Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Kwiatek, kwiatuszek

Mam 28 lat i nie chce dzieci.

Polecane posty

Gość eeeeeeee????????
buhajowy wizgun, a to jest zakazane? Ma się dziewczyna męczyć i poświęcać w imię czego?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ........,
Ja nienawidzę bachorów, mój partner też, dlatego podwiązałam jajowody i mam spokój. Obrzydliwość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie- dlatego , że ja nie jestem imprezowiczką nawet i wcale nie uprawiam hedonizmu na bóg wie jaką skalę- jestem nawet domatorką można powiedzieć. a dzieci nie chcę mieć przez wzgląd na to jak zmieniają one relację. poczytak wypowiedzi mamymajki i sama zobacz. obawiam się, że szanuję tytlko te rodziny, w których nikt nikogo brdziej nie kocha, w których każdy jest tak samo wazny i równie mocno kochany, choć wiadomo, że różne sa rodzaje miłości. u mnie w domu była faworyzacja i teraz źle mi się ona kojarzy. nie chcę by mąż powiedział mi coś absurdalnego w stylu- kochm dzieci bardziej. nie chcę jemu też tak powiedzieć. nie chce tak czuć. miłość jest inna, ale nie lepsza czy gorsza. nie chcę myślec na zasadzie- mężów można mieć 10. nie chcę, by maż myślał tak o mnie jako o żonie. nie chcę dziecko, bo ono spowoduje, że nie będziemy dla siebie nawzajem już tak ważni- dziecko zabierze naszą uwagę i kiłośc i już ono będzie dyktować warunki, tylko ono będzie się liczyło. a ja chcę, by był to owoc związku, by związek pozostał fundamentem, a dziecko dodatkiem, naszą fuzją, do wychowania, które potem idzie na swoje, a my wciąż jesteśmy dla siebie najważniejsi. dziecko to zawsze dziecko, więzi rodzinne będą zawsze, ale nie chcę by było najważniejsze w moim życiu. wystarczy, że będzie zabieralo więcej czasu i energii. byloby za dużo, by jeszcze powiedzieć, że to dziecko kocham najbardziej. chciałabym być najważniejsza dla męża,a on dla mnie, a dizekco naszym "dodatkiem". inne układy kojarzą mi się niestety z zimną instytucja. a ja chcę definiowac mój związek jako więź. a nie instytucję. wystarczy, że w imieniu prawa i nauk społecznych będziemy instytucją. wedle własnej definicji juz nie musimy. chciałabym znaleźć kogoś, kto mnie zrozumie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MamaMajki
Heloiza piszesz tak pięknie o miłości do faceta i tym podobne bajki a po 1 musisz byc biedną dzxiewczynką cierpiącą z powodu braku faceta bo narzekasz ,że takie jak ja mamy mężów a Ty tyyyyyyle masz do zaoferowania i nikogo nie masz. Może dlatego że jesteś złym człowiekiem. A dlaczego??? Ponieważ jeszcze kilka postów wcześniej życzyłaś śmierci mężom żon takich jak ( myślę,że po części było to skierowane do mnie) lub mnie podobnych. Tego się nie robi. Nie życzy się śmierci. NIGDY i NIKOMU. Dlatego też kończę z Tobą niedojrzałą i decinną dyskusję. Do widzeina

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no sorry, lepiej Tobie niż komuś, kto nie odpowiada na pytania kogo kocha bardziej. skoro przyznajesz, że kochasz go mniej, to załobę byś przeżyła. dziecko by ci pomogło przetrwać. więc po co masz go mieć, skoro jest dla Ciebie rezerwowym i sama przyznajesz, że nawet 10 mężów można mieć? więc pól roku byś powspominała ciekawy seks, a potem miałabyś kogoś innego, bo przecież dziecko ojca potrzebuje. taką jestes zoną i matka, jak każda co opowiada absurdalne teksty tytułem- dziecko kocham bardziej. nie jestem ani lepszym ani gorszym człowiekiem niż inni ludzie, takim samym. po prostu sama piszesz, że tobie byłoby łatwiej to przejść niż ktoś, kto nie umiałby wybrać między mężem a dzieckiem. po co komuś takiemu jak ty męczyzna? dla kasy na dziecko i do zapłodnienia. klasyczna modliszka. skoro nie doceniasz tego pieknego rodzaju miłości, to los powinien nauczyć cię go doceniać. na tym polega zycie. ci co nie cenia zdrowią, tracą je. ci co nie cenią m,ęża, powinni go stracić, by zobaczyć kim był dla nich w ich żyicu. i tyle

