Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość wiecznie zmarznieta...

komu tez zimno w domu??:(

Polecane posty

kupilam grzeje sie takim olejakiem, ale za duzo toto ciepla nie daje.. nastepnej zimy nie ma opcji tak przezyc.. ale kiedy do nastepnej, na razie te trzeba przezyc jakos. sa tu jeszcze jakies zmarzlaki czy tylko ja taka patologie mam:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość byle do lata
Ja też mam zimno w domu na dodatek jestem przeziębiona a jestem w ciąży.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość glandy40
A ja mieszkam w bloku, mam centralne i w mieszkaniu w czasie mrozu 15-16 stopni. Od kilku lat podania do spółdzielni, telefony, prośby, groźby i co roku to samo.Na centralne 200 zl miesięcznie i nie stac mnie jeszcze dogrzewac się prądem :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
moja matka jest po prostu bezczelna! przyszedl mi rachunek za prad horrendalny prawie 2 tys zlotych, policzyli sobie za 2 miesiace i cos tam do tylu pol roku, nie wiem jaki oni to naliczaja. umowilysmy sie ze tysiac dam ja a ona reszte. dalam jej juz prawie polowe i zastrzeglam ze reszte tego co ja mam dac, przekaze jej w kwietniu po wyplacie. stwierdzila ze sobie nie poradzi, zaczela plakac, psioczyc na mnie, ze to przez moje "kapiele" codzienne, mycie glowy, dogrzewanie sie pradem!!! nie wytrzymam!! czy to moja wina ze wybrala mieszkanie bez centralnego, z woda ciepla na prad?! i ze marzlam cala zime i marzne nadal? kupuje sobie sama juz wszystko - jedzenie, ubranie, bilety, lekarza tez sama sobie oplacam no wszystko, co miesiac jej daje kase na wszystkie rachunki moje i jeszcze dorzucam w ciagu miesiaca, jak jej brakuje. teraz wyplacilam ostatnie oszczednosci z konta, zeby jej dac a ona jeszcze na mnie narzeka... na wiosne uciekam stad, trudno ide na stancje albo do chlopaka gdziekolwiek byle dalej!!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
okazuje sie ze teraz nawet rak nie moge myc w cieplej wodzie. jak mylam teraz rece a myje w cieplej bo w calym domu jest zimno i mam sine to chociaz ogrzeje sobie ciepla woda, to wychodzila do piwnicy. spojrzala na licznik i wrocila sie i powiedziala mi ze "napierniczam" na licznik.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cieplolubna- współczuje. Jak masz możliwość to uciekaj jak najdalej. Dla mnie zima to masakra, chociaż wiem, że ludzie mają gorzej... Ale ja wieczorem strasznie marzne, jako, że śpie pod nieszczelnym oknem i ciągle ciągnie od niego zimno, po prostu zajebiście. Ściana zimna, nieocieplone to w ogóle. Chce już koniec zimy. ;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mieszkam sama,
mieszkanie 85m2 ogrzewane gazem. Ustawiłam stałą temp. na 16 stopni, wracam z pracy rozpalam w kominku, po godzinie w salonie już bardzo ciepło. W dniach, w których wieczorem wychodzę i nie palę w kominku, nastawiam na wyższą temperaturę. Za gaz miesięcznie wychodzi mi zimą ok250zł[w tym ciepła woda i gotowanie], drewno do kominka ok 300 zł rocznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hej, dzieki Zbieram slimaki za wypowiedz. Wiesz, gdyby tylko ten chlod, ale chociaz normalne rachunki i matka. A teraz chodzi po mieszkaniu i sie "modli" na mnie jaka to jestem bezczelna, jak to niewychowana... W koncu nie wytrzymalam i jej powiedzialam zeby sie leczyla, bo normalna nie jest ^^. Zaczela sobie kpic ze sie codziennie myje (?!), myje glowe (przetluszczaja mi sie wlosy!!!), a tego ze wczoraj chocby bylam prywatnie u lekrza, bo na nfz wszedzie mnie zbywali i w koncu ktos mnie normalnie przebadal, to juz tego nie liczy???? Nie mam sly po prostu. Tez chce Zbieram slimaki zeby juz skonczyla sie ta zima, ten budynek tez nieocieplony, przez okno nie wieje, ale mam grzyba w pokoju calym, okno jest nieszczelne bo woda przenika masakra jakas. nienaiwdze tego miejsca i matki tez juz pomalu chyba;(((

