Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość zasmucona29

kiedy pojawia się miłość?

Polecane posty

Gość zasmucona29

Możecie mnie zagryźć, ale muszę się wygadać... Nie kocham swojego dziecka. Córeczka ma 4 tygodnie, jest śliczna i wyczekana. Ciążę planowałam, przechodziłam wzorcowo, poród mialam łatw, więc to nie kwestia traumy. Ale opieka nad noworodkiem mnie przerasta. Niestety córka nie należy do dzieci, które jedzą i śpią, w nocy sypia po półtorej godziny, potem trzeba ją godzinę usypiać. teraz jeszcze zaczęły się kolki, więcw dzień też jest kiepsko. Wiedziałam, kiedy decydowałam się na dziecko, że może być bardzo ciężko. Ale nie spodziewałam się, że zawiodą mnie własne emocje. Nie zrozumcie mnie źle, opiekuję się nią jak mogę najlepiej, mąż jest fantastycznym partnerem i poza karmieniem równo dzieli się ze mną obowiązkami - a ja i tak nie daję rady psychicznie. Strasznie mi z tym ciężko, naprawdę chcę ją kochać. I czasem czuję do niej cieplejsze uczucia, ale na ogół głownie zmęczenie i zniechęcenie. Nie mogę pozbyć się myśli, że gdybym wiedziała, jak będę się z tym czuła, nigdy nie zdecydowałabym się na dziecko... Nigdy nie powiedziałabym o tym bliskim, wystarczy, że sama czuję się wyrodną matką... Jak myślicie, jest szansa, że mi to przejdzie? Że będę dobrą mamą?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jak by to było o mnie....kiedyś. Kochana to prawdopodobnie depresja poporodowa (taka diagnoza była u mnie). Mimo że tak czekałam na swoje dziecko ....ja nie czułam nic kiedy się już urodził :( Miłość się pojawiła po miesiącach dzięki wsparciu męża,rodziców,rodzeństwa i psychologa oraz.....im dziecko starsze było mi lżej :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość takata,.
tak to napewn depresja musisz isc do psychologa powinien pomoc i nie bagatelizuj tego problemu bo moze byc jeszcze gorzej znam kobiete ktora z depresji popadla w schizofrenie i tego juz sie nie wyleczy a depresje tak wiec nie trac czasu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nic nowego
Na początku mojej relacje z córeczką był czułość i poczucie odpowiedzialności z mojej strony. (W okresie połogu to już w ogóle przeważało zmęczenie i wola przetrwania..., z uczuć to tylko wzruszenie gdy mała popiskiwała przez sen.) Miłość? Może zaczęła się gdy już miałam lepszy kontakt z małą, gdy razem śmiałyśmy się i bawiły ale to dopiero początki i gdy skończyła rok i trochę. Potem było coraz lepiej i kocham córeczkę ale mogę to stwierdzić względnie od niedawna a mała ma 2 lata.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nic nowego
Wiesz kiedy poczujesz się lepiej? - gdy mała będzie jeść co cztery a nie co trzy godziny (zobaczysz że to duża różnica) i gdy zaczniesz przesypiać noce. I nie daj sobie wkręcić że dobra mama to mama egzaltowana, kwitnąca i szczęśliwa nawet gdy dziecko ma kolkę czy osrało wszystko naokoło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zasmucona29
Co trzy godziny to i tak nieźle - w dzień je co dwie albo częściej. W nocy czasem co dwie, czasem co trzy... Czułości też nie ma. Bywa, pojawia się czasem, kiedy zasypia przytulona do mojej piersi... ale dominuje poczucie, że zrobiłam błąd... A przecież sama tak bardzo jej chciałam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Autorko dlaczego twierdzisz
że jesteś złą czy wyrodną mamą? Czy wy dziewczyny naprawdę myślicie że wraz z porodem otwierają się wrota miłosici? Czasem tak jest że zakochujemy się w własnym dziecku ale jeszcze częściej jest odwrotnie. Nie ma tak łatwo, najpierw trzeba samemu przejść burzę hormonalną (powrót do dawnego stanu), wprawę w opiece, podołanie nad pracą w domu i wreszcie odnalezienie się w nowej roli, na to wszystko trzeba czasu i u jednych klimatyzacja trwa krócej a u innych dłużej i nic się na to nie poradzi. Zmęczenie będzie a wraz z nim często rozdraznienie i rezygnacja ale okres niemowlęcy nie trwa wiecznie a i tak jak dziecko zaczyna mieć bardziej regularny rytm dnia i nocy to my zaczynamy odżywać, jednak nasze zycie zawsze już będzie podporządkowane w pewnej częsci dziekcu i kazdy kto planuje rodzinę i dzieci ma tak samo (każdy) a przeciez sa matki które nie dają się zastraszyć i planują drugie lub trzecie , wszystko kwestia poukładania sobie w psychice proirytetów i otwarcie się na optymizm :). Autorko to co czujesz jest tak normalne że aż się chce to wykrzyczeć ,akurat u ciebie tak objawia się zmęczenie oraz szok jaki ci towarzyszy w wejściu w nowe zycie, nowe obowiązki i nową rolę, rolę mamy. Dasz radę ale poczekaj jeszcze i nie narzucaj sobie nic, bądź sobą :). Fajnie że masz dobrego męża :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nic nowego
