Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Blok z wielkiej płyty

Dlaczego dziecko tak często niszczy życie swoich rodziców?

Polecane posty

Gość lalalalallala lalalala
dziecko = wyrzeczenia, koniec spontanicznego seksu, wyjazdów, itp. koniec pogaduszek z psiapsiółkami (no chyba, że o kolorze kupy dzieciaka :O ) koniec z karierą, koniec ze zgrabną figurą i wąską waginą (jeśli poród był sn) 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nznjd
Dziecko nie tylko niszczy zwiazek ale i zycie,jednak to nie wina tego malucha,ja obwiniam mojego faceta ze mnie namowil i siebie ze sie zgodzilam,kocham moje dziecko i dam mu co najlepsze jednak caly czas mam zal do nas ze tak to sie potoczylo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
moim zdaniem dziecko niszczy życie i zdrowie, związek niekoniecznie, mnie noworodek, niemowlę nie zrujnował życia,a le za to już starsze dziecko owszem :/ im są starsi tym gorzej nie byłam na to przygotowana :( pod żadnym względem dziecko to wyrzeczenia, wydatki i zupełnie inne życie ale dowie się o tym tylko ten który ma dzieci niestety za późno moim zdaniem tez jest kwestią tego czy ktoś nadaje się do posiadania dzieci, niektórzy mają powołanie, talent, inni nie pomimo że bardzo chcą dzieci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość DOO o-gryzek
o-gryzek ile twoje dzieci mają?syn czy corka?>>

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja mam 2 synów, jeden ma 2,5 drugi skończone 5 :/ nie spodziewałam się tak dużych problemów z dziećmi :( i niestety z roku na rok jest gorzej, okres niemowlęctwa to kaszka z mleczkiem :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość To zależy ...
Jeżeli dziecko ODCZUJE, że w związku jest pominięte, to biada wam, jak to dziecko dorośnie. Znam z życia przykład, gdzie liczył się tatuś i basta!!! I wierzcie mi, żadna z was nie chciałaby mieć takich przeżyć związanych z dużym dzieckiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do ogryzka
no patrz, a ja myślałam że na początku jest najgorzej... jak srają pod siebie, rzygają, ząbkują, drą mordy w nocy, trzeba być z nimi cały czas :O o nie! ja na pewno nie chcę mieć bachorów. sam sex z orgazmem mi wystarcza :) nie potrzebny mi z tego owoc miłości :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość DOO o-gryzek
a ten twoj jeden to czasem nie ma aspergera???sory ze tak bezpardonu ale kiedy jakas kobieta tez cos o tym pisala tylko loginu nie pamietam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość podpisuje sie obiema rekami
po mamą 6latki :)) To nie dzieci niszczą związki tylko ludzie, którzy związek tworza. I to jest jedyna i najjedyńsza prawda niepodważalna. Na szczescie u mnie nic nie zniszczylo, przeciwnie, wniosło jeszcze zupelnie cos nowego i scementowalo na amen( ale w fajny sposób:))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość podpisuje sie obiema rekami
jako dziecko lubilam ksiazki w ktorych opisane były fajni rodzice z dziecmi, rozne akcje, przygody, ciepełko domowe,cos w stylu Dzieci z Bullerbyn, marzyło mi sie cos takiego - w domu moim bylo super, ale bylam jedynaczką, wiec troche i brakowło takich szalenstw rodzinnych. No a w moim dorosłym zyciu taka wymarzona rodzina mi sie udała!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość podpisuje sie obiema rekami
"dziecko = wyrzeczenia, koniec spontanicznego seksu, wyjazdów, itp. koniec pogaduszek z psiapsiółkami (no chyba, że o kolorze kupy dzieciaka ) koniec z karierą, koniec ze zgrabną figurą i wąską waginą (jeśli poród był sn) " lalla - mnie na szcescie te wszytkie plagi nie dopadły:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dzbanek do wody
Dziecko samo w sobie niczemu winne nie jest. Owszem, zmienia ono świat o 180 stopni, ale to, że źle dzieje się w związku po urodzeniu dziecka, to raczej kwestia podejścia rodziców do tych zmian związanych z dzieckiem. Jeśli mamy odpowiednie podejście do życia,wychowania dziecka i do małżeństwa, to nawet ta niezgrabna figura po porodzie, te nieprzespane noce, brak możliwości wyjścia gdzieś, brak swobody i zmęczenie nie będą nam przesłaniały życia i nie będziemy patrzeć na życie pod tym kątem. Ale żeby dobrze czuć się jako kochankowie, partnerzy i rodzice po urodzeniu się dziecka, musi skumulować się pozytywnie dużo czynników - przede wszystkim wzajemna miłość, szacunek, oddanie,dojrzałość, podejście partnera - męża do codziennych obowiązków, podejście partnera do żony i na odwrót.Dużą rolę też na pewno odgrywa fakt, czy dziecko było chciane, czy z wpadki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rdect
Z dzieckiem najgorzej jest kiedy trafia do gimnazjum, ponieważ wtedy zaczyna się tak zwany okres bunty u dzieci zaczynają robić to co ich rówieśnicy, ponieważ nie chcą pokazywać, że mają własne zdanie na dany temat i boją się, że zostaną odrzucone od swojego towarzystwa. http://ledoneled.pl/pl/38-lampy-hybrydowe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ty przegrańcu
bo dziecior to bezwzględny pasożyt. Ale skoro chcialo się przeżyć w cudzym ciele, rozplenić swoje marne (w miażdżącej większości) geny, to trzeba się męczyć. Egoiści cholerni. A potem płacz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hulejkaaa
U mnie dziecko bylo chciane,a milosc do partnera ogromna,ale i tak sie wszystko posypalo,a zmiany ciala i wagi dalej mnie frustruja,chociaz partner zapewnial na kazdym kroku ze jestem piekna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czop87
To przez to ze babie robi sie kaszka zamiast mozgu,i zamiast miec zdrowe podejscie,dziecko przeslania jej cale zycie,a powinno byc tylko jego czescia,tak to jest jak z baby jest marny czlowiek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tereska t.
12:45 [zgłoś do usunięcia] hulejkaaa "U mnie dziecko bylo chciane,a milosc do partnera ogromna,ale i tak sie wszystko posypalo,a zmiany ciala i wagi dalej mnie frustruja,chociaz partner zapewnial na kazdym kroku ze jestem piekna" ­ pewnie po urodzeniu bachora zapomniałaś o swoim facecie i taki był tego efekt. a w ciąży trzeba o siebie dbać ćwiczyć i używać dobrych kosmetyków i nie żreć jak prosię! :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ffdfdffffffff
nie bez powodu dzieci to śmieci. one prawie zawsze psują związek, a nawet życie. nie warto się nimi zajmować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kosodrzewina321
A tu? www.oncam.tv/pl/pp/chlopak86