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no to mama tez ma cos a'la kominek u siebie i wciaz mi gada, ze opal tez kosztuje:) no tak ale opal dla niej, mnie to nie grzeje przeciez nic a nic. malo tego moj facet jej zalatwil za grosze sporo tego drewna dobrego, kominkowego, przywiozl jej, choc wzial od niej tez za paliwo (bo to 20 km w obie strony) to jeszcze wymyslila sobie ze ten rachunek ma tez on pokryc. nie wierze po prostu co tu sie dzieje. teraz czekam do 3 zebym sie mogla normalnie umyc bo przeciez nie wolno mi;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
U mnie chociaż grzyba nie ma, ale wjazdy o to, że siedzę znowu w łazience są na porządku dziennym. Przecież nie wyjde do ludzi nieogarnięta z tłustą głową. :D... Co ja ci moge powiedzieć, rodzice czasem tak mają. Jeżeli oni czegoś nie robią, to wydaje im się, że każdy powinien żyć jak oni- myć się np. co 3 dzień, głowe raz na tydzień, etc. Uważają to za normę, a to normą nie jest dla wszystkich. Nie dla mnie, ja musze włosy też codziennie ogarnąć :D. Za lekarza też od 18stki, jak chce iść, to muszę płacić sama, chociaż nie zarabiam regularnie kasy . A wiadomo, że nie wszystko ci na nfz nawet zrobią za darmo (np. dentysta...) to już wole iść prywatnie po prostu i mieć spokoj wiem za co ile płace i z głowy. Nazwałaś to pare postów wyżej patologią... Też tak czasami nazywam sytuacje u mnie :o Idealne określenie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no widzisz, tylko ja pracuje i moejj matce sie wydaje, ze ja tam kokosy mam. nie mam, choc trafiaja sie czasem jakies bonusy, poza tym dorabiam gdzie sie da i jej sie wydaje, ze w zwiazku z tym powinnam jej wszystko oddawac. kiedys w ogole w przyplywie szczerosci chyba stwierdzila ze, powinnam jej oddawac cala wyplate, a ona by mi wydizelala jakies kieszonkowe:) fajnie, nie? ciesz sie, ze az tak zle nie masz i za rachunki bulic nie musisz, bo ja ten musze i slono za niego zaplace. ale to bedzie ostatni taki rachunek ktory jej praktycznie bede sponsorowala, mam juz dosc. ok w duzej mierze sie do niego przyczynilam, ale mogla tez poczekac z zamiana mieszkania, poszukac czegos w normalniejszej okolicy, z normalnym ogrzewaniem, ciepla woda, a nie to co tutaj jest. i wielkie zdziwko, ze tai rachunek. sama sie na to polasila. ja na co dzien malo jestem w domu. teraz tylko siedze na wolnym - urlop - a tak to nie ma mnie calymi dniami. wstaje rano, odpalam kompa, myje sie jem i wracam do domu o 19 albo 20. raz w tygodniu koncze o normalnej porze. co drugi weekend mam uczelnie wiec tez mnie nie ma prawie caly dzien. tyle co sie myje w domu i czasem zjem, tyle! masakra jakas.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja kminie, żeby sie przenieść na studia weekendowe, tj zaoczne, bo nie wyrabiam z wydatkami ogólnie rzecz mówiąć (za wszystko koło siebie musze płacić sama jak mowie- ciuchy, kosmetyki ewentualne, lekarz, jedzenie na mieście, wyjscia gdzieś..). Ostatnio jeszcze musiałam sie dorzucić 100 zł do rachunku za internet + telefon, bo przecież jak to, oni nie maja jak zapłacić. 