Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Polecane posty

Gość Daria;)
np. na forum o określonej godzinie :) wejdziemy tutaj na ten wątek i "pogadamy", albo na jakiś inny

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Daria;)
jak chcesz możemy pogadać na skypie, na nk, albo jakoś inaczej:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
napisz skąd jesteś to może uda wam się na żywo:) warto mieć kogos takiego:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"ja zyje ta swiadomoscia ze jak urodze to on sie zmieni" mhm pewnie się zmieni, ale na gorsze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Daria;)
ja z sandomierza

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Daria;)
może umówimy się na forum jakoś a potem zobaczymy ok?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dobra dziewczyny ja uciekam napisze wam wieczorem jak poszło dzisiaj dałyscie mi dobra lekcje za co bardzo dziekuje wam mam nadzieje ze bedziecie odwiedzały moje forum bede tu pisac na bierzaco jak sie sprawy maja:*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Daria;)
ja mam 28

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
może znajdzie się ktoś z twoich okolic chętny na rozmowę:) ale nie poddawaj się dziewczyno i walcz o siebie i maleństwo:) oboje zasługujecie na miłość szczęście i spokojne życie:) uwierz w to że jedyną twoją winą jest to że masz nadzieję że się zmieni:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Daria;)
no to do wieczora:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
odezwij się Magda póżniej:) dziś już raczej nie ale jutro na pewno zajrzę:) trzymaj się:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Też wczoraj zaglądałam, ale widziałam Madziu że Ciebie już nie było. Mam nadzieję, że dzisiaj zajrzysz i w ogóle trzymam kciuki za Ciebie żebyś miała siłę na to żeby od niego odejść, bo moim zdaniem on na Ciebie nie zasługuje. Jeśli z nim mimo wszystko zostaniesz to będziesz kiedyś wspominać nasze słowa, bo z takim facetem może być już tylko gorzej. Uciekaj dopóki krótko jesteście razem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie wczoraj jak przyszedł z pracy to odrazu przyszedł do mnie do sypialni i mnie przeprosił za swoje zachowanie .... a ja postawiłam mu warunki ze jak jeszcze raz sie napije bez mojej zgody albo podniesie na mnie głos to odejde od niego bo wcale z nim nie musze byc aby sie męczyc zobaczymy na ile jego obietnice beda realne w przyszłosci.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
brawo dziewczyno:) tylko trzymaj się tego:) i pogadaj z nim jeszcze o waszej przyszłości pomocy tobie w dalszych mc ciąży i pomocy jak już będzie maluszek bo to praca na 24 h na dobę:) niech oswaja się z myślą że też będzie się opiekował maluszkiem:) według mnie najlepiej by było żeby z tym piciem ograniczył sie raz na tydz czy dwa po prostu okazjonalnie raz na jakiś czas ale to już moje zdanie:) i wydaje mi się że choć jest mama to ona powinna wam pomagać ale nie brać na siebie większości obowiązków chodzi mi o to żeby nie było tak że ona np zajmuje sie dzieckiem a ty popieprzasz w domu bo on jest zmęczony i musi odpocząć albo żeby robiła to za ciebie lub za niego żebys ty dychła sobie bo potem to on głównie powinien cię odciążyć:) trzymaj się i bądź twarda:) i odezwij się czasem:) jak go nie wychowasz sobie teraz to już nigdy ci się nie uda:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zgadzam się dokładnie ze wszystkim co napisała 2+3. Naszły mnie teraz takie różne myśli dotyczące macierzyństwa