Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Nie jestem z nim szczesliwa

nie potrafie odejsc

Polecane posty

... fajnie komuś mówić o podejmowaniu decyzji o odejściu kiedy sam nie przeżył takiej sytuacji. Zresztą nie chodzi o samą decyzję tu chodzi ale o to co dalej. Oczywiście że pozostawanie w toksycznym związku jest nie do przyjęcia, ale należy zrozumieć że ktoś może mimo wszystko mieć z tym problem bo np. : - ma pracę za 1500 a tyle mniej więcej kosztuje wynajęcie mieszkania w mieście, za co więc żyć ? - poczucie własnej wartości zostało całkowicie stłamszone przez kilka lat toksycznego związku, w którym na okrągło wmawiano Ci że sama nie dasz sobie rady, że jesteś do niczego i bez niego skończysz pod płotem - nie ma powrotu do rodziców, bo wstyd że wyszło się z domu a teraz wraca bo samodzielność jest za trudna (nie wszyscy maja wspaniałych i wyrozumiałych rodziców) Oczywiście że po racjonalnym spojrzeniu na problem dojdziemy do wniosku że, nie trzeba wynajmować całego mieszkania, można z kimś dzielić pokój, że może rodzice nie są tacy źli i zrozumieją i gdy swoje ambicje schowamy w buty możemy do nich wrócić na jakiś czas, w czym zatem problem? ... ano w tym, że trudno o racjonalne myślenie w zdominowanym przez faceta i toksycznym związku, że nie każdy jest na tyle silny aby się przełamać i uwierzyć we własne siły, albo chociaż przełamać wstyd przed porażka i wrócić do domu ... ... łatwo więc radzić mając komfort racjonalnego myślenia i przyglądania się sprawie z zewnątrz ....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ona juz szcześliwaaaaaaaaaaaaa
matuzalem Kocham Cię, nareszcie ktoś dobrze prawi:-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mała_mi_84
A ja uważam, że koleżanka ncmc ma wiele racji. Wiem, jak to jest być w takim związku, bo sama wyrwałam się z toksyny parę miesięcy temu. Mnie też nie było łatwo, ale jednak podjęłam jedyną słuszną decyzję - odeszłam. Ale żeby od razu pchać się w kolejny związek? Ja dałam sobie teraz czas na poznanie siebie, na zrozumienie swoich potrzeb, na to by spędzić trochę czasu sama ze sobą, żeby polubić, pokochać samą siebie. Jasne, że łatwiej byłoby mi z kimś, ale dopóki nie zrozumiem dlaczego dawałam się tak traktować, nie poznam mechanizmów, które mną powodowały, jest duża szansa na to, że znowu wpadnę w niezdrową relację. Bo założę się, że każdy z tych "złych panów" na początku znajomości był chodzącym ideałem. A jeżeli nauczę się być szczęśliwa sama ze sobą (co w dużej mierze już mi się udało :)), to jest większa szansa, że już nie będę mieć problemu z powiedzeniem "dość!". Bo nie można szukać poparcia własnej wartości w oczach innych. I na prawdę potrafię być szczęśliwa i cieszyć się dniem dzisiejszym :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ona juz szcześliwaaaaaaaaaaaaa
mała_mi i zapewne decyzje podjełas w poniedziałek a odeszłas od niego we wtorek:-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mała_mi_84
Podjęcie decyzji o odejściu zajęło mi bardzo dużo czasu. Zdecydowanie za dużo. I dlatego uważam, że bardzo ważne dla mnie teraz jest rozpoznanie mechanizmów działających w toksycznych relacjach, a przede wszystkim mechanizmów powodujących mną. Co takiego dawał mi ten mężczyzna, że pomimo wszystkich podłości (bardzo zawoalowanych, dlatego przez długi czas dla mnie niezauważalnych) nie potrafiłam od niego odejść. Wszystkim kobietom, które są w podobnej sytuacji polecam literaturę opisującą "zasady działania" takich związków (np. "Toksyczna miłość" - Pia Melody, ale i wiele, wiele innych), jak również strony dotyczące tzw. KKZB (kobiet kochających za bardzo - wbrew pozorom, jak się okazuje, to tak naprawdę nie miłość). To jest dopiero początek drogi do odzyskania siebie, odnalezienia własnej tożsamości. A jest to niezmiernie ważne, aby cały nasz świat w pewnym momencie nie opierał się tylko na mężczyźnie, abyśmy mogły się realizować i znały własną wartość dla samych siebie, żeby nasze szczęście nie zależało od innych, a tylko i wyłącznie od nas samych. Wiem, że jeśli poświęcę trochę czasu na samorealizację, to jeżeli poznam odpowiedniego faceta, będę dla niego o wiele lepszą partnerką niż byłam dla dotychczasowych