Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość ladyFoka

fatalna sytuacja finansowa - wyjechać z nim za granicę?

Polecane posty

Gość ladyFoka
jesli chodzi o sytuację z alkoholizmem ojca - wspiera, pyta co i jak, zna przeerozne historie z tym zwiazane. nieraz mnie uspokojał, kiedy trzęsłam się z nerwów, kiedy płakałam przez niego. ale np. kiedy płacze podczas naszych kłotni, bo o statnio zawsze mi sie to przydarza, a juz nie mowie o dziwnych myslach mi towarzyszacych podczas ttakiego "stanu niedyspozycji", to sie bardzo denerwuje i grozi, że wyjdzie. a ja nad płakaniem i lękiem nie panuje już. tyle, że kiedy osiagam punkt kulminacyjny, że wpadam w histerie, trzęsę się, nie mam siły sie ruszyc, zanoszę sie szlochem - wtedy mnie obejmuje i uspokaja. jak widac mam problem ze soba, z rodzicami i z chłopakiem. a wszyscy w koło myslą, nawet moi bliżsi znajomi, ze ja mam tak fantastycznie, że lepiej być nie może..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ty chyba zwariowalas
niezla kaszana. biegusiem do psychologa, a nie zagranice.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czy rodzice...
mówisz nam o wielkiej miłości a tu okazuje się, że ty ciągle płaczesz i ze się kłócicie. To nie tak wygląda uczucie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ladyFoka
czytałam o DDA, czytałam o neurotyźmie - ale niewiele mi to daje.. i tak nie wiem jak z tym sobie radzić.. zdaje sobie sprawę, że problem nie leży tylko we mnie, ale i w otoczeniu, w jakim byłam wychowywana przez całe lata. problem alkoholy jest w mojej rodzinie wrecz dziedziczny. dziadek, ojciec, oboje w tym samym domu i oboje alkoholicy. rodzina psychicznie wysiada, a ja w razie problemow chodzilam do szkoly, do przyjaciol i znajomych i udawalam, ze sie smieje, ze jest wszytsko pieknie, a moja wspaniala rodzina to skarb. a nie zawsze tak jest.. do tego uwazam, z ematka jest wspoluzalezniona. nie pije, ale czasem na to przystaje, a czasem robi awanture na miesiac. w moim TŻ znalazłam ostoje, radosc, milosc. to nie tak, ze pierwsyz lepszy i milosc. mam za soba jakies tam dosiwadczenia z chlopakami, ale zadnemu nie zaufalam na tyle, by byc z nim. zreszta o jakim zwiazku mozna mowic w wieku 16-17 lat. a z tym jestem szczesliwa, tylko te i jegho problemy tez mnie zajmuja teraz, a tak go kocham, ze chcialabym mu odciazyc zycie. i bezradnosc mnie ogarnia, wiec kiedy piojawil sie pomysl wyjazdu, zaczelam o tym powaznie myslec.. juz zagubilam sama siebie w tym wszystkim.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ladyFoka
to nie tak, ze ciagle placze przez klotnie, albo ze czesto sie klocimy. nie czesto, sprzeczki jakies tam 5 minutowe, z ktorych sie potem smiejemy. jedynie czesto placze ot tak. siedzac w domu i patrzac w sciane przytlacza mnie wizjaprzyszlosci. a kiedy sie juz o cos powaznego klocimy, albo rozmawiamy spokojnie o moich, jego problemach, to tez placze. nie dziwie sie, ze go to drazni, a ja nie umiem nad tym panować

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ladyFoka
do tego przychodzi jeszcze to, ze od dziecka mialam nadwage. poradzilam sobie z nia w jakis tam sposob,. a teraz troche przytylam, bo stersy zajadam, i to tez mnie denerwuje i przejmuje. ale to juz niewazne jest w tym wszystkim..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość facet nie rokuje.