i wiecie co myślę, że powinnno być organizowanych więcej różnych kursów dla przyszłych rodziców, takich prowadzonych przez doświadczone osoby które umiałyby skupić się na relacjach w związku i które umiałyby jakoś przygotować młode osoby na tą ogromną rewolucję jaką jest pojawienie się dziecka. Pary takie jak Madzia i jej mąż (bez obrazy) są z góry skazane na kryzysy i rozstania, bo nie dość że są bardzo młodzi to jeszcze ewidentnie widać że on zachowuje się jak rozkapryszony nastolatek. Naprawdę życzę Wam jak najlepiej, ale wiem że będzie Ci bardzo ale to bardzo ciężko podołać ze wszystkim. Powinnaś jak najwięcej rozmawiać z innymi mamami żeby się przygotować do tej wspaniałej ale trochę niewdzięcznej roli. Ja sama przyznaję, że były momenty w których nie dawałam już rady i po prostu padałam ze zmęczenia na fotel i zasypiałam tak jak była; w ciuchach z ubrankami w jednej a pampersami w drugiej ręce. Odkąd urodził się nasz synek wszystko planuję z wyprzedzeniem, a przez pierwszy miesiąc czy dwa wszystko robiłam z zegarkiem w ręku żeby się zorientować ile co zajmuje. Przez rok go karmiłam co dodatkowo mnie męczyło, na początku przez kilka miesięcy maly doslownie wisiał mi na cycku - nieoceniona jest wtedy chusta. Mi brakowało wielu dobrych rad które ułatwiły by mi życie. U nas było inaczej bo od samego początku nikt nam nie pomagał, siłą rzeczy mieliśmy o wiele gorzej bo wszystkim zajmowaliśmy się sami. Mąż starał mi się pomagać, ale większość robiłam ja bo on od 6 rano do 18 był w pracy, jak wracał bardzo często gotował bo ja nie miałam kiedy z maluszkiem. Często gotowaliśmy na dwa, a nawet trzy dni, jak mały spał a ja miałam siłę robiłam bigos, kotlety w ilości hurtowej, pakowałam gotowe warzywka powiązane nitką do zamrażalnika i w ogóle robiłam różne "zapasy" obiadowe, tak żeby zawsze było w razie czego co wrzucić do garnka żeby się samo gotowało. Jeśli u Was Twoja mama mogłaby dla Was gotować (skoro razem mieszkacie to chyba nie byłby to wielki problem) to korzystaj z tego, nie próbuj udawać że sama sobie ze wszystkim świetnie poradzisz i że to Twoje obowiązki. Jeśli mama by gotowała to już jest ogromna pomoc z której warto skorzystać przez pierwszych kilka miesięcy. Ja wiele razy popełniałam standardowy błąd a potem dosłownie płakałam ze zmęczenia: jak synek zasypiał np. wieczorem to ja wtedy "musiałam" coś porobić bo wydawało mi się że zajmując się cały dzień dzieckiem strasznie zaniedbałam inne obowiązki, mąż mi mówił idź połóż się a ja ugotuję, posprzątam, a jak głupia myslałam że ja zrobię wiele rzeczy lepiej, albo że tak czy siak muszę patrzeć jak ona coś robi bo może zrobić źle. I tak często robiliśmy coś razem albo robił on a ja z nim tylko i aż gadałam, potem kładliśmy się spać np ok. 23-24 a pół godziny później mały dostawał ataku płaczu, wstawałam ja bo i tak go karmiłam więc bez sensu było żeby wstawał mąż po to żeby mi go podać czy coś takiego. BYwało tak że od tej 24 synek potrafił się budzić co godzinę, domagał się jedzenia, albo co gorsze miewał straszne kolki, nie miałam serca budzić męża bo wiedziałam że rano wstaje do pracy (robi fizycznie więc musi się chociaż kilka godzin przespac) i sama nosiłam małego w innej części domu dosłownie godzinami, pomagało mu tylko noszenie na brzuszku i czopki ale też zawsze musiał swoje przepłakać. Wiele razy wyklinałam się w myslach, ze jak mały spał w dzień albo wieczorem to też mogłam spać to potem miałabym siłę a tak to dosłownie mało nie zemdlałam, serce mi kołatało, latały mi mroczki i w ogóle byłam jak po