Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

chevelle

Zachowanie męża .... mam dość !!! :(

Polecane posty

no tak za moment wkleje tu piekna basn- dla tych co zrozumieli w czym jest problem, i dla tych co jeszcze nie pojeli tego :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Był sobie król i królowa. Król był człowiekiem pedantycznym i wymagającym. Tak właściwie to nikt nie potrafił sprostać jego wymaganiom. Nie uznawał żadnego autorytetu, bo nikt nie był wystarczająco idealny i bez skazy, by król mógł go za autorytet uznać. Nikogo też tak naprawdę nie szanował, bo szanować mógł tylko ludzi idealnych i bez skazy. Często też z tego samego powodu chodził naburmuszony i obrażony, a najbardziej wtedy, gdy królowa nie potrafiła sprostać jego wymaganiom. Król, jak każdy zresztą król, miał poważne plany co do przyszłości królestwa. Były to jego plany indywidualne, do których zawsze przekonywał tak długo królową, aż zaakceptowała je jako plany wspólne. Jednak poważne plany wymagały sporego wysiłku, wszystkie po jakimś czasie przerastały króla i jego możliwości i stawały się dla niego uciążliwe. Król zostawiał więc po jakimś czasie każdą rozpoczętą inwestycję, a królowa próbowała za każdym razem ratować je, aby przynajmniej odzyskać to, co zostało zainwestowane. Choć nie lubiła gwałtownych zmian w swoim życiu, musiała się do nich przyzwyczaić. A król wciąż porzucał kolejne strategie rozwoju królestwa, zostawiając je królowej, bądź zastępując je innymi. Królowa z początku starała się jak mogła. Wiele rzeczy robiła, żeby sprostać wymaganiom króla. Zmęczona jednak ciągłym jego niezadowoleniem i jego widzimisię, zostawiła wszystkie sprawy pałacu w jego rękach. Sama zaś zajęła się porządkowaniem spraw królestwa wyższej rangi. Król zaś ograniczył swoje panowanie do obszaru samego pałacu. Czasami, gdy inni potrzebowali jego pomocy, chętnie pomagał w sprawach, które lubił robić i na których znal się znakomicie. Wtedy był szczególnie niezastąpiony. W takich przypadkach był bardzo zadowolony nie tyle ze swojej pracy, co z faktu, ze ludzie proszący o pomoc wykonywali bez ociągania i sprzeciwu wszystko, cokolwiek on zarządził. Jeżeli jednak przymuszali go do trzymania się ich pomysłu, wówczas narzekał głośno w pałacu na ich dziwne wymysły. Król i królowa mieli dwoje dzieci, ale król nie mógł ich kochać, bo nie spełniały wymogów, jakie z punktu widzenia króla powinny spełniać dzieci. Kilkanaście lat próbował nagiąć je tak, aby mieściły się dokładnie w wyznaczonych przez niego ramkach, ale jeśli już prawie się mu udało, one znów rosły i znowu trzeba je było naginać. Tu trzeba jednak koniecznie nadmienić, że ramki miały dokładnie wymiary króla i tak naprawdę tylko on mógł się do nich dopasować. One próbowały się poddać temu naginaniu, gdy były małe, i cierpiały przy tym wyginaniu. Gdy jednak trochę podrosły, z prób wyginania pozostał tylko żal do króla, ze pozbawił ich ojca. Król jak każdy król miał mnóstwo służby, ale oddalił po kolei wszystkich służących, bo żaden z nich nie potrafił wykonać swojej pracy wedle oczekiwań i norm wytycznych króla. Gdy pozostał tylko jeden, ostatni już służący, król wykonał potrzebną czynność za niego, zakładając z góry, że i tak nie zrobi tego jak należy. Sam prał swoje rzeczy, odwiedzał targ, aby zakupić potrzebne do jedzenia produkty. Miał swoje upatrzone do tego miejsca. Sam też gotował. W dni wolne był nawet skłonny oddać swe panowanie w kuchni królowej, ale bez przerwy był nękany wątpliwościami, czy to, co ona ugotuje, da się zjeść. Mogła przecież cos rozlać, rozsypać, a co gorsza, nawet spalić garnki. Dlatego słysząc odgłos nastawianych garnków zaraz zjawiał się w kuchni, by nic nie uszło jego królewskiej uwadze, bowiem kupował tylko tanio i pożytecznie. Wszystko to było dla niego, jak sam mawiał, wielkim ciężarem, ale nie było a całym świecie człowieka, który mógłby to zrobić równie dobrze, równie oszczędnie i równie porządnie, jak sam król. Wpadł na pomysł, żeby wydać edykt, w którym mógłby wyrazić swój problem, a jednocześnie z człowieka