Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość kitkitka

bronię się przed romansem z żonatym

Polecane posty

O moim też nikt nie wie..jestem w tym sama. Raz coś wspomniałam mamie, ale szybko to wyprostowałam, że niby źle mnie zrozumiała..takie tam. Nie chciałam słuchać, że nie powinnam tego robić, bo wiem, że nie powinnam, ale wpadłam po uszy, wtedy nie chce się słuchać rad, że to bagno...:/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość głupia pindzia
Ja też właśnie zawsze tłumiłam to w sobie, niestety mój dobry albo zły humor zależał od niego, otoczenie widziało, że jest dobrze albo żle a ja nie mogłampowiedzieć dlaczego jestem w takim a nie innym nastroju. Tak zawsze chciałam sie komuś wygadać, wyżalić a nie miałam komu i to strasznie mnie męczyło

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość głupia pindzia
Teraz też chciałabym z kimś pogadać kto powie - trudno, stało, zakochałaś, miałaś klapki na oczach. Dobrze że załujesz i że do takiej sytuacji już nie dopuścisz. Podobno nie buduje się szcześcia na czyimś nieszczęsciu i ja boję sie że los teraz będzie mnie za to karał i nigdy mnie nikt nie pokocha:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Każdy ma prawo popełnić błąd. Ważne, że to już skończone i że żałujesz. Mój humor też był zależny od niego, czasami sama siebie nienawidziłam za to, że kiedy miałam zły dzień potrafiłam każdemu odburkiwać, bywałam nieznośna..;/ szczególnie kiedy wyjechał i wiedziałam, że już go prędko nie zobaczę. Teraz jest już lepiej i zobaczysz, że w Twoim przypadku będzie tak samo. Czas leczy rany, a Ty jesteś bogatsza o to doświadczenie i nie popełnisz już drugi raz tego samego błędu, bo wiesz ile to kosztuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość głupia pindzia
Dzięki za to co napisałaś. Ja już go nie kocham, nie łudzę się, że się jeszcze spotkamy. Miesiąc temu do niego zadzwoniłam, po długiej przerwie ( wcześniej razem pracowaliśmy, widzieliśmy sie codziennie) nie chciał zbytnio rozmawiać, powiedział, że przyjedzie ale jeszcze nie wie kiedy, ale ja nie czekam na to, nie chce. czas leczy razny, zapominam o nim z dnia na dzień, tylko te wyrzuty sumienia:( bardzo bym chciała poznać jakiegoś wolnego mężczyznę i zakochać sie z wzajemnościa:) a Ty jak? nadal go kochasz? liczysz jeszcze na coś?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ciężko jest się odkochać...mimo tego, że wiadomo, że już nic nie będzie. On traktował to jak widać od początku jak zabawę..Powoli dochodzi do mnie, że nie odejdzie od żony, bo po co..z jego strony to nie było prawdziwe uczucie. Przykre to jest, ale taka jest prawda. Wiem, że jak tu wróci będzie szukał kontaktu, wiem, że będę go spotykać i boję się jak się wtedy zachowam. Boję się, że sobie to wszystko poukładam do wiosny, a jak się pojawi wszystko trafi szlag ;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kitkitka
tak dziewczyny najgorsze jest to że zostajemy same z problemem. Nie można się nikomu wyżalić, bo zwyczajnie wstyd.. nawet najlepszej przyjaciółce.. Mi trochę ulżyło, po... spowiedzi.. Strasznie się bałam tam iść, ale trafiłam na wyrozumiałego księdza, który normalnie ze mną porozmawiał a nie potępił. To oczyszczenie dało mi siłę, żeby walczyć ze swoimi słabościami:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość głupia pindzia
wiem, że jest coś takiego jak tajemnica spowiedzi, ale czy mogłabyś napisać co Ci ksiądz powiedział? jestem tego bardzo ciekawa...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja bym musiała powiedzieć, że żałuję, ale nie żałuję, więc chyba lepiej nie mówić :/ Poza tym trzeba trafić na dobrego spowiednika, bo niektórzy potrafią jeszcze człowieka bardziej zdołować. Tego się boję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kitkitka
ja też bałam się, że mnie zrówna z ziemią... Z tym że bierzcie pod uwagę to, że ja nie traktuje tego co mnie spotkało jak romans. To był jednorazowy wypadek, ja się zauroczyłam, on to pewnie wykorzystał. Strasznie mi było z tym źle, musiałam się ,,oczyścić", bo wyrzuty sumienia nie dałyby mi żyć. Ksiądz widział, że naprawdę jest mi z tym potwornie ciężko. Ogólnie chyba mogę napisać co mi powiedział, że źle się stało ale powinnam zamknąć ten rozdział i iść dalej. I tak zamierzam zrobić. Cieszę się, że na takiego spowiednika trafiłam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość głupia pindzia
