie, jego sprawa, nie przejmuj się już Nim, niech poniesie konsekwencje swojego czynu. Mam nadzieję, że kiedyś jakaś kobieta odpłaci mu się tym samym, bo chyba nigdy nie był skrzywdzony i chyba nie wie jak to jest. Nie przyzna się bo jest WIELKIM TCHÓRZEM. Zero w nim odwagi i chyba duże dziecko. Nie ma co więcej rozmyślać, analizować, bo po co? tylko się nakręcasz i stoisz w miejscu. Skrzywdził Cię, trafiłaś na kawał chama. Ale teraz najważniejsze dla Ciebie to podnieś się, zapomnieć i rozpocząć nowy rozdział w życiu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Masarnika
Hovaa Nic nie poradzę, że te wszystkie myśli siedzą w mojej głowie. Muszę się z tym uporac, pomału krok po kroku. Nie mogę po prostu z dnia na dzień zapomniec, bo nie potrafię. Siedzą we mnie takie dziwne, skrajne uczucia i emocje. Z jednej strony chciałabym, żeby on się odezwał, z drugiej wiem, że i tak zdrady mu nie wybaczę, więc lepiej, żeby się jednak nie odzywał, nie przedłużał mojego cierpienia i nie rozdrapywał rany. Jedno, o czym marzę, to właśnie wykrzyczec mu prosto w twarz, jakim jest gównem. Wykrzyczec mu to wszystko, że wiem, jak mnie zdradzał i z kim. A potem chyba splunąc mu w tą twarz, trzasnąc z plaskacza w gębę, odwrócic się na pięcie i odejśc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Masarnika wiem, że potrzeba czasu, to jest normalne. bo nie da się zapomnieć o kimś tak z dnia na dzień, zwłaszcza jeśli to była bliska osoba, swoje trzeba przejść. Co do Twoich skrajnych emocji, one są w pełni normalne, ja również przechodziłam przez to, z jednej strony go nie nawidziłam, nie chciałam z nim gadać , a z drugiej jeszcze kochałam i chciałam wrócić. Więc normalne to jest, jednak trzeba wybrać co jest dla nasz najlepsze - powrót czy rozstanie. Jest w Tobie jeszcze dużo emocji, ale myślę że z czasem z dnia na dzień trochę przygasną.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość teoria swoje praktyka swoje
mi odpadło koło po wyjezdzie od wulkanizatora

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Masarnika
Bez względu na to, co piszę, jednego jestem pewna - nie chcę jego powrotu, bo zdrady nigdy nie wybaczę. A to, co piszę, to moje myśli i odczucia. Muszę gdzieś to "wylac", wyrzucic z siebie, bo jeśli będę to dusic w sobie, w końcu się załamię. Wczoraj przyjechał mąż mojej koleżanki. Ona była w pracy, ale nie chciała, żebym siedziała sama, więc przysłała jego, poza tym i tak miał mi pomóc w naprawie roweru. Miałam więc towarzystwo i nie siedziałam bezczynnie, za co jestem im bardzo wdzięczna. Poza tym powiedziałam o rozstaniu kolejnej osobie - mojemu landlordowi (właścicielowi budynku, w którym mieszkam). On zna mojego faceta, wiedział też o naszych kłótniach. Wczoraj zapytał, jak sprawy między nami, więc powiedziałam mu prawdę. Nawet nie chciało mi się płakac, gdy wypowiadałam te słowa o zerwaniu. Z dnia na dzień jestem silniejsza, muszę byc!!!!!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Masarnika
