Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość zrezygnowana matka.

Nie nadaje sie na matke bolesne ale prawdziwe

Polecane posty

no ja sobie nie wyorazam, żeby dziecko nie znało smaku czekolady. Kużwa co to za dzieciństwo by było. Ale trzeba zachować umiar. Czekolada od czasu do czasu a nie zamiast obiadu. I to żadne błędy żywieniowe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ex-D.Bill, czyli wychodzi na to, że bicie dziecka nie ma sensu, więc po co to robić???? A jeśli dziecko boi się, że nie wyjdzie na spacer, to kara działa i lepiej ją stosować, niż prać dziecko i uczyć przemocy. Dziecko które dostanie w tyłek, raz, drugi, trzeci, myśli sobie - a co tam, dostanę lanie, ale to tylko na chwilę, a zaraz ojcu/matce przejdzie i znów będę mógł robić co wcześniej, najwyżej znów dostanę. Natomiast dziecko, które ma karę typu - zakaz wyjścia na spacer/ oglądania bajek/ spotkania z kolegami - zastanowi się dwa razy zanim coś przeskrobie, bo taka kara jest długo terminowa i ma konsekwencje w ograniczeniu tego co dziecko lubi. Ja byłam wychowywana w latach 80-tych, wtedy lanie było podstawą wychowania i szczerze mówiąc jak dostałam wciry to to na mnie nie robiło wrażenia, wręcz odwrotnie, budziło agresję i bunt, żeby znów coś przeskrobać. A jak dostałam szlaban na wyjścia do koleżanek, to już drugi raz tego samego nie przeskrobałam, żeby tylko móc się z koleżankami spotkać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zrezygnowana matka.
No i powstała afera paluszkowa. Moje dziecko tego nie je non stop i nie dlatego nie ma apetytu na nic innego. Ona od kiedy pamiętam byla niejadkiem. Wszelkie zupki, papki, owoce to byl problem. tylko mleko sie liczylo. Pierwsza zupke zjadla jak miala 10 mcy bo tak nie chciala tylko piers i piers. Ale nie karmie jej paluszkami czy serkami na litosc boska. Daje jej zdrowe posilki ale musze sie ostro nagimnastykowac zeby zjadla. Ja bylam taka sama w jej wieku. Moja matka spiwala, tato tanczyl zebym zjadla kilka lyzek zupy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość powiem ci szczerze,ze nigdy
na pocieche z tymi nawykami jedzeniowymi: wystarczy,ze dzieciak przez pare dni je nie tak, jak chcemy, a my wpadamy w panike. Na ogol dzieci maja takie monotematyczne "ciagi" zywieniowe, wyrastaja z tego i nic sie nie dzieje, po latach sie z tego smiejemy. Moje np zawsze marzyly o MC Donaldsie, jako o czyms zakazanym i niezdrowym ( no a buly latwo sie je, wiec wygodnym). Jakos udawalo nam sie wykrecac. Kiedys za granica, dzieci, jak to one, za nic nie chcialy tknac tamtejszego, nieznanego dla nich jedzenia. No wiec blaganienie o Mac Donalds.Poniewaz nie mielismy juz sily, czasu i nerwowow do awantur o jedznie, my zywilisy sie normalnie a dzieci do MAca. nawet wtedy nie widzialam,ze tam sa tez sniadania. No ok- przez 3 dni pobytu 3X dziennie dla nich Mac ( mysle, przeciez nie umrą). Zapal i szczescie wielkie - i co? corka wymiekla po 5 posilkach pod rzad , wiecej nie chciala. Synek-twardziel po calym pobycie - w sumie 8 posilkow i nic wiecej, jak sobie wymarzyl. I byl oststni raz w zyciu, kiedy poszly do MacDonaldsa, potem na jego widok mowily tylko "bue". Moze to jest metoda?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zrezygnowana matka - współczuję, ja nie wiem co to znaczy niejadek, bo mój Synek je w miarę dobrze, chociaż nie wszystko i miewa okresy, że ma apetyt na wybrane potrawy i nic innego. Czasami tez trudno go przekonać do nowych potraw, tu zdecydowanie lepiej idzie dziadkom ;) A nie próbowałaś małej trochę przegłodzić, żeby zjadła to co jej podajesz? Czasami też jest warto zainteresować dziecko jak się przygotowuje posiłki, piszesz że córka ma już 2,5 roku, czyli powolutku możesz ją angażować w przygotowanie posiłków, np, niech sama sobie dekoruje kanapki tym co lubi. Mój Synek nie lubił pierogów i innych mącznych rzeczy, a jak poszedł do przedszkola i tam zobaczył, że inne dzieci jedzą, to teraz też je :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość powiem ci szczerze,ze nigdy