facetów. A jeśli trafię na nieodpowiedniego, to znajomość zakończy się znacznie szybciej niż ostatnia i na pewno nie dam się traktować jak człowiek niższej kategorii. dziewczyny zróbcie sobie prosty test na bycie KKZB na forum kobieceserca, bo rozpoznanie problemu to już duży krok do przodu :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mała - napisałem wyraźnie że nie ma sensu żyć w toksycznym związku, wspomniałem tylko że to nie jest łatwe z rożnych powodów, a te zależą, od bardzo wielu rożnych warunków, każdy jest inny, żyje w innych warunkach itp., itd. Zaś co do szybkiego pakowania się w nowy związek nie wiem dlaczego tak stanowczo czepiacie się szczęśliwej. Podkreślam, każdy jest inny, jedni muszą przeżyć "żałobę", inni potrzebują "klina" na uporanie z poprzednim uczuciem. Szybkie wejście w kolejny związek wcale nie musi być katastrofą, ja w pół roku po rozwodzie poznałem obecna żonę z którą z którą jestem już 27 lat .... ludzie nie bilety tramwajowe - każdy jest inny i co innego stawia go na nogi. Faktem jest że jeżeli ktoś sam ze sobą nie umie być szczęśliwy to ktoś drugi na niego tego szczęścia nie sprowadzi ale ten przypadek raczej nie dotyczy "już szczęśliwej"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mała_mi_84
Jeżeli kobieta była w związku nieszczęśliwa, a przez rok nie potrafiła odejść od faceta, czekała na rycerza na białym koniu, który ją z tego wyciągnie, to jak na mnie może oznaczać, że nie potrafi być szczęśliwa sama ze sobą, boi się samotności i jest duże prawdopodobieństwo, że jest KKZB. Nie chcę nikogo oceniać, być może już szczęśliwa miała to szczęście, że już na prawdę będzie szczęśliwa (bardzo dużo szczęśliwości w tym zdaniu ;)). Czego jej zresztą szczerze życzę. Chciałam się odnieść do problemu bardziej ogólnie. Oczywiście nie jestem alfą i omegą, każdy może mieć własne zdanie i swój sposób na radzenie sobie z problemem, ale MOIM (nie zamierzam go nikomu narzucać, jako jedyne słuszne) zdaniem, osoba która potrzebuje klina, może mieć problem z samoakceptacją i potrzebuje kogoś, w czyich oczach będzie się mogła przeglądać. Buduje poczucie własnej wartości na czyjejś ocenie, potrzebuje akceptacji z zewnątrz. Bez tej drugiej osoby nie jest dla siebie wiele warta.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mała_mi_84
Matuzalem, pół roku to nie tak mało. Znajomości zawartej po półrocznej "żałobie" nie nazwałabym klinem. Przez parę miesięcy miałeś siebie całego tylko dla siebie. Powodów do pozostawania w chorej relacji jest dużo. Ja sama miałam obawy, czy poradzę sobie finansowo. No, nie powiem żeby lekko było, ale chwilowe (mam nadzieję) problemy finansowe są niezbyt wygórowaną ceną za spokój i radość jaką odczuwam wracając do domu, w którym już nie ma "jego". Temat jest naprawdę bardzo złożony i w paru zdaniach nie da się go przerobić. Chciałabym tylko nieszczęśliwym w związkach kobietom dać świadectwo tego, że DA SIĘ. Można odejść, a po tej drugiej stronie lustra jest czasem naprawdę pięknie. Czasem bardzo ciężko, ale pięknie. Wiem, że kiedyś wygrzebię się z dołka finansowego, mam siłę, mnóstwo motywacji i dużo czasu. Swojego spokoju nie sprzedam za poczucie stabilności finansowej. Tynk ze ścian będę jeść, ale z uśmiechem na ustach :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ona juz szcześliwaaaaaaaaaaaaa
mała klinem można by go było nazwać gdybym zakończyła związek wtedy gdy bym go poznała. A ja tak nie zrobiłam bo najpierw zerwałam, potem nie planowałam zadnego związku ale zycie mnie zaskoczyło. Wiec co, miałam nie skorzystać z tego, miałam mu powiedzieć "nie bo ja chcę byc narazie szczęsliwa singielka"??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ona juz szcześliwaaaaaaaaaaaaa
Czasami tak bywa ze kogos spotyka sie w jakimś momencie i trudno to zatrzymać, wcale to jednak nie oznacza że nie bedzie to szczesliwy zwiazek bo według ciebie powinam pobyc rpzez minimum pół roku sama:-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
