Czy możecie liczyc na pomoc rodziny?

mi jest przykro bo ja nie mam. Mam 2 letniego syna i teraz jestemy z męzem w takiej sytuacji ze pomoc rodziny bylaby mile widziana. Budujemy a w zasadzie wykanczamy dom i jest masa spraw do zalatwienia, wybrania, kupienia a z 2 latkiem i to jeszcze energicznym cięzko jest wybrac cokolwiek bo to niestety wymaga czasu. Nigdy nie oczekiwalam pomocy, to nasze dziedcko i sami sie nim zajmujemy ale w tym trudnym czasie baaardzo ale to baaaardzo przydalaby sie nam pomoc np posiedziec z małym w sobote, wtedy my mozemy spokojnie cos wybrac, ustalic z ekipą itp. Niestety nie moge liczyc na nikogo, poprosze siostre zeby posiedziala 3 godziny w sobote czy dziadkow i niestety nie chcą. Okazuje sie ze jedyna osoba, na którą moge liczyc to - niania ale ona tez ma swoje zycie i nie moge jej non stop angazowac w weekendy i tak duzo nam pomaga po godzinach. Nie chce pomocy zebym mogla np pojsc sie wyszalec, wyjechac i poleniuchowac czy zwyczajnie "sprzedać" dziecko dziadkom, zeby miec spokoj tylko musze wybrac meble, panele itp a z moim dzieckiem nie da sie tego zrobic spokojnie. Jak jest u was? mozecie liczyc na okazjonalną pomoc kiedy naprawde jest wam potrzebna?

rodzina ma prawo się nie zgodzić na opiekę nad twoim dzieckiem. Od tego są opiekunki. Dziwne, masz pretensje żcesiostra nie chce, a opiekunki, KTÓREJ PŁACISZ nie chcesz fatygować? Ale za darmo to już byś chciała siostrę fatygować? Hmmm Nie rozumiem twojego rozgoryczenia.

my mamy nie tylko okazjonalną pomoc zawsze mozemy liczyć na rodziców i nasze rodzeństwo

ja nie mogłabym liczyć ani na pomoc mamy, teściów, brata nie mówiąc o dalszej rodzinie, trzeba sobie radzić..ja w listopadzie będę rodzić w UK, a tam poza mężem nie będzie nikogo..zresztą w PL też nikt by nam nie pomógł, moja matka ma mnie w dupie a teściowie pracują i właśnie spędzają urlop, który oczywiście im się należy i już Nam powiedzieli, żebyśmy nie liczyli na ich pomoc po porodzie bo oni wolnych dni nie wezmą, przyjadą raz na jakiś czas popatrzeć na dzidziusia i to wszystko :) na szczęście zawsze musieliśmy dawać sobie radę sami i tak będzie w przyszłości :) nie narzekam, tak musi być i tyle w temacie, rodziny się nie wybiera :)

ja też tak mam, czasami mam okropnie dość ale cóż nie mam wyboru :( mnie ratuje przedszkole i żłobek, ale czasami to tez tak nie da rady bo np. do lekarza mam na popołudniu, czy gdzieś coś trzeba załatwić w sobotę itd.. a co do tego że dziadki nei chcą na 3 godziny wnuka to moim zdaniem jest przesada i zdania nie zmienie, nie ubyłoby ich gdyby raz na jakiś czas wzięli na spacer dziecko... nie dziwię się, że autorka nie chce nadwyrężać opiekunki która pewno cały tydzień jest z dzieckiem, za to współczuje rodziny i w pełni rozumiem rozgoryczenie bo mam identycznie

Bo z rodziną to tak jest " dobrze tylko na zdjęciu". Smutne ale prawdziwe. Miałam podobnie.

zawsze moge liczyc na pomoc rodzciow. Brat jak akurat ma wolne tez zabiera strasza corke na jakies spacery.

