Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość _cma_

chce odejsc.

Polecane posty

Cma- tak prrzemyslam wszystko, mimo ze bylo zle, to ja bylam szczesliwa w tym zwiazku, doskwieral mi tylko jego problem alkoholu, co za tym szlo, zero szacunku do mnie samej :( nie wymagam kokosów, chcialam kochajacego i dobrego mezczyzny :( Bez sensu jest to wszystko.. jeden postęp jaki zrobilam dzis: nie uronilam z powodu rozstania ani pol łzy, mimo ,ze w sercu jest ciezko!!! jestem z siebie dumna, chociaz nie chwale dnia przed zachodem, dopiero zbliza się 13.00 godzina, ale tez oznacza to, ze na szczescie polowa dnia, ciezkiego dnia juz za mną. Jak sobie radzisz, CMA?? i reszta dziewczyn?? co u was dobrego dzis sie wydarzylo?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość _cma_
Czarna...Alkoholizm to choroba. Chcesz naprawde reszte zycia spedzic z kims kto bedzie mial zmienne humory przez alkohol? Kto bedzie Cie zaniedbywal i sie na Tobie wyzywal bo pije? moj tez mial chyba problem z alkoholem, zaczelam kojarzyc fakty kiedy okropnie mnie traktowal po wypiciu i dowiadywalam sie,ze pil w samotnosci kiedy ja nie widzialam, cichaczem :/ ja dzis staram sie zakuwac bo niedlugo mam egzamin. idzie mi lepiej niz wtedy jak z nim bylam :D to pocieszenie male. jest ciezko, ale ja nie chce co tydzien plakac przez niego i tlumaczyc rodzinie i znajomym, ze po prostu sie nie wyspalam albo jest niskie cisnienie i dlatego wygladam i zachowuje sie jak trzy cwierci do smierci qrde.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość skdjalkdja
Co robi? Jest po prostu wredny, oschly. Ma taki cyniczny wyraz twarzy i ton, ktorego ja nie znosze. mowi rzeczy specjalnie, zeby mnie zdenerwowac (np. bede pil dzisiaj caly wieczor) Czuje sie wtedy jak jakis smiec, tak jakbym byla kims kogo on nienawidzi. Przedwczoraj bylam caly dzien na nogach, doslownie od 4 rano do 12 w nocy. Na chwile wpadlam do domu, on co prawda zrobil obiad ale byl oczywiscie zly. Zamiast w ten ciezki dzien uslyszec jakies mile slowo to mi tylko nawymysla "bo Ty caly dzien popierdalasz" A to byl wyjatek i to bylo konieczne, bo musialam rano jechac do szkoly do innego miasta, a wieczorem isc do pracy bo nie mial mnie kto zastapic. Ale powiem wam jest jeszcze druga strona medalu. Otoz skoro jestesmy z takimi facetami, to znaczy ze mamy jakies skrzywienie psychiczne i zawsze bedzie nas do takich ciagnelo. Ja sie boje ze jak z nim zerwe to trafie na jeszcze gorszego. Bo ten ktorego mam nie jest wcale taki zly w porownaniu do innych, chocby do tych o ktorych tutaj czytam. Ogolnie jest mi z nim dobrze, sa tylko chwile kiedy czuje sie podle przez niego i mam ochote strzelic mu w ryj. Sama nie wiem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja na szczęscie mam wszystkie egzaminy zaliczone, on mnie zawsze wspierał w studiach, tego tez Tobie życze, zebys zdała wszystko pomyslnie :* Ja nigdy nie moglam przetrawic picia przez niego alkoholu, moze dlatego, ze sama jak wypije piwo to jest od swięta, nie pije wodki bo nie lubię, w ogole alkohol do mnie nie przemawia. Za to marzę o mezczyznie dobrym i cieplym, moze byc nudny, ale zeby kochal i byl dobrym czlowiekiem.. moze to glupie, ale mysle o jednym takim czlowieku. Wtedy czuje ulgę. Chociaz wiem, ze to za wczesnie.. jeszcze jest bol po moim bylym i nie wiem jak dlugo bedzie :(!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość _cma_
