Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość lewa nogga

Czy macierzyństwo to szczyt szczęścia w związku ?

Polecane posty

Gość lewa nogga

Mam dziecko, o które z mężem się starałam prawie 2 lata, pragnęlam być matką, nie udawało się, chwytałam się wszelkich metod, by zajść w ciążę, uważałam, że tylko dziecka nam brak do szczęścia i że jak ono się pojawi, to będziemy wreszcie prawdziwą, scementowaną, szczęśliwą parą......Nic bardziej błędnego.....Otóż dziecko dopiero pokazało, jak w kość potrafi dać dzień codzienny i jak wielką wartością było życie tylko we dwoje, kiedy można było spać, ile się chce, iść, gdzie się chce i kiedy się chce, kiedy miało się czas na gruntowne upiększanie swojego wyglądu, czas na spokojne ugotowanie czegoś dobrego, czas na spontaniczny wyjazd, na którym można było sobie iść wieczorem na piwko czy jakiegoś drinka do baru, kiedy można było wyjechać do fajnej pracy na drugi koniec Polski nie oglądając się za siebie, bo żadne obowiązki mnie nie trzymały,tego mi tak strasznie brak i żaluję okropnie, że nie cieszyłam się tą wolnością i nie korzystałam z niej w pełni, kiedy mogłam, tylko traciłam czas i nerwy na starania o dziecko. Ja nie żałuję, że dziecko mam, nic z tych rzeczy, kocham je, bardzo skrupulatnie się synkiem zajmuję, nie wyobrażam sobie teraz życia bez niego i bardzo mnie interesuje i martwi każdy aspekt jego życia, nie lubię go nawet zostawiać nikomu z rodziny żeby móc gdzieś wyjść. Poświęcam dziecku maksimum czasu i naprawdę obchodzi mnie bardzo to, co się z synkiem dzieje, ile zje, jak się czuje.Ale..... Ja bardzo irytuję się tym, że nie mogę tego, tamtego, irytuje mnie często samo zachowanie synka, że mnie np. wymęczy jakąś półdniową histerią i że nie mam wtedy czasu dla siebie, że cały dzień praktycznie trzeba podporządkować pod dziecko, czasem mam wrażenie, że to moje macierzyństwo, to nie piękne chwile mamy i synka, tylko ciągłe pokonywanie trudności i ciągła walka i ciągłe wyrzeczenia, walka o to, by zjadł, walka z różnymi histeriami, walka, by się ubrał, by nauczył się pić z kubka, by nauczył się korzystać z nocnika, walka o to, by poszedł spać, walka z chorobami, mnie to wszystko jakoś strasznie zniewala i czasami zastanawiam się "po co mi to było?", czy ja w ogóle powinnam być matką i czy nie byłabym szczęśliwsza układając swoje życie bez dzieci ? Ale z drugiej strony wiem, że synka kocham i nie przeżyłabym tego, gdyby miał mi go ktoś zabrać, on jest całym moim życiem, ale jednocześnie bardzo zniewala mi to życie i boję się, że popadam w jakieś straszne niezadowolenie z życia, czy ktoś może czuje podobnie ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no masz racje
wierz mi ze wiele kobiet tak ma ... zmęczenie tez robi twoje . W jakim wieku jest synek ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ojtam ojtam
Miałam to samo - dotrwałam do 2,5 lat i poszedł do przedszkola - na 4 - 5 godzin. On jest mega zadowolony a ja wracam do normalności.. Synek był już znudzony wiecznym siedzeniem ze mną a ja monotonią wiecznych klocków itd. teraz on jest zadowolony, ma panie które zapewniają mu ciągłą rozrywkę, dzieciaki do wspólnej zabawy a ja czas dla siebie i żeby rozwijać się zawodowo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mysza_87
Bycie matka to jest z pewnością niesamowite doświadczenie, ale szanujmy też siebie! Kobieta musi mieć w ciągu dnia choćby godzinkę tylko dla siebie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aha123456
