Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

klotka

Odejdź póki czas, nie żałuj zamrnowanych lat

Polecane posty

Gość lilia25
Dałam mu ostatnią szansę, ale to dlatego, że sam zauważył, ze ma problem i zgodził się iść na terapię, bo nie panuje nad nerwami. Jesli się chociaz raz powtorzy sytuacja, że mnie zwyzywa, uderzy, poniży itp to od razu odchodzę. Teraz, żebym nei miała wyrzutow sumienia jeszcze spróbujemy ostatni raz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość xxxonaxxxonaxxx
Ja tez mam problem jestem z mezem od 3lat rok byl z nim cudowny a pozniej sie zmienil o 360 stopni zaczal mnie wyzywac ponizac wtedy nie uderzyl ale od tego roku jest coraz gorzej przychodzi czasem potrafi z pracy 3dni przychodzic pijany wyzywajac mnie non sto mowi zamknij jape albo jestes dla mnie zwykla kur wa uderzy mbie tez pare razy a ostatnio piescia w twarz jest okropnie mysle zeby go zostawic ale on przeprasza boje sie wyjechac reakcji tesciowej mieszkam od domu rodzinnego 400km nie mam na bilet a wiem ze od niego nie dostane zreszta on jak dostaje kase to albo wieksZosc prZepija tak i nie daje mi tylko robi co chce to jest rtrudne nie wiem ,co robic poomocy !!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
lilia25, tylko błagam Cię, niech to będzie ostatni raz :) xxxonaxxxonaxxx jezu, bije Cię, wyzywa, nie zmienia się. Ty się zastanawiasz? Pożycz pieniądze od koleżanki, zadzwoń do rodziców. Jeżeli Cię przyjmą, nie zastanawiaj się. Macie dzieci? Chcesz, żeby twoje dzieci miały ojca, którego się boją??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lilia25
Nie wiem co robić, Klotka wiem, że dobrze radzisz, ale ja niedość, że go kocham, to jestem tak uzależniona, że cały czas tylko o nim myślę. Jednocześnie go nienawidzę i mam wstręt do niego, a mimo to go kocham i chciałabym się do niego przytulić. Wiem, że nigdy się nei zmieni i się tylko oszukuje ale nie potrafie odejść. W dodatku tak strasznie boje sie samotności. Nie mam przyjaciół na których mogłabym liczyć, rodzinę nie chce zameczać moimi problemami bo mają dość swoich, najchętniej już bym umarła i miała to wszystko za sobą. Wiem, że poza jego wybuchowością i straszną zazdrością, to dobry i wrażliwy człowiek, który mnie kocha ale panicznie boi się mnie stracić, dlatego każdy mój sms, wyjście, spóznienie traktuje jako możliwosc zdrady i wpada w furie. Nie wyniósł żadnych wzroców męża z dzieciństwa, bo jego ojciec nie był zbyt oddany rodzinie, a gdyby nie to wszystko pewnie potoczyłoby się inaczej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jak ja doskonale rozumiem
ten schemat. Piekne wspaniale cudowne chwile na zmiane przeplatane z prawdziwym pieklem jakie ktos, kto naprawde kocha, nigdy by ukochanej osobie nie wyrzadzil. I nie ma wytlumaczenia dla takiego zachowania. Dlaczego mamy cieszyc sie ochlapami? Wmawiac sobie ze przeciez potrafi byc taki czuly, kochany. To nic ze czasem da w pysk. Potem przytuli, pocaluje i wszystko bedzie znowu pieknie. Do nastepnego razu. I tak wciaz i wciaz, az czlowiek traci wiare ze nalezy mu sie jeszcze cos wiecej od zycia niz ciagle ponizanie, upodlanie, manipulacje i inne psychologiczne zagrywki. Wiem to doskonale z autopsji. Przez 2 lata bylam w zwiazku z psychopata, po ktorym nigdy nie wiedzialam czego sie spodziewac. Do tego uzaleznienie od