Zawsze mogę liczyć na swoich rodziców i rodzeństwo. Ale nigdy tego nie nadużywam.Proszę o opiekę tylko w szczególnych sytuacjach jak pogrzeb,pada deszcz a ja muszę coś załatwić.W sytuacjach które mogę zabrać dziecko to je po prostu zabieram.Teraz akurat jestem chora i mama sama od siebie zabiera mi dziecko na plac zabaw.

Ja zawsze moge liczyc na pomoc rodzicow i siostry. Tesciow juz nie bardzo...ale to akurat mi nie przeszkadza. Moja corka na codzien jest z moimi rodzicami, od wrzesnia idzie do przedszkola i mama bedzie ja tez odbierac W weekendy najczesciej nie zawracamy im juz glowy ale czasami zdarzy sie sytuacja awaryjna i wtedy tez bardzo chetnie zostaja z dzieckiem. Wnuczka to ich oczko w glowie:)

Ja od urodzenia syna dwa razy poprosilam rodzine o pomoc, raz kiedy mialam razem z mężem grype żolądkową i nas zwaliło z nóg. To moja mama przyszla na godzine zeby wykapac i polozyc małego nie nie bylasm w stanie a tak do 19 siedziala niania a od 19 do 20 wlasnie przyszla moja mama. Widziala ze fatalnie sie czujemy nie zaproponowala zeby wziąc małego zeby nie zlapał od nas tego gowna. Na szczescie nic mu nie bylo. Drugi raz bylo dwa dni temu kiedy zapytalam czy moglaby posiedziec z nim 3 godzinki w nast weekend bo my mamy wazne spotkanie i z malym nie dam rady a niania ma wolne bo wyjezdza. Odmowila.

zawsze mogę liczyć na moich rodziców. Staram się tego nie nadużywać

mnie tata odmowil jak poprosilam czy zostanie z synkiem jak bede rodzic :/ nie mialam pojecia czy bede rodzic w dzien czy w nocy w sobote czy poniedzialek itd.. na szczescie urodzilam w poniedzialek do poludnia i mlody byl w przedszkolu

Julietta, chryste ale masz matke....Ja rozumiem, ze babcia nie pomaga na codzien, ale w takich sytuacjach to czlowiek nie mysli nawet tylko leci pomóc:O Wspolczuje matki :O

Sporadycznie mogę na teściową, częściej na siostrę ale u nas to jest tak, że jak moja siostra wpada do nas to się pyta małego czy chce jechać do niej i oczywiście wielka radość i mama jadę do cioci, tak bez powodu ale jak mam jakąś sprawę do załatwienia a siostra nie jest w pracy to zawsze chętnie bierze go do siebie. Teściowa mieszka sporo dalej ale jak mamy jakieś wesele czy coś to zawsze bierze go na noc a ostatnio nawet był na całą niedzielę jak byliśmy na spływie kajakowym. Mały uwielbia babcię ale naprawdę sporadycznie go do niej zawożę. Moja mama jeszcze pracuje więc wiadomo, nie chcę jej obciążać.

Każdy medal ma dwie strony, zastanów się nad tym jakie relacje was łączą , bo trudno jest uwierzyć , ze to co mówisz jest możliwe w normalnej kochającej się rodzinie, gdzie są ciepłe stosunki. Musi być jakaś przyczyna niechęci do pomagania. Może wina tkwi w tobie ? w twoim wcześniejszym zachowaniu ? może winny jest twój mąż ? bo nie powiesz mi , że jesteś idealną córeczką , siostrą i nie wiesz dlaczego rodzina trzyma cię na dystans .