skdjalkdja napisala swiete slowa, ze bedzie nas do takich ciagnelo. ja jak robie rachunek sumienia i mysle o bylych to mam ochote strzelic sie w leb, albo notoryczny klamca, albo podrywacz, albo tyran -obecny. wszyscy na poczatku milutcy i swieci. kuzwa, nastepnym razem jak facet bedzie mi sie wydawal idealem to od razu zapale sobie w glowie czerwona lampke bo idealow nie ma!! czarna, dzieki, chce zdac pomyslnie przede wszystkim dla siebie ALE dodatkowo napedza mnie to,ze moge zrobic mu na zlosc bo on juz dawno spisal mnie na straty choc nie zauwazyl ze moje problemy ze studiami zaczely sie jak go poznalam. wczesniej nie wiedzialam co to poprawka :/ szkoda ze nie probowalas wyslac go na terapie jezeli to byl ten glowny problem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cma- uznalam ostatecznie, ze terapia to raczej pomaga krotkotrwale. nie chce zyc w zwiazku jak w tykającej bombie- czekajac az wybuchnie, czyli zacznie pic. Z resztą skoro on sie poprawial na chwile i pozniej znnow to samo, to uwazam,ze on zwyczajnie nei chcial zrezygnowac z picia. Nie, to nei jest na moje nerwy. Zycie jest jedno, i bardzo krotkie, uswiadomilam to sobie kiedy mialam wypadek rok temu i na prawde nie zamierzam go zmarnowac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość _cma_
no widzisz, skoro tak to nie powinnas miec zadnych watpliwosci co do sensu (a raczej bezsensu) bycia z kims takim. dlaczego wiec jeszcze masz watpliwosci czy wrocic?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość skdjalkdja
a mnie najbardziej zaciekawilo, ze jest to taki przedzial wiekowy, 18 do 30pare lat i kazda sie czuje jak stara baba.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cma- bo wciąż czuje do niego ta sama milosc co miesiac temu, rok temu, 3 lata teemu :( pewnie znasz to uczucie. skdjalkdja- my tez miescilismy się w tym przedziale wiekowym, chociaz ja sie nie czuje staro. A własnie przeciwnie, czuje ze zycie mam przed sobą, w tym roku się bronię, mam dobrze płatna prace,jestem niezalezna! To mnie jakos jeszcze jakos tak na prawdę trzyma przy racjonalnym myśleniu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Czekamnalato
Hej dziewczyny. Widze ze dopada Was chec powrotu :( tez tak mialam, wiem jak jest ciezko, wiele razy wracalam :( dzisiaj zaluje tych powrotow bo lepiej nie bylo I tylko dodatkowy rok zmarnowalam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czekamnalato - ja odeszłam pierwszy raz 6 dni temu, i to jest tak, ze serce podpowiada: wracaj, bo kochasz, a rozum mówi: nie wracaj, bo znow bedziesz cierpiala.. z drugiej strony co jezeli on by się na prawdę zmienil? nie, nie, wybijcie mi to z głowy, przeciez to nie mozzliwe :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Czekamnalato
Z tym wybieraniem takich facetow to ja tak nie mialam. Byli przed nim byli super. A po nim to juz w ogole zwracalam uwage na wszystko. Jak facet traktuje innych, swoja mame, jak sie wypowiada o bylych itd.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość _cma_