już szczęśliwa akurat klina nie potrzebowała bo odeszła po prostu od faceta a nie do innego faceta i tu plus. Klin był tu bardziej ogólnie podany jako przykład i wcale nie oznacza że ktoś musi koniecznie z kimś być ... bardziej chodziło mi o uczucie a nie potrzebę - po prostu nowe zauroczenie, niekoniecznie miłość pozwala szybciej zapomnieć o poprzednim i nie mówię że to musi być zasada tylko ze niektórzy tak mają :) Dalej zgadzam się z tym że czy w związku czy bez kobieta musi być świadoma swej wartości, być zadowoloną z siebie i cieszyć się życiem, i wcale nie potrzebować faceta do przeglądania się w jego uczuciu. Całe szczęście że dzisiejsze pokolenie kobiet coraz częściej stawia najpierw na siebie - czyli jakaś szkoła, praca, samodzielność finansowa a dopiero potem poważne myślenie o związku. Dzięki temu nawet w nieudanych związkach radzą sobie doskonale bo nie boja się odejść, po porostu nie są uzależnione od partnerów i na pewno nie pozwolą się w związku stłamsić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ona juz szcześliwaaaaaaaaaaaaa
i powiem tu więcej, jestem bardzo wymagającą osoba , nie ejst to z pewnością ktos pod tytułem "byle by był". Jest to ktos kto od pierwszegio spotkania zawrócił mi tak w głowie że nie mogłam sie doczekac kolejnego. Nie jakiś przypadkowy facet na rpzeczekanie, bo ja tak nie potrafie być z kims byle byc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja już jestem u siostry.Póki co nie pisze,nie dzwoni i bardzo dobrze.Wiem jednak,że pewnie za kilka dni gdy się łaskawie odbrazi to będzie chciał powrotu.Ja jednak nie dam się już nabrać na jego obietnice poprawy.też długo z tym zwlekałam..za długo :(.Ale gdy się kogoś kocha to walczysz do końca,wierzysz mimo wszystko,że ten człowiek się zmieni.Już jednak miałam dość nieprzespanych nocy,łez,poniżania i tak dalej.Dość.Teraz muszę znaleźć siły,by się nie złamać i naprawdę uwolnić od niego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mergieee
Czyli kasa was trzyma,bo same nie dacie rady zadbac o swoje dupy :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zawiedziona!!!
Rozumiem problem z odejściem, bo sama się nie mogę na to zdecydować. jestem meżatką już 18 lat, zdradził mnie, wniosłam sprawę o rozwód, potem wróciliśmy do siebie, a teraz..... teraz znowu się okazało, że kogoś ma wproawdzie wmawia mi, że to nieprawda, ale ostatnio słyszałam rozmowę przez telefon i to mnie poprostu powaliło z nóg, umawiał się z jakimś serduszkiem. Oprócz tego nie ma go w domu od rano do późnego wieczora, a wieczór poświęca komputerowi i piwie. Boje się samotności

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mergieee
Same sobie gotujecie taki los,bo wolicie zyc w gnoju ze wzgledu na materialnosc. Na dom/ mieszkanie, meble,marna prace itp!! To jest chore i nie zal mi was!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mergieee
Nie szanujecie samych siebie. Nie dosc,ze slabe; nic nie warte,to jeszcze nie potrafuace same stac na wlasnych nogach. Potrzebujecie faceta,zeby funkcjonowac i sie utrzymac!! Lenie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mergieee
A ty?? Facet rucha na boku i to nie pierwszy raz a ty siedzisz dalej :O Wolalabym byc sama niz byc takim padlem jak ty!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak,tak...Nie zawsze jest od razu dokąd wracać,nie wynajmę mieszkania w ciągu kilku godzin.Mnie kasa przy facecie nie trzymała nigdy,bo pracuję sama na siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mała_mi_84
Już szczęśliwa, nie odbierz mnie źle, w cale nie mam zamiaru Cię atakować. Mam nadzieję, że trafiłaś na naprawdę dobrego faceta. Ja od paru miesięcy "siedzę" w temacie toksycznych relacji i wiem (również z własnego doświadczenia), że bardzo łatwo wpaść po takim związku w kolejny równie niezdrowy. To właśnie mężczyźni, którzy na początku znajomości potrafią nam zawrócić w głowach, tak że unosimy się parę centymetrów nad ziemią, najczęściej okazują się na późniejszym etapie manipulującymi nami zimnymi, narcystycznymi draniami. Dlatego tak ważne jest, aby być szczęśliwą samej ze sobą, żeby po etapie motyli w brzuchu nie dać się ponieść i znosić złych zachowań w imię tego, co było na początku. Mój były przez pierwszych parę miesięcy był chodzącym ideałem, dlatego ciężko było mi odejść. Wierzyłam w to, że jeśli się wystarczająco postaram, to będzie jak dawniej. I tak to trwało i