100 zł! a do tej pory studiuje dziennie. Ale nic, często im sie dorzucam też do jedzenia. Do leczenia kota się dorzucam, a własciwie był czas, że nawet go wysterylizowali w 100% za moją kase (decyzja o tym, że bierzemy tego kota nie była moja decyzją). To uznałam, że pierdolę i dłużej na studiach dziennych nie wysiedze, bo nie mam za bardzo jak dorobić wiekszej kasy (bo jak, skoro caly tydzien tu zajebany jest?). A to studia inżynierskie, wiec w weekend zostaje czas co najwyzej zeby zrobic 3 sprawozdania i nauczyc sie na 4 wejściówki na kolejny tydzien :D. No i w sumie tyle. Oraz jak stwierdziłam, że tak zrobie, moja matka uznała, że w sumie to dobrze i zebym szybciej pracy szukała, to ich odciąże finansowo (no chyba nie liczy, że bede im miesiecznie z wypłaty połowe oddawać? :D) Także nie martw się, już niedługo. Chociaż u mnie tak prosto z mostu jeszcze nie wypaliła, że miałabym oddać wszystko jej, a ona mi wydzieli kieszonkowe. Świetny pomysł . Jak w ogóle można coś takiego zaproponować. Także jeśli naprawde masz możliwość sie odciąć od tego to sie odetnij. Ja gdybym sie miała gdzie przeprowadzić to bym to zrobiła już dawno, ale nie mam za bardzo na razie jak :p. To se ponarzekałam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W ogole to jest dobre, nie ma cie całymi dniami w domu, a jak już jesteś to matka stoi nad tobą i się wyżywa, że jesteś okropną córką. :D Nie do pozazdroszczenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja kminie, żeby sie przenieść na studia weekendowe, tj zaoczne, bo nie wyrabiam z wydatkami ogólnie rzecz mówiąć (za wszystko koło siebie musze płacić sama jak mowie- ciuchy, kosmetyki ewentualne, lekarz, jedzenie na mieście, wyjscia gdzieś..). Ostatnio jeszcze musiałam sie dorzucić 100 zł do rachunku za internet + telefon, bo przecież jak to, oni nie maja jak zapłacić. 100 zł! a do tej pory studiuje dziennie. Ale nic, często im sie dorzucam też do jedzenia. Do leczenia kota się dorzucam, a własciwie był czas, że nawet go wysterylizowali w 100% za moją kase (decyzja o tym, że bierzemy tego kota nie była moja decyzją). jestes pewna? a ile Ci zostalo jeszcze tych studiow? moze przemecz sie i skoncz je a wtedy do pracy, powiem Ci ze praca i studia zaoczne to ciezka sprawa, ja teraz tak mam i masakra. jak przychodzi weekend i czlowiek marzy zeby sie wyspac, to musi zaiwaniac na zajecia. ja na licencjacie nie pracowalam, tylko dorabialam korkami i mialam kieszonkowe od rodzicow i w sumie na styk mi starczalo, ale wtedy nie mialam dodatkowych potrzeb typu lekarz. teraz chodze prywatnie, bo po prostu nie mam czasu nawet na te wizyty na nfz - mam prace, ze nie ma mowy zeby sie zwolnic, a jak mnie w niej nie ma to mi potracaja z pensji. a prywatnie to wiadoo mozna i wieczorem i popoludniu, roznie. poza tym na nfz mnie olewano a moja przypadlosc dawala/daje mi sie bardzo we znaki. To uznałam, że pie**olę i dłużej na studiach dziennych nie wysiedze, bo nie mam za bardzo jak dorobić wiekszej kasy (bo jak, skoro caly tydzien tu zaj**any jest?). A to studia inżynierskie, wiec w weekend zostaje czas co najwyzej zeby zrobic 3 sprawozdania i nauczyc sie na 4 wejściówki na kolejny tydzien . tym bardziej rprzemysl te kwestie, kasa wazna i fajna rzecz, ale studia ciezkie jak widze. No i w sumie tyle. Oraz jak stwierdziłam, że tak zrobie, moja matka uznała, że w sumie to dobrze i zebym szybciej pracy szukała, to ich odciąże