ja tez zawsz zwracalam uwage na to jak sie facet wypowiada o bylej (moj dotychczasowy az za dobrze ale to juz inna para butow...) czy jak sie odzywa do matki, ale nawet jezeli pojawila sie jakar rysa na tego typu obszarach to potrafilam jakos to wytlumaczyc -idiotyzm z mojej strony :P a czemu kazda czuje sie jak stara baba? bo tacy goscie wysysaja energie, kazda z nas czuje sie sterana wojnami z NIM, placzem, stresem, nerwami. to odbiera chec zycia. to emocjonalne wampiry, podbijaja sobie samoocene zabierajac ja nam. ja sie jeszcze nigdy w zyciu nie czulam tak obdarta z pewnosci siebie jak teraz, sama zaczynalam mowic rodzinie czy przyjaciolom, ze np. te studia chyba jednak nie sa dla mnie, ze sobie nie poradze, ze konkurencja w branzy, nieswiadomie powtarzajac jego slowa! a przeciez zawsze marzylam o tym kierunku! i wiecie co? od kiedy zaczely sie te wszystkie problemy drastycznie spadla moja samoocena zarowno pod wzgledem intelektu (bo on mi caly czas udowadnial ze jestem przeintelektualizowana dyletantka we wszystkim) jak i wygladu (w sumie nigdy go nie krytykowal ale co z tego, poszlo po calosci). chce odbudowac swoje zdrowie psychiczne. dlatego nie wracam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Czekamnalato
Czarna klawiatura - wlasnie ta glupia wiara ze moze sie zmienil sprawiala ze wracalam. Poza tym kochalam i chcialam z nim byc pomimo ze wiedzialam ze powinnam definitywnie odejsc. Teraz wiem ze te powroty byly bez semsu. On sie nie zmienial. Tez mial problemy z alkoholem i robil sie jeszcze gorszy po alkoholu. Chociaz i bez byl zlosliwy itd. Wiesz ja nie siedzialam potulnie co go tylko dodatkowo rozwscieczlo. Ja wychodzilam, mialam duzo znajomych, wyjezdzalam, bawilam sie i robilam mi na zlosc. Mieszkalismy razem i jak on wracal pozno to ja jeszcze pozniej. Jak mi kiedys wrocil nad ranem to ja w ogole nie wrocilam na noc. Jak mi wmawial ze wszystkie klotnie sa przeze mnie to ja sie bronilam. Jak mnie wyzywal i tlumaczyl ze to dlatego ze ja go wkurzylam to ja wiedzialam ze to nie wazne, ze nawet w klotni on nie powinien sie tak do mnie odzywac. Dal mi popalic a ja bylam glupia, bardzo glupia. Kazde wyjscie konczylo sie klotnia. Wracalismy do domu oddzielnie, rozstawalismy sie, wracalismy. Ech jezdzil po mnie jak po lysej kobyle. Ja mialam o tyle latwiej z tym ostatecznym rozstaniem ze wyjechalam. Zaplacilam za bilet. On blagal, plakal. Ja zaczelam sie standardowo miotac ale szkoda mi bylo kasy jaka zaplacilam za bilet, mialam juz wize w kieszeni i mama na mnie czekala, tylko dlatego nie odwolalam wyjazdu. Potem dlugo z nim rozmawialam przzez tel. Probowal namowic mnie na powrot i nawet sam planowal przyjazd do mnie ale nie dostal wizy. Opacznosc nade mna czuwala :) a po miesiacach bez niego zaczelam wracac do siebie, nie bylam juz uzalezniona od niego i powoli przyszla obojetnosc. Jesli uda Wam sie przetrzymac pierwsze miesiace to potema juz bedzie z gorki. Tylko musicie wytrwac w postanowieniu. Nie tlumaczyc ich, nie przywolywac dobrych wspomńien, nie wierzyc w te ich wielkie zmiany i pamietac dlaczego odeszliscie. Najwazniejsze to nie widywac sie z nimi, nie rozmawiac z nimi. Jak zaczniecie to znowu wrocicie do punktu wyjscia a za jakis czas bedziecie zalowac ze udalo mu sie znowu Was przekonac. I nie porownujcie ze moj to przeciez nie taki najgorszy, mialyscie powod zeby zerwac to sie tego trzymajcie. Moj tez moze nie byl najgorszy, nie bil mnie ;) ale ja dziekuje za faceta ktory mnie w ogole nie sznuje, przez ktorego wiecej placze niz sie smieje, przez ktorego miewalam mysli samobojcze. Zycze Wam sily!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość _cma_
