Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

słodka słowianka

Nie ukrywam, że mam słowiańską duszę...

Polecane posty

Gość Doświadczony przez życie
Dark Side, Podstawowym problemem mojego seksualizmu jest samozaspokajanie. Robię to od ponad 30 lat więc zdecydowanie odbija na całej sferze erotycznej. Oczywiście, na początku były przebieranki w damskie ciuchy (przede wszystkim mamy) w celach stymulacji seksualnej i "wytrzepania". Ponieważ byłem "samowystarczalny" kontakty z dziewczynami ewoluowały w kierunku kumpelskim a nie stricte erotycznym. Dlatego dziewczyny szukające seksu nigdy nie zwracały na mnie uwagi. Zapewne to spowodowało, że dalej brnąłem w ślepe uliczki nie wybierając tych związków, gdzie mogłem liczyć na szybki seks, tylko tych, gdzie mogłem zblizyć się do sedna kobiecości (bywało tak, że dziewczyny zabierały mnie na wspólne zakupy jak koleżankę). Nie bez znaczenia był strach przed zrobieniem którejś dziecka. Gdy związałem się z obecną żoną, okazało się, że w większości sfer dogadujemy się prawie bez słów. podobna wrażliwość, podobne upodobania estetyczne, podobne preferencje spędzania wolnego czasu (oboje harcerzowaliśmy, oboje jeździliśmy na rowerach, oboje chcieliśmy zwiedzać świat). Przy urządzaniu mieszkania (generalny remont starego domu) praktycznie bezwarunkowo akceptowaliśmy swoje decyzje. Jej brak ciągot do seksu uzasadniany światopoglądem nie wzbudzał moich podejrzeń, szczególnie, że też byłem nastawiony "ostrożnie do ciąży" i nie przeszkadzał, bo realizowałem samozaspokajanie. Po ślubie zaczęły się problemy, bo jednak wypadało rozdziewiczyć małżonkę, na co ona nie miała ochoty. Brak ochoty tłumaczyła zbyt zimnym klimatem i tp i td. Obecnie staram się ograniczać samoobsługę, chociaż nie mam ku temu zbyt silnej motywacji. Moje upodobanie do kobiecości minimalnie przekładają się na stymulację seksualną. Strzepuję, by pozbyć się napięcia i koniec, a pomalowanie paznokci, założenie spódnicy, rajstop czy bielizny zupełnie mnie nie podnieca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to już Ci (nie) normalna wsółczuję, takie kolejki... matuzalem - zrozumiałeś - ktoś mógłby powiedzieć - kobieto! Ogarnij się! Czy ty masz źle?Mąż na ciebie tyra, nie czekasz z utęsknieniem na kasę do 1go...Dawałam wiele sygnałów, prosząc o zmiany. Tłumaczyłam, co najbardziej jest potrzebne nam wszystkim. Wiem, że umiałabym żyć skromniej. Jasne, że wolałabym czystą sytuację. Moja sytuacja nie jest skrajną, małżeństwo ewidentnie rozwala odległość...Mam dość bycia żoną weekendową (i to 1 weekend w miesiącu). Mam dość skype i wszystkiego, co za tym idzie. A dzieci...żeby wyczuły, że jest coś nie tak, musiałyby mieć tatę w domu. One właśnie nie mają mamusi i tatusia razem, v34.To jest dla mnie duży problem - myślę, że informacja o naszym rozstaniu byłaby dla nich dużym zaskoczeniem. Szokiem nawet. Bo pewnie świetnie gramy. Widzę, że coraz trudniej mi o tym pisać. Są fakty, których nie chciałabym poruszać. Proszę, wybaczcie, szanuję każdego z Was. Wiem, że trudno na forum o tym, o czym chciałabym poczytać. Nikt nie przyzna się do kochanka czy kochanki. Gdyby ktoś jednak chciał o tym porozmawiać, podaję swojego maila slodkaslowianka@wp.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No tak, udawanie na forum kogoś, kim się nie jest jest grzechem niewybaczalnym, ale udawanie przed swoimi dziećmi jest już całkiem ok :D Nie nadążam za wami :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nei_nei - przypuszczam że to nie jest tak że ktoś specjalnie udaje przed dziećmi ... tak jak rzeczywistość nie jest czarno biała tak i w życiu bywa bardzo różnie, najgorsze (a może nie) jest to że to co w związku się dzieje jest takie hmmm ..."pełzające" bardzo rozciągnięte w czasie, stąd wahania i trudności w podejmowaniu decyzji, tak więc ...."póki co po co wyraźnie dawać dzieciakom znać że coś się dzieje" ...wiem że może to brzmi obłudnie ale w związkach bardzo trudno jednoznacznie określić kiedy "kiedy to się zaczęło". Tłumaczenie że coś robimy dla dzieci też nie zawsze jest całą prawdą, często prawdziwsze są obawy przed tym co będzie po rozstaniu, czy damy sobie radę, dzieci wydają (podkreślam słowo wydają) się mniej egoistycznym powodem do nierozstawania się, "usprawiedliwiają" nasza chwiejność i brak zdecydowania. Trzeba być bardzo pewnym siebie i to z "pokryciem" a nie bez pokrycia aby w takich sytuacjach jasno stawiać granicę między czarnym a białym, a to trudne ... komuś komu się coś takiego udało później łatwo ferować wyroki, ale często zapomina o własnych rozterkach i czasie jaki mu zajęło podjecie decyzji :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A w sumie to dlaczego ktoś miałby się nie przyznać do kochanka czy kochanki? Na maila jest bezpieczniej? W końcu i tak nie wiesz kto napisze. Dziwny jest ten świat bo tyle słońca w całym mieście?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Matuzałem, no wybacz, ale jeżeli ktoś pozostaje w związku i decyduje się na romans to jak najbardziej udaje i toświadomie i celowo udaje również przed dziećmi. Kłamię się wtedy nie tylko partnera, ale i dzieci, a czym dziecko starsze tym trzeba bardziej kłamać żeby swoje romanse ukryć. Gdzie tu jest działanie "dla dobra dziecka"?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
E tam, według mnie takie "uregulowanie" swoich spraw erotyczno-sercowych to przede wszystkim jest wielki bałagan. Granat w szambo. Być może po jakiś czasie się wszystko jakoś ureguluje ale przez rok, dwa a czasem do końca życia będzie wielki burdel. Weźmy takiego faceta, żeby nie było konkretnie nazwijmy go "SS", powiedzmy, że znalazł kobietę, której szukał całe życie. Tylko tak się złożyło, że on już nie wtym wieku, żeby zaczynac wszystko od zera, one ciut młodsza ale też nie podlotek. Obydwoje mają rodziny, dzieci, domy, kredyty, itp. itd. Wyobrażacie sobie jakie wielie zamieszanie zrobiliby, gdyby nagle zdecydowali, że będą razem? Miałeś ludzi, którzy byli Twoją rodziną, a teraz mają przestać nią być (już się z teściem wódki nie napijesz). Miałeś kredyty i dochody. A teraz będziesz miał kredyty, dochody i alimenty. Miałeś dom a teraz nie będziesz miał. Zamiast jednego dzieka będziesz miał dwoje, z czego jedno nie Twoje - i co będziesz je kochał tak jak własne? :-o Nie każdy jest gotów zaczynać wszystko od zera. lepiej jużna boku coś zaliczyć od czasu do czasu. Czegoś brak ale spokój jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
...póki co nikt tu się nie zdeklarował że ma romans, to raz, po drugie powiedziałem że od momentu kiedy coś się paskudzi do momentu kiedy ktoś się zdecyduje na jakiś krok - rozwód czy romans mija sporo czasu i o ten czas mi chodziło kiedy pisałem że stara się dziecko chronić przed niezrozumieniem się dorosłych...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ha! Jeżeli tak wygladają związki po kilkunastu latach to pozostaje mi się tylko cieszyć, że mój ppprzetrwal tylko lat kilka i chyba dobbrze robię nie pakujac się w następny :P Jednak kafe się na coś przydaje - gdzie jak gdzie, ale tu potrafią sprowadzić człowieka na ziemie :P :D (P. S. Wiecie, że w Polsce znaczna większość (coś ok. 70% nawet ) wniosków o rozwód jest składana przez kobiety? :P )

