Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość naiwna ja

Słowa niekiedy bolą bardziej niż czyny...

Polecane posty

Gość naiwna ja
wyjechałam do rodziny na wieś żeby tyle nie myśleć i zająć głowę czymś innym, i teraz zobaczę czy się odezwie czy nie. Zaczekam na jego ruch. Jak na razie to od wczoraj się nie odzywa. Serce mi pęka...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Człowiek, który nie potrafi przezwyciężyć swojego uwarunkowania nie jest człowiekiem a zepsuta maszyną. 8 Obiegowa mądrość głosi: poznasz człowieka poznając jego rodziców. Sprawdza się niemal zawsze względem każdego kto utrzymuje kontakty z rodziną.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość naiwna ja
właśnie dlatego jest mi go żal bo on nie jest winny temu że ma takiego ojca i matkę która boi się go obronić bo nie chce podpaść swojemu mężowi... Ale na pozór to jest to małżeństwo które bardzo się kocha buzi na dzień dobry buzi na do widzenia itp.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość naiwna ja
to była nasza najpoważniejsza kłótnia. Wyparował ode mnie z domu i od przedwczoraj się nie odezwał. nie wiem czy mam do niego się odezwać czy czekać na jego ruch? sama juz nie wiem co mam robić. Z jednej strony chcialabym mieć już czysto czarno na białym co z nimi dalej. a on po prostu uciekł i się nie odzywa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Musisz przejąć inicjatywę i zakończyć ten związek, bo tak jak pisały wcześniej dziewczyny nic dobrego z tego nie będzie. Jeśli myślisz o czymś kilka miesięcy to poprostu to zrób, bo to znaczy, że tego chcesz tylko nie masz odwagi na zmiany. Na początku nie będzie łatwo , ale dasz radę i w końcu poznasz kogoś z kim będziesz szczęsliwa. Ja też kiedyś byłam w toksycznym zwiazku i były ciagłe awantury o nic. Teraz moim jedynym problem jest to co zrobić na obiad mojemu narzeczonemu, tak że jak się chce to wszytko się da, tylko trzeba czasem podjąc trudną decyzję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość naiwna ja
cięzko jest tak się zebrać w sobie i podjąć oststeczną decyzję, jak mimo wszystko, się tą osobe tak bardzo kocha.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jestes jeszcze młodziutka i całe życie przed Tobą...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość naiwna ja
Myślę, że jednak poczekam na jego krok, a jeśli się nie odezwie to zadzwonię i poproszę o spotkanie na neutralnym gruncie, np, w kawiarni i wtedy się sprawa rozstrzygnie, najprawdopodobniej się rozstaniemy, nie wiem jaki on teraz ma stosunek do tego wszystkiego. może w końcu postanowił się uwolnić od takiego "byle gówna" jak ja...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Autorko, naprawde żal mi Ciebie. Długa droga przed Tobą. Uwalniania się od niego. Nie mam dobrych wiesci. On się nie zmieni. Oczywiście nie jego wina. Jasne. Nawet jak ktoś strzela ot tak, z okna do ludzi na ulicy - też mozna powiedziec, nie jego wina. Pewnie za duzo grywał w gry komputerowe, bo rodzicie się nim nie zajmowali. Albo za duzo oglądał filmów z przemocą. Tylko ze co z tego? Może to takiego człowieka tłumaczy, ale nie usprawiedliwia. Rozumiesz. Twój facet mógł wybrać inną drogę: napatrzył sie w domu, więc już dawno powienien swtwierdzić ze tak u niego nie będzie. Od razu pójść na terapię. Bo jest dorosły. Ale znalazł sobie kogoś, kim może pomiatać - i to jest właśnie sedno sprawy. Że nie musiał się leczyć, bo do tej pory mógł liczyc zawsze na to, ze nawet jak ci odwinie, to Ty podejdziesz i go przytulisz. Jezu, dziewczyno nie baw się Pana Boga. Bo nie dasz rady. Wiesz co on teraz zrobi? Nie zadzwoni. Będzie Cie karał za twoje zachowanie, a jedne ruch z Twojej strony: telefon do niego, to jest jego wygrana. On tylko czeka aż bedziesz za nim skamleć, aby wrócił. Ciesz się, ze nie dzwoni. Idz na terapię. wyprostuj sobie myslenie o związku. znajdź kogoś, kto cie pokocha. Naprawdę, nie z każdym da się zbudowac związek. choć jak widac każdego da sie pokochać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie pisz do niego, raczej skacz ze szczęścia, że ten psychol Cię opuścił... Nie szukaj z nim kontaktu, właśnie spotkało Cię największe szczęście, sama byś od niego nie odeszła. Daj sobie szansę na normalny związek, bo włos się na głowie jeży, jak się to czyta.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość naiwna ja
ech teraz wiem jak czuje się człowiek uzależniony od alkoholu rozumiem ten mechanizm działania, ten efekt odstawienia. Ja jestem uzależniona od niego jak alkoholik od wódki. Teraz jak mam dużo czasu na myślenie to jednak uważam że po troszku to też jest trochę moja wina. No mnie odciął od wszystkiego poza nim nie mam znajomych nie mam nawet z kim wyjść na spacer. A on teraz pracuje na lewo u kolegi, poczuł wolność, uważa że on może wszystko a ja mam siedzieć w domu i na niego czekać. Np mówi mi że będzie u mnie o 16 a jest 3 godziny później i o to też się kłóciliśmy bo nie potrafił dotrzymać słowa.. Dużo się między nami zepsuło. Nie wiem nawet czy te uczucia dałoby się odnowic.. Ale nie macie pojęcia jak to strasznie boli że on jednak się nie odzywa, nie pisze. Zawsze po każdej kłótni to ja się do niego nie odzywałam a on wypisywał do mnie godzinami... Nie wiem co mam myśleć. Z jednej strony chciałabym zadzwonić i zobaczyć na czym stoję, żeby ewentualnie przygotować się psychicznie na ostateczne rozstanie lub na danie tej ostatniej szansy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość naiwna ja
z każda minutą i godziną walczę żeby do niego nie zadzwonić... Cieszę się że chociaż Wy mi pomagacie pisząc tutaj na forum