nie będzie wdzięczny za okazane uczucia....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"tak go kocham, ze chcialabym mu odciazyc zycie" A co Ty, Atlas jestes co caly swiat na barkach swoich dzwiga? Przestan zamiatac pylki z drogi innych ludzi i zajmij sie soba, ale tak naprawde a nie poczytam cos, przejrze - i jakies pojecie mam ale przeciez najpierw sa inni, najblizsi, nie moge ich zawiesc, zmartwic itp. To nie jest sposob nba udany zwiazek! Jak slysze taki tekst to widze osobe gleboko nieszczesliwa, chcaca "zapracowac" na te milosc swoim poswieceniem, nie wierzaca ze zasluguje na milosc, szacunek, troske - bezwarunkowo. Mam wrazenie, ze Ty wlasnie w taki sposob chcesz zasluzyc sobie na milosc kogos, kto na Ciebie nie zasluguje!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ladyFoka
znów mam ten cholernyy lęk. płacze, nie wiem od czego.. i poczucie winy, tkie wszechogarniajace poczucie winy.. ja juz nie wiem co mnie samej da szczescie.. a on mi sie wlasnie pyta czy juz podjelam jakas decyzje, co jest dla mnie wazniejsze, kto jest dla mnie wazniejszy..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ty chyba zwariowalas
no to pieknie Toba pogrywa. teraz masz wybierac. piekny szantazyk emocjonalny, cud mniod i malina.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kot13.
odpowiedz mu tak- kochanie- JA jestem dla siebie najwazniejsza. Na początek polecam Ci krótką ksiązkę A. De Mello pt."Przebudzenie"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kot13.
tzn Tobie polecam tę książkę:-) dla niego tylko pierwsza część wypowiedzi była:-) Moja znajoma miała religię z księdzem starowinkiem który kazał uczniom zapisywac w zeszycie rózne sentencje zyciowe . Jedna kazał im wziąć w potrójna ramkę. Brzmiała tak: NIGDY NIE LITUJ SIĘ NAD MĘŻCZYZNĄ. Chyba musi być coś na rzeczy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ladyFoka
chcialabym byc dla siebie najwazniejsza.. kiedy mu powiedzialam o wszystkim, co widze, co zauwazyklam, stwierdzil, ze robie z siebie biedna mnie i jego potwora ktory sie zneca nade mna..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Roso na betonie, z tym
lekarzem to dobry pomysł, ty aż za bardzo zaangażowałaś się w te prowokacje na kafe, to może się dla twojej psychiki źle skończyć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kot13.
i nie martw się przyszłością, bo jeszcze jej niem a a i nie wiadomo , czy jutro wogóle nastąpi. Przeszłości już nie ma i jej nie zmienisz. Pozostaje ci tylko tu i teraz, a to swoje tu i teraz marnujesz na łzy . Uwierz, nie warto.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zaciekawion
Nie mnie przesądzać czy tak jest w Twoim konkretnie przypadku... ale słyszałem o tym iż regułą jest to że kobiety z syndromem DDA mogą przyjąć rolę "bohatera" i wybierać za partnerów np. alkoholików mimo że ich ojcowie takowy byli. Ale tego czy masz DDA i czy przyjmujesz rolę "bohatera" to temat do rozmowy z psychologiem. Gdyż to co piszę to tylko, nie oparte na wystarczającej wiedzy, przypuszczenia a które to mogą być błędne i zupełnie nie trafione. Cieszę się że słusznie z dystansem uważasz że sama sobie diagnozy nie postawisz. Dlatego tym prędzej idź do specjalisty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ladyFoka
rozmawiałam z tatą. uparcie dąży do tego, żeby mojego Lubego przekonać do studiów. bez wykształcenia wyższego, tylko z ogólnym, będzie mu ciężko później... musi się na to zdecydować. i twierdzi, żebym nie odkładała studiów, bo w naszym wieku rok stracony to jest bardzo dużo. nie mówił, że kategorycznie zabrania, tylko że to nie jest dobry pomysł i że chce usiąść wspólnie, ja, moj chłopak i moi rodice i porozmawiać o wszystkimi "za" i "przeciw"...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jacy by rodzice nie byli - kieruja sie zyciowym doswiadczeniem i na pewno nie chcw dla Was zle. Oczywiscie nie maja monopolu na racje - nikt z nas nie ma. Losy moga sie roznie potoczyc. Ale wez pod uwage ow czynnik doswiadczenia i zdrowego rozsadku. Jestem w wieku Twoich rodzicow i chyba tak samom bym postapila gdyby ktores z moich dzieci dreczyl podobny problem. Mimo wszystko z Twoich opisow wnioskuje, ze nie jest to partner dla Ciebie, nie mam zbyt optymistycznych wizji przyszlosci tego zwiazku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ladyFoka
