Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość smierc jest taka samotna

Wiecie co...dzis umarl moj dziadek.

Polecane posty

Gość smierc jest taka samotna

W szpitalu, po dlugiej chorobie. Byl dla mnie jak ojciec. Jak bylam mala przynosil mi motylki do domu, jezdzil czesto do lasu do swoich pszczol a pozniej przywozil mi jakies drobiazgi, kwiatki, kamyki. Umarł. Nie zdarzylam dojechac do szpitala, dostalam wiadomosc ze jest w ciezkim stanie, wbiegam na oddzial, dzwi zamkniete, pielegniarka mowi "Czy pani juz wie" mowie wiem. Nie wiedzialam ze juz umarl. Myslalam ze mowi o tym ze jest pod aparatura, ze umiera. Nie pozegnalam sie. Miesiac temu poronilam. Teraz dziadek. Mam dosc. Najgorsze bylo to ze jak przyjechalam byl wydawany obiad. Ja siedze nad zwlokami dziadka a obok koles wsuwa obiad. w TV na sali leci jakis film. Life goes on. Tylko dla mnie czas stanal.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a co nas to obchodzi?
zawsze mnie to ciekawilo ze gdy ludziom staje sie cos zlego to zamiast to oplakiwac to leca z tym na net, fb , nk pojeby ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smierc jest taka samotna
nie mam facebooka, i nie mam z kim pogadac. Moja rodzina jest daleko, rozmawialam na skype. Teraz siedze przed komputerem i nic juz nie wiem. Nie wiem jak sie zalatwia pogrzeb, kazali jutro przyjsc po akt zgonu. Ale co dalej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ula której ukradli nick
lecą na forum bo w realnym świecie jest takie zubożenie emocjonalne że dziewczynie powiedzieliby co najwyżej "pierd... gulnij sobie" Bo ,bo ...bo wstyd być wrażliwym , współczującym człowiekiem , bo to takie niemodne . Tutaj jeśli zostanie wyśmiana to jest anonimowa .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a co nas to obchodzi?
a co zmieni jesli zalozysz topik tutaj? kazdy sypnie frazesami "wspolczuje ci" od tego ci sie polepszy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smierc jest taka samotna
masz racje niewiele to zmieni. Ale jak nie ma do kogo buzi otworzyc to ten glupi komputer juz lepszy niz nic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ona Teolog
Przykro mi, niedawno mi ktos bliski tez odszedl... Jak masz akt zgonu to idziesz z nim do Urzedu Stanu Cywilnego i zglaszasz zgon. Zadzwon do firmy pogrzebowej, oni zajma sie calym pochowkiem. Najgirsze sa te pierwsze dni i pogrzeb, pozniej juz stopniowo oswoisz sie z zaloba. Trzymaj sie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a co nas to obchodzi?
juz lepiej poszukaj jakiegos czatu czy czegos..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiem coś o tym...
