Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość hgwothgot4

Ciekawa jestem kiedy ta kobieta się z tym pogodzi - "teściowa"

Polecane posty

Gość mmLena07
z tym 'aktem własności' w pierwszym poście, to trochę obraźliwe, jakby autorka miała w pogardzie i źle myślała o ludziach, którzy wzięli ślub i zrobili to z miłości. Może nie wierzy, że ślub może wyniknąć w miłości? po ślubie trzeba dalej o siebie walczyć i dbać :) ale nie zmienia to faktu, że jest to jakiś płaszcz bezpieczeństwa i stawia nas w jednoznacznym świetle przed innymi ludźmi. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość małżeństwo jest sakramentem
który sami sobie dajemy. Jestem osobą wierzącą i chciałam by nasze dusze się złączyły. Jak powiedział Jan Paweł II "Dotąd dwoje choć jeszcze nie jedno. Odtąd jedno choć nadal dwoje." :) Nie patrzyliśmy na ślub jako zbiór jakiś korzyści. Po prostu pragnęliśmy się połączyć na zawsze. Myślę, że nie ma co kogoś namawiać czy tłumaczyć mu korzyści czy powody. To trzeba czuć, trzeba wierzyć. Inaczej nie ma sensu brać ślubu kościelnego. Zwłaszcza jeśli komuś wystarczy cywilny lub życie w konkubinacie lub "wieczne chodzenie" bez określania tego. My wybraliśmy taką drogę i tego nie żałujemy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mireczkowataa
A ja myślę, ze w przypadku autorki chodzi bardziej o to jakim człowiekiem jest jej teściowa. Nie wiem jakim trzeba być złym człowiekiem, żeby nazwać bogu ducha winne dzieci bękartami... Teraz jest kwestia śłubu, a gdyby ślub był pewnie znalazłby się inne, zastępcze tematy do obrażania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość małżeństwo jest sakramentem
a to my jakiś akt własności dostaliśmy??? :D Autorko, Ty nie wiesz czym jest ŚLUB. To nie wesele, kredyty, robienie widowiska, przyśpiewki. W ogóle nawet nie idziesz w dobrą stronę z próbą zdefiniowania ślubu... :O Nie wypowiadaj się o nim proszę, bo to o czym mówisz to otoczka, której w zasadzie mogło by nie być (u mnie nie było, był cichy ślub :), to nie jest sens ślubu. Bardzo powierzchownie widzisz ten sakrament, ba! Ty nawet nie widzisz sakramentu :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość małżeństwo jest sakramentem
Bez obrazy, może powinniście iść do poradni małżeńskiej - wiem, że nie jesteście małżeństwem, ale może powinniście z kimś o tym porozmawiać i uporządkować sobie pewne rzeczy w głowie? :O Macie dzieci, a patrzycie na związek i ślub w bardzo powierzchowny sposób. Dzieci od najmłodszych lat obserwują zachowania rodziców, tworzą im się pewne wzorce. To nie moja sprawa, po prostu bardzo żal mi dzieci :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość małe hihoty
sama byłam w związku kąkubęckim 7 lat z którego mieliśmy dziecko i zawsze do rodziców partnera mówiłam na Pań Pani pomimo tego ze to dziadkowie naszego syna dopiero od niedawna jak zawarliśmy urzędowy ślub zaproponowali mi bym mówiła do nich mamo tato bo teraz wypada tak mówić. Ja też dopiero po ślubie określam ich mianem teściów bo wcześniej byli to rodzice mojego partnera. Nie mieszkam na wsi tylko w wielkim mieście a takie nazewnictwo stosowałam / stosuje bo tego szacunek i kultura do drugiej osoby mam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mireczkowataa
dlaczego brak ślubu oznacza niepoważny sposób patrzenia na związek? Nie rozumiem zależności...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość na Twoim miejscu
bym wiecej nie pojechala do tej calej tesciowej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zamiast