kilkudniowej libacji. A potem synek budził się o nieludzkiej porze np o 4 i trzeba było wstać i się nim zająć, wiele razy nie spałam wcale, ale potem jak miałam okazję odespać np w dzień to drażniły mnie nieuprasowane ubranka, nieumyta podłoga, niezrobiona sałatka i masa innych rzeczy które nie pozwałały mi na sen i tak wpadłam w taki młyn, że dopiero niedawno zaczęłam odżywać. Dopiero teraz mam czas na posiedzenie przy kompie czy obejrzenie czegoś w tv jak synek śpi. Życzę Ci Madziu z całego serca żeby Wasz dzidziuś spał jak aniołek, bo wiem co to znaczy nie sypiać, albo budzić się co godzinę czy wstawać o 1 i nie spać do rana. Wiele kobiet tego nie rozumie. JA sama wiele razy byłam krytykowana przez jakieś tam babcie czy ciotki jak wpadały z wizytą a tu np. na obiad naleśniki z poprzedniego dnia, zawsze wtedy słuchałam że kiedyś to były inne czas, że wszystko prały ręcznie, gotowały pieluchy, zawsze miały obiad na dwa dania, placki, ciasteczka i inne duperele, a i wszystkie pracowały, a ja przecież nie pracuję to powinnam zapieprzać ja mały samochodzik. A teściowa to już w ogóle jest oburzona jak ja mogę angażować męża w obowiązki skoro on pracuje, gada że przesadzam z tym niespaniem, że to niemozliwe żeby dziecko nie przesypiało nocy itd. A nasz mały nadal budzi się 1-3 razy w nocy - ale to i tak nic w porównaniu z tym co było wcześniej. Kochana musisz być przyszykowana też na taką ewentualność, że dziecko może gorzej spać. Na początku z tych emocji i w ogóle to nie był to dla mnie problem ale po 2-3 miesiącach czułam się dużo gorzej fizycznie, a po pół roku przerwałam studia bo nie byłam się w stanie uczyć. Nie miałam czasu na nic, a raczej siły - na nic poza obowiązkami macierzyńskimi i domowymi. Jeszcze na dodatek synek przez kilka miesięcy miał straszne kolki co doprowadzało mnie dosłownie do obłędu, czułam że wariuję jak wrzeszczał całymi popołudniami. Teraz to się z tego śmieję ale wiele razy byłam tak przerażona że to chyba bardziej mi był potrzebny lekarz niż jemu. Ale jak miałam reagować kiedy widziałam dziecko zapuchnięte od płaczu, granatowe na buzi, które jęczało, piszczało i warczało z bólu - myślałam że on umiera, kilka razy wzywałam pogodtowie, latałam jak szalona i próbowałam kąpieli, masaży, kołysania w wózku a on darł się tak że aż sąsiadki przychodziły i pytały się co się dzieje - a mieszkamy w domu - nie w bloku. To było straszne, a czasami znalazły się takie zołzy które mówiły mi że nie umiem się dzieckiem zająć i placze albo że (o zgrozo!) mam zły pokarm. Ja na szczęście (psycholog i prawie pedagog) mam dobrze wszystko w głowie zakodowane i wiem, że jestem dobrą matką i nikt nie jest w stanie nawet zachwiać moim poczuciem wartości. Ale nasłuchałam się wielu róznych komentarzy, czasami nawet od obcych ludzi np. jak mogę wozić dziecko z gołymi nóżkami w wózku (przy 30 stopniach), albo jak mogę karmić publicznie (chyba mialam dziecko głodzić). Wiele osób się wtrąca, głosi swoje świetne rady które są do dupy i w ogóle niepotrzebne, ale dobrze byłoby jakbyś miała kogoś kto mądrze doradzi i pomoże kiedy będziesz tego potrzebowała. Każdy lubi pogadać i nakazywać, a Wam lepiej przydadzą się tacy goście którzy przyjdą i np. wezmę dziecko i się nim zajmą żebyś mogła odpocząć. Ja starsznie nie lubiłam i nie lubię takich gości (jakieś ciotki, babki) które przychodzą, siadają w fotelu i gadają: "źle robisz, nie tak, zrób tak, albo tak, daj mu to, ubierz mu to itp.", a same nawet nie wezmą dziecka na 5min. Wystrzegaj się takich pomagaczy - przeskadzaczy, bo naprawdę potrafią