Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość czy to możliwe?

czy zdrada może naprawić zwiazek?

Polecane posty

Gość M gay e!
m

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość BBBRRRRRRRRR
do ona zapomniała już :) bardzo podoba mi się twój tekst a w zasadzie trzy teksty. zarówno pierwszy jak i drugi jest wiedzą teoretyczną jaką posiadasz oraz jaka pomaga ci w kontaktach z pacjentami. Mnie podoba się twój środkowy. mam koleżankę która również leczy dusze i podczas rozmowy luźnej koleżeńskiej rozmowy zaczęła mówić o tym jak to zdrada jest paskudnym zjawiskiem , jak to jeden notoryczny "zdradzacz" opowiedał jej i ją przekonywał do swoich racji podczas terapii a następnie :) zamilkła spoglądając na mnie ( byłem jedynym mężczyzną w gronie kilku kobiet) zaraz zaczęła się poprawiać -zrobiła to na tyle zręcznie że nikt tego nie zauważył. Nikt poza mną. Ja wiem że zrobiła to ze względu na mnie bo nie wieziała czym naprawde sie karmię. Również w twoim wypadku środkowy wpis był odzwierciedleniem twojej osobowości :) Każdy boi się być ofiarą , każdy boi się zostać postawionym przed faktem dokoanym, każdy marzy o pełnej harmonii, jednak prawda jest taka że to co nas kręci u naszego partnera to jego inność wzglądem nas. To jest ujezmianie niemożliwego. Taka nasza natura :) aby sięgać po to co jest nieosiągalne. Z drugiej strony zawsze mnie intrygowało to że terapeuta swoim wyborem strasznie zawęża sobie możliwości pomocy samemu sobie. Bo ja idąc do terapeuty nie analizuje jego metod ty natomiast na bank porównujesz je ze swoimi co czyni terapię troszkę na innym poziomie. ale odeszłem troszke od tematu - tak naprawde podoba mi się to co napisałaś :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość M gay e!
ide do bridgesa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Franki bez kochanki
"4 Nie zapominaj o przyjemności" ŚWIĘTA PRAWDA!!!! Nawet jeżeli tfuj!!!! :( partner ma cię w głebokim poważaniu, to wcale nie znaczy, że powinnaś sobie odmawiać jakichkolwiek praw.... także prawa do PRZYJEMNOŚCI Z OBCOWANIA z kimś obcym z powodu fizycznego ignorowania przez nieobcego.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jaktomozliwa
kiedys byl otak jak piszesz magnolia Liczyl sie tylko on, jego dobro, jego usmiech Wlasna rodzine dalam na drugi plan, bo myslalam, ze jak sie tworzy zwiazek to calym soba i ten zwiazek ma byc nr 1 Czesto robilam cos dla niego swoim kosztem, zeby tylko sie usmiechnal, byl zadowolony I bylo to dla mnie normalne, bo ja chcialam, zeby byl szczesliwy Z uplywem czasu i jego zachowaniem - niedocenianiem tego - zaczelo sie to zmieniac Czulam, ze robie cos bez sensu, bo ktos tego nie widzi i nie docenia Jak kazdy chcialam pochwaly, zwyklego dziekuje czy po prostu usmiechu Okazalo sie, ze dla niego to norma i nic wielkiego W zamian nie dostalam tego czego oczekiwalam, Do dzis mamusia i siostra sa wazniejsze Wprost zapytalam kto jest wazniejszy ja czy sisotra dla niego ? nie odpowiedzial :) wiec to tez odpowiedz Poczulam sie pokrzywdzona, zraniona plus inne sprawy (kolezaneczki, mamusia i sisotra) i poszlo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Franki bez kochanki
"5 Szanuj poczucie wolności obu stron" Zwłaszcza szanuj poczucie, na które nie masz najmniejszego nawet wpływu? Strona dalecezagraniczna ma prawo poczuwać. Szanując to prawo poczuwaj to co masz już w ............ środku?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Magnolia CZYŚCIUTKA
mYŚLĘ, ŻE KAŻDA MIŁOŚĆ ZGAŚNIE JEŚLI NIE BĘDZIE PIELĘGNOWANA z obu stron trzeba wkładać dużo pracy w związek Doskonale Cię rozumiem i uważam że dobrze postąpiłaś nikt Ci tego nie odbierze nawet Franki:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Franki bez kochanki
"6 Dziel się swoimi najgłębszymi lękami" - szczególnie z tymi, którzy mówiąc "Nie lękajcie się", doskonale funkjconują "bez lęku" i "bez balastu" budują swoją ŚWIETLANA PRZYSZŁOŚĆ. TYLKO SWOJĄ!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ona Zapomniała już..
