Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

klotka

Odejdź póki czas, nie żałuj zamrnowanych lat

Polecane posty

Gość Sweetlips
nie ma sensu tu zadne gadanie... kochaj go dopoki nie dorosniesz i nie pomyslisz ze zmarnowalas sobie zycie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyno, piszesz jakbym czytała o sobie. Ja podjęłam pierwsza decyzje, znalazłam nr i jutro zapisuje się na wizytę do poradni psychologicznej. Nie zmieniaj się dla kogoś, kto na to nie zasługuje. Nie popelniaj moich błędów, będzie tylko gorzej, on się nie zmieni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ona 0os
milosc/przywiazanie... i dobre chwile naprawde potrafia wymazac zle wspomnienia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie wmwisz mi, ze dobre chwile maskuje zle, bo to nieprawda. Za każdym razem kiedy jest dobrze zastanawiam się, kiedy znów coś się wydarzy. Dziewczyno przejrzyj na oczy. Wiem, co mowie. Znajomi mówili mi juz dawno ze on jest toksyczny, ja go bronilam, obwinialam siebie. Teraz czuje, ze straciłam 4 lata życia i jeżeli w ogóle się pozbieram to zajmie mi to dużo czasu, nerwów i wysiłku. Nie umiem się z tego wyrwać, ale jestem świadoma, tego co się dzieje. Ty też po części czujesz ze coś jest nie tak, napisałaś tu, w tym temacie, a nie w temacie "jestem szczęśliwie zakochana"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do Klotka........
straciłas 4 lata, ale ile zyskasz, kiedy wyrwiesz sie z tego chorego zwiazku.Zycze Ci duzo siły.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jak mnie denerwuja ci
Ktorzy mysla ze ludzie sie nie zmieniaja. Nawet ty, mimo ze sama jestes przykladem. Zmienilas sie pod wplywem przezytych doswiadczen. Kiedys pewna siebie, teraz zakompleksiona szara myszka - to jest przeciez zmiana. A dlaczego nie odchodzisz (pomijajac kwestie braku pewnosci siebie) ? Bo czlowiek woli nawet najgorsze znane, od tego co nieznane. I latwo sie przyzwyczaja, przystosowuje do sytuacji. A i zawsze najtrudniej zakonczyc 1 zwiazek, z kolejnymi nie ma juz takich problemow. Musisz pokonac ten lek przed nieznanym.22 lata to poczatek zycia, nie koniec

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do pytjnikowa czy jakoś tak
Odpowiem Ci pytaniem na pytanie . Jesteś świadoma w jakim bagnie jesteś i dalej w tym tkwisz? Zrób porządek ze swoim życiem , a później doradzaj innym i ich oceniaj , jeżeli musisz;-) , a będziesz bardziej wiarygodna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do pytjnikowa czy jakoś tak
Jeszcze miało być : OTRZĄŚNIJ SIĘ;-) Zacznij od siebie zmiany , a nie próbuj ,na siłę , zmieniać życia innym . Każdy ma swoje i ma prawo przeżyć je na swój sposób .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hvarree
dziewczyny, uciekajcie póki czas. Sama byłam w takim zwiazku i musiałam mocno dostać w tyłek żeby się z tego wyrwać. Też mi się wydawało, ze nie dam rady, ze jestem za słaba, ze nie przeżyję. Wszystko to było skutkiem tych manipulacji o których była tu mowa. Taki człowiek potrafi grać najsłodszego na świecie, by za chwilę zmieszać z błotem. Przeżyłam wyzwiska, poniżanie, skrajną kontrolę, a w końcowym okresie nawet przemoc fizyczną. Myślę, że facet, który posuwa się do tego, żeby bez skrupułów ponizac partnerkę słownie, wkrótce posunie się do rękoczynów. Proces uwalniania się (bo to był proces, nie potrafiłam skończyć tego na raz) trwał około roku. Przez ten czas powoli przyzwyczajałam się do myśli, że nie mogę z nim być, że to nie jest dobry człowiek