finansowo (no chyba nie liczy, że bede im miesiecznie z wypłaty połowe oddawać? ) no wlasnie, zeby nie doszlo do takiej sytuacji... Także nie martw się, już niedługo. Chociaż u mnie tak prosto z mostu jeszcze nie wypaliła, że miałabym oddać wszystko jej, a ona mi wydzieli kieszonkowe. Świetny pomysł . Jak w ogóle można coś takiego zaproponować. no widocznie mozna. moja matka sie nie krepuje. Także jeśli naprawde masz możliwość sie odciąć od tego to sie odetnij. Ja gdybym sie miała gdzie przeprowadzić to bym to zrobiła już dawno, ale nie mam za bardzo na razie jak . mam i nie mam, moj facet mieszka 10 km od mojego miasta, a ja dojezdzam 20 km dalej do pracy wiec w sumie bede miala 30 km w jedna strone do pracy, dwoma autobusami ale coz.. moze sie dorobie auta czy cos, nie wiem, jakos sie to rozwiaze ale moze bede miala troche swietego spokoju.. To se ponarzekałam. ja tez;)) sympatyczna jestes bardzo:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pot
uciekaj od matki jak najdalej. Ona jest zachłanna na Twoją marną wypłate. Idz na pokój gdzieś mieszkać bedzie Ci tam o wiele lepiej niż z nią. Ja zostaw niech sobie radzi, ona nie liczy się wogóle z twoim potrzebami, żal mi Cię dziewczyno trzymaj się!!1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ciagle tylko powtarza, ze "ta nasza wladza do tego doprowadza, ze sie cofamy" (czyli ze np nie moge sie normalnie umyc pod prysznicem itp. jest szalona wg mnie)... nie mam sily na nia po prostu. rozumiem, ze jest jej ciezko, ale ona nie moze mnie ciagle doic. daje jej tyle co za oplaty, ktore sa przeznaczone dla mnie i czesciowo dla niej - internet, telefony komorkowe jej i moj. jak przeginam z rachunkiem to jej dokladam, w ciagu miesiaca tez ciagle cos kupuje - a to srodki czystosci - plyn do plukania, paste do zebow, papier, kupuje sobie praktycznie sama rzeczy do chleba, jakies jogurty i inne pierdoly, sama sie ubieram, sama oplacam lekarza, leki, studia. mysle, ze naprawde sobie dobrze radze. kupe pieniedzy bym mogla zaoszczedzic, gdyby nie miala wciaz nowych roszczen. a tu ciagle i ciagle. malo tego gaz do piecyka tez sobie sama kupuje. ja to drewno kosztowalo w sumie grosze, a ja juz za gaz zaplacilam 240 zl. a itak mam zimno (musi sie pol dnia grzac zeby w ogole bylo jako tako). oplacam tez sobie raty za laptopa (taki maly prezetn sobie zrobilam, moj juz ma 6 lat i juz muli porzadnie). no wszystko sama. i cos czuje, ze pomnik dla taty tez sama postawie.. moje przyrodnie rodzenstwo jakos tez milczy w tej sprawie:( w takich sytuacjach strasznie brakuje mi taty. na szczescie mam mojego narzonego, ktory mnie wspiera i pociesza, ze razem sobie damy rade.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja? Sympatyczna? Słuchaj, pierwsza miła rzecz jaką przeczytałam na tym forum od wczorajszego wieczoru. :) Moj chłopak też mówi "zastanów sie, może już skoncz to dziennie i najwyzej magistra zaocznie", no niby 1,5 roku mi zostanie, jeśli ten rok dociagne :p. Wiec tak ani duzo, ani mało. polowa praktycznie. No troche mniej niż połowa Inna sprawa ze na zaocznych az takiego zasuwu u mnie nie ma, zeby co tydzien cos pisac (i to w takiej ilosci!) , bo zajecia i tak co 2 tyg + niektore przedmioty są w ogole pomijane. Także ciągle myśle i zobaczymy co wydumam. Moja matka też ciągle narzeka na rządzących, stały element dnia. Ja bym sobie też chciała zrobić jakikolwiek mały prezent (w postaci nowego komputera np., albo wakacji W KONCU) ale nie