dzisiaj mija dokładnie rok odkąd moja babcia kochana umarla. po krótkiej ale bardzo meczacej chorobie (rak-przerzuty do płuc).... rozumiem to jak sie czujesz, moja babcia tez byla taka kochana.... i wiem, jak to jest, kiedy zycie po prostu idzie dalej do przodu.. mam nadzieje ze staniesz na nnogi zarowno po stracie dziecka jak i dziadka. po deszczu zawsze swieci slonce, wierz mi wiem cos o tym, choc jeszcze niedawno czulam sie tragicznie. sciskam :*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smierc jest taka samotna
Dzieki. Dobrze jest wiedziec ze to co czuje, przezywalo juz mnostwo ludzi. Czuje sie mniej samotna. Tak mi przykro ze nie zdarzylam sie pozegnac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość piiiiiigula
Wyrazy współczucia... Osoba przede mną wytłumaczyła Ci co należy robić w takiej sytuacji od strony urzędowej. A ja z racji moje pracy uczestnicząc niemal na codzień w takich sytuacjach, chciałabym Ci zasugerować kontynuację procesu tzw. efektywnej żałoby, czyli podsumowanie życia dziadka z Twojej perspektywy. On miał pełne, długie życie, zajęcia, które go cieszyły, odnajdywal radość w takich prostych rzeczach jak motyle, kamyki, umiał zauważyć ich cenę. To jest obraz do zachowania dla Ciebie: uśmiechnięty starszy pan z bezcennym szarym kamykiem dla Ciebie. Sama wzruszyłam się teraz, bo tak pamietam mojego dziadka: z wyciągnieta dłonią na której siedzi niebieski motyl... To moje wspomnienie. Stwórz własne, aby przynosiło Ci ciepło i wzruszenie, kiedy o nim pomyslisz. On odszedł, zakończył swoje koło życia, ale zostawił Ci część siebie do dzielenia się nią. Trzymaj się!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mimi123321
Moj dziadek mial wylew, dzwonilam po karetke, trzymalam go za reke zanim przyjechali...lezał w szpitalu przez 17 dni, chcialabym wierzyc w to ze mnie slyszał...ale wiem ze nie, bez pożegnania...tylko potok łez...i ta bezradność...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość piiiiiigula
Ostatnim zmysłem człowieka, który zanika w procesie umierania jest słuch. Jestem pielęgniarką hospicyjną, widziałam już wiele osób wciąż dających dowody, że słyszą, kiedy inne mozli komunikacji ze światem zawodzą, może być to nawet odpowiedź w formie drżenia powiek. Szanse są, że on Cię słyszał. Skup się na tym, kim był dziadek, jakie wartości Ci przekazał, jaki jest jego "moralny testament" dla Ciebie i z tego czerp siłę. On na pewno byłby z Ciebie dumny, że byłaś tą silną, kochająca osobą, która została z nim do końca, a teraz kontynuuje jego spuścizne. Myśl o tym w takich kategoriach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mimi123321
Pigula...od razu leja sie łzy,,,nie wiem co napisac, naprawde go kochalam ale bylam wychowana w taki sposob ze nikt nikomu tego nie mowil...a teraz tego tak bardzo zaluje!!!!! Był dla mnie kims bardzo waznym, myslalam ze bedzie ze mna wiecznie...ze bedzie na moim slubie, ze bedzie trzymac na rekach moje dzieci...nie mam z kim o tym porozmawiac...tak strasznie mi go brakuje... Nie wiem czy mnie slyszał, miał otwarte oczy, cos mowil ale to byl belkot...raz sie zdarzylo ze zaczał mowic "Ojcze nasz"...wierzył w boga...powtarzalam ze wszystko bedzie dobrze, ze wyzdrowieje, ze z tego wyjdzie...bylam przy ostatnim namaszczeniu...nie umiem sobie z tym poradzic. Minelo juz tyle czasu a ja czuje jakby to bylo wczoraj, jakby wszystko bylo takie swieże...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość piiiiiigula