oczywiście biorę to pod uwagę, że są bardziej doświadczeni życiowo. dlatego to najczęściej ich sie radzę w razie problemów. ale jak pisałam wcześniej, mama mnie szantażuje emocjonalnie, byle 'jej kochana malutka córunia' była przy cycku mamy do 50-tki, a tata ma problem alkoholowy, więc nie zawsze racjonalnie podchodzą do problemu.. zobaczymy dziś co wyniknie z rozmowy.. ale nie widzę chyba zbyt dobrego rozwiązania tej rozmowy. mój chłopak nie chce , jak to powiedział "słuchac >dobrychrad< i namów na studia, oraz przekonywań, że to najlepsze rozwiązanie". Bo wg niego jego jest tylko racja, i na każde inne rozwiązanie znajdzie argument na "nie". awe mnie zbyt mało asertywności, żeby sie przeciwstawić, albo odpowiedziec kontrargumentem. ciężko to widzę..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Sama wychowywalam sie w domu dysfunkcyjnym, z nadopiekuncza (czytaj: kontrolujaca) matka i wiem ze nawet dobre i sluszne rady od takich osob przyjmuje sie z wielkim oporem lub definitywnie na "nie". Ale osoby takie, jak ja - obce - nie maja zadnego interesu zeby sobie Ciebie "ugrac". Zwiazkow kilka tez mam za soba i kazdy z nich (z niewielkim wyjatkiem) nieudany. Ty zas mozesz takiego losu uniknac. Isc prosta droga zamiast pakowac sie w g*wno emocjonalne (i finansowe, zawodowe itp) na wlasne zyczenie, niestety. Bardzo mi szkoda mlodych ludzi z potencjalem ktorzy jak ta cma na slepo leca do swiatla - a to swiatlo to nawet nie plomyk ale prochno, w najlepszym razie bledny ognik na bagnach. Jedyna pociecha to to, iz czlowiek najlepiej uczy sie na wlasnych bledach. Zycie to cholernie drogi korepetytor ale jak nauczy to raz na zawsze, chyba ze uczen wybitnie tepy. Rozmowa z rodzicami to taka opcja, po ktorej mozesz powiedziec: zrobilam co moglam dla naszego zwiazku. Mozesz sie obruszyc na moje slowa, ale przed Toba jeszcze cale mnostwo potencjalnych zwiazkow. A jesli nad soba popracujesz, to jestes w stanie zbudowac zwiazek w ktorym nie bedzie takiej niepewnosci, fochow, poczucia winy i szukania odpowiedzialnosci po calym swiecie tylko nie w sobie. Gdzies jest chlopak zaradny, mimo ze z niezamoznej rodziny (ale kochajacej sie i troszczacej o kazdego jej czlonka), chcacy sie ksztalcic, poszerzac horyzonty - i marzacy o spotkaniu ambitnej dziewczyny takiej, jak Ty. Twoj chlopak raczej na lepsze sie nie zmieni, czuje ze bedzie narzekal na warunki za granica i obwinial Ciebie po czesci. Ten typ tak ma. Jak to mowia: gdzuie dwoch sie buije, tam trzeci korzysta - wiec wez pod uwage trzecia opcje i zajmij sie soba. On niech jedzie za granice i pokaze co potrafi, niech to bedzie dla Was proba czasu. Ty zacznij studia, idz na terapie, zadbaj o siebie naprawde i na dobre. Naucz sie stawiac swoje granice - tak wobec rodzicow jak i wobec chlopaka, kolezanek itp. Jestes jedyna corka a Twoi rodzice pewnie wierza ze na starosc bedziesz dla nich podpora (co jest wierutna bzdura bo dzieci wychowuje sie dla swiata i dla nich samych a nie dla siebie), moze i oni powinni zmienic myslenie i dac Ci wiecej swobody? Czy masz na tyle odwagi, by porozmawiac z mama o niej samej, o tym ze jest dorosla i powinna sie sama soba zaopiekowac, a nie wymagac tego od corki i zaslaniac sie pijacym mezem? Czy umiesz porozmawiac z ojcem ze jego picie ma negatywny wplyw na Was wszystkich? Czy masz do rodzicow zaufanie, czy sie ich obawiasz? I wydaje mi sie, ze wlasnie tutaj - od domu rodzinnego - trzeba wszystko zaczac. Od naprawienia Waszych wzajemnych relacji i zaleznosci, od przywrocenia (albo zbudowania) rownowagi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dobrze by tez bylo, zebys zamieszkala na kwaterze studenckiej a do domu przyjezdzala tylko w weekendy. To da Wam (Tobie i rodzicom) czas i niezaleznosc. Oni przekonaja sie, ze swiat sie bez Ciebie nie zawali - a Ty sprawdzisz sie w samodzielnym zyciu (bezpiecznie, bo masz swiadomosc ze w kazdej chwili mozesz wrocic do domu a za granica ciemna mogila, nie wrocisz za 5 dni przeciez).