mam za co, bo co zaczne odkladac, to sie okazuje, ze nagle nieprzewidziany wydatek w postaci kolejnego długu moich rodzicow za coś :). Wiec jedyna szansa dla mnie to jakas wieksza kase zarabiac na bierząco chyba... Bo odkladać w tych warunkach nie daje rady :P. Kurcze, przykro mi z powodu twojego taty... Dobrze, że masz narzeczonego który jest przy tobie i może cie wesprzeć. Facet w takich chwilach bywa na wage złota, sama o tym wiem :) To zawsze jakieś ramie na którym można sie oprzeć. A twoja matka naprawde zachowuje sie mega nie fair. Opłaty powinny sie dzielić mniej wiecej na pół skoro mieszkacie razem i chyba obie jesteście zdolne do pracy. A tu wychodzi ciągle jakbyś niemalze 3/4 domu opłacała sama... 30 kilometrow to jest sporo, ja mam niby na uczelnie 13, też autobusami i to dla mnie niezly kawalek :D. Ale jak sie ma samochód własnie, to już mniejszy problem. No ostatecznie mozna próbować zmienić prace, ale w tych czasach to cieżko o to może być. Oj miło się marudzi :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jestes.. normalna taka:) nie szydzisz, nie wymadrzasz sie, probujesz zrozumiec. wiesz, moja mama juz nie pracuje, ma rente po tacie, ale wiekszosc jej idzie na splate kredytu, ktory wzieli razem, wiec na pol na pol nie wchodzi w gre. a ja tez nie mam zamiaru dokladnie polowy placic, gdyz i tak musze sobie sama kupowac chocby jedzenie (ona obiad zrobi max dwa razy w tygodniu, reszta co robi nie nadaje sie do jedzenia:/), a do kanapek itp to musze sama, bo zazwyczaj lodowka swieci pustkami (ona sie naje chlebem z maslem nawet). zeby zjesc jakiegos owoca czy cos to tez musze sama. wszystko sama praktycznie. uwazam, ze nie powinnas juz przerywac dziennych - masz zapiernicz, ale poki rodzice wiedza, ze nie pracujesz, nie maja jak ci wsiasc na glowe. sprobuj tylko isc do pracy - zobaczysz co sie moze zaczac dziac. tak to jestes 'bezpieczna'. To w sumie dobrze, jesli masz duzo do roboty na tych studiach - przynajmniej wiesz, ze bedziesz to pozniej potrafila robic. A co studiujesz, jesli mozesz zdradzic? pozdrawiam serdecznie:0)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
:( wlasnie wrocilam od chlopaka i co zimno tu jak w psiarni mina godzint zanim bedzie tu cokolwiek normalnie. jeszcze sie troche przemecze i mam nadzieje bedzie ok, niestety chyba kredyt nas czeka:/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
chcialam sie wykapac to zaczela mnie szarpac i wyzywac nie no ja nie wierze to jakis cyrk:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dfghjhgfdfghj
ciepłolubna wspóczuje Ci. Z twoja matka jest naprawde coś nie tak, uciekaj z tego domu bo Cię zniszczy. Matka ma rente tak? to niech idzie jeszcze dorobić gdzieś! Rodzice powinni wspierac i pomagac a nie oskubać z ostatnich pieniedzy....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość morgarrdo dryff
Zbieram Ślimaki Ale ja też uważam, że jesteś sympatyczna ;) Od dawna na ciebie tutaj trafiam i zawsze cię tak odbierałem, do tego masz fajny nik :D To jak to jest, zbierasz te ślimaki? Nie było mnie 10 dni w domu. Właściwie mieszkam tak na dwa domy. Wracam (trzeba w piecu w piwnicy palić) a tu w domu, uwaga +2 stopnie C :D Mama nie zapaliła przez dwa dni, dom nieocieplony, przyszedł mróz i już! Ale ona jest normalna, jest jej ciężko codziennie palić, więc się nie dziwię, tylko, że trochę przegięła :D Prawie dwie doby paliłem, żeby uzyskać około 16 stopni :D Współczuję wam, bo ja takich dziwnych akcji w rodzinnym domu, nigdy nie miałem. Owszem oszczędzać trzeba, ale bez przegięć. Człowiekowi, się żyć odechciewa, jak ma w takim chłodzie siedzieć. Mnie wystarczy już 18, gdy jest 19, 20, to dla mnie aż za ciepło. Inna rzecz, że w moim domu pomiędzy pokojami są duże różnice, do kilku stopni, także mam różne strefy klimatyczne :classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a n i e l a 22