alkoholu, awantury, straszenie ze skreci mi kark albo zabije siebie. Po jednej takiej akcji nie wytrzymalam. Nie bylo mnie w domu a w miedzyczasie wyslal mi zdjecie w ktorym przyklada sobie duzy noz kochenny do gardla. Do tego podpis ze to moja wina. Nogi sie pode mna ugiely. Kiedy wrocilam do domu a swiatlo w jego pokoju bylo zgaszone, drzwi zaparte meblami, telefon dzwonil donosnie a nikt go nie odbieral, nie wytrzymalam i chociaz wczesniej zdazaly sie podobne akcje to tym razem pobieglam na policje. Dowiedzialam sie ze takie rzeczy sie zglasza bo zagraza on swojemu i mojemu bezpieczenstwu. Policjanci przyszli, drzwi od razu otworzyl, w bardzo dobrym stanie, tlumaczac sie ze to tylko glupi zart... Jakos to wszystko sie rozeszlo po kosciach a ja jeszcze mialam pretensje do niego ze zglosilam ta sprawe!!! I bylam z nim dalej. On dalej pil, dalej mnie nekal, straszyl ze sie zabije. Pewnego dnia w pijackim uniesieniu polykal jedna za druga tabletke przeciwbolowa przez co dostal zapalenia otrzewnej i wyladowal na stole operacyjnym. Przyrzeklam sobie wtedy i jemu i sobie ze jesli kiedykolwiek po tym wszystkim siegnie po alkohol to nigdy wiecej mnie nie zobaczy. Slowa dotrzymalam. Po okolo miesiacu zlamal swoja obietnice a ja pomimo tragicznej sytuacji w swojej psychice, wygladajac jak zywy trup, majac mase egzaminow na studiach, zadzwonilam o 5 rano po tate zeby po mnie przyjechal i mnie stad zabral, ze nie wytrzymam ze musze zmienic stancje. Tate dzielilo 3 godziny drogi, ja bylam juz spakowana, nie slluchalam jego prosb i grozb, chcoiaz znow grozil nozem. Wykrzyczalam mu ze go nienawidze, niestety musialam jeszcze w ten dzien pare razy przychodzic do tego mieszkania po wszystkie rzeczy. BYlo mi ciezko bo nie potrafilam powstrzymac lez, nie potrafilam uspokoic drzenia calego ciala. Ale jakos dalam rade a potem bylo juz lepiej. Pierwsze noce bezsenne mimo psychicznego i fizycznego myslenia ale wiedzialam ze dobrze zrobilam i ze bede trwac w swoim postanowieniu. Nigdy wiecej takiego traktowania. I udalo mi sie, nigdy wiecej go nie spotkalam i nigdy wiecej nie chcialabym go spotkać. Ale nie tu konczy sie moja historia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jak ja doskonale rozumiem
Wiem, ze sie rozpisalam ale musze to z siebie wszystko wyrzucic. Po ok roku od tamtych zdarzen poznalam kogos. Kogos komu znow uwierzylam, z kim czulam sie szczesliwa. Nocami dziekowalam Bogu ze go poznalam. Jednak czar szybko prysl a ja dzis, po 2 latach tego zwiazku moge powiedziec ze trafilam z jednego bagna w jeszcze wieksze. Nie bylo tygodnia, w ciagu 2 lat, nie bylo tygodnia bez awantur, napadow furii. Wydawac by sie moglo ze nauczona poprzednimi przezyciami powinnam odejsc najszybciej jak tylko sie da. Ale ja glupia, zaslepiona wiara w czlowieka, przed 2 miesiacami przyjechalam do niego za granice. Oczywiscie najpierw wszystko pieknie, obietnice jak to nie bedzie wspaniale. Jednak szybko znow pokazal swoje prawdziwe oblicze, mowil ze mam w********ac do polski i to takie najlagodniejsze stwierdzenie, reszty nawet nie chce mi sie przytaczac. Wczoraj w napadzie zlosci o nic zaczelismy tak sie drzec i klocic ze w pewnym momencie zlapal mnie mocno za kark i przedramie i powiedzial ze zaraz zrobi mi krzywde. To ostateczny impuls dzieki ktoremu wiem ze juz mnie powinno tu nie