i nigdy nie będzie mnie dobrze traktował, że się nie zmieni. Gasły we mnie nadzieje, az pewnego dnia wzięłam swoje rzezczy i po prostu wyszłam. Dlatego, że już byłam wymęczona psychicznie i dlatego, że długo oswajałam sie z tą myślą dałam radę. Od tego czasu minął prawie rok, mam kochanego mężczyznę u boku, który naprawdę jest dla mnie dobry i jestem z nim szczęsliwa. Jednak po tamtym zwiazku zostały mi jeszcze lęki, z którymi nie bardzo potrafię sobie poradzić. Takie coś głęboko zapada w psychikę. Jeśli nie umiecie skończyć tego na raz, róbcie małe kroki, szukajcie pomocy u psychologa. Nie zmarnujcie sobie zycia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dzięki za tyle mądrych słów, nawet nie wiecie, ile to znaczy, usłyszeć, że dasz radę ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ty go nie kochasz. Nie wmawiaj sobie, bo o nieprawda. Jesteś uzależniona. Czy powiesz: Kocham wódkę. Albo: Kocham kokainę? Nie, jesteś po prostu uzależniona. Grzeszysz, bo krzywdzisz człowieka - czyli siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość prrowokatorr
Nieprawda że ona jest uzależniona. Dobrze jej i dlatego unieszczęśliwia faceta. Zresztą gdyby tak jej było źle to dawno by się rozstali. Prowokacja. !!!!!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Marrrynka91
Klotka... jakbym czytała o sobie.. jestem dokładnie w Twoim wieku, przezywam dokłądnie to samo, co Ty.... identycznie. Różnica tylko w tym, że jestem z facetem 2 lata i narazie nie ma mowy o jakichkolwiek zaręczynach...tez nie potrafię odejść, też jestem dręczona psychicznie.... w sobotę zostałam nazwana " kłamliwą suką" bo nie wypiłam aspiryny, a przecież on specjalnie dla mnie zrobił.... Takich sytuacji są tysiące, miliony, kłotnie o bzdury on z siebie robi świętego wmawia mi, że na niego nie zasługuję, że jestem niedobra, że mam się bardziej starać, wypomina mi swoje byłe... nie mam już sił...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Marrrynka91
To śmieszne.. to jest chyba jakiś znak.. że trafiłam na ten temat. Właśnie teraz gdy czuję całą sobą, że muszę w końcu coś ze sobą zrobić, bo on mnie niszczy, niszczy mnie doszczętnie. Spotkałam ostatnio znajomą mojej siostry która widziała mnie tylko raz w życiu za nim poznałam mojego faceta.... Ta dziewczyna powiedziała mojej siostrze, że strasznie schudłam i wyglądam na styraną życiem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I to jest w tym wszystkim najgorsze, że wiesz, że musisz coś zmienić. Wiesz, że on jest zły, mówią Ci to wszyscy wkoło, a ty i tak dalej w to brniesz.Potrafisz innym przytoczyc miliony sytuacji, kiedy on Cię nie szanował, wyzwał, poniżył. A przy nim nie potrafisz odezwać się słowem. Zamierzasz coś z tym zrobić? Czy czekac, aż samo się rozwiąże?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość masz racje nie odchodź
ja bykłam dokłądnie taka jak ty, i tak samo kurczowo sie go trzymałam. A teraz wegetuje, bo nie zdecydowałam sie na rozwód, żyję osobno, nie śpię z nim i w ogóle. Przegałam życie. A mogłam dac sie poderwac przed ślubem kilku innym :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość masz racje nie odchodź
masz dobrze zatytułowany temat, nie masz jeszcze ślubu. I robisz taka głupotę. Daruj, jesteś, jak mówia na Śląsku, DAREMNA.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mężatka, czy samotna
