Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość ubi krol

Macochy nie znosza pasierbow

Polecane posty

Gość gość
Kultura? Brak wulgaryzmów? No tak... Można i tak. Bycie zapatrzoną w siebie, skoncentrowaną na sobie i swoich potrzebach młodą osobą, za nic mającą prawo do szczęścia, a przede wszystkim miłości ludzi, którzy dali życie i wychowanie, nie jest powodem do dumy. Na Pani miejscu spaliłabym się ze wstydu za to, że mój Ojciec musiał zrezygnować z miłości, zadowolić się miałkimi aktami płciowymi jako namiastką prawdziwego uczucia, bo jego ukochana córka nie raczyła zaakceptować żadnej Jego partnerek. Nie mogłabym spać po nocach myśląc o tym, że kiedy ja będę zasypiała i budziła się u boku ukochanego mężczyzny, moja Matka będzie zasypiała i budziła się sama, gdyż na skutek terroru swojej córki nie zdobyła się na stworzenie prawdziwego związku. Szanowna Pani, ja szacunek rozumiem jako coś zupełnie innego niż słowa "cieszę się, że żadne z moich rodziców nie kocha i nie jest kochane". Umówmy się, miłość dziecka nie przekłada się na potrzebę bliskości z partnerem. Szacunek to akceptacja wyborów, także tych dla nas trudnych do zaakceptowania. Szacunek to respekt dla prawa drugiego człowieka, w tym prawa do miłości i bliskości. Dzięki Pani "szacunkowi " Pani rodzice mają jedynie namiastkę prawdziwego życia. Pani wyraża się o nich z szacunkiem, bo ich zachowanie jest zgodne z Pani kaprysami, wymaganiami, oczekiwaniami. Prawdziwy szacunek nie polega na tym, o czym jeszcze się Pani kiedyś boleśnie przekona. Mam nadzieję, że z szacunku do swoich Rodziców obie z siostrą zrezygnujecie Panie ze swojego prawa do miłości, szczęścia, rodziny i całkowicie poświęcicie życie Rodzicom, którzy wszak poza Paniami nie mają na tym świecie nikogo. Uważam, że powinny się Panie podzielić, jedna z Pań powinna zamieszkać ze starym i schorowanym za pewne za jakiś czas Ojcem, a druga z Matką. Może podział w zależności czyje mieszkanie na którą z pań jest zapisane? Czy tak nie będzie uczciwie? Wtedy SZACUNEK przestanie być pustym frazesem . Czy teraz lepiej? Wszak brak wulgaryzmów i jest szacunek w formie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jajajajajajajaj
Pani nie pojmuje jednej podstawowej rzeczy - moi rodzice to nie męczennicy narodów czy zbawiciele dwóch niewinnych rozpieszczonych dziewczynek. To dwoje dorosłych, wykształconych i świadomych ludzi. Niesamowicie przedsiębiorczych i upartych. Mimo dwójki małych dzieci skończyli studia, mama jest lekarzem, tata ma własną firmę. Wszystko osiągnęli sami, nie mogli liczyć na finansowe wsparcie dziadków. A to, ze nie żyją we dwoje jak pies z kotem, nie wydzierali nas sobie po rozwodzie z rąk i nie chcieli mieć innych dzieci to wybór ich - chyba, ze uważa Pani, ze 10 -letnie i 4-letnie dziecko ma taką moc sprawczą - bo ja osobiście wątpię. Dziś są na takim poziomie, że każde z nich, a tata na pewno mógłby kupić inne mieszkanie w dowolnej dzielnicy miasta i żyć sobie w nim zapraszając kogokolwiek - Pani wybaczy, ale to sypialni mu nie zaglądam i jak to wcześniej zostało określone nie wnikam w jego relacje z kobietami. A to, że nie muszę z nimi przebywać, ich lubić czy spędzać z nimi czasu - nie mam tego w obowiązku. Jeśli sądzi Pani, że moje dzieciństwo było sielanką, a rodzice wychowali rozpuszczone dzierlatki, jest Pani w błędzie. Niemniej nie muszę Pani przekonywać do swoich racji. Tak jak mówiłam, chciałam przedstawić jak jest w mojej rodzinie. Jak mogą układać się relacje dwojga ludzi po rozwodzie, kiedy żadne z nich się nie obraża, nie nastawia przeciwko dzieci. Mieszkałyśmy po 2 tygodnie u jednego i drugiego. Potrafili się