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
daleki jestem od oceniania zachowań innych, zwłaszcza, ze jak napisałem ludzie są bardzo rożni i mają swoje uwarunkowania do takiego czy innego zachowania. Nie jestem za relatywizowaniem moralności bo nie jesteśmy samotnymi wyspami i żyjemy w jakoś tam ukształtowanym środowisku, w którym określone zachowania są moralnie naganne a inne nie... ale każdy odpowiada za siebie jedni sobie radzą i umieją racjonalizować swoje "naganne" ze społecznego punktu widzenia zachowania a inni nie ...jedni się rozstaną, bez względu na konsekwencje dla siebie i dzieci, inni będą prowadzili podwójne życie - i każdy znajdzie przykłady na to że tak jeden jak i drugi sposób może skrzywdzić dzieci i odwrotnie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nei_nei - bo pewnie statystycznie rzecz biorąc więcej facetów zdradza, więcej facetów pije i bije, więcej facetów wykorzystuje, więcej facetów znęca się psychicznie niż na odwrót - więc kobiety maja więcej powodów do wnoszenia o rozwód. Ponadto jeżeli zachowania wymienione wyżej stosowały wobec facetów kobiety to byłoby im się wstyd do tego przyznać :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nei, co należy wnosić z faktu, że 70% wniosków rozwodowych składają kobiety? Że są mniej związane z rodzinami? Czy też, że są uczciwsze? Czy też chodzi im o alimenty? To jest bardzo interesująca ale kompletnie bezyżyteczna wiadomość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
SS i tu się z Tobą nie zgodzę, kiedy zycie zaczyna dociskac tak że masz wrazenie iż sie dusisz to odejscie bywa jedynym sposobem na to by wogóle uznać że sie nadal zyje:P Nie jestem zwolenniczką przeskakiwania z kwiatka na kwiatek:P Czyli szukania przysłowiowego "ksiecia na koniu" zwanego dalej wybawcą. Wszystkie te kredyty tescie i rodzinne dyrdymały powstrzymują tylko agonię która i tak jak równia pochyła sciaga cała sielankę na dno szamba, które tak ładnie mianowałeś:classic_cool: Życie mamy jedno i tylko my wiemy jak chcemy je dalej przezyć🖐️ jesli dla kogoś kredyt i wódka z tescuiiem ma wieksze znaczenie niz własne samopoczucie to tylko mu życzyc wygodnej trumienki:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
i nikt lepiej o swoje łózko nie zadba jak Ty sam :classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tu się nie zgodzimy, V. Chodźmy tam. A tam się okaże, że to nie jest takie proste: bo to nie jest alternatywa typu: będę miał spokój materialny ale złe samopoczucie albo burdel w życiu ale będziesz wiecznie zakochany i szczęśliwy. W rzeczywistości będzie co najwyżej nieco mniej nieszczęśliwy ale burdel w życiu miec i tak będziesz. Jeśli zostawisz dzieci tej zołzie (twojej byłej i jej rodzince) to nie będziesz spokojny (to taki przykład). Więc jest to zasadniczo kwestia bilansu: masz negatywy po jednej stronie i po drugiej, pozytywy po jednej stronie i po drugiej. Dopóki jedna strona nie jest drastycznie różna albo już kompletnie nie możez zdzierżyć to chyba lepiej trwać jak trwasz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
v34 - tak trochę z pozycji adwokata diabła, a nie można założyć, że skoro życie mamy jedno i sami decydujemy jak je przeżyć - może istnieć ktoś kto w takim układzie może żyć, czuć się dobrze i sprawiać aby partner również nie odczuwał dyskomfortu ...dla niektórych może to być wygodne i umie z tym bezproblemowo żyć a problemem dla partnera może to być jedynie w przypadku "ujawnienia" ? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No, i dla tego moje łóżko jjest puste bo coraz bardziej lubię to, ze nie muszę ustalać po której stronie będę spać :P (choć to pewnie też o patologię zakrawa :D )