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Twój partner pyta sie czy podjęłaś decyzje a on podjął? gdzie jedziecie konkretnie, kiedy, za co, gdzie będziecie pracowali? gdzie mieszkali? skad weźmiecie pieniądze na start, na bilety? Ja pamiętam u nas była bardzo podobna sytuacja, z tym ze w moim domu nie było problemu alkoholowego i rodzice moga na siebie liczyć a mój wtedy narzeczony odłożył pieniądze na wyjazd, sprzedał samochód, ja miałam oszczędności, załatwiłam nam dach nad głową, on znalazł prace na 3 dzień pobytu a potem już tu uprawnienia w danym zawodzie tu zrobił i mogliśmy żyć, ja pracowałam z najniższą krajową bo słabo znałam język ale w super atmosferze, ale dużo pracy go to kosztowało i samozaparcia, możesz na niego liczyć w taki sposób? I my byliśmy starsi 6 lat od Ciebie, szkoły pokończone.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
@annnna - nie sadze, zeby autorka topiku mogla wlasnie w taki sposob liczyc na swojego chlopaka; gdyby tak bylo, nie zakladalaby tego topiku, jak mniemam. Z jej opisu ten chlopak nie wyglada na kogos, na kim mozna polegac w trudnej sytuacji - raczej odwrotnie: to on szuka wsparcia albo "sciany placzu" przy okazji wyzwalajac poczucie winy lub tez bezposrednio obarczajac odpowiedzialnoscia (gdyby nie ty nie byloby tej sytuacji, a ty chcialas, a ty nie zrobilas/zrobilas to czy owo - mozna mnozyc te teksty). Partnerka czuje sie przycisnieta do muru - i to na nia spada wtedy cala odpowiedzialnosc. Mozna ja podjac raz czy dwa - ale nie kilka lat a nawet przez reszte zycia. Ja tutaj PARTNERSTWA nie widze, chlopak nie robi nic zeby swoje sytuacje poprawic tylko jojczy i zazdrosci, marzyciel mysli ze za granica juz na niego czekaja i od reki dostanie posade dyrektora duzego banku. Nie slowa, lecz czyny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ladyFoka
Dokładnie tak jak oneill pisze, on myśli, że za granicą będzie Raj, niczym Utopia. A kiedy mu o tym powiedziałam, to powiedział, że zdaje sobie sprawę, że trzeba zapier....alać, przepraszam za wyrażenie, ale że za godniejsze pieniądze niż tutaj. I kiedy mu mówiłam, że studia są ważne, żeby na nie poszedł, że będzie gorzej potem z pracą, że po ogólniaku nic nie ma, chociaż byłby nie wiadomo jak zdolny - to stwierdził, że owszem, będzie nikim, ale taka jest sytuacja i inna nie będzie. bo dzienne studia nie pozwolą mu zarobic na samochód przez 5 najbliższych lat, a u niego w rodzinie oprócz tego, który jets aktualnie, i który On sam za własne zarobione pieniądze skrzętnie odkładane przez każde wakacje, gdzie ciężko pracował, nie ma żadnego. I rodzina samochodu wymaga, bo poznali korzyści posiadania pojazdu, ale nic nie dołoży. Poza tym nie miałby jak dojeżdzać na uczelnie, akademik równiez płatny, nie mówiąc już o jakichkolwiek przyjemnościach życiowych. i chciał, żebysmy teraz razem wyjechali, na rok, a potem razem zaczęli studia. to nie jest głupie.. i znów mam te pieprzone wyrzuty sumienia, że może to by było rozwiązanie dobre.. tym bardziej, że usłyszałam znów, że nie mysle w ogóle o nim, tylko o sobie, że ja chcę na studia i tylko to sie liczy.. mój tata za to zaproponował mu dziś pracę, na bardzo dobrych warunkach. jeśli chce porządnie zarobić, to pomęczy się trochę, ale zarobi na czysto okolo 2000 zł. poruszył wszelkie znajomości, żeby mu pomóc. i wykazał ogromną wdzięczność! chociaż to.. ale na wyjazd namawia nadal, za rok.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 432rewrewr34234