dogadać w kwestii przedszkola czy szkoły podstawowej siostry, żeby odległościowo było to porównywalne dla obojga. Oni zajęli się wychowaniem nas, własną karierą ect. Mają po 47 lat, doskonale wiedziałam od początku, że nie ma szans, aby do siebie wrócili. A to jak żyją - to ich decyzja, ich sprawa. Nie wydają się i podejrzewam nie są nieszczęśliwi. A swoja drogą dzięki temu wiem, że są w życiu ważniejsze kwestie od zaspokajania popędu seksualnego, budowania nowych relacji kosztem zmiany istniejących. Panie żyją inaczej, są szczęśliwe, mają kolejnych partnerów, wychowują swoje, ich i wspólne dzieci - może Państwu to wychodzi, może to Państwa szczęście. Dla moich rodziców szczęście ma ewidentnie inną definicje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jedna rzecz tylko Pani kompletnie nie interesuje kto z rodziców jest szczęśliwy. Pani nie zniesie ani innej kobiety u boku ojca, ani innego faceta u boku matki. Tylko oni jak głupcy moga za późno zrozumieć że nie zawsze dzieci są najważniejsze zwłaszcza ze są dorosłe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kasa, kasa, kasa kasa. Ludzie sukcesu, bla bla bla, wykształceni, bla bla bla, ustawieni zawodowo bla bla bla. Jak się to ma do szczęścia, spełnienia? Nijak. Nie wie Pani co myślą i czują, bo się tym Pani nie interesowała. Chciała Pani mieć status quo, rodziców dla siebie i sama to Pani wyraźnie napisała. Ojciec chciał sobie życie ułożyć, ale razem z siostrą zrobiła Pani wszystko by nie mógł. Więc proszę nie kłamać, że nie wywierałyście z siostrą presji. xxx " A to jak żyją - to ich decyzja, ich sprawa. " Gdyby to była ICH sprawa, nie wtrącałaby się Pani w ich życie i nie sabotowała prób wejścia w trwały związek. "Nie wydają się i podejrzewam nie są nieszczęśliwi." O tym Pani nic nie wie, bo Rodzice tego nie powiedzą. Powiedzenie "nie jestem szczęśliwy/szczęśliwa, bo nie ma w moim życiu miłości" oznaczałoby obarczenie dzieci winą za to. A tego kochający rodzic nie zrobi. "A swoja drogą dzięki temu wiem, że są w życiu ważniejsze kwestie od zaspokajania popędu seksualnego, budowania nowych relacji kosztem zmiany istniejących. " Zatem powtórzę - jak rozumiem ani Pani, ani siostra nie wejdziecie w żadne związki, nie założycie własnych rodzin, zostaniecie do końca życia z Rodzicami, prawda? Wszak inaczej pokierujecie się Panie popędem seksualnym i zbudujecie nowe relacje kosztem zmiany istniejących. No przecież nie tak Was Rodzice wychowali! Czy tak? Tak na marginesie: Mam wykształcenie wyższe, mój mąż także. Mój stan posiadania to znacznie więcej niż jedno mieszkanie. Mam własną firmę, wszystko osiągnęłam sama. Mój mąż ma dzieci z byłą żoną, dzieci są w opiece naprzemiennej. Nie ma darcia kotów. Była żona ma męża, mój mąż ma mnie, czyli żonę. Dzieci mają dwie rodziny o 4 rodziców i 8 dziadków. Ja dostaję życzenia na Dzień Matki, mąż ich matki na Dzień Ojca. Relacje są zdawkowe, nie ma wspólnej Wigilii, ale na imprezach szkolnych są wszyscy bez bólu. Każdy żyje własnym życiem. Starsze dziecko samo sobie wybiera kiedy chce z kim być, bo od jednych spraw jest Mama, od innych Tata, a jeszcze od innych Ojczym, macocha czy Dziadkowie. Nasze wspólne dziecko jest dla dzieci męża rodzeństwem w pełnym tego słowa znaczeniu i była wielka radość w całej rodzinie, kiedy się urodziło. Jest oczkiem w głowie wszystkich, jako najmłodsze. Nikt z niczego nie musiał rezygnować. 