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
pozdrawiam każdego, kto wie co chcę teraz powiedzieć... ktoś pisał, że dziecko nie może czuć się wykluczone z związku...nie rozumiecie, że ono nie a się czuc odrzucone. jednak jest rodzina i jest małżeństwo....dziecko należy do rodziny, przy dziecku dorośli spełniają wobec nich konkretną funkcję. są rodzicami. i yu dziecku nalez się uwaga i nie wolno zaniedbać nigdy. ale małżeństwo to co innego...to dwie osoby tylko. musi w domu być sfera niedostępna dla dziecka. związek tworzą 2 osoby, 3 to tłok. ostatnie słowo w domu należy, powinno należeć do dorosłych. dziecko się kocha, szanuje, wychowuje, jest to owoc miłości małżeńskiej, ale nie jego komponent. jak ktos pojmuje inaczej, to potem pielęgnuję dziecko tak, że dzieciak do matki powie- jestem Twoim mężem. kiedyś jakaś babka pisała, że tak sobie z synkiem żartują. tak jakby dbałość o dziecko zastępowało dbałość o związek, a to nie to samo. dziecko nie należy do związku. jest ono jego owocem. nie można mówic- zajmę się dzieckim, to tak jakbym dbała o nasz związek, bo to jego owoc. niezupełnie...gdyż dbałość o dziecko nie zastąpi pielegnowania związku per se. ale tego nie pojmie osoba postrzegająca owoc jako drzewo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość łąki pola lasy
19:48 [zgłoś do usunięcia] heloiza999 "musi w domu być sfera niedostępna dla dziecka." ­ otóż to, ale i tak niektóre mamuśki z obsraną pieluchą zamiast mózgu tego nie pojmą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
podkreślam, że nigdy nie twierdziłam, że dziecko może być zaniedbane. nie może. ale zaniedbanie grozi częściej małżeństwu niż dziecku, bo to na jego tle ludzie dostają obsesji religijnej.jak słyszę, że ludzie kłócą się, bo jak dziecko ma zły dzień to zaczynają się nawzajem obwiniać...nóż mi sie otwiera w kieszeni...łączy ich w końcu to dziecko czy nie/??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość heloiza , czlowiek powinien
wypowiadac sie autorytatywnie na tym, na czym sie zna, ibnaczej sie osmiesza To sie odnosi do twoich wypowiedzi na roznych topikach w kafe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tak z własnego i przyjaciół doświadczenia zauważyliśmy, że pary, które w momencie zajścia w ciąże i w okresie ciąży miały nadwyżkę uczuć, byli zakochani, troskliwi wobec siebie itp radzą sobie z rodzicielstwem super, pary, które zdecydowały się na dziecko dla "ratowania związku" albo maja się fatalnie albo zdążyły się rozstać - mój (całkowicie prywatny) wniosek jest taki że dziecko spaja ludzi którzy są i tak ze sobą szczęśliwi, niestety nie odbuduje szczęścia, gdzie go dawno nie było.... sama przyznaję że gdyby W. nie był tak zakochany we mnie we wczesnej ciązy, to nie wiem czy by wytrzymał (jak on blogosławił Duphaston...), zresztą dosyć podobnie było na początku życia z Synkiem - raczej nie byłam najlmilasza...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
heloiza jesli piszesz do mnie to nie umiem CI odpowiedzieć na to pytanie :) kocham męża bardzo, namiętnie, z całym tym "pierwiastkiem" świeżości", chodzimy na randki, uwielbiamy być sami ze sobą, duzo czasu poświęcamy na rozmowy o nas, o naszych uczuciach ale czy synka kocham mniej? nie sądzę, kocham inaczej...uwielbiam być z nim, nigdy nie zrobię mu krzywdy nigdy go nie uderzę, zawsze będę na tzw. zawołanie bo bajka się skończyła, bo zabawka wpadła pod łózko, bo ząb boli" itp, marzy mi sie żeby syn znalazł w nas przyjaciół , takich, jak mój brat znalazł w mojej mamie (obyło się bez buntów i relacje mega pozytywne) i chyba bedę korzystac z jej wzorów, choć dzisiaj to takie mało popularne...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziękuję. Ludzie tacy jak Ty budują we mnie poczucie normalności. ratujecie mi życie. trzymaj się

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość heloizo zgadzam sie z toba
i taki model bede chciala u nas wprowadzic

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×