takich wypowiedzi nam potrzeba, dziex czekamnalato :) zazdroszcze Ci, ze jestes juz w takiej odleglosci emocjonalnej od tej calej sprawy ze potrafisz spojrzec na to obojetnie. Mnie przeraza fakt, ze jestem taka spokojna. Po ostatnim rozstaniu byly nieprzespane noce i placz, a ja sie zachowuje jakby prawie nic sie nie stalo, funkcjonuje, rozmawiam z ludzmi, normalnie jem i nawet koncentruje sie na nauce. Nie wiem czy to dobrze czy to cisza przed burza ;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cma- mam to samo. Chociaz troche łez wylałam, nie było tak zlee, jak przypuszczalam, ze bedzie. Ale czuje sie tak, jakbym stała obok TEGO i patrzyła na to, na tą sytuację z boku, nie umiem racjonalnie ocenic czy to dobrze, czy zle. czekalamnato- dobre slowa podnoszą mnie na duchu, wiem, ze dam rade, trzeba tylko sily i czasu. Moj byly pracuje od roku za granica,to mi wiele ułatwia, bo tak to by dawno juz u mnei pewnie byl. Czeka mnie jeszcze jedno starcie z nim, chcę oddac mu wszystkie rzeczy materialne, ktore od niego mam ,np. pierscionek zareczynowy. Wiem, zeb edzie ciezko. Boje sie, ze jak go zobacze , to wezmę odwet od swojej decyzji i wrócę. muszę przejsc na szybko szkole uodpornienia na niego, bo wraca za 3 tygodnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Czekamnalato
Cma wlasnie o to chodzi ze przez takiego typa spada nam samoocena. Za jakis czas wroci wiara w siebie. Skoro marzylas o tych studiach to dasz rade. Dostalas sie na nie, radzisz sobie i skonczysz. W zwiazku chodzi o to zeby ta druga osoba ciagnela nas do gory a nie do dolu. Czyjas wiara w nasze mozliwosci nam pomaga. Lepiej unikac ludzi ktorzy probuja nas dolowac, naprawde nie jest to nam potrzebne. Moj maz we mnie wierzy, kibicuje mi, pomaga, jak cos mi nie wychodzi to on mnie podnosi na duchu, daje wiare i sile by probowac dalej. Moj byly odwrotnie, udowadnial mi ze do niczego sie nie nadaje. Niedlugo przed ostatecznym rozstaniem upil sie i nasluchalam sie ze jestem zerem, nikim, gownem na jego butach. Lata po rozstaniu wyslalam mu piosenke destiny's child survivor. Now that you're out of my life I'm so much better You thought that I'd be weak without you But I'm stronger You thought that I'd be broke without you But I'm richer You thought that I'd be sad without you I laugh harder You thought I wouldn't grow without you Now I'm wiser Though that I'd be helpless without you But I'm smarter You thought that I'd be stressed without you But I'm chillin' You thought I wouldn't sell without you Sold 9 million I'm a survivor (What?) I'm not gon give up (What?) I'm not gon stop (What?) I'm gon work harder (What?) I'm a survivor (What?) I'm gonna make it (What?) I will survive (What?) Keep on survivin' (What?) I'm a survivor (What?) I'm not gon give up (What?) I'm not gon stop (What?) I'm gon work harder (What?) I'm a survivor (What?) I'm gonna make it (What?) I will survive (What?) Keep on survivin' (What?) Thought I couldn't breathe without I'm inhaling You thought I couldn't see without you Perfect vision You thought I couldn't last without you But I'm lastin' You thought that I would die without you But I'm livin' Thought that I would fail without you But I'm on top Thought it would be over by now But it won't stop Thought that I would self destruct But I'm still here Even in my years to come I'm still gon be here I'm a survivor (What?) I'm