"Inna sprawa, ze przede mna byl w zwiazku i tez mial przyjaciolki, kotre tamta musiala akcpetowac ... i w efekcie zdradzila go i odeszla Z tym gosciem jest teraz po slubie " Więc już znamy odpowiedź na pytanie "Dlaczego mąż postępuje jak postępuje" A autorka wiedzą z czym boryka się jej mąż, robi mu przyjemność przeogromną i robi mu powtórkę z rozrywki. BRAWO TA PANI. To się nazywa szczyt perfidii i wyrachowania. Nie piszę już o braku przyzwoitości. A miało być tak pięknie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ona Zapomniała już..
do brrr Odszedłem a nie odeszłem :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość BBBRRRRRRRRR
ehhhhhhhhhh a już myślałem że jesteś autorką swoich tekstów . Szkoda że je poprostu wkleiłaś z jakiegoś poradnika . No cóż jednak zgadzam się z nimi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Qb5432
chuj juz z tego zwiazku. szczerze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość BBBRRRRRRRRR
e tam popełniłem wiele innych błedów ten to pikuś:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jaktomozliwa
z czym maz sie musi borykac?! a ja to kurwa co ? gumowa lala i nie musialam sie z niczym borykac?! i maz jakos oskrutnie nie przezywal swojej eks Stwierdzil, ze widac malo warta i tyle Ale nie wzial pod uwage tego, ze jasno jej mowil - inna jest dla mnie idealem, ale mnie nie chce wiec jestem z Toba A miedzy czasie korespondowal z ta swoja wielka miloscia BEDAC w zwiazku z eks Ale to on sie borykal ... kurwa mac slow mi brak na ta niesprawiedliwosc wezze kobieto sie puknij w glowe Fakt, ze on ma chuja a ja nie juz tak wysoce podnosi jego wartosc, iz ON MOZE bo ma tego fiuta, a ja nie bo jestem tylko skromna posaidaczkka cipy?? i mi nie wolno dla samej zasady MOJ MAZ ma ten problem. ze NIE SZANUJE LUDZI I ICH UCZUC ma je daleko w dupie I TAK SIE TI KONCZY A moja wielka wielka wielka wina - to, ze nie odeszlam tylko tkwie w tym gownie i zaczynam robic jak on NIE SZANOWAC I tu powinnam sobie sama w pysk dac za to :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ona Zapomniała już..