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mam nadzieję że nie zadzwonisz. Jesli miałaś na tyle sił, by go wyrzucić - nie jesteś tak bardzo uzalezniona jak myślisz. A to, ze tęsknisz, przezywasz - to normalne. Nie dzwoń.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość naiwna ja
nie zadzwoniłam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ale zadzwonisz niestety realia sa takie, ze tesknota wygrywa-potem sie czujesz jak nic, a wlasciwie das mu do zrozumienia, ze moze miec cie za nic

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Więc nie dziwisz się Talibom, że po praniu mózgów dążą do samozagłady? Że praktycznie są dumni z siebie, że dadzą się unicestwić w imię czegoś chorego. Jesteś już na dnie. Jak można po wyzwiskach pierwsza do niego dzwonić. Będziesz miłował bliźniego swego, jak siebie samego... Grzeszysz, bo siebie miłujesz znacznie mniej. To jest chore, patologia... Nie wolno ci mieć z nim dzieci, bo zgotujesz im Golgotę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość naiwna ja
prawda jest tak że zrobił mi niezłe pranie mózgu. Teraz się nie odzywa. Może uznał że ma dość i chce zakończyć ten związek. Ale powiedzcie mi jak to teraz ma wyglądać? Nie mamy się do siebie odezwać wcale? I rozstać się tak bez słowa? Mnie korci żeby napisać czy rozstajemy się bez słowa czy się pożegnamy jak normalni ludzie? Co mam zrobić?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jfkcv
Nie rob nic!!! Po co?! Zobaczysz sama jak to sie skonczy. Kurde,szkoda,ze nie mozna na kogos przelac swoich doswiadczen,tylko kazdy musi sam przezyc,by zrozumiec. Po co chcesz dzwonic?? Czujesz sie ainna,bo spral ci mozg!! Rownie dobrze on moglby sie odezwac,zwlaszcza,ze on nawalil. Mialam takiego samego faceta,niby kochany a tak naprawde miesza mnie z blotem na kazdym kroku,poniza,gnebi, psychicznie wykancza,pierze mozg. Za kazdym razem mialam jak ty,czekanie,dzwonienie. Teraz wiem,ze stracilam duzo czasu a przede wszystkim siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jfkcv
* winna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zgadzam się , że nie pownnaś dzwonić ani też czekac na jego łaskawy ruch...sama w swojej głowie musisz przyjąć do wiadomości , że to już koniec i choćby on prosił to nie zmieniać zdania, bo na chwilę będzie dobrze a późniei znowu to samo, chyba nie wierzysz , że się zmieni?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość naiwna ja
ja sobie nie wyobrażam życia bez niego :( tych samotnych dni i wieczorów :( wykończe się psychicznie. Mam rozstać się bez słowa? A co z jego drobiazgami które u mnie zostawił? Co z jego materiałami na komputerze? Przecież on to musi zabrać. Teraz jak go spotkam przypadkiem na ulicy to będę miała udawać że go nie znam? Ja potrzebuje tego ostatniego słowa z jego i moich ust. Nie wyobrażam sobie rozstać się i nie powiedzieć sobie wzajemnie że to już koniec.. Jestem strasznie zdolowana tak bym chciała się przytulić do niego :( ale też z jednej strony nawet boję się odezwać bo myślę że czasam może mi nie odpisać a wtedy to już w ogóle umrę.. Wiem że jestem naiwna i głupia. Wiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mnie korci żeby napisać czy rozstajemy się bez słowa czy się pożegnamy jak normalni ludzie? 