Naprawdę nie widzę nic dziwnego w twoich odczuciach. Jesteś zmęczona więc skąd masz brać dystans żeby czuć "achy" i "ochy". Spokojnie. Rób co trzeba jak teraz a reszta przyjdzie z czasem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ZAMER JASAM SZKŁO WSPI 666
Skoro już urodziłaś to odchowaj! Nie wiadomo co z niej wyrośnie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zasmucona29
Dzięki. Wydaje mi się, że na diagnozę depresji jest jeszcze za wcześnie. Objawy depresji znam dobrze i poza brakiem miłości do dziecka - nie mam innych. Działam normalnie. Cały czas liczę na to, że w końcu się to zmieni. Wmawiam sobie, że będzie lepiej. Strasznie mnie denerwuje ciągłe udawanie, że jest ok. Rodzina oczekuje szczęśliwej, zakochanej w dziecku mamusi, więc muszę taka być i tylko mąż widzi, że to nie tak...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hygfvhjbvg
zmieni się. tej miłości się trzeba nauczyć. kiedy pierwszy raz poczujesz o nią lęk pokochasz bez granic. już ją kochasz ale jeszcze o tym nie wiesz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taki lajf
Dziewczyno, nic z tobą nie jest dziwnego czy godnego potępienia! 4 tygodnie temu urodziłaś, świat stanął na głowie, nawet pójście na siku trzeba planować... hormony szaleją, ciało się zmienia (obolałe cycki, jeszcze resztki ciążowego brzucha), śpisz pod dyktando dziecka... DAJ SOBIE CZAS. Nie mówię luz, bo to teraz niewykonalne, ale przestań myśleć o swoich problemach intensywnie, bo zwyczajnie teraz nie jesteś w stanie racjonalnie podejść do ich rozwiązywania, a tylko sie zadręczysz na amen! Ja w sumie nie umiem powiedziec, kiedy moja miłość do córki się pojawiła. Ale na pewno nie z chwila przyjścia na świat. W ogóle nie planowaliśmy dziecka, ot jajko niespodzianka ;) a wcześniej nigdy nie widziałam siebie w roli matki. W szpitalu działałam jak automat, nie śpiewałam kołysanek, czasami potrzymałam za łapkę i uśmiechnęłam się patrząc w niebieskie oczka ;) W domu byłam tak przerażona, tym bardziej że wszyscy mówili, że 3 pierwsze miesiące są najgorsze, że dosłownie zakreślałam kolejne dni odliczając te cholerne cyferki w kalendarzu... Moja znajoma z pracy urodziła dzień przede mną. Wysłałam jej zdjęcie mojej córy, przy okazji pisząc, że zmęczenie, że czekam aż kolki miną itd., a ona odpisała "Ale czy nie warto się poświęcić dla takiej słodkiej istotki?". No cóż, ja wtedy patrzyłam na moje dziecko, które moim zdaniem juz kochałam, ale te słowa o poświęcaniu dla niej w imię miłości jakoś mnie jeszcze nie przekonywały... Będzie łatwiej, jak nawiążesz z małą faktyczny kontakt - za chwilę pierwszy raz się do ciebie świadomie uśmiechnie :) Zacznie się przyglądać twojej twarzy :) Potem już szybko będziecie się razem bawić w "kosi łapci" czy "a ku ku" - to naprawdę daje wiele bo pozwala budować tę prawdziwą więź. My kobiety musimy przestać dawać sobie robić wodę z mózgu wmawianiem, że instynkt macierzyński mamy zakodowany z urzędu. Pewnie, że są kobiety, które uwielbiają swoje dzieci od chwili poczęcia, ale we mnie i w wielu innych pojawił się on dopiero po jakimś czasie - i w żaden sposób nie czyni nas to gorszymi matkami! Ja swoją 3-letnią córkę uwielbiam, kocham nad życie, i swoje życie bym za nią oddała :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Autorko, jakbym czytała o sobie. Dziecko dziś skonczyło 7 miesiecy. Powtarzałam i czasem powtarzam sobie...ta milość rodzi się powoli. Mnie bardzo pomogl Mąż, gdy wzial urlop tacierzynski, poza tym zastanawialam sie nad wizyta u psychologa,ale obecność Męża pomogla. I u mnie koszmarem stało sie karmienie piersią (pierwsze 3 miesiące córka wisiała przy piersi cały dzień). Przetrwałam i nadal karmię, ale wiele mnie to kosztowało i gdybym była jeszcze raz w takie sytuacji na pewno bym przeszła na mm.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość y556556
u mnie gdy mala miala 20 mes(prawie 2 lata),wtedy poczulam bezgraniczna matczyną milosc, wczesniej nic :ooo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Piesia Dobra Rada
Przede wszystkim daj sobie spokoj z karmieniem piersia! Mala jest pewnie glodna i dlatego tak ryczy a ty sie tylko zameczasz nie wiem po co. Karmilas ja 4 tygodnie i wystarczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość grossossss
haha jaki spokój właśnie przez karmienie tworzy się więź