cytat:... Uratować związek może siła i determinacja strony zdradzanej - Zofia Milska-Wrzosińska radzi zdradzanym Według socjobiologów niewierność jest korzystna, bo prowadzi do urozmaicenia genetycznego, co doskonali przyszłe pokolenia. Być może. Ale jeśli nawet sprzyja ona narodzinom lepszej rasy, to pogarsza jakość związku, niszczy psychikę zdradzanych i zdradzających. Niech ewolucja robi, co musi, ale niekoniecznie w naszym małżeństwie. Zdrada niszczy, a przekonanie, że romans uratował czyjeś małżeństwo, jest obronną racjonalizacją. Nie leczy kryzysu, lecz go zwielokrotnia, wtedy uratować związek może siła i determinacja zdradzanego. Aby walczyć, trzeba wyzbyć się iluzji, choćby takich jak poniższe: Iluzja pierwsza: u nas to się nie zdarzy, nasz związek jest inny. Dobry związek tworzy mitologię, która go cementuje, poczucie wspólnoty opartej na wartościach i miłości jest jej ważną składową. Jednak żadne małżeństwo - zwłaszcza w trudnych chwilach - nie jest odporne na zewnętrzne pokusy. Lepiej od razu przyjąć zasadę ograniczonego zaufania, niż ufać ślepo, a potem na sali sądowej demonizować wyidealizowanego małżonka. Wczesne wykrycie - gdy romans jest na starcie, a my się jeszcze liczymy w grze - to lepsze rokowanie. Pewne sygnały powinny zastanowić, np. częste wzmianki o koleżance z pracy: "Wiesz, ta Kamila, o której ci mówiłem, bardzo mi pomogła przy tym projekcie", "Kamila - wspominałem ci o niej - mówi, że to świetny film", "Jedna moja koleżanka z pracy, Kamila, nie pamiętam, czy ci o niej mówiłem, chodzi z dziećmi do chińskiego lekarza, może dać nam do niego adres, gdybyś chciała", a już zwłaszcza jeśli nagle następuje embargo na informacje: "Kamila? A dlaczego pytasz? Przecież jej nie znasz". Nagłe zainteresowanie teatrem ogródkowym, walkami sumo, sezonem połowu troci czy składem Rady Polityki Pieniężnej powinno dać do myślenia najbardziej ufnemu z małżonków. Jeśli nawet zauważamy zastanawiające oznaki, to uspokajamy siebie, że to fałszywy alarm, bo w naszym małżeństwie nic takiego zdarzyć się nie może... Mąż od kilku tygodni wraca z pracy później? Jest nowy szef, trzeba się wykazać. Dlatego mąż raz pracował w sobotę, a jak będzie bilans, to może i w niedzielę będzie musiał pójść. Żona po położeniu dziecka zamyka się w kuchni z laptopem - włączyła się w dyskusyjną grupę kobiecą. Nie pokaże, co tam piszą, bo to nie dla mężczyzn. Mąż chodzi na siłownię? Żona zmieniła odwieczne dżinsy na wydekoltowane sukienki? To dla mnie, zawsze mi na tym zależało. Nie sypiamy ze sobą od miesięcy? Jesteśmy zmęczeni. Pracą, dzieckiem, walką o byt, niepokojem o spłatę kredytu. Gdy trudniej we własnym zakresie rozwiać wątpliwości, zwracamy się do współmałżonka. On (ona) udziela absolutnie przekonujących wyjaśnień. Męża nie było wieczorem w firmie, choć zapowiadał, że będzie pracował nad projektem? No skąd, po prostu telefon odebrała przypadkowa osoba, która nie orientowała się, że wyszedł na papierosa. Żona dzwoni po kryjomu z komórki? Poznała dietetyczkę, która pomaga jej schudnąć, to miała być niespodzianka. Dlaczego takie częste te telefony? No jak to, musi na bieżąco informować, co zjadła. SMS: "Całuję, mój jeżyku"? Nie mam pojęcia, to pomyłka, czy ja ci wyglądam na jeżyka? Rachunek za wysłanie róż do Szczecina? Kolega poprosił, sam nie mógł, nie powiem który, bo obiecałem dyskrecję. Po co ci na