Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość kitkitka

bronię się przed romansem z żonatym

Polecane posty

Bo żeby zapomnieć i się pozbierać potrzeba ostrego cięcia. Raz na zawsze. Jak facet się będzie odzywał to nie ma szans...wiem po sobie :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie wyprowadzaj go z błędu. Jeżeli nie wytrzymasz, to napisz coś neutralnego. Myślę, że on żałuje, że już nie będziecie się widywać,może tęsknić, ale zdaje sobie sprawę, że nic Tobie więcej nie da... Może czeka właśnie aż się złamiesz..? Wtedy będzie bez kłopotu spotykać się z Toba, bo Ty już będziesz wiedziała, że nie możesz nic więcej oczekiwać. Mój robił podobnie, nie wiem dlaczego... czy, że faktycznie tęsknił...?!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wlasnie tak Kinga. On milczal prawie miesiac, olal nasze spotkanie, a tu BUM. Ale wiem, ze przez to, ze go nie wyprowadzilam z bledu, ze kogos mam nie bedzie sie odzywal tylko bedzie czekal na mój znak. A mi sie moze uda zmienic nastawienie przez ten czas, ale wiem, ze na pewno sie z nim spotkam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A może to, że myśli, że kogoś masz go tak mierzi... Jak pies ogrodnika, sam nie weźmie i drugiemu nie da.. Ja 2 tyg jakoś przeżyłam i też był BUM w czwartek...przyjechał i się spotkaliśmy :/ Nie jestem z tego powodu zadowolona, ale nie mogłam się powstrzymać tak chciałam go zobaczyć. Jestem pewna, że byłoby prościej gdyby się nie odzywał..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gorrrset
nie kinga26, prosciej by było gdybys zaczela w końcu myslec