Jest tylko jedna sprawa, która nie daje mi spokoju, która mnie bardzo zasmuca. Chodzi o dziecko mojego faceta. Ten chłopczyk ma niecałe 9 lat a w życiu przeszedł już rozstanie rodziców, poprzedni półtoraroczny związek mojego faceta z pewną kobietą i prawie 2 letni ze mną. Biedne dziecko, co się przywiąże do nowej kobiety, przyzwyczai do nowej sytuacji, poje**ny tatuś funduje mu kolejne zmiany i kolejne stresy. Przez ten czas, odkąd poznałam małego, on mnie bardzo polubił. Mój facet organizował im zwykle czas w taki sposób, w jaki sam lubił go spędzac. Ja z kolei zabierałam ich do parku, karmic mewy i łabędzie, na huśtawki, na plażę, żeby połazic po wodzie. Nawet nie wiecie, jak to dziecko się cieszyło. Po każdym wspólnym wypadzie on zawsze prosił, byśmy następnym razem znów tam jechali, co najlepiej dowodzi, jak bardzo mu się podobało. Gdy go zapytałam, czy często jeździ na plażę z mamą, powiedział, że wcale!!!!!!!! A plażę mają 2 km od domu. Mój facet też go nigdy nie zabierał. Zawsze tylko piłka, rower, ogród albo dom i gry planszowe lub na komputerze. Mały zawsze pisał mi maile: co u mnie, że tęskni, nie może doczekac się kolejnego spotkania i że mnie kocha. To było bardzo słodkie. To będzie dla niego kolejny cios, kolejna przykrośc. Powiecie mi zaraz, że to nie moja sprawa, że nie powinnam o tym teraz myślec i się tym przejmowac. Tylko że to biedne dziecko nie jest niczemu winne, a przez tatusia debila musi tyle cierpiec. Przykro mi po prostu :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no co tu dużo pisać, szkoda dzieciaka, bo ma tak na prawdę "zjebane" dzieciństwo, z tego co piszesz to brakuje mu na pewno poczucia bezpieczeństwa, spokoju, harmonii . Na pewno te wszystkie sytuacje odbiją się na Jego zdrowiu psychicznym, może stać się dzieckiem zamkniętym w sobie, nieśmiałym. Rodzice nie zdają sobie sprawy jak dzieciństwo kształtuje człowieka, w sumie jest to najważniejszy okres w życiu człowieka, bo w nim uczymy się jak postępować w życiu, poznajemy wartości, kształtujemy własną osobowość. No cóż to tylko potwierdza jak Twój były facet jest nieodpowiedzialny. Szkoda tylko chłopca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Masarnika
Wygląda na to, że ta żona to w sumie "Bogu ducha winna". Mój facet opowiadał o niej niestworzone historie. Jednak patrząc na nią i na niego, to jednak ona jest ta "normalniejsza". Ona ma faceta, poznała go po rozwodzie, związała się z nim, mieszkają razem i przynajmniej po tamtej stronie dzieciak ma spokojny żywot. Tylko tatuś idiota ciągle funduje mu jazdy :( Widziałaś Hovaa moje wcześniejsze posty?? O wysłaniu jego rzeczy?? Piszę, bo jestem z siebie dumna hehe ;) Dzisiaj mam pierwszy dzień bez MELISY i jakoś daje radę :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Masarnika
Piszę dziewczyny, bo jest mi bardzo źle, mam jakiś mega dołek :( Dziś prawie nic nie jadłam, nie mogę nic przełknąc. Co drugi weekend (również w ten) on ma u siebie dziecko. Zawsze odwoził małego o 16.00, po czym od razu przyjeżdżał do mnie taki mega stęskniony, zawsze przytulańcom i buziakom nie było wtedy końca. Tym razem chyba jakoś podświadomie na to czekałam, niby wiedziałam że to nie nastąpi, ale mimo to jest mi tak cholernie ciężko i przykro. Nawet nie mogę teraz spokojnie tego napisac, bo wybucham co chwila płaczem :( Dlaczego to musiało tak się stac? Dlaczego musiał mnie tak skrzywdzic? Tak bardzo boli :( Chciałabym zasnąc i obudzic się za miesiąc, gdy będzie już trochę lepiej... :( :( :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość htrut5reytrewrte
Hova i jak tam Twoje sprawy?Odzywał się coś Twój facet?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość htrut5reytrewrte
Masarnika i co? Jak wyglądało Wasze spotkanie?Chciał powrotu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Masarnika
Wszystko opisałam na swoim temacie, bo nie chce dłużej zaśmiecac topiku Hovyy. Dałam link powyżej, zajrzyj :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×