wiesz też bym chciała usłyszeć takie słowa, ale do spowiedzi nie pojde, bo jakos tego nie czuje. Chciałabym porozmawiać z kimś "mądrym", żeby po tej rozmowie mi ulżyło. Boję się że jeszcze sie kiedys z nim zobacze, albo zadzwoni (jeszcze niedawno o tym marzyłam). Czy potrafiłybyście zostać przyjaciółmi? Bo my nimi trochę byliśmy, mogłam mu sie ze wszystkiego wygadać, doradzał mi. Z racji tego że jest starszy prawie 20 lat powiedział mi że traktuje i troszczy się o mnie jak o własną córke-zabolało mnie to wtedy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jasne, że Cie zabolało, bo się zakochałaś...w mężczyźnie.. Ja bym nie potrafiła utrzymywać z nim przyjacielskiej relacji. Z tyłu głowy ciągle miałabym nadzieję na coś więcej i pewnie prędzej czy później skończyłoby się w łóżku, bez szans na więcej...;/ takie dręczenie siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pindzia, Kinga, Kitkitka, ja na początkiu nie miałam ani tyci wyrzutów sumienia. Przyszły później i są do dzisiaj, wzgledem zony i jego samego. Chyba przeszlam każdy etap załoby rozpacz, smutek, nienawiść, załamanie... najgorsze, że owszem jest lepiej, ale nie mija do konca, wydaje mi sie, że nigdy nie minie... U mnie nastrój tez byl zależny od... na szczeście moje przyjaciólki o wszystkim wiedziały i wspierały mnie, często mówily tez, że moje zachowanie jest kiepskie, ale nie przyjmowalam tego do wiadomości. W koncu poszłam do spowiedzi, ksiądz okazał sie madry i wyrozumiały, co prawda powiedziałam, że wiem, że źle zrobiła, ale że nie jestem jeszcze na etapie zeby załować bo go kocham. Powiedział, żebym miała swiadomosc ze moge rozbic rodzinę, żebym zamkneła ten temat i szukała szczescia... mowił to z duza zyczliwościa, Wlasciwie to cała te spowiedz płakałam i nie moglam sie powstrzymać... dziwne doswiadczenie... Wydaje mi sie, ze ten romans mial ogromny wpływ na moje zycie i nie da sie go wymazac z pamieci z zycia, moze trzeba nauczyc sie z tym zyc... Niby taki sobie romans, ale jak wplywa na psychikę... Rozmoy z przyjaciołkami pomogły, rozmowa z ksiedzem pomogla, ale tylko na jakis czas...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a co do przyjacielskich relacji, chciałam z nim takie utrzymywać (chociaz tyle), ale to chyba po prostu nie bylo mozliwe, bo zbyt wiele sie wydarzyło i zawsze wkradaly sie jakies oczekiwania...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość głupia pindzia
Mango sporo jest stron przyznam się ze nie chce mi się czytać wszystkiego :P spytam się wprost- ułożyłaś sobie życie? masz faceta? czy ciągle cierpisz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kitkitka
ja do ,,swojego" podchodzę teraz z dużym dystansem. Nie umiem już rozmawiać tak jak wcześniej o wszystkim, po tym co się stało. Przyjaźń nie wchodzi w grę.. Ja też na spowiedzi płakałam. Mam nadzieję, że ulga, którą poczułam będzie trwała wiecznie.. A K. stwierdzi, że jestem kiepska w łóżku i nie warta ryzyka utraty rodziny :-P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pindzia, minęło 5 miesiecy, nie mam nikogo i chyba na razie nie chce. Niestety cieżko mi idzie zapominanie, staram sie, czuje, że jest lepiej, ale niestety wciaż pamiętam i nie ma dnia żebym nie myslała... nigdy na nikim mi tak nie zależało... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość głupia pindzia
"moj" też był dziwny, źle mu było z żoną ale nie chciał od niej odejść- dzieci, że jest za stary. Niedogadywali się, ale jak żona zaczeła coś podejrzewać od razu wrócił sex między nimi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość głupia pindzia
Mango - my przestaliśmy się widywać w lipcu, pod koniec sierpnia raz sie widzieliśmy, poóźniej telefony a od 2 miesięcy cisza z jego strony oprócz tego, że ja nie wytrzymałam i zadzwoniłam - z jednej strony był oschły a z 2 mówił, że tęskni, brakuje mu mnie, że się spotkamy... słyszałam w jego głosie smutek, ale się nie odezwał i ja też już nie chce. Cieszę się bo po tym telefonie już chyba nie płakałam:) teraz jestem na etapie wyrzut,ów sumienia. Dopóki nie zapomnie i nie pozbęde się tych wyrzutów chyba nie będe normalnie funkcjonowac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czyli u Ciebie Pindzia też sie to długo ciągnie, od lata...? U mnie na dobre zakończyło sie lipiec/sierpień...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość głupia pindzia
zaczęło sie jakoś w styczniu, a on już próbował od listopada. Niestety dostał to co chciał i z dnia na dzien zaczał traktować mnie oschle jakbyśmy sie nie znali, pożniej było tragicznie, mi odbiło całkowicie to odrzucenie z jego strony. Poźniej było trochę lepiej a następnie przestał pracować. Była przerwa i jak zaczeliśmy znowu dzwonić do siebie i wtedy zrozmialam, że go kocham i nie moge bez niego żyć. strasznie cierpiałam,ale jak widac czas leczy rany

