22 000 zł - jaki poziom zycia?

Na jakim wg Was poziomie moze w Warszawie zyc para (bezdzietna) majaca takie dochody?

ważne są odchody

A co robicie, że macie takie dochody?

Jestesmy urzędnkami.

Pensja urzędnika tyle wynosi?

pewnie w kancelari premiera... ;)

2 urzędników. Jeden na szczeblu kierowniczym. Ale wróćmy do pytania z pierwszego postu, ok?

i gdzie tu kurwa sprawiedliwośc, ja zapierdalam cie3zko za 2000, kurwa zapierdalam to malo powiedziane :O

to skandal! nie bede z toba rozmawial... tanie panstwo kurva... :O:O:O

ja na Waszym miejscu bym te pieniadze odkładała i nie byla zbyt rozrzutna - kto wie co moze byc w przyszlosci

a,sory. :D pseudonim z innego tematu :)

spokojnie okolo 20000 mozna odkladac, po roku ma sie mieszkanie :O

jakbys tyle miał, to byś się nie musiał pytac na jakim poziomie się żyje, bo byś wiedział

Miły zbereżniku - trudno, myślę, że jednak jakoś przeżyje to, ze nie będziesz ze mną rozmawiał/rozmawiała. ;) A tak na marginesie - nie rozmawiasz z tymi, którym się dobrze powodzi? Hmmm.... Pytam , na co sobie można pozwolić, bo ostatnio uslyszałam, że jak się ma tak wysokie dochody, to się jeździ na wczasy na Malediwy i porusza autem za co najmniej 100 000. (cytat z teścia) No a my właśnie nie byliśmy na M. i nie mamy auta za 100 000 :)

Hahaha 22 000 zł na stanowisku urzędnik? Nawet jako kierownik? Ściema jak się patrzy. Maks do 5 tys zł.

A co to kogo obchodzi jaki poziom życia ? Trzeba mieć nieźle pusto w głowie żeby pytać o poziom życia, jakbyście sami nie wiedzieli czego chcecie od życia, dodatkowo urzędnicy ? kolejny raz potwierdzone że buraki pracują na takim stanowisku a później się dziwią ludzie że w Polsce źle się dzieje.

Znamy sie na tym, co robimy - nie generalizuj, proszę. Nie obraź sie, ale masz problem z tym, ze sąsiadowi jest lepiej.

Jak na razie nikt nie napisał nic na temat ...

wspólne zarobki ?

nie mam problemu z tym ze ktos zarabia wiecej, tylko z tym ze byle urzedasom placi sie ponad srednia krajowa... ale spokojnie, niech 100 tys firm wybrowadzi sie do rezydenci podatkowej na kajmanac i szybko ogarna wa te wyplaty. to tylko kwesta czasu bo obciazen podatkowych juz nie sposob wytrzymac...

sorki za literowki, z telefonu pisze...

Widzę, że chyba nikt nie napisze nic na temat.

ci na temat

do autorki wątku: myślę, ze to przeciętny zarobek w warszawie (nie za duzo i nie za mało) można życ na spokojnie (może bez jakiś niesamowitych zachcianek) ja na początku też tak żyłam:)

tez pracujesz w urzędzie? :O

zbereznik - nie rozumiem takiego oburzenia. człowiek dostaje takie wynagrodzenie na jakie zasługuje. Teraz ludzie po maturze chcą zarabiam 5 tys - żałosne ja nie narzekam na pensje (zarabiam 43 tys), ale mam 2 fakultety, doktorat, znam 3 języki i jestem specjalistą w swojej dziedzinie. Mój brat podobnie zarabia, ale ma odpowiednie wykształcenie i znajomość dziedziny w której się specjalizuje

tak, w sektorze prawnym

no moje oburzenie jest dosc jasne. jesli ktos ma swoja firme, pracuje w prywatnym koncernie to moze zarabiac i 100mln i mam to w nosie, ale jak ktos pracuje w urzedzie za moje podatki to mam prawo byc szczerze oburzony na stawki, jakosc pracy, terminowosc, kompetencje itd... tym bardziej ze co chwile slysze ze musimy (jako spoleczenstwo) oszczedzac.

a nie bierzesz pod uwagę tego, ze aby mieć dobrego specjalistę to trzeba płacić. W korporacji bym zarobiła 2 razy więcej, ale taka chyba idealistka jestem i wydaje mi się, ze robię coś dla dobra ludzi

Ja na dwóch etatach mam mniej niż średnia krajowa :(