Na szczęście temat wyjazdu jest odłożony, ale i tak daj sobie z tym pomysłem spokój. Ty i twój partner całkiem nie nadajecie do takiego wyjazdu. Zagranica jest dla zuchwałych a nie na słabe charaktery, jak Twój i partnera. Ty jesteś bardzo wrażliwa a partner jeszcze wpędza się w poczucie winy, co wiele mówi o nim. Nie poradziłabyś sobie za granicą, a w partnerze nie masz żadnego oparcia. Nie przypadkowo ktoś wspomniał o końcu w agencji towarzyskiej. Druga sprawa, że w większości przypadków po takim wyjeździe niesamowicie ciężko jest wrócić na studia. Naprawdę ciężko. Ogólnie Twoja sytuacja jest standardowa. W domu są problemy(małe problemy ale jesteś wrażliwa) to oczywiście związałaś się z kimś z problemami większymi. Twoja mama bardzo martwi się o Ciebie, to Ty znalazłaś sobie partnera, o którego już trzeba się martwić. Już wcześniej inni napisali, że to jest wampir emocjonalny i ciągnie Cię za sobą na dno. Jesteście jeszcze bardzo młodzi, ale słabo wygląda ten "związek". Pamiętaj, że w życie trzeba zawalczyć o swoje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zacytuje: "po ogólniaku nic nie ma, chociaż byłby nie wiadomo jak zdolny - to stwierdził, że owszem, będzie nikim, ale taka jest sytuacja i inna nie będzie." Jakiegos mnie panie Boze stworzyl, takiego mnie masz. Zero ambicji = lenistwo. A zgodnie z zasada naczyn polaczonych, to on Ciebie bedzie w dol ciagnal, negowal Twoje ambicje tak jak zreszta juz teraz robi, krytykujac Twoje studia. Ty chcesz studiowac, masz ambicje, uwazasz ze wyksztalcenie jest wazne (i tak przeciez jest w rzeczywistosci, jesli wyjezdza za granice wyksztalcony profesjonalista to rzadko sie zdarza, ze idzie na zmywak albo ukladac cegly na budowie). I tutaj juz jest ogromny rozziew miedzy Wami. On sie tlumaczy ze studia nie pozwola mu zarobic - a od czego wieczorowe, zaoczne? Moze jakis kurs na poczatek (spawacza itp) zeby zarobic na edukacje? Spawacz nadal zarabia bardzo dobrze, mimo kryzysu a jesli on tak bardzo chce szybko i duzo zarobic to niech szuka takich zawodow, niech zrobi papiery, zezwolenia (trwa krocej niz studia ;))... Dla chcacego nie ma nic trudnego. Chciec znaczy moc. Poza tym co to za wymowka, ze rodzina samochodu wymaga? Niech se sami kupia jak chca jezdzic a nie zeruja na jednej osobie. Niby nie ma rewelacyjnych ukladow a samochod im bedzie kupowal i tylki wozil... Wsparcia i pomocy rodzicow tylko pozazdroscic, mogli przeciez odradzac Ci cala te znajomosc widzac co sie swieci. A tu nawet prace mu Twoj tato zalatwil (wspominasz, ze uruchomil wiele znajomosci, czyli tez nie bez wysilku). Chlopak ma szanse, moze sie wykazac - ale zobaczymy, co z tego wyniknie. Moze sie pozbiera i zrozumie na jakiej zasadzie zycie sie kreci - a jesli nie, to juz Ty bedziesz miala pewnosc ze to nie ten mezczyzna, ze Wam nie po drodze mimo wszystko. Ale Ty i tak masz zadanie do odrobienia i nic Cie z tego nie zwalnia - zajac sie soba, popracowac chociazby nad asertywnoscia, samodzielnoscia. Zrob to dla siebie i dla swojej przyszlosci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dziewczyno, uciekaj jak najdalej od tego faceta. jesteś z nim wyłącznie z litości i dlatego, że czujesz się mu potrzebna. to słaby charakter i za kilka lat będzie pił tak samo jak twój tata. ­ a twój ojciec poza tym, ze pije jest jakoś obecny w życiu rodziny, czy ma swój świat? może da się do niego dotrzeć i namówić go na terapię. ­ a tak naprawdę jest egoistą, podobnie jak skończoną egoistką jest twoja matka, która nie dość że wybrała ci ojca alkoholika, to jeszcze chce żebyś w połowie znosiła jej własne ciężary. ­ olej ich wszystkich i wyjedź na studia, tam gdzieś na pewno znajdzie się jakiś sensowny facet dla siebie. ­ a z rodzicami odnowisz kontakt, jak już trochę uwierzysz w siebie. nie poświęcaj się dla ludzi, którzy nie są gotowi poświęcić się dla ciebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość asadsaaaaaa
Autorko, co u ciebie słychać? Co zdecydowałaś?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×