odpusc spiewy i tance przy jedzeniu. Jeszce sie nie zdarzylo,zeby sie dziecko umarlo z glodu wsrod jedzenia. Nie wmuszaj, to naprawde przechodzi z wiekiem. Dzieci pootrzebuja o wiele mniej niz na sie wydaje i nie ma co sie trzymac sztywno przepisów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"powiem ci szczerze" dobrze piszesz! Ja sama zauważyłam, że mój Syn ma okresy, kiedy zjada tyle, że ja się dziwię gdzie on to mieści w tym swoim małym żołądku, ale później ma okres, że je bardzo malutko i ja też czasami wpadam w panikę - no bo on nic nie je! A przecież dziecko je tyle ile potrzebuje, nie ma sensu wmuszać w dzieci jedzenia, jedynie ograniczać słodycze i przekąski, bo później rośnie nam pokolenie tłuścioszków... ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość powiem ci szczerze,ze nigdy
a co do karania. Ja np jestem przeciwna karom ( juz nawet nie mowie o klapsach) . U nas w rodzinie od pokolen dzialalo tlumaczenie i dobry przyklad rodzcow . Nie znaczy to,ze rodzice byli idealni, ale jesli im cos nie wychodzilo, to przyznawali sie do tego, mowili, gdzie byl blad , no i wniosek dla dziecka, ze nie warto tak robic. I jakos nie bylo potrzeby kar, bo jak dzicko zrobilo cos nie tak, to samo o tym wiedzialo, zalowalo, co juz bylo kara sama w sobie. Przeciez nie raz w zyciu zrobisz cos glupiego,zalujesz , jest ci smutno - i co , ma cie jeszce ktos dobijac karą? najwazniejsze, zeby wiedzialo, w czym blad. Dzicko to przecież czlowiek, mysli podobnie - przypomnijcie sobie, jak sie myslalo i przeżywalo w dziecinstwie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"powiem ci szczerze", owszem, masz rację co do tego przyznawania się rodziców do winy i dobrego przykładu, ale myślę, że w przypadku małych dzieci, a szczególnie zbuntowanych dwulatków, to jeszcze za wcześnie aby zadziałało. Autorka jest na etapie kiedy powinna dziecku wyznaczyć granice i konsekwentnie tych granic się trzymać, pokazać dziecku co jest dobre, a co nie. Ja tak robiłam z Synkiem i teraz z moim 4,5 latkiem czasami tez wystarczy że porozmawiam, wytłumaczę mu, że to jest złe i tak robić nie wolno, no ale jak Młody wpadnie w histerię, bo to sie zdarza, lub ewidentnie zrobi coś złośliwie, to jest kara, ale nie fizyczna, tylko właśnie np. zakaz oglądania bajek, lub wyjścia do dziadków.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość powiem ci szczerze,ze nigdy
nie znam matki, ktora nie przezywalaby, ze dziecko je nie tak. Poniewaz to tak powszechny problem, mysle,ze te wytyczne zywieniowe sa nierealnie idealistyczne. Wykupilismy kiedys wypasione wakacje z "all included" Szwedzkie stoly z wszystkim co chesz, a dzieciaki tylko suche bulki i kartofle. Nie przeskoczysz. Z tym sie niestety trzeba pogodzic do okresu dojrzewania. Potem chlopak bedzie jadl 2 obiady i żądal trzeciego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość powiem ci szczerze,ze nigdy