mireczkowata- nie niepoważny a powierzchowne spojrzenie na małżeństwo. Bo nie dla każdego to tylko papierek. Akurat sam podpis na akcie małżeństwa i zamiana nazwiska to jest znikoma zmiana. Chodzi o to co my wnosimy do związku zawierając małżeństwo. dla mnie to była pewna obietnica obu stron. Deklaracja jak chcemy żeby nasze życie wyglądało, jak wychowamy dzieci itp. Drugą sprawą są rzeczy formalne jak wymieniane już dziedziczenie, odwiedzanie w szpitalu itp. nie rozumiem jaki jest plus życia bez ślubu? Może mi ktoś to wyjaśni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do zamiast Niektorzy potrafia wniesc do zwiazku niemalzenskiego to, co Ty wnosisz do malzenstwa - obietnice, powazne podejscie. Sprawy majatkowe / dziedziczenia mozna zalatwic u notariusza. Tak wiec logiczne, ze niektorym malzenstwo nie jest potrzebne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dalfOlkaTolka
"dlaczego brak ślubu oznacza niepoważny sposób patrzenia na związek? Nie rozumiem zależności..." - bo żeby to zmienić, musisz wytłumaczyć jak długo jesteście ze sobą, i pokazać jak bardzo wam zależy itd. jak jest ślub to nie trzeba tego tłumaczyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zamiast
Ale skoro wnosi się dokładnie to samo jak założyłaś czemu nie chcą tego nazwać małżeństwem i ułatwić sobie np sprawy urzędowe. A nie za każdym razem się tłumaczyć np rejestrując dziecko czy np załatwiając pozwolenia na budowę. Może jest za tym jeszcze jakaś inna myśl? Bo skoro robicie to samo to czemu nie nazwać sprawy po imieniu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mireczkowataa
Ja Ci mogę wyjasnić jakie JA widzę plusy mojego zwiazku. Przede wszystkim świadomosć totalnej dobrowolności- jesteśmy razem bo chcemy, nie mamy na to papierka :) bardziej prozaiczne powody- wspólnie mamy większą zdolność kredytową, mozemy sobie nawzajem żyrowac kredyty- akurat w tym momencie naszego życia to widze, bo przymierzamy się do budowy domu. Możemy sobie nawzajem robić obroty na kontach- inne nazwiska, więc bank to wlicza. Możemy kupować rzeczy tylko na jednego- w małzeństwie, z automatu jest na dwóch. Ważne w przypadku prowadzenia działnosci gospodarczej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dalfOlkaTolka
Mnie zastanawia inna kwestia - spojrzenie i możliwe cierpienie dzieci. Psycholodzy twierdzą, że dziecko czuje się bezpieczniej wychowane w związku małżeńskim niż w konkubinacie. Co ciekawe, to dotyczy głównie naszego pokolenia i przyszłego, bo większość ludzi, która teraz żyje w konkubinacie wychowana została przez rodziców w związkach małżeńskich i tak naprawdę nie wiedzą jak będą to przeżywać ich własne dzieci. Jak ich dzieci będą żyć z faktem chowania się w konkubinacie. Ciekawa dyskusja się wywiązała w zw. z Angeliną Jolie i Bradem Pittem, którzy mówią o tym, że nacisk na to żeby się pobrali, mają teraz głównie ze strony dzieci, to dzieci namawiają ich do małżeństwa. Dlaczego tak się dzieje? Czy one nie mają dość miłości, nie są chowane w tolerancji do takich partnerskich związkach? :) Wątpię.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przypuszczalnie dzieci Angie i Brada nie moga sie pochwalic innym dzieciom zdjeciami z hucznego wesela rodzicow :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zamiast
Mireczkowataaa- tylko, że prawdziwa dobrowolność tj właśnie to że dobrowolnie wzięliśmy ślub. Nikt nas nie przymuszał tylko z własnej woli coś zadeklarowaliśmy. No i jakby nie było rozwody istotnieją więc ten stan rzeczy zawsze można zmienić. Kwestia rozdzielności majątkowej to też prosta sprawa. Można to zrobić w dowolnej chwili małżeństwa albo jeszcze przed jego zawarciem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wlasnie duzo osob na Kafeterii deklaruje, ze wzielo slub / zareczylo sie i - od tej pory traktuja zwiazek powaznie - od tej pory beda mialy utrudnione zdradzanie sie, bo slub dla nich to cos - maz latwo nie odejdzie, bo nie tak latwo sie rozejsc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mmLena07