służbowy wyjazd ta fikuśna bielizna? A, bo firma szkoleniowa w ramach integracji proponuje konkurs drag queens i faceci prosili, żeby coś pożyczyć. Dlaczego tak często wychodzę wieczorami? Bo czuję wreszcie, że jestem niezależnym człowiekiem, nie poddam się szowinistycznemu (babskiemu) dyktatowi i nie będę się nikomu opowiadać. I wyszło na to, że jesteśmy małostkową, podejrzliwą osobą, która niszczy małżeństwo obsesyjną zazdrością i utrudnia partnerowi rozwój. Iluzja druga: nawet jeśli zdradza, to pewnych rzeczy nie zrobi. Nie bądźmy pewni. Pod wpływem intensywnej fascynacji człowiek otwiera się na nowe grzechy. Kłamstwa, nielojalność, oszustwa stają się chlebem powszednim. Spotkania z kochanką w wigilijny wieczór ("Śledzik w firmie się przedłużył, kochanie"), zapominanie w miłosnym ferworze o odebraniu dziecka z przedszkola, organizowanie partnerowi życia, by pozbyć się go choćby na trochę ("Musisz odwiedzić mamę, to nie w porządku, że ją tak zaniedbujesz"), seks z kochankiem w dziewiątym miesiącu legalnej małżeńskiej ciąży, ognisty romans, gdy żona w połogu, oprowadzanie kochanka po miejscach sentymentalnych małżeńskich wspomnień, kupowanie prezentów ze wspólnych oszczędności. Gdzie zaczyna się romans, kończą się pryncypia. Specjalne kłamstwo zdradzających brzmi: "To tylko platoniczna znajomość". Po pierwsze - wcale nie "tylko", bo jeśli mąż jest tak zajęty jakąś panią, że o północy zamyka się z komórką w łazience, by zamienić kilka ciepłych słów, nie jest to o wiele lepsze niż relacja skonsumowana. Do której zresztą i tak dojdzie. Jeśli strona zdradzana nie zainterweniuje, może spodziewać się eskalacji. Najpierw słyszymy: "Przecież wiesz, że cię kocham, z nim tylko rozmawiam, mamy wspólne zainteresowania, nic fizycznego nas nie łączy", potem: "Kocham was obu, ale to nie jest to, o czym myślisz, on mnie nawet nie pociąga", następnie: "Kocham go, ale ty jesteś mi bliski jako przyjaciel", wreszcie: "Właściwie nigdy nie miałam orgazmu, nie obwiniam cię, ale teraz wiem, że może być inaczej", na koniec: "Nie umiałeś mnie kochać, przez ciebie zmarnowałam tyle czasu". Iluzja trzecia: godność Gdy wyczuwamy aurę zdrady, mamy trzy dobre możliwości. Pierwsza, najczęściej wybierana przez ludzi młodych: nie zamierzamy znosić tego, że nasz idealny związek został skalany, wobec tego odchodzimy raz na zawsze. Druga, uzasadniana dobrem dzieci, wspólnotą interesów lub wygodą: po paru nieskutecznych potyczkach - lub zgoła bez nich - robimy dobrą minę do złej gry i przeczekujemy. Trzecia, zostajemy i podejmujemy walkę, w której wszystkie chwyty są dozwolone. Przeszukiwanie kieszeni, przeglądanie kalendarzyka, włamywanie się do skrzynki elektronicznej, czatowanie w bramie, wywiad z rywalką - niektórym wydaje się to poniżające, a przecież większość zdrad została wykryta na wczesnym etapie właśnie dzięki takim "niegodnym" zabiegom. Jeśli nie możemy znieść siebie w roli nękającego kontrolera, lepiej od razu odejdźmy, oszczędzimy sobie rozczarowań. Gdy jednak chcemy próbować, uzbrójmy się w determinację i nie liczmy na natychmiastowe oprzytomnienie współmałżonka. Kiedy wszystko się wydało i zdradzający przysięga, że to koniec, należy zdwoić czujność, bo bitwa dopiero się rozpoczyna. Wieczorna praca nad projektem? Zróbmy pracowitemu mężowi niespodziankę - odwiedźmy go w firmie z córeczką, która chciała powiedzieć