Pisz do niego listy, pozwolą Ci przełożyc w słowa to, co czujesz. I czytaj je dla niego, kiedy odwiedzasz jego grób, bo chyba to robisz?... Ale po takiej wizycie złóż list w kostke i działaj w swoim życiu tak, jakbyś miała go w zasięgu ręki. Ten bełkot o którym piszesz: mięśnie odpowiadające za mowę w procesie umierania słabną, dlatego tak ciężko umierającym ludziom powiedzieć cokolwiek. Prawdopodobnie to było coś, co chciał Ci powiedzieć, ale postaw się w jego sytuacji: jesteś zbyt słaba by mówić, próbujesz i wychodzi bełkot. Na pewno był strasznie sfrustrowany, że nie mógł się z Tobą pożegnać, wybacz mu to. A fakt, że zakończył życie zgodnie z jego przekonaniami religijnymi był absolutnie bezcenny dla niego, widzę te sytuacje na codzień i wiem, że wiara jest niesamowicie ważna. Zresztą, mój system wartości jest ułożony tak, a nie inaczej ponieważ pracuję z ludźmi umierającymi. Daje do myślenia, co jest ważne, a co można włożyc gdzieś tam... Trzymaj się i żyj tak, żeby on miał powody by powiedzieć, że jest z Ciebie dumny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mimi123321
...jestes wspaniała...dobrze ze w szpitalu sa jeszcze takie osoby jak Ty...dziekuje... ...zrobie wszystko zeby mogł byc ze mnie dumny...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiemy ,że śmierć przyjdzie,a gdy przychodzi to jesteśmy zdziwieni ,że jest . Koledze zmarła matka,cierpiał ale teraz z okresu czasu wie,że to co zrobił po jej śmierci było lżejsze niż to co w naszej kulturze się robi.Otóż spopielono zwłoki-co to dało?Urna nie dawała mu możliwości na wyobrażenie ,że tam w środku jest spopielona osoba (wiesz-wielkość itd w stos do trumny),przed spopieleniem nie było otwarcia trumny-chciał ją zapamiętać jak była za życia-to łatwiejsze,choć rodzinie nie było to w smak itd.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość piiiiiigula
Nie, nie jestem wspaniała, po prostu pracuję w hospicjum już bardzo długo. I wchodzę w czyjąś bardzo emocjonalną sytuację z luksusem bycia kimś obcym, zaangażowanym. Zupełnie inaczej przedstawia się sytuacja, jeżeli jestem na moim prywatnym gruncie. Pozdrawiam i trzymaj się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość autorko,
Moj dziadek leżał w hospicjum przez miesiąc przed śmiercią. Byłam co kilka dni, tego feralnego też miałam iść, rano telefon że nie żyje... Oczywiście po fakcie. Mój chrzestny gdy go dostał pojechał od razu, zdążył potrzymać za rękę. To były sekundy gdy pielęgniarka do niego zadzwoniła i powiedziała ze dziadek umiera. On wtedy tam pojechał a po fakcie zadzwonił do rodziny. Zmarł o 8:30, ja już o 9 tam byłam, to było straszne. Ci chorzy którzy z nim leżeli normalnie jedli śniadanie, oglądali TV, tak jakby tego nie widzieli. Czułam sie wtedy strasznie póki rodzina nie przyszła. Chrzestny pojechał zalatwiac sprawy pogrzebowe, reszta byla dopiero po godzinie, dwoch...Z kazda sekunda jego ciało bylo zimniejsze, byl nagi pod przescieradłem, mial podwiazana buzie... Miałam wtedy 16 lat a pamiętam jak dziś. Mam żal że pielegniarki go tak zostawiły, ze nie uratowały. Chociaż wiem tez ze nawet gdyby to meczylby sie bardziej niz przez ostatnie dni. Babcia mi mowila ze wyrwała ze smierci swoja mame, i nigdy by juz tego nie zrobila, przez 2 tygodnie tak strasznie sie meczyla. Bardzo Ci wspolczuje, jedni przezywaja cos predzej inni pozniej. Pamietaj ze kazde doswiadczenie nas hartuje, przezyjesz to wszystko, najgorsze sa pierwsze dni, jak juz ktos wspomnial. Moze z czasem Ci sie przysni - zapewniam ze zrobi sie wtedy o wiele lzej :) I wiedz jeszcze ze dziadek Do Ciebie nie ma żadnego żalu o to że "nie pozegnalas sie" - pozegnalas wczesniej, on to wiedział i docenił ze bylas z nim w tych chwilach. Trzymaj sie cieplutko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość piiiiiigula