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do mamymajki - heloiza
ma (o czym wczesniej pisala) problemy psychologczne, poddaje sie terapii, miala bardzo zla sytuacje w domu rodzinnym, wiec naprawde jej zdanie, choc agresywnie i nieustannie powtarzane, nie moze byc brane powaznie. Dyskusja z nia jest bezprzedmiotowa - ona prowadzi tylko monolog - to chora dziewczyna niestety, popatrzcie w jej stare posty na kafe. Ja oczywiscie zycze jej wyleczenia i wszystkego dobrego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a ja wam życzę dużo miłości małżńskiej, na tylke silnej, byście nie musiały mówić, że dzieci kochacie bardzej od mężów. macie wszystko, a nawet nie musicie tego docenić- ja bym doceniła WŁAŚNIE ze względu na moje doświadczenia rodzinne. a wam jak widzę nigdy nic złego sie nie przytrafiło. obyście na czas zrozumiały ile znaczy pełna, trwała rodzina.jestem od was mądrzejsza właśnie przez ten mój dom i rodzinę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
heloiza ty masz albo 15 lat, albo jakies skrzywienie psychiczne. nie zauwazylam doprawdy, zebym kochala teraz meza mniej, bo mam dziecko. kocham go inna miloscia niz corke, wiec ona nam nie zagraza. rodzicow swoich tez kocham, ale rowniez w inny sposob. jestes tak ograniczona, ze nie mozesz zrozumiec, ze milosc do mezczyzny nie wyklucza innych milosci?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dziuna- nie widzisz, że ja to rozumiem????naprawdę? ja nie rozumiem tego, że skoro milośi są rozne, to jak ktos je stopniuje???? dobrze, że kochasz rodzinę. jakby coś się stalo, to żalowalabyś czlowieka jakim jest mąż, waszych wspolnych chwil, wszystkiego....a mamamajki rzucilaby się w wir obmyśleń jak to ulżyć dziecku- bolalby ja bol dziecka boli. nigdy nie zaplakala by nad mężem, tylko nad tym, że dziecko ojca stracilo. bardziej za to cierpiace dziecko by płakała niż po mężu. sorry, może i jestem okrutna. ale taka tez bywa prawda

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość odniosę się do pierwszego
postu, bo wydaje mi się, ze autorka chce rady. Ja tez miałam rewelacyjna pracę- teraz jestem na emeryturze, choć nadal aktywna. Widzę z perspektywy czasu, ze choć mnie tak pochlaniała - to już nie to. Swiat sie będzie toczyć bez nas, do pracy przychodzą nowi ludzie - i ok. Natomiast dziecko cieszy zawsze, także jak kto ma lat 80 i więcej. Powiem ci, ze wszystko w życiu zdążysz zrobić - i karierę, i podróże, i imprezy . Jesli tego chcesz - to nie problem i na to masz cale życie. Natomiast dziecko możesz mieć tylko do pewnego momentu. Ty masz jeszcze dobrych parę lat, ale potem przemyśl. Dziecko to przygoda życia. Oczywiście wybór należy do ciebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do mamymajki - heloiza
"a mamamajki rzucilaby się w wir obmyśleń jak to ulżyć dziecku- bolalby ja bol dziecka boli. nigdy nie zaplakala by nad mężem, tylko nad tym, że dziecko ojca stracilo" Skad ta pewnosc, nad kim zaplalalaby mamamajki?!!To juz przegiecie na calego.Nie traktujcie tej kobiety powaznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