tatusiowi dobranoc. Żona telefonuje o 11 wieczorem? Do siostry? "Pokaż, proszę, komórkę, zobaczę, czy to numer Basi". Na wyrzuty: "Nie masz do mnie zaufania, zachowujesz się bez godności", odpowiadamy: "Ow- szem, zaufania nie mam za grosz, i nie bez powodu, a godność widać rozumiem inaczej niż ty". Iluzja czwarta: trzeba dać czas na ochłonięcie Zdrada kończy się natychmiast albo wlecze latami. Gdy już wszystko się wydało, strona zdradzająca chciałaby - z przyzwoleniem naiwnego współmałżonka - uzyskać odroczenie, jeszcze nasycić się romansem. Ten ekstatyczny "ostatni raz", te pożegnania kochanków, których rozdziela proza życia... Zasilone dramatem uczucia rozpłomieniają się od nowa i wyrozumiały współmałżonek dowiaduje się, że jego cierpliwość nie na wiele się zdała - bo "to jednak tkwi we mnie, muszę mieć jeszcze trochę czasu". Uwaga również na deklaracje: "Potrzebuję samotności i spokoju, by wszystko przemyśleć" czy "Muszę pobyć bez niej i bez ciebie, by zrozumieć, czego chcę, i podjąć decyzję" - to zasłona dymna służąca usunięciu partnera z pola działania. Nie słuchajmy zwierzeń o romansie. Nie wpuszczajmy wroga na nasz teren. Bo inaczej nie spostrzeżemy się, gdy subtelna psychika wybranki stanie się częścią naszego małżeńskiego życia i trzeba będzie rozumieć, że mąż musi bardzo ostrożnie przygotować kochankę do rozstania, bo: "Mówiłem ci przecież, jaka ona jest wrażliwa i ile dla mnie zrobiła, to byłoby nieuczciwe z mojej strony, mogłaby sobie coś zrobić, chyba nie chciałabyś się czuć odpowiedzialna za coś takiego?". "Nie chciałabym i na pewno nie będę, nie zamierzam o niej słyszeć ani słowa więcej, a na razie może byś się zajął moją wrażliwością" - powinna odrzec żona walcząca. Iluzja piąta: trzeba się poprawić, zdrada jest skutkiem naszych błędów Zdrada nie bierze się znikąd, część jej przyczyn tkwi w osłabieniu naszej więzi - którą jednak tworzyliśmy oboje. Ten, kto zdradził, potrafi znaleźć dla siebie dowolne usprawiedliwienia, a najwygodniejsze z nich obwiniają współmałżonka. Zdradzona żona może się zatem dowiedzieć, że była zbyt oschła, utyta, oziębła albo zajęta tylko dzieckiem. Zdradzony mąż - był nudny, zajmował się wyłącznie pracą, nie chciał chodzić na koncerty albo beztrosko wydawał pieniądze zarabiane przez żonę, pił piwo od rana i oglądał godzinami Eurosport. Oboje - że nie mówili nic miłego, nie doceniali, a teraz, przy tym kimś, wreszcie można się poczuć osobą atrakcyjną ("Kiedy ostatnio powiedziałaś, że chcesz się ze mną kochać? No? A ona mi to ciągle mówi"). Zapewne wiele zarzutów to prawda. Ale do emocjonalnej stagnacji związku przyczyniają się obie strony. Nie daj się zepchnąć do narożnika, wpędzić w poczucie winy ("No tak, od dawna nie zaprosiłem jej na kolację, chociaż to ona chciała, żebyśmy oszczędzali i szybciej spłacili kredyt" albo "Fakt, od urodzenia małej nie udało mi się zrzucić tych trzech kilogramów"). Nie bądź zdającym poprawkę uczniem. Szkoda fatygi. Cokolwiek by w sobie zmieniać, dla zdradzającego i tak będzie za mało, za późno albo w ogóle nie tak. "Kiedyś byłbym szczęśliwy, gdybyś była taka jak teraz. Ale teraz nic mi to nie robi" - usłyszy poprawiająca się żona od męża, któremu aktualnie "robi" inna pani. Jeśli chcesz się zmieniać, rób to dla siebie, a dla niej (niego) dopiero wtedy, gdy zdrada będzie zamkniętą przeszłością, czego obojgu życzę."