Czasem czekam, aż on mnie zostawi - ja tez czekałam , aż on mnie zostawi już sie tyle uzbierało przez 3 lata rok poślubię chciałam odejść, ale nie potrafiłam bo go kocham cały czas wiesz co sie stało zdradziłam ja zdradziłam dla mnie jest to nie pojęte bo czekałam , czekałam i czekałam aż coś sie wydarzy i sama pocisnęłam po całej lini - wybaczył i teraz jak odejść ? jak wybaczył okrucieństwo i nadal go kocham !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mężatka, czy samotna
klotka - chcesz zdradzić ? bo do tego dążysz do samozagłady , młoda jesteś wiec sie ogarnij , ja mam poczucie wstydu nie chce abyś ty to czuła.... żałuje ze wcześniej nie odeszłam, bo wiem ze przed zadrą miała bym szanse powrotu teraz nie mam .... muszę być z nim kocham go naprawdę ale nie czuje sie przy nim jakoś szczególnie szczęśliwa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mężatka, czy samotna - nie rozumiem twojego toku myślenia, jesteś nieszczęśliwa, ale zostawiając go liczyłabyś na to, że wróci?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Przezylam coś pdobnego
Hej! Czytająic te wszystkie historie, mam wrażenie jakbym widziala siebie sprzed lat. Kiedy mialam 15 lat zakochalam się w nim. Ukladalo nam się dobrze moze z jakieś pol roku. Pozniej bylo już tragicznie. Wyzwiska, zazdrość, rękoczyny, szantaż, ze on się zabije kiedy odejdę. Odchodzilam tak i schodzilam się przez 7 lat. To byl koszmar. Stracilam wiarę w siebie, zaczelam miec leki, nie spalam, plakalam. Klocilismy sie, padaly najgorsze slowa. Pobil kilkakrotniei moich kolegów, bo byl o nich zazdrosny. Odeszlam, urwal nam się kontakt, jednak on probowal dzwonil, pisal, najpierw wyznawal milosc, potem grozil, ze mnie znajdziej i dopadnie. Zrobil ze mnie suke, rozpuscil obrzydlowe plotki, jednak ja nie odpowiadalam. Trzymalam się i kontakt sie urwal. To juz 2 lata, kiedy nie mam z nim zadnego kontaktu. Spotkalam kogos, z kim tworze cudowny zwiazek, kto kocha mnie i wspiera, kto pokazuje jak powinien wygladac zwiazek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mężatka, czy samotna
klotka - może to okrutne co powiem , ale jeśli by mi sie nie udało wiem że on jest........ albo jeśli była bym z innym - spróbowała to może okazało się ze jednak byłam szczęśliwsza z nim rozumiesz- trochę obłudne ale prawdziwe :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mężatka, czy samotna
to moja Historia: jesteśmy ze sobą 8 lat z tego 2 lata małżeństwem. przeciwieństwa się przyciągają , ale mi jego tryb życia przeszkadza. kocham go i kochać będę wiem to! po ślubie chciałam odejść , ale kochałam go i co ludzie powiedzą że tak szybko chce sie rozwieść ( po nie całym roku) jego sposób bycia przeraża mnie na starość , nic mi nie pasuje w nim , ale kocham go za jego cechy charakteru uzupełniamy się oraz intelektualnie dogadujemy się , ufam mu bezgranicznie i wiem ze czy chora zdrowa czy kaleka nie zostawił by mnie - ja jego tez, ale w mojej głowie jak by smutek. przez pierwsze 3 lata byłam totalnie szczęśliwa, teraz nie wiem.... Był okres okrutny dla mnie (nie będę się rozpisywać ) ale to ja zwiodłam na całej lini - zadziałam zakocham się ( czuje sie jak szmata) wybaczył mi. jesteśmy razem choć na odległość bo wyjechał w delegacje na rok. nie czuje tęsknoty lecz miłość , nie czuje pożądania a w mojej głowie pojawia się myśl aby on mógł popełnić błąd, abym mogła odejść, ale na samą myśl ze nie może tak sie stać boje sie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mężatka, czy samotna