stąd, że ona pisze, że kocha dziecko bardziej od męża, czyli ndziecko jest zawsze ważniejsze. w sytuacji dramatycznej najpierw będzie martwić się o dziecko- o to jak ono przeżyło śmierć ojca. i tym sposobem jej żałoba jakoś umknie, będzie liczyła się żałoba dziecka. co innego mają baby na myśli mówiąc, że bardziej kochają dziecko?? co innego???dowiem się w końcu czy nie????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dafjsjfjkkdsada
A ja nie rozumiem tych przemyśleń odnośnie posiadania dziecka na starość. Przecież po pierwsze niewiadomo ilu z nas tej starości dożyje na dobrą sprawę, bo przecież nie znamy dnia ani godziny. Moja mama zmarła jak mialam 12 lat. Teraz mam prawie 29 lat. Niedawno kolega mojej przyjaciółki zachorowal na nowotwór. Mial ponad 30 lat, dziecko kilku letnie, pojechal nawet do Chin by ratować życie, nie udało się. Ani my nie mamy tej gwarancji że dożyjemy starości ani tego że nasze pociechy będą przy nas. Jak się nasłuchałam od znajomych mojej babci, ile razy dzieci się od nich odwróciły i zostały same a wszystko dla nich poświęciły to odechciewa mi się macierzyństwa. Poza tym wkurza mnie że ludzie naiwnie myślą że to jest kwestia wychowania. Gówno prawda. Ja zostałam wychowana przez babcię, bardzo dobrze ale swoje za uszami wiadomo mam i ona nie miała na to wpływy, nie ważne jkaby się starała, choć i tak genilanie dała sobie radę. Myślicie że te wszystkie matki nastoletnich prostytutek tak je wychowują? Moze jeszcze wspólnie ustają cennik i pozycje? NIe. Wpadła taka w złe towarzystwo i krzyki, błagania i groźby matki nic nie dadzą. Wiem bo swego czasu też weszłam w zły krąg( alkohol, narkotyki, ale nigdy nie próbowałam) ale miałam więcej rozumu niż nie jedna panna. Niedawno czytałam właśnie post matki której córka ma sponsora i pytała gdzie popełniła błąd ? Rodząc ją i tyle. Przecież nie wiemy jakim człowiekiem bedzie nasze dziecko w przyszłości. Ludzie myśla, że tylko rodzice kształtują dziecko a tak naprawdę w pewnym okresie zycia ma się ich głęoko gdzieś i liczą sie tylko koleżanki, koledzy, środowisko. Starzy są nudni i zrzędliwi. Opamiętanie przychodzi gdzieś około 30 właśnie, ale nie zawsze. Dla mnie dziecko to żądna inwestycja w przyszłość, tylko straty. Pewniejsza za sumę wychowania dziecka do 18 roku życia (czyli jakieś 200 tys. zł) będzie pielęgniarka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do mamymajki - heloiza
heloiza - i nie dowiesz sie, niezaleznie od liczby wykrzyknikow. Tłumaczą ci tu juz kobiety od miesiecy, ze milosc do meza, rodzicow , dziecka, jest inna, i na czym polega biologiczna więż z dzieckiem. Po co pytasz, jesli nie wierzysz w to, co ci pisżą kobiety, ktore maja to wszystko? w takim razie jedynym sposobem na dowiedzenie sie jest , jesli przezyjesz to sama. Pomys logicznie -pytasz - ludzie ci mowia to i to, a ty""nie, bo ja wiem i tak swoje" Jaki ma sens takie pisanie ? Ile można? Pomimo dziesiatkow postow , ty i tak ani na milimetr zdania nie zmieniasz i piszesz wciaz to samo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość odniosę się do pierwszego
dafjsjfjkkdsada - nigdy nie traktowalam dzieci jako inwestycje na starosc. Dzieci ma sie do kochania, a nie do "szklanki wody". PIelęgniarka nie da ci milości, swiadomosci, ze ktos o tobie ciepło mysli, chocby byl na drugm koncu swiata, tego nie da sie kupić. A ze dzieci sa rozne - fakt - rodzice tez sa rozni, rozne geny, rózne wychowanie. Moge mowic o mojej rodzinie - akurat mam jak najlepsze doswiadczenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość na co wydajesz