byc. Problem jest taki ze w oczekiwaniu na sprawdzenie czeku nie mam ani grosza zeby stad sie wyrwac!!! Musze tu tkwic i to najgorszy czas ktory przezywam chociaz po poprzednim zwiazku bylam pewna ze juz nigdy mnie to wiecej nie spotka. Czekam tylko na pieniadze, modle sie zeby przyszly jak najszybciej, wiem ze ciezko mi bedzie zalatwic takie rozne srpawy organizacyjne bo jestem tu kompletnie sama i nie znam jezyka ale wiem ze to jedyna sluszna decyzja i nie moge doczekac sie kiedy ja zrealizuje!!! Uciekajcie jak najszybciej przed takimi psychopatami, oni naprawde sie nie zmieniaja!!! Chyba ze na gorsze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oleeeaa
Wybacz autorko ale jesteś idiotką jeżeli pozwalasz sobie na takie traktowanie. Po cholerę masz się zaręczać i potem brać ślub z kimś, kto Cię niszczy psychicznie? Masz 22 lata i całe życie przed sobą, jeszcze znajdziesz niejednego faceta, któremu zawrócisz w głowie i któremu naprawdę będzie na Tobie zależeć. Co Ty masz za lata do żałowania? Żeby nie było, sama mam masę kompleksów, z którymi walczę bo wiem, że jeśli sama sobie nie pomogę i nie zmienię nastawienia nikt tego za mnie nie zrobi. Ewentualnie idź do psychologa czy terapię, jeśli trafisz na kogoś sensownego naprawdę może pomóc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lilia25
I znowu to samo :( Wściekł się bo za często wg niego spotykam się z koleżanką. Nie zna jej i jest zazdrosny, że spedzam z ni tyle czasu. Ale to jest tak na prawdę 2-3 razy w tyg po godzine, reszte czasu mam dla niego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jak ja doskonale rozumiem--> jestes silnie współuzalenziona...szukaj pomocy dla siebie. Znajdz poradnie leczenia uzaleznien i natychmiarst opilna terapia inaczej zawsze bedziesz wybierać takich partnerów. Młode kobiety przed 30tką same pchają sie w bagno. Skoro juz jako 22 latka czujesz sie starą zrzedą pomysl kim bedziesz za 10-15 lat. To się leczy dziewvzyny!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jak ja doskonale rozumiem
Problem w tym, ze bylam przekonana ze obecny partner to najlepesze co moglo mnie spotkac... wierzylam w to. Wiec dlaczego okazal sie takim samym s*********m jak poprzedni? Nie rozumiem tego, rozumiem sile przyciagania ale ja wlasnie cala sila woli myslami przyciagalam kogos z kim bede naprawde szczesliwa.. A tu takie rozczarowanie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Prawdopodobnie masz syndrom,może DDA,może DDD,może jesteś Kobietą która kocha za bardzo;ten ktoś wyżej dobrze napisał-to się leczy;za granicą bez znajomości języka będzie trudniej;jeśli wrócisz do kraju to raczej bez problemu.Jeśli chodzi o zagranicę,to wiem że różne grupy samopomocowe działają często przy polskich kościołach-więc proponuję tam poszukać/popytać.Trzymam kciuki🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość asuila123
