Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

p_iksińska

PROBLEM ALKOHOLOWY? czy to tylko moje bezpodstawne obawy?

Polecane posty

hej! piszę bo liczę na to, że ktoś z zupełnie innej perspektywy spojrzy na problem mojego związku i zupełnie "na chlodno" i obiektywnie spojrzy na zaistniałą sytuację. Z góry dziękuję za konstruktywne komentarze! Otoż mam 25 lat, mam 5letnią coreczkę z poprzedniego nieformalnego związku (bioogiczny ojciec kolokwialnie rzecz ujmując "zwinął kitę" i ma wszystko w 4 literach) a aktualnie od 2 lat jestem w szczesliwym zwiazku z moim "P", ktory ma 22 lata. Pochodzimy z tej samej miejscowości jednak nie mieszkamy razem. On w rodzinnym domu, a ja z corka 60 km dalej. Jesli "P" tylko skonczy prace w miare wczesnie to stara się do nas przyjezdzac, zazwyczaj we wtorek i czwartek i doslownie kazdy weekend od dwoch lat spedzamy razem w trojke, lub gdy corka jest u dziadkow (moich rodzicow) to we dwojke. Wszystko układa się wyśmienicie, bardzo się kochamy, jest on ukochanym tatusiem naszej córeczki, wiem ze ja i corka jestesmy dla niego najważniejszymi kobietami w życiu. Jednak jest kilka zachowań, ktorych nie potrafię zrozumieć i coraz bardziej zaczynają mi one przeszkadzać. Otóż sprawa dotyczy alkoholu. Temat juz kiedyś przewijał się w naszym związku ale w miarę ucichł az do wczoraj. Ale zacznę od poczatku. Zanim sie poznalismy "P" prowadził dość intensywne zycie towarzyskie, czesto imprezował, często pił z kumplami i wdawał w bujki. Gdy się poznalismy mozna powiedzieć ze zrobil się lagodny jak baranek. Ze wzgledu na corke nie imprezujemy czesto, gdy zdarzyly nam się jakies imprezy to faktycznie pil, ale nie do nieprzytomności, tak wiec moglam sie z nim w miare dogadac. W sylwestra ostatniego roku spil się mimo ze juz wczesniej mu mowilam ze ma dosc alkoholu i radzilam zeby tego wieczoru przestal. Mimo to zaprzeczal i popijal dalej z towarzystwem tak ze nastepnego dnia nie pamietal zbyt wiele. Wiem, ze sylwester jest tylko raz w roku i to okazja zeby sie napić ale wydaje mi się ze w towarzystwie swojej kobiety powinno siętrochę przystopować z piciem. W koncu przymknelam na to oko az do lutego gdy zabral mnie na mecz ekstraklasy na ktory jechal z kolegami. Chyba nie musze mowić, ze juz w drodze na mecz zaczeli popijac, mieszac piwo z wodka (co osobiscie mnie bardzo drazni, bo albo się pije jedno albo drugie). Koniec koncow z meczu wracal w stanie totalnego upojenia alkoholowego, a na dodatek mielismy jeszcze awarie busa i ktos nam musial pomagac, a byl srodek nocy. Moj "P" wtedy gadal od rzeczy, zasnal, gdy sie przebudzil znow gadal od rzeczy, wyzywal kolegow, ze nie sluchaja jego rad na temat naprawy auta, nie szlo go uspokoic bo bardzo sie wkurzyl ze nikt go nie slucha, wkurzony na cepeenie musial isc kupic mala flaszke wodki i ja wypic po drodze. Gdy zajechalismy do domu poprosilam kolegow zeby go odprowadzili do domu bo biedak az sie wywrocil gdy wysiadal z auta. Mialam spac u niego w domu ale postanowilam ze w takiej sytuacji pojde spac do moich rodzicow. On na to sie wkurzył, jak moglam go wystawic do wiatru, nie isc z nim a do tego prosic kolegow zeby go odprowadzili do domu...przeciez twierdzil ze jest trzezwy...:/ Poklocilismy sie, minelo kilka dni, pogodzilismy sie ale powiedzialam mu jak sie czulam niekomfortowo gdy jadac ze mna na mecz nawalil sie jak swinia brzydko mowiac i powiedzialam ze boje sie zeby to sie nie przerodzilo w wiekszy problem z alkoholem.. On zdaje się mnie przeprosil, i ustalilismy ze przystopuje z alkoholem. Mial nie mieszac piwa z wodka (i oczywiscie sie nie upić) na 4 kolejnych okazjach do picia. Fakt faktem wytrzymal ale przy piatej okazji zaczelo sie na nowo z mieszaniem (od tej pory picie nie zdarzalo się