zepsuć człowiekowi humor. Nie chcę się za bardzo mądzryć bo nasz synek ma dopiero 15 miesięcy i mamą jestem od niedawna, ale myslę że mogę trochę pomóc. Przede wszystkim naprawdę dużo odpoczywaj, nie denerwuj się (bo dziecko chłonie wszystkie emocje), a jak dzidzia już się urodzi to wykorzystuj każdy moment jak dziecko pozwoli i śpij, pranie, gotowanie czy sprzątanie nie ucieknie. Ja zawsze myślałam że moje dziecko będzie oazą spokoju, dużo się relaksowałam (nawet nie oglądałam kryminałów), a potem okazało się zupelnie inaczej, mały jest bardzo ruchliwy, nie usiedzi min. w jednym miejscu, mało spi, miał dlugo straszne kolki, bardzo boleśnie ząbkuje (też nie sypia jak mu ząbki idą, gorączkuje i w ogóle marudzi strasznie), więc nie ma co się nastawiać na to że dziecko bedzie takie czy takie. Ja zawsze byłam przekonana że moje dziecko będzie spało w nocy, a tu niespodzianka, nie spało i do tej pory nie spi tak jakpowinno. Ja po ciąży, kiedy leżałam i pachniałam przeżyłam szok kiedy z dnia na dzień z leżącej i obsugiwanej kobiety stałam się matką na pełen etat, kiedy nie miałam czasu na to żeby zjeść czy się umyć, ale takie są chyba te "uroki" pierwszych tygodni, potem już jest coraz lepiej, coraz lepiej się organizujemy i jesteśmy w stanie robić 10 rzeczy naraz - tylko kobiety są takie zaradne:) Pozdrawiam:) Jak chcesz to możemy sobie klikać, jestem bardzo ciekawa jak dalej potoczą się Twoje losy:) Jak chcesz pytaj o wszystko, o ciążę, poród itd. Pomogę Ci jeśli tylko będę umiała:) Buziaczki, zmykam do małego bo właśnie wstał:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jednak mały jeszcze usnął:) Zapomniałam Ci jeszcze napisać o jednym - jak najwięcej wychodź do ludzi! Ja urodziłam synka pod koniec lutego i po dwóch tygodniach od urodzenia codziennie wychodzimy na długie spacery, nie takie na godzinkę ale naprawdę na długie wyprawy. Umawiam się z koleżankami (też młode matki, niektóre poznane w szkole rodzenia, inne wcześniejsze koleżanki które też mają dzieci) i chodzimy razem do fryzjerki, na zakupy, na place zabaw, do galerii, na szczepienia itd. To jest super, bo czasami jak trzeba wejść gdzieś po schodach (np do urzędu) to koleżanka zostanie z dzieckiem a kiedy indziej ja zostanę. Dzięki temu moje życie nie wywróciło się aż tak bardzo do góry nogami, jestem na bieżąco ze wszystkim, wiem co u kogo słychać, widuję się ze znajomymi ze studiów, odwiedzam rodzinę. Często jest tak że rano wstaję, po umyciu, ubraniu i śniadaniu pakuję zapasy jedzenia dla małego, pieluchy, ubranka na zmianę, krem z filtrem i folię od deszczu i wychodzimy; idziemy na zakupy spożywcze, do parku, na plac zabaw, na targ, do kogoś, na lody itd. Wracamy ok. 18 (oczywiście synek w tym czasie normalnie je obiadek itd), wtedy nastawiam obiad, kąpię małego, wraca mąż, jemy obiadokolację i potem on "przejmuje" synka, czyta mu bajki, bawią się itd, ja mam czas na zajęcie się sobą czy obowiązkami domowymi. Gdybym siedziała z dzieckiem ciągle w domu i codziennie robiła to samo na bank wpadłabym w depresję, jak bywały mrozy i tak siedziała w dzieckiem tydzień czy dwa to mnie dosłownie nosiło, mały strasznie marudził a ja już nie wiedziałam co mam robić (no bo ile można sprzątać, gotować czy bawić się w kółko w domu). Dletego wychodź jak najwięcej, róbcie ciekawe rzeczy, wiadomo, że na początku dziecko tylko leży, to wykorzystaj ten czas na zadbanie o siebie, na fryzjerkę, makijaż - niby nic a naprawdę może zdziałać cuda. Jak będziesz zadowolona za swojego wyglądu to wszystko będzie piękniejsze:) Ja w