Alma; pewnie masz racje. Zreszta dzieci sa bardzo rozne. Jakos u swoich nie pamietam specjalnych awantur. bardzo rzadko zdarzala sie jakas histeria, na ogol wychodzilam z pokoju i bralam na odczekanie. No i bylam smutna - one to widzialy i dzialalo. Pamietam tez z dziecinstwa - moja mama nigdy sie nie gniewala, wiec jak czasem zrobila smutna mine, bylam autentycznie przerazona i myslalam, co tez narobilam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ciekawe Aikon, czy jak wchodzisz komuś w dyskusję to też wymądrzasz się ogólnie zamiast poradzić coś konkretnego komus kto ma problem... kto tu szuka sensacji? albo raczej okazji dokopania komuś? masz jakieś praktyczne rady dla autorki, czy tak sobie tylko przyszłaś popi*** teoretycznie? i coście się tak uczepiły tego bicia? napisałam raz - spróbuj klapsa - zobacz jaka będzie reakcja... zresztą taka jest też rada jak się dziecko zaciąga i przestaje oddychać - niektórym tez klaps pomaga, ale zdaje się, ze nie miałayście z czymś takim do czynienia? autorka tego nie zrobi, bo lekarz poradził jej inaczej i dobrze, niech tak zostanie; moja dwulatka jeszcze sobie niestety nie przekalkuluje, że coś ja tam dotkliwie zaboli - jakaś bajka, czy coś, karne krzesło tez nie robi wrażenia, więc coż - 'przemoc' była stosowana - wyniosłam ją np. pod pachą ze ślubu teściów, albo przymusowe siedzenie u mnie na kolanach za bieganie po korytarzu ze złamanym obojczykiem - weź jej i wytłumacz, że jak się przewróci będzie bolało? akurat w tym wypadku nie pozwolę na ten ból, bo to grozi przemieszczeniem... a np. moja siostra dostała raz czy dwa po twarzy na otrzewienie jak była nastolatką i podziałało - bo mając histeryczny charakter dopiero po czymś takim zdała sobie sprawę, że przegięła... więc ile dzieci tyle charakterów i sposobów na nie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"powiem ci szczerze", a wiesz, że ja z dzieciństwa też pamiętam, że bardziej się przejmowałam jak rodzice byli smutni, zawiedzeni, niż jak krzyczeli. Mój Synek jest dość wrażliwy, ale też uparciuszek ;) jednak dobrze wie, że długie histerie nie działają na mnie i męża, więc szybko mu przechodzi, Próbuje na nas stosować metodę na obrażanie się ;) ale to też już nie działa, natomiast świetnie działa na dziadków, którzy zaraz skaczą koło Młodego :-/ trochę to mnie drażni, bo nie chcę aby dziecko mi wyrosło na obrażalskiego, ale mam nadzieję, ze wyrośnie z tego ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość powiem ci szczerze,ze nigdy
wlasnie , Alma, fajnie, jak dziecko zawsze wie, ze stanowi z rodzicami jedna wspolna druzyne, ze gra sie do jednej bramki.Nie ma potem problemow buntu nastolatka - no bo przeciw czemu sie buntowac? - owszem, moze przeciw "złemu śzwiatu" ale nie przeciw rodzicom. Rodziny nie mozna sie bac, trzeba ją kochac, to daje sile i pewnosc w zyciu,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"powiem ci szczerze" dobrze to napisałaś, a ja podobnie myślę :) Dzieci są różne i mają różne charaktery, ale zawsze musza wiedzieć, ze w rodzinie mają oparcie, bo jak tego zabraknie, to będą szukać tego oparcia i zrozumienia w kolegach, którzy nie zawsze mają dobre intencje... U nas też dobrze się sprawdza "trzymanie sztamy" z mężem, także jak Młody próbuje coś kombinować, to my z mężem zawsze mamy jedno zdanie, żeby dziecko nie próbowało wykorzystać różnych zdań rodziców i żeby później nie było: a bo tata mi pozwolił, albo a bo mama mówiła tak.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość powiem ci szczerze,ze nigdy
no tak, ze sztama zawsze dziala. U nas 2 na 2, wiec rowne szanse. Zawsze my, rodzice , mamy wspolny front. Chociaz...czasem trzymamy "my baby" , czyli ja i corka , przeciwko nim, facetom, ktorzy , jak wiadomo sa gorszym gatunkiem i nic nie rozumieja:). Panowie sie odgryzają, Oczywisci nie za powaznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"powiem ci szczerze", no to masz fajnie, bo my mamy tylko jednego Synka i raczej niestety więcej dzieci mieć nie będziemy... teraz to jest Synuś mamusi, jak każdy czterolatek, zazdrosny o tatę ;) ale pewnie za parę lat chłopaki będą trzymać sztamę, a ja będę osamotniona jako jedyna kobieta ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zrezygnowana matka.