Rozumiem Cie. Ja mam 1 dziecko, wyczekane, ktore kocham, ale czasem mysle sobie, ze bez dziecka byloby o wiele latwiej i nie o wygode tu chodzi, ale o realia. Zaczelismy starania o dziecko, bo oboje mielismy prace w tej samej firmie, chodzilismy na dwie rozne zmiany, wszystko ukladalo sie ok, bylam na wychowawczym, nie bylo problemow rzadnych. Tyle, ze nasz pracodawca upadl i teraz szukam pracy i ciezko jest. Maz prace znalazl nowa. Gdybym nie miala dziecka, to poszlabym gdziekolwiek, a teraz musze szukac czegos, gdzie moglibysmy chodzic na zmiany i naprawde ciezko jest. Na opiekunke kasy nie mam, posylam dziecko do przedszkola, za ktore place, tyle ze dziecko mi choruje, wiec taka praca na 2 zmiany jest wymarzona w razie takich niespodzianek. A na przedszkole i opiekunke mnie nie stac. Sama opiekunka tez wyszlaby mi o wiele wiecej niz przedszkole, wiec trzeba sie poswiecac, kombinowac. Czasu juz nie cofne, ale serio z mezem doszlismy do wniosku, ze w tych czasach lepiej dzieci nie miec albo i mozna miec, gora jedno, gdy sie ma juz pewna sytuacje (my taka mielismy a mimo to czekalo nas rozczarowanie, bo pracodawca upadl).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nic nie mam przeciwsko miłości do dzieci oprócz tego, że ktoś pisze, że kocha dzieci bardziej. wiem, naczytałam sie, że to co innego- i bardzo dobrze. ale skoro to co innego, to nie ma tez jak tego porównywać. mnie nazywacie niedojrzałą, a same jesteście. dojrzała osoba nie pisze, że bardziej kogos kocha spośrdó ludzi do których wraca co dnia. nie wszystkie kobiety piszą, że bardziej kochają dzieci, niektóre krzywią się na takie pytania wogóle. i te szanuje. dzięki bogu, że są też takie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dafjsjfjkkdsada
Nie piszę o jednej konkretnej osobie a skądś się wziął ten mit o przsłowiowej szklance wody. Fakt pielęgniarka nie ma mi miłości ale też nie dostarczy problemów i nerwów. A potrafi taka niekiedy okazać wiecej empatii niż rodzone dziecko. Piszę to wiadomo nie z własnego doświadczenia ale z obserwacji. Plus to czego sie naczytałam w internecie, że kobieta po iluś latach żałuje że ma dziecko, bo potem ona ma je gdzieś. Macierzyństwo to dla mnie gra niewarta świeczki. Wiecej jest niewiadomych niż pewników, ale jeśli już tą to tylko takie typu: niewyspanie, zmęczenie, wydatki, brak czasu dla siebie. Moje życie jest w tej chwili niesamowite. Sama decyduje osobie, czas spędzam w ulubiony sposób, z partnerem jestem długie lata, prawie jak małżenstwo a dalej za nim szaleję. Nie mam zamairu tego wszystkiego, zmieniać, poświęcać dla czegoś niepewnego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość odniosę się do pierwszego
dafjsjfjkkdsada - oczywiscie, to twoj wybor. Moge dodac, ze jesli porownac liczbe kobiet , ktore zaluja,ze maja dzieci ,z iczbą tych co sa szczesliwe to statystycznie dla zalujacych wypadnie to bardzo blado. Zmeczenie, noce- to kwestia pierwszego roku. Jesli cos chce sie dobrze zrobic (w kazdej dziedzinie) na ogol trzeba sie wysilić. Na szaleństwa jest naprawde cale zycie. Zycie nie konczy sie po 30tce, czy 40tce zapewniam. Jak sie jest mlodym, wydaje sie, ze po tym juz tylko trumna. A mozna zyc super, szalec, podrozowac, robic karierę. Mojej lezacej na stare lata mamie zalatwialam opiekunki - bylo to bardo trudne ,zmienialy sie, niektore byly straszne, w koncu dobrze trafilam. Ale to byly kobiety , ktore myly, podnosily( u mnie kręgosłup nie ten) zmienialy pampersy, gotowały. Natomiast ja codzien z mama rozmawialam - jesli nie osobiscie, to przez telefon - bo jej na tym zalezalo najbardziej, mnie zreszta też - nasze wspolne tematy, nadawanie na tej samej fali . Mama nie była tylko starym ciałem - to byla wykszatcona kobieta z ciekawa osobowowscią- ile mogla gadac z przypadkowymi opiekunkami? Ja cie do niczego nie namawiam, tylko wyjasniam pewne sprawy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tytuyvjnb b