ciąży z racji tego, że była to ciąża leżąca przytyłam prawie 30kg, nie wymiotowałam wcale - przed ciążą ważyłam 58kg, a jak szlam na porodówkę 87! Wyglądałam jak słoń, teraz ważę 61, w ogole nie widać że byłam w ciąży, zero wiszącej skóry, obwisłych piersi itd., ale codziennie robię naprawdę kilometry, zdrowo się odżywiam, piję bardzo dużo wody - ok.3-5 butelek dziennie i stosuję rózne kremy i balsamy (w ciąży nie mogłam się smarować niczym to potem sobie to odbiłam). Warto zadbać o siebie dla samej siebie:) Nie dla męża czy kogoś innego ale dla siebie. Ostatnio spotkałam się z koleżanką z którą nie widziałam się kilka lat, ona ma dwuletnią córeczkę, poszłam do niej z synkiem i jak ją zobaczyłam to zamarłam, dziewczyna w moim wieku, a wygląda jakby miała z 40lat, włosy tłuste (u fryzjerki była chyba kilka lat temu), zero makijażu, jakieś 30kg nadwagi, paznokcie obgryzione, ubrana w wyciągnięty, zaplamiony mlekiem dres, w domu syf, dziewczyna rozdrażniona, smutno mi się zrobiło jak ją zobaczyłam a jak powiedziała że mnie podziwia za dobry humor i to że mam taką siłę to doslownie zachcialo mi się płakać, bo zrozumiałam ze ona ma depresję. Jak zapytałam o spacery to powiedziała mi ze nie ma siły wózka wynosić i ze tak się kisi z dzieckiem w domu bo NIE MA SIŁY wyjść - to straszne. Od tamtej pory staram się ją często odwiedzać, ostatnio wyciągnęłam ją na plac zabaw, potem stwierdziła że było fajnie i że kiedyś to powtórzymy. To co dla mnie jest codziennością dla niej było wydarzeniem roku. To naprawdę bardzo smutne co czasami dzieje się z młodymi matkami, właśnie dlatego że nie mają wsparcia męża, rodziny i że odpuszczają sobie ze wszystkim, zaniedbują siebie, dziecko a potem to już tak leci w dół wszystko, aż dziewczyna nie ma siły wstać i się ubrać. Szkoda mi strasznie tej mojej koleżanki, zrobię wszytsko żeby jej pomóc, ale bez leków i pomocy psychiatry chyba się nie obejdzie, bo ta jej depresja jest naprawdę silna. Zadręczam Was może trochę tymi wypisywaniami, ale mam na celu uświadomienie Madzi, że nie może odpuścić chodźby nie wiem co. Nawet jak facet będzie pił, grał czy srał staraj się dla dziecka i dla siebie przede wszystkim. Jak okaże się dupkiem olej go i koniec, na jednym gówniarzu świat się nie kończy, jesteś młoda i na bank jesli kiedykolwiek byś go zastawiła ułożysz sobie życie z kimś innym. NAjważniejsze żebyś myślała o sobie i o dziecku, nie traktuj go jak pępek świata, bo teraz to on powinien tak traktować Ciebie. 2=3 dobrze napisała - musisz go teraz ustawić, bo potem będzie trudniej. Już nie chodzi o to czy się napije 1 czy 5 piw, ale o to że MUSI Cię szanować, wspierać Cię i być Twoim oparciem, bo będziesz go niedługo potrzebowała bardziej niż kiedykolwiek potem w życiu. Po porodzie będziesz obolała, zmęczona i on musi wtedy zająć się dzieckiem i Tobą a nie imprezować i opijać dziecko. Życzę Wam jak najlepiej, nie myśl, że chcę Waszego rozstania, najlepiej byłoby żeby Wam się ulożyło, bo wiadomo, że powinniście się dogadać, tymbardziej że niedlugo urodzisz. Ale jeśli on będzie zawodził, nie łudź się w nieskończoność, że się zmieni bo naprawdę szkoda Twojego życia. Ustal sobie jakąś granicę np. do porodu, albo do ukończenia przez dziecko roku czy dwóch, jeśli się nie zmieni do go pożegnaj, nie potrzebujesz dodatkowego ciężaru bo i tak bedziesz miała czym się przejmować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no życie matki to mało wdzięczna rola a wiem o tym doskonale bo starszy syn ma 8 lat i tu niestety sprawdza się powiedzenie małe dzieci mały klopot