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zasmucona29
Karmić na pewno nie przestanę - raz że to jedyna rzecz, która mi w tym macierzyństwie wychodzi bez zarzutu, dwa że laktację mam taką, że pomgłabym pół osiedla wykarmić. I mała przybiera na wadze bardzo ładnie, więc nie ma mowy, żeby była głodna. Mąż dopeiro teraz idzie do pracy, cały miesiąc spędził ze mną i z córką - bez tego pewnie bym się pogrążyła całkiem. Pociesza mnie, że nie tylko ja tak mam - cały czas mam poczucie, że wokół mnie same szczęśliwe matki, a tylko ja jestem jakimś wybrykiem natury...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a mi się wydaje, ze brak miłości jest na począku dlatego, ponieważ wszędzie wmawiają nam jak to dziecko i matka są jednością, jaka to miłość jest od pierwszego spojrzenia, jakie to patetyczne itp... bla bla bla! tak na poważnie pojawia się "jakieś" dziecko, które zajmuje cały twój czas. Nie czujesz tej mega miłości i jesteś zawiedziona - bo skoro o tym mówią, to powinno tak być. Też tak miałam. Córa ma 5 msc i kiedy śmieje się gdy mnie widzi czy wyciąga do mnie ręce - już wiem, że ją kocham i jestem dla niej najważniejsza! dasz radę!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bhjnjkmkkmkm,
Miłość do dziecka? u mnie to ,,rosło,, etapami.. kiedy ,,uczyłam się ,,dziecka.. jego potrzeb ,rozpoznawania płaczu ,przytulania,kiedy uczyłam się opiekowac dzień po dniu,kiedy miał pierwsze dni zycia ,nie mogłam si.e doczekac kiedy sie obudzi i bedę mogła wziąsc to maleńśtwo w ramiona.Moje dziecko nie było krzykaczem,rządnym nodzenia na rękach,nie mniej jednak co 2 badz co 3 godziny,nie miałam przy sobie męża który by mi pomagał,każda noc sama wstawałam do dziecka ,i może 2 razy zdarzyło się,że byłam skrajnie zmęcozna,że kiedy karmiłam dziecko to mi głowa leciała ze zmęczenia,ogólnie miałam ogromnie duzo energii po porodzie i nie straszna mi była depresja.Dziś dziecko ma ponad rok a moja miłość ewoluuje staje się głębsza,też się zmienie do takiej dojrzałej matczynej miłości :).lk

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bhjnjkmkkmkm,
:D miało byc ;,,nie mniej jednak co 2 badz co 3 godziny musiałam wstawac i karmić dziecko :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka taaaaaaaaaam
u mnie bylo podobnie. i doiero teraz(corka ma pol roku) zaczynam czuc radosc z tego wszystkiego. ja na drugi dzien zostalam juz sama z dzidzia. wszyscy domownicy pracuja. tylko ja wstawalam do malej w nocy. ryczalam codziennie. ale jak nikt nie widzial bo sie wstydzilam. myslalam ze jestem do dupy matka. niby mała byla zadbana. najedzona. ale nie czulam ze jest MOJA. dalej nie moge sobie przetlumaczyc ze MAMA TO JA. jest co raz lepiej. ale chyba dlatego ze od niedawna sie wysypiam. Bogu dziekowac ze dzieci szybko rosna i ze nic nie trwa wiecznie. pozdrawiam i sciskam macierzynstwo nie przychodzi samo trzeba sie go nauczyc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bdnjdid
Autorko jak masz na imię ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mnowlasnie
tak jak pisze Meg Jachid, ja też to miałam, patrzyłam na wyczekanego synka niedługo po urodzeniu (może też to trwało pare miesięcy..?) i nie wiedziałam: co to znaczy miłość do dziecka...ta wysławiona, wielka, nieograniczona etc.....MINĘŁO, dziecko rośnie i jest coraz lepiej, niedługo później (może to było jak zaczął reagować bardziej na moją obecność, jak czułam jego przywiązanie i tęsknotę i radość jak był ze mną?) już wiedziałam ze to jest niewyobrażalne uczucie do własnego dziecka, nie da sie opisać, mówię CI :) więc to MINIE :) głowa do góry. Mój synek ma 4 latka, troche go rozpuściłam przez to moje uwielbienie :) Kocham go niesamowicie!! a na pcozątku to jakoś też nic nie czułam........mając już 26/27 lat jak go urodziłam zdawało mi sie wtedy ze za wczesnie sie zdecydowałam, ze mogłam sobie pozyc inaczej, teskniłam niesamowicie za byciem tylko we dwoje z męzem...to było straszne uczucie. MINĘŁO>Każdemu minie predzej czy później, gwarantuję

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×