ja tez nie docenialam tej wolnosci:) teraz corka ma 2 latka i wszystko podporządkowane wokół niej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Spokojnie, dzieci rosną. Zmienia się wszystko. Gdy mialam male dzieci były dla mnie dużym obciążeniem, nie cieszyło mnie macierzyństwo gdyż byłam bardzo zmęczona i zirytowana. Jednak teraz to inna bajka. Nie wyobrażam sobie żeby ich nie było. Tylko trzeba mądrze wychowywać, żeby w wieku nastu lat (dzieci) nie mieć z nimi problemów wychowawczych. Mam to szczęście i tych problemów nie mam. Dopiero teraz cieszę się macierzyństwem i doceniam to wszystko. warto było wlożyć trochę wysiłku :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wina leży w was
Tak to jest kiedy jest się typem który jak jest zimno to marudzi,że chce aby było ciepło,jak się zrobi ciepło to marudzi,że za gorąco :O dziecko jest częścią życia rodziców ale nie jego centrum !!! Moje dziecko od początku spało w swoim łóżeczku od początku jak kwękało a ja coś robiłam to mówiłam mama zaraz przyjdzie poczekaj i o ile nie była to pora karmienia i dziecko miało suchą pieluchę,to najpierw kończyłam co mam zrobić a potem przychodziłam do dziecka. Słysząc mój głos dziecko po kilku kwęknięciach uspokajało się i zajmowało np zjadaniem rączki :) nigdy nie reagowałam na próby urządzania histerii-było ich kilka,ale jako,że nie przyniosły skutku to dziecko obecnie 3letnie już nawet nie próbuje. zawsze miałam czas aby zadbać o siebie. jesteśmy spontaniczni-jak dziecko miało 7 tygodni to spakowaliśmy się i pojechaliśmy na drugi koniec kraju bo mieliśmy ochotę się wyrwać-a nie mieliśmy ani nic zarezerwowane,ani zaplanowane. Wszystko zależy od podejścia do życia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hjuyhjju
ja mam dwójke dzieci jedno 5letnie drugie pólroczne ipowiem szczerze ze miewałam rózne mysli ale dopiero od niedawna postawiłam siebie na 1 miejscu. Nie dam rady, nie sprzatam na błysk caałego domu, czy nie gotuje obiadu z 2 dań tylko zupe bo musi byc codziennie. Nie to ze staje sie samolubem ale skoro maz mowi zeja wniedziele to rano spię ( do 12) to dlaczego ja mam pachac jak kobyła? Daje tez czas sobie na drzemki niech mąż sie zrelaksuje przy dzieciach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lewa nogga
Przepraszam, że mnie nie było,ale napisałam temat i nie miałam czasu do niego wrócić. Widzę, że nie jesteście jakieś zszokowane moim podejściem i jest to Wam bliskie. Ktoś tu napisał, że to minie,że dzieci wyrosną i to się zmieni, tylko ja od porodu żyję wciąż tą myślą, i niewiele się zmienia, a wręcz niektóre rzeczy stają się gorsze.Jak mój syn był noworodkiem i krzyczał w niebogłosy z powodu kolek, tłumaczyłam sobie, że jeszcze kilka miesięcy i najgorszy czas minie, minęło parę miesięcy, owszem, kolki minęły, ale pojawiły się inne problemy - np. budzenie się dziecka w nocy co godzinę, bo ząbkował i bolały go dziąsła.Stwierdziłam, zęby wyrosną, mały podrośnie, zacznie chodzić i być bardziej kumaty, będzie lżej, a wcale nie zrobiło się lżej, tylko gorzej, bo młody wraz z opanowaniem chodzenia przestał jeść i stał się strasznym niejadkiem. Tłumaczyłam sobie wtedy, dobra, poczekaj do czasu, aż mały będzie miał 2-3 lata, to już będzie mówił, jadł wszystko, załatwiał się na nocnik, wtedy będzie luz i będziemy mogli gdzieś na luzie z nim wyjechać, odpocząć , ale nic bardziej mylnego, 2-3 latek jest jeszcze bardziej absorbujący. No i aktualnie mój syn ma prawie 3 lata i nadal czuję się zniewolona tym wszystkim. Doszły właśnie histerie, pokazywanie swego ja, kłopoty z załatwianiem się na nocnik, z jedzeniem nadal są cyrki, nie jest tak pięknie, że mały je wszystko co my bez grymasów.Kłopoty z mową, bo mój syn mimo prawie 3 lat nadal ledwo co mówi, więc logopedzi, pediatrzy. I tak ciągle coś od urodzenia. I ja czasem się zastanawiam, czy to ja mam nadzwyczaj problemowe dziecko czy dziecko jest normalne, zwyczajne, tylko ja czarno wszystko widzę i postrzegam to za bardzo jako udrękę ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lewa nogga