4 osobom nie wyszło (mąż, jego ex, ja i mój ex), ale nikt z tego powodu nie wstąpił do zakonu, nie zawiesił swojego życia uczuciowego na kołku. Dzieci rozwijają się normalnie, świetnie się uczą, mają fajne zainteresowania i szerokie horyzonty. A co najważniejsze, są pełne miłości i empatii. Daleko nam do ideału, ale na pewno jesteśmy szczęśliwi. Wszyscy. Pani tego jeszcze nie rozumie, bo jest Pani bardzo, bardzo młodą i niedoświadczoną osobą. Ale za 20-30 lat stanie Pani po tej samej stronie, co Pani Rodzice. I wtedy Pani zrozumie co Pani zrobiła. Tylko że wtedy będzie za późno.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I jeszcze jedno - przecież Pani Rodzice zaspokajają popęd seksualny :) To, czego nie robią to budowanie trwałego, zdrowego, perspektywicznego związku. Czyli pokazują, że można wchodzić w relacje seksualne bez konieczności budowania związku. Ja tam wolę uczyć dzieci, że najpierw jest miłość, potem związek, a potem seks. Taka staroświecka jestem ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gościnnie ja
A ja na początku nie miałam nic do dzieci mojego partnera, dopóki ich lepiej nie poznałam..... Notoryczne kłamczuchy, syn 20 lat druga klasa zawodówki, ćpa śpi wstaje do szkoły wraca śpi itak w kółko.... córeczka pojawia się tylko gdy zbliża się wypłata taty i emerytura dziadka... dodatkowo zero komunikatywności, tylko pretensje tata kup buty (notabene z 5-6 par w ciągu roku) bo tak sie jakoś niszczą ciągle, mama nie kupi nic, bo mama dba tylko o siebie, nie lubie ich i to coraz bardziej, a zaczęło się od tego że kłamali go do ostatniego dnia w roku szkolnym o zlych ocenach i nie przejsciu do następnej klasy.... o mało zawału nie dostał.... syn mieszka z nami, toleruje go nie okazuje mu swojej złości i nie lubienia, ale go nie luuubię, tak jak mój partner nie lubi mojego syna ponieważ czasami mu się sprzeciwi i nie chce zjeść obiadu który ugotował....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No to gdzie ten ojciec jak ma te zle dzieci,gdzie byl gdy trzeba bylo ksztaltowac/wychowywac? pewnie to wina eks,co? Syn jego mieszka z wami i nadal taki be?to moze ma sporo genow po tatusiu tez?a ty nie chcesz tego dostrzec i najlepiej na eks lub dziecko zwalic winy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gościnnie ja
Jego eks interesuje się tylko sobą, dzieci wyrzuciła z domu... a mój partner też jest winny temu ze takie są jakie są...skoro wiedział, że ona jest egoistką i nie umie dbać o dzieci to zabieram i ratuje je...wychowuje...ale no cóż , jak go poznałam nie wiedziałam o tych sprawach, pytałam ale temat był omijany... nie zwalam na eks i nie ma we mnie tyle jadu...... co w tobie... ale mając 20 lat (jego syn) to chyba powinno się używać trochę głowy i mieć jakiś sposób na swoje życie, a nie całe popołudnie spać, wstać zjeść znowu spać.... chyba nie na tym polega życie, chyba ze ty też tak robisz to powodzenia... gdyby miał cechy ojca to chociażby się wykształcił a nie dwa lata z rzędu powtarzał klasę i skończy zawodówkę w wieku 22 lat, no faktycznie jest być z czego dumnym.... nigdy nikt cie nie irytował, wszyscy są kochani...co byś poczuł gdyby nie powiedziano ci całej prawdy, gdybyś zostawił wszystko i wyprowadził się daleko od rodziny swojej, a potem został potraktowany obojętnie bez rozmowy wspólnej decyzji , co? wiesz jak to jest czuć się gdy poza twoimi plecami coś załatwia i dowiadujesz się o 14 że dziś się syn wprowadza wieczorem... fajnie???? co??? więc nie oceniaj...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Po co z nim jestes skoro juz na samym poczatku temat byl omijany a potem postawil cie w sytuacji przymusowej? Nie mozesz byc sama tylko zganiasz na niewychowanego przez rodzicow 20-latka?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ty nie lubisz jego dzieci,facet nie lubi twojego syna,hmm.jestes z nim mimo to.Tylko nie mow,ze to z milosci,bo go kochasz,to trywialne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Uczucia są trymitywne? Prymitywni są ludzie którzy nie mają zdolności do wyższych uczuć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