duże dzieci duży kłopot... mój mały też jeszcze się budzi w nocy ma 13 mc pomału go odstawiam ale ciężko:( jak był malutki to tylko na rękach a o wózku w ogóle nie było mowy wrzeszczał jak opętany od samego początku:( też gotowałam na 2 dni w nocy wstawałam średnio co 1,5 h ale jak tylko zasnąl to ja też się kładłam i olewałam wszystko... na szczęście to wszystko mija:) ale powiem że ja z ojcem starszego usiłowałam się rozejść 2 lata... mieszkaalm z mamą on rzucił szkołę do pracy też mu sie nie paliło a z upływem czasu coraz rzadziej do nas przychodził... potem sie okazało że ma inną od niej sie dowiedziałam że dzień spędza na ławce z kumplami pijąc piwko... i jeszcze jedna szansa... i jeszcze jedna... i jeszcze jedna... i tak przez 2 lata.... ja bym na zmianę juz aż tyle nie czekała tylko koło pół roku bo to wystarczająco by sie ktoś wykazał a za długo by tyle czasu non stop trzymał się w ryzach żeby sprawiać wrażenie zmiany:) zresztą sama zobaczysz choć wątpię żeby to były od razu jakieś ogromne zmiany ale lepiej pomału i trwale niż od razu wielkie ŁAŁ ale na krótko:) mi teraz leci 18 tydz a tobie Magda który bo pisałaś że też koło tego:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zazdroszczę Wam tego dziewczyny że jesteście w ciąży:) gratuluję bardzo:) Chociaż ciąża (zwłaszcza końcowe tygodnie), poród i pierwsze miesiące z dzieckiem są trdune i mączące mają w sobie jakąś taką magię, są naprawdę wzruszające i mimo tego całego zmęczenia, nieprzespanych nocy itd. jakoś tak nas wszystkie ciągnie do macierzyństwa. Ja zaczynam zastanawiać się nad drugim dzieckiem i pewnie już dawno bym się zdecydowała, ale własnie boję się tego nawalu obowiązków i wolę poczekać jeszcze rok, dwa aż synek bedzie chociaż odrobinkę samodzielny bo z dwójką maluchów byłoby mi strasznie ciężko. Przy okazji (choć to nie na temat) napiszę że bardzo podziwiam kobiety które wychowują dwójkę i więcej dzieci w odstepach rok, dwa to naprawdę wielki wyczyn zajmować się dwulatkiem i niemowlakiem albo... bliźniętami. Niektórzy mówią że jedno dziecko to luksus, a dwójka i więcej to dopiero jest zmęczenie i chyba coś w tym jest. Co do tych zmianan w zachowaniu męża Madzi to znowu zgadzam się z 2+3, lepiej żeby były powolne i stałe niż gwałtowne ale krótkie. Życzę Wam jak najlepiej:) Dziewczyny a wiecie już jaką płeć mają bobaski?? U nas lekarka do 8mca mówiła ze dziewczynka na 100%, a potem na ostatnim usg przed samym porodem szok - jednak facet! Wydrukowała zdjęcia "interesu" bo nie mogłam w to uwierzyć, nastawilismy się na dziewczynkę, kupiliśmy sporo rzeczy rózowych, a tu taka niespodzianka, potem żałowałam że w ogóle pytałam o płeć wcześniej. Cieszyłam się że dziecko jest zdrowe, że sobie tam w brzuszku rosnie itd. ale czułam się jakby ktoś mi zabrał córeczkę a dał jakiegoś innego synka. Na szczęście wszystkie te mysli ustapiły od razu po porodzie, chociaż jak już byłam na oddziale noworodków pierwsze co zrobiliśmy to rozwinęliśmy synka z tych szmatek żeby sprawdzić czy to na pewno chlopczyk:) śmieszne to troche ale chcieliśmy być pewni:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
daria jeszcze nie wiem teraz byłam we wtorek a następna dopiero za mc więc liczę że sie dowiem:) ale szczerze bardzo chciałabym chłopaka:) ale i tak ważne żeby było zdrowe:) też sie troszkę boję tego co będzie po porodzie a syn do drugiej klasy i komunia i trzeba będzie sie przygotowywać.... ale chciałam małą różnicę wieku:) zresztą dam radę bo wyjścia już nie ma:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×