dziewczyny ja naprawde probowalam wszystkiego jezeli chodzi o jedzenie. I przeglodzenie i przygotowywanie posilkow i suplementy diety na apetyt. Corka lubi np obierac jajka, swoim plastikowym nozykiem kroic chleb itp ale nie zje tego. Ma 2,5 roku a wazy 12 kg przy 100 cm wyglada jak chodzacy kosciotrup. Ale wyniki typu morfologia ok.Nie lubi jesc i tyle ja z tego wyroslam moze i jej przejdzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zrezygnowana matka - skoro ty byłaś podobna i jakoś przeżyłaś, to i twoja córka przeżyje i wyrośnie z tego ;) widać taki typ, nieodrodna córka swojej matki ;) Wierzę ci, że się martwisz, ale skoro wyniki ma w normie, to po prostu przyjmij do wiadomości, że masz takie dziecko i nie zamartwiaj się tak, bo po co ci te nerwy... A może jak do przedszkola pójdzie, to zacznie lepiej jeść między innymi dziećmi :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość powiem ci szczerze,ze nigdy
jak ma dobra morfologie, to ok. Organizmy sa rozne. Bedzisz w nia pchala na sile, a potem ona bedzie sie odchudzac. Daj jej wiecej luzu, wiecej usmiechu,tylko nie trzymaj w domu zadnych pustych kalorii i niezdrowaych zapychaczy , dla siebie tez! Ona moze byc w ciaglym stresie z powodu tego jedzenia, ktore nad nia opare razy dziennie wisi- moze stad ten bunt. Odpuść, zareczam,ze jej nic nie bedzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość powiem ci szczerze,ze nigdy
ona moze sie bac tego jedzenia i calego cyrku, ktory sie z tym wiaze, namaiania, zabawiania, usadzania.Mycie rak kojarzy z jedzeniem, Wylewa, odsuwa, protestuje.Male dziecko nie wytlumaczy ci dokladnie o co chodzi, po prostu sygnalizuje, jak umie, ze tego nie chce. Mozesz ew zaobserwowac , czy nie ma nietolerancji niektorych potraw ( mleko, glutem, niektore owoce i warzywa, mieso). czesto dzieci tak maja, moze jej organizm broni sie przed czyms?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Matula niegrzecznego synula.
Zrezygnowana matko - mam identyczne dziecko jak Ty. Tyle tylko, że ja mam synka. W marcu skończy 3 lata. Myślę o psychologu, bo naprawdę już psychicznie nie wyrabiam. Kocham go nad życie, ale są momenty, kiedy naprawdę go nienawidzę. Jest naprawdę kochanym dzieckiem, ale potrafi odwalić taką szopkę, że wymiękam. Jest też złośliwy tak samo jak Twoja córka. Też u nas o wszystko jest ryk. I również nie chodzi o Bóg wie jakie czynności, tylko o normalne codzienne. Idzie do kąpieli - wydziera się i broni, trzeba się ubrać - to samo. Jedynie je super i od zawsze tak było. Ubranie go czy tam przebranie to jest naprawdę wyczyn i nawet mój mąż, z którego jest kawał chłopa nieraz ma problem. Jak chcę go ubrać to nieraz jest taka masakra, że już parę razy się popłakałam z niemocy. Nie daję sobie rady fizycznie. Wierzga, wykręca się na wszystkie strony, kopie, drze się jakby mu się niewiadomo co działo. Jak wchodzimy do domu to też awantura. Dziś jak wracaliśmy ze spaceru to zatrzymał się przed wejściem do klatki i on dalej nie pójdzie. Prosimy, mówimy, a ten, że nie i stoi dalej w miejscu. Mąż go wtargał do klatki, a ten się położył pod skrzynkami na listy i leżał. Dostał miękkich nóg i niemocy w całym ciele. Mąż go wziął wpół, ten się zaczął drzeć. Mąż zatkał mu dziób ręką i zaniósł do domu. Już mi jest naprawdę wstyd przed sąsiadami, że on się tak