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
SS wiec ciągle mówimy o tej scianie do której w swoim zyciu dochodzisz:classic_cool: Czesto to własnie jedna strona czuje jak jej sie te cegiełki na twarzy odbijają druga osoba zbyt zaabsorbowana sobą nie dostrzega potrzeby zmian :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no dasz? dasz?
przepraszam, chciałam tylko zapytać, czy ktoś ma może maila do numero duo?:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Może tak jest, V. Ale czasem bywa i tak, że się po prostu tych zmian nie da wykonać. Innymi słowy "nikt nie był temu winien".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no dasz? dasz?
dzięki za pomoc :(🖐️ napisalibyście przynajmniej "że nie nikt nie ma":( a nie taka ignorancja:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
SS ... widzisz, ale świat v34 jest bardzo ...hmmm ostry, nie ma to tamto, to że żadna strona nie jest winna nie zmienia faktu patologii i zdrowsze jest rozwiązanie sprawy w sposób jednoznaczny. Tu nie chodzi tyle o szukanie winnego bo akurat w większości przypadków winne są obie strony, albo trudno to orzec ot tak jakoś samo się w szwach rozłazi i wg v34 najzdrowiej się rozstać bez względu na straty po obu stronach. Teoretycznie to prawda, ale co ciągle podkreślam, ludzie są tak rożni, że teoretyczna "słuszność" niejednemu zrobiła krzywdę i trudno jednoznacznie oceniać co dla kogo lepsze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no dasz? dasz?
wolę maila do numero :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no dasz? dasz?
sorry staruchu za tego starucha🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×