niezrozumianego,( bowiem już nikt nie rozumiał, o co mu tak naprawdę chodzi ), stać się człowiekiem zrozumianym i zaakceptowanym. Tak, to naprawdę mogłoby go uwolnić od problemu. Wyszedł na taras pałacu i przemówił: Drodzy poddani: ( tu miał na myśli także królową i dwoje dorosłych już dzieci ) Chciałem wszystkim ogłosić, że jestem Człowiekiem Niezastąpionym i nikt nie może mnie w tym zadaniu zastąpić, postanowiłem jako Idealny Człowiek przygotować dla was Idealne Ramy. Powinniśmy wszyscy być jednością. Ale żeby tą jedność osiągnąć, musicie dopasować się do tych ram w Idealny Sposób z dwóch powodów: po pierwsze, że sam pomysł jest Idealny, a po wtóre, że Ramy są Idealne. Jestem w stanie pomóc wam tą doskonałość osiągnąć, musicie tylko z oddaniem i bez szemrania poddać się mnie, Niezastąpionemu i Idealnemu. Musicie zmieścić się w ramach moich oczekiwań, a możecie to osiągnąć myśląc jak ja i czyniąc wszystko jak ja. Poza Idealnymi Ramami nie ma nic, dlatego chcąc d alej mieszkać w moim królestwie, musicie zaakceptować mój Idealny Pomysł. W ten sposób sam zastawił na siebie pułapkę i wpadł w straszne sidła. Z jednej strony bowiem zdawał sobie sprawę, że jest Człowiekiem Niezastąpionym, z drugiej zaś obarczonym ponad miarę zadaniami, w których nikt inny nie potrafił go zastąpić. Chciał od tego ciężaru uciec, ale przecież jak ma uciec, skoro nie ma takiego człowieka, który go zastąpi, a poza tym straciłby kontrolę nad swoim Idealnym Pomysłem. Na dodatek Pomysł okazał się nie tak wcale Idealny, bo gdyby taki był, wszyscy poddani krzyknęliby : Hura! Efekt był jednak inny: prawie wszyscy poddani odeszli, bo nie mieli ochoty na Idealny Pomysł. Woleli Swoje Ciasne Ramy bardziej niż Idealne Ramy, nawet wtedy, gdyby pochodziły z Idealnej Głowy Idealnego Króla. Gdzieś na boku została garstka poddanych: Królowa i dwoje dzieci. Smutno im było, gdy widzieli porażkę Króla. Król podszedł do nich i orzekł: - Czy i wy chcecie odejść? - My nigdzie nie odchodzimy. My zostajemy w Swoich Ciasnych Ramach - odrzekli zgodnie. - W takim razie, skoro poza Idealnymi Moimi Ramami nic nie istnieje, nie ma was. Mogę odejść. - Nie zostajemy sami. Jest nas wielu. Wielu Nieidealnych. - odpowiedziała Królowa. - Zrobiłaś mi to, co najgorsze! - z wyrzutem powiedział Król. - Nie czuje się winna. Wszystko to, co ci ślubowałam, dotrzymałam. A że nie jestem Idealną Żoną? Cóż, nie było takiego zdania w obietnicy małżeńskiej. Król wyjechał. Pewno sam przed sobą nie może pogodzić się z porażką Swojego Idealnego Pomysłu. Poddani potrzebowali jednak Króla. Po niedługim czasie wszędzie było słychać radosne okrzyki: Wiwat Królowa!!! Poddani wybrali ją. Mogła ich zrozumieć i zaakceptować, bo była taka jak oni, Nieidealna. I w tym była jedność!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość migotka26
nie doradzajcie jej nic bo ona i tak go nie zostawi nigdy a zastawiac się będzie dzieckiem,ja znam ten typ,mam taką koleżankę,szmacona na co dzień a za Chiny nie odejdzie,choć ma gdzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość łmasz nawet
a może to on jest szmacony facet widzi, że w tym domu robi za frajera wie, że jak cos się stanie to są w ciemnej dupie ma dość

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
boona to jest dokładnie o moim mężu i mojej sytuacjii.... on wszystko robi najlepiej, ja wszystko robięźle tak jak tu piszę woli sam ugotować, bo ja mu mięso spier**** , jak mu w czyms chcę pomóc to dostaje taka zjebe, ze odchodzę z płaczem wszystko czego dotkneły moje ręce jest nie tak,nigdy mnie nie chwali choćbym wyszła z siebie nawet, potrafi tylko podcinac skrzydła :( z tego co wiem to w pracy jest taki sam jak mu ktos nie pasuje to woli sam to zrobic, bo on to zrobi lepiej i nie wazne, ze sie drugie tyle narobi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość trzeba patrzeć obiektywnie
Dokładnie, nie znamy wersji obu stron. Może nie tyle ona robi za kurę domową, tylko on za osła do tyrania, a ona tego nie docenia tylko ma wymagania, bo sąsiadka jeździ lepsza bryką. Może mu robi awantury, a dom jest nieposprzątany i dzeci nie są nakarmione. Stąd on stał się czuły na pieniądze, bo to jedyna jego broń przed nią.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
