Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

słodka słowianka

Nie ukrywam, że mam słowiańską duszę...

Polecane posty

Gość Doświadczony nie kompromituj
Się,pamiętam temat o zielonce,gdy ktos jej zazucał ze sie rznie na mailach z androgejem i niestety byla wpadka,bo zapomniles sie zalogowac jako androgeJ i odpisywales jako doswiadczony:D:DLD byc moze nie usuneli tematu,to zaraz znajde

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cały problem w takich forach tkwi w tym że my tu do końca nie możemy wejść w buty tych którzy oczekują jakiegoś rozwiązania. To czy forumowicze zrobią komuś wodę z mózgu czy wpłyną jakoś racjonalnie zależy wyłącznie od tego czy ten ktoś jest w stanie poradzić sobie z tą całą "wiedzą" czy sugestiami jakie tu padają. Komuś kto sam nie jest pewien czego chce, ma "słaby charakter" czy do końca nie jest świadomy siebie forum może zrobić niezłe kuku. Miałem do niedawna sąsiadkę, męża miała "muła" - zamknięty, gburowaty introwertyk, w czasie towarzyskich sąsiedzkich odwiedzin, ledwie się odzywał. Niedawno słyszę sąsiadka wniosła o rozwód pod wpływem sugestii córek. Obraz sąsiada jaki wypłynął samego mnie zdziwił ...w domu panował ponoć zamordyzm, chamskie odzywki, ponoć wpędził sąsiadkę w alkoholizm ... kobieta po rozwodzie wyprowadziła się do kupionej na kredyt kawalerki i żyje sama gnieciona problemami finansowymi... ale do rzeczy o co mi chodzi... Do czasu rozwodu, widywaliśmy się często i ona autentycznie bywała radosna, uśmiechnięta, dowcipna ... wydawałoby się że po rozstaniu powinna odetchnąć pełną piersią, zrzucając te niszczące ją pęta, tymczasem, minął rok i kiedy widujemy ja jest obrazem nieszczęścia, ciągle zdołowana, raz wylądowała na krótko w psychiatryku, niby pracuje, jakoś żyje ale kiedy rozmawiamy widać że jest głęboko nieszczęśliwa ... Córki (będące już "na swoim") w imię dobra matki namówiły ja do czegoś co jak mi się wydaje ją unieszczęśliwiło ...nie wszyscy potrafią zadbać o siebie sami i radzić sobie ze sobą, może też to co córy odbierały jako zamordyzm nie było tym na co wyglądało, może w jej ocenie nie było to takie dotkliwe, może wyobrażała sobie że samej będzie łatwiej niż z nim a rzeczywistość ją przerosła ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bfuklef
lksajdfklaga

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
matuzalem0325 ---> ja znam przykład kobiety która zgłosiła sie do psychologa po tym jak 20 lat walczyła z alkoholizmem męza, ąz go zostawiała po czym on poznał inną kobietę i przestał pić :D:D:D:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie twierdzę, że jesteś wpływowa Słowianko, nie mam wiedzy na ten temat. Chciałam tylko wiedzieć jak to widzisz i co dało Ci to forum, bo coś się w Tobie ewidentnie zmieniło. Już wszystko wiem, a właściwie to co chciałam;). Dzięki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bfuklef
klasdjldv