Tylko wiesz akurat takich rzeczy nie można podawać w stastykach bo takowe nie istnieją. Kobiety o pewnych sprawach nie mówią otwarcie. Macierzyństwo to większe tabu niż seks aktualnie. Nikt Ci nie mówi wprost jak to wygląda. Sama czytasz w książkach, internecie. Same matki zachęcaja do posiadania dziecka pomijajac wszystkie inne aspekty niż słodkie słówka kocham Cię, obrazki typu wyciągnięte w Twoją stronę malutkie rączki. O trudach macierzyństwa mówi się od niedawna. Kobiety są teraz bardziej świadome jaka to harówka i że to one się najbardziej poświącają a nie po równo z tatusiem. Ja mam 29 lat i uważam że najlepsze lata mam juz za sobą. Choćby z tego wzgladu ze człowiek miał wtedy więcej energii, siły, zdrowia, chęci, znajomych, mniej ograniczeń typu praca, dzieci. Wiem że jeszcze kawał życia przede mną i postaram sie przeżyć je jak najlepiej, choć wiem że już nie będzie nawet w polowie tak szalone jak wcześniej. Podobnie jest z dziećmi, rodziną, nikt mi nie powie że po 30 roku życia mają dzieci można szalec i wycisnąć życie jak cytryna, bo to nieprwda jest wtedy ono nudne, przewidywalne, stateczne, gdzie wszystko musi zapięte na ostatni guzik a spontaniczność to obce słowo, wyciete ze słownika matki. Poza tym im człowiek starszy tym ma mniej chęci, a jak jeszcze dzieci z tej sily Cie wysysają to tylko marzysz o śnie a nie o podrózowaniu z nimi i robieniu kariery. No nic nie chce mi sie męczyc tematu bo mamy inne spojrzenie na świat. Poza tym ide an spacer z pieknym bo podoga zarąbista i trza korzystać ale polubiłam Cie mimo odmienności charakterów :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
pozdrawiam Panią powyżej- słuszna uwaga jeśli chodzi o to taboo kobietyu kochane, ja uważam, że każdy powinien żyć po swojemu...przepraszam, że kogoś obraziłam, np. mówinieniem o śmierci... ale jak słyszę, że kobieta mówi- smierć meża jakoś by się przezyło, bo są dzieci, pół roku złego nastroju i koniec, trzeba w końcu iść dalje , dla dzieci...przykro mi sie robi. tu tak nikt nie napisał, ale na innych forach, również zagranicznych widziałam takie wpisy... skoro łatwo wam się o tym myśli, mówi, to rzeczywiście mąż to dla was jak robot kuchenny- popuje się, to się wymieni, to nawet można 5 razy w roku wymieniać. ja mam bardziej głebokie wyobrażeia na tak wzniosły temat jak rodzina i dlatego nie akceptuję takiego gadania. NIGDY TEŻ NIE MÓWIŁAM, ŻE MĘŻA NALEZY KOCHAĆ BARDZIEJ OD SDZIECI. rzecz w tym, ż epo co kochać kogoś bardziej lub mniej? macie problem w pojmowaniem miłości- tak sądzę. a ja dzięki temu ile o tym myślę, dzięki moim doświadczeniom, uważam, że mam szansę uniknąć tak bezmyślnych deklaracji. jesli będę miała rodzinę, to uczynię z niej sacrum po prostu. zbuduję ją na związku opartym na prawdziwej więzi. i jeśli dziecko to tylko jedno i tylko w 35 roku życia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość odniosę się do pierwszego