"Przypuszczalnie dzieci Angie i Brada nie moga sie pochwalic innym dzieciom zdjeciami z hucznego wesela rodzicow " - taaaaak, na pewno o to chodzi. Psycholodzy o tym bezpieczeństwie to pewnie też tak naprawdę na prawdę o zdjęciach ze ślubu mówią... a serio nie możesz się zastanowić? musisz spłycać?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MonikaDddd26
Mam przyjaciółkę z podstawówki, która akurat była wychowywana w konkubinacie i kiedyś stwierdziła, że "swoim dzieciom tego nie zrobi". Więc raczej nie czuła się z tym dobrze, nikt jednak jej nigdy nie dokuczał z tego powodu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mireczka Twoje argumenty
wydają mi się błahe - bez obrazy. Ale nie brać ślubu dla spraw materialnych, banków, domów to dla mnie nie argument. Bo ze wszystkim także można sobie świetnie poradzić będąc małżeństwem i nie traci się nic. "świadomosć totalnej dobrowolności" - maaaaaatko! przecież ślubu nie bierze się z przymusu. Właśnie wydaje mi się, że ta dobrowolność bardziej pasuje do ślubu. Bo być z kimś możesz od tak i z chwili na chwilę to zmienić,możesz być z kimś z wygody, braku innej możliwości, z przyzwyczajenia. Nie mówię, że z miłości też nie, bo możesz. Ale możesz być dzisiaj z nim a jutro z kimś innym. Ślub to poważna decyzja, ślubujesz czyli łączysz swoją duszę z drugą na zawsze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jesli dzieci beda mialy kochajacych, nie klocacych sie i nie pragnacych ze soba sie rozstac rodzicow i pelen ciepla dom, watpie by to, czy rodzice maja slub, mialo jakies znaczenie. Moze miec jedynie znaczenie jedynie wtedy, kiedy dzieci stronnikow malzenstwa, wychowane w duchu nietolerancji dla "konkubinatu" beda im to wytykac. Ale to ma drugorzedne znaczenie. Wiadomo, ze zle wychowane dzieci zawsze znajda sobie powod, zeby dokuczac. Jak nie zabawki, ubranka, to inny powod.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość troche prawdy troche slow
Kilka slow ode mnie. Prawda jest taka, autorko, ze kazda normalna kochajaca kobieta pragnie byc zona (jesli jest w szczesliwym wieloletnim zwiazku), pragnie zalegalizowac swoj zwiazek, dla siebie, dla dzieci, z milosci do mezczyzny. i w druga strone - kazdy dojrzaly, kochajacy nad zycie kobiete mezczyzna, pewny swoich uczuc i przyszlosci z nia, pragnie sie oswiadczyc i stworzyc prawdziwa rodzine, byc mezem kobiety, z ktora ma ukochane dzieci. Malzenstwo to swego rodzaju blogoslawienstwo (dla wierzacych), ale takze pewna opoka, poczucie bezpieczenstwa, totalne spelnienie w zwiazku i poczucie, ze ktos kocha mnie az tak, ze przed soba i ludzmi zobowiazal sie byc ze mna na zawsze, prawnie i formalnie, dzielic ze mna wszystkie sprawy i zycie. Do czego zmierzam? Do tego, ze najwyrazniej Ciebie i zyjacych w podobnych konkubinatach kobiety tak naprawde, w glebi duszy, nawet podswiadomie bardzo boli fakt, ze wasz mezczyzna nie czuje sie z wami pewny na tyle, zeby sie oswiadczyc... Bo to jednak inicjatywa malzenstwa powinna wyjsc od mezczyzny, prawda? Zwiazalyscie sie z Piotrusiami Panami, niegotowymi (byc moze nigdy) do zalegalizowania zwiazku, rodziny, ktorzy wola zostawic sobie otwarta furtke i nie maja na tyle odwagi i uczucia w sobie, zeby pragnac uczynic ukochana kobiete i matke swoich dzieci rowniez swoja jedyna ZONA. dlatego tak bardzo nie mozesz przezyc uwag tesciowej, znajomych itd bo wiesz, ze maja racje... bo czujesz sie zagrozona podswiadomie tym zyciem w otwartym zwiazku, czujesz sie niedoceniona na 100% przez faceta, z ktorym zyjesz. marzysz o slubie, o oswiadczynach wreszcie, o deklaracji. bo czlowiek potrzebuje DEKLARACJI- chocby glupich zareczyn, ktore juz sa wyrazem decyzji, ze ktos chce spedzic z nami reszte zycia. Malzenstwo, szczesliwe, spelnione to cudowna i niepowtarzalna instytucja. Omija was cos niebywalego, trwalego i wspanialego - stad te frustracje i zale. Wspolczuje, ale same sie na to godzicie i akceptujecie takie zycie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mamuśka007
No właśnie ja też nie mogę pojąć, jakie korzyści daje związek pozamałżeński. To znaczy kilka widzę, tyle że to są plusy z perspektywy kogoś, kto chce sobie ułatwić rozstanie np. brak konieczności rozwodu, brak wspólnego majątku (bo często nic albo tylko część jest wspólna), brak obowiązku alimentacyjnego wobec małżonka, inna moralna ocena rozstania ze strony otoczenia (ślubu nie było, rozwodu też nie ma, stare ciotki będą się mniej czepiać). Dla mnie życie bez ślubu to jak deklaracja, że jesteśmy razem, ale zostawiamy sobie furtkę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Malzenstwo oczywiscie jest sakramentem, dla wierzacych. Ale dlaczego insynuujecie, ze kobiety zyjace bez slubu musza tego slubu pragnac? Dlaczego zakladacie, ze decyzja o niebraniu slubu wyszla od mezczyzny (i dlatego ten mezczyzna chce sobie zostawic "otwarta furtke")? Tlumaczenia moga byc rozne. Czy zatem kobiety bedace zwolenniczkami zycia bez slubu powinny tak samo jednostronnie argumentowac, jak Ty?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mmLena07
"Jesli dzieci beda mialy kochajacych, nie klocacych sie i nie pragnacych ze soba sie rozstac rodzicow i pelen ciepla dom, watpie by to, czy rodzice maja slub, mialo jakies znaczenie." - a jednak z psychologicznego punktu widzenia ma to swoje usprawiedliwienie i jak najbardziej ma znaczenie. Chodzi o to poczucie bezpieczeństwa. Dlatego też w wielu konkubinatach dzieci nalegają na ślub swoich rodziców. Intuicyjnie pragną tego. Swoją drogą myślisz, że w konkubinatach ludzie się nie kłócą? Też są kryzysy. Jakby twoi rodzice nie byli małżeństwem, to byłyby lepsze między nimi relacje? Nie wydaje mi się, bo relacje wynikają z charakteru ludzi. Wiem, że sama nie chciałabym aby moi rodzice byli konkubentami. Bardzo bym tego nie chciała i cieszę się, że są małżeństwem. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mireczkowataa
dziewczyny, ja nie podałam powodów dla których nie chcę ślubu. Podałam zalety wolnego związku. I nie wiem skąd opinia, ze każda kobieta pragnie być żoną... Ja nie pragnę. U mnie akurat partner (konkubent- jak tam wolicie) oświadczył się dawno temu. Wiec patrząc Waszymi kategoriami to ja zostawiam sobie furtkę :) Tylko trochę ta teoria nie pasuje do faktu, ze świadomie zdecydowaliśmy się na dziecko- czyli dowód najwyzszego zaufania do partnera. Szczególnie jeśli chodzi o kobietę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość troche prawdy troche slow
Otoz to, dzieci intuicyjnie pragna slubu rodzicow i nalegaja na niego. Tak bylo z moja kolezanka z pracy - po wielu latach sie w koncu pobrali, bo dzieciom tak bardzo zalezalo (kilkuletnim!) I sa szczesliwi po tej decyzji. Jestem zdania, ze slubu i deklaracji oficjalnych unikaja ludzie, ktorzy sa niepewni zwiazku i do niego nie dorosli. To, ze maja razem dziecko rowniez moze byc tylko dodatkowym wyrazem niedojrzalosci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×