ZAWSZE jak mogę zostanę z dzieckiem mojego brata. W lipcu byli na dwóch weselach, więc mała spała u nas. Jeśli brat z żoną muszą coś załatwić popołudniu, a ja akurat jestem w domu, to też nigdy nie robię problemu. Obecnie jestem w ciąży i wiem, że za kilka lat sama będę podrzucała bratu dziecko jeśli zajdzie taka potrzeba. Rodzice też im pomagają. W końcu po to jest rodzina...

to sie zastanow DLACZEGO matka nie chce brac twojego dziecka ze soba? moze to rozpuszczony bachor? moze ona sie boi z nim byc, bo np. wie, ze jest nieodpowiedzialna i sobie popija;) albo po prostu nie lubi dzieci? albo uwaza, ze twoje dziecko to twoja sprawa i byc moze uprzedzala cie, jak zaszlas w ciaze zeby na nich nie liczyc? a moze ty ich nie prosisz tylko ŻĄDASZ tej opieki? czy zapytałas kiedys DLACZEGO?

nic mi nie przychodzi do glowy, mamy normlane relacje jak to w rodzinie, czasami zdarzaja sie kłótnie. Rodzice męza lubią, przynjamniej pokazuja ze lubia

Dziwna sytuacja...ja rodzę za półtora miesiąca i wiem, że rodzina nam pomoże zwłaszcza, że studiuję zaocznie, będę pisać pracę licencjacką do tego zdawać egzaminy a mój narzeczony pracuje również w soboty i jakoś ani moja ani jego rodzina nie widzi problemu, dlaczego mieliby nam nie pomóc? Siostra moja będzie chrzestną..sama chciała. Bardzo dobrze nam wszystkim ze sobą i dobrze się dogadujemy. to też jest ważne. Jeśli się rodzinę prosi o pomoc przy dziecku raz na jakiś czas i nic poza tym z kontaktów no to nic dziwnego, że nie chcą..

to juz bylo--- gdybym wiedziala dlaczego nie zastanawialabym sie nad tym. Nie żadam tylko proszę poza tym prosilam 2 razy w ciagu 2 lat a nie w ciagu 2 dni. MOj syn jak to male dziecko czasami marudzi, czasami placze ale generalnie jest raczej pogodny. Nie wiem o jakim bachorze piszesz, to zwyczajnie dziecko.

no to odpowiedz mi na pytanie - czy kiedykolwiek zapytałaś DLACZEGO? twoj post/temat nie sugeruje, ze sie nad tym zastanawiasz, tylko żalisz ,że ty akurat nie mozesz. a z innymi - jak widac - jest różnie.

kontakt mamy, fakt, ze ostatnio troche rzadziej sie widujemy ale naprawde mamy duzo spraw na glowie i zwyczajnie nie mam kiedy wpasc ale dzwonie. Oni chca zeby malego przywozic do nich ale zebysmy byli, chca go zobaczyc i to wszystko. Raczej nie sa typem kochajacych dziadkow, rozplywajacych sie na widok wnuka, nigdy tacy nie byli. Z siostra nie mam super ekstra relacji ale zawsze mogla na mnie liczyc, nie odmowilam jej pomocy czy finansowej a byl taki okres czy ot takiej zwyklej ludzkiej. Widocznie nie lubia mojego syna. Bo nic innego nie przychodzi mi do glowy.

a poza tym skoro to zwyczajne dziecko to dlaczego nie mozecie z nim isc do tego sklepu?! skoro taki słodziak to nie bedzie wam przeszkadzał? najpierw idzie maz - wybiera, ty w tym czasie opiekujesz sie dzieckiem, robisz zakupy spozywcze, idziesz z małym na plac zabaw itd. pozniej przychodzi maz a ty idziesz i potwierdzasz albo odrzucasz jego pomysł. ( teraz prawie kazda firma/producent ma swoją strone z towarem - mozna wyboru dokonac w domu a w realu tylko sprawdzic czy o to nam chodziło ) kurde, masz jedno, grzeczne, normalne dziecko i masz problem - a ajkbys miała troje?1 ogarnęłabyś sie?

jesli siostra jest młodsza i nie ma swoich dzieci to moze nie chciec sie nim zajmowac, bo to jeszcze " nie jej bajka";) i to,że ty jej pomagałas nie znaczy,że ona pomoze tobie. skoro nie mozesz liczyc na pomoc rodziny to licz na osobę OPŁACONĄ albo na siebie . i jeszcze chciałam spytac o kolezankę, sasiadke, rodzinę męża? ale juz nie mam czasu czekac na odpowiedz...wyglada na to, ze z tym tez cienko;)

do "to już było"....litosci, cos tak wsiadła na autorke? jakim prawem obrazasz ja i dziecko? opamietaj sie kobieto!