not gon give up (What?) I'm not gon stop (What?) I'm gon work harder (What?) I'm a survivor (What?) I'm gonna make it (What?) I will survive (What?) Keep on survivin' (What?) I'm a survivor (What?) I'm not gon give up (What?) I'm not gon stop (What?) I'm gon work harder (What?) I'm a survivor (What?) I'm gonna make it (What?) I will survive (What?) Keep on survivin' (What?) I'm wishin' you the best Pray that you are blessed Bring much success, no stress, and lots of happiness (I'm better than that) I'm not gon blast you on the radio (I'm better than that) I'm not gon lie on you and your family (I'm better than that) I'm not gon hate on you in the magazines ('m better than that) I'm not gon compromise my Christianity (I'm better than that) You know I'm not gon diss you on the internet Cause my mama taught me better than that I'm a survivor (What?) I'm not gon give up (What?) I'm not gon stop (What?) I'm gon work harder (What?) I'm a survivor (What?) I'm gonna make it (What?) I will survive (What?) Keep on survivin' (What?) I'm a survivor (What?) I'm not gon give up (What?) I'm not gon stop (What?) I'm gon work harder (What?) I'm a survivor (What?) I'm gonna make it (What?) I will survive (What?) Keep on survivin' (What?) (Beyonce) Oh (oh) oh (oh)... After of all of the darkness and sadness Soon comes happiness If I surround my self with positive things I'll gain prosperity I'm a survivor (What?) I'm not gon give up (What?) I'm not gon stop (What?) I'm gon work harder (What?) I'm a survivor (What?) I'm gonna make it (What?) I will survive (What?) Keep on Taka jest prawda, myslal ze bez niego zgine a mam sie bardzo dobrze :D on sie smial z tej piosenki jak mu wyslalam ze mam teraz satysfakcje, potwierdzilam :D ogolnie mam z nim teraz kontakt, zycze mu jak najlepiej, nie nienawidze go itd. ale wiem ze decyzja o rozstaniu byla sluszna Wytrzymajcie, za jakis czas bedziecie szczesliwe ze odeszlyscie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość _cma_
znam znam :) i rzeczywiscie pasuje do takich sytuacji. czekamnalato, ciesze sie,ze znalazlas odpowiedniego czlowieka, to daje nadzieje i nam,ze toksyczny zwiazek to nie koniec swiata. a dlugo bylas z tamtym facetem? i czy duzo razy wracalas? czarna, ja mojego tez nie widze, na szczescie mieszkamy kawalek od siebie i nie widzielismy sie od tygodnia, to zdecydowanie lepsza opcja niz gdybysmy mialy ich zobaczyc...wtedy wystarczylby usmiech nr 2 i solenne obietnice poprawy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Czekamnalato
Czarna klawiatura oszalalas? Absolutnie nie wybieraj sie do niego z rzeczami. Wyslij kurierem, wrzuc mu do skrzynki, przeslij przez znajomego cokolwiek ale nie jedz do noego z tym. Tylko niepotrzebnie wszystko rozdrapiesz. A mysli ze moze zle robie ze sie rozstaje tez sa normalne. Ale to przejdzie, tylko trzeba czasu. Cma u mnie minelo juz 8 lat odkad nie jestesmy razem :) pierwszy rok byl najciezszy. Ja tez nie plakalam, normalnie funkcjonowalam tylko w srodku targala mna tesknota. Teraz trudno to sobie wyobrazic ale za kilka lat ta osoba bedzie Wam zupelnie obojetna, nie bedzie miec na Was zadnego wplywu. Ja ze swoim bylym czasami rozmawiam i nawet potrafie sie smiac z roznych sytuacji ktore mnie kiedys zranily. Ja mu naprawde dobrze zycze i mam nadzieje ze sie naprawde zmienil i ulozy sobie zycie, nawet zalu nie mam o nic. Ale wiem ze to nie byl czlowiek dla mnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Czekamnalato