Cieplolubna wspolczuje Ci bardzo :( ja myslalam,ze to ja mam najgorzej ale z tego co opisujesz to zycie u mnie to bajka w porownaniu z Twoim... musisz uwolnic sie od matki bo ona Cie wykonczy ;( przykre,ze tak Cie traktuje....nie daj sie jej... U mnie problem jest w odwrotna strone, w domu tak goraco,ze ja chodze w topiku i szortach i jestem cala spocona jakbym w saunie siedziala ;/ nie da sie okna otworzy bo odrazu wojna,ze cieplo wypuszczam...i tak codziennie a tu sie nawet ciexko oddycha,suche powietrze, masakra...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
za goraco tez nie odbrze, ale to co ona wyprawia to jest przesada. dzis stwierdzila, ze powinnam sie kapac raz na miesiac:)! hit normalnie:) a myc sie codziennie moge w misce przeciez:) gdybym to czytala u kogos to pewnie bym pomyslala ze to prowokacja, ale niestety.. :] cala sie trzese i ze zlosci i z zimna. moglabym sie do chlopaka przeprowadzic,ale lazienke dzieli z kuzynostwem i ciepla woda jest tylko jak napala u siebie w piecu, a oni ostatnio w ogole nie pala... ale i tak bede chyba musiala i w tej misce sie myc ale przynajmniej bede miala swiety spokoj... tak sie nie da zyc, to prawda. najgorsze ze do lipca jest jeszcze umowa na intenret wiec sila rzeczy MUSZE jej dokladac;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie no wiecie, ja rozumiem, że w tych czasach woda droga, wszystko drogie, ale czy to jest taki wydatek sie tylko namydlić i spłukać? Nikt przecież nie każe pod prysznicem lać wody przez dajmy na to 30 min... Więc naprawde wcale tak dużo tej wody nie musi iść na mycie i nie trzeba na tym oszczędzać. Ciepło, ja tego nie odbieram jako prowokacje, bo mój ojciec mnie sie czepia np. że siedze sobie w wannie przez 30 minut, 40, a sam potrafi na te 30 minut wiejść pod prysznic :D. Seryjnie. No to ja leżąc w wannie chyba nie leje se ciągle wody, wiec nie rozumiem oburzenia. A zawsze wtedy słysze "o, zobaczymy jak bedzie sama mieszkać ile będzie tej wody lać!". Masakra O.o No u mnie w domu chociaż obiad jest jadalny. Bardzo jadalny. Na kolacje zawsze coś skubne, czy na śniadanie. Na jedzeniu u nas sie nie oszczędza, bo mój ojciec lubi i zawsze lubił jeść... Wiec on zrezygnuje ze wszystkiego, net, telewizja cyfrowa, moze zalegać z oplatami za samochód, wszystko, mogą my wysyłać listy z sądy że rozprawa, że komornika naślą, ale lodówka zaaawsze pełna. Tak jak np. ostatnio 2 tyg miałam wyłączony net, bo już niezły dług sie zrobił i nawet zaczeli pisać, że rozwiążą umowę (w koncu po połowie z bratem oplacilismy, bo ciezko bez netu to sie "skusiliśmy"), a w domu wszystko było kupowane, mandarynki były, pomarancze były, mieso było. Żyć nie umierać :) Z jednej strony szkoda, że musisz sobie wszystko kupować sama do jedzenia, z drugiej to ci się chwali, że mimo wszystko starasz sie dbać o właściwą diete. Bo wiesz, jedząc prawie sam chleb z masłem to można sie poważnie pochorować i wykończyć. To jest fakt, że niby jak sie ma zapieprz na studiach to chociaż czegoś sie uczy, jakieś umiejętności sie czasem zdobędzie... ;) Jeśli pytasz co studiuje: technologie żywności, żadna tajemnica, już tu pare razy chyba nawet pisałam :), a ty? Co skonczyłaś/konczysz? Może to fakt, jak nie zarabiam, i studia dzienne, to nie mogą mieć roszczeń... ;) Ciepło, a na co kolejny kredyt :(?