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość BBBRRRRRRRRR
hej franki:) miło cię znów czytać:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ona Zapomniała już..
moje. Życie we dwoje nie jest ciągiem przyjemności... ale może być... jeśli się o to postarasz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Franki bez kochanki
"7 Weź odpowiedzialność za swoje uczucia. Nawet jeśli wydaje Ci się, że to postępowanie partnera wpływa na to jak się czujesz to nie jest prawda." Odpowiedzialność to można brać za czyny, ale za uczucia.....????? Jeżeli nic nie czujesz kiedy tfuj!!!!! partner napierdala cię pejczem to NIE WPŁYWA TO NA TWOJE UCZUCIA DO NIEGO bardziej POMIMO czy też DLATEGOŻE? ...i naprawdę nie ma nic wspólnego z tym jak się czujesz?....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Franki bez kochanki
Magnolia CZYŚCIUTKA, "Franki zastanów się czasami nad sobą przecież kiedyś sam to napisałeś KAŻDY CZŁOWIEK MA PRAWO DO WŁASNEGO ZDANIA a Ty nakazujesz ludziom jak powinni żyć i postępować" Przyłączasz się do CHÓRU WUJÓW, którzy twierdzą jakobym ja coś komuś nakazywał. Pokaż mi w którym miejscu coś komuś NAKAZUJĘ albo przestań powtarzać BEZPODSTAWNE plotki. "Jesteś chyba bardzo młodziutki bo ne widzisz i nawet nie wiesz o tym ?" - nie wiem o czym...? o tym, że jestem młodziutki????? czy też nie wiem o czym co ty wiesz ale NIKOMU NIE POWIESZ? "Czy Autorka ma prawo kochać się z kim chce" - zadajesz w końcu konkretne pytanie.... Zgodnie z prawem..... autorka ma prawo.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Magnolia CZYŚCIUTKA
nie wiesz o tym ? może że każdy człowiek odczuwa ........ mam dalej przekładać polski na polski? całuski pa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Franki bez kochanki
jaktomożliwa, "Liczyl sie tylko on, jego dobro, jego usmiech Wlasna rodzine dalam na drugi plan, bo myslalam, ze jak sie tworzy zwiazek to calym soba i ten zwiazek ma byc nr 1" Piękne słowa; ale niewiarygodne w kontekście słów wypowiedzianych wcześniej a dotyczacych twojego zabezpieczania się NA WSZELKI WYPADEK. "Czesto robilam cos dla niego swoim kosztem, zeby tylko sie usmiechnal, byl zadowolony I bylo to dla mnie normalne, bo ja chcialam, zeby byl szczesliwy " - równie piękne słowa, ale dopóki są okraszane stwierdzeniem "robię coś dla niego SWOIM KOSZTEM" to brzmią dla mnie FAŁSZYWIE. Jeżeli ja coś poświęcam (zdaniem innych), nazywając to sam kompromisem to jest OK. W momencie, w którym sam zaczynam uważać to co "dla niej robię" za POŚWIĘCENIE to staje się już ALTRUIZMEM. A nie taki jest cel tworzenia związku....... "Z uplywem czasu i jego zachowaniem - niedocenianiem tego - zaczelo sie to zmieniac " - to zdanie mówi wiele. Rozczarował cię brak WDZIĘCZNOŚCI? Czy robiłaś to co robiłaś z powodu iżby ZOSTAŁO DOCENIONE?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Franki bez kochanki
Chciałbym wyrazić słowa mojego największego uznania dla gościa podpisujacego sie nickiem [Ona Zapomniała już..], który KOCHA POMIMO iż jego wybrance to POWIEWA LETKIM ZWISEM.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jaktomozliwa