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pindzia, u mnie było identycznie, identycznie oprócz tego, że ja duzo wczesniej juz wiedziałam, że go kocham. Mój też na dodatek K...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
pindzia, też pracowaliście razem?;/ To chyba najgorsze co może być, bo typka widzisz codziennie... "Mój" ma przerwę teraz, a teksty typu "jestem dla Ciebie za stary" też przerabiałam :/ :( I tak samo- jak na początku zasypywał mnie sms'ami tak jak dostał czego chciał stopniowo przestawał się starać...niby kochał, ale coraz częściej brakowało mu czasu, żeby napisać ;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość głupia pindzia
ja też wcześniej wiedziałam, że go kocham ale to rozstanie i brak kontaktuu uświadomiło mi jak bardzo. A czy jego żona wiedziała o Was. Bo mojego tak, podobno miał piekło w domu, wydzwaniała do niego co chwilę, nawet pisała do mnie smsy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wyindywiduazlizowana_on4
Dziewczyny , mam tak samo jak Wy tyle,ze u mnie sa dopiero tego poczatki :/ Mimo,ze spotykamy sie od kilku m-cy miedzy nami , JESZCZE :/ , nic nie zaszlo, bo sie opieram jak tylko moge! Historia taka sama, facet zonaty , mowi mi ciagle jaka to ja jesten wspaniala jak to on mnie nie pragnie :o A ja sie boje,ze sie zakocham! Przed nami wspolny wyjazd, tylko we dwoje.A ja sie tak cholernie boje :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość głupia pindzia
Kinga czyli wszyscy są tacy sami 😠 a my niestety naiwne i omotane. Trochę bliskości, czułe słówka i dałam sie omotac 😭

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość głupia pindzia
Wyindywiduazlizowana_on4 - ja teraz, jakbym miała to jescze raz przezyc wycofałabym sie W ŻYCIU PIĘKNE SĄ TYLKO CHWILE i tych pięknych chwil nie zapomne, ale niestety dużo było cierpienia i bolu i to niestety tkwi w moim sercu jak zadra

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
My tez razem pracowaliśmy... Na poczatku pisał smsy dlaczego nie odpisuje, czemu jestem małomówna itp. mnóstwo smsów, potem dostało to co chciał i stwierdził, że nie może odpisywać, tyle tylko, że czesniej jakoś mógł :/, pisze przy zonie, bo twierdził, że on ona się nie zorintuje... Mojego dopiero dowiedziała sie ode mnie w lipcu... wcześniej coś podejrzewała, ale raczej tę drugą...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja nie zapomnę chwil z nim spedzonych, ale gdybym cofneła czas, to wycofałabym sie. Te spotania nie sa warte tego cierpienia, łez...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość głupia pindzia
cóż czyli nie pozostaje nam nic innego jak zamknąć tamten rozdział i zapamiętać na przyszłość że nie warto wiązać sie z żonatym... eh łatwo sie mówi... mam nadzieję ze mi się to w koncu uda:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×