Cma bylam z nim prawie 3 lata i tak wyszlo ze praktycznie mieszkalismy razem prawie od poczatku. A jak juz sie oficjalnie wprowadzilismy razem to on sie po pol roku wyprowadzil :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Czekamnalato
A rozsawalismy sie przez ostatni rok milion razy ( no prawie). Potrafilismy nawet po 2 tyg nie byc ze soba a potem powrot. Ja sie nawet zdazylam z kims zaczac spotykac w trakcie ktoregos z naszych rozstan. :D dlatego Wam doradzam nie rozmawiac, nie spotykac sie bo wiem jak latwo jest wrocic :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość _cma_
jest banalnie latwo. w moim przypdku wystarczyla jedna-dwie rozmowy telefoniczne i spotkanie. to widze,ze schemat mialas podobny jak ja, co tydzien byly klotnie zmierzajace do rozstania, z tym ze inicjowane przeze mnie (on regularnie dostarczal powodow). Kuzwa, zalapalam dola, nic mi sie nie chce, ale byc z nim tez nie chce, nie mialabym juz serca po tylu krzywdach udawac ze jest git. czana, jestes? minely Ci chwile zwatpienia?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość _cma_
czekamnalato, jeszcze jedno pytanie...co sprawilo ze odeszlas definitywnie? jakas konkretna sytuacja czy w pewnym momencie dotarlo do Ciebie ze nic sie nie zmieni?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jestem dziewczyny! Z racji takiej, ze nienawidze samotnych weekendow - wpadlam do kolezanki po ksiazki, mam 4 :D za chwile jade do drugiej kolezanki na pogaduchy.. i jakos to przeciez będzie. Moze macie racje, spotkanie się z nim da mi w kosc, chyba oddam rzeczy kolezance, ktora mieszka 3 domy dalej od niego.. smutne ale prawdziwe. Trzeba sie jakos otrząsnąc, glowa do gory i jazda do przodu. Trzeba znalezc nowa milosc zycia, bo neinawidze byc sama, nie jestem typem samotnika.. chociaz to jeszcze za wczesnie, to musze czyms zaleczyc rany i nie bedzie to na pewno alkohol!... Dziewczyny jakie plany na wieczór? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość _cma_
czarna, ale przeciez jeszcze nie weekend:D ale fajnie, ze cos dzialasz, wygadaj sie kolezance, to pomaga :) ja z racji zblizajacego sie egzaminu poki co nigdzie sie nie ruszam choc tez marze o wygadaniu sie. ale od czego sa telefony. na szczescie moja przyjaciolka nie znosi mojego juz bylego chlopaka, wiec zawsze mnie wyslucha i wspolnia powieszamy na nim psy, ostatnio prosila mnie wrecz (kiedy opowiedzialam jej kilka tych wstydliwych dla mnie historii z grupy 40% o ktorych jej nie mowilam bo bylo mi wstyd) i jej jedyny komentarz to bylo "prosze cie, nie wracaj do tego czlowieka", dalej odebralo jej mowe... a rzeczy rzeczywiscie najlepiej oddac przez posrednika, przeciez jasne jest, ze facet probowalby wykorzystac sytuacje zeby z Toba porozmawiac. A probuje sie w ogole z Toba kontaktowac?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Czekamnalato