zabepzieczac sie zaczelam pozniej swoim kosztem w sensie, ze nie mialam ochoty na cos ale robilam to, zeby jemu bylo dobrze i nie szacowalam tego, tylko chcialam zeby jemu bylo dobrze Dopiero teraz widze, ze robilam to "swoim kosztem" wdziecznosc - nie tak, myslalam, ze to naturalne, ze skoro mi zalezy i robie pewne rzeczy dla niego to on bedzie robil tak samo Wiem, moj blad, zalozylam sobie cos i myslalam, ze tak bedzie Nie oczekiwalam wdziecznosci na zasadzie - och jaka ty jestes wspaniala Tylko oczekiwalam, ze on bedzie postepowal wobec mnie podobnie i bedziemy harmonijnie razem dzialac W sumie taka jakby rozgoryczona jestem ;) po prostu wyszlo mi na moj rozumek, ze on ma mnie w dupie :) i dopoki bylam mila, grzeczna potulna to bylo ok Jak zaczelam podnosic "leb" to sie okazuje, ze on nie ma ochoty sie wdawac w rozmowy i mi powiedzial, ze tu jest granica )podczas rozmowy) i jak mi nie pasuje to sie moge z nim rozwiesc No i dotarlo do mnie, ze nie bedzie sie za bardzo wysilal dla tego "zwiazku", bo dla neigo ten zwiazek mial sens dopoki on czerpal A jak mial by za duzo od siebie dac to sobie odpusci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Franki bez kochanki
Magnolia CZYŚCIUTKA, zanim zarzucisz mi BEZPODSTAWNIE, że się nie myję..... "Doskonale Cię rozumiem i uważam że dobrze postąpiłaś nikt Ci tego nie odbierze nawet Franki" Niczego nikomu nie odbieram. Nawet prawa do niemycia rąk, POMIMO, że ja myję. W jakim kontekście wypowiedziała te słowa stokrotkopodobna? "mYŚLĘ, ŻE KAŻDA MIŁOŚĆ ZGAŚNIE JEŚLI NIE BĘDZIE PIELĘGNOWANA z obu stron trzeba wkładać dużo pracy w związek" Ja, franek; właśnie ja od ZARANIA JUŻ, twierdzę, że nie da się wkładać kiedy ODLEGŁOŚĆ przekracza DŁUGOŚĆ.... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Franki bez kochanki
Ona Zapomniała już.. , nie przebrnąłem przez twój ostatni cytat. Czy mógłbyś mi streścić swoje myśli odnośnie ZDRADY?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Franki bez kochanki
Magnolio domyta, nie używaj swojej dbałości o higienę jako ATUT. To jest ZALEDWIE minimum. Jeżeli chcesz mi coś powiedzieć, to nie mów, że nie jestem AŻ tak domyty jak ty. Powiedz mi z czym co mówię się nie zgadzasz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Franki bez kochanki
Ona Zapomniała już.., "moje. Życie we dwoje nie jest ciągiem przyjemności... ale może być... jeśli się o to postarasz" Staram się, ale mi nie wychodzi.... Jak można twierdzić, że życie, kiedy po upojnej nocy, nocą upojona zmienia majtki aby w dzień upajać innych........

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Franki bez kochanki
Ona Zapomniała już.., nic do ciebie nie mam. Wzruszam się nad twoim losem kochajacego POMIMO. Ale nie porównuj kobiety dającej dupy aby mieć na życie, która kocha gołodupca z taką, która chce kochać tego, który ją kocha nawet kiedy jest gołodupcem, byleby BYŁ CIAGLE PRZY NIEJ.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Franki bez kochanki
Fajnie dobierasz cytaty. "niewierność jest korzystna, bo prowadzi do urozmaicenia genetycznego, co doskonali przyszłe pokolenia. Być może. Ale jeśli nawet sprzyja ona narodzinom lepszej rasy, to pogarsza jakość związku, niszczy psychikę zdradzanych i zdradzających." Brak mi twojego OSOBISTEGO komentarza. O jakim związku mówimy? Ty mówisz o związku dwóch facetów i jednej samicy. Ten cytat nie jest na twój temat. Chyba, że chcesz się pochwalić swoim dobrym GENOTYPEM....... Ale gdzie tu ten oczekiwany przez wszystkie niekochane ROMANTYZM?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Franki bez kochanki
Ona Zapomniała już.., wypowiadaj swoje zdanie, nawet jeżeli POZORNIE nie jest na temat. Ale nie pozwól na UOGÓŁNIENIA typu "dowodem na to, że jestem kochany jest to, że kocham POMIMO". To jest OSZUSTWO!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×