000 A jakie to ma teraz znaczenie? Ostatnie slowo powiedziane jest zawsze zachowaniem. Jesli jego rzeczy i inne drobiazgi nie sa mu potrzebne to je kiedys tam wyrzucisz. To on ma sie o to martwic, a nie ty. On ma szukac kontaktu zeby ewentualnie to odebrac. Przykre, ale ty sobie pomoc nie dasz bo ty jestes tez juz poniekad "chora". Wydrukuj sobie to co tu napisalismy i przeczytaj to za 10 lat ... Wspolczuje poniekad.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość naiwna ja
cały czas sie zastanawiam czy warto dac tę ostatnią szanse? czy spróbować ten ostatni raz ? wiem na pewno ze nie zmarnuje sobie życia na wlasne życzenie. jeśli on się nie zmieni to bedzie koniec...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to ci powiem
i właśnie to cała ty, a on czeka kiedy sie złamiesz i znowu na kolanach ze łzami w oczach i skamlącym głosem będziesz blagac o przebaczenie, bo ty go przecież tak kochasz. Jak chcesz zeby cię szanowali to zacznij sama siebie szanować. Też przechodziłam różne zalamania z powodu rozstania, ale nigdy nie znizalam się do miana podnóżka. Musisz byc silna i dzielna, bo inaczej on zeszmaci cie zupełnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość naiwna ja
ja jeszcze nigdy nie prosiłam go o wybaczenie. Zawsze on mnie prosił..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to ci powiem
mnie by wystarczyło gdybym usłyszała od ukochanego że jestem gównem i inne epitety jak zaznaczyłaś na początku. A póżniej udaje że nic sie nie stało i dziwi sie ze jesteś obrażona. Dziewczyno, spójrz prawdzie w oczy -on jest niezrównoważony psychicznie i emocjonalnie, na dodatek jest nieprzewidywalny, przykład zapalonego światła przez ciebie na korytarzu. Powiedz, czy choć przez ułamek sekundy przypuszczalaś że z tego powodu będzie awantura i jego dąsy przez 4 dni? Słuchaj, swoje już przeżyłam i wiem na 100% że jeżeli nie czujesz się przy swoim mężczyżnie bezpiecznie, to spieprzaj od niego jak najszybciej i jak najdalej, bo nerwy razem z nim cię zeżrą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
On się zmieni, ale na gorsze. Co ty się łudzisz, mój facet latał za mną latami zanim zdecydowałam się na bycie razem, nigdy nie wyzywał mnie, nie ranił aż tak, a i tak po latach stwierdzam, że jest na lepszej pozycji, bo nie potrzebuje tyle czułości co ja. Jeśli masz piekło przed ślubem, to po ślubie tylko śmierć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość naiwna ja
nie wiem co zrobię, nie wiem jak się sytuacja rozwinie... Jest mi cholernie ciężko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość naiwna ja
dzwonił do mnie, prosił o spotkanie ale odmówiłam, a on zgodził się nawet na wizytę u psychologa ale chciał żebym ja też z nim tam poszła jeśli to uratuje nasz związek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No wiec jest juz jakis poczatek. Moze potrzebny byl wielki wybuch, zeby zaczelo sie cos zmieniac. Teraz tylko nie wymieknij jak ci zacznie wstawiac farmazony. Warunek konieczny i niezbedny - terapia!!! Pod zadnym pozorem nie zmieniaj zdania bo wroci do ciebie wszystko jak bumerang.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×