Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość SAasfdfDgfdggfh

Melodramaty

Polecane posty

Gość SAasfdfDgfdggfh

Chcę się pożalić. Dzisiaj jest dla mnie ważny dzień, miałam go spędzić z X, X się z tego powodu bardzo cieszył, czekaliśmy cały tydzień na 3go stycznia, żeby się w końcu zobaczyć. Historia z X jest bardzo ładna. Wracalismy z imprezy, kazde ze swojej, szedł z przeciwka, zatrzymal sie i zaprosil mnie na spotkanie. Sytuacja byla dosyc absurdalna, nie będę wnikać w szczegóły, ale właśnie z powodu tego absurdu się zgodziłam. Myślałam, że będzie kolejnym chłopakiem na umilenie mi czasu, bo jestem wredną, bezuczuciową, cyniczną suką. Zaczęliśmy gadać, on o mnie myslał tak samo, sam okazał się dokładnie taki jak ja, cyniczny i wredny. Ale wspólne pasje, ta sama miłość do książek i mizantropia, fakt, że byliśmy dla siebie niemałym wyzwaniem sprawił, że nasz stosunek do siebie już po pierwszym spotkaniu uległ diametralnej zmianie. Wyglądało na to, że oboje wpadliśmy po uszy. Cudownie się milczało, cudownie rozmawiało, żartowało, wyśmiewało wspólnie znienawidzone elementy codziennego życia i ludzkich charakterów. Bajka. Miękliśmy, zaczęliśmy ze sobą bardzo ciepło rozmawiać, choć obojgu nam zawsze było daleko, do takiego ciepła. Raczej raniliśmy i wykorzystywaliśmy innych, żeby też nie zostać zranionymi. Ale się otworzyliśmy, graliśmy w "czekanie na siebie", więc mam pewność, że już po pierwszym spotkaniu zmienił zdanie i już nie chciał mnie tylko jako trofeum. Byliśmy dla siebie zagadką, wyzwaniem i ogromną niespodzianką. Potem przestał się odzywać. Po kilku dniach odezwał się, wyjaśnił, że stało się coś złego (ale nasza znajomość nie jest jeszcze na takiej stopie by się zwierzać, dzisiaj wlasnie tez chcialam to przełamać), że nawet jego przyjaciel nie wiedział, co się z nim stało, święta spędził sam, choć miał inne plany. I znów było wspaniale, zaprosił mnie na koncert w kwietniu, w każdym słowie czułam się dla niego wyjątkowa i ważna, i to samo chciałam mu przekazać, kiedy zaproponowałam spędzenie dzisiejszego, ważnego dla mnie dnia - razem. Cieszył się. Utrzymywaliśmy kontakt do 30go (bo nie spędzaliśmy razem sylwestra, zbyt krótko się znaliśmy, żeby sobie to proponować). Od tego czasu się nie odezwał, choć rozmowę zakończyliśmy nadzieją na jak najszybsze spotkanie. Sylwestra spędzał za granicą, w towarzystwie swoich dwóch najlepszych kumpli. Wysłałam wczoraj smsa, czy dzisiejszy dzień aktualny, bez odzewu. Zapytałam wczoraj na fejsbooku, czy się nic nie stało (bo szczerze mówiąc martwię się, czy znów nie stało się coś złego, a chcę, żeby wiedział, że może na mnie liczyć) - nie odczytał jeszcze mojej wiadomości, wygląda na to, że wcale się nie logował. I nie wiem, czy zwyczajnie mnie olał (a byłoby to zaskakujące zważywszy na to, jak było między nami wcześniej, co mówił i jak się zachowywał). Nie wiem, czy próbować się dodzwonić do niego, czy zrobić mu niezapowiedzianą wizytę, bo mieszka po sąsiedzku, żeby sprawdzić, czy wszystko ok? Z drugiej strony, oprócz martwienia się, jest obawa, że stanę się nachalną idiotką desperatką, jeśli to zrobię. Jestem w kropce i smutno mi, bo bardzo czekałam na dzisiejszy dzień, byłam przekonana, że on też.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość SAasfdfDgfdggfh
Oh, postanowiłam zaryzykować, bo wiem, że jest warty ryzyka, i wyjść z tej swojej cynicznej skorupy. I teraz tak się boję, czuję się zupełnie naga, nie mogłam spać kolejną noc z rzędu, nie mogę skupić się na pracy, nie jem zbyt wiele. Nie wiem, co teraz, co mam robić. Już raz zaczynałam od zera swoje życie, wystarczy mi złych przeżyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×