Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość żona taternika

Co myślicie o postawie "naszych" himalaistów którzy zostawili kolegów na śmierć?

Polecane posty

Gość żona taternika

Witajcie. mój mąż jest pasjonatem wspinaczki, TOPRowcem. Chodził też w alpy. I jak słucham o tym jak nasi bohaterscy alpinisci zostawili Maćka i Tomka to łzy same się cisną. Mąż zaraził naszego 10letniego syna miłością do gór. boję się że któryś z nich trafi na współtowarzyszy którzy ich porzucą na śmierć :( mąż był na ogromnej liczbie wypraw i zawsze słabsi szli przodem i wyznaczali tempo,a silniejsi ich ubezpieczali...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie pieprz głupot
Oni nie zostawili kolegów na śmierć Oni zrobili wszystko co w ludzkiej mocy aby ich ratować Ale cudotwórcami nie są i cudu nie uczynią widocznie niemożliwe okazało się uratowanie ich Ryzykowali życie swoje i towarzyszących osób aby ich ratować nie zawsze można uratować , nie zawsze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość weronikafaustynka
wiesz, to jest kontrowersyjny temat i Ty masz rację i współtowarzysze wyprawy, zdania będą podzielone jak zawsze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość żona taternika
A co zrobili żeby ich ratować? nic. mój mąż był na wyprawie na 4tysięcznik i tam skręcił nogę. koledzy go sprowadzili. jakim cudem bielecki zszedł tyle godzin przed nimi? to nie pierwszy raz kiedy kogoś zostawia. na k2 w lipcu też zostawił marcina i z niewiadomych przyczyn sam atakował szczyt. na wcześniejszej wyprawie też szli w grupie 7,4 zostawili. na szczęście wtedy przed szczytem więc szerpowie doszli i skończyło się na amputacjach. ludzie gór są indywidualistami,ale wśród naszych zawsze pewne zasady obowiązywały. wielokrotnie nasi poświęcali wejście dla ratowania życia innych śmiałków z innych ekip,a ci własnym ludziom odebrali szansę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wlasna dupa sie liczy
leziesz w gory to licz sie z tym zr zginiesz. Mnie ich nie zal, zal mi jak gina niewinni. Zrobili ile mogli aby ich ratoeac a wlssnego zycia nie musza dla nich tracic. Trudno. Ich wybor.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jdjsja
Dokladnie,znali ryzyko idac,teraz nie mozna miec zalu do nikogo to byl ich wybor

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Autorko nam może się wydawać że róznica 3000 m to nie wiele, ale w takich warunkach to bardzo dużo. Po jakiejś akcji tego typu kilka lat temu wypowiadał się doświadczony himalaista, że w takich sytuacja jest krótka piłka. Albo wszyscy ginął albo tylko oni. Przy takich wysokościach liczy się nie tylko ilośc metrów w górę, ale warunki pogodowe (zima), trudność podejścia wszystko. Biorąc udział w takiej wyprawie człowiek musi się liczyć z tym, że nie wróci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość womon in block
a po co wogóle tam szli? Mogli w domu na dupie siedzieć nic by im nie było ,a teraz piach gryzą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a niby z jakiej okazji
a ciekawe jak Ty bys postąpila, bys ratowala siebie, czy wiedziala ze mozesz zginac a innym pomagala? ci ludzie maja swoje rodziny, maja dla kogo zyc!!!!!!!!!!!!!!1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a niby z jakiej okazji
kazdy kto sie tym zajmuje wie jakie moze spotkac go zagrozenie, to jest swiadomy wybor

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość yyyy???
Ja tez nie rozumiem takiego "hobby" brakowalo im wrazen to maja za swoje,wiadomo zal ludzi,zal ich rodzin,ale sami sobie taki los zgotowali idac tam musieli brac pod uwage pewne ryzyko i to,ze z wyprawy moga nie wrocic.A ich koledzy to co niby mieli zrobic? to co mogli to zrobili,gdyby zostali tez by zgineli.Ja tam wole znaczki zbierac ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oni nic nie mogli zrobić
w tym środowisku egoizm na szzycie jest akceptowany- każdy musi liczuć na siebie! to sa ekstrema i każdy himalaista musi sie lozyć z tym ze moze nie wrócić...na tej wysokości nawet helikoptery nie latają a Ty oczekujesz ze 2 pozostałych miało pomagać? jak? znosić na plecach? nie wiesz o czym gadasz, gdyby próbowali ich ratowac zginęli by mi oni. takie sa prawa gór- grasz i albo wygrasz albo przegarsz. Maciek i Tomek przegrali (*)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ale to była mega ekstremalna wyprawa, o jakiej, wybacz, ale nawet twój mąż nie ma pojęcia. Oni - wszyscy walczyli o zycie i musieli się zdać tylko na siebie. Najmłodszy - Tomek biegał regularnie w ultramaratonach (czyli ponad 42km biegu - nawet do 100km npon stop) więc kondycję mieli wszyscy wyśmienitą. A w wiadomościach właśnie mówią. że to Maciek prawdopodobnie został, żeby pomóc Tomkowi i - zginął. Tak zginęliby w czwórkę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość żona taternika
Ciekawe co byscie mówiły gdyby tam został wasz mąż lub syn :O ciekawe że w środę rano pakistańczyk wszedł na 7.700... i bezpiecznie zszedł. ale to tylko tragarz więc on mógł ryzykować życiem,a gwiazdy nie mogły. o ile rozumiem artura bo to jego pierwsza wyprawa o tyle bielecki zdobył 4 ośmiotysięcznik w tym drugie wejście zimowe. wiem że 4tysiące to nie 8 ale motywy postępowania te same. mój mąż chodzi też w wyższe partie,2 lata temu miał iść na lhotse ale na szczęście zabrakło sponsora i nie wypaliła wyprawa. idą tam bo to pasja,dla niektórych praca bo z tych wypraw żyją. każdy liczy się z tym że góry mogą kogoś zabrać ale nie w taki sposób,żeby pójść nie oglądając się za siebie,nie licząc się ze zdaniem kierownika wyprawy który zabronił im się rozdzielać... a on miał ogromne doświadczenie,zdobył koronę himalajów i karakorum. w tym miał 6 solowych wejść, na brode peak wszedł a w zasadzie wbiegł sam w gorsecie ortopedycznym. i oni takiemu facetowi mówią że wiedzą lepiej?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość womon in block
Przyjmij życzenia Babo Kochana od drugiej baby z samego rana, niech dzień cały będzie radosny, bądź zdrowa Babo aby do wiosny...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oni nic nie mogli zrobić
nie rozumies tępa straszło że oni nic nie mogli zrobić?:O ten Twój męzuś taternik od 7 boleściu gówno wie o takich ekstremach! wiele autorytetów się wypowiadało i byli jednomjyślni ze przy takim stopniu ryzyka jest 50/50 że przeżyjesz...i nie ma mowy o pomocy drugiemu bo wtedy ryzykujesz własne życie! i kazdy z nich wychodzac w te góry był świadomy, że pomoc nie nadejdzie! musieli liczyć tylko na siebie! a Tomek (kiedy był z nim osttni kontakt) mówił, ze nie zrobu juz ani kroku, prawdopodobnie miał cgorobe wysokogórską- opuchnięty mózg i płuca, nie mógł złapać oddechu! jak miał mu ktoś pomóc debilko? nikt nie mógł nic dla niego zrobić ! a Maciej prawdopodobnie odpadł od ściany

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
żobna, wszysytko fajnie, ale "a on miał ogromne doświadczenie,zdobył koronę himalajów i karakorum. w tym miał 6 solowych wejść, na brode peak wszedł a w zasadzie wbiegł sam w gorsecie ortopedycznym." nie wbiegał tam ZIMĄ tuż przy zmroku!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość żona taternika
Wielicki miał kilka innych zimowych wejść i wiedział co oznacza i jeśli on będąc tam mówił żeby szli razem to chyba wiedział więcej od was :O na k2 czyli 800 metrów wyżej niż ci byli uratował w 96roku włocha który tam szedł. weszli we 3 i zeszli we 3. uratowali tego najsłabszego. kukuczka też ratował w takich warunkach, podobnie piotrowski. hajzer też był w takich sytuacjach. strefa śmierci jest powyżej 6tysięcy,więc w tym momencie mój mąż zdobywał takie szczyty...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"na k2 czyli 800 metrów wyżej niż ci byli uratował w 96roku włocha który tam szedł. weszli we 3 i zeszli we 3." ale nie zimą. K2 nikt ZIMĄ nie zrobił. To zupełnie inna bajka. Przecież dziecko z podstawówki nawet wie, że to pierwsza w historii świata wyprawa zimowa na tę górę. Nit przed nimi tego nie dokonał. Więc chcieć, czy nie chcieć - byli najlepsi. Lepsi też od Wielickiego... Poza tym nie spotkałam się z rozkazem kierownika, że mają wracać razem. Możesz przytoczyć fragment (podac link), gdzie rozkazał im działać razem, a oni go nie posłuchali?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oj tammmm przesadzasz
dobrze zrobili.....tak zginęli by wszyscy bg

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ale każda góra jest inna, każdy zimowy dzień też. Niejeden światowy himalaista po doświadczeniu ogromnym we wspinaczkach - w końcu umiera właśnie w górach... I na co to doświadczenie mu się zda? :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a - i jeszcze jedno. Oni byli podzieleni na pary z tego co pamiętam (jak się mylę, to mnie poprawcie), więc nikt nikogo nie zostawił, bo szli własnie w parach

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uświadomione czy otumanione
matimili to byla 6 wyprawa na ta gore w zimie, udoawdniacie sobie "prawde" nie czytajac nic nie wypowiadam sie na temat zachowania ludzi tam na gorze. Szacunek dla zmrlych, nikt im zycia nie wroci a swiadomie decydowali sie na ten niebezpieczny wypad

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość żona taternika
K2 w 96 był zdobywany latem. zimą go nikt nie zdobył. są 2 szczyty których dotąd zimą nie zdobyto. nie znajdę linka,bo to było w radio. powiedział,że sprzeciwiał się rozdzieleniu ale go przegłosowali. jak dobrze poszukasz to pewnie w necie gdzieś na bank to jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
co z tego, że szósta wyprawa, skoro dopeiro peirwszy raz góra została zdobyta?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ale kurde skoro
A po co oceniać postawę kogokolwiek? Nikt z nas tam nie był, nie widział, nie wie z czym przyszło im się zmierzyć. Nikt z nas nie ma prawa oceniać tych, co zeszli. DOświadczeni alpiniści (nie taternicy) mówią sami, że ludzie gór, muszą być egoistami. Nie zawsze da się sprowadzić kogoś i mu pomóc. Zresztą, co to teraz da? Myślicie, że tym, co zeszli jest łatwo? Wchodzili jako team, razem górę zdobyli, góra jednak wzięła słoną zapłatę za ten sukces Polaków. Teraz jedyne co można, to pomodlić się za nich wszystkich i w duchu wesprzeć rodziny zaginionych. Pomyślcie , co oni przeżywają ... pojechali ... nie wrócili i nawet nie wiedzą, czy kiedykolwiek dane im będzie ich pożegnać ... tak jak to się robi w naszej tradycji. Wstępnie dopiero latem możliwe będzie natrafienie na ich ciała, o ile w ogóle ... jak pożegnać kogoś, o kim nie wie się, że na pewno nie żyje ... owszem, realiści wiedzą, że raczej na pewno nie żyją ... a rodzina ma nadzieję, że jednak może jakiś cud nastąpi, co kłóci się z logiką ... Nie oceniajmy, to nie ma sensu i nie krytykujmy tych, co zeszli cali.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość żona taternika
Dokladnie wejścia zimowe były-berbeka 25lat temu w marcu był 18 metrów od szczytu. wtedy mu powiedzieli że go zdobył bo bali się że będzie dalej szedł i zginie. góra jednak sięgnęła po swoje. podział na pary był zostawieniem-nie robi się tego w takich warunkach i temu sprzeciwiał się wielicki. I dziwne jest to że małek i bielecki szli ze sprawnymi i silnymi pakistańczykami,a berbeka i kowalski razem. jeżeli nawet się paruje zespoły to na zasadzie-silny-słaby.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×