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Doświadczony - zawsze można bardziej optymistycznie spojrzeć na własne życie. Choćby dziś - patrzę przez okno - jest przepiękna pogoda, słyszę śpiew ptaków, dzieci są zdrowe,mam dzień wolny od pracy, mój portfel jest wypełniony po brzegi...Ale doskonale wiemy, że to, czego nam potrzeba, jest bardzo silne. Gorzej - ta potrzeba wzrasta i przynajmniej ja - już mam problem z radzeniem sobie. Choćby sam seks - Ty jedziesz na ręcznym, a ja co robię? Sprawa druga - ja potrzebuję faceta w domu, chce wiedzieć, że cokolwiek robi, ale JEST. Chcę mieć się do kogo przytulić. Nie chcę czuć się jak maszyna, która nie ma prawa nawet do jednego gorszego dnia. Chcę mieć z kim porozmawiać. Marzy mi się, że choć raz na jakiś czas nie muszę jechać po pieczywo z samego rana. Marzy mi się to, co dla wielu kobiet jest, jak to ktoś fajnie napisał mi w mailu - "oczywistą oczywistością".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam Moim zdaniem, za dużo jest właśnie prób "wchodzenia w czyjeś buty", zbyt wielkiego interesowania się cudzym życiem, intrygowania... Mało tego! Przypisywania forumowiczom dodatkowych życiorysów i ideologii, tworzenie kafeteryjnej telenoweli itp. Ja już swój milion znalazłam niedawno i niech nic głupiego nie przyjdzie nikomu do głowy, ponieważ milion ów nie posiada fizyczności. Jednak doskonale rozumiem słodką słowiankę, jej samotność i zagubienie. Rady typu: "zajmij się dziećmi" są chore, bo to że kobieta chce byś również Kobietą wcale nie oznacza, że jest złą matką.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
v34 - no i to kolejny przykład jak ludzie reagują, każdy inaczej, ja o tym wspomniałem ilustrując co może zrobić wpływ kogoś na czyjeś decyzje, często mimo dobrych chęci możemy komuś wyrządzić krzywdę, namawiając do czegoś co nie jest zgodne z jego "konstrukcją", i dobre chęci nas nie zwalniają z odpowiedzialności bo jak wszyscy wiemy dobrymi chęciami jest piekło wybrukowane :) ...stąd jestem daleko od doradzania komuś znając sprawę tylko z jednej strony i powierzchownie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Doświadczony nie kompromituj
Wypierdalac na uczuciowy,tu sie cipki pokazuje a nie pierdoli o samotnosci w sieci 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
matuzalem - to kolejna kwestia. Lękamy się zmian, bo właściwie nie mamy pewności, że one nas uszczęśliwią. Oczywiście mówię o zmianach radykalnych. I pewnie to jest kolejny powód, dla którego wolimy tkwić w tym, mając na boku pocieszyciela.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
słowianko jak sie bedziesz zastanawiac czy zmiana spowoduje gorsze nieszczescie niż to co masz to nigdy jej nie dokonasz;) decyzje nie muszą byc dobre najwazniejsze że są podjęte :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
v34 - znów przyznaję Ci rację...Czy Ty masz dzieci? Bo zawsze się chce dla nich najlepiej, a ja w tej chwili sama nie wiem, co byłoby dla nich lepsze. Ojca właściwie nie mają. Ciągle szukam potwierdzenia dla mojej wstępnie podjętej decyzji. Nie wiem, czy potrafię pisać inaczej, a zaczyna to brzmieć jak użalanie nad sobą, więc może pojadę już z tymi oponami...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Doświadczony przez życie
Wyjaśniam, że nie kombinuję. Mam niezastrzeżony nick, bo mi się nie chce go zastrzedz, bo nie chce mi się pamietać kolejnego hasła. Ktośmógł pisać jako ja, co, niestety, się zdarza. Ja na pewno na nikogo nie naskauję i nikogo nie krytykuję, bo żeby krytykować trzeba mieć podstawy a ja nie czuję się prawomocny do wydawania sądów. Dark side, Długo opowiadać a i tak nigdy nie powiem całej prawdy, bo jestem psychologicznie pokręcony. Generalnie, zaczynałem jako klasyczny TV fetyszystyczny w wieku kilkunastu lat i to bardzo kilku... Bardzo wcześnie zacząłem seksualnie interesować się dziewczynami bo mając lat 13. Kontakty homoseksualne wogóle mnie nie interesują. Dziewczynę, która została moją żoną poznałem mając 18 lat (ona 15). Przez lata mój transwestytyzm ewoluował coraz bardziej stając się elementem estetyczno-społecznym coraz mniej seksualnym. Zainteresowania mam bardzo zróżnicowane, poczynając od czysto męskich jak sprty lekkoekstremalne, samochody terenowe, sport, przede wszystkim narciarstwo po uznawane za damskie: krawiectwo (sporo szyłem, obecnie nie mam czasu), gotowanie. Jeśli chodzi o funkcje w rodzinie jesteśmy z żoną conieco zamienieni. Ja sporo zajmuję się dziećmi, przede wszystkim młodszym. Jeśli trzeba spędzić z nim noc w szpitalu, to ja