miałam możliwość odejścia bez poczucia winny , ale pojawił się on i zapomniałam o smutnej codzienności i zachowaniu mojego męża walczyłam ale sie nie udało zakochałam sie i ....... byłam na środkach uspakajających z tego powodu - poczucie winny zabijało mnie do teraz tak jest mam poczucie winy i wstydu. wiem ze mnie kocha z całych sił wybaczył oraz niesamowicie zachował sie w tych chwilach kiedy byłam zdesperowana faktem , że zdradziłam. to ja powinnam chodzić jak zbity pies i warować przy jego nogach lecz to on głaskał mnie po głowie i mówił ze mnie kocha nie odchodź. - to jest to on jest niesamowicie dobrym człowiekiem i uczciwy jednak jest wielkie ALE :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiesz, ja czasem sobie myślę, że to co czuję, to nie jest miłość, tylko jakies chore przywiązanie. Ale to o czym ty piszesz, to jest dopiero przerażające. Mam takie odczucie, że mój też wybaczyłby mi zdradę, tylko dlatego, że wie jaka jestem, że juz mnie sobie "wychował" i jest mu wygodnie. Ja nie jestem święta, zdradziłam, to był jeden z tych momentów, kiedy po prostu przestałam już myśleć, po kolejnej awanturze. Uwierzcie nie wystarczyło kilka spotkań. To trwało rok, zanim w ogóle pozwoliłam się przytulic. Ale on zawsze powtarzał mi jaka jestem piękna i mądra, jak bardzo jestem niesamowita. Przy nim czułam się kobietą, choć tylko się przyjaźniliśmy i zupełnie nic nas nie łączyło. Ale się rozwinęło. Czuję się z tym źle, ale tylko dlatego, że złamałam swoje zasady. Nigdy mu o tym nie powiem, bo to tylko dałoby mu kolejną okazje do wyzywania mnie, poniżania, a jestem pewna, że i tak by wrócił. Swoją drogą, ten drugi cały czas istnieje w moim życiu, ale znów są tylko rozmowy, wspieranie i miłe słowa. Raz, jeden, zdarzyło się. Nie czuję się przez to gorsza, czasem tylko, w trakcie kolejnej awantury wmawiam sobie, że sobie zasłużyłam. Ot, kolejny powód...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mężatka, czy samotna
klotka- kobieto proszę cie zastanów się ok masz dopiero 22 lata i z chęcią zamieniła bym sie sytuacjami. dziękuje ze podziałaś o zdradzie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mężatka, czy samotna
Ale to o czym ty piszesz, to jest dopiero przerażające - czemu tak uważasz ? jestem ciekawa twojego zdania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Właśnie dlatego, ze jesteś po ślubie, nadal ci zle, a piszesz ze go kochasz. Porównujesz się do psa? Dlaczego sobie to robisz? Ja zawsze miałam zasady, zdradę uważałam za coś obrzydliwego, ale wiem ze gdyby on był w porządku, to by się nie wydarzyło. Nigdy więcej tego nie zrobię, jestem pewna. Ja też pomyślałam o starości, co nam zostanie po latach? Myśl, ze zmarnowalysmy życie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mężatka, czy samotna
nie chodziło mi to ze jestem psem- to tylko przenośnia była. nie wiem czy sobie zmarnowałam życie bo jednak kocham , ale to nie jest szczęście jakie bym chciała mieć, wiem ze nie będę kochać mocniej niż jego ale ja przy nim sie dusze bo mamy inne tryby życia. słuchaj jesteś młoda wiec przed toba wiele na pardwę masz 22 lata zazdroszczę ci :) ja juz mam 30 i powinnam myśleć o dzieciach ale jakoś nie śpieszno mi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mężatka, czy samotna
mój kochanek zostawił dla mnie rodzinne bo kocha mnie nad życie , tak zakochałam sie ale to nie jest miłość jak do męża. tak to nie było jedno razowy sex. gdybym nie zdradziła może inaczej , mogła bym go zostawić spróbować - już wcześniej ci mówiłam ,a tak to..... boje się co dalej bo ja jetem coraz starsza

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×