ja nie bardzo rozumiem, czemu niby kobiety moha=ga sie przyznawac na takim forum , jak to do porazki w malzenstwie, w pracy, w studiach, w związkach, walce z ndwagą itp (przeciez wiekszosc postow to wlasnie narzekanie), a nie mialyby sie przyznac do porazki z macierzynstwem. Owszem, zresztą czasem (ale to malenki procent), sie przyznają- bo ne kazdemu w zyciu wszytko sie uklada, jak chce. Ale dlaczego akurat w tych sprawach nie mialoby sie wierzyc? I zawsze powtarzam - jak sie chce, to sie znakomicie jezdzi po calym swiecie z dziecmi, sama tego doswiadczylam, i spotkalam mnostwo matek - prawdziwych podrózniczek. I nie sadze,z eby te wszystkie wątpiace co roku jezdzily w Himalaje ( ja z dziecmi byłam), czy na inne wyprawy, choc dzieci nie mają:) Nadal do niczego nikogo nie namawiam. Mozna czuć sie szczesliwym , wolnym i spełnionym tak z dziecmi , jak i bez dzieci - to raczej kwestia charakteru , no i w miarę rozsadnych wyborów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
powyżej- zgadzam się z Tobą, mimo, że też nie chcę mieć dzieci i nie potępiam kobiet za takie wybory. lubię kiedy ktoś nie chce miec dzieci- bo nie czuje powołania do tego na przykład. ale nie z powodu pustego gadania tytłem- kariera, podróże, flamenco- bo każdy w rzeczywistości prowadzi zwykłe polskie życie- praca, komp, oszczędzanie, ewentualnie spacer po osiedlu. podróżować może każdy, tak jak piszesz, nie od dzieci to zależy. jednakże lubię rzeczową argumentację. są osoby, które nie chca mieć dzieci, np. ja i mam ku temu powody. i nie jest to żadna kariera, gdyż ja nie chcę kariery, tylko normalna pracę. nie są to karaiby, bo mnie i tak nie będzie stać, ani imprezy do rana, bo jestem domatorką. postaram się żyć na maksa w takim stylu jaki JA lubię, a nie jaki się kreauje, że singiel musi to i tamto (imporezy, alkohol).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
heloiza, ale co ciebie tak dziwi? ja to moge zrozumiec jakos. sama np. w dziecinstwie bardziej kochalam mame niz tate, pewnie dlatego, ze mama byla w domu, a tata pracowal. a przeciez tez mieszkalam z nimi pod jednym dachem. nie widze w tym nic paranoicznego, ze kogos kochasz bardziej, a kogos mniej. ot, taki los.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to co innego, że małe dziecko bardziej kocha mame- ma z mamą jeszcze ten pociązowy kontakt. gorzej jeśli w późniejszym życiu wciąż kocha bardziej jednego z rodziców. no bo co, dorosły człowiek nie może pojąć, że nie ojca wina, że nie mógł rodzić? wychodzisz za mąż, budujesz związek, płodzisz razem dzieci, które są owocem tegoż związku, dzielisz całą codziennośc i chcesz kochać kogoś z tych ludzi bardziej?? ta miłość się sumuje jakoś... nie chcę być bardziej lub mniej kochana w moim domu, gdyż zaburzy to moje poczucie emocjonalnego bezpieczeństwa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dziunia- sorry, chciałabyś być "ostatnią" w domu? w sercach swoich dzieci? w sercu swojego męża? chciałabyś być tą gorzej/mniej kochaną? skoro ot , takie życie, to powiedz dlaczego wobec tego kiedyś pisała ku kobieta czująca bezradność i żal, bo dziecko od pierwszych miesięcy wyciągało rączki do taty i tatę kochało, a u mamy płakało? skoro to takie normalne, że bardziej się kogoś kocha w domu, to czemu ją to bolało>? skoro to normalne, że się kogoś lepiej kocha, to czemu rodzice przeżywają odejście dorosłego dziecka z domu, to, że chłopak/dziewczyna nagle staje sie większym autorytetem niż ojciec lub matka? byw ai tak. powiedz, skoro to normalne, to czemu ludziom z tym dziwnie? tak więc, dziwnie by mi było wiedząc, że nie jestem najwazniejszą osobą dla męża. dla dzieci nie musze być najwazniejsza, bo kiedys odejda i najważniejsza ma być dla nich ich żona i ich dzieci, a nie ja, ja zostane z mężem i my jesteśmy dla siebie. a dzieci są dla swoich póxniejszych żon i mężów. tak to wygląda, tak to zaprojektowała natura.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×