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tu nie napisze, co robie, bo za duzo faktow o sobie juz podalam, ale jak kiedys bedzie okazja i czas, to ci wysle maila np.. jej nie chodzi o lanie wody, tylko o to, ze ta woda jest podgrzewana pradem (na wszystkie krany sa zainstalowane podgrzewacze, tzn jest jeden taki duzy i jak sie chce ciepla wode, to on pobiera prad). plakac mi sie chce juz na to wszystko. to masz dobrze calkiem w domku:) dbaja o ciebie, jak by nie patrzec. u mnie jest juz tylko ciagle gadanie: w tym kraju tak rzadza, ze czlowieka nie stac, nie mam z czego... dzis stwierdzila, ze w ogole nie ma zamiaru placic tego rachunku za prad:) caly sama mam zaplacic, niech zapomni. a na co kredyt? na mieszkanie:/ ale nie wiem nie wiem bo juz mnie pomalu to wszystko przerasta. nie wiem co robic, ale tak marznac na przyszla zime nie uwazam. zyje jak w sredniowieczu:((( zbieram slimaki>> wiesz, ja wczesniej akurat nie natrafilam na Twoej wypowiedzi, stad pytanie:) ciekawy kierunek? co chcialabys robic po nim? pewnie trudny skoro masz tyle zawsze zadane>

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
morgarrdo dryff Dziekuje :) Pomysł na nik był totalnie przypadkowy, najpierw powstał ślimak, a potem nik :D Prywatnie nie zbieram ślimaków, chociaż jak byłam mała (tak 6-7 lat) to lubiłam oglądać winniczki, a nawet je nieraz przenosiłam z trawnika na trawnik O_O, zawsze mnie dziwiło, że one są wieksze od tych innych ślimaków :D Ale to chyba każde dziecko ma jakieś jazdy takie różne. W stopce czasami przybywa nowy ślimak :D Na początku były chyba 3? Już nie pamiętam, jakoś sie potem rozmnożyły Prywatnie zbieram koty ;) A raczej moi rodzice nazbierali kotów, a teraz jak coś im dolega, to ja musze na nie wyłożyć kase, bo kocham zwierzęta i serce boli, kiedy one cierpią. Różne strefy klimatyczne? No no... to tak jest u mojego wujka w domu latem. Potrafi mieszkanie schłodzić do 16 stopni klimatyzacją, a na dworze jest 30+ ;) Oraz pytanie, gdzie az na 10 dni zwiałeś z domu? Ciesz się, że nie miałeś dziwnych akcji w domu, bo człowiek naprawde czasem zaczyna wątpić jak słucha swoich rodziców... ;) Najgorsze jest to, że np. rodzice mojego chłopaka są mili dla mnie, ogólnie nigdy mi nie dali odczuć, że coś nie tak, starają sie, żebym sie u nich czuła dobrze, tacy normalni ciepli ludzie. Ostatnio pojechałam z katarem do faceta, a jego matka mi od razu proszki wetknęła i "masz masz, bo widze, że jeszcze chorujesz..". A moja matka i mój ojciec od początku mojego faceta nie akceptowali, na zasadzie "bo nie". Może nie czynili mi codziennie wyrzutów z jego powodu, ale zawsze jak sie do niego wybierałam np. tak. Zawsze tylko "po co ty za nim ganiasz i tak nie będziecie razem", naprawde teksty, które sobie powinni darować. Jak można tak dobijać własne dziecko. Były momenty, że prawie rozjebali ten związek, bo ja psychicznie nie jestem jakaś zajebiście silna, a ciągle słuchać jaki to on nie jest, jaka to ja nie jestem głupia bo w niego zapatrzona, odbijało sie to na wszystkim. Także czasami zazdroszcze tego innym, że mają rodziców którzy potrafią wesprzeć ich decyzje, pomóc im, a nie tylko kłody pod nogi i zadowoleni... No ale sie rozpisałam na tematy rodzicielskie, a temat o cieple :D.