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dgdgdg
Spotkałaś się z nim po tym jego tekście zebys Ty sie nie odzywala??? No kochana, nie dziwne, ze Cie nie szanuje. Gratuluje :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kobieta zakochana wtedy o tym nie mysli, nie trzyma sie mysli, ze powiedzial jej takie slowa, mysli tylko o spotkaniu, zezowu go zobaczy, to silniejsze. Kinga zle zrobilas, ja tez zle zrobie, ze sie z nim spotkam. Ale rozumiem Cie doskonale. Rozum mówi nie, a serce cos innego..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Była kochanka 123456
Dziewczyny, Poradziłabym Wam coś od serca z okazji Świąt. Romans z żonatym facetem nie jest szczęściem, ale jeśli już jest to postarajcie się być szczęśliwe choćby przez tych parę chwil. Nigdy nie przekraczajcie terytorium jego rodziny. Lepiej być szczęśliwą kochanką przez chwilę niż hipotetyczną żoną faceta, nękanego przez byłą żonę, jego dzieci, rodzinę, alimenty i cały wachlarz problemów emocjonalnych, materialnych i innych. Kiedy przychodzi moment, że mamy DOŚĆ odchodzimy zdecydowanie od kochanka, resetujemy wszelkie kontakty. Wtedy jesteście górą. Gdy odchodzimy "na paluszkach" pozostawiamy sobie piękne wspomnienia. A może - jeśli takie jest przeznaczenie - po latach mężczyzna z uregulowanym statusem powróci do Was?...Zawsze po rozstaniu można sobie zostawić iskierkę nadziei...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość takitam20112
Mam rozumieć że kochanka odchodząc od faceta robi to bo nie wytrzymuje emocjonalnie pomimo że go kocha i pomimo to ma nadzieje że on wróci z "czystą sytuacją"??? Ale po co robi to kiedy ten już odszedł od żony????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pokochanowana
takitam. Czekanie latami na "wyczyszczenie sytuacji" - okraszone po drodze wieloma pustymi obietnicami, że już za chwileczke, już za momencik - w znacznym stopniu powoduje spadek zaufania, nawarstwianie wzajemnych oskarżeń, zagubienie w relacji. Trudno wtedy o dobry związek, nawet jeżeli jest wielka miłość. Kochanki odchodzą, bo rzeczywiście nie wytrzymują długotrwałej emocjonalnej huśtawki, stopniowo przestają wierzyć w siebie i swoją rolę w życiu partnera. Odchodząc, często liczą na to, że facet w końcu podejmie decyzję... rzadziej przestają widzieć w zestresowanym podwójnym życiem facecie idealnego partnera, choć i tak bywa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość takitam2012
Tak jak pisałem byłem 2,5 roku praktycznie do lata zarzekałem się że nie odejdę od żony. Kochałem moją K. nad życie mówiłem jej to choć ja wolę okazywać uczucia bez słów, przytulając przed wyjściem do pracy, okrywając kogoś kocem wieczorem czy oddając resztkę kołdry nocą pomimo że grzbiet mi marznie. Bałem się tylko że zostawiając wszystko rodzinie i dając ukochanej samo serce z czasem to będzie za mało choć nie zarabiam najgorzej to różnice materialne szara rzeczywistość zabiją uczucia a ona zacznie myśleć że lepiej było poszukać tzw. faceta z kasą na jej poziomie. We wrześniu zdałem sobie jednak sprawę że tak naprawdę sam siebie okłamuje i kocham ją tak mocno że choćby ten związek nie miał być do grobowej deski a ona kiedyś wystawi mi walizki za drzwi to ja i tak chcę być z nią, powiedziałem jej że do końca roku odejdę od żony. Listopad się skończył K. odeszła a ja odszedłem od żony. Jak powiedział wypaliła się czekaniem nie wierzyła że odejdę za bardzo ją to bolało. W tym tygodniu rozmawialiśmy oddała mi moje rzeczy stwierdziła że zaszufladkowała nasz związek do standardu romansu bez hapyendu chciała się przygotować na to że odejdę od niej i żeby mieć nad tym kontrolę żeby nie cierpieć. Największym zaskoczeniem dla niej było to że jednak zostawiłem dla niej wszystko, stwierdziła żebym nie pisał bo drażni ją to a ona sama się do mnie odezwie. Chyba dalej nie wierzy w to co zrobiłem... Nie wiem co mam robić mam już pozew rozwodowy skompletowane dokumenty które składam do sądu po świętach do żony nie wrócę, brakuje mi tylko jej a nawet nie wiem jak mam o nią teraz walczyć i czy to coś da. To nie był wekendowy związek, najgorsze że był harmonijny na wszystkich płaszczyznach i poza tym że miałem żonę żadne z nas nie miała drugiemu nic do zarzucenia. Nic nie rozumie ? To jakiś pi...epszony test? hihot losu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Chyba nie ma się co oszukiwać... Pisałam wiele razy, że już mi przeszło, ale to chyba nieprawda. . Jak długo to może trać, to w ogóle jest możliwe, bo wydaje mi sie, że czas mija a tu nic? Naprawdę chciałabym o tym, o nim zapomnieć, ale się nie daje... Romans to jakieś przekleństwo...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Widzisz Mango..a niektórym z taką łatwością przychodzi ocenianie i rady pt "OLEJ DZIADA"...My to wszystko wiemy, ale nie jest to takie proste jak się komuś może wydawać :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ale nie rozumiem. On czeka na wiadomosc, pisze mi takie rzeczy.. Jak on moze spokojnie cieszyc sie swietami z rodzina, z zona, skladac jej zyczenia. Smutny czas dla wszystkich kochanek. Czekam niecierpliwie do 2 stycznia, bedzie po calej szopce i wtedy mu napisze, ze chce sie z nim spotkac.. Wesolych Swiat kochane, trzymajcie sie ;*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
takitam 2012 - Ona poprostu za długo czekała,za długo zwlekałeś,stałeś się niepewny i niewiarygodny podoba mi się co ktoś wyżej napisał-romans powinien zostać na płaszczyźnie romansu,piękne wspomnienia po tym i koniec

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To nie jest proste... chyba z niczym innym nie miałam takiego problemu jak zapomnieć o nim... Nie rozumiem tylko tego dlaczego to tak często wraca? Kurcze nie myślałam, że taka emocjonalna pustkę może mi to dać... Kinga jak u Ciebie, dajesz radę?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nozyczkiiiii
Kinga, przestan chrzanic glupoty; ja nie mowie ze jest latwo kiedy on czesto przyjezdza, glaszcze po glowie a jak go nie ma to czesto sie odzywa, dzwoni, pisze slodkie slowka i jest z toba w ciaglym kontakcie - oczywiscie, ze wtedy nie jest latwo ale w twoim przypadku zostalas potraktowana jak scierka do podlogi bez prawa glosu dopoki krolewicz nie wyrazi checi wiec przestan opowiadac banialuki, godnosci nie masz za grosz, przykre no ale co tam w koncu jestes dopiero druga kochanka nie? to takie przyjemne byc u palanta na podium :) x Mango, to MINIE :) nie masz z nim kontaktu wiec minie, badz cierpliwa i glowa do gory