I to jest taka sprzeczność właśnie, bo jednocześnie dziecka chciałam i dziecko jest dla mnie wszystkim i broniłabym syna jak lew i nie dała krzywdy zrobić, ale z drugiej strony, jak przypomnę sobie czas, kiedy byłam bez dziecka, to tak mi tęskno za tymi beztroskimi chwilami. Jak obserwuję czy słucham ludzi bezdzietnych, to tak im zazdroszczę wielu rzeczy, tego spokoju, luzu, odpoczynku, spontaniczności i wolności. Zastanawiam się, czy tak szykanowane tu nie raz na forum kobiety zarzekające się,że dzieci nigdy mieć nie chcą i że wolą od męża odejść niż urodzić mu dzieci, nie mają w tym swoim przekonaniu trochę racji, że dzieci to bardzo męcząca praca mocno podcinająca skrzydła wolności i niezależności.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lewa nogga
Dodam,że ja pracuję zawodowo na pełen etat, siedziałam w domu z dzieckiem tylko przez czas urlopu macierzyńskiego, tak że pół dnia mam co dzień bez dziecka,a mimo to jest mi ciężko. Ja ostatnio odnoszę wrażenie,że lgnę do pracy, i wcale nie czekam z niecierpliwością na to, by iść do domu z pracy. Ja chętnie wstaję do pracy, bardzo chętnie wykonuję swoje obowiązki,dobrze je wykonuję i się w nich spełniam bardziej chyba niż w rutynie macierzyństwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cecylias28
Autorko mam identycznie jak ty

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I nie macie sobie co robic wyrzutów kobietki. Za malo się mówi o cieniach macierzyństwa, promuje się wzorzec matki polki, a nie normalnej kobiety. dzieci trzeba kochac ale wiadomo, że obowiązki czasem przerastają. Jednak z czasem będzie ich mniej, będą to obowiązki innej natury, będzie dobrze, nie martwcie się. Nie jesteście jedyne, ktorym macierzyństwo daje w kość, ale to nie znaczy że jesteście złymi mamami. Mam dwie duże córki i mi mówią że jestem najlepszą matka na świecie i nie zamieniłyby mnie na żadną inną - to wynagradza wszystko :D i utwierdza mnie w tym, że pomimo wielu niedociągnięć jakich się dopuściłam np. złości, ograniczonego czasu (choć mogłam więcej) itp. - dałam im jednak dużo miłości, i to najważniejsze :D Trzymajcie się :D I nie obwiniajcie za nic, nie jestesmy jakimiś Matkami Polkami - chodzącymi ideałami, tylko normalnymi ludźmi :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lubieJapka
autorko mam podobnie jednak muszę przyznać,że moje dziecko naprawdę wyrasta ze wszystkiego i teraz mam super,dużo lepiej.Kolki miała do 6 miesięcy,potem zęby do roczku najgorzej było.Po zębach już naprawdę nasze życie -moje i męża bo razem przez to wszystko przechodziliśmy bardzo się zmieniło.Mała zaczęła robić na nocnik siusiu i kupę w 21 m-cu więc od tego czasu mam raj!zero pieluch,tylko wycieramy jej tyłeczek po kupie,po sikaniu sama się ubiera,jest bardzo samodzielna ogólnie,jest grzecznym poukładanym dzieckiem,nie odstawia histerii,ma czasem gorsze dni,ale jak każdy.Je jak szalona,nie mam problemów zdrowotnych i z mówieniem,po drugim roku zaczęła nawijać jak szalona.Jeszcze rok temu napisałabym identycznego posta jak ty,ale dziś ci mówię,ze jestem przeszczęśliwa i mamy nagrodę za tą mękę od początku.Zobaczysz,będzie lepiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość heloiza999
