Mój facet woli towarzystwo kolegów od mojego

Nie. Akurat na brak męskiego zainteresowania nigdy nie narzekałam. To on prędzej miałby problem ze znalezieniem kogoś na stałe. Po prostu zakochałam się w nim. Od początku widziałam, że ma wady, które będą mnie denerwować. Różnimy się w wielu aspektach, ale w wielu uzupełniamy, a w innych stuprocentowo zgadzamy i jemy sobie z dzióbków. Tyle że nie jest łatwo, bo on nie jest człowiekiem ani zrównoważonym, ani współpracującym.

Myślę, ze to kwestia temperamentów i oczekiwań... są pary, które - tak jak napisał ktoś powyżej - spędzają ze sobą dużo czasu, są i takie, które mają przede wszystkim osobne sprawy. A my się nie dogadujemy i ja jestem nieszczęśliwa. Jego była miała chyba podobny charakter do mojego tylko że była przy tym osobą z gatunku tych awanturujących się i umiała po prostu go zastraszyć, żeby wymusić to, czego by sobie życzyła. Tym bardziej mi żal, że z nią tak w domu siedział, a mnie nawet jednego wieczoru nie może poświęcić.

I jestes pewna, ze chcesz zyc z niezrownwazonym czlowiekiem i niewspolpracujacym? Te cechy jednak niezbyt dobrze rokuja... Niemniej zycze powodzenia.

facet mial stanowczo za duzo wolnosci,ostrzegalam przyjaciolkę,ze pewnie jest jakas dupa na boku.Zaprzeczala.Okazalo sie ,ze byla i jest.Zona pogonila gada i wie jedno,ze facetowi nie wolno dawac zbyt duzo swobody.Głupieje na poczekaniu.

Nie chcę, ale ciągle mam nadzieję, że się jakoś dogadamy, bo w wielu sprawach się dogadujemy. Może też mój błąd że jestem taka tolerancyjna. Zalożę się, że wielu facetów za taką laskę dałoby sobie uciąć coś.

Ale ja nie lubię niczego wymuszać. Tyle że wygląda na to że albo wymuszę i stanę się taką stereotypową babą, co samca trzyma krótko, albo dupa zbita z mojego spokoju ducha. :|

No to witaj życie w kolejnym związku gdzie para jest razem a tak naprawdę najlepiej bawi się bez siebie.

Niewątpliwie jest mniej dojrzały niż ja, chociaż jest ode mnie pięć lat starszy. Dobra. Idę po wino i fajki, żeby afirmować swoją samotność. Potem zastanowię się bardzo poważnie nad swoim związkiem. Czy w ogóle chcę żyć w ten sposób.

Gdzieś się ostatnio spotkałam z wypowiedzią, że w związku zawsze jedna strona daje więcej, a druga mniej i lepiej być tą, co daje mniej. Czas odwrócić role. :/

no to fajnie macie, my nie mieszkamy razem a wczoraj mnie nie odwiedzil, mowil ze dzis na pewno przyjedzie a nawet nic o tym nie wspomnial, gdy ja zapytalam cyz przyjedzie to powiedzial ze nie. Tez zaczne planowac sobie zajecia bez niego, skoro mnie tak olewa!

nie daj sie!! :)

No bo tak to, kurna, jest. Co śmieszne, faceci wokół narzekają na zaborcze dziewczyny/żony - że nawet jak wyjdą na piwo raz na miesiąc to jest awantura i dzwonienie co chwila, i że chcieliby mieć bardziej wyrozumiałą dziewczynę, ale te laski chyba lepiej na swojej kontroli wychodzą niż taka naiwna rób-co-chcesz ja.

i jak tam, wrocil juz? :)