KLOTKA! Dziewuszko moja! Jakbym słyszała siebie sprzed 3 lat! Tez miałam faceta od lat licealnych, i miałam właśnie 22 lata, jak byłam przed zaręczynami których wcale tak naprawde nie chciałam!! Czułam się przez niego nikim, nic nie warta i najbardziej samotna na świecie - a przeciez bylam "w zwiazku"! Wiem co czujesz w 99% bo nie powiem ze w 100% :) !! Przemoc psychiczna i znęcanie się prychiczne nawet nie było dla mnie tak jasne na początku, aż się otrząsnełam i wszystko stało się jasne! Powiedziałam mu że tak dłużej być nie może, wiecie co odpowiedział "skoro tak uważasz' :D teraz to mi sie wydaje aż śmieszne, ale wtedy nie było. Czułam jak moje plany na całe życie się rozpadają i było mi ich bardziej żal niż tego faceta!! Nie zastanawiaj się, tylko odejdź od niego! Dzień w którym odeszłam od tamtego to był dzień mojej najlepszej życiowej decyzji!! Mam teraz nowego faceta i jestem mega szczęśliwa, troche to trwało, ale jesteś młoda więc nie panikuj. WALCZMY O SWOJE SZCZĘŚCIE MOJE DROGIE!!! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
kafeterianki, ale macie problemy :P troche ruszyc glowa i pomyslec co jest wazne dla was - szczescie czy urojona milosc??:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lilia25
I znowu to samo... wiem, że on mnie kocha, ja jego a nie potrafimy się porozumieć. Nie wiem czy będe miała dość siły, żeby odejść, ale on nie widzi nic złego w tym że w nerwach mnie np wyrzuci w domu i karze sie pakowac, albo zwyzywa. Mówi że ja go do tego doprowadzam. Świeta nie jestem, ale nie chce żeby tak po mnie krzyczał, nawet jak na codzien jest naprawde niemalże ideałem. Nie wiem co robić, brakuje mi sił, odwagi, pewności siebie i nie mam nikogo kto by mnei wsparł.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiesz nieraz przy niewlasciwym facecie tez sie powie/zachowa "nie tak". Z poprzednim ciagle sie klocilam, sama przeginalam nieraz w tym co do niego mowie i mowilam wiele krzywdzacych rzeczy. Dlatego tez m.in ze go i kochalam i nienawidzialam. Nie byl to dobry zwiazek, nie usprawiedliwia to jego zachowania. Szukaj szczecia gdzie indziej!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
asuila123 Dobrze wiedzieć, że nie tylko ja byłam taka głupia. Wyrzucam to sobie do dzisiaj. Część rodziny i znajomych nie rozumie dlaczego tak naprawdę go zostawiłam, a ja na prawdę nie chcę tego wszystkiego wszystkim tłumaczyć. Przed ludźmi uchodziliśmy za wzór pary. Ale tak jak mówisz, Czułam się przy nim nikim, nic nie warta i najbardziej samotna na świecie. Tez miałam plany, miał być piękny ślub, duży dom, dzieci. Tyle tylko, że to były moje marzenia, bo chyba byłam z nim tylko i jedynie dlatego, żeby mieć ten posrany plan. Uświadomiłam sobie ostatnio, że wychował mnie jak pieska, i ja jak ten piesek stałam wiernie przy jego nodze. Byłam na każde zawołanie, a odtrącona wracałam z merdającym ogonem, że "pan" zdecydował się ze mną pobawić...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No i o to chodzi. Przed ślubem są marzenia, a po ślubie ten facet zmienia się o "360 stopni" :) To znaczy pozostaje taki sam jak był przedtem. To wy siwe zmieniłyście o 180 stopni, czyli odwróciłyście się do faceta dupskiem. Drogie panie. To się nazywa przerost formy nad treścią. Moze pora zejść z piedestału na ziemię i popatrzeć realnie na życie. Za dużo problemów z kasą, z pracą. Ale wy myślicie że mizianie załatwi wszystkie problemy. Jak facetowi nie idzie w pracy to w domu ma kiepski humor, a jak jeszcze zołza wychodzi mu na przeciw to go jasna krew zalewa. Macie to co same posiejecie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość asuila123