jadę. Na wizyty do lekarzy też jeżdzę sam. Trzeba zmienić mu pieluchę, ja się paprzę w kupie. Ja go kąpię i karmię (często przy karmieniu zastępuje mnie dziadek). Jeśli chodzi o mój wygląd, to na codzień wyglądam prawie jak normalny facet. Prawie, bo stale chodzę z pomalowanymi paznokciami, część spodni, które posiadam zapina się na lewą stronę. Czasami noszę damskie body (nie bieliżniane, tylko takie wierzchnie, z golfem i krótkimi bądź długimi rękawami lub wygladające jak opięty T-shirt). Jak mnie mocno przyciśnie do muru, to zakładam rajstopy pod krótkie spodnie albo spódnicę, ale wszystko w fasonie męskim, bez żadnych zwiewności, falbanek i tp. Na własny użytek nazywam to odmienną orientacją estetyczną. Teoretycznie mógłbym funkcjonować jak "normalny" facet, tylko, że to mnie męczy. Po dłuższej przerwie w uzewnętrznianiu swojego żeńskiego pierwiastka jestem niezadowolony, chodzę spięty i mam wybuchowe usposobienie. W ciuchach "lekko" damskich czuję się naturalnie i swobodnie. Żona też zauważyła, że noszenie damskich ubrań lub lakier na paznokciach (chciałbym mieć makijaż, ale wyglądam w nim koszmarnie) usposabia mnie łagodnie do otoczenia. Mówi, że jej nie przeszkadzałoby to, gdyby nie strach przed reakcją otoczenia i troska o dzieci. Z męskich ciuchów noszęte mniej męskie: kolorowe koszule, spodnie 3/4, sandałki. Nie cierpię garniaków. Czasem korci mnie, by "tam" przerobić się na "dziewczynkę", a resztę pozostawić taką jaka jest, ale to nie ma sensu. Dałobymi to tylko to, że mógłbym do woli nosić damską bieliznę, która generalnie jest ładniejsza, milsza w dotyku i delikatniejsza. Kiedyś, w rozmowie z seksuologiem padło stwierdzenie, że mógłbym mysleć o zmianie płci, ale to nie ma sensu, bo jako lesbijka w naszym społeczeństwie wcale nie miałbym łatwiej niż teraz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
v34 - hahaha teraz wypowiedziałaś się kropka w kropkę jak jak kiedyś mój starej daty dobry przełożony :) w działaniu ważne jest aby podejmować decyzję, nawet zła decyzja jest lepsza od braku decyzji :) ...dużo w tym racji ale nie zawsze :) mniej więcej rozumiem sytuację słowianki, ona generalnie jest już pewna swoich wyborów, ma jakby "oswojona sytuację" z jednej strony czuje się wewnętrznie usprawiedliwiono w razie sexu na boku, z drugiej wolałaby jasna sytuację i rozstanie przy czym im dłużej tkwimy w jakimś związku tym trudniej wyrzucić na śmietnik to wszystko co nas łączyło a nie wszystko było czy jest złe ...boimy się też nowego, nieznanego, nikt nie da nam gwarancji że będzie wspaniale. Stąd o wiele łatwiej rozstawać się ludziom w skrajnie trudnych sytuacjach, właśnie kiedy "pije i bije" ...tak gdzie nie jest tak do końca źle, staramy się jakoś wygodnie urządzić i tylko od charakteru zależy czy kogoś stać na podwójne życie, czy tez potrafi sobie jakoś zracjonalizować swoją rezygnację z niektórych aspektów życia w imię wygody, pewności, bezpieczeństwa ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość O karwa doswiadczony po tym
Co napisales to juz napewno musze cie zdemaskowac androgeJu :D:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Doświadczony przez życie
Wielki demaskatorze, jeśli Androgen mieszka w Wawie, to będę musiał się z nim zdecydowanie spotkać i pogadać, bo najwyraźniej ma bardzo podobny problem jak ja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
„Mam niezastrzeżony nick, bo mi się nie chce go zastrzedz, bo nie chce mi się pamietać kolejnego hasła." Pierdolisz. Jakbyś chciał, to byś miał. Weź pod uwagę, że wielu ludzi ma tutaj zarezerwowane konta, i wiedzą jaki z tym „problem", więc nie musisz udawać przygłupa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
właśnie kiedy "pije i bije" ...tak gdzie nie jest tak do końca źle, staramy się jakoś wygodnie urządzić i tylko od charakteru zależy czy kogoś stać na podwójne życie, czy tez potrafi sobie jakoś zracjonalizować swoją rezygnację z niektórych aspektów życia w imię wygody, pewności, bezpieczeństwa ... xxx tutaj mat widac jak niewiele wiesz o psychologii człowieka a juz o polskiej kobiecie wcale :classic_cool: toksyczne ralacje typu "pije, bije" wiąza mocniej niz prawdziwa miłość. Czesto po pici biciu nastepuje sielanka przepraszanie i przyzekanie że to był ten własnie ostatni raz, a kobieta w tym tkwi liczac na jakis cud, lub ksiecia z bajki który przybedzie i ją z tego gówna wyciagnie bo ona przecież taka dobra i tak niewiele od zycia oczekuje:classic_cool: Nic bardziej błednego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Do numero
