Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość zdesperowana synowa

synowa w konflikcie

Polecane posty

Gość zdesperowana synowa

hallo. Od jakiś 2 miesięcy mieszkam z teściami i szczerze mówiąc mam już dosyć... teściowa nie przyjmuje żadnych sprzeciwów, wszystko co mówię a jej się nie podoba jest od razu powodem do cichych dni i obrazy na pół roku... przez te 2 miesiące zdążyłyśmy już z jakiś miesiąc ze sobą nie rozmawiać... Najgorsze jest to że jak ona z nami(ja+ mąż) to nie rozmawia z nami również brat i siostra męża O_o teściowa potrafi robić z siebie ofiarę perfekcyjnie :)) Jesteśmy tak zdesperowani że chcemy wynająć mieszkanie mimo że w obecne mieszkanie włożyliśmy 4 tys. przed naszą przeprowadzką był to pierwszy remont od 30 lat... A u was jak jest ?? mieszkacie z teściami?? jak wam się układa?? Co myślicie powinniśmy się wyprowadzić czy zostać? Nie ukrywam że planowaliśmy kupno mieszkania ale jeszcze nie teraz obecnie nie pracuje wychowuje syna 1,5 rocznego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zdesperowana synowa
proszę piszcie jestem ciekawa jak jest u was i pomóżcie mi co robić...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a tak sobie siedze i mysle
TYLKO 4 tysiące. Inni na tym forum włożyli oszczędności życia w dom teśció lub rodziców i mają piekło a nie życie. Moja rada: wynajmijcie sobie coś i żyjcie spokojnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lida gg
uciekajcie gdzie pieprz rosnie - u mnie jest bardzo podobnie tylo ze szwagierki maja problem tylko do mnie i trwa to juz 6 lat i powiem ci ze moje malzenstwo sie pomalu konczy ,bo widze ze jak z poczatku maz przyznawal mi racje tak teraz coraz czesciej zdarza mu sie zapominac jaka potrafi byc jego mamusia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lida gg
oczywiscie jest to robota szwagierek ,ktore perfekcyjnie nim manipuluja

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dobrze ktoś u góry pisze, 4 tys. to nie majątek, w każdym razie święty spokój chyba cenisz wyżej?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mikorypkaa
ja nie dawno zmuszona byłam zamieszkać tydzień z tesciami zawsze mi sie to wydawało takie normalne i myslałam ze życie z kimś to jest lepsze latwiejsze tesciowa pomoze to przy dziecku to z obiadem allllle NIGDY więcej !!!!! myslalam ze zwarjuje wszystko jej przeszkadzało ze mala to dotyka nie tak siedzi gada za głośno itp. ledwo wytrzmałam !!!! wole wynajmowac i miec świety spokój widzimy sie raz 2 razy w tyg i stosunki nasze sa idealne :) tak samo nie chciałabym mieszkac ze swoimi rodzicami sami to sami

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja na początku
małżeństwa przeszłam piekło; mąż był tak uzależniony od matki, że z obiecanych "będzie super" było piekło. Super by było, gdybym dała się zniewolić, prowadzić za nosek i pozwalać o wszystkim decydować jego mamie, a ja nie chciałam, żeby ktoś mi życie urządzał i za mnie decydował. Mąż na początku ze wszystkim chodził do niej, o wszystko za moimi plecami pytał, a tamta oczywiście zwykle zdanie odmienne niż ja miała i wychodziło piekiełko, gdy było starcie mąż kontra ja w pewnych kwestiach. Mieszkać tam nie chciałam, ale zmusili mnie szantażem, że do wesela nie dojdzie jak się nie zgodzę:-o kochałam go, więc był warunek za warunek. Dodam tylko, że moja mama, mądry człowiek, doradziła mi ustąpić. Oczywiście ustąpiłam, ale na moich warunkach. Powiedziałam ówczesnemu narzeczonemu, że dobrze, ale tylko na pół roku, że dłużej nie dam rady i jak do pół roku nie znajdzie się opcja na wyprowadzkę (stancja, cokolwiek), to ja wracam do swoich rodziców i będziemy sobie zyć oddzielnie (on był przez mamę swoją tak nastawiony, że z kolei do moich nie poszedłby mieszkać za Chiny). Ile awantur, ile scysji, moja nerwica, łzy i kilkukrotne wyprowadzki. Nie chciałam mieszkać u nich, a na każdym kroku było mi wypominane, ileż oni dla mnie nie robią, nie chcieli kasy za utrzymanie, ale chcieli pokazać światu, jak bardzo nam pomagają. Nasza wyprowadzka odbyła się też w atmosferze kłótni. Bo wszystko było gotowe, a szanowny małżonek zapomniał o jednym, załatwić na sobotę ludzi do przenosin mebli. Zostawił to na poniedziałek, po pracy. Wkurzyłam się i powiedziałam co o tym myślę, walnełam drzwiami i poszłam. Na co on rzucił się mamusi na szyję, że co ja od niego chcę, on się tak stara. TAK ! Starał się jak najdłużej mieszkać z mamusią, obiadki, stratki:-o Miałam dość, po prostu serdecznie dość. Po wyprowadzce jeszcze z 3 lata próbowała nami rządzić, a raczej mną za jego pośrednictwem. Postawiłam się wiele razy, aż małżonek widząc, że może się sypnąć (a było już dziecko) oprzytomniał i zobaczył, że jego mama przesadza. Potrzebował duuużo czasu, ale dzisiaj, 10 lat po ślubie, murem stanie za mną, a rodzicielkę trzyma z dala od naszych spraw. Ona nie mogła przeboleć, ale w zasadzie ja ich wszstkich nauczyłam, że małżeństwo, to już rodzina, ma swoje sprawy i nie musi o wszystkim opowiadać i wszystkiego konsultować, chyba, że chce i potrzebuje rady. Jak nie - decyzje są na własne ryzyko. Błąd będzie nauczką na raz następny, sukces doda pewności siebie i wiary, że bez mamy też się da. Ale musiałam przejść piekiełko, zanim wychowałam sobie męza:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nigdy w życiu - ale dotyczy to zarówno teściów jak i mjej mamy - sama nie wiem, która opcja byłaby gorsza :) nasz święty spokój i niezależność są dla mnie warte każdej ceny :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×