Klotka identyko, ja byłam na kazde zawołanie, wiernie czekajac jak piesek, lepiej bym tego nie ujęła :) On balował, okłamywał, nie szanował a ja i tak czekałam jak głupia samotne majówki, wakacje, weekendy. Nie wierze ze bylam taka głupia jak o tym wszystkim pomysle teraz!! Do gościa z 11:20 - my nie mielismy ślubu bo do niego nie doszło, wiec nie mow ze wg mnie on sie zmienil. Nigdy nie wierzeylabym w to ze facet sie zmieni po slubie, bo wiemy jak jest. To prawda ja sie zmienilam - w silną kobiete któea nie chce byc poniewierana i jestem z tego dumna :) Nie widze w tym nic z "piedestału" jesli oczekuje sie od drugiej strony chocia zminimum szacunku... Uwierz ze nigdy sie "nie odwrocilam od niego dupskiem", zawsze bylam wierna i chcialam go wspierac nie wazne w jakich warunkach. Kazdy ma jednak swoej granice i w poniewieraniu ludźmi go wspierać nie chciałam, nie wiedzę w tym nic złego. Z kasą i pracą akurat problemów nie było, więc argument nietrafiony :) Pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no bez kitu, drodzy mezczyzni! nie każda kobieta która ma odwagę i siłę odejść od faceta jktory jej nie szanuje est od razu z kasy nie zadowolona:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aliceee
Dziewczyny! Mój koszmar skończył się miesiąc temu. Polecam Wam stronę: mojedwieglowyblogspotcom. To dzięki niemu zdobyłam się, znalazłam siłę w sobie, żeby to zakończyć i nie dać się jeszcze w ostatnim momencie zmanipulować. I udało się! Na koniec usłyszałam "no skoro tak uważasz", "nie ma sensu, żebym coś mówił na koniec, już postanowiłaś". I pewnie dawniej bym zareagowała czymś w stylu "och powiedz powiedz", bo w myślach miałabym, że może jak porozmawiamy, to naprawimy, on mnie przekona, żebym tego nie robiła, że powie, że kocha. Ale się stopowałam, nie dałam się. Nie mamy kontaktu. I tak miesiąc mając wsparcie od całego kosmosu wytrzymałam w spokoju i szczęściu. Aż do kilka dni temu, kiedy czułam, że idzie sentyment, i coś wybuchnie. Zaczęło mnie kusić jak cholera, żeby do niego napisać, odezwać się, ale mam z tyłu głowy "nie możesz, walcz o siebie, minie, będzie dobrze, to normalne", zaczęłam wspominać dobre chwile, i rozklejać się. Ale dam radę, muszę, inaczej czeka mnie to bagno, w którym taplałam się prawie 3 lata. Też mi robiono pranie mózgu, ile rozstań i powrotów, jego milczeń, flirty z koleżankami, kłamstwa, i wieczne obwinianie mnie. A ja się dawałam. Taka mądra, ładna, silna... tja...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość asuila123
Jeju a ja myślałam że ja tylko taka głupia byłam! A tu proszę! wiecej nas! Dobrze że zmądrzałyśmy dziewczyny! :) Aliceee ten tekst "skoro tak uważasz" jest pięknie klasyczny dla facetów którym nie zależy a sami są zbyt słabi/leniwi/wygodni żeby zakończyć związek. Jeju jak bym czytała o sobie i o byłym! Może to był ten sam facet hehe :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aliceee
asuila123, ten tekst to klasyczny przykład manipulacji, żeby mnie sprowokować, żebym się zaczęła zastanawiać "czy na pewno dobrze robię? a może on ma coś do powiedzenia, co może nagle wszystko zmienić, może stanie się cud!". każde nasze zerwanie się kończyło w tej sposób: on coś spie***, ja wymagania, że nie życzę sobie, no to kara - jego milczenie, kiedy milczenie mnie doprowadzało do szału, ja zrywałam, on to przyjmował niby ozięble, a kiedy już po jakimś czasie od zerwania miałam się dobrze, to on nagle wracał, i znów miesiąc miodowy, czułości, ileeee czułości!, prezenty, szał zakochanych, zrozumieliśmy, tęskniliśmy, cudowna więź! Boże, co to za pranie mózgu było!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość asuila123