Ja mogę liczyc zawsze na moje młodsze rodzeństwo,na szczęście mój brat choć ma 15lat jest najrozsądniejszym członkiem mojej rodziny i wiem,że gdyby nie wiem co się stało to On mi zawsze pomoże. Nie jest typowym nastolatkiem,tylko młodym mądrym człowiekiem i o nic się nie boję jak jest z Małą. Moja teściowa hmmm moja córka ma 2,5roku a Ona dzisiaj weźmie Ją po raz 5 na spacer... Ale wychodzę z założenia,że jak ktoś nie chce mieć kontaktu z dzieckiem to nie musi i tyle może ten ktoś kiedyś tego pożałuje a może będzie mu to na rękę-nic na siłę.

no i co do tego płacenia to nikt mi nigdy nie pilnował dziecka za tzw."damski ch.uj" bo teściowa zawsze dostaje albo ptasie mleczko-jak pierwszy raz brała małą to sobie zażyczyła i tak już zostało albo trufle a brat kasiorkę i to sporą jak na jego wydatki hehe:)

to juz bylo----- poluzuj troche. Czytaj uwaznie ja nie mowie o zakupach spozywczych, kotre zrobisz w 25 minut a o zakupach budowlanych, kotre zajmuja duzo czasu bo trzeba sie chwile zastnawoic a mały po 10 minutach w wozku zacyzna sie nudzic, lazic i zakupy przypominaja wyscig po sklepie. Tu nie chodzi o wybor jogurtu tylko o wybuw glazury, mebli, panlei co troche czasu zajmuje. Nic nie poradze ze nie rozumiesz tego. Maz nie ma rodzenstwa, rodzice nie zyja.

Na moją teściową nie mam co liczyć.Kij jej w dupę :D :P Przez tyle lat dzielnie znosiłam to że mnie wykorzystywała - pomagałam jej sprzątać,piec ciasta,łatwić sprawy,praca w ogrodzie a od niej nigdy nie usłyszałam dobrego słowa :o Miarka się przybrała kiedy mój mąż leżał w szpitalu i miał wycinany nowotwór.Chciałam z nim być.Przynajmniej te 2 godziny.Poprosiłam teściową o pomoc bo moja mama była chora.Nie chciała z nim zostać .... bo będzie musiała ugotować obiad ,na co ja stwierdziłam że ja ugotuję obiad dla wszystkich i przywiozę.To potem gadka że musi zrobić coś w ogrodzie to powiedziałam że przyjdę nad ranem i to za nią zrobię.Ale że miała "ale" przestałam błagać.Przedzwonił do niej mój mąż opierdolił ją to sama przedzwoniła że zostanie z dzieckiem :o A potem przez pół roku musiałam jej za to dziękować. W każdym razie ta sytuacja sprawiła że zaczełam mówić "nie" teściowej,nie pozwalam się wykorzystywać i jedno wiem że jak masz liczyć to tylko na siebie!

Gdyby byli na miejsxu,to bym mogla na nich liczyc,na obie rodziny. Jasne ze nikt nie ma obowiazku sie zajmowac dzieckiem autorki,ale w mormalnej sytuacji babcia czy ciotka,czy wujek,czy dziadek zwyczajnie CHCE poprzebywac z dzieckiem. to nie jakis bachor z ulicy,tylko bardzo bliska roszina. bylabym rozczarowana,bardzo, gdybym bedac u rodzicow spytala,czy zajma sie mala,zebym mogla cos tm,na 2 h,a uslyszalabym na to NIE,tak o nie bo nie. nie robilabym awantur,ale bym sie strasznie zawiosla