skąd jesteś? i dlaczego nie chcesz podać maila?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Doświadczony, dziękuję. Choć przyznam, że chciałam dowiedzieć się jak ten Twój fetyszyzm przekładał/przekłada się na życie seksualne, ale nie namawiam do dalszych zwierzeń, bo to chyba nie jest odpowiednie miejsce na takie. Powinnam to przewidzieć. Rozumiem Cię, na tyle na ile może rozumieć taką sytuację heteroseksualna kobieta, czująca się w pełni kobietą. ­ Numero, A Ty jesteś łowcą głupoty, czy sfrustrowanym staruchem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
...pewnie masz rację, nie wypowiadam się tutaj jako specjalista z psychologii i znawca damskiej psychiki, piszę jedynie co mi się zdaje. To co piszesz o patologii i uzależnieniu od partnera potwierdza jedynie to że kobieta w takim związku ma tak zaniżoną ocenę samej siebie że nie bardzo widzi możliwość poradzenia sobie samej i jedynym zbawieniem jest inny mężczyzna. Kobieta "silna" po pierwszej próbie stosowania wobec niej siły wysłała by partnera na ojom a związek skończyłby się szybkim rozwodem. Jestem "wyznawcą" (reformowalnym:)) teorii że jednak do radykalnych zmian w życiu dochodzi na skutek jakichś traumatycznych wydarzeń, kiedy życie jakoś się układa, coś się ślimaczy ale znośnie to trudno nam zdobyć się na radykalizm, chyba że dochodzi do "zmęczenia materiału" ...wiadomo że co za dużo to i świnia nie zje ....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Do numero
Dlaczego mnie ignorujesz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Omajngot! Poczułam się jak na amerykańskim filmie :D Pierwsze spotkanie w klubie AA :D To może ja też się dołączę - Dzień dobry, mam na imię nei_nei i jestem na kafe od jakichś dwóch lat. :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
[zgłoś do usunięcia] słodka słowianka v34 - znów przyznaję Ci rację...Czy Ty masz dzieci? Bo zawsze się chce dla nich najlepiej, a ja w tej chwili sama nie wiem, co byłoby dla nich lepsze xxx mam dzieci i wyznaje zasade, że zycie w spokoju bez kąsajacych sie i wyżerających psychicznie rodziców jest dla nich najważniejsze. Wazniejsze niz potocznie uznawana za prawidłowość "cała rodzina" :classic_cool: byle jaka byle by "tatuś i mamusia":O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No na pewno pozostawanie w związku "dla dobra dzieci" to marny argument :P nie ma to jak uczyć dziecko, że w imię dziwnie pojętych wwartosci lepiej się męczyć ze sobą niż poszukać szczęścia z kimś innym. Dzieci, które maja rodziców po rozwodzie, ale w szczęśliwych kolejnych związkach same w dorosłym życiu sa z reguły bardziej szczęśliwe od tych, którzy napatrzyli się na ozieblosc emocjonalna własnych rodziców, ale "wiernych". Potem sobie taki Jas czy Marysia dorasta i uzmysławia, że jedynym powodem dla którego jego rodzice byli razem, to ten, ze się urodził. To nic, ze przez większość życia mieli się głęboko gdzieś, ze marzyli o tym, by mieć romans z kimś innym, mieli dziecko dla którego "musieli" się poświęcić. Jak myślicie - kiedy wasze dzieci dostrzega fakt, ze potraktowaliscie je jak blokadę w życiu? To chyba w chooj dolujace musi być dla takiego dziecka kiedy dorasta i zdaje sobie sprawę, ze starzy byli ze sobą tylko "dla jego dobra"...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aha! I może jeszcze wasze dzieci pwinny być wam wdzięczne, ze miały pełna rodzinę? :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nei albo że ono jest powodem tego nieszczęścia :D:D masakrycznie dołujące:O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
...gdzieś tu na kaffe krąży jakaś Kotka, która jest wręcz przeciwnego zdania, nie mam pojęcia czy to jakiś projekt czy ktoś autentycznie tak nawiedzony, utrzymujący że przy mężu nawet sadyście trzeba trwać dla dobra dzieci ... totalna bzdura, v34 - ma rację, dla dziecka lepiej być przy samotnej ale kochającej matce niż w patologicznej ale pełnej rodzinie. Oczywiście w wychowaniu dzieciaków ważny jest element męski i damski, ale nikt nie powiedział że "drugi" ojciec nie będzie lepszym wzorcem niż biologiczny. Nie chodzi też o to, że złe są te związki gdzie patologia kłuje w oczy, niezdrowe są też związki w których wieje chłodem, w takiej atmosferze trudno wychować zdrowe emocjonalnie dziecko. To że małżeństwo z zewnątrz wygląda na wzorcowe nie znaczy że dzieciak nie wyczuwa fałszu i nie czuje braku miłości... nie wierzę aby taka sytuacja nie odbiła się na kształtowaniu empatii, i prawidłowych relacjach dziecka w przyszłości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×