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ledwo...nie cieszą mnie te Święta...Trzeba będzie się spotykać z rodziną, śmiać się, rozmawiać, a ja zwyczajnie nie mam ochoty. Chętnie zostałabym sama w domu...Chcę już nowy rok...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nozyczkiiiii, przecież ja wiem, że tak jest, ale nie jest do cholery łatwo zapomnieć mimo wszystko. Czas na pewno sprawi, że będzie lepiej, a "królewicz" jak się nie będzie odzywał będzie dużo prościej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nozyczkiiiii
ty nadal nie rozumiesz... on sie bedzie odzywal jak bedzie chcial sobie pobzykac chyba ze znajdzie sobie nowa kochanke albo mu sie nie znudzisz caly czas powierzasz decyzje w jego rece, dlaczego sie nie szanujesz? masz taka okazje zeby to zalatwic wlasnie teraz, kiedy go nie widujesz a siedzisz sama i wzdychasz do sciany podczas gdy on swietnie sie bawi z zona i rodzina

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nozyczkiiiii, a jak ja mam to teraz rozstrzygnąć...Wątpię, żeby pisał i mam świadomość, że będzie wtedy mi prościej zapomnieć. Boję się jedynie o to co będzie jak wróci i nie wiem co zrobić żeby się uodpornić i dziada wtedy olać. Mam nadzieję, że czas przyniesie podpowiedź...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nozyczkiiiii
teraz bedzie udawala, ze nie masz jak tego rozwiazac? :) powinnas mu napisac jak sie odezwie i bedzie chcial sie spotkac jedno, krotkie slowo: nie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja gdybym wiedziała, że tak sie będę czuła- nigdy, ale to nigdy bym w to nie weszła. Najgorsze, że wszystko zaczeło sie właśnie krótko przed Świętami w zeszłym roku, wszystko mi sie teraz przypomina. Chciałabym, żeby Święta się szybko skończyły. Od pierwszego dnia jak Go zobaczyłam wiedziałam, że to TEN, że tak długo czekałam właśnie na niego... może dlatego to tak boli, że sie oszukałam...?! Ja myślę Kinga, że on się odezwie. Ty sobie wszystko w głowie poukładasz, a on to zburzy... To będzie najgorsze... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Właśnie wiem, że na 99% się odezwie, a nawet jeśli nie to nie ma siły, żebym go nie spotkała w przelocie wtedy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Była kochanka 123456
Do Takitam 2012, Twoje rozterki są jakby potwierdzeniem moich wcześniejszych przemyśleń, z którymi się podzieliłam z Wami na tym forum. Wydaje mi się, że nie jest dobrze wchodzić w drugi związek, kiedy pierwszy nie jest ostatecznie rozwiązany tak pod względem emocjonalnym, jak i prawnym. Oczywiście nie mam na myśli związku na płaszczyźnie tylko romansu, który może całkiem dobrze funkcjonować dopóki nie przekraczamy terytorium formalnej rodziny i dopóty to wewnętrznie akceptujemy. Uważam, że powinieneś pozamykać sprawy związane z Twoją żoną: emocjonalne, materialne, etc. i dopiero wówczas - z czystą kartą - wejść w kolejny związek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość takitam2012
To żadne trzymanie srok za ogon. Kiedy się poznaliśmy żadne z nas nie pomyślało że to potrwa dłużej niż 2-3 spotkania, nie szukaliśmy stałego związku, jasne zasady dwoje dojrzałych ludzi z jasno określonymi celami w życiu. Ja dobra praca świeżo kupiony dom, rodzina, ona przyzwyczajona do samotnego życia z dzieckiem, zaradna samowystarczalna z dobrą posadą, perspektywami rozwijania kariery i nastawieniem jeża do mężczyzn przez fatalne doświadczenia życiowe. Każde z nas poznając się miało inne wyobrażenie o sobie i nagle okazało się że ta pewność naszych postanowień idące za tym bezpieczeństwo pozwoliła nam się otworzyć przed sobą nie grać kogoś kim nie byliśmy przecież nie zależało