trzeba patrzeć obiektywnie jedynym moim wymaganiem jest to, żeby mnie szanował, bo o miłości to juz nawet nie marzę, a nowa bryka.... sorry, ale do materialistki mi daleko i nie patrze na takie rzeczy, dom posprzątany, nie jestem chora pedantyczka, ale sprzatam codziennie, ma uprane, uprasowane, a o dziecko dbam aż przesadnie, po prostu nie jestem w tym wszystkim idealna tylko przeciętna jak pewnie wiekszośc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cacana
Boona, gratulacje:) Myślę sobie, że jesteś teraz silną, wiedzącą czego chce od życia kobietą. Ale nie byłoby Ciebie takiej, gdyby nie traumatyczne przeżycia. Zatem, nie ma takiego złego:) Ważne, żeby nie zakopać się w poczuciu nieszczęścia i bezsilności, jak to robi teraz Chevelle. Jeszcze słowo o szacunku. Myślę, że jeśli mamy szacunek do siebie samych, to mamy go także dla innych. Chevelle, Ty siebie nie szanujesz, nie wierzysz w siebie.Mąż traktuje Cię źle bo wie, że zniesiesz to pokornie. To oczywiście duże uproszczenie, ale chcę Ci coś naświetlić pisząc to. Nie lubisz siebie takiej, prawda? Biernej, skarżącej się, umęczonej. Twój mąż też nie. Ale to Ty jesteś jedyną, która może coś zmienić! Działaj, kobieto. Nic Ci nie da kolejna awantura z mężem. Nic się nie zmieni, jeśli Ty się nie zmienisz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość grdge
ja Ci powiem jedno... z moim facetem na ogół układa mi się naprawdę dobrze (kłócimy się raz na 0,5 roku).. niby na co dzień zadowlony itd. ale jak się kłócimy to dowiaduję się, że nic nie robię (nie pracuję, zawsze jest posprzątane, ugotowane, ciasto itd.). twierdzi, że w domu jest syf, że to że tamto... później jakoś "zapominamy" o kłótni.. tzn rozmawiamy normalnie, jego zdaniem nic się nie stało, a ja wciąż pamietam tamte słowa..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jak amen w pacierzu...........
Czegokowiek nie napiszecie, ona gościa nie zostawi i nadal będzie pozwalała się tak traktować. Jej potrzebny jest psychiatra, bo ma problem ze sobą. Nikt normalny i zdrowy psychicznie nie pozwoli się tak traktować. Tu musi być jakieś zaburzenie. Szkoda tylko, że dziecko musi w takiej patologii żyć. To zostawi trwały ślad w jego psychice. Autorka nie ruszy z miejsca, bo nie jest w stanie. Jej umysł jest już chory i myśli, że wokół tego gościa toczy się życie i świat. Ona myśli, że on się zmieni, bo jej chory umysł nie widzi rzeczywistości. Mąż jej nie kocha, nie szanuje, nie toleruje, ale ona i tak nie będzie w stanie odejść, bo się tak zaprogramowała sama.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zostawilabym drania
kiedys tez stanelam przed ta decyza...nie mielismy dziecka mieszkalam u niego z rodzina zero kontaktu mozna powiedziec ze jej nie mam...zarobki minimalna jak to w moim miescie norma na szczescie mialam pare zl na kaucje i wynajelam pokoj i co sie stalo???po 3 tygodniach stracilam prace...bylam w wielkiej dupie jakos dalam rade byly oferowal pomoc z ktorej nie korzystalam na szczescie po ponad 3 miechach wrocilam do pracy...u mnie tez sie posralo wiesz dlaczego???bo on czul wladze nade mna wiedzial ze nie stac mnie na mieszkanie ze do rodzicow nie ma mowy powrotu....i chcial sie poczuc Panem i wladca pol roku trwala intensywna walka...psychiczne znecanie sie wkoncu powiedzialam dosc....pozniej powiedzialam dosyc. Teraz dalam mu szanse ale powiedzialam pierwsza i ostatnia wie czego moze sie po mnie spodziewac ze mimo wszystko nie bede tkwc w tym zwiazku teraz???mozna powiedziec ze to ja dyryguje:p obralam inna taktyka..niekiedy jest tak ze jak facetowi wlazisz w dupe to on zamiast doceniac wykorzystuje....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zgodze sie z boona i cacane - chevelle musisz walczyc sama. I jescze jedno -SZANUJ KOCHANA SIEBIE.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zostawilabym drania