Nie bylo konkretnej sytuacji. Standardowo poklocilismy sie i rozstalismy ( chyba wiecej razy ja zrywalam niz on) chyba cos we mnie peklo, poszlam po wize, dostalam, zaplacilam za bilet i powiedzialam mu ze wyjezdzam, wszystko to w przeciagu tygodnia, moze troszke ponad. Plakal, blagal, na koniec juz zaczal byc agresywny bo chyba zaczelo do niego docierac ze ne odwolam. Trzy dni po tym jak mu powiedzialam siedzialam juz w samolocie. Wszystko dzialo sie tak szybko ze do mnie nawet nie docieralo do konca ze wyjezdzam. Ale decyzja tak naprawde nie byla taka nagla. Mialam postanowienie noworoczne ze do konca roku od niego odejde. Za kazdym razem jak wracalam bylam zla na siebie. Wyjechalam w pazdzierniku, czyli zajelo mi ponad 8 mies aby zebrac sie w sobie i definitywnie odejsc. W sumie to jak ucieczka byla bo wyjechalam na tyle daleko ze spotkania odpadaly ;) Juz pod koniec przechodzil samego siebie. Tak jak pisalam zwyzywal mnie od zer, nawet na moja mame cos wyzywal do mnie. Nie pojechal ze mna na planowane wakacje bo nagle wymyslil wyjazd z kolegami. Na mazury. Potem jakas laska do niego pisala. Kiedys przysnelam w pociagu i dojechalam za daleko, nie bylo juz pociagow a bateria w telefonie mi padala juz. Zadzwonilam do niego, powiedzialam gdzie jestem, powiedzial ze nie przyjedzie po czym padla mi bateria. Oczywiscie nie przyjechal. Siedzialam reszte nocy na stacji bo balam sie wyjsc i szukac taksowki ( pod sama stacja nie bylo) bo miasto nie mialo dobrej opinii. Szlismy na wesele to do ostatniej chwili sie darl na mńie i mowil ze on nie idzie. Po czym poszedl. Obrazil sie w polowie wesela i wyszlismy ( glupia bylam, trzeba mi bylo zostac :D ). Na poprawiny juz poszlam sama :) poszlismy do jego znajomych to sie caly wieczor do mnie nie odzywal i do domu wracalismy jednym autobusem ale oddzielnie. Mial urodziny i robil w knajpie to mi powiedzial zebym ja nie przychodzila bo jakas tam kolezanka bedzie. Po czym jak juz bylam blisko domu to zadzwonil zebym jednak przyszla. W koncu mńie ugadal, dojechalam do centrum. Spotkalam sie z nim no i zla bylam wiec mu to wygarnelam to on sie na piecie odwrocil ze to byl zly pomysl jednak i on nie chce zebym ja szla i poszedl sobie. To tylko przykladowe sytuacje. Naprawde duzo tego bylo. Ja mialam poza nim swoje zycie. W sumie dobrze sie wtedy bawilam ale nie z nim. Nie wiem po co wracalam ciagle do niego. To bylo jak uzaleznienie. W pewnym momecie zebralam w sobie sile i sila rozpedu odeszlam, wyjechalam, zmienilam wszystko. Pewnie jakbym wtedy sie na chwile zarrzymala, pozwolila sobie na przemyslenia to moze bym zostala, ciagnela to dalej i znowu probowala bezskutecznie odejsc. Ale tak na szybko nie mialam czasu myslec co bedzie. Tesknota przyszla pozniej. Mialam ochote wracac ale rozum mi nie pozwolil.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiem, że nie , ale jeszcze tylko jutro 8h w pracy i weekend :D Jeszcze wczoraj rozmawialismy, życzylismy sobie nawzajem,zeby sie nam dobrze zycie poukladalo :( on zyczyl, zebym znalazla faceta takiego na jakiego zasluguje, bo jestem piekna i madra kobieta- to jego slowa. I to jest dzis ten pierwszy moment, w ktorym mam lzzy w oczach.. :( Jade do kolezanki, nie moge przeciez plakac. Zajrzę do Was dziewczyny pozniej :) Sciskam mocno :*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Czekamnalato
Ha ha mialo byc ze zajelo mi ponad 9 mies :) Czarna klawiatura baw sie dobrze u kolezanki. Co do ksiazek, czytalas igrzyska smierci. Ostatnio czytalam i bardzo mnie wciagnelo. To sa 3 tomy to bys miala kilka dni z glowy :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość _cma_
Czekamnalato, jak tak czytam Twoje historie to moj zaczyna sie jawic jako ideal :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×