trwało. Oczywiście były momenty, w których on pokazywał mi, że jeszcze może tak być. Był miły, czuły, kochający, tylko po to by za chwilę znów wbić mi nóż w plecy. Trzeba pewne rzeczy w sobie przepracować, żeby nie wpaść już w ten mechanizm. Matuzalem piszesz, że w dzisiejszych czasach kobiety nie boją się odejść... a my tu właśnie wymieniamy się przemyśleniami na wątku założonym przez kobietę, która nie potrafi. I wierz mi, takich (nas) nadal jest dużo. Nie chodzi tu o niezależność finansową, wykształcenie. Często jest tak, że im kobieta na zewnątrz wydaje się twardsza, tym łatwiej wpada w zależność emocjonalną, która ją niszczy. Ja spotkałam się dużym niedowierzaniem, kiedy opowiedziałam o tym, co się działo u mnie w czterech ścianach, bo przecież "ty taka silna, niezależna, zawsze głośno wypowiadająca swoje zdanie, potrafiąca postawić na swoim...". Na szczęście już wiem, jak się cieszyć swoim własnym towarzystwem, jak wykorzystać czas spędzony sam na sam ze sobą :) Ona już szczęśliwaaaaa, masz rację, nie ma sensu przekreślać znajomości tylko dlatego, że za mało czasu od rozstania minęło. Nie mówię też, że jest jakiś limit czasowy (jak piszesz pól roku), każdy ma swój czas. Tylko zastanów się, czy znów nie zaczynasz żyć czyimś życiem, czy Twoje życie nie kręci się wokół niego. Piszesz, że nie potrafisz być z kimś byle być... to jak wytłumaczysz tak długie trwanie w poprzednim związku? I nie pytam żeby uzyskać odpowiedź, ale żebyś na te pytania odpowiedziała sama sobie. Nie odbieraj tego, jak krytykę, proszę. Nie mam nic złego na myśli. Szczęścia życzę :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mergieee
Mala mi,no wlasnie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ona juz szcześliwaaaaaaaaaaaaa
czemu z nim byłam tyle czasu? Było uczucie, on potrafił mna niezle manipulowac gdy widział że nabroił to znowu stawał się tym dobrym cudownym facetem którego dawano temu poznałam.. Wbrew pozorom on dbał o mnie, był zakochany to nie tak ze bił, zdradzał wyzywał. U nas było konflikt charakterów, bardzo mnie raniły jego pewne zachowania. No i tez na pewno byłam z nim tyle dlatego bo to był weiloletni zwiazek, myslę ze gdyby to była roczna relacja to nie miałabym oporów zeby go zostawaic, czym dłuzej zwiazek trwa , ma sie 30 lat na karku to tym bardziej jest ciężej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mergieee
Pierdolenie o szopenie. Po pierwszych takich akcjach,madra kobieta wie co sie dzieje. Nie rozumiem jak mozna tkwic w bagnie z powodu strachu przed samotnoscia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ona juz szcześliwaaaaaaaaaaaaa
mergieee i obys sie nigdy o tym nie dowiedziała!:-) Takich kobiet jak ja jest tysiące, nigdy nie wiesz w jaka relacje sie zaangazujesz...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mergieee
Po kilkunastu latach nie wiem? :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mała_mi_84
I właśnie o to chodzi, bo gdyby był od początku taki, to nie byłoby tematu. Nie zaangażowałabyś się, zakończyła znajomość i po sprawie. Taki jest właśnie mechanizm działania toksycznych związków. Dziewczyny, czytajcie książki, w nich na prawdę jest to wszystko idealnie opisane. Skąd pewność, że kolejny facet który pojawi się w Twoim życiu nie będzie Tobą manipulował? Oni na prawdę długo potrafią grać panów idealnych. A jak już kobieta wpadnie po uszy, to można pokazać swoje prawdziwe oblicze. A jeżeli kobieta potrafi być szczęśliwa sama ze sobą, jeśli się na prawdę lubi i ma swoje życie, to nie będzie żyła życiem swojego partnera i nie wpadnie znów w ten sam schemat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ona juz szcześliwaaaaaaaaaaaaa
chodzi mi o to zebyś nigdy nie uwikłała się w taka relację, nie mówie tu o twoim obecnym zwiazku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ona juz szcześliwaaaaaaaaaaaaa
mała mi ja mimo wszytskim ufam że tym razem musi byc tylko lepiej, nie będe zyła w strachu i podejrzliwości bo raz sie sparzyłam. Jestem dzis szczesliwa i nie mam zamiaru z tego rezygnować, mam oczy szerwoko otware i w razie czego się szybko wycofam. Narazie niczym mi nie podpadł:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×