czesto, ani tez "do upadłego", ale irytowal mnie sam fakt, że wiedzial doskonale ze to mi przeszkadza, ze sie o niego martwię, o nasz zwiazek a mimo to sobie pił). Apogeum mialo miejsce gdy w czerwcu bylo zakonczenie sezonu druzyny pilkarskiej w ktorej gral. Wszyscy z druzyny pili, ale moj ukochany "P" sie tak zbombal, że znow sie pokłocilismy sila rzeczy. BO zrobil sie agresywny, zbil butelke z piwem ze zlosci a na koniec sie rozpłakał dywagując o problemach jakie są miedzy zawodnikami druzyny (wszystko przy kolegach i przy mnie). Z jednej strony go dobrze rozumialam, bo wkladal cale serce w ta gre i chcial dobrze w przeciwieństwie do innych, ktorzy mieli granie w tej druzynie gdzieś, ale z drugiej strony bylam zla za to jak sie zachowuje gdy w towarzystwie jest jego kobieta, ze sie upil, ze musze na to patrzec, bylo mi wstyd. Ponownie "uciekłam" do rodzicow poniewaz nie chcialam z nim przebywac w takim stanie, wiedzialam ze i tak sie nie dogadamy, wolalam odczekac. Na co on zaczal mnie wyzywać, powiedzial kilka slow za duzo, bardzo przykrych slow. Minal dzien , nie odzywalam sie a on sie glowil co sie stalo - jak sie okazalo nie pamietal co mi powiedzial, jak mnie urazil i wyzwal. Nie odpuszczalam, on blagal, prosil o wybaczenie, nastepnego dnia urwal sie z pracy i przejechal 60km, zeby ukleknac z kwiatami i blagac o przebaczenie. Oczywiscie wybaczyłam. Ale zaznaczylam mu ze ma ostatnią szanse (ktora to juz z kolei?!), ze jesli to sie powtorzy to definitywnie koniec, ze ja tak nie chce, ze wydaje mi sie ze ma problem, ze nie potrafi wyczuc momentu w kotrym ma przestac pic, że mimo ze ja mu mowie zeby juz przestal to zazwyczaj tego nie robi i pozniej sa tego konsekwencje. Przystal na to, zebysmy tylko byli razem, bo "nie wyobraza sobie zycia beze mnie i naszej coreczki". Ja tez chcialam dac mu ta szanse bo go bardzo kocham i naprawde jest nam trzem super pomimo tego co opisuje. (Musze powiedziec, ze wobec corki nigdy nie byl agresywny, nigdy nie widziala go pijanego itp). Od tego momentu nie zdarzalo się, żeby sie "nawalil", mimo ze bylo kilka okazji, wesele, itp ALE...znowu ALE. Pije kilka razy w tygodniu, zazwyczaj jak jest jakis mecz (wtedy obowiązkowo minimum 3 piwa), gdy przyjezdza z pracy do domu to tez (tak podejrzewam) lubi sobie wypic piwko (kilkakrotnie u niego w pokoju widzialam niesprzatniete puszki lub butelki piwa), gdy przyjezdza do mnie to zazwyczaj tez wieczorem wypije piwko, kazdy weekend piwo, gdy jestesmy u niego w domu tez piwko, nawet gdy przyjezdza jego starszy brat z zona to jest to okazja zeby flaszke otworzyc i z ojcem wypic :/. Jest to na dluzsza metę naprawde meczące psychicznie. pomimo tego ze nie upija sie, to wydaje mi się to niezbyt normalne zeby pic 2razy w srodku tygodnia plus kazdy piatek i sobota..no czasem niedziela ale skromnie bo do pracy. Kilkakrotnie mu zwracalam uwage, proponowalam weekend albo dzien bez piwka, czasem przystawal na ta propozycje ale widzialam "delikatny zal" w jego oczach. Aktualnie gdy pada propozycja alkoholu wieczorem ze strony gosci, lub gdy widze, ze pakuje do siatki butelki zeby kupic piwo to jestem przerazona, momentalnie trace humor, ochote na wszystko bo wydaje mi sie ze jest to zbyt czesto. I on o tym wie, wie co czuje bo mu mowilam wiele razy, ale on twierdzi ze problemu nie ma, ze "te kilka piwek nikomu krzywdy nie robia, zebym z niego alkoholika nie robila bo przeciez on alkoholikiem nie jest bo nie pije w ukrycia po katach" . Wczoraj kolejne APOGEUM...Walka wach vs kliczko. Stala ekipa przed telewizorem...moj "P", jego tata, szwagier no i oczywiscie ALKOHOL. "P" kupil sześcio-pak na wszystkich a moj przyszly tesc popijał wodke. Na propozycje taty czy "P" sie napije z nim "P" odpowiedzial ze nie bo pije