TRYMITYWNE?ha ha.prymitywne ha ha?gdzie ty tak czytasz?na pewno ten watek? Trywialne zostalo napisane.Zajrzyj do słownika co to znaczy. TYlko socjo-,psychopaci nie mają uczuć wyzszych.To znaczyć ma,ze jak ktoś ma uczucia wyzsze to musi tkwić w ich imię w chorym,toksycznym związku? Czy boicie sie kobiety zyć samodzielnie?wiec wolicie życ byle jak/z byle kim,byle męskie portki były w domu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jak ma uczucia to znaczy, że kocha a związek z rozwodnikiem nie musi być toksyczny. Toksyczne są byłe które nie mogą się pogodzić z tym, ze byłemu się układa. A tym bardziej toksyczne są te straszne dzieci, przesiąknięte tym jadem byłych. Jak się kogoś kocha to się po prostu walczy o związek a nie wyrzuca do kosza nie ma tu nic do " wolicie życ byle jak/z byle kim,byle męskie portki były w domu." Bo własnie o to chodzi, że Ci faceci nie są byle kim jak chce się w związku być. Może Ty masz takie dziwne pojęcia wpojone, że jak coś się psuje to się wyrzuca i szuka łatwiejszej drogi. A później okazuje się, że jesteś nieszczęśliwy. Bo nie masz tego co najważniejsze czyli miłość. Jesteś biednym człowiekiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przeczytaj dokladnie jej posty a dopiero potem komentuj.Byla oklamywana,stawiana pod murem odnosnie-moim zdaniem-wspolych decyzji,ale to od za plecami cos waznego postanawial. Ona dziecka nie cierpi(gdzie byl ojciec wychowujacy,jesli chlopak z nim mieszkal?),on niekoniecznie lubi jej dziecko. To to jest zdrowe i znaczy,ze ja/jego się kocha?to ma sie trzymać kosztem kogoś(dzieci),bo ma się uczucia wyzsze?pokrętne myslenie. Tak to kazdy z kazdym moze być!!olać babie buzię a potem przepraszać,bo..kocha,ale tak jakos mu wyszło. I takie tam,przyklady mozna mnożyc. zawsze byłe złe hehe.Tylko,że to oni je wybierali kiedyś na narzeczone/zony/matki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w końcu szczęsliwa
Wiązanie się z facetem z dziećmi to najgorsze co może być. Kto był w takim związku to wie jak to działa. Wiecznie nie ma czasu, bo dzieci z poprzedniego małżeństwa. Byłej żonie zepsuje się lodówka lub auto, to trzeba lecieć na złamanie karku i zmieniać plany - no przecież z tej lodówki i tym autem jeżdżą jego dzieci. Bagaż w postaci dzieci i wiecznie obecnej byłej żonie, na zawołanie której jest się cały czas, bo to "przecież matka jego dzieci" jest dla kobiet o bardzo mocnych nerwach, bo łatwo się mówi, że to nic takiego, ale to naprawdę ciężki kawałek chleba. Teściowa ciągle mówi (nie chodzi, że złośliwie, ale siłą rzeczy, mimochodem) o byłej żonie, bo "ona dała jej wnuki". Zawsze jest żal, że syn nie jest z "matką jego dzieci". W takim związku jest się wiecznie na drugim miejscu, bo wiadomo - "dzieci są najważniejsze". Nie życzę nikomu. Ja drugi raz tego błędu nie popełnię, ale to trzeba dopiero przeżyć i dostać po d***e, żeby do łba coś dotarło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Alez Wy niektore za przeproszeniem Baby durne jestescie.Mowie o tych,ktore bardzo negatywnie wypowiadacie sie na temat Kobiet,ktore muszą zyc z pasierbami.Po co sie wypowiadacie,jak nie wiecie z czym to sie wiąże.jakie sa problemy,dylematy rowniez moralne.Eee,co ja tu bede tłumaczyć tym dziwaczkom co nic nie wiedza ale za to potrafią sie madrzyc,oceniac i obrażać.po co jestescie na tym forum i denerwujecie ludzi?????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zzzZniecierpliwiony