ciągle drze i awanturuje o wszystko. Najlepsze jest to, że jak gdzieś idziemy, to on jest złotym dzieckiem, nie wiem co to jest histeria w sklepie, ludzie go bardzo lubią, bo zawsze ich zaczepia, zagaduje. Ma ładną i sympatyczną buźkę i to chyba sprawia, że ludzie go lubią. Tak samo jak jest tylko z jednym z nas to jest złote dziecko. Wszystko się wtedy da z nim załatwić, nie ma awantur, krzyków. Najgorzej gdy jesteśmy z mężem razem albo np. u dziadków. Wtedy jest jazda. Nienawidzę gdy się wydziera tak jak to potrafi robić. Naprawdę mam ochotę go skrzywdzić wtedy. Jest ten bardzo inteligentny i nie wiem czy on po prostu nie ma problemów z emocjami. Ja już naprawdę nie wiem jak z nim postępować, jak oduczyć tego darcia się o wszystko, jak sprawić, żeby zwykłe czynności wreszcie były normalne. Jak widzę inne dzieci w jego wieku to jest mi przykro. One potrafią się normalnie zachować, a u nas np. wychodzenie z domu to jest koszmar. Inni rodzice pewnie nawet nie zwracają uwagi na to, że ubierają dziecko i wychodzą, a dla mnie jest to źródłem stresu. Od jakiegoś czasu jak jest u mojej mamy i po niego mam przyjechać, to mama go ubiera i wychodzi z nim już na dwór. Ja go tylko biorę, wsadzam do auta i jedziemy. Bo jak ubieraliśmy go u mamy to była po prostu masakra i chyba cała dzielnica nas słyszała. Młody jest też bardzo ruchliwy. On pół minuty nie usiedzi. Ciągle musi łazić, coś robić. Nie ma mowy, żeby poleżał ze mną w łóżku i np. obejrzał bajkę. Próbowałam go zainteresować np. rysowaniem. Ale porysujemy chwilę, a potem najlepszą zabawą jest wyrzucanie kredek na wszystkie możliwe strony domu. On się niczym na dłuższą metę nie zainteresuje. Najbardziej podobają mu się zabawy, gdzie można robić rozpierdziel. Wiecie, fajnie Wam oceniać i mówić, że wystarczy dziecku coś zabronić i ono chodzi jak w zegarku. Pewnie są takie dzieci i cieszcie się, że takie macie, ale jest też taki typ jak mój synek. Mam wrażenie, że on jest niereformowalny. On wie na co może sobie pozwolić, a na co nie. Nie wychowuję go bezstresowo. Jednak mam wrażenie, że on ma w dupie, że robi coś nie tak. Np. z tym wchodzeniem do domu, już tyle razy była afera, tyle już mu tłumaczyliśmy, nawet w tyłek już w ostateczności zarobił, a i tak przy kolejnym powrocie jest to samo. Fakt, oberwał parę razy i od razu mówię, że dumna z tego powodu nie jestem. Oczywiście tylko klapsa w tyłek. Ale np. musiałam go ubrać i szybko wyjść z domu, a ten znów zaczął swój cyrk. Prosiłam, błagałam, żeby się uspokoił, dawałam ostrzeżenia, a on miał mnie głęboko w dupie i dalej robił swoje. Jestem w drugiej ciąży, która z początku była zagrożona. Mój młody jest bardzo silnym, dużym, nie wyglądającym na swój wiek dzieckiem. Ma 103 cm i waży 19 kg. I ja po prostu nie mam siły się z nim szarpać, podnosić z podłogi, gdy ten dostaje "niemocy". I dlatego dostał klapsa. I to zawsze pomogło. Jednak nie chcę go bić, to nie o to chodzi. Chciałabym jakoś dotrzeć do niego inaczej. A i nie róbcie z paluszków jakiejś tragedii. Bo zabrzmiało to jakby autorka co najmniej cyjanek dziecku dawała. Poza tym Wy wszystkie też tylko na marchewce żyjecie? Autorko, jak będziesz chciała pogadać, możemy się wymienić mailami. Może jakoś wzajemnie sobie poradzimy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Matula niegrzecznego synula.