Po pierwsze to wyrazy współczucia. Po drugie: uderzyło mnie coś w Twojej wypowiedzi; cytuje: Mam żal że pielegniarki go tak zostawiły, ze nie uratowały X Oj, dziewczyno, dziewczyno... Jak można ratować życie, jeżeli wszystkie systemy siadają? Opieka hospicyjną obejmuje się osoby z chorobami nieuleczalnymi. My jesteśmy tylko ludźmi, czasem ratowanie pacjenta nie jest możliwe. I tak, ratowanie ludzi po to, aby cierpieli jeszcze parę tygodni dłużej brzmi dla mnie niemoralnie. Acha, drobna statystyka: mniej niż 50% zdrowych pacjentów przeżywa kiedy rozpocznie się akcję pierwszej pomocy po zatrzymaniu akcji serca, jak sądzisz jaki procent ludzi chorych przeżywa taką akcję ratunkową? Durne filmy pokazują prawie 100% udane akcje, my wiemy jaka jest smutna prawda. Więc proszę, zweryfikuj to, co napisałas powyżej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość roland22
Podano obiad i leciał TV jak zwłoki były na sali???? nie wieżę!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość roland22
Piguła...powiedz że to nie prawda....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mimi123321
Lekarz mi juz wczesniej mowil ze dziadek jest bardzo chory, ze ma bardzo słabe żyly w głowie i ze to bylo przyczyna wylewu i ze nie wiadomo czy uda sie go uratowac. Mial 80 lat, wiem ze przezył wiele fajnych lat ale mimo wszystko chcialabym zeby był na podwórku zajety swoim majsterkowaniem kiedy wyjrze przez okno...na próżno go wypatrywać... Pielegniarki czy lekrze to nie cudotwórcy - nie mozemy tego od nich wymagac...zeby wskrzesali zmarłych...kiedy czlowiek nic juz nie moze zrobic zaczyna sie smierc...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smierc jest taka samotna
dziekuje wszystkim za wpisy, nie spalam dzis cala noc, przerwacalam sie, myslalam o dziadku, jutro pogrzeb.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość piiiiiigula
Roland, co jest nieprawdą? Obiad i TV? Przykro mi, ale ten scenariusz jest prawdziwy. Jeden z kolejnych dni w życiu szpitala, hospicjum. Cóż, life goes on... Autorko, daj sobie czas na żałobę i przetrawienie straty w Twoim życiu. To jest zdrowy sposób. Udawanie, że wszystko jest dobrze, ale również na drugim biegunie histeria po śmierci kogoś bliskiego nie są korzystne. Pamiętaj, dziadek przeżył długie, pełne życie. Teraz czas na Ciebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smierc jest taka samotna
dzieku pigullaaaa moze to dziwne ale dzis w nocy wysiadly mi korki, nie bylo pradu do rana, jakos tak zinterpretowalam to jako fakt z dziadek przyszedl sie pozegnac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość piiiiiigula
Mimi, te życzenia, aby dziadek był tam, gdzie zawsze majsterkowal to forma zachowania balansu w życiu. Ale niestety, życie ulega ciągłym zmianom. Dla niego nadszedł czas podsumowania życia, koniec aktywności. Wiesz co myślę? Że w pewnym sensie fakt, że miał wylew I zmarł szybko po nim był najlepszym scenariuszem. Z tego, co piszesz wynika, że był żywotna, czynną osobą. Wyobrażasz sobie jak cierpiałby, gdyby żył dłużej, sparaliżowany na długie miesiące, lata? Uwierz, wiele razy słyszałam od pacjentów, że to gorsze niż śmierć. Jak dawno temu zmarł Twój dziadek?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość piiiiiigula
Autorko, absolutnie wierzę w to, co napisałas. Mogłabym mnożyć przykłady z mojej pracy na ten temat. Dlatego mój system wiary jest taki a nie inny... Pracuję z pewną, sporą grupą ludzi, często rozmawiamy w swoim gronie na tematy przemijania, wartości życia. Wiesz co jest ciekawe? Ani jedna osoba z mojego grona nie deklaruje się jako niewierząca. Ale to chyba wpływ tego, że mamy kontakt z ludźmi kończącymi życie, dokonujących podsumowań. Na podstawie tych swoistych "spowiedzi" moich pacjentów ukształtowałam mój własny system wartości. To przyszło z czasem... Jeden pewnik: żaden z moich pacjentów nie mówił, że stan majątkowy jest dla niego ważny w tym momencie....daje do myślenia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×