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mysle, że dlatego nas tak zawalaja robotą często, bo praca po tym zwykle odpowiedzialna, w koncu przy jedzeniu. Nikt nie chce potem znaleźć w gerberku szkła, albo czegoś podobnego. A co robić... Zobaczymy jak sie ułoży. Ja bym chętnie poszła do pracy w jakimś zakładzie produkcyjnym ;) Albo mogłoby być jakieś laboratorium też. Na to 2 chyba większa szansa w mieście. Ogólnie zwykle jak sie trafia na oferty pracy dla technologów, to do zakładu. Nadzorowanie procesu produkcji, opracowywanie nowych technologii, produktów, no ogólnie powiem ci, że wypada znać i przepisy i normy, i tez działanie niektorych procesów, katowali nas też rysunkiem technicznym, mówią, że na prawie trzeba mieć łeb jak sklep, ciekawe co by powiedzieli o tym ;)... Ale studia są dość ciekawe moim zdaniem, tak naprawde dla mnie gorsze sa ćwiczenia, niż same egzaminy... Bo na ten egzamin sie nauczysz, on jest tylko jeden i z bańki, a na ćwiczeniach jest system punktowy, pisze sie wejściówki na kazdych zajeciach i zbiera punkty. Nie możesz pojedynczej wejściówki poprawić. Jak ci na koniec ćwiczen brakuje 1 pkt to po prostu piszesz kolokwium wyjściowe z całego materialu ćwiczeniowego. I tak wygląda 3/4 przedmiotów. ;) Np. na psychologii z tego co wiem, aż tak ich nie gonią. No o mnie o tyle dbają, że mam żarcie :p. Chociaż w sytuacjach mocno kryzysowych i do niego sie dorzucałam. Wiec zalezy :P. Ale zwykle to żarcie jest. Tak jak mówie, mojego ojca może ścigać komornik, może naprawde różnie być, ale na jedzenie to i tak zawsze wyciągnie. Nawet nie z dbałości o mnie. Nie, nie. Z dbałości o siebie ;) Ja bym postawiła na swoim i nie płaciła całości. Z jakiej racji całośc? Naprawde myślałam, że ja mam przejścia z ojcem, z moją matką, jak czasami zaczną swoje jazdy, że moglabym im pomagać finansowo, że jestem pasożytem... Ale to co sie u ciebie dzieje, to możnaby już dobry film kręcić. Ja cie podziwiam, że ty wytrzymujesz z nią pod 1 dachem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no na razie musze, bo nie stac mnie zeby wynajmowac stancje np i jej sie dokladac. wyjda te zobowiazania to cos postanowie, ale najprawdopodobniej przeniose sie do mojego. trwaj w tym zwiazku, jesli jest dla Ciebie dobry, a z tego co czytam-jest:) rodzice rozne rzeczy gadaja. moi tez nie zawsze akceptowali moje wybory, o 1. chlopaka toczylam boje niesamowite, ale w koncu sama sobie dalam z nim spokoj, gdy stwierdzilam, ze faktycznie jest nie teges. potem do nastepnych sie nie doczepiali. po smierci taty dowiedzialam sie, ze o moim przedostatnim myslal, ze moze to juz ten. a to guzik byl z petelka, bo kolesia przyuwazylam w lokalu z inna laska, gdy my bylismy jeszcze para;) no a zo becnym juz prawie dwa lata jestem, no juz zareczeni, ale co z tego skoro z mieszkaniem lipa i ogolnie..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość morgarrdo dryff
Zbieram Zwiałem do mojej dziewczyny :D Chciałbym to jakoś unormować, ale na razie mi nie wychodzi, bo z kasą ciężko. Ja na rodziców narzekać nie mogę. Mieli swoje jazdy, ale raczej w kierunku nadopiekuńczości. Minęło. Jej rodzice, to też bardzo mili, ciepli ludzie, tak jak ona :) Także chyba mi się udało ;) Chyba się przeniosę na ten temat Pahnsa :D Zaglądnij tam i oczywiście inni też! http://f.kafeteria.pl/temat.php?id_p=5517260&start=60

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×