nam żeby się wzajemnie czarować bo po co nie chodziło o uczucia, każde mogło odejść bez żalu kiedy chciało, nie ograniczaliśmy się wzajemnie. Dawaliśmy sobie nawzajem to czego obojgu z nas brakowało i nagle zobaczyliśmy w sobie osoby których każde z nas szukało w swoim życiu. Oczywiście dalej trzymaliśmy się zasad, ona mówiła "nie chcę rujnować Ci życia uczuciami", ja mówiłem "jeśli pojawi się człowiek który da Ci szczęście powiedz to odejdę". Nim którekolwiek z nas się obejrzało uczucie którego nie dopuszczaliśmy do siebie było tak silne że oboje nie byliśmy w stanie tego kontrolować. Jedynym problemem był fakt że uczucie przyniosło jej również bul dzielenia się mną i coraz większe z tym związane rozterki o których nie mówiła żeby mnie nie spłoszyć (byłem tak zaślepiony swoim uczuciem że nawet nie zdałem sobie z tego sprawy), później nie wiara w moją deklarację, poddanie schematom romansu bez "happyendu", wystraszyła się zranienia kiedy ja odejdę więc chciała mieć nad tym kontrole zrobić to na własnych warunkach żeby być silną łatwiej przetrwać rozstanie. Ot historia cała a nie wygodnictwo żonkosia kochanka chcącego mieć "dwie sroki".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dobra, dobra pajacu
bul, ale i nadziejia :O nie tylko żonaty wygodnicki pajac, który swego wygodnictwa nie widzi, ale i analfabeta :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny! wszystkiego dobrego na Święta, żebyście chociaż na chwilę zapomniały o bólu i cierpieniu :* Sobie też tego życzę :) Takitam2012, Tobie życzę, żeby Twoja ukochana zdecydowała się być z Tobą i żebyście byli szczęśliwi kiedy już [poukładasz swoje sprawy :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość takitam2012
Złamałem wszystkie swoje zasady odwiedziłem moją kochaną w wigilię, to magiczny dzień a nie chciałem spędzić go sam choć wieczorem chciałem wypić kawę z kimś nawet bez złudzeń że w ciągu tgo jednego wieczora coś się zmieni, poprostu nie chciałem być sam.? Wypiłem kawę i dowiedziałem się że po 2,5 roku byłem skończonym głupcem.... Że ktoś dla kogo "podpaliłem cały świat" pokochałem bez reszty, zaufałem do granic możliwości od 2 tygodni, kilka dni po rozstaniu ze mną spotyka się z człowiekiem, którego nie wie czy kocha? nie wie czy chce być z nim ale fajnie bawi się z jej córką... i jest na każdy telefon i mówiła mi to ze łzami w oczach... Bo niby qwa mam być tym twardym jak zwykle skur... ielem i przyjąć to na klatę. A ja tego do tej pory nie mogłem bo miałem żonę dziecko, kredyty na dom i musiałem to zakończyć żeby móc żyć na normalnych warunkach z moją ukochaną... Kiedy to zrobiłem dowiaduje się że, dlaczego mi nie zabraniałeś, dlaczego wystawiałeś mnie na "obstrzał", stałam się świadoma że mężczyźni się mną interesują. A ja niby całe życie miałem zmienić w miesiąc? Chciałem partnerstwa zaufania bez głupawych kontroli sprawdzeń pomimo że mogłem wiedzieć o każdym jej słowie... ufałem jej i nie korzystałem z moich możliwości. Raz jedyny zaufałem kobiecie, potraktowałem ją jak partnera, odsłoniłem się, uwierzyłem że z kobietą można być szczery, przecież nie jesteśmy gówniarzami wiemy czego chcemy przecież życie nas już tyle nauczyło... Chciałem tylko być kochany za to jakim człowiekiem jestem naprawdę, bez całej tej zasranej pracy, tej skorupy którą muszę nosić żeby nie zwariować babrając się w tym brudzie, tym co wszyscy skrywają skrzętnie za drzwiami swoich mieszkań. Teraz zdaje to pytanie mojemu 9 mm. chyba tylko on mnie nie oszuka. Pozdrawiam i Żegnam jest tylko jedna maleńka "dama" która nie oszukuje i nie daje złudzeń mówi prawdę szybko i prosto w twarz...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×