Kocham tego mojego chłopczyka, ale po prostu marzę o normalności. Ja wiem, że dziecko nigdy nie będzie chodziło jak w zegarku, bo to jest tylko dziecko i ma prawo czasem do nieposłuszeństwa. Ale to co się u nas dzieje to jest naprawdę trwoga. A i mój synek to też jest zodiakalny baranek. Może ten znak ma to do siebie, że jest taki specyficzny i ciężki w wychowaniu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Matula... jak czytam opis twojego synka i problem z ubieraniem, to się zastanawiam, czy on nie ma nadwrażliwości dotykowej... Masz rację, przejdź się z nim do poradni psychologicznej, na pewno to nie zaszkodzi, a może pomogą ci zapanować nad dzieckiem. Jak piszesz mały jest inteligentny i potrafi czasami dobrze się zachowywać, szkoda by było to zmarnować. Życzę powodzenia i cierpliwości do synka!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Matula niegrzecznego synula.
Almo, może to i jest to. Bo młody nie lubi się też przytulać, nie lubi, gdy ktoś jest zbyt blisko niego. W kąpieli też cuduje. Dziękuję bardzo, na pewno przyda mi się dużo cierpliwości. Na razie jestem przerażona tym co będzie, gdy urodzi się drugie dziecko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Matula przyszło mi jeszcze coś na myśl, ale nie chcę cię straszyć... mam znajomą, której synek jak się okazało ma autyzm... dziecko bardzo inteligentne, ale bardzo żywe, nie usiedzi 5 min i też nie lubi dotykania, ubierania i ogólnie kontaktu fizycznego... ona nie wiedziała o tym, też myślała, że mały nadpobudliwy, a na badaniach psychologicznych wyszło, że to autyzm :( Tak czy siak, powinnaś skonsultować się z psychologiem dziecięcym. Życzę powodzenia!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mnie sie wydaje ze pierniczycie sie z dziecmi przesadnie,i to zdecydowanie przesadnie Rygor zaprowadzc kiedy trzeba, nie wcelu "bo mi sie nudzi" ale dla dobra i waszego i dziecka. Na niektore dziecmi egzamine zdaje luzackie model wychowania, a na niektore ni cholery,prosbą nie zawsze da rade wszystko wskorac a trzeba zdecydowanym ostrym rozkazem kiedy juz doprawdy smark maly przeciąga pałe Ja jestem daleka od uderzenia dziecka, lecz nawet najbardziej niesforne dzieciątko potrafilo by wyczuc kiedy zabawa sie skonczyla co wtenczas dla niego to sie zle skonczy,i tak by bylo Na drugi taki maly zboj dobrze pamieta co sie dzialo przy takich eskapadach, a zapewniam ze usmiech by na jego twarzy sie nie malowal Umiarkowana dyscyplina czyni cuda

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Matula niegrzecznego synula.
Autyzm też już mi przeszedł przez myśl. Ale jednak kilka objawów nie pasuje do mojego synka. Choć wiadomo, że nie muszą występować wszystkie, tylko pewne rzeczy mogą się różnić. Mam kuzynkę, która jest terapeutką zajęciową. Zajmuje się dziećmi właśnie z autyzmem. I powiedziała, że nasz synek tego nie ma. Tylko jest po prostu nadpobudliwy. Ale faktycznie mimo wszystko warto to sprawdzić. Dlatego na pewno pójdę do psychologa, decyzja podjęta! Tylko kurde, skąd wytrzasnąć jakiegoś porządnego, a nie konowała? Zna może któraś z Was jakiegoś ze Śląska?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Matula niegrzecznego synula.
Ja się właśnie z synkiem wcale nie pierniczę, a wręcz daleka jestem od bezstresowego wychowania. On ma taki charakter, że musi mieć jasno postawione granice. I zawsze się tego trzymam i nigdy mu nie odpuszczam. A jednak i tak często jest jak jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×