A kto kocha cudze dzieci? Te dzieci może najwyżej tolerować. I też do pewnych granic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość marza
Za kilka lat obecna pani w z zyciu faceta bedzie byla i jej nastepczyni bedzie traktowac dziecko tej pani jak samo zlo i przeszkode w jej zyciu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja tam nie lubię dziewczyn mojego faceta. To mnie męczy, jest nieracjonalne. Wkurza mnie w nich wszystko. Teraz mamy poważne plany, mamy mieszkać razem we wspólnym mieszkaniu więc cały czas się zastanawiam czy nie uczciwie byłoby się wycofać. Kocha \m go bardzo, ale czy to warto by dla miłości stać się potworem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie warto się męczyć :( cały czas żyć w nerwach, pretensjach i kłótniach jak juz wiesz jak to działa na Ciebie. Osoby mające dzieci powinny się wiązać tez z tymi co je mają bo może były by bardziej tolerancyjne. Z jednej i z drugiej strony. Oczywiście każdy jest z kim chce ale to takie moje przemyślenie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zzz zniecierpliwiony
Ja nigdy nie związałbym się z kimś kto ma już obce dzieci. Z tego zawsze wynikną problemy . Kłopoty. Lub coś gorszego. Gdybym wiedział ,że są obce dzieci , nawet bym nie podszedł. Te kobiety , które ponownie wyszły za mąż / jest tu jeszcze aspekt religijny , aspekt wiary i czy ślub cywilny jest ślubem czy tylko umową cywilną ? / a mają już dzieci niech nie twierdzą ,że Ich nowy mąż jest z tego zadowolony. Bo to jest kłamstwo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No obce to wiadomo, ale z kimś kto ma swoje dzieci? ;).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zzz zniecierpliwiony
Nie związałbym się z kimś ,gdyby miał cudze dzieci . Nawet gdybym miał własne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ty zniecierpliowiony chodziles po ulicy z testem na dziewictwo i bezdzietnosc kobiety?! haha,wariat. No chyba,ze bezdzietna wdowa,ta twoja druga żona.Ale ona to tez nie dziewica hehe. A corke masz z pierwszego?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
czy ślub cywilny jest ślubem czy tylko umową cywilną ? xxx Podpisują umowę cywilną nie składa się przysięgi i nie przyrzeka w obecności świadków. Tak, w USC też składa się przysięgę ślubną. Ktoś, kto nie widzi różnicy pomiędzy ślubem, a umową cywilną jest debilem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
zniecierpliwionego to chyba chciała tylko jakaś z lekka przygłupia baba :D:D albo jakaś pijaczka z najgorszej patologii

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
20"45,ooo,obrazi sie tez "znawca"prawa wszelakiego czyli zniecierpek za twój wpis (debil) hihi.Chyba ma zle dobrane leki po tym,ostatnim pobycie w szpitalu haha.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie każdy o tym wie, ale od ślubu można się odwołać w ciągu 14 dni jak od każdej innej decyzji ;).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie wiem bo ja mam macoche ma 45 lat , teraz proponuje mi slub a mam 24 lata jak mialem 17 lat wziela mnie z domu dziecka jak mialem 19 lat zrobilem jej dziecko... , co najciekawsze ze teraz mi oznajmila ze ma znow drugie dziecko w 1 -2 miesiacu ginekolog ja badal i co teraz... Ciekawe skad kasa bedzie bo ja studiuje wstepnie jej powiedzialem i sie zgodzila ze jak urodzi to pujdzie do burdelu pracowac zeby nas utrzymac...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja nienawidzę córki swojego męża za to, że jest. Nie cierpię w niej wszystkiego, wyglądu, tego co mówi, jak mówi. Denerwuje mnie wszystko co jest z nią związane.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×