Ten sam schemat! Jestem w szoku że to działało tak samo u tak wielu osób! :O Kiedyś pewnie bym ciągneła temat dalej np. "ja tak uważam? a Ty masz jakieś zdanie na ten temat?" i tylko katowała siebie samą. Ale w pewnym momencie pomyślałam, że rzeczywiście "tak własnie uważam" że powinnismy to zakończyć chyba i co? naprawdę go nie potrzebuję. Jestem "wyleczona"! Cieszmy się dziewczyny uzdrowione, a tym, które się wahają powiem tak: "dołączajcie do nas, do kobiet, które chcą być szczęśliwe!! :) Nie traćmy czasu, a żałować straconego czasu - pewnie, można, ale po co? :) Nastawmy się na przyszłość :D ps. wiem że brzmię jakbym była z jakiejś sekty, ale naprawdę uczucie wyrwania się z tego chorego związku jest tak radosne, że mam potrzebę namawiać inne kobiety, aby zrobiły to samo!! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
O tak, ja mam dokładnie to samo :) Zmieniać swoje życie dziewczyny, ja mam od miesiąca spokojne popołudnia, wieczory i weekndy :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aliceee
Przede wszystkim te dni są spokojne, bo wiesz, że nic nagle nie wybuchnie, a stres nie ściśnie nagle żołądka, bo on właśnie coś przemyca niby pod słowami czułości, że źle robisz... albo się kłócicie, jak zwykle o jakąś błahostkę, bo ktoś źle zrozumiał jedno słowo, bo go obwiniasz, bo jesteś egoistka. Mogłabym tak w nieskończoność! Dobrze, że mogłam tu napisać kilka słów! Zawsze to dobrze wiedzieć, że ktoś inny rozumie, że przeżył to samo, dzięki Dziewczyny! Humor się poprawił i mam kopa motywacji do dalszej walki o siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lilia25
powiedziałam mu, że odchodze. Teraz siedze i rycze, nie wiem czy dobrze zrobiłam, bo tez mam duzo wad, ale i tak nie ma prawa mnie wyzywac czy grozic. Nie wiem już sama co ze sobą robic

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aliceee
lilia25, przeczytałam Twoje wcześniejsze wpisy i jestem przekonana w 100%, że postąpiłaś dobrze! zobaczysz, że się opłaci, ja szczerze w to wierzę, choć nachodzą mnie często sentymenty. nie ma dnia, żebym nie myślała, wspominała. ale za dużo pracy zrobiłam przez ostatni miesiąc nad sobą, żeby tak poprostu wrócić z powrotem do tego syfu. u Ciebie jeszcze dochodzą wyzwiska i przemoc fizyczna, to jeszcze bardziej mnie utwierdza, że zrobiłaś dobrze. jest niesamowicie trudno na początku, doskonale rozumiem. ja znajduję cały czas oparcie w książkach. czytam ile wlezie, uczę się siebie, swoich schematów, słucham swoich emocji, daję sobie wszystko co najlepsze, uczę się powoli stawiać granice, co mi pasuje, co mogę tolerować i akceptować, czego nie zniosę i nie zaakceptuję. świetnie się przy tym bawię, tak dbając o siebie. jeśli chcesz, mogę Ci polecić, które książki dały, i nadal dają, mi najwięcej wsparcia. wracam do nich przy każdym zwątpieniu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
lilia25 wyjdź do ludzi! Umów się z kolezanką/siostrą/mamą/babcią kimkolwiek. Idź na zakupy, zrób cos dla siebie. Mi bardzo pomogła tez praca, poświęciłam się jej w 100% :) Świetna decyzja! Jesteś silna! Gratuluję :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×