bedac sama po przeprowadzce, dziwiłam sie co sie ze mna dzieje. myslalam ze nie dam rady bede tesknic wyc jak glupia a ja poczulam ulge..cieszylam sie chwila bedac sama, ciezko opisac co czulam ale bardzo tego potrzebowam tego odpoczynku, podzialalo to na mnie jak terapia mam nadzieje ze podejmniesz sluszna decyzje.Masz rodzine podejrzewam ze lacza Cie z nia normalne relacje na pewno Ci pomoga z czasem pojdziesz na swoje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość łmasz nawet
"-SZANUJ KOCHANA SIEBIE. " taaa szanuj się czyli nie pracuj i nie reaguj na argumenty?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
szanuj to znaczy pokaz, ze masz wartosc i walcz o siebie a nie jak Ty tu piszez.Walcz o swoje zycie. Prosze nie dokuczac. Autorko walcz o syna i siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tu nie chodzi o to kto ma kim dyrygowac. Autorka ma problem ze soba- to fakt. I tez zgodze sie z tym ze powinna udac sie do specjalisty. To nie tak ma wygladac- uciec i dochodzic do siebie, tylko dosc do siebie i uciekac. Ja wybralam ta pierwsza opcje i mialam ciezko. Gdybym byla silna psychicznie w dniu rozstania byloby mi duzo lzej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zostawilabym drania
i dodam ze bardzo sie zmienilam...kiedys muchy bym nie skrzywdzila teraz jestem bardzo silna i walcze o swoje, poczucie ze nie mialam nikogo tylko sama siebie duzo mnie nauczylo i bardzo sie z tego ciesze...kiedys chcialam uszczesliwiac innych teraz mysle glownie o sobie....tak jak dziewczyny pisza musisz znalezc ta sile w sobie i zmienic cos w swoim zyciu, zmienic siebie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość łmasz nawet
czemu tak jednostronnie oceniacie tą sytuację?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
boona jest racja w tym. Pzred wszystkim ogarnac sie psychicznie i jak sie uda odejsc. .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a jak ocenic faceta ktorem zona mowi o rozwodzie a on na to- juz dawno Ciebie tutaj nie powinno byc? Oczywiscie nalezy tez rozwazyc co druga strona mialaby do powiedzenia, nie zapatruje sie nigdy bezkrytycznie na wszyskie nieszczesliwe kobiety w zwiazkach- bo z reguly winni sa po trochu oboje. Jednak to co napisala autorka nie pozostawia cienia watpliwosci co do tego, jakim czlowiekiem jest jej maz. Uwierz mi- gdybym nie poczula tego na wlasnej skorze to nie zabieralabym nawet tutaj glosu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
i rada z forum do ktorego dalam Ci linka- pisz- dzien po dniu co sie dzialo, o czym rozmawiacie, co ustalacie, nawet pisz co gotowalas- wszystko. Przyda Ci sie to potem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cacana
Żeby zebrać się psychicznie, trzeba nabrac dystansu. To trudne, gdy tkwi się po uszy w gó...e Dlatego Ty, Boona byłaś w rozsypce kończąc swój toksyczny związek. Uważam, że Chevelle powinna się wyprowadzić. Nawet jeśli pójdzie do pracy mieszkając cały czas z mężem, nie uda się jej nic odłożyć, bo mąż zmusi ją do wydania wszystkich zarobionych pieniędzy. Lepiej się wyprowadzić. Zobaczysz Chevelle, jak taka zmiana wpłynie na Ciebie. Mimo 100tys lęków i trosk-poczujesz ulgę. A już widzę jak wpłynie na Twojego meża:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Żeby zebrać się psychicznie trzeba isc do specjalisty. I oczywiscie nic mu o tym nie mowic, bo zrobi z ciebie wariatke

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nawet jeśli pójdzie do pracy mieszkając cały czas z mężem, nie uda się jej nic odłożyć, bo mąż zmusi ją do wydania wszystkich zarobionych pieniędzy. Dlatego wlasnie uwazam ze fakt podjecia zatrudnienia nic nie zmieni. A jeszcze dojda fochy ze w domu nie wywiazala sie z "swoich" obowiazkow. Ja tymczasem uciekam do swoich obowaiazkow, bo sie zapętliłam. Pozdrawiam i zycze powodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja sie facetowi nie dziwię
on zarabia, a ty babo nawet porządnie chaty nie ogarniesz i ugotować nie umiesz, skoro mu nie smakuje :o weź idź na jakiś kurs dla gospodyń domowych, zamiast jęczeć :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×