piwo. I OK. Mnie zbyt walka nie interesowala więc dalam "P" buzki i poszlam się polozyc do lozka do corki ale zasnac nie moglam. Walka sie skonczyla ale "P" nie przychodzil wiec zasnelam. Przebuzilam sie gdy grubo po polnocy prosil czy zrobie mu miejsce bo chcialby sie polozyc. Bylam zaspana wiec nie zwracalam zbytnio na niego uwagi, ale przebudzilam sie znow po 3 w nocy kiedy to "P" wstal i zamiast isc do lazienki siku to wysikał sie w moja torbe, gdzie mialam spakowane wszystkie rzeczy swoje i corki.... :/ SZOK!!! na pytanie co robi zaczal sie smiac i powiedzial ze robi siku...mnie wcale do smiechu nie bylo i wtedy skumalam ze chyba musial byc niezle napity skoro pomylil torbę z kiblem! poszedl do lazienki dokonczyc i gdy wrocil to niby przeprosil ale ja w zlosci mu tylko pogratulowalam tego czynu. Dzis caly dzien sie nie odzywalismy do siebie, procz drobnych spraw przy corce. Tzn on niby probowal, tekstami typu "dzien dobry" "chcesz kawe?" itp i bardzo sie dziwił "długo bedziesz jeszcze obrazona?". "Nie, nie jestem obrazona, jestem wkur***na" odpowiedziałam. Ta sytuacja mnie przerasta...kolejny raz pokazal ze nie potrafi pić z glową...nie wiem ile pił wczoraj i co pił...ale chyba nie mało i nie jeden rodzaj trunku.... Reasumując....jestem przerazona....jestesmy ze soba 2 lata a tu takie wpadki! Jeszcze niedawno temu bardzo chcialam zeby mi sie oswiadczyl ("P" mowi o tym juz od roku, ze mi sie oświadczy, zabral mnie juz 3 razy do jubilera, a ja czekam i czekam jak glupia), zegar biologiczny mi tyka i czuje ze powoli pora na drugie dziecko....ale coraz czesciej zastanawiam sie czy przetrwamy...czy nasz zwiazek ma sens...w tej kwestii sie nie zgadzamy a jest ona istotna...ja chcialabym mu pomoc ale on nie widzi problemu...a moze to ja wyolbrzymiam sprawe? nie twierdze ze nie powinien w ogole pic, ale wydaje mi sie ze mogłby rzadziej....tym bardziej ze przy dziecku nie mozna sobie pozwolic na to zeby byc co drugi dzien pod wpływem alko bo niechby sie cos stalo? ...nawet pod niewielkim wplywem ale jednak pod wplywem.... dodam jescze ze w mojej rodzinie moj dziadek - ktorego nie znalam w ogole - byl alkoholikiem, odszedl od babci i zostawil ja z 7 dzieci, ich dwojka synow i ich dzieci tez maja powazne problemy z alkoholem (nie mam z nimi bezposredniej stycznosci ale nie jest to problem obcy w mojej rodzinie i widze jak te wszystkie ciotki sprawdzaja swoich mezow czy aby czasem nie poszedl pic pod sklep...), ostatnio moja kuzynka rozwiadla sie bo maz jak sie okazalo tez rąbal ostro....nie chce zeby i mnie spotkal taki los... ale boje sie ze sama na wlasne zyczenie sobie takowy zgotuje bo juz teraz dostaje sygnały ostrzegawcze... CO O TYM SADZICIE? prosze o powazne komentarza, pozdrawiam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dodam jescze ze w mojej rodzinie moj dziadek - ktorego nie znalam w ogole - byl alkoholikiem, odszedl od babci i zostawil ja z 7 dzieci, ich dwojka synow i ich dzieci tez maja powazne problemy z alkoholem (nie mam z nimi bezposredniej stycznosci ale nie jest to problem obcy w mojej rodzinie i widze jak te wszystkie ciotki sprawdzaja swoich mezow czy aby czasem nie poszedl pic pod sklep...), ostatnio moja kuzynka rozwiadla sie bo maz jak sie okazalo tez rąbal ostro....nie chce zeby i mnie spotkal taki los... ale boje sie ze sama na wlasne zyczenie sobie takowy zgotuje bo juz teraz dostaje sygnały ostrzegawcze... CO O TYM WSZYSTKIM SADZICIE? prosze o powazne komentarza, pozdrawiam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witaj,powiem krotko trzymaj reke na pulsie moj brat jest alkoholikiem i wiem cos o tym

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jesoo kto to przeczyta
:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×