związek to związek, a macierzyństwo to macierzyństwo, autorko. wiem, że mnie znielubicie znowu, ale chyba wiadomo, że dziecko jest, by łączyć, by widzieć w nim swojego partnera i siebie (ile z was własnie o tej fuzji myśli, gdy patrzy na swoje dziecko, a ile z was tępo podziwia błękitne oczka??? hę???). dla mnie związek owocny, to związek, który daje ludziom szczęście, związek, który trwa i to będzie moje kryterium moje drogie. jałowy związek, to taki, w którym ludzie to współlokatorzy, a nie para zbudowana na autentycznej więzi emocjonalnej. Można być związekiem jalowym mając nawet 4 dzieci. tak definiuje tą jałowość, nie jak posłanka Pawłowicz, który jest sama pod każdym jednym względem i w każdy jedny mozliwym znaczeniu jałowa nie wątpię w piękne aspekty macierzyństwa i wcale nie odrzucam argumentu, że takowe są, wbrewe temu co o mnie myślicie. proces wychowywania, zarażania pasją, to jest coś pięknego...i właśnie to podobieństwo do siebie i partnera w dziecku...samo wzruszenie. ale czy jest to SZCZYT SZCZĘŚCIA? szczęście to pojęcie ZŁOŻONE. złożone. i dla mnie kobieta jest nieszczezra sama z sobą jeśli mówi, że jest szczęśliwa, bo ma dziecko, mimo, że jej na łeb z dachu kapie, a facet ma ją za kucharkę lub odszedł. czytałam, że psychologowie zgodni są, że człowiek jest istotą potrzebującą pary, tzw. singlizm z wyboru obejmuje naprawdę nielicznych. ale nade wszystko szczęście jest pojęciem indywidualnym. i nie ma nań przepisu, ot. mniej dziecko, bo to da Ci szczęście. śmieszą mnie tacy ludzie, co tak mówią. wierzę, że rodzicielstwo może być piękne i nawet powiedziałabym czemu tak myślę, ale stwoierdzenie "dziecko=szczęście' to wielkie uogólnienie i nieobiektywne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ludzie, niezaleznie od
pogladow na macierzyństwo, blagam, zastanoiwcie sie, zanim uzyjecie okreslenia "matka Polka" , ktore a znaczenie dokladnie odwrotne,niz to, za jakie jest uwazane na kafe. Matka Polka ( zajrzyjcie do zrodel tego oktreslenia!) wychowuje dziecko nie na rozpieszczonego maminsynka, to wlasnie nie kwoka, tylko kobieta swiadoma wzaniejszych celow. Dlaczego uzywacie zwrotow, ktorych znaczenie dokladnie przeinaczacie?!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość heloiza999
z tego co wiem to "matka polka" jest terminem wywodzącym się z czasów przedwojennych- matka cierpiętnica, która poświęciła życie na wychowywanie (wteyd kobiety jeszcze nie pracowały zawodowo jak teraz, a przynajmniej większość z nich), a następnie jej synowie na wojnie poginęli. obecnie używa się tego okreslenia pejoratywnie w odniesieniu do matki, która się poświęca, która cierpi za każde złe słowo w kierunku swego dziecka, która sprowadza macierzynstwo do jakiejś misji, nadaje mu jakies boskie przymity- ogólnie matka polka to wyrażenie karykaturalne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ludzie, niezaleznie od Matce Polce przypisuje się heroizm i siłę - i w tym kontekscie użyłam tego sformułowania, doskonale wiem co ono oznacza :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość heloiza999
tak czy siak jets to termin przerażający, bo można chcieć być matką, ale bohaterka już nie. ktoś może być i chcieć być delikatną, płaczącą na filmach babeczką.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie. szczytem szczęścia w zwiazku jest, kiedy rozumiemy się w pół słowa, kiedy po latach wciaz potrafimy sie zaskakiwać, czuc miłosc i pożądanie ze strony drugiej osoby :) Macierzyństwo jest dopełnieniem tego szczęscia. Bo oprócz złych chwil są też te dobre- chwile, kiedy jesteśmy dumni, ze nasze dziecko jest takie jakie jest, dzięki nam... A teraz proza- czasem mamy ochote wyłączyc dziecko i uprawiać dziki seks rano :) ale przez najblizsze 3-4lata to niemożliwe ;) Natomiast dziecko rośnie i to mega szybko, wiec pozostaje nadzieja, ze kiedys do tego wrócimy. Obysmy nie byli za starzy :) Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość heloiza999
pozdrawiam Cię mireczkowata;-) jakie Ty masz fajne poglądy na rodzinę. cieszę się, że sa tacy ludzie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmm
heloiza999-- widzę ze ty lubisz wszystkie matki które żałują ze urodziły dziecko tak jak np mireczkowata

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
rownież pozdrawiam heloiza :) Chciałabym dożyć takiego dnia, kiedy uświadomisz sobie, ze dasz radę urodzic dziecko i dalej tak samo, jeśłi nie mocniej, kochać "współtwórce" tego małego cudu :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość helaelabela
nie czyatlam ale powiem tak - nie macierzynstwo to nie jest zaden szczyt szczescia w zwiazku. Dzieci w zwiazku w ogole nie sa potrzebne, to jest tylko taka zachcianka powodowana hormonami. Szczyt szczescia jest wtedy kiedy milosc jest jeszcze mloda i dla drugiej osoby jest sie w stanie zrobic wszystko. I chwala ludziom ktorym ten szczyt zostaje na dluzej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bgbvdh
jak już to chyba rodzicielstwo? Macierzyństwo to relacja między matką z dzieckiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość heloiza999
mireczkowata- może kiedyś...ale ja wolałabym późne macierzyństwo jesli już;-p monica bellucci tak wybrała i żyje;-p do poprzedniej oosby- kto powoiedział, że lubię matki żałujace, że mają dzieci? ja lubię matki, któr emi oczu nie mydlą, że gazy dziecka pachną lawendą. i lubię zdrowe relacje rodzinne i kochajace się pary. w takim układzie KAŻDY, powtarzam, każdy jest szczęśliwy. a od kiedy to mireczkowata żałuje, że ma córkę///????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ARRiA
Mi bycie matka, zona i kochanka odpowiada, czuje sie szczesliwa i spelniona. Tyle ze mnie i meza dziecko zblizylo i wiadomo, ze jak sie ma rodzine, to nie bedzie sie zylo jak para bezdzietna czy osoby samotne. Ale do tego trzeba dorosnac....... A nie najpierw splodzic dziecko, a potem stekac, ze sie tyle w zyciu stracilo. Nie uwazam posiadania dziecka jako czegos, co ogranicza, nie ucierpiala na tym ani moja kobiecosc ani oglolnie zycie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lewa nogga
Do ostatniej wypowiedzi szczęśliwej i spełnionej mamy chciałabym się ustosunkować, Otóż ja dojrzale i świadomie podjęłam decyzję o dziecku. Nie jestem typem gówniary, co sobie coś ubzdurała, zrobiła to, a teraz żałuje. Jestem osobą spokojną, rozsądną, skrupulatnie planującą swe życie, tak więc zapragnęliśmy z mężem dziecka, nie mieliśmy 19 ani 20 lat, tylko prawie 30 i zdawaliśmy sobie sprawę, że dziecko to nie różowa lalka, do której się cmoka, tylko to wiele wyrzeczeń - byliśmy tego świadomi.Ale jednak po porodzie to wszystko zupełnie inaczej wygląda niż sobie planujemy i wyobrażamy. Tych trudów, nawet jak jesteśmy ich świadomi przed porodem, nie jesteśmy w stanie sobie dokladnie wyobrazić, poczuć, to wszystko dzieje się dopiero w trakcie wychowywania dziecka i dla mnie ten czas po porodzie to było jak kubeł zimnej wody na łeb, jak wrzucenie na środek oceanu dając mi tylko tratwę i kijek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lewa nogga
Mireczkowata, owszem, macierzyństwo czy rodzicielstwo powinny być dopełnieniem związku, nie celem czy szczytem, ale przyznasz chyba, że małe dziecko wymaga tyle czasu i uwagi, że chcąc nie chcąc ten malec staje się celem i szczytem i gubi się gdzieś tą wyższość uczucia partnerów, tego, że są razem, że to jest ważne.Dziecko pochłania większość czasu jak jest małe. Nie ma za dużo czasu na siebie i partnera.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×