Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość hgwothgot4

Ciekawa jestem kiedy ta kobieta się z tym pogodzi - "teściowa"

Polecane posty

Gość oj komuś się tu skończyły
argumenty...:D:D:D:D:D Calluna79 i oyiuiu - cóż Wam pozostało niż zacząć się śmiać. Wedle zasady "jeśli wychodzisz na idiotkę to udawaj, że tak właśnie miało być!" :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hgwothgot4
Przyznam że trochę się naśmialiśmy z partnerem z tej zagorzałej dyskusji, nie sądziłam, że nasz sposób życia tak wiele osób zaboli ;) Partner zaproponował aby dolać oliwy do ognia i napisać, że oprócz braku ślubu to nasze dzieci są nieochrzczone i czeka nas na bank wiecznie potępienie a z przyziemnych rzeczy to mamy dom ale bez kredytu na 40 lat we frankach szwajcarskich. To straszne ale nie żyjemy jak większość społeczeństwa i co gorsze nie żałujemy tego :) Miłego dnia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
aha dla tych co myślą, ze nie biorę ślubu bo mnie nikt nie chce. Miałam męża, zostawiłam go. Teraz w konkubinacie mi lepiej niż wtedy w małżenstwie, więc sorry :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a najlepsze jest to, ze po tylu latach ile minęło od rozwodu nadal muszę okazywać orzeczenie sądu, ze się pozbyłam pasożyta :/ Więc co z tego, ze rozdzielnosć, jak po rozwodzie ciągnie się jak smród za dupą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hgwothgot4 - rozmawialiscie z tata partnera, czy skomentowal jakos zachowanie zony? Albo wytlumaczyl?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MonikaDddd26
"ssSami- kryzys w konkubinacie jest takim samym kryzysem jak w małżeństwie. I odnoszę wrażenie, że Ty nie rozumiesz o co chodzi w związku. " no tak, nie rozumiem, bo mam inne zdanie niż Ty, prawda? :)) znam dobrze szczególnie jedną osobę żyjącą w konkubinacie i zawsze niezgoda oznaczała rozstanie, a za chwilę mieszkał z kolejną i znowu tak kilka miesięcy, lub lat. Żadnej stabilności, bo on i tak nie nadawałby się do małżeństwa. Nie chce ślubu, a te idiotki wierzą, że on już z nimi na zawsze, bo przecież tak mówi... lepiej już jakby taka zaczęłaby mówić o małżeństwie i ten by uciekł. Miała by cwaniaka z głowy, a tak taka przeciwniczka małżeństwa, sama nie wie, z kim żyje. "Partner zaproponował aby dolać oliwy do ognia i napisać, że oprócz braku ślubu to nasze dzieci są nieochrzczone i czeka nas na bank wiecznie potępienie" jeśli jesteście niewierzący, to nie powinniście chrzcić dzieci. Przecież to by było bez sensu. Same jeśli zaczną wierzyć, to o to zadbają. Nie widzę problemu. O potępieniu nie ma sensu rozmawiać z niewierzącymi. Chyba niezbyt rozgarnięty ten twój partner :P. Nie umie myśleć zbyt logicznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W ogóle taka dyskusja do niczego nie prowadzi. Konkubenci nigdy nie przyznają, że żyją w jakimś zakłamaniu. Jak ktoś napisał, gdy jest słońce i zgoda, to jest ok. Gorzej jak się coś zepsuje. Szczególnie dzieci szkoda. Też się cieszę, że moi rodzice nie żyli w konkubinacie. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość żona męża swojego mrrrr
a co innego możecie zrobić jak tylko się śmiać? Ja jestem szczęśliwą mężatką i nie odczuwam powodu do przekonywania innych o swoim szczęściu i racjach małżeństwa :) Wystarczy mi, że ja z mężem o tym wiemy i jesteśmy pewni w decyzji, którą podjęliśmy kilka lat temu. Coś mi się wydaje, że co najgłośniej krzyczą, chcą chyba same siebie przekonać do swoich racji:) Autorko fajnie, że Twój konkubent się śmieje. Tylko potem Tobie się obrywa i Twoim dzieciom, bo ten Twój konkubent własnej matki ustawić do pionu nie potrafi :D Rzeczywiście pozazdrościć :P Takiego to bym sobie nie znalazła ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mireczkowataa
Monika..- tak gadajac jak Ty to ja mogę pwoiedzieć ile znam małżeńst, gdzie mąż zdradza żonę na lewo i prawo a biedulka wierzy, ze jest super- bo przecież maja ślub. Tylko po co tak gadać? Ja nie zakładam, ze facet się oświadcza, zeby mieć fochy baby z głowy a i tak robić swoje- małżeństwo jako przykrywka, bo kobieta uwierzy, ze to już "na zawsze". Tak samo Wy nie zakładajcie, że jeśli nie chcę śłubu to zostawiam sobie furtkę. I będzie git :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
i to super sprawa dla facetów, którzy chcą kobietę tylko wykorzystać, którzy są z nią dla wygody i nie chcą się żenić. Dla nich im więcej takich przeciwniczek małżeństw, tym lepiej. Kto wie ilu takich przewinie się przez łóżka waszych córek, wychowywanych w takim duchu 'wolności'.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fajnego masz konkubenta :)
Teściowa jeździ po tobie jak po ślepej kobyle a on sobie siedzi czyta i się śmieje :D No rozgarnięty to on nie jest. Ale za to wesołe macie życie :) :) :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mamuśka007
Mireczkowata - ja traktuję ludzi jak istoty rozumne. Jeśli ktoś mówi, że coś jest mu potrzebne bądź nie, to zakładam, że potrafi to uzasadnić. Dlatego domyślam się, że każdy, kto decyduje się na ślub lub konkubinat ma ku temu powody. Mieszkam w dużym mieście, znam sporo par, które żyją bez ślubu. Zazwyczaj pierwszą reakcją na pytanie dlaczego jest tekst o tym, że nie potrzebują papierka i ironiczny uśmiech. A po dłuższej rozmowie wychodzi, że powody są dość konkretne: nieudane małżeństwo wcześniej, duże różnice w wyjściowym majątku partnerów i ich statusie społecznym, nieudane małżeństwo rodziców, zdrada partnera we wcześniejszym związku, niechęć do długoterminowych deklaracji itd. Mogłabym jeszcze sporo wymienić. Stąd nie wierzę, że autorka tematu negatywnie wypowiadając się o małżeństwie, bo na nic jej papier, faktycznie tak myśli. Albo ona albo partner albo oboje mają inne powody.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość trpical fruit
Zazwyczaj pierwszą reakcją na pytanie dlaczego jest tekst o tym, że nie potrzebują papierka i ironiczny uśmiech. A po dłuższej rozmowie wychodzi, że powody są dość konkretne: nieudane małżeństwo wcześniej, duże różnice w wyjściowym majątku partnerów i ich statusie społecznym, nieudane małżeństwo rodziców, zdrada partnera we wcześniejszym związku, niechęć do długoterminowych deklaracji itd. Mogłabym jeszcze sporo wymienić. Nic dodac, nic ujac. Zawsze jest przyczyna i jest skutek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kiedys juz bralam udzial w takiej dyskusji, dlaczego piszecie ze slub to papierek? co to w ogole jest? w Polsce jak i na calym swiecie istnieje prawo ktoremu musimy sie wszyscy podporzadkowac, a prawo mowi nam o prawach ktore przysluguja malzenstwu i o tym kim sa malzonkowie oraz jak sie nimi stac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość o O o oOoooO oooOO - O!
Ale Twój konkubent jest dowcipny :) Skąd Ty go wzięłaś? Wylicytowałaś za złotówkę na allegro? :D:D:D:D:D:D:D A w gratisie teściowa:D:D:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mireczkowataa
Zielony Kamyk- z całym szacunkiem ale takie głupoty wypisujesz, ze aż zeby bolą. mam nadzieje, ze Ty nauczysz córkę, że dupy moze dac dopiero jak się jej facet oświadczy i będzie gwarancja na alimenty po rozwodzie i sprawiedliwy podział majątku! Mamuśka007- ale co tu uzasadniać? Nie bardzo rozumiem... Moi rodzice są ponad 30lat po ślubie, majątku dorobiliśmy się wspólnie, nikt nikogo nie zdradzał- w moim przypadku nie ma przesłanek, czy niecheci do ślubu. Po prostu jest mi OBOJETNY. A jeśli jest mi obojętny to również zbędny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MonikaDddd26
małżeństwu, gdzie mąż zdradza, mogę Ci właśnie podać ten przykład mojego znajomego, który żyje w konkubinacie i właśnie zdradzał swoją kobietę, jeszcze się tym przechwalał. Kawał drania. Ostatnia idiotka, to nawet po poznaniu prawdy chciała dalej z nim być. Konkubinat wcale nie daje pewności, że facet jest wierny. To często wygoda dla cwaniaków. Mają stałą kobietę, która zadba o jego zwykłe potrzeby, a tak to skoki na boczki, tym bardziej, że nie są małżeństwem, to czemu miałby to kto potępiać. Możemy porównywać małżeństwa do konkubinatów przy założeniu podobnych relacji partnerskich. Inaczej to bez sensu. Porównywać nieszczęśliwe małżeństwo, do szczęśliwego konkubinatu, czy na odwrót, szczęśliwe małżeństwo, do nieszcześliwego konkubinatu, szczególnie takiego, o których czasem w wiadomościach mówią, gdzie dochodzi do skrajnej przemocy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
z praktyki slub jest porzebny w zyciu, sama bralam slub cywilny rok wczesniej bo byl po prostu nam potrzebny juz wtedy akt malzenstwa do zupelnie innych spraw

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ani konkubinat ani slub nie zagwarantuje nam wiernej szczesliwej przyszlosci we dwoje - to chyba jest pewne, ale sama nie wyobrazam sobie zycia wspolnego bez tego przelomu w zwiazku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w ogóle dyskusja zeszła na złe
tory. Mowa była o teściowej i konkubencie, który nie potrafi się postawić mamusi. Matko u mnie teściowa jak przyjeżdżamy to na galowo chodzi. Kiedyś jak byliśmy jeszcze narzeczeństwem wcinała nam się do naszych spraw, jak się nazbierało to mój jej powiedział co myśli to od tamtego czasu "proszę, dziękuję, kochani moi, jak dzieciaczki?". Żadnych złotych rad, narzucania itp. U Was się nic nie zmieni jak ten Twój będzie przytakiwał mamusi i się nie postawi. Jak ja bym miała takiego konkubenta to już nie byłby moim konkubentem. Ale nie, nie byłby też mężem ;) Dla mnie facet to musi być z jajami :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mamuśka007
Mireczkowata - ale każdy również Ty żyje w społeczeństwie. Społeczeństwa od tysięcy lat preferowały zalegalizowany związek kobiety i mężczyzny (wszystko jedno czy religijny czy cywilny). Skoro nagle ktoś pisze, że ten model preferowany przez społeczeństwo jest Ci obojętny, to skądś to się bierze. Coś na Ciebie wpłynęło i tyle. Może w młodości czytałaś dużo literatury feministycznej ;)? Nie znam Cię, nie będę Ci tu psychoanalizy fundować. Ale w to, że Twoja obojętność jest przypadkowa, zwyczajnie nie wierzę. Obojętność też jest postawą i też coś lub ktoś ją kształtuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mireczkowataa
monika- no i tak sie można przerzucać- ja Ci będę pisała o nieszczęślwiych małzeństwach a Ty mi o konkubinatach. Tylko co z tego wynika? Tak na marginesie- skoro uważasz, ze zdrada jest tylko w małzeństwie i jeśli facet zdradza babkę bedąc w wolnym związku to nie ma czego potępiać to nie dziwię się, ze napierasz na małzeństwo... Mamuśka007- jesteśmy również krajem katolickim (co by nie było napisane w konstytucji) a dziecka również nie ochrzciłam :) Powiem Ci o co ze mną chodzi, bo sama na to nie wpadniesz. Nie ineteresuje mnie co preferuje szeroko pojęte społeczeństwo- chcę żyć tak jak chcę. W związku z powyższym skoro coś jest mi zbędne to tego nie robię. Takie proste :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak, tylko, ze u niektorych ludow zalegalizowany zwiazek byl jednoznaczny i nastepowal z momentem zamieszkania razem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie twierdze ze tak jest u Ciebie mireczka ale czesto to mezczyzni urabiaja kobiety bo nie chca z jakichs tam powodow slubu, a pozniej one sobie to uloza i zeby wyjsc na "super" to wtedy mowia dobitnie wszem i wobec ze one slubu nie chca...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MonikaDddd26
"Tak na marginesie- skoro uważasz, ze zdrada jest tylko w małzeństwie i jeśli facet zdradza babkę bedąc w wolnym związku to nie ma czego potępiać to nie dziwię się, ze napierasz na małzeństwo..." Chodziło mi, że ten facet tak mówi. Ja się z tym nie zgadzam, w końcu też z moim mężem, zanim staliśmy się małżeństwem, byliśmy parą, potem narzeczeństwem. Nie tolerowałabym zdrady też na tych etapach związku. Może nie dość jasno to napisałam i powinnam napisać, że on używa takiego argumentu :). Naprawdę go nie lubię i szkoda mi tych jego kobiet.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mireczkowataa
karolowa- a siedzisz im pod łóżkiem, ze wiesz? No sama pomyśl, dorosłych ludzi nie da się urobić, wiec moze załóż, że kobieta, która mówi, ze ślubu nie chce po prostu go nie chce. Moze wtedy skończą się hasełka typu " każda kobieta marzy o ślubie", ślub to wyraz miłosci" " bez śłubu facet rucha bez zobowiązań"? Hasełka, które obrażają te kobiety tylko dlatego, że żyją inaczej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mireczkowataa
Monika- a myślisz, ze ten Twoj znajomy nie robiłby tego samego w małzeństwie??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość etammmmmmmmmmmm
jak ktoś nie chce ślubu to ok jego życie .Tylko nie rozumiem jak można mówić "mój maż"" moja żona" skoro żyje ktoś na kocia łapę. Przy dziecku tez mówicie mąż, zona? uczycie kłamstwa dziecko od najmłodszych lat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jestem zoną i co z tego
wiecie co ? zastanawia mnie to poczucie bycia lepszą u kobiet, ktore zyją w zwiazkach malzenskich ;) mam wrazenie, ze takie ostre slowa krytyki konkubinatu często padają z ust osób dla ktorych malzenstwo i macierzynstwo, to głowne zyciowe cele - czy to źle ? wcale tak nie twierdzę, rodzina to bardzo szczytny cel w zyciu i nie widzę powodu aby nie byl dla kogos celem glownym bądz jedynym, ale po co udowadniac innym, ze wasze cele tez powinny byc dla nich najwazniejsze a wasz sposób na zycie powinien byc jedyny ? wzięłam slub tylko z jednego, jedynego powodu - jestem osobą wierzącą, nie chcialam wesela, imprezki, etc, bo zwyczajnie nie lubię takich wielkich rodzinnych imprez i nie chcialo mi się zajmowac przygotowaniami ;) malzenstwo to byl dla mnie czysty sakrament, kwintesencja, tylko po to bralam slub więc własciwie jestem cąlkowicie w stanie zrozumiec, ze osobom niewierzącym slub jest do niczego nie potrzebny, moze im sie nie chce tego ząlatwiac, moze lubia czuc sie tacy "wolni" czy to zle ? calkowicie kupuję opcję, że może ktos slubu nie chciec, bo nie czuje takiej potrzeby, i nie wiem skąd krytyka co do kwestii nomenklatury - ja na mojego meza nigdy nie mowie mąż, a zawsze "moj facet", lubie to okreslenie, jest w nim jak dla mnie więcej pasji i erotyzmu niz w kapciowatym slowie mąż ;) ale jestem jeszcze przed